Wydarzenia


Ekipa forum
Karczma "Na samym dnie"
AutorWiadomość
Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]16.01.17 13:43
First topic message reminder :

Karczma  "Na samym dnie"

★★
Podobno nie jest to pierwszy przybytek postawiony w tym konkretnym miejscu. Poprzednie wersje siedliszcza w - jak zwykle - nieokreślonych warunkach spłonęły. Aktualny dobytek prezentuje się w formie piętrowego, nieco wypłowiałego budynku. Kolory układanej dachówki z danej czerwieni, zmieniły się w brunatną płaszczyznę, przecinaną skrawkami ułamanego bordo.
Cały dół okolony wysuniętym, drewnianym gankiem i znajdującą się tuż przy ścianie - stajnią. Nie dziwne zjawisko, gdy zrozumie się mentalność mieszkańców wsi, w dużej mierze hodowców. Wejście jest szerokie, otulone ciężkim podparciem bali. Zdecydowana stylizacja, albo na całkiem dawniejsze czasy, albo - zwyczajny praktycyzm właścicieli.
Całość kompleksu mieści się w kilku rozlokowanych pomieszczeniach. Największa z sal, otwierającą się tuż po przekroczeniu drzwi wejściowych, stanowi główny przybytek. Szeroko rozstawione ławy i całkiem wygodne, jak na okoliczności siedziska. W kątach zadbano o mniejsze stoliki, zapewne z myślą o gościach odludnych. W centrum, tuż przy wysokim barze, znajduje się kominek, zazwyczaj raźno trzaskający i to niezależnie od pogody. Jakiś czas temu karczma przeszła w ręce czarodziejów, gdy poprzedni właściciele postanowili zbiec ze stolicy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 18:51, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]31.01.17 10:38
To wszystko, co działo się w karczmie było zdecydowanie dziwne. Nie do końca tego spodziewałem się po dzisiejszym wieczorze. Mugole zdawali się wiedzieć o czymś, jakby to, co się stało nie było dla nich aż tak zaskakujące jak powinno. Nie zamierzałem jednak zwracać się do nich z jakimikolwiek pytaniami. Miałem ważniejsze problemy na głowie niż jedna martwa kobieta na środku karczmy. Skóra Ramseya była niezwykle zimna, a on sam zdawał się całkowicie nieobecny. Już nawet nie głęboko zamyślony, ale wręcz jakby go po prostu nie było. Siedział przede mną, a jednocześnie przebywał w zupełnie innym miejscu. Przyglądałem się uważnie, kiedy nawet nie zareagował na moją dłoń na swoim policzku. Poczułem mrowienie, gdy palce zetknęły się z jego skórą. Dość dziwne i o tyle niepokojące, że nie mówiło mi nic poza tym, że działo się coś dziwnego. Na pewno miało to związek z wydarzeniami sprzed paru chwil. Na pewno zaangażowana była w to magia, nie miałem co do tego dalszych wątpliwości. Zanim jednak poznałem jakiekolwiek odpowiedzi, czy wyciągnąłem odpowiednie wnioski, rozległ się niepokojący dźwięk, a potem karczma eksplodowała. Nie miałem wiele czasu na reakcję i zauważenie, że Ramsey jest całkowicie obojętny na to, co się działo. Złapałem go szybko za ramię i pociągnąłem za sobą chowając się przed lecącymi ze wszystkich stron odłamkami pod stołem.



Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss.  The abyss gazes also into you.

Ignotus Mulciber
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
pozdrawiam i wielbię mój wiek, mego stwórcę i mistrza
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1112-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/t1438-listy-ignacego-vitkowskiego#12506 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-smiertelny-nokturn-34-2 https://www.morsmordre.net/t4270-skrytka-bankowa-nr-324 https://www.morsmordre.net/t4143-ignotus-mulciber#82512
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]31.01.17 10:38
The member 'Vitalij Karkarow' has done the following action : rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]31.01.17 18:50
Czyli jednak nie będę musiała się kłopotać i mogę sobie darować czyszczenie pamięci niesamowicie uprzejmemu mężczyźnie, który okazał się czarodziejem (bądź po prostu mugolem wtajemniczonym w istnienie za niewidzialną kurtyną tej drugiej, magicznej strony świata). Zmrużyłam oczy, posyłając mu chłodne spojrzenie, które miało być swoistego rodzaju odpowiedzią na to, jak podziękował mi za chęć pomocy.
Bynajmniej nie zamierzam się narzucać - skoro nie potrzebuje mojej pomocnej różdżki, zajmę się podziurawioną panią, która leżała tuż obok. Tak właściwie zrobiłam już krok w stronę trupa, lecz wtedy mężczyzna wyciągnął coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam, a co zdecydowanie nosiło na sobie znamiona magii. Strzałka kompasu wirowała - było w tym coś magnetycznie niepokojącego, przez chwilę po prostu stałam, wlepiając wzrok w tarczę trzymanego przez bruneta przedmiotu i starając się zrozumieć, co kryje się za owym ruchem. Jak powinnam odczytać wskazówkę magicznego przedmiotu.
Oderwałam od niego wzrok dopiero wtedy, gdy nieprzyjemny zgrzyt zaczął rezonować nie tylko na membranie mego ucha, lecz również w całym ciele, zwiastując coś, co wydarzyło się chwilę później. Huk wwiercił się w czaszkę, sprawiając, że poczułam, jak ból rozlewa się po moich skroniach. Jednocześnie zapadła ciemność - z początku myślałam, że zrobiło mi się ciemno przed oczami z powodu owego hałasu, lecz gdy chwilę później wciąż nie mogłam dostrzec czubka własnego nosa, utwierdziłam się w przekonaniu, że to dzieje się tak naprawdę, a niekoniecznie jedynie w mej głowie. Dalsze dywagacje i jakiekolwiek próby zareagowania (zamierzałam sięgnąć po różdżkę - w tym momencie miałam już gdzieś Kodeks Tajności) odeszły na dalszy plan, gdy kolejny wstrząs targnął niemalże całą karczmą. Kiedy usłyszałam szczęk rozpadającego się okna, skuliłam się, pochylając się w stronę posadzki. Przycisnęłam podbródek do obojczyka oraz zasłoniłam twarz ręką. Mężczyzna, któremu nieskutecznie próbowałam pomóc i który skutecznie tę pomoc odrzucił, zaskoczył mnie, osłaniając mnie. Zdążyłam jeszcze tylko zacisnąć drugą dłoń na jego przedramieniu, po czym pociągnąć go ku ziemi. Kurczowo zamknęłam powieki, przygotowując się na pierwsze ukłucia bólu.
Daisy Mulpepper
Daisy Mulpepper
Zawód : koroner
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
she has that grave look
in her eyes like she is
constantly killing and
burying people in her
h e a r t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3999-daisy-mulpepper https://www.morsmordre.net/t4033-listy-daisy#78528 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4032-skrytka-bankowa-nr-1033#78526 https://www.morsmordre.net/t4034-daisy-mulpepper#78535
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]31.01.17 18:50
The member 'Daisy Mulpepper' has done the following action : rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]02.02.17 18:43
Ciemność była wszechogarniająca i dusząca. Powietrze zdawało się lepkie, pozostawiające na języku nieokreśloną gorycz, która chciało się natychmiastowo wypluć. Mdlące wręcz uczucie obezwładniało ciało, ale...było to tylko pierwsze wrażenie. Kolejne sekundy przyniosły ból, gdy drzazgi, kawałki ostro zakończonych szkieł bryznęła do środka, atakując wszystko co spotkała na swojej drodze. Nieregularne, zdradziecko ułamane fragmenty rozdartych drzwi - z łatwością wbijały się w ciała, orając skórę i raniąc odsłonięte części. I nielicznym udało się osłonić przed nadciągającą burzą odłamków, którym towarzyszyło wycie wiatru, wdzierającego się przez powstałe dziury, a chłodne, wilgotne powietrze niosło ze sobą jęk - nie tylko deszczu.
Najbliżej drzwi znajdowała się Sophia i mimo wyuczonego, aurorskiego refleksu - nie zdołała osłonić się całkowicie. Gwałtowne uderzenie pozbawiło ją tchu, a całe plecy zalała fala piekącego bólu.
Percivala nie zawiódł instynkt i zareagował wystarczająco szybko, by osłonić własnym ciałem swoją kuzynkę Lucundę. I jeśli kobiecie, nie licząc kilku drobnych rozcięć na dłoniach i przedramionach, nie stała sie większa krzywda, tak Łowca przyjął na siebie większość rozbryzgujących się odłamków. Coś ostrego wbiło mu się pod łopatkę, niemal paraliżując lewe ramię.
Vitalij, który siedział obok swojego syna, zbyt późno próbował skryć się pod osłoną barowego stołu. Nim schylił się całkowicie, fragment drewnianej belki uderzył go boleśnie w ramię, rozdzierając głęboko skórę i znacząc szatę rosnącą plamą krwi. Pociągnięty za ojcem Ramsey runął na ziemię, uderzając głową o wystający kant stołu, a jego ciało zasypały ostre drobiny szkieł, wbijające się w w bark i część pleców. Ale wieszcz nie czuł bólu, na pewno nie fizyczny. W jego głowie ciąż panowała cisza, przebijana tym samym, coraz głośniejszym uderzeniem bijącego serca i oddalającym się powoli głosem - Zemsta....To on wybiera - wibrujący dźwięk końskiego rżenia przebił się przez cichnący głos - Trzeba go wołać, ale to bardzo boli - głos przerodził się w szept i umilkł, ustępując chaosowi, który w jednej chwili zawładnął wszystkimi zmysłami. Obecność zniknęła, pozostawiając po sobie ledwie dostrzegalną nić. Ramsey otworzył oczy na powrót wracając do swojego ciała.
Matt, który w altruistycznym odruchu osłonił Daisy, nie miał (znowu?) zbyt wiele szczęścia. Czuł jak szkło zagłębia się w jego plecach i nogach, bez trudu pozbawiając go drogocennych sił. Kolejne ostre krawędzie rozcięły poparzoną dłoń. Ciężarem ciał osunął się na kobietę, która czuła jak kolejne fragmenty sięgają jej ramion i odsłoniętych nóg.
Samael wystarczająco szybko wycofał się do tyłu, bo największa fala ominęła go. Sięgnęły go jednak szklane ułomki, tnące go po dłoniach, ramionach i brzuchu.
I nim minęło kilka, przeraźliwie długich chwil wypełnionych piskiem miażdżącym jakąkolwiek słyszalność i zawrotami głowy, ciemność zbladła, by w przestrzeni można było dostrzec trzy zwaliste, szare sylwetki, wygięte w pochylony łuk, niby stare, powykręcane drzewa. Dwie przy drzwiach i jedno bliżej okna. I mimo tak donośnych gabarytów, poruszały się równie szybko, co huczący w dziurach wiatr.
Wrzask, który na samym początku rozległ się w karczmie, należał do młodzieńca, który wisiał teraz przebity na jednej, szponiastej kończynie istoty przy drzwiach, która odwróciła, znikając w cieniu wyrwy, pozostawiając po sobie kapiący strumyk krwi ofiary. Dwa pozostałe stwory ruszyły za pierwszym, ale nie same. Matt, poczułeś jak coś zakleszcza się na twojej nodze, przebijając skórę, a twoje ciało sunie po podłodze, by zniknąć za drzwiami i w błocie. Podobny los spotkał Sophię, której skulone ciało zostało uniesione, a ostre szpony przejechały po żebrach.
Nim znikną gdzieś w ciemności nocy - macie szansę zareagować.

Wszyscy jesteście ranni, ale każdy może wykonać dwa rzuty. Każdy, prócz Lucindy i Samaela ma -5 do kostek.

Matt i Sophia - pierwszy rzut k100 na utrzymanie różdżki st 40, drugi k100 na próbę wyrwania się z st 80 Do obu wyników możecie dodać bonus ze sprawności.

Percy, Lucy, Samael, Vitalij, Ramsey - znajdujecie się najbliżej wyjścia. Pierwszy rzut k100 na refleks (+sprawność), drugi na zaklęcie (st wg tabeli) lub inną próbę ataku

Daisy masz szansę pomóc Mattowi. Jeśli deklarujesz podobną czynność rzucasz dwie kości, pierwsza k100 na refleks + silna wola, drugi na zaklęcie lub inną próbę zatrzymania.

PS. - jeśli chcecie używać zaklęć ograniczająych swobodę ruchu, macie dodatkowe utrudnienie - 30 do rzutu


Liczę na kreatywność i pamiętajcie o swoich ranach! Wszelkie pytania możecie wysyłać wiadomością prywatną

Na odpis macie 48h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]02.02.17 21:51
Julienne. Osłaniając się rękami przed deszczem szkła i drewnianych drzazg i tak wspominał córeczkę, którą coś definitywnie wykorzystywało przeciwko niemu. Jego największa słabość i paradoksalnie - największa siła. Choćby i był umierający, dla niej wytężyłby wszystkie myśli i całą swoją moc, by uratować jej wątłe życie, dokonując czynów w normalnym trybie niemożliwych. Czuł oszołomienie, przejmujące członki dziwną drętwotą, z jaką wykonywał mechaniczne ruchy, nadal poddany niepokojącej wizji. Jej twarz za mgłą, jej drobna sylwetka pośród zawieruchy, jego mała, ukochana córeczka pozostawiona na pastwę losu, z dala od niego, walcząca z czymś więcej, niż błaha fala uderzającego w Avery'ego szkła. Cudem tylko zdołał się osłonić przed największymi fragmentami, pryskającymi w zastraszającym tempie. Ostry dźwięk pękających szyb wymieszał się ze świstem pędzących w powietrzu okruchów, zdolnych wybić oko i szpetnie pokaleczyć - ale jego sięgnęły tylko te nieliczne, wbijając się w niechronione rękawiczkami dłonie, ramiona osłonięte ciemną peleryną oraz tors. Otrząsnął się z tego szklanego deszczu przy akompaniamencie dźwięcznego szumu, kiedy nierówne igły spadały na drewnianą podłogę. Pokrytą krwią.
Nie tylko zmarłej kobiety, ale i nową, świeżą, intensywnie pachnącą żelazem i solą. Avery skrzywił się, odejmując dłonie od twarzy i zachował grymas, zaciskając palce na różdżce. Bolało, poranione ręce nie dawały chwili wytchnienia, a on sam niewątpliwie nie powinien czarować przy mugolach. Jednak... i tak widzieli już za dużo i tak mogli zginąć tu wszyscy, co do jednego, było mu to w gruncie rzeczy obojętne. Nie zamierzał jednak dać się zarżnąć jak ofiarny baranek, ani też umierać za grzechy świata; nigdy nie poczuwał się do nadmiernego (jakiegokolwiek?) altruizmu, zależało mu tylko na Julie. I na sobie, co w pewnym momencie mniej więcej się splatało.
Gdyby nie widział innych, gorszych rzeczy, mógłby wypluć płuca podczas wymiotów - ciało chłopaka bujające się smętnie na szponiastej ręce(?) stwora stanowiło iście makabryczny widok. Blade, na wylot przebite przez ostrą kończynę, w jakiś obrzydliwy sposób sprofanowane. A Avery był pewny, że to tylko preludium. Że oni mogą również tak skończyć, że Julienne może czekać coś podobnego. Że może stać jej się krzywda.
Nie. Nie może. Nie stanie się. Tak nie będzie. On na to nie pozwoli, nie dopuści. Wyzbył się strachu przed nieznanymi sobie monstrami, zignorował paraliżujący lęk, postępując kilka kroków w przód i wyciągnął drżącą dłoń przed siebie, celując różdżką wprost w zdrzewiałego potwora, znajdującego się najbliżej okna.
-Caeruleusio - wypowiedział z nienawiścią, oskarżycielsko, mając szczerą nadzieję, że stwór zlodowacieje zupełnie, a on będzie mógł go wówczas rozbić i zniszczyć. Bardzo prymitywnie.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]02.02.17 21:51
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością


'k100' : 24, 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 0:59
Wydawało mu się, że nie miał czym oddychać. Powietrze w karczmie, jeszcze do niedawna przesycone jedynie wonią słabego piwa i ludzkiego potu, obecnie zdawało się zmienić konsystencję na płynną. Było ciężkie, ohydne, a wdychanie go nie przynosiło ulgi, zamiast tego zalepiając płuca i wywołując uczucie duszenia się; tlen zagęścił się strachem, zatrzymanym w tym jednym, przeciągającym się w nieskończoność ułamku sekundy, w którym – skulony na szorstkiej i brudnej podłodze – oczekiwał na uderzenie. Zabawne, że ból i tak nadszedł niespodziewanie.
Większość szklanych odłamków uderzyła w nieosłonięte niczym plecy, rozcinając materiał kurtki tak łatwo, jakby była uszyta z papieru; kilka płytkich skaleczeń zapiekło dokuczliwie, żadne z nich nie mogło jednak równać się z czystym bólem ogniskującym gdzieś pod lewą łopatką i roznoszącym się na całe ramię w bezlitosnych, paraliżujących falach. Wydawało mu się, że przebite mięśnie ogarnęły płomienie; ogień, ostry i gorący, trawił połączenia nerwowe, nieugaszony również przez przesiąkającą szybko przez ubranie krew. Skulił się jeszcze bardziej, gdy przed oczami zatańczyły mu kolorowe plamki, a ból wycisnął z płuc resztki paskudnego powietrza; teraz czuł się już nie tylko oślepiony, ale również i ogłuszony, bo w uszach miał tylko i wyłącznie przeszywający, wygrywany na niewyobrażalnie wysokich tonach pisk. Czy tylko on go słyszał, czy to wrzeszczały jego własne myśli, czy może rzeczywiście ktoś w karczmie wydawał właśnie z siebie ostatnie tchnienie, żegnany agonalnym wyciem?
Lucinda, przemknęło przez jego otumaniony umysł i tylko dlatego zmusił się, żeby podnieść się niezgrabnie i odszukać ją spojrzeniem. Wciąż była obok, więcej – wciąż ściskał ją mocno za zgięcie łokcia, uświadamiając sobie to dopiero w chwili, w której zobaczył zaciśnięte na jej ręce palce. Rozluźnił je z trudem; każde drgnięcie mięśni przywoływało kolejne porcje cierpienia i musiał zaciskać zęby, żeby nie dołączyć do zalewającej przestrzeń kakofonii krzyków. Przebiegł wzrokiem po sylwetce kuzynki, oddychając z krótkotrwałą ulgą; nie wyglądało na to, żeby ucierpiała jakoś specjalnie mocno. Nie zdążył jednak o to zapytać, bo kątem oka zauważył poruszenie, a gdy odruchowo odwrócił się w tamtym kierunku – chwiejnie i niepewnie – zobaczył coś, co sprawiło, że na ułamek sekundy zapomniał o bólu.
Nie zarejestrował momentu, w którym nienaturalne ciemności uległy przerzedzeniu, nie wiedział też, skąd wydobywało się nowe światło, ale stwory, które wyłoniły się umykającego mroku, nie mogły umknąć jego uwadze. Najpierw zauważył młodego mężczyznę – nie, ciało młodego mężczyzny – przebite na wylot przez coś, co wyglądało jak zaostrzony, karykaturalnie wygięty konar drzewa, połączony z całą resztą istoty wyciągniętej wprost z najmroczniejszych stronnic dzieł z działu ksiąg zakazanych. Gdyby okoliczności były inne, widok kreatury, z którą do tej pory nie miał styczności, z pewnością wzbudziłby w nim ciekawość i fascynację; obecnie czuł tylko grozę, wpatrując się w puste spojrzenie wciąganych w noc zwłok. Za nimi podążyły dwie kolejne sylwetki, które również zdawały się upolować dla siebie po jednej ofierze; rozpoznał mężczyznę odrzuconego od drzwi i kobietę, która podeszła do nich na chwilę przed wybuchem. Oni, w przeciwieństwie do młodzieńca, wciąż byli żywi, ale jeżeli Percival postanowiłby zabawić się w hazard, postawiłby sporą sumę na to, że nie pozostało im już wiele oddechów do wykorzystania.
Chyba że?.. Zmienił pozycję, wciąż tkwiąc na klęczkach i w jakimś naturalnym odruchu kierując różdżkę w stronę stwora więżącego kobietę. Zranione ramię zaprotestowało gwałtownie, wyciskając spomiędzy jego warg przeciągły syk, ale tylko zacisnął mocniej palce na różdżce. Ślizgały się lekko, nie był pewien, czy przez pot czy krew, jednak nie tracił ani chwili, żeby to sprawdzić. – Conjunctivitis – wychrypiał, mając nadzieję, że uda mu się unieruchomić przynajmniej jedną z groteskowych istot, nie zabijając przy okazji szamoczącej się w stalowym uścisku czarownicy.




I cannot undo what I have done
I can't un-sing a song that's sung
and the saddest thing about my regret
I can't forgive me and you can't forget

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : dowódca smoczych łowców
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 0:59
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością


'k100' : 55, 57
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 12:42
Szum, świst, trzask. Pogrążona w ciemnościach rejestrowała każdy pojedynczy dźwięk. Wydawało się to nie mieć końca. Przytłumione uderzenia serca, szum krwi buzującej w żyłach. Nie mogła się tego spodziewać. Przyjście tutaj miało być całkowicie nieszkodliwe. W końcu chodziło o klątwę. Kilka zaleceń, uspokojenie. Zajmowała się tym codziennie i znała ten schemat na wylot. Pominęła jednak w tym wszystkim swoje szczęście do wpadania w sytuacje bez wyjścia. Tak jak teraz. Drgnęła gdy jeden odłamek musnął jej ramie, zacisnęła lekko palce gdy kolejny rozciął rękaw jej płaszcza. Jednak nic więcej nie mogło jej zranić. Zasłaniający ją ciągle kuzyn przyjął na nieochronione plecy każdy atakujący ich odłamek. Zacisnęła mocniej szczękę. To była tylko chwila, ale ucisk w jej piersi nie zelżał nawet kiedy myślała, że już jest po wszystkim. Usłyszała przerwany oddech, poczuła jak dłoń kuzyna mocniej zaciska się na jej łokciu. Odetchnęła z ulgą. Choć tylko na chwile. Spojrzała ze strachem w oczach na podnoszącego się Percivala. Chociaż nadal niewiele mogła ujrzeć to wiedziała, że nie wszystko jest w porządku. - Percy… - zaczęła, ale reszta jej niepokoju zlała się z przeraźliwym piskiem rozchodzącym się po całej karczmie. Lucinda uniosła dłonie do uszu. Ponoć nasz wzrok potrafi przyzwyczaić się do ciemności, ale ta była gęsta, jakby zamglona. Szum, świst, trzask, pisk. Przez chwile myślała, że wyobraźnia płata jej figla. Trzy wyraźne, powyginane, stojące pewnie przed nimi postacie. Demony z mugolskich legend. Jej dłoń automatycznie sięgnęła do wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągając różdżkę. Przez pierwsze chwile nie mogła oderwać od nich wzroku. Były tak bardzo nierealne. Niczym przeniesione ze świata magii. Tylko, że nie ich magii. Wyrwała się z ogólnego paraliżu dopiero gdy jedna z postaci ruszyła w stronę leżącej na podłodze kobiety.  Po jej skórze przebiegł dreszcz. Wiedziała, że nie może być pewna wypowiadanych zaklęć. Nie w stosunku do czegoś co widziała pierwszy raz w życiu. Przebite na wylot martwe ciało mugola, stwór zbliżający się do rudowłosej czarownicy, krew skapująca z lewego ramienia jej kuzyna. Za mało czasu by zareagować. Za mało by się z tego wyrwać. Zobaczyła błysk rzucanych zaklęć i skupiła się na wypowiedzeniu kolejnego. Zrobiła krok w głąb karczmy wytężając wzrok. Skierowała różdżkę w stronę demona oplatającego nogę mężczyzny. - Orbis! - krzyknęła i choć starała się by jej głos brzmiał pewnie nie miała zbytniego wpływu na to. Chociaż każdy dzisiejszego dnia przyszedł tutaj w innym celu, chociaż nie wierzyła w przeznaczenie czy zrządzenie losu to jednak to wszystko nie było działaniem przypadku. Tylko czym na Merlina były te stwory?


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 12:42
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : rzut kością


'k100' : 88, 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 15:00
Pierwszym doznaniem, którego doświadczyła, był huk, łoskot roztrzaskującego się szkła i drewna i silny podmuch niosący ze sobą przenikliwy ziąb i fragmenty potrzaskanych okien i drzwi. Coś odepchnęło ją na ziemię, niemal pozbawiając ją tchu, a zaraz po tym nastąpiła fala bólu rozchodząca się przez plecy, którymi była zwrócona w stronę wyjścia. Nie ulegało wątpliwości, że nie uniknęła obrażeń, ale wciąż nie wiedziała, jakie dokładnie szkody spowodował nagły... wybuch. Nie wiedziała też, czym mógł być spowodowany.
Ten wieczór nosił jednak na sobie znamiona magii. Groźnej, niepokojącej magii. Mimo bólu, poruszyła się nieznacznie, próbując ocenić szkody, zarówno te, które dotknęły jej ciała, jak i otoczenia, w którym się znajdowała. Karczma, wcześniej całkiem przytulna, teraz zmieniła się w istne pobojowisko, a inne znajdujące się tu osoby wcale nie wyglądały lepiej od niej.
Zanim zdążyła wstać i odezwać się choć słowem, usłyszała wrzask, a w wejściu nagle zobaczyła... coś. Nigdy wcześniej nie widziała niczego podobnego. Trudno było orzec, czym były tajemnicze sylwetki przypominające nieco poskręcane, sękate drzewa. Nieznane jej stworzenia? A może wytwory mrocznej magii, która powołała je do siania zniszczenia? Czymkolwiek były, z pewnością nie miały dobrych zamiarów; Sophia bardzo szybko zauważyła zakrwawione ciało młodego mężczyzny nabite na szpony jednej z istot. Być może to również one raniły wcześniej kobietę, której ciało zapewne wciąż znajdowało się gdzieś we wnętrzu zdemolowanej karczmy.
Ogarnięta szokiem, nawet nie zdążyła się poruszyć, kiedy jedna z istot zaskakująco szybko jak na jej rozmiary doskoczyła do niej, unosząc ją w powietrzu. Ostre jak stal szpony przesunęły się po jej żebrach, ale w pierwszej chwili nawet nie poczuła bólu, który został przysłonięty przez instynkt każący jej za wszelką cenę walczyć. Nie chciała podzielić losu młodego mugola ani martwej kobiety, a jeśli kiedykolwiek wyobrażała sobie własną śmierć, spodziewała się raczej tego, że pewnego dnia zginie w walce, wykonując misję aurora. Z pewnością nigdy nie myślała, że może ją spotkać koniec z rąk takiej istoty, jednak wcale nie zamierzała tanio sprzedać swojej skóry. Wcale nie wybierała się na tamten świat. Mocno zaciskając palce na różdżce, nie chcąc utracić swojej głównej broni, zaczęła się szarpać, rozpaczliwie próbując uwolnić się z uścisku kanciastej łapy stwora. Dopiero, kiedy znajdzie się bezpiecznie poza zasięgiem jego szponów, mogła pomyśleć o rzucaniu zaklęć, chociaż najpierw musiała się wyzwolić. Zanim zostanie wywleczona na zewnątrz. Inni czarodzieje także zaczęli rzucać czary na stwory, jednak Sophia nie zamierzała być bierna, walcząc o odzyskanie wolności i uniknięcie grożącego jej z rąk stworów niebezpieczeństwa.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]03.02.17 15:00
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością


'k100' : 61, 16
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]04.02.17 21:29
Coraz głośniejsze, miarowe bicie serca dudniło w jego uszach, przerywając przeraźliwą ciszę, która panowała wokół niego. To, co go otaczało nie miało znaczenia na tyle, że nie zauważał zupełnie nic. Słuchał głosu, który do niego przemawiał, czuł wibracje, które powstawały w powietrzu pod wpływem mocnych uderzeń serca. Wszystkie jego zmysły poza wzrokiem odbierały bodźce od dziwnej obecności. Chłonął ją, jak gąbka, nie wiedząc nawet co do siebie przyjmuje. Sądził, ze gorzej być nie może — nic bardziej potwornego w nim nie zakiełkuje, co najwyżej zmąci umysł i sprawi, że oszaleje. Lecz i w obłędzie mógł znaleźć pewną mądrość. Ostrożnie, z rozwagą podchodził do dziwnego istnienia, które nie zdradzało mu zbyt wiele. Podsycało ciekawość, nie pozwalając mu się wycofać.
— Nie boję się tego — odpowiedział hardo, przypominając sobie o ludziach, którzy prawdopodobnie byli wokół niego, a których nie dostrzegał. Nie obchodzili go w zupełności — poza ojcem, lecz wiedział, że ten sobie doskonale poradzi. Był doświadczonym, mądrym czarodziejem i jeśli w czyjekolwiek umiejętności miał wierzyć, to właśnie w jego. —Ukaż się.— Ujawnij swoje imię.
Obrócił się, szukając źródła dźwięku, lecz zdawał się dobiegać ze wszystkich stron. Rżenie konia brzmiało jak pisk, którego częstotliwość wzbudziła nieprzyjemny zimny dreszcz, który przebiegł mu po kręgosłupie. Stało się coś dziwnego. Napadło go to nagle i nieoczekiwanie, a bodźce zaatakowały go ze wszystkich stron. Nie mógł się skupić. Nie mógł nic rozpoznać. Chaos zawładnął jego umysłem. Tracił kontrolę, wiedział to. Tylko to. I nie mógł z tym nic zrobić. Oddech mu się spłycił, lecz było tylko gorzej.
To był koniec.
Rozchylił powoli powieki, które wydawały się być sklejone przez zbyt długo. Sprawiło mu to nie lada trud, a to co zobaczył, wpierw rozmyte i ciemne, wywołało w nim konsternację jeszcze nim się w ogóle poruszył. To, co działo się w jego głowie ustawało, mieszało się z ciszą, szeptami gdzieś obok niego. Słyszał skrzypienie, przypominające pękające szkło, trzask, który na myśl przywodził mu łamiące się deski. Patrzył przed siebie przez chwilę, dostrzegając znajomą sylwetkę, gdy już odkrywczo uznał, że jest niemożliwie ciemno. To był jego ojciec. Jego czarny płaszcz, który prawie stapiał się z mrokiem, pokryty był szkłem, które słabo połyskiwało. Leżymy na ziemi? Nie rozumiał, pamiętał jak siedzieli przy stole. Podniósł się powoli, podpierając łokciem o podłogę. Sytuacja, w jakiej się znajdowali zaczynała do niego powoli docierać, choć czuł się jak po zbyt intensywnie zakrapianej alkoholem nocy, gdzie wspomnienia zionęły pustką.
— Co...się stało? Chciał spytać, ale widząc drewnianą belkę, która częściowo tkwiła na Ignotusie, wyciągnął rękę, by ją lekko unieść i zsunąć na bok. Jakimś cudem czuł się słaby, a chwycenie kawałka drewna sprawiło mu problem. Musiał wyprostować rękę w łokciu, pochylając głowę pod stołem, by wraz z ojcem zrzucić ten zbędny ciężar. Było ciemno, po karczmie rozniósł się hałas, po chwili powietrze nieco zelżało i zrobiło się jakby jaśniej. Spojrzał w kierunku drzwi na trzy przedziwnie wygięte sylwetki, ale nie wyglądały tak, jakby ku nim zmierzały. Dlatego wrócił spojrzeniem do Ignotusa, a gdy się poruszył na jego ubraniu coś zalśniło na sekundę. Dopiero gdy dotknął tego zdał sobie sprawę, że gęsta ciecz, która pokryła płaszcz była krwią. I poczuł, jak spływa wolno po jego skroni, na policzek i szyję. Pojawił się też ból głowy. Łupiący, bezwzględny i rósł powoli. Prawa część jego czaszki pulsowała, zagłuszając niepokorne myśli. A po plecach przechodziły go prądy. Szybko pojął, że prawdopodobnie też oberwał, choć nie czas oceniać skutki.
Wszystko działo się szybko, a jemu wydawało się, że reaguje w zwolnionym tempie. Świszczało mu w uszach od uderzenia, nie odzyskał pełnej ostrości widzenia. Ale gdy znów spojrzał w kierunku drzwi i ujrzał co się dzieje, podpierając się pamięcią rozpoznał konkretne osoby. Instynktownie sięgnął po różdżkę, stopniowo radząc sobie z bólem, który był do zniesienia.
Spojrzał na ojca, próbując w ciemności dostrzec jego oczy i w spojrzeniu wyczytać aprobatę dla tego, co zamierzał zrobić. Głupcy. Sądzili, że zwykłymi czarami pokonają demoniczne bestie.
Obniżył się, znów podpierając cały ciężar ciała na łokciu. Byli pod stołem, skryci, niewidoczni, otoczeni ciemnością. Wyciągnął różdżkę, by skierować Szatańską Pożogę, na stwora, który ciągnął za sobą tą znajomo wyglądającą szlamę. Sprawiedliwie. Niech umrą oboje.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew


Ostatnio zmieniony przez Ramsey Mulciber dnia 04.02.17 22:18, w całości zmieniany 4 razy
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Karczma "Na samym dnie" [odnośnik]04.02.17 21:29
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 26

--------------------------------

#2 'k100' : 45
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karczma "Na samym dnie" - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Karczma "Na samym dnie"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach