Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Samaela Avery'ego
AutorWiadomość
Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]10.08.15 20:44
First topic message reminder :

Gabinet Samaela Avery'ego

Gabinet Avery’ego nie odbiega od standardów św. Munga. Jest to przestronne, aczkolwiek skromnie, wręcz po spartańsku urządzone pomieszczenie. Znajduje się tu biurko, dwa krzesła – jedno przeznaczone dla Samaela, drugie dla jego pacjentów i innych interesantów oraz regał wypełniony fachowymi książkami. Jedynymi ozdobami gabinetu są rośliny, które o ile Avery nie ma stażystów, usychają powoli, gdyż uzdrowiciel nie fatyguje się, aby codziennie je podlewać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]02.01.17 12:57
Praktyka w Klubie Pojedynków okazała się pozostawić jednak jakiś ślad na umiejętnościach Selwyna. Bez przeszkód rozbroił Olly'ego i już planował świętować mały sukces, gdy ten znalazł sobie kolejną różdżkę.
- Nie! - zawołał, gdy usłyszał jakiego zaklęcia próbuje użyć szalony czarodziej. Szanse, że różdżka go posłucha były bowiem marne. Raz, mógł zrobić krzywdę im (co chyba planował), dwa, mógł uszkodzić samego siebie i swoją dziewczynę. I oczywiście tak się stało - młodzieniec oparzył sam siebie, wzniecając na dodatek na korytarzu mały pożar. Alexander rzucił spojrzenie Avery'emu, jednak nie spodziewał się zobaczyć tego, co właśnie rozgrywało się u jego boku: Samael najwyraźniej doświadczał właśnie mało przyjemnego aktu sprzeciwu ze strony własnej różdżki. Widząc jednak, że jego niedoszły szwagier w jakiś sposób sobie radzi, postanowił skupić się na dwójce stojącej na przeciwległym końcu korytarza.
Ogień był jeszcze na tyle mały, że mógł pokusić się o jego zignorowanie. Ognia oczywiście nie należało nigdy lekceważyć - wiedział o tym doskonale. Jednak w przeciwieństwie do ognia, który raczej się nigdzie nie wybierał z tego korytarza, Olly i jego dama serca mieli inne zamiary. Ogień mogli nadal bez przeszkód ugasić wtedy, gdy już obezwładnią chłopaka. Albo podzielić się zadaniami. Alexander postanowił więc spróbować jeszcze raz tego, co nie wyszło Samaelowi, jemu pozostawiając decyzję co zrobi, gdy już przeprosi się z własną różdżką. I w ogóle, gdzie na stos Wendeliny podziała sięreszta personelu?
Uniósł jednak własny oręż, mierząc w szaleńca.
- Petrificus Totalus! - rzucił zaklęcie.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]02.01.17 12:57
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]02.01.17 23:15
To nie tak! Myśli rozpaczliwie wirowały, ale odpowiedź nie nadchodziła. Ból przenikną na wskroś, a płomień - który miał przecież zniszczyć potwory, teraz pożerał jego dłoń, niby zachłanny stwór. Skóra na ręku pękała, a przeźroczyste bąble coraz liczniej znaczyły przedramię. A płomień nie chciał się zatrzymać. Krzyk ukochanej nie pozwolił mu jednak przerwać walki - straconej, ale - przecież nie mógł się poddać. Jeśli mieli umierać...zginą oboje!
Olly odwrócił się gwałtownie i rzucił ku ukochanej, która z przerażeniem patrzyła na rozgrywającą się scenę - zupełnie, jakby przez jedną krótką sekundę rozumiała co działo się wokół niej - dalekie od wizji mamiących jej umysł. Nim jednak Olly przytknął dłoń - żywą pochodnię - do materiału otulającego Olivię, rozległ się grzmiący niby dzwon głos a cios potężny ugodził mężczyznę w plecy by w jednej chwili upaść u stóp ukochanej. Krzyk był jedynym co słyszał, mieszając się z bólem wciąż trawionej ogniem ręki.
A płomień wyczarowany jeszcze przed momentem - rozprzestrzeniał się, ogarniał coraz większe połacie podłogi, nie przejmując się zadnym ograniczeniem. Alexander w iście spektakularny sposób unieruchomił wariata, tym samym ograniczając zniszczenia, jakich mógł dokonać. Musiał jednak uważać - coraz silniejszy dym i gorąco płomieni utrudniało oddychanie, a języki ognia zajmowały nogawkę spodni, boleśnie przypalając łydkę.
Widział, że magicznie rozniecona "pochodnia" powoli zajmuje brzeg materii, który pętał Olivię. Kolejny krzyk jednak ustał, gdy z dziury w ścianie wybiegło dwóch ratowników, niemal natychmiastowo odciągając kobietę od niebezpieczeństwa, a spetryfikowanego mężczyznę ocalić od doszczętnego spłonięcia.
Samaelowi udało się wypuścić różdżkę, która potoczyła się pod nogi, niebezpiecznie zbliżając do ognistego pierścienia. I mimo, ze łączność z magią została zerwana - cała ręka i przedramię do łokcia - miał sparaliżowane. Nie mógł poruszać palcami, a bez pomocy drugiej - opadała bezwładnie. Konieczna była interwencja...uzdrowiciela.  
W oddali dobiegały głosy biegnących pracowników. Dzięki szybkiej interwencji - sytuacja została opanowywana. Do ogarnięcia został wam...cały rwetes i tłumaczenie, co się właściwie stało.

Możecie prowadzić/zakończyć rozgrywkę dalej sami.
Alexander - masz poparzoną nogę i przez jeden dzień musisz poddać ją leczeniu.
Saamel - twoja ręka uległa magicznemu paraliżowi, który z pomocą uzdrowicieli minie - ale przez kilka dni nie będziesz mógł jej używać (także czarować).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]03.01.17 11:34
Różdżka wypadła mu z ręki, tocząc się po podłodze powolnym slalomem, niebezpiecznie zbliżając się do rozprzestrzeniającego się ognia. Dym otulający korytarz zaczął przegryzać się z nową dawką, z duszącą, ciemną mgłą oraz strzelistymi płomieniami, buchającymi gorącem. Avery prędko pochwycił swoją własność, ratując ją od spopielenia się w pożodze, wywołanej niebacznie przez młodego bohatera. Cóż, najchętniej osobiście zatargałby go do gabinetu jakiegoś aurora, a przynajmniej kazałby przygotować mu tutaj łóżka. Z dala od tej jego ślicznotki. Był mściwy, co usprawiedliwiała(?) późna pora oraz rozdrażnienie, wynikające z dość kompromitującej sytuacji. Nadal czuł nieprzyjemne mrowienie prawej ręki, którą poruszał z wielkim trudem. Zdawał sobie sprawę, iż przynajmniej przez kilka dni może co najwyżej pomarzyć o rzucaniu zaklęć. Poradzi sobie - nie cierpiał zależności, więc przetrwa i ten krótki detoks, udowadniając samemu sobie, iż nie jest inwalidą. Zerknął przelotnie na Alexandra, który jakże sprawnie unieszkodliwił sprawcę zamieszania. Powinien mu podziękować, aczkolwiek nie sądził, by mógł się na to zdobyć.
-Na dziś skończyłeś. Zamelduj się u Fostera - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu, wymownie spoglądając na jego nogę. Mógł tłumaczyć się z zadymy na swoim piętrze, aczkolwiek strata kończyny stażysty raczej nie była czymś, o czym chciałby opowiadać. W treściwych słowach wyłuszczył przyczynę tej drobnej awantury, po czym z kwaśną miną zamknął się w swoim gabinecie. Jeszcze dwie godziny i wróci do domu, za którym niespodziewanie zatęsknił.

|zt Avery


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]03.01.17 19:25
Wszystko zadziało się bardzo szybkim tempem - jego zaklęcie bezbłędnie ugodziło w zapaleńca, niedoszłego rycerza na białym koniu, a ten padł jak długi na brudną podłogę u stóp swej damy serca. Na scenę na trzecim piętrze szpitala w czasie trwania tego dramatu wpadło dwóch ratowników, chwała Merlinowi, że w końcu tutaj dotarli. Selwyn jednak nie do końca był w stanie skupić się na tym, co działo się następnie w tamtym krańcu korytarza. Poczuł okropny ból w lewej nodze. Szybko przeniósł na nią wzrok by zobaczyć, że skraj jego spodni zajął się ogniem, który szybko rozprzestrzeniając się po materiale zaczął parzyć jego skórę, boleśnie kąsając łydkę. Czym prędzej zrzucił z siebie wierzchnią szatę w kolorze limonki, próbując zadusić materiałem płomienie. Na szczęście mu się udało, jednak spomiędzy wypalonych w nogawce dziur widział krwawe oparzenia ciała. Skupił się na swoim lekko rozdygotanym oddechu, by się uspokoić, nie myśleć o tym, co się właśnie stało; było jednak ciężko oddychać, przynajmniej dopóki ktoś nie ugasił pożaru i nie oczyścił korytarza z duszących dymów i oparów po alchemicznym wybuchu.
I wtedy usłyszał głos Avery'ego. Pokiwał głową, wsadził różdżkę za pasek i zabierając ze sobą swoją osmaloną uzdrowicielską szatę zwrócił się w kierunku wyjścia z oddziału i pokuśtykał, gdzie mu kazano - prosto do gabinetu uzdrowiciela Fostera. Był pewien, że Samael doskonale sobie poradzi z wyjaśnianiem tego, co przed chwilą miało tutaj miejsce, jak bardzo nierealne by się to wydawało. Zresztą, przecież to była magipsychiatria - dom dla psychicznie i nerwowo chorych, z definicji nie do objęcia zdrowym umysłem.

|zt


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]08.01.17 14:06
| 5 kwietnia

Dyżur dłużył się tego dnia niemiłosiernie, gdyż obyło się bez żadnych emocjonujących incydentów. Marcowa fala morderstw przygasła, uspokoiła się, a i samozwańcy wymierzający sprawiedliwość przypadkowym mugolakom odsunęli się w cień, najwyraźniej wystraszeni nieomalże listem gończym umieszczonym w Proroku Codziennym. Wyjątkowe przypadki nie zdarzały się przez ostatnie klika dni, nie był wzywany do nadzwyczajnych interwencji, ograniczając się wyłącznie do zajmowania się swoim oddziałem. Na którym zresztą też nie działo się nic, co wymagałoby zaangażowania ordynatora. Standardowe procedury zostawiał uzdrowicielom oraz stażystom, przyjmując wyłącznie zapisanych do niego prywatnie pacjentów. Krótkie, acz zyskowne konsultacje nie przyniosły mu jednak żadnej rozrywki, toteż ze zniecierpliwieniem wyczekiwał, aż wskazówka zegarka przesunie się na tarczy na odpowiednią godzinę, sygnalizującą, że może wracać do domu. Miał jednak przed sobą jeszcze sporo czasu i paru problematycznych gości. Jednego z nich wyrzucił niemal natychmiast, chociaż poważnie rozważał zamknięcie go w izolatce lub przynajmniej na oddziale - metamorfomag, który usilnie przybierał coraz to nowe twarze i wymyślał kolejne problemy, byle tylko móc z nim porozmawiać. To było... dziwne i niepokojące i nie łechtało zupełnie ego Avery'ego, już nieco przesuszonego i wyjałowionego. Mężczyzna wyrzucił więc z myśli tego człowieka, zerkając na następny wpis i westchnął mimowolnie. Rosalie Yaxley. Przewrócił oczami, zastanawiając się, czy wyrazić skruchę, iż ponownie nie przyjęła jej lady Bulstrode, czy raczej ostro uświadomić ją już w nieodwołalnej zmianie jej uzdrowiciela prowadzącego. Proszę, odparł na (przynajmniej) kulturalne pukanie do drzwi i odchylił się lekko na krześle, oczekując na serię pretensji i kobiecych fanaberii.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.


Ostatnio zmieniony przez Samael Avery dnia 09.01.17 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]08.01.17 16:02
Dzisiaj przyszedł dzień kontroli. Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz byłam w Mungu. Czułam się zdecydowanie lepiej, byłam wyspana, odstawiłam już praktycznie lekarstwa na sen i byłam w stanie sama przespać całą noc. Jednak, jeśli magomedyk kazał przyjść na kontrolę, to jak bardzo nie chciałam, tak musiałam się tu wstawić.
Miałam ogromną nadzieję, że lady Bulstrode wróciła już ze swojej nieobecności, jednak gdy skierowano mnie do gabinetu lorda Avery’ego, westchnęłam tylko cicho. Więc moja magomedyczka nie wróciła, a ja skazana byłam na zmianę lekarza prowadzącego, co o dziwo przyjęłam z większym spokojem niż ostatnio. Zapukałam do drzwi, a na pozwolenie wejścia, nacisnęłam na klamkę.
- Lordzie - przywitałam go, dygając nisko.
Gdy uniosłam głowę, spojrzałam na niego. Wyglądałam spokojniej niż ostatnim razem, byłam wypoczęta i odzyskałam pewnego rodzaju blask, a moją głowę nie zaśmiecały już niemiłe myśli, które zabierały mi całą radość z życia. Pozbierałam się, a przeszłość odeszła w niepamięć.
Zasiadłam na krześle, na przeciwko swojego magomedyka, wyprostowałam plecy, uniosłam wyżej głowę i nie miętoliłam już nerwowo materiału sukni. Oczywiście, siedzenie naprzeciwko Avery’ego nie było najprzyjemniejsze, ale skoro Cyneric sam stwierdził, że powinnam spróbować mu zaufać - tak miałam zamiar zrobić.
Nie odezwałam się jednak, dopóki lord Avery sam mnie o coś nie zapyta. Wiedziałam, że wizyta będzie krótka, jednak niekoniecznie przyjemna. Nie wszystkie jego zalecenia spełniłam w stu procentach i trochę obawiałam się jego reakcji.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]08.01.17 16:48
Krótkie dzień dobry, oceniające spojrzenie. Niemalże już czuł spływające nań wyrzuty, z jakiego powodu to księżniczka nie została skierowana do Isolde. Powitała go jednak kojąca cisza, neutralny ton głosu, witający go z należytym szacunkiem. Czy to ostatnia wizyta, czy może ktoś inny odegrał rolę w utemperowaniu charakteru Rosalie? Wolał przypisać tę zasługę sobie, aniżeli komuś obcemu, choć nie wykluczał takiej możliwości.
Żywił nadzieję, że już więcej jej tutaj nie zobaczy. Wizyta kontrolna miała okazać się tą ostatnią, po której na pergaminie wystawi swój podpis z odpowiednią pieczęcią, a lady Yaxley zniknie i nie pojawi się przypuszczalnie już nigdy. Chyba, że dotknie ją wyjątkowo ciężki przypadek depresji poporodowej, dość powszechnej wśród młodych szlachcianek. Takie przypadki, Avery półgębkiem radził mężom, najlepiej zepchnąć ze skały tarpejskiej.
Powierzchowna ocena sugerowała zmiany na lepsze. Wyglądała zdecydowanie zdrowiej, wróciła jej buta, pozbyła się nerwowych tików, chociaż siedząc sztywno na twardym, niewygodnym krześle, sprawiała wrażenie, jakby pragnęła natychmiast stąd uciec. Obawiasz się mnie, Rosalie?, miał ochotę spytać w pewnym momencie, nieco rozbawiony. U pacjentów miał wzbudzać respekt i zaufanie; strach był wyłącznie efektem ubocznym... niekoniecznie pożądanym.
-Zauważyła madame zmianę w swoim samopoczuciu? - spytał lekko, zerkając na nią w końcu przeciągle, badawczo. Mógłby podawać jej placebo i oczekiwać rezultatów: opinia pacjenta zawsze miała kluczowy wpływ na dalsze leczenie tudzież decyzję o jego zawieszeniu.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]08.01.17 23:06
Czy ktoś mnie utemperował? Być może. Ale wrócił mi też zdrowy rozsądek i zdałam sobie sprawę z tego, że ostatnie wybuchy nie były mi na rękę. Też chciałam, aby była to moja ostatnia wizyta w tym gabinecie, a jeśli chciałam to osiągnąć, musiałam się prezentować tak dobrze, jakby nic nie leżało mi na sercu. Nie miałam ochoty patrzeć na tego mężczyznę, nie chciałam z nim przebywać w jednym pomieszczeniu, obawiałam się go… roztaczał wokół siebie aurę, która niezbyt mi się podoba i gdybym mogła, czym prędzej bym stąd uciekła. Na jego pytanie, kiwnęłam delikatnie głową.
- Tak, lordzie - przytaknęła. - Chyba potrzebowałam po prostu snu, to co mi lord przepisał bardzo dobrze podziałało, mogę w końcu spokojnie przespać całą noc. Dziękuje.
Ostatnie słowo trudem przeszło mi przez gardło, tak samo jak z ogromnym trudem pojawił się delikatny uśmiech na mojej twarzy. Naprawdę czułam się lepiej, ale informowanie o tym jego nie było rzeczą najprzyjemniejszą i chyba lord Avery również zdawał sobie z tego sprawę.
Po chwilowym spuszczeniu wzroku, aby zebrać w sobie kolejne siły na to, by wytrzymać tu z nim w stanie “idealnej panny”, uniosłam wzrok, by na chwilę na niego spojrzeć. Tak bardzo żałowałam Librę, że trafiła się akurat jemu. Jest tyle mężczyzn, którzy byliby dla niej zdecydowanie lepszymi partnerami, mężami, a ona biedna musiała trafić na niego. Nie wiedziałam, co z lordem Avery’m było nie tak, moja kobieca intuicja podpowiadała mi jednak, że coś jest konkretnie na rzeczy.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]08.01.17 23:50
Każdy gest był idealnie wyważony, jakby korygowała go stojąca tuż za dziewczyną guwernantka. Dostrzegał sztuczność, wiedział, że Rosalie czuje się nieswojo - chyba powinno napawać go to zadowoleniem, ale cały wręcz buchał obojętnością. Na szczęście dla lady Yaxley, którą mógł potraktować dużo, dużo gorzej, wciąż jednak mieszcząc się w kryteriach uprzejmości, przewidzianych zarówno dla szlachcica, jak i dla uzdrowiciela. Nie miał ochoty na zabawę, igranie - zwalczał idiotyczne uprzedzenia pełnym profesjonalizmem, oddzielając zawodową uprzejmość od prywatnej niechęci. Musiała być z niego zadowolona, dbał o nią tak, jak potrafił najlepiej. Dla całkowitego uspokojenia duszy zaleciłby co prawda szybki ślub, sprowadzenie potomka i natychmiastowe uwarzenie Dziesięciu Agonii. Wówczas Rosalie na pewno przestałaby odczuwać wieczne niezadowolenie, chyba już na zawsze wykrzywiające idealne rysy półwili w nieprzyjemnym grymasie.
-Nie ma za co - odparł, uśmiechając się kącikiem ust. Mój obowiązek, tyle kryło się pod nieco protekcjonalnym wygięciu warg. Ni mniej nie więcej: nie łączyły ich żadne sentymenty, a zawodowe powiązania. W gruncie rzeczy - działające w obie strony. Czyż w zeszłym miesiącu nie zabił jednego z jednorożców pozostających pod jej opieką w rezerwacie Parkinsonów?
-Przyjmowała panienka leki, a co z moim wskazaniem dotyczącym odpoczynku? - spytał jeszcze, całkiem trzeźwo, wyraźnie wyłapując lukę w dość zdawkowym sprawozdaniu.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]09.01.17 2:26
Czułam, że o to zapyta. Wiedziałam, że jest to nieuniknione, ale jakimś dziwnym trafem miałam ogromną nadzieję na to, że jednak to ominie. Chcąc nie chcąc musiałam mu odpowiedzieć, jednak trochę z tym zwlekałam.
Jeszcze przed chwilą na niego patrzyłam, jednak gdy dotarło do mnie jego pytanie, jakbym automatycznie odwróciła wzrok. I gdy zdałam sobie sprawę z tego, że to zrobiłam wiedziałam juz, że nie unikne odpowiedzi. Co za glupota.
- Oddałam je wedle pana polecenia, sir - zaczęłam. - Zaproponowano mi nawet dłuższą nieobecność jeśli bym tego potrzebowała. Jednakże zbiegło się to z dość niemiłą dla mnie sytuacją...
Wiedziałam, że nie muszę mi tłumaczyć, w końcu czarodziejski świat aż huczał od informacji na temat śmierci dwóch jednorożców z rezerwatu Parkinsonów. A i ja nie miałam ochoty wracać do tego tematu, wiedziałam bowiem, że jest on dla mnie na tyle bolesny, że mogłabym to odczuć. A tego nie chciałam.
Zacisnęłam usta w prostą linię i wróciłam wzrokiem do mężczyzny. Za sprawą Cynerica zaczęłam traktować Avery'ego jak swojego magomedyka i chociaż coś mnie w nim odrzucało i nie chciałam z nim przebywać, to jego słowa i to co mi zalecał było dla mnie ważne. Zresztą tego też odemnie wymagano, abym słowa magomedyków brała poważnie i się z nimi liczyła. Starałam się, naprawdę.
- Ściągnęli mnie ze zwolnienia, abym zajęła się tą sprawą i póki ministerstwo nie skończy pracować na terenie rezerwatu nie mogę wrócić na zwolnienie - dokończyłam.
Nie chciałam mu się tłumaczyć, że dopiero co zdobyłam awans i odmówienie przyjęcia obowiązku nie byłoby dobrze widziane, zapewne by tego nie zrozumiał, tak samo jak z trudem przyszło to mojemu ojcu i zapewne nawet go to nie interesowało. Nie było więc sensu, abym się dodatkowo wysilała.
Jedyne co mogłam w tej sytuacji zrobić, to ze skruchą (tą prawdziwą) opuścić wzrok i czekać na jego słowa. Naprawdę obawiałam się jego słów, tego co powie lub co wymyśli, bo jako mój magomedyk miał wiele możliwości, aby siłą wysłać mnie na odpoczynek, gdyby naprawdę tego chciał. Liczyłam na to, że jednak nie chciał.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]09.01.17 11:49
Nie mógł rozstrzygnąć, czy jej speszenie bardziej go mierziło, czy też wprawiało w rozbawienie. Naturalnie miał mnóstwo powodów do irytacji, poczynając od niesubordynacji Rosalie i ignorowaniu jego rad, aż po nazbyt niefrasobliwą próbę załagodzenia konfliktu interesów. Tłumaczyła się, ale robiła to miernie. Źle. Chciałam, planowałam, zamierzałam... mogła wymieniać bez końca, lecz gdzieś tam wkrótce i tak musiał pojawić się spójnik przeciwstawny. Avery nawet nie dociekał, czy wynikało to z oślego uporu, z głupoty, czy może z przyczyn rzekomo niezależnych. Zignorowała go, a tego nie mógł tolerować.
Uciekanie wzrokiem nic ci nie pomoże, panienko; gdyby tylko posiadał nad nią większą władzę niż w tej chwili, zapewne ostrym gestem chwyciłby ją za podbródek, nakazując patrzenie mu wprost w twarz, w nachmurzone, gniewne oczy. Nie zawiedzione, nie rozczarowane, na Salazara, nie był przecież jej ojcem. Miał zaś swoje święte prawo do złości - czy zdawała sobie sprawę, że gdyby coś jej się stało, on również mógłby ponieść tego konsekwencje? I tak, jak było mu w gruncie rzeczy obojętne, czy wkrótce nie wyląduje w Azkabanie, tak wizyta w Tower z powodu tej dziewuchy była Avery'emu wybitnie nie w smak. Wziął głęboki oddech, starając się nie wybuchnąć (podziwiał samego siebie za tę anielską cierpliwość), po czym zmusił się do spokojnego tonu. Rzeczowego, surowego, jakby udzielał reprymendy małemu dziecku, nierozróżniającemu jeszcze dobra od zła.
-I wobec tego, całkowicie zlekceważyła panienka moje polecenia - uciął krótko, niezadowolonym tonem. Zmarszczył brwi, czując się w tej chwili znakomicie, bo od dawna czekał na okazję do skarcenia Rosalie i możliwości napawania się, jak kładzie uszy po sobie niczym dobrze wychowane szczenię - nawet nie raczyła mnie panienka poinformować o tym fakcie. To nie tylko skrajny brak szacunku do mojej pracy. To także ignorowanie własnego dobra, nieodpowiedzialność, żeby nie powiedzieć głupota - rzekł cierpko, próbując zachować neutralność. Żadnych personalnych nawiązań, same ogólniki. Nie obrażał jej, podsuwając na tacy wyłącznie określenia nawiązujące do jej zachowania. Nie miała prawa niczego mu zarzucać


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]09.01.17 18:25
Siedziałam i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie musiałam nawet na niego patrzeć, jego negatywne emocje aż we mnie uderzały. Czułam od niego złość, dopóki się nie odezwał nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Czułam, jak kulę się w środku i gdybym mogła, uciekłabym z tego pomieszczenia, aby nie słyszeć jego gorzkich słów.
Ta sytuacja naprawdę była ode mnie nie zależała i nie miałam na nią większego wpływu. Czy jeśli Avery był na zwolnieniu i nagle zdarzyła się jakaś poważna sytuacja, a jego szef ściągał by go do pracy - odmówiłby mu? Wątpiłam. Tak samo nie mogłam odmówić i ja, skoro prosił mnie o to sam nestor rodu Parkinsonów. Prawdopodobnie, gdyby moim magomedykiem był ktoś inny niż ten mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie, to reprymenda byłaby mniejsza lub w ogóle by jej nie było. Ale sądziłam, że ten czarodziej zrobił to specjalnie, nie mogąc opuścić momentu, aby mi dopiec. Tak jak ja nie darzyłam sympatią jego, tak pewnie on nie darzył sympatią mnie. A może byłam przewrażliwiona?
- Ja… nawet nie wiem, co powiedzieć, sir - zaczęłam, wzdychając cicho i unosząc wzrok. - Ma lord rację, było to absolutnie nieodpowiedzialne. Proszę mi wybaczyć.
Patrzyłam na niego, zaciskając usta. Czułam się bardzo spięta całą tą sytuacją i nie przyjemnością obcowania z moim magomedykiem. Z drugiej strony ogromnie cieszyłam się, że leczy on tylko choroby magipsychiatryczne, gdyby leczył moją chorobę genetyczną, to chyba bym z nim nie wytrzymała.
Pozwoliłam mu, aby mnie skarcił wierząc, że jeśli nie będę mu przeszkadzać i potulnie przytakiwać, w końcu mi odpuści, machnie ręką i każe wyjść i więcej nie będę musiała mu się pokazywać. A ja wykonam, akurat to polecenie, z ogromną przyjemnością.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]09.01.17 19:40
Wyczuwał fałsz, bijący od jakby skurczonej postaci Rosalie, ale łaskawie tego nie komentował, pozwalając dziewczynie na wydukanie marnych przeprosin, które wcale nie robiły na nim wrażenia. Poznawał takie intencje - okazała mu pokorę, sądząc tym samym, że wygrała, że go zadowoliła, że uśpiła czujność bestii. Nie przypuszczała nawet, że w tym gabinecie Avery nie jest jej wrogiem, a wręcz potulnym barankiem, sprawnie kryjącym drzemiące w nim instynkty pod zasłoną kurtuazji. Częstokroć korzystał z możliwości penetracji swych pacjentów legilimencką metodą - przy lady Yaxley nie czuł nawet najmniejszej pokusy, podejrzewając że jest równie pusta w środku, co na zewnątrz.
-Wystarczyłaby jedna sowa, panienko - zauważył chytrze - oraz zwrotna, z receptą na wywar wzmacniający - czy to bezmyślność, czy zwykła buta? Avery pokręcił lekko głową, nie chcąc już kontynuować tej rozmowy. Dla niego temat był skończony. Czuła się lepiej, odstawiła leki, nic nie wskazywało na nawroty tego i tak, dość łagodnego, załamania.
-I proszę się tak nie stroszyć, lady Yaxley. Mam panience pomóc, a nie wprawiać w zakłopotanie - dodał jak najuprzejmiej potrafił, powracając do łagodnego tonu. Spod dokumentów ułożonych w schludny stos wyciągnął świeży arkusz pergaminu, na którym niezwłocznie zapisał dodatkowe uwagi -zapisałem panience płyn relaksujący - poinformował ją, wręczając zwitek z odręcznym podpisem i instrukcjami stosowania, nie częściej niż trzy razy w tygodniu. Pożegnał ją przy tym okolicznościową formułką, jednocześnie zapewniając o swojej gotowości w razie niespodziewanych problemów. Miał przy tym dziwne wrażenie, iż Rosalie bardzo postara się unikać niepotrzebnych konfrontacji, również na gruncie Munga.

|zt Avery


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Gabinet Samaela Avery'ego [odnośnik]09.01.17 20:03
Nie mając nic więcej do dodania jedynie mu przytaknęłam. Miał rację, wystarczyła jedna sowa, ale tego nie zrobiłam, ba, nawet nie pomyślałam o tym, że byłoby to konieczne. Może był to mój błąd? A może nie? W każdym razie nie było nad czym dyskutować, sprawa była zamknięta, rozmowa na ten temat zakończona.
Sama nie wiedziałam, czy wolałam go, gdy mówił do mnie tak łagodnie, czy gdy okazywał mi swoją złość. Miałam wrażenie, że złość była szczersza, niż jego ostatnie słowa. Na to jednak też tylko przytaknęłam głową, delikatnie się uśmiechając, nadal udając. Skoro, ponoć grała, to chciała grać końca.
Przyjęłam od niego pergamin, nie mogąc już wytrzymać siedzenia w tym gabinecie. Nie ruszyłam się jednak z miejsca, nim sam nie dał mi znaku, że wizyta została zakończona.
- Dziękuje, lordzie - odpowiedziałam na jego słowa zapewnienia mnie, że zawsze w razie potrzeby jest do mojej dyspozycji. - Do widzenia.
Dygnęłam nisko, by następnie czym prędzej opuścić gabinet. Po zamknięciu drzwi zdecydowanie przyśpieszyłam kroku, aby jak najszybciej opuścić Munga i zakończyć ten jakże żenujący etap mojego życia. Wiedziałam jednak na pewno, że więcej z własnej woli się tutaj nie pojawię i choćby mieliby mi za to zapłacić, czego zresztą i tak nie potrzebowałam, na pewno bym się na to nie zgodziła.


zt


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Gabinet Samaela Avery'ego - Page 9 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Gabinet Samaela Avery'ego
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach