Wydarzenia


Ekipa forum
Komnata z akwarium
AutorWiadomość
Komnata z akwarium [odnośnik]22.04.18 16:11
First topic message reminder :

Komnata z akwarium

Zwany też pokojem skarbów. To właśnie tu składowane są wszystkie skarby Traversów przywiezione z zamorskich wypraw. Także egzotyczne zwierzęta zamykane w akwariach, które zastępują dwie olbrzymie ściany. Pomieszczenie ma kształt sześciokąta i całe zastawione jest egzotycznymi drobiazgami, posągami, obrazami oraz wszelkiej maści pamiątkami, które lśnią złotem i szlachetnymi kamieniami, które przywieźli do rezydencji członkowie rodu. Na samym środku znajduje się niewielki stół z drewnianymi, bogato rzeźbionymi krzesłami. To tutaj często przyjmowani są goście, na których wrażenie ma zrobić bogactwo rodziny. Oczywiście całe zabezpieczone zaklęciami uniemożliwiającymi jego kradzież.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Komnata z akwarium - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Komnata z akwarium [odnośnik]04.04.20 14:17
Cierpliwie czekała na jakikolwiek gest ze strony Haverlocka, zamierzając dostosować się do jego mniej lub bardziej taktownego zachowania. W końcu jednak, po dyskretnym upomnieniu ojca, wyciągnął ku niej ramię, z którego nie omieszkała skorzystać. Nie dlatego, że miała na to ochotę – a dlatego, że tak powinna zareagować, nawet jeśli sama wolałaby trzymać się na bezpieczny dystans. – Dziękuję, to niezwykle uprzejme z lorda strony – odpowiedziała miękko, zachowując przy tym kamienną twarz, choć przecież jej słowom brakowało szczerości. Nie była jednak debiutantką, poruszała się po salonach od kilku lat, umiała więc sprawiać wrażenie wdzięcznej i zaciekawionej, nawet jeśli towarzystwo Traversa nie było jej szczególnie miłe.
Słuchała oprowadzającego jej lorda z uprzejmym zainteresowaniem, spoglądając przez większość czasu nie ku jego twarzy, ale ku gobelinom, księgom i innym bogactwom zgromadzonym w komnacie z akwarium. Syciła wzrok przedmiotami, których nigdy wcześniej nie widziała i możliwe, że już nigdy więcej nie zobaczy, zapamiętując ich fakturę czy barwę, wyobrażając sobie w jaki sposób zostały stworzone czy pozyskane. Uparcie starała się skupiać na pozytywach tego aranżowanego, podszytego niezręcznością spotkania; jako pasjonatka historii chciała poznać szczegóły dotyczące żeglarskiego rodu, których nie wyczytała jeszcze z kronik czy innych tekstów teoretycznych, a które mogłyby nie tylko poszerzyć jej wiedzę, ale i służyć jako inspiracja do tworzenia. – Niech mi lord zdradzi, który z gobelinów jest lorda ulubionym? I dlaczego? – zapytała, dopiero teraz odwracając wzrok od pięknie tkanych, naśladujących obrazy materiałów. Uważnie, lecz nienachalnie, spoglądała ku licu towarzysza, próbując sprowokować go do zdradzenia się z preferencjami, z czymś osobistym, nie zaś referowaniem jej tego, co oczywiste. Wiedziała przecież o żeglarskich tradycjach, o handlu, znała historię o Cliodnie, a także o fascynacji transmutacją, która z niej wynikła.
Posłusznie ruszyła dalej, jedynie przelotnie zerkając w kierunku pogrążonych w rozmowie Balthazara i Armanda, bezzwłocznie na powrót interesując się prezentowanymi skarbami. Nim jednak zdążyła dopytać o przywiezione z Włoch obrazy, o księgi czy pokusić się o jakąś podszytą dobrze zawoalowaną niechęcią uwagę, Haverlock prędko poprowadził ją dalej, jak gdyby chcąc zakończyć oprowadzanie możliwie jak najszybciej – lub śpiesząc się ku ulubionej części komnaty. W chwilę później przystanęli przed meblem zastawionym szkatułami, w których ledwie mieściły się zgromadzone kamienie szlachetne, jeden piękniejszy od drugiego. Jej wzrok z początku przyciągały jadeity, pięknie odbijające światło, pobłyskujące najpiękniejszymi odcieniami zieleni, nie mogła jednak nie zwrócić uwagi na przedstawiony z dumą, wyeksponowany na stojaku diament. – Niewątpliwie zasłużył on na swą nazwę – odezwała się cicho, bezwiednie wyginając usta w nieco okazalszym uśmiechu. Nie bez powodu mówiło się, że diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiet; klejnot był okazały i z pewnością wart fortunę. Myślała, że i tym razem Travers poprzestanie jedynie na krótkiej prezentacji, wychodząc z założenia, że sam widok niezliczonych kamieni szlachetnych będzie wystarczająco wymowny. Zdziwiła się więc, gdy nieoczekiwanie i z emfazą powrócił do wyprawy, w trakcie której zdobyto Morze Światła. Na to czekała – na opowieść, której nie poznałaby z żadnego innego źródła, a która mogła powiedzieć jej nieco więcej o unikającym aż do tej pory swatów czarodzieju. Nie wchodziła mu w słowo, z uwagą wysłuchując kolejnych słów, próbując wyobrazić sobie to, o czym mówił, a czego sama nie miała okazji poznać. – Zamek uformowany z piasku? To musiał być naprawdę imponujący widok, a przy okazji nie lada pomnik czarodziejskich zdolności wspomnianego rodu – skomentowała, kiedy tylko Havelock na chwilę umilkł; nie wiedziała, czy emocje, z jakimi przytaczał tamte wydarzenia, były prawdziwe, czy w opowieść wkradał się przesadny patos. Możliwe, że chciał jedynie zaimponować jej, im, przedstawiając wydarzenia w takim a nie innym świetle. To wrażenie nasiliło się jedynie, gdy zabrał ramię, zapominając o etykiecie, i porywając z pobliskiej półki statek, który następnie ożywił magią. Korzystając z okazji bezwiednie poprawiła materiał sukni, założyła za ucho kosmyk jasnych włosów, spoglądając ku mężczyźnie z nienagannie uprzejmym uśmiechem, lecz jej spojrzeniu brakowało wesołości, tym bardziej – ślepego urzeczenia roztaczanymi przed nią wizjami. – Z kim toczono te walki? Ze wspomnianymi szlachcicami? – dopytała, nie będąc pewną, czy dobrze zrozumiała ten fragment. Poruszany siłą woli model statku poruszał się przekonująco, jak wyjęty wprost z obrazu czy opisany przez jednego z mistrzów pióra, to jednak było za mało, by uznać całą historię za prawdziwą. – Ledwo ujść z życiem? – powtórzyła po nim, doskonale wiedząc, że nie mogłaby przemilczeć takiej wzmianki. Mrożącej krew w żyłach lub przerażająco kłamliwej. – Cieszmy się zatem, że lord oraz lorda załoga poradzili sobie z tym straszliwym zagrożeniem – zapewniła grzecznie, znów spoglądając ku twarzy rozmówcy, próbując podchwycić jego wzrok lub wyczytać z mimiki coś, co utwierdziłoby ją w którymkolwiek przekonaniu.
Kiedy już skończył pokazywać statek, znów poczekała aż posłuży jej ramieniem; ruszyli dalej, w końcu docierając do imponującego swym rozmiarem akwarium. – Besty? Orka? – Lubiła zwierzęta, lecz wiedzę miała dość wybiórczą, otaczając się głównie psami i końmi; wiele oddałaby za to, by obejrzeć zagrodę z hipokampusami, nie mogła jednak tego zaproponować sama. Podpływająca bliżej, łaciata ryba była dla niej niecodziennym widokiem; czy mówili o niej na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami...? Pominęła fakt, że Haverlock ją nazwał, że traktował jak zwierzątko domowe, wypowiadając się o niej z niewątpliwą dumą. Naprawdę był do niej przywiązany, czy jedynie wykorzystał okazję, by zażartować z przyprowadzonej mu na siłę lady?[bylobrzydkobedzieladnie]



Sanctimonia vincet semper


Ostatnio zmieniony przez Cynthia Malfoy dnia 11.04.20 11:22, w całości zmieniany 1 raz
Cynthia Malfoy
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna

A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7737-cynthia-m-malfoy https://www.morsmordre.net/t7741-byron https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8483-komnaty-cynthii https://www.morsmordre.net/t7790-cynthia-m-malfoy
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]08.04.20 0:06
Lord Travers kiwnął jedynie głową, na słowa towarzyszącej mu lady. Póki co, mimo tych kilku, niewielkich chwil jakie spędzili w swoim towarzystwie nie czuł się powalony jej osobą. Lady Malfoy, mimo jakże interesującej urody zdawała się być dokładnie taka sama, jak te wszystkie lady, jakie przyszło mu poznać (oczywiście, po za jego ukochaną kuzynką). Zdawała się być mdła, bez żadnego, większego wyrazu i co najmniej nudna. Oboje jednak nie mieli wyjścia i musieli przebrnąć jakoś do końca tego, jakże feralnego spotkania.
Mężczyzna oprowadzał kobietę po sali, opowiadając jej o wspaniałych zdobyczach swojego rodu by na chwilę się zamyślić, wodząc intensywnie niebieskim spojrzeniem po wszystkich gobelinach, jakie znajdowały się na ścianie. Znajdowało się tu wiele pięknych tkanin, opowiadających jeszcze piękniejsze wydarzenia, tylko jeden jednak znajdował miejsce w sercu młodego lorda. Wahał się jednak przez chwilę nad odpowiedzią, nie pewien, że jasnowłosa lady w jakikolwiek sposób zrozumie, co tkwi w jego, jakże oryginalnej duszy. Z drugiej jednak strony, mógł uznać to za swego rodzaju sprawdzenie Cynthii.
- O ten. - Dłonią, lord Travers wskazał prosty, mniejszy od reszty gobelinów przedstawiający… statek. Piękny trzymasztowy pełnorejowiec, z żaglami zdobionymi herbem rodu Travers; z dziobem wyrzeźbionym na podobiznę pięknej syreny, której ciało ciasno oplecione było ośmiorniczymi mackami oraz zdobieniami, w barwach pomarańczu i granatu. - Mój pierwszy statek. Tak, Lucy Lou była wspaniałą łajbą. - Wyjaśnił z czułością w głosie, z jaką winno wymawiać się imię kochanki. Haverlock Travers zawsze zwracał się do swoich łajb niczym do najbliższych sercu kochanek. O ile kobiety traktował niczym domowych pupili tak statki zajmowały szczególne miejsce w jego sercu. Zwłaszcza te, których był kapitanem i na pokładzie których odwiedził bramu zarówno nieba, jak i piekła.
Niebieskie spojrzenie mężczyzny na jedną, długą chwilę spoczęło na twarzy lady Malfoy. Szukał… Czegoś. Czegokolwiek co wskazałoby, że rozumie; że nie jest kolejną z tych nudnych, mdłych szlachcianek które jedyne co potrafią to zdobić miękkie kanapy oraz robić dobre wrażenie na innych przedstawicielach arystokracji. Tylko czy kobieta w ogóle byłaby w stanie zrozumieć coś tak skomplikowanego? Nie sądził, ich umysły z pewnością nie były przystosowane do głębszych przemyśleń na tematy inne niż materiały sukni. Nawet jeśli znał ledwie kilka wyjątków od tej zasady.
Mężczyzna ponownie kiwnął głową, na uwagę dotyczącą diamentu. Ten stół, znajdujący się pośród innych wspaniałości był idealną alegorią bogactw jakie posiadał jego ród. Kontakty handlowe w prawie całym, wielkim świecie zapewniały dostęp do dóbr oraz znajomości, które zapewne nie były dostępne dla innych rodów. Podczas opowieści intensywnie niebieskie oczy lorda aż błyszczały z podekscytowania. Zupełnie nie rozumiał tej, obojętnej postawy, jaką wydawała się przyjąć młoda lady. Kolejne kiwnięcie głowy miało miejsce, gdy dziewczyna odezwała się, wchodząc mu w opowieść. Ach, przecież nie to było jej punktem!
Dopiero kolejne pytanie uznał za na tyle ważne, aby na nie odpowiedzieć.
- Tak, ze szlachcicami. To moi serdeczni znajomi, nie dobijamy targów, bez wcześniejszych pojedynków. - Odpowiedział, wzruszając ramionami. Zapewne gdyby dziewczę wykazało choć odrobinę zainteresowania, z jego ust padłyby słodkie obietnice pokazania większości czarodziejskiego świata; miejsc o których dziewczynie zapewne nawet się nie śniło bądź znało jedynie z kart ckliwych, kobiecych powieści. Lady Malfoy zdawała się jednak w jego oczach nie zasługiwać na podobne słowa z jego ust, wydając się zwyczajnie zbyt… mdłą. I stanowczo bezbarwną.
Niebieskie oczy mężczyzny błysnęły dziwnym blaskiem, będącym dziwną hybrydą melancholii oraz czegoś jeszcze, będącego czymś, na ślad wspomnienia dawnego przestrachu wielkim sztormem. Tylko głupiec ignorował potęgę tej, jakże kapryśnej kochanki jaką było morze. Takie sztormy jak tamten, podczas powrotu z Iranu zdarzały się rzadko. Sam Haverlock pływał po morzach od ponad dekady i tylko trzy razy był świadkiem takiego zjawiska, które za każdym razem, niezmiennie mroziło krew w żyłach.  - Tak, to była ciężka podróż. - Skwitował jedynie, przenosząc swoją uwagę na zwierzę, znajdujące się w wielkim akwarium. Widząc zainteresowanie młodej lady, oraz jakże ostre spojrzenie ojca ponownie wyciągnął w jej kierunku ramię. No na Merlina, czy te panny faktycznie nie potrafiły same chodzić?
- Tak, to taka ryba. - Zaczął, kierując ich kroki w kierunku akwarium, przepełnionego najróżniejszymi rybami, w większości takimi, których nie dało się zobaczyć w jeziorach, bądź przy brzegach angielskich wybrzeży. Sam nie posiadał praktycznie żadnej, większej wiedzy dotyczącej najróżniejszych zwierząt.  - Lubimy uzupełniać nasze akwarium o te, rzadko spotykane okazy. Betsy złapałem gdy wracaliśmy z Islandii. Jest w trakcie szkolenia. - Więcej o zwierzątku raczej nie był w stanie powiedzieć, opieką nad nim zajmował się specjalista, sprawiając, że Traversowie nie musieli zaprzątać sobie tym głowy. - Po za nimi, mamy również hipokampusy. Lubisz, droga lady zwierzęta? A może posiadasz inne pasje? - Zadał w końcu pytania, mimo iż nie sądził, aby powiedziała mu coś, co mogłoby go zaciekawić. Ze wszystkich rodów, to właśnie Malfoyowie zdawali się być najsztywniejsi. Jego spojrzenie ostrożnie przeniosło się na buzię młodej lady, ciężko jednak było cokolwiek z niego wczytać.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]11.04.20 13:56
Skupiła wzrok na wskazanym przez towarzysza gobelinie, by zauważyć, że jest on mniej okazały od pozostałych, do tego nie przedstawia żadnej sceny z burzliwej historii Traversów, a statek – z trzema masztami i dziobem rzeźbionym na podobiznę syreny. Lecz czy powinna się dziwić? Dlaczego miałby roztkliwiać się nad Królem Rybakiem czy Cliodną, nad dawnymi dziejami, kiedy mógł wybrać coś ściśle związanego z jego czasami, z jego życiem? Nie wyglądał jej na takiego, który byłby na tyle światły i rozsądny, by poświęcał wiele czasu na poznawanie historii, nie tylko i swojego rodu, ale całej czarodziejskiej społeczności. Ona zaś nie wierzyła, by mogli rozwijać się, odważnie spoglądać w przyszłość bez znajomości przeszłości i błędów, jakie zostały popełnione przez poprzednie pokolenia.
Nie umknęła jej ewidentna czułość, z jaką wypowiadał się o Lucy Lou i choć sam Haverlock zdawał się być znudzony salonowym życiem, do tego grubiański, to potrafiła wyobrazić sobie, że dalekomorskie wyprawy dawały mu namiastkę wolności, której nie mógł zasmakować tutaj, a już na pewno nie teraz. Czy z tego samego powodu Francis ukochał sobie morze...? Coraz częściej myślała o sobie jak o otrzymanym na zakończenie zabawy noworocznej słowiku; był piękny, przynosił ukojenie śpiewem, lecz resztę swych dni miał spędzić w fantazyjnej złotej klatce. Uwierało ją to porównanie, jednocześnie przypominając o rozmowie, którą odbyła kiedyś z kuzynem; o tym, że wiele kobiet ginęło w cieniu swych mężów, że nigdy nie zyskiwały szacunku, na jaki zasługiwały, lecz i o tym, że niektóre znajdowały sposób, żeby sobie z tym poradzić. Mniej lub bardziej konwencjonalny. – Co się z nią stało? – zapytała po chwili, choć nie trudno było się domyślić, że statek należał już do przeszłości. Nie drążyła też, dlaczego ten właśnie gobelin był jego ulubionym, najwidoczniej uważał to za oczywistość – odpowiedź, której udzielił, niewątpliwie mówiła wiele o nim samym, jaki również o jego sposobie prowadzenia dialogu.
Słuchała jego opowieści z ostrożnością i opanowaniem, bo tego właśnie od niej oczekiwano – uprzejmego zainteresowania, nie zaś głośnych śmiechów, ochów i achów. Zadawania pytań, które miałyby pozwolić mężczyźnie na dalsze snucie swej opowieści, nie zaś fałszywego omdlewania na wieść, że walka z żywiołem mogła zakończyć się prawdziwą tragedią, że ledwo uszedł z życiem. Była córką swego ojca, taktowną i dobrze wychowaną – zbyt dobrze, by okazać niechęć, znużenie czy irytację. Z tego samego powodu nie zamierzała pozować na rozemocjonowaną trzpiotkę, która miałaby pstro w głowie, lecz okazywałaby podziw przy każdym, choćby i podszytym najpodlejszym kłamstwem, słowie, tylko po to, by zapewnić Traversowi rozrywkę. By osłodzić mu to spotkanie lub wprost przeciwnie, doszczętnie obrzydzić swą osobę. Nie znalazłaby chluby ani w natrętnym przypodobywaniu się ekscentrycznemu żeglarzowi, ani w zniechęcaniu go do podejmowania dalszych, niewątpliwie nieudolnych, prób rozmowy. Bo przecież uparcie, a przy tym niegrzecznie, skupiał się jedynie na tym, co chciał powiedzieć, niewiele robiąc sobie z jej zainteresowania danymi kwestiami. – To niezwykle ciekawy sposób zwierania umów, lordzie – odpowiedziała lakonicznie, zdziwiona tym, że takie tradycje nie zostały pogrzebane z biegiem czasu, że niektórzy wciąż je kultywowali; nie miała zamiaru oceniać logiki wspomnianego postępowania, odnotowywała je raczej jako ciekawostkę. Wszak w Anglii nie tak dobijało się targów, nie tak działali urzędnicy ministerstwa, w trakcie pertraktacji chętniej posługując się słowem niż różdżką... Lecz może było to tylko złudzenie? Jej naiwne wyobrażenie na temat świata, którego nie była częścią? Pominęła milczeniem przelotne zamyślenie, które zdawało się nawiedzić Traversa, słowem już nie odnosząc się do sposobu, w jaki weszli w posiadanie klejnotu czy utrudnionej przez sztorm podróży.
Nigdy wcześniej nie widziała orki, nie wiedziała też, co ma o niej myśleć i dlaczego żeglarz zdawał się obdarzać ją uczuciami niemalże tak silnymi jak swój pierwszy statek. Po chwili doszła jednak do wniosku, że Betsy i inne towarzyszące jej ryby, istoty wodne, zdawały się jej dużo ciekawsze – a już na pewno milsze – niż sam przedstawiający je szlachcic. – Szkolenia? – zainteresowała się, choć z początku chciała dopytać o Islandię, bardziej zaciekawiło ją jednak, do czego taka orka mogła zostać wykorzystana. – W jakim celu? – dodała, przelotnie spoglądając ku twarzy towarzysza. – Jeszcze nigdy nie widziałam takiego akwarium. I nie mam na myśli jedynie jego imponujących wymiarów, ale i zróżnicowanie gatunków, o którym już lord wspomniał. – Wiedziała przecież, że wypadałoby też powiedzieć coś miłego, połechtać nieco ego gospodarzy; nie musiała się przy tym zmuszać do kłamstwa. Stojąc tuż obok, przy tafli szkła, która oddzielała ich od morskiego królestwa, czuła się, jak gdyby była jego częścią. Z łatwością zapomniała o księgach, klejnotach czy gobelinach, które nie były dla niej żadnym novum, z niekłamanym zainteresowaniem wodząc wzrokiem od falujących przy niewidocznych pływach traw do porośniętych glonami skał, spoglądając ku skrywającym się między nimi stworzeniom, niektórym niezwykle małym, innym – tak dużym jak Betsy.
Miała ochotę westchnąć, gdy Haverlock, w sposób ewidentnie wymuszony, wyraził zainteresowanie jej pasjami. Nim jednak postanowiła odpowiedzieć na zadane przez niego pytania, puściła jego ramię i skróciła odległość dzielącą ją od szkła akwarium. Ostrożnie, lecz bez zawahania – a przy tym bez pytania – dotknęła szyby, wpierw zastanawiając się, jakimi zaklęciami musiała zostać obłożona, później – czy mogłaby za nią ujrzeć jednego ze wspomnianych hipokampusów. Na tę myśl nagle, a przy tym z niewymuszoną gracją, odwróciła się ku Traversowi, lokując uważny, badawczy wzrok na jego licu; może skoro już sam poruszył ten temat, mogłaby pokierować nim tak, by to on osłodził jej to spotkanie? – Lubię, lecz nie wszystkie, muszę przyznać. Przepadam za psami i końmi, przyjemność sprawiają mi długie przejażdżki, również te na abraksanach i granianach, dlatego też wiele oddałabym za to, by ujrzeć hipokampusa… A czy byłaby do tego lepsza okazja niż odwiedziny we włościach Traversów? – Dumnie zadarła brodę do góry i wygięła usta w szerszym uśmiechu, spoglądając ku niemu nie tyle z prośbą, co raczej niemym żądaniem. Nie miała zamiaru płaszczyć się, pięknie prosić, sugestia powinna wystarczyć; na szczęście, dopóki nie chciał rozczarować Balthazara, winien zajmować się gośćmi możliwie jak najlepiej. Irytował ją swą postawą, lecz jeśli tylko mógł zabrać ją do tych fascynujących stworzeń... – Czy mógłby lord zrobić mi tę przyjemność? – dodała miękko, niewinnie i miło, na wypadek gdyby ojcowie mieli dosłyszeć jej słowa. Nie chwytała go za ramię, nie wracała do jego boku, zamiast tego wciąż stojąc przy akwarium, w przyzwoitej odległości, lecz naprzeciwko. Twarzą w twarz. – Interesuję się również historią i literaturą – dodała na koniec, zakładając za ucho pukiel jasnych włosów, nie rozwijając jednak tematu. Wątpiła, by wiedział cokolwiek o jednym lub o drugim.[bylobrzydkobedzieladnie]



Sanctimonia vincet semper


Ostatnio zmieniony przez Cynthia Malfoy dnia 12.04.20 10:30, w całości zmieniany 1 raz
Cynthia Malfoy
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna

A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7737-cynthia-m-malfoy https://www.morsmordre.net/t7741-byron https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8483-komnaty-cynthii https://www.morsmordre.net/t7790-cynthia-m-malfoy
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]12.04.20 3:37
- Zatonęła w październiku zeszłego roku. - Zwykły, prosty fakt padł z jego ust, nieokraszony jeszcze długą opowieścią dotyczącą sztormu, ostrych jak kły nundu skałach oraz podróży do domu, podczas której na zmianę rzucali zaklęcia, byleby tylko zawinąć do rodzinnego portu. Jak uwielbiał opowiadać o swoich przygodach, tak ta opowieść była przeznaczona jedynie dla uszu tych, którzy w jakikolwiek sposób byli bliscy jego sercu. Lady Malfoy z pewnością do tego grona nie należała. Jednocześnie na obecną chwilę nie zanosiło się na to, aby kiedykolwiek mogło się to zmienić. Sztywne, wyuczone zachowania nudziły lorda Traversa, odbierając z relacji ludzkich to, co według niego było najpiękniejsze - emocje oraz spontaniczność. W tej, obecnej chwili Cynthia jawiła mu się niczym porcelanowa laleczka - jasnowłosa, ubrana w ładną sukieneczkę oraz przestawiana tak, jak to obecnie pasowało jej rodzinie. Sztuczna oraz w pewien sposób nie prawdziwa w swoim istnieniu. Na Merlina, chyba faktycznie, minął się z powołaniem, gdyż porównania, jakie pojawiały się w jego głowie były iście literackie. W tym wszystkim nie potrafił jednak zrozumieć oczekiwań jego ojca, który był pewien, że młody lord będzie dobrze bawił się podczas tego spotkania. Brakowało mu emocji. Działania, tak cholernie mocno zakorzenionego w jego osobowości czy zwykłej, prostej realności. Czegoś, co nie byłoby kolejnym, zapewne doskonale wyuczonym uśmiechem... Kolejną reakcją, powtarzaną przez długie lata ku uciesze rodziny gloryfikującej szlachecką etykietę, która - przynajmniej w jego pojęciu - była mocno przedawniona.
Mężczyzna uśmiechnął się, bardziej jednak do myśli, jakie pojawiły się w jego głowie; wspomnienia pięknej wyprawy niż do jasnowłosej lady, gdy kolejne słowa opuściły jej usta. Ciekawe, ile też kłamstw wypowiadały? Czy ona również nie czerpała przyjemności z tego spotkania? O losie, kolejne spotkanie zapowiadało się jeszcze gorzej. Bo to, że dojdzie do kolejnego spotkania zdawało się być oczywiste - wystarczyło spojrzeć na ich ojców, pochłoniętych rozmową.
Ponoć kobiety, równie dobrze jak słodkie, domowe zwierzątka łagodziły obyczaje. Haverlock nie sądził, aby większość przedstawicielek płci pięknej posiadało na tyle rozumu, aby mieć jakikolwiek wpływ na rozsądniejszych mężczyzn. Z pewnością jednak zgodziłby się, że czarno-biała Betsy, skutecznie zmieniła, chociaż w niewielkim stopniu, nastroje dzisiejszego spotkania, pochłaniając całą uwagę lorda Traversa oraz lady Malfoy.
- Orki ponoć są zwierzętami inteligentnymi... - ...zapewne bardziej, niż większość pięknych szlachcianek. - Można nauczyć je sztuczek. Skakania ponad wodę na zawołanie, łapania rzeczy i innych, podobnych czynności. - Odpowiedział, skupiając spojrzenie intensywnie niebieskich oczu również na tafli akwarium. Było ono jednym z ulubionych rzeczy do obserwowania lorda Traversa, tuż po tafli morza, jaką widywał z okien swoich komnat. W kolorowych łuskach najróżniejszych gatunków ryb kryło się wiele wspomnień, z jeszcze większej ilości dalekich miejsc, jakie przyszło mu odwiedzić przez prawie dekadę kariery morskiego kapitana. - Posiadamy kontakty handlowe na niemal całym świecie, dlatego nasza... kolekcja... jest tak różnorodna. Na to akwarium nałożono wiele zaklęć, aby te wszystkie gatunki mogły w nim pływać. - Kolejna odpowiedź, zawierająca suche fakty, z których Balthzar byłby niezmiernie zadowolony. Wszak ta komnata miała na celu uświadomienie przedstawicielom Malfoyów, jak wielkie bogactwa posiadają; jak dobrą inwestycją byłoby małżeństwo, zawarte między członkami ich rodów; jak wiele mieli do zaoferowania mimo niedawnej zmiany politycznego frontu, nawet jeśli w ich szeregach znajdowali się ekscentrycy (choć i tak, Haverlock pozostawał największym z nich).
Nie protestował, gdy dziewczyna podeszła do szklanej tafli akwarium. Nie protestował również gdy przyłożyła niewielką dłoń do jego szyby, niczym szkraby jego kuzynek, którym udało się wślizgnąć do tego pomieszczenia.
Czekał.
Pozwalał dziewczęciu cieszyć oczy widokiem, jaki się przed nią rozciągał ciesząc się, że w tej chwili nie musiał zabawiać ją rozmową, która zapewne w jego odczuciu byłaby dość... sztywna. Brew mężczyzny powędrowała jednak ku górze, gdy kolejne słowa, opuściły usta młodej lady. Hipokampusy? Och, jakże chętnie udałby się do zagrody! Co prawda nie u boku lady, lecz by wziąć udział w wyścigu, z braku laku, dobrym byłoby i to. Dziwiła go jednak ta, jakże nie pasująca do poukładanej lady prośba. Większość szlachcianek jakie znał, nie interesowało się ich wyścigowymi wierzchowcami.
-Przepraszam pannę na chwilę. - Odpowiedział, gdy już skończyła mówić, po to by trochę niedbale się jej skłonić, po czym oddalić się do konwersujących ojców.
Wszak nie mogli się oddalić po za mury Corbeic bez wcześniejszego uprzedzenia tych, którym najbardziej zależało na tym spotkaniu. Haverlock mówił na tyle cicho, by jego słowa nie dotarły do uszu jasnowłosej lady, jednocześnie na tyle przekonująco, że po kilku długich chwilach oraz kilku serdecznych uśmiechach zarówno z jego strony, jak i strony ojców móc powrócić do lady Malfoy.
- Jeśli lady nie boi się zmoczenia tej pięknej sukni... - Słowa wypowiedziane uprzejmym tonem stanowiły kontrast do wyzywających ogników, jakie pojawiły się w jego niebieskich oczach. Rzucał jej nieme wyzwanie, nawet jeśli dziewczyna mogła go nie wyłapać. No, w zagrodzie przyjdzie mu zobaczyć z czego mniej-więcej dziewczyna została ulepiona, chociaż nie posiadał nadziei na jakiekolwiek pozytywne zaskoczenia. Jednak plan, jaki pojawił się w jego głowie zdawał się być iście szatański oraz genialny w swej prostocie. - Byłbym w stanie zrobić lady tę przyjemność, oraz pokazać nasze wierzchowce. - Dokończył swoją myśl, czekając na potwierdzenie ze strony jasnowłosej. Kto wie, może jednak nie posiadała na tyle odwagi, aby udać się z nim do zagrody pełnej morskich stworzeń? W zasadzie, nie byłoby to dla niego wielkim zaskoczeniem. Lord Travers wyciągnął nawet ramię w jej kierunku, gdyby faktycznie zechciała udać się na tę, niewielką wycieczkę pamiętając, że szlachcianki mają problemy z samodzielnym chodzeniem.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]12.04.20 12:28
Nadal nie rozumiała, po co orka miałaby robić te wszystkie rzeczy – dla jego rozrywki? Po to właśnie ją pochwycił, by wytresować i trzymać jako egzotyczne zwierzątko domowe...? I choć sama była przecież właścicielką Otella, spaniela o szerokim wachlarzu sztuczek, a Malfoyowie posiadali układane przez najlepszych wierzchowce, to jedynie zachowanie Haverlocka postrzegała w kategoriach kaprysu. Z silną emocją wodziła wzrokiem za to podpływającą bliżej, to oddalającą się od szyby Betsy, a odczuwane do tej pory zainteresowanie nieznanym dotąd stworzeniem zastąpiły nostalgia, współczucie... ale też pobłażanie będące odpowiedzią na zachowanie Traversa. Nietrudno było wpaść w skrajność, wykazać się hipokryzją, kiedy towarzysz nie potrafił dotrzymać jej kroku, zabawić chociażby kurtuazyjnym dialogiem lub też traktował ją z nieudolnie skrywaną nonszalancją – nie wiedziała jeszcze, czy niezręczność tego spotkania wynikała głównie z nieobycia Traversa, jego nieumiejętności podtrzymania rozmowy, czy raczej z braku chęci. – Mam zatem nadzieję, że szkolenie przebiegnie bez problemów i już niebawem Betsy stanie się chlubą Corbenic Castle – odezwała się cicho, z wyraźnym francuskim akcentem, w myślach dodając, że orce z pewnością było do tego znacznie bliżej niż jemu, staremu i ekscentrycznemu kawalerowi o manierach godnych trolla. Co też powiedział mu ojciec przed tym spotkaniem? By starał się robić możliwie jak najlepsze wrażenie? By zadbał o jej samopoczucie, roztaczał przed nią wizje bogactwa, dalekomorskich podróży...? – Imponujące – dodała jeszcze, nie precyzując jednak, czy wciąż mówi o samym akwarium, czy raczej o kontaktach handlowych, rzekomo sięgających najdalszych zakątków świata. Nie miała zamiaru kwestionować tych, referowanych bez większego zaangażowania, faktów. Wszak gdyby Traversowie nie byli w stanie zaoferować czegoś, czego odcięci od morza, skupieni na dyplomacji Malfoyowie sami nie mieli, z pewnością ani nestor, ani ojciec nie chcieliby marnować czasu na tę wizytę. Zaś niedawna zmiana frontu żeglarzy była doskonałą okazją, by nawiązać z nimi ściślejszy kontakt, znaleźć w nich silnego sojusznika – co niewątpliwie martwiło Cynthię, zwłaszcza w obliczu zachowania Haverlocka. Czy naprawdę groziło jej zostanie jego żoną?
Wiedziona chęcią ujrzenia na własne oczy hipokampusów, odjęła wzrok od barwnych łusek kryjącej się między skałami ryby i spojrzała ku twarzy lorda, w końcu odpowiadając na zadane przez niego pytania, a przy tym zdradzając swe pragnienie. Jej uwadze nie umknęła wzniesiona do góry brew rozmówcy – zdziwił się? Czy może raczej nie mógł lub nie chciał spełnić jej prośby? Wtedy jednak, z dziwnym błyskiem w oku, przeprosił, skłonił się niedbale i ruszył w kierunku pogrążonych w rozmowie ojców; zarówno Balthazar, jak i Armand wyglądali przy tym, jak gdyby spędzali ten czas lepiej niż nieprzychylni sobie młodzi, lecz może był to tylko kolejny pokaz nienagannych manier, zdobywanego latami doświadczenia i wyczucia, z jakim należało poruszać się po salonach. Nim jeszcze Haverlock pozostawił ją samą, Cynthia chwyciła w dłonie materiał sukni i dygnęła odpowiednio grzecznie, następnie odprowadzając szlachcica wzrokiem. Nie była pewna, jak na tę propozycję zareaguje jej ojciec – wiedział przecież, że miała słabość do wierzchowców, że od wielu lat chciała ujrzeć te pochodzące z Grecji stworzenia, lecz czy uzna to za dobry pomysł? Czy raczej będzie nalegać, by zostali w komnacie z akwarium, w zasięgu jego czujnego wzroku? Uważnie obserwowała tę krótką wymianę zdań, której, niestety, nie mogła dosłyszeć, lecz która obfitowała w uprzejme uśmiechy, pilnując się, by nie obdarzać mężczyzn zbyt nachalnym spojrzeniem. Na szczęście nie musiała czekać długo na powrót towarzysza; choć jego słowa były grzeczne, to w jego intensywnie niebieskich tęczówkach dostrzegała coś na kształt... wyzwania? Czyżby naprawdę podejrzewał, że mogłaby stchórzyć? Wycofać się – teraz, gdy uzyskali zgodę starszych? Odczuła kolejne ukłucie narastającej irytacji, po czym złożyła usta w przepięknym uśmiechu, który nie obejmował jednak oczu. Zwróciła też uwagę na podkreślone przez lorda słowo, wierzchowce; miał zamiar na nich jeździć? W tym stroju? Teraz? Mimo to nie wahała się długo; była zdeterminowana, by ujrzeć hipokampusy, a przy tym nie okazać obawy, nie dać Traversowi satysfakcji. – Znakomicie, lordzie, niezmiernie mnie to cieszy. Niech zatem lord prowadzi, nie mogę się już doczekać, aż ujrzę je na własne oczy – odpowiedziała pozornie grzecznie, podchwytując przy tym prowokacyjne spojrzenie żeglarza, podejmując tym samym zapoczątkowaną przez niego grę. Powoli podeszła bliżej i skorzystała z wyciągniętego ramienia, po czym posłusznie ruszyła we wskazanym kierunku, niewiele robiąc sobie z pełnej napięcia ciszy, która między nimi zapadła. Wyglądało na to, że ani jedno, ani drugie nie śpieszyło się do wynajdowania kolejnych tematów do poruszenia, myśląc już tylko o zagrodzie, do której zmierzali.
Oczywiście, nie miała pewności, czy to na pewno dobry pomysł, a już zwłaszcza w trakcie pierwszego spotkania. Czy przypadkiem nieświadomie nie dała złapać się w pułapkę, nie robiła dokładnie tego, czego życzył sobie Haverlock – ani też czy nie zamierza jej widowiskowo ośmieszyć, za nic mając trwające pertraktacje. Nie mogła się jednak o tym przekonać dopóki nie zjawią się na miejscu i nie zobaczy, jak zmieni się zachowanie lorda, gdy nie będą już przebywać w tym samym pomieszczeniu, co ich ojcowie. Przez całą drogę bawiła się zdobiącym palec pierścieniem, uparcie powtarzając sobie, że była przecież wężem, Travers zaś – wężem wodnym. Czyż nie powinna być w stanie zrozumieć kierujących nim mechanizmów? Przewidzieć jego dalszego zachowania?

| zt



Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna

A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7737-cynthia-m-malfoy https://www.morsmordre.net/t7741-byron https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8483-komnaty-cynthii https://www.morsmordre.net/t7790-cynthia-m-malfoy
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]06.05.20 16:54
| 5 maja

HEP!
Niech to licho!
Znowu!
Ile razy przyjdzie się jej jeszcze przenosić? Włosy panny Grey były już w zupełnym nieładzie. Bose stopy pokrywało błoto, a halka nadawała się co najwyżej do wyrzucenia. Zarzucony na plecy dziewczyny płaszcz wprawdzie skutecznie zakrywał większą część jej ciała, ale brudna buzia i dezorientacja w oczach skutecznie  zdradzały, że z Gwen nie wszystko jest w porządku już na pierwszy rzut oka. Ręka rudowłosej spoczywała zaś w kieszeni, ściskając ze wszystkich sił różdżkę.
Tym razem z donośnym trzaskiem wylądowała prosto w… w akwarium? W pierwszym momencie pisnęła, przerażona, nie do końca wiedząc, co ją otacza. Dopiero po chwili zorientowała się, że stoi w komnacie ze wszystkich stron otoczonych szkłem, za którym znajdowała się woda. W tej zaś pływały stworzenia. Różnorakie. Barwne. Przepiękne.
W innej sytuacji zapewne natychmiast zaczęłaby się nimi zachwycać i je podziwiać, jednak teraz… cóż, nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, ani jak wiele czasu tu spędzi. W końcu czkawka dalej jej nie opuszczała. W każdej sekundzie mogło ją przenieś gdzieś indziej. Tuż po wizycie w pokoju Kerstin przez chwilę pojawiła się w środku lasu, później odwiedziła jakaś piaszczystą wydmę, a teraz… teraz to!
Zrobiła pół kroku w stronę szkła, za którym pływały podwodne istoty. Gwen już po chwili dostrzegła sylwetki stworzeń bez wątpienia magicznych. Nie widziała ich nigdy wcześniej na oczy, jednak kojarzyła je z ksiąg, które czasem przeglądała. Były piękne i wspaniałe, jednak nie ten fakt był dla panny Grey kluczowy. Ważniejsze było to, że znajdowała się w miejscu należącym do czarodzieja bądź czarodziejów. Może w jakimś muzeum? Prywatnym zoo? Na pewno nie była wszak w Londynie, bo tamten ogród magizoologiczny znała przecież całkiem nieźle.
Jeśli jednak to była prywatna posiadłość istniała dość duża szansa, że znajduje się w siedzibie arystokracji. A to, biorąc pod uwagę, że większa część z nich popierała Lorda Voldermorta, oznaczało tylko, że powinna stąd znikać jak najszybciej.
Jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że nie była w pomieszczeniu zupełnie sama.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]07.05.20 2:26
Zadowolony z siebie Haverlock Travers wrócił do Corbeic. Był pewien, że dzisiejsze spotkanie z piękną Lisbeth zakończyło się niewielkim, jednoprocentowym powodzeniem. Zaciekawił ją, przedstawił swoją ofertę… A to oznaczało, że był jeden, niewielki krok bliżej do osiągnięcia swojego celu. Przyzwyczajony do tego, że zawsze dostawał to, czego chciał nie miał zamiaru odpuścić, dopóki panna Borgin nie będzie tańczyła tak, jak on sobie tego zażyczy…
Komnata z wielkim akwarium, przepełniona magicznie zabezpieczonym bogactwem jego rodu była jednym z ulubionych miejsc w całym zamku. Nic więc też dziwnego, że ze szklaneczką dobrego trunku siedział w jednym z foteli przy stole stojącym pośrodku komnaty. Intensywnie niebieskie tęczówki uważnie przyglądały się wielkiemu akwarium w którym pływały najróżniejsze gatunki ryb, zwiezionych z najdalszych stron świata… Tak samo jak drogie kamienie, obrazy oraz księgi, jakie znajdowały się w tym pomieszczeniu.
I wszystko byłoby pięknie gdyby nie nagłe pojawienie się… Kogoś. Nie wiedział jeszcze kogo, gdyż dziewczę (co wnioskował po wysokim pisku i rozwichrzonej rudej czuprynie) stało do niego tyłem. I chyba go nie zauważyło. Mężczyzna ostrożnie odstawił szklankę by nie wydała większego chałasu, by wstać oraz zacisnąć palce na rękojeści jego różdżki. Nie lubił intruzów, zwłaszcza takich którzy zdawali się pochodzić z najgorszej biedoty… To przynajmniej wnioskował po bosych, ubłoconych stopach i dziwnym płaszczu.
- Nawet nie waż się sięgać po różdżkę. - Mruknął tonem, wskazującym na to, że sprzeciwienie się nie jest zachowaniem, które zachwyciłoby właściciela domu. Dziewczyna, nawet jeśli jej figura zdawała się całkiem-całkiem była intruzem w jego posiadłości. I to nie w byle jakiej, pierwszej komnacie, co nasuwało jednoznaczne myśli.
- Kim jesteś i co robisz w moim domu? - Kolejne pytanie na które oczekiwał odpowiedzi, najlepiej w trybie natychmiastowym. Nie poznał jej od tyłu, wielkim więc zaskoczeniem będzie, gdy w końcu ujrzy twarz intruza.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]07.05.20 17:24
Mimo wszystko, nie mogło być przecież aż tak źle. Prawda? To już czwarte miejsce w którym została na chwilę dłużej i do tej pory na swojej drodze spotykała jedynie dobre dusze. Najpierw Blanche, która być może nie do końca zrozumiała jej sytuację, ale w dalszym ciągu starała się jej pomóc, nie przeszkodzić. Potem wpadła na nieznajomą, która użyczyła jej własnego płaszcza. A potem Kerstin, którą przecież poznała już lata temu. Ciekawym odkryciem było to, że kobieta – choć niemagiczna – miała świadomość tego, czym są czary.
Dlaczego więc czwarte, odwiedzane przez nią miejsce, miałoby być inne? Ludzie z natury przecież byli dobrzy i Gwen świecie w to wierzyła. A to, że magiczni politycy wywołali wojnę… Przecież nikt o zdrowych zmysłach by ich nie popierał, prawda? Zaś złodzieje i inni tacy to bardzo niewielka część społeczeństwa. Musiałaby mieć niezwykłego pecha, aby na takiego wpaść.
Gdy usłyszała jednak za sobą nie znajomy głos, odruchowo wyciągnęła różdżkę. Mimo rozkazowi mężczyzny. Ten odruch zdawał się być silniejszy od niej.
Gdy jednak tylko się odwróciła – a zrobiła to natychmiast po wyciągnięciu magicznego kawałka drewna – natychmiast ją opuściła, dostrzegając w fotelu nieznajomego mężczyznę. Raczej jasne włosy, dość kształtna twarz i w popijany alkohol nadawały mu wygląd gentelmena, którego spodziewałaby się ujrzeć w tak… cóż, bogatym i specyficznym miejscu. Nie była w stanie określić jego wzrostu: w końcu siedział w fotelu.
Mimo wszystko, nie miała zamiaru różdżki chować znów do kieszeni płaszcza. Nie wiedziała w końcu z kim ma do czynienia i gdzie właściwie jest. Wolna ręką odruchowo zakryła płaszcz mocniej. Żaden mężczyzna nie powinien przecież widzieć jej w takim stanie. A co dopiero nieznajomy!
Och, ja… HEP… bardzo… HEP… pana przepraszam – powiedziała, stojąc w miejscu i uważnie obserwując każdy ruch nieznajomego. – ...ale HEP… to czkawka… HEP… przenosi mnie w różne miejsca i… HEP… nie umiem się jej… HEP… pozbyć – wyjaśniła, starając się nieudolnie panować nad czkaniem. Miała szczerą nadzieję, że nieznajomy okaże się nie mniej gościnny i wyrozumiały od osób, które odwiedziła przypadkiem poprzednio. To przecież nie jej wina, że magia postanowiła sobie z niej zadrwić!


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]09.05.20 4:17
Owieczka zjawiła się w jaskini podłego lwa, jakim był sam Haverlock Travers. Pamiętał ją, wszak stanęli na swojej drodze ledwie kilka dni temu, choć rudowłose dziewczę nie mogło tego wiedzieć. Tamtego dnia pojawił się w dolinie Godryka pod osłoną innej twarzy by szukać nowych rozrywek. Liczył, że okaże się kolejną mugolką której zwłoki zostaną odnalezione na jednej z uliczek, a tamto piekielne miejsce mugolskiego kultu nadal kusiło, aby w końcu je spalić i zrównać z ziemią… Ech, popsuła mu zabawę.
Intensywnie niebieskie spojrzenie uważnie obserwowało jej postać, gdy w głowie pojawił się kolejny pomysł na małą… zabawę. Bo i czemu miałby nie wykorzystać możliwości chociażby odrobiny zabawienia się kosztem biednej mugolaczki? On sam nie widział ku temu żadnych, najmniejszych przeciwwskazań.
Wstał z fotela, poprawiając idealnie skrojoną szatę, a rodowy sygnet błyszczał na jego dłoni. Dzisiejszego dnia prezentowała się o wiele gorzej, niż tamtym razem, co jedynie potęgowało jego odczucia z poprzedniego spotkania. Nie dał jednak nic po sobie poznać, nadal trzymając różdżkę w dłoni, tak jak i robiła to dziewczyna. Przezorny zawsze zabezpieczony, czyż nie?
-Czkawka teleportacyjna? - Uniósł z zaciekawieniem brew. Sam nigdy nie doświadczył tej dolegliwości, jedynie czasem słysząc o niej opowieści. Mężczyzna zrobił krok w kierunku dziewczyny, nie zbliżając się jednak za blisko i cały czas obserwując ją przenikliwym spojrzeniem.
- Wygląda panna na taką, która przebyła długą drogę przez tę… przypadłość. - Zaczął, rozpoczynając swoją dziwną grę która prowadziła… W zasadzie, ciężko było stwierdzić, co lord Travers mógł mieć na myśli.
- Nie chciałbym być nie uprzejmy, chętnie jednak poznałbym imię gościa, nawet jeśli jest on niezapowiedziany. - Był ciekaw, kim też jest ta dziewczyna jest, a fakt, że pojawiła się w jego zamku, jedynie ułatwiał sprawę. - Potrzebuje panna czegoś? Może gorącego napoju? Wygląda panna, jakby wiele przeszła przez tę… przypadłość. - Dodał jeszcze, nadal z różdżką w dłoni, nie mając zamiaru jej odkładać, dopóki dziewczyna tego nie zrobi. Nie celował w nią, jedynie trzymał zaufane drewno w dłoni.



I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]09.05.20 13:26
Nie miała pojęcia, że mężczyzna, przed którym właśnie stoi, to ten sam człowiek, który zaatakował ją w Dolinie Godryka. Ba, nawet nie przeszło jej przez mysl, że mógłby mieć z nim cokolwiek wspólnego. Czarodzieje wcale nie byli taką małą grupą, a czemu jakiś bogacz miałby się szwendać po miasteczku i atakować znienacka ludzi? To nie miał dla panny Grey najmniejszego sensu.
Zdenerwowana tym, że znów przeszkodziła komuś w jego własnym domu, przybywając bez żadnej zapowiedzi, chwyciła różdżkę obydwoma rękami, trzymając ją przed sobą niczym speszone dziecko. Z resztą, tak się trochę czuła. Bezradna i nieporadna, jak wtedy, gdy mając jedenaście lat trafiła do szkoły magii i czarodziejstwa.
Pokiwała głową.
HEP! T… tak – powiedziała, trochę zmęczona już wyjaśnianiem wszystkim po kolei, co się z nią takiego działo. Jednocześnie jednak czuła, że powinna to robić. Osoby, na które trafiała musiały przecież wiedzieć, że nie odwiedza ich w progach ich domów z premedytacją czy chęcią jakiegoś… jakiegoś ataku czy coś! To był przecież tylko przypadek!
Haverlocvk się nie mylił. Gwen miała wrażenie, że przez całą tą czkawkę przebyła już połowę Anglii. Westchnęła więc ciężko.
Tak się… HEP… zdarzyło. Ja… naprawdę… HEP… przepraszam… ja… HEP… niespecjalnie tu jestem… HEP… i pewnie zaraz i tak zniknę – dodała nieco żałosnym tonem, nie mając pojęcia, co powinna ze sobą zrobić.
Nie podchodziła w stronę nieznajomego. Wciąż nie wiedziała, kim tym człowiek jest i pomijając już ewentualne niebezpieczeństwo, wolała go nie urazić. Poza tym Haverlock wzbudzał w pannie Grey jakieś dziwne… niekoniecznie sympatyczne odczucie. Jak Tristan Rosier. Tylko trochę mniej.
O… HEP… Oczywiście, jestem… HEP… Gwen – przedstawiła się. Czy mężczyzna zrobi to samo? – Przepraszam, ale… HEP… gdzie jestem? Ja chyba… HEP… tracę powoli orientację… – ...i w czasie, i przestrzeni. Nie miała pojęcia, ile minęło od jej poprzedniego skoku.
Pokręciła głową.
Dziękuję… HEP… bardzo, ale i tak HEP… pewnie zniknę, nim po coś… HEP… sięgnę. – Zmarszczyła brwi. Naprawdę chciało jej się pić, zaczynała też odczuwać głód, ale nie wierzyła, że jakkolwiek jej się to uda. – Cały czas… HEP… znikam… gdy ktoś chce mi… HEP… pomóc.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]12.05.20 1:55
Gdyby tylko panna Grey postanowiła rozejrzeć się po pomieszczeniu, z pewnością byłaby w stanie stwierdzić, że podejrzenie o kradzież mogło być jak najbardziej prawdziwe. Komnata z akwarium była reprezentacyjnym pomieszczeniem, mającym informować gości o potędze i bogactwie ich rodu. Po za wielkim akwarium pełnym najróżniejszych, egzotycznych ryb było tu aż tłoczno od rzeźb, obrazów, szlachetnych kamieni oraz złota pod wszelką postacią, oczywiście zabezpieczonych przed kradzieżą. Nie zdziwiłby się jednak, aby ktoś w tych czasach próbował ich okraść, nawet jeśli na pomieszczeniu ciążyły zabezpieczające zaklęcia.
Uważne, intensywnie niebieskie spojrzenie wodziło po postaci dziewczyny, zastanawiając się co z nią zrobić. Jeśli faktycznie cierpiała na teleportacyjną czkawkę zamknięcie jej w jakimś, mało przyjemnym miejscu, z pewnością nie wchodziło w grę. Co prawda mógłby porzucać w nią kilka, niezbyt przyjemnych zaklęć… Głos szaleństwa podpowiadał mu jednak co innego.
- Ależ nic się nie stało, na tak niefortunne przypadłości, chyba nie ma rady. - Nie posiadał żadnej, chociażby najmniejszej wiedzy, jeśli chodzi o choroby oraz ich leczenie. Mimo zagrożenia genetycznym schorzeniem był uosobieniem tego, jakim szlachecki arystokrata winien być. Przystojny, wysportowany, dążący do działania oraz potrafiący zadbać o interesy swojej rodziny. Dziw, że jeszcze przystało mu być kawalerem! A jego matka, z pewnością poparłaby jego tok myślenia! W końcu, pani Travers nie wychowała byle kogo, nawet jeśli ten ktoś posiadał łatkę ekscentryka.
-Miło mi pannę poznać, nazywam się Haverlock Travers… - Mężczyzna nieznacznie skinął głową. Nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do szlacheckiej etykiety, a mugolaczka nie zasługiwała na jakiekolwiek ukłony. -… a znajdujemy się w Norfolk, dokładniej w Corbenic Castle, będącego siedzibą mojego rodu. - Uśmiech pojawił się na jego wargach, gdy oczekiwał reakcji dziewczyny. Był pewien, że poglądy polityczne jego rodu z pewnością nie są tajemnicą. Był ciekaw, czy dziewczę wyda się ze swoim pochodzeniem czy może będzie udawać, że wcale nie przyszło jej znaleźć się w jaskini pełnej przebiegłych lwów.
- Ach, z pewnością musi być to uciążliwe. Wiele miejsc przyszło pannie zwiedzić? - Travers uniósł brew w wyrazie zaciekawienia, jakby odpowiedź dziewczyny miała być istotna, tak naprawdę w ogóle się tym nie przejmował. Ot, starał się sprawić na niej dobre wrażenie, mając przeczucie, że jeszcze kiedyś mu się to przyda.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]12.05.20 13:17
Kradzież była ostatnią rzeczą, jaka przeszłaby w tej chwili przez myśl Gwen. Dziewczyna, mimo pochodzenia z przeciętnie zamożnej rodziny, pracowała przecież przez kilka miesięcy w muzeum. Wiedziała więc, ile mniej-więcej mogą być warte niektóre z dzieł w komnacie. Nie była jednak w nastroju do myślenia o sztuce, skupiając się raczej na opanowaniu czkawki.
Nastrój panny Grey był zaś coraz to bardziej żałosny. Naprawdę była zmęczona i naprawdę miała tego wszystkiego dosyć. Ile można, no ile… Haverlock mógł zauważyć bezsilność malującą się na twarzy dziewczyny.
Może uzdrowiciel… HEP... by coś wiedział – powiedziała, wzdychając. Niestety, mężczyzna najwyraźniej takowym nie był, a ona natrafiła w swojej podróży co najwyżej na mugolską pielęgniarkę, która nie była w stanie wiele zrobić. Nigdy nie była szczególnie chorowita, dlatego rzadko odwiedzała i uzdrowicieli, i lekarzy, a podstawy anatomii znała głównie dzięki sztuce. W końcu malarz musi wiedzieć, gdzie znajdują się podstawowe kości, aby poprawnie wyrysować oczy, usta czy palce. Ta wiedza naprawdę przydawała się jej w pracy.
Och. Travers. Jeden z rodów zakazanych. Tych, do których nie powinna się zbliżać. Nie była historykiem, miała zaledwie podstawową wiedzę, jednak jako mugolaczka wyuczyła się ostatnio, które rody sprzyjają mugolom, a które nie: tak dla świętego spokoju. Lepiej chuchac na zimne, prawda? A Traversowie popierali przecież Lorda Voldemorta, więc nie powinna tu być. I zdecydowanie nie powinna przyznawać się do tego, jaka krew w niej płynie. Na całe szczęście po samej twarzy nie dało się tego rozpoznać, prawda?
Przez twarz Gwen przemknął więc cień strachu, jednak dziewczyna starała się opanować. Na szczęście, tak czy siak była zdenerwowana i zestresowana. Haverlock mógł więc nie dostrzec różnicy.
Och – wyrwało jej się tylko, po chwili więc dodała tylko: – Nigdy… HEP… nigdy nie byłam w tej okolicy – wyjaśniła.
Nieco nerwowo przeczesała dłonią włosy i pokiwała głową.
T… tak. Byłam… HEP... nad jakimś eee… jeziorem z którego ukazało się… HEP... kelpie. I w lesie. HEP! Takim… takim ciemnym, mglistym – wyjaśniła. – I w cudzych domach… i na jakiejś plaży… HEP! Ale nie wiem gdzie – mówiła, licząc, że czkawka zabierze ją z tego miejsca jak najszybciej. Zaciskała dłonie na różdżce, trzymając ją jak najmocniej.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]13.05.20 0:41
Mężczyzna pokiwał głową, jakoby chciał potwierdzić słowa, jakie padły z ust mugolaczki. Uzdrowiciel z pewnością byłby w stanie jej pomóc, Haverlock nie miał jednak zamiaru męczyć rodowego uzdrowiciela, wszak miał on pewnie o wiele ważniejsze sprawy na swojej głowie. Mimo iż nie atakował dziewczyny, nie miał zamiaru otwarcie jej pomagać. Co to, to z pewnością nie! Daleko mu było do szlamolubnych poglądów, co innego jeśli chodzi o uprzykrzanie im życia - w tym, Haverlock Travers był w stanie osiągnąć mistrzostwo… W zasadzie, nie tylko w uprzykrzaniu życia mugolom, ta sztuka wychodziła mu również znakomicie, jeśli chodziło o innych czarodziejów oraz członków rodziny.
- Mam w takim razie nadzieję, że panna szybko do takiego trafi. - Ciepły uśmiech rozświetlił jego twarz. W tym momencie, Haverlock cieszył się, że jego matka przykładała uwagę do etykiety oraz, co z pewnością idzie w parze, sztuki udawania, którą rozwijał również dzięki swojemu niespotykanemu darowi, jakim była metamorfomagia.
Mężczyzna cmoknął jakby w niezadowoleniu, robiąc dwa kroki w kierunku dziewczyny, wyglądało to jednak tak, jakby chciał bliżej przyjrzeć się swoim okazom, znajdującym się za wielką szybą. Jak na zawołanie, jego piękna Betsy będąca orką przepłynęła tuż, tuż niedaleko szyby rzucając cień na pomieszczenie.
- Powinna panna kiedyś się tu wybrać na dłużej. Norfolk jest hrabstwem pięknym, choć niedocenianym. - Och, naprawdę chciał aby Gwen pojawiła się któregoś razu w jego Norfolk, najlepiej stając mu na drodze. Miał wiele planów do tej szlamy które, z naprawdę wielką chęcią, wprowadziłby w życie.
- Ma więc panna wielkie szczęście, że udało się jej się zobaczyć kelpie. To fascynujące stworzenia, chociaż osobiście wolę hipokampusy, z resztą, jeśli panna lepiej się przyjrzy, dojrzy je panna w naszym akwarium. - Co prawda hipokampusy najlepiej podziwiało się podczas wyścigów siedząc na ich grzbiecie, Travers uznawał to jednak za rozrywkę przeznaczoną dla tych, z najlepszego arystokratycznego rodu, jakim był jego ród. Co do tego nie posiadał żadnych wątpliwości.
- Coś pannę denerwuje? - Zapytał, zerkając na nią z zaciekawieniem, gdy zauważył, że ta zaciska dłonie na swojej różdżce. Och, czyżby miała wydać?





I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]13.05.20 15:59
Gwen nawet nie przeszło przez myśl, by nieznajomy wzywał uzdrowiciela z myślą o niej. Nie śmiałaby go o to prosić. Co prawda, mieszkając na dworze Macmillanów, zdawała sobie mniej-więcej sprawę z tego, jak funkcjonowały bogate, magiczne rodziny, jednak tak czy siak, nie miała wielkiego rozeznania w temacie. Poza tym wpadła tu przecież, niezapowiedziana. Nie miała prawa wymagać od mężczyzny jakiejkolwiek pomocy i chyba też wcale jej nie chciała, bo Haverlock naprawdę nie wzbudzał jej sympatii. Choć nie mogła zaprzeczyć temu, że miał piękną, posągową twarz.
T… tak – wydukła więc tylko.
Właściwie to gdy się uśmiechał, wyglądał całkiem no… sympatycznie. Mimika jednak zmieniła tak wiele! Barki dziewczyny rozluźniły się też nieco, a jej zdenerwowana twarz jakby rozjaśniła się odrobinę. Mimo wszystko, ród Traversów nie popierał sprawy mugolskiej, tym samym będąc z założenia wrogiem takich, jak ona. Haverlock nie był w stanie z jej czoła wyczytać pochodzenia, jednak wystarczyło, że powie jedno słowo niemagicznego pochodzenia, a może okazać się, że sytuacja, w której się znalazła, jest co najmniej niebezpieczna.
Gdy Haverlock wstał z miejsca, Gwen cofnęła się o krok, a zauważając cień, odruchowo spojrzała na akwarium. Zadrżała mimowolnie na widok potężnej orki. Nigdy nie widziała takiego stworzenia z tak bliska. Był piękne… choć nie wątpiła, że swobodnie mogłoby ją zabić. Choćby samym swoim ciężarem.
Może kiedyś… HEP... mi się uda – powiedziała, starając się brzmieć grzecznie i skromnie. Nie potrafiła jednak opanować delikatnego drżenia głosu. – Słyszałam, że… HEP… kelpie to demony… HEP… prawda? HEP! Lepiej za nimi nie podąża… HEP… ać. A hipokampusów… HEP… nigdy nie widziałam. HEP! Ale chyba ich tam nie widzę. – Spoglądała kątem oka na akwarium, nie chcąc odwracać się do nieznajomego tyłem. Może i wyglądało to nieco nienaturalnie, ale w takiej sytuacji naprawdę wolała uważać.
Przełknęła głośno ślinę.
Tylko ta… HEP… sytuacja… ja naprawdę nie chciałam… HEP! Panu przeszkadzać – mówiła nerwowo, z resztą wcale nie kłamiąc. To naprawdę nie była dla niej wygodna sytuacja. Ale… – HEP! To hipokapus… HEP… prawda? – zapytała dostrzegając pół konia, pół rybę za ścianą akwarium. Oczy dziewczyny rozszerzyły się, w piersiach zaparło jej dech, a ona sama zrobiła krok w stronę szyby…
A potem zrobiła głośne HEP i zniknęła.

| zt dla Gwen


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Komnata z akwarium [odnośnik]18.05.20 3:03
Lord Travers żywił wielkie nadzieje na to, że dziewczyna wyda się ze swoim pochodzeniem. Chętnie położyłby ręce na jej bladej skórze oraz sprawił, że dziewczyna poczuje to, czego zapewne nigdy nie miała okazji poczuć. I z pewnością nie chodziło o miłosne uniesienia (chociaż w tej kwestii, lord miał wysokie mniemanie o sobie) wszak on, Haverlock Travers nie splamiłby swego honoru obcowaniem z byle szlamą. Chociaż... Może to jednak lepiej, że dziewczę nie zdradziło swojego pochodzenia? Teraz i tak nie byłoby z niej pożytku, gdyż nie mógłby jej złapać, podczas tej, jakże nieprzyjaznej przypadłości. A tak... kto wie, może będzie miał szansę jeszcze się z nią spotkać? Słyszał drżenie w jej głosie i tak jednak zdawała mu się trzymać całkiem nieźle wszak była jedynie jagnięciem, które wpadło do wilczej jamy.
- Och, powinna panienka o tym pomyśleć! - Odpowiedział z wyraźnym entuzjazmem oraz delikatnym uśmiechem błądzącym po jego ustach. Co prawda jego Norfolk było ziemiami nieprzyjaznymi dla mugoli... A jeśli nie, niedługo z pewnością się nimi staną, gdyż do tego lord Travers planował dołożyć wszelkich starań. Pomysłów, na pozbycie się mugoli posiadał wiele, za pewne o wiele więcej, niż zdrowa na umyśle osoba winna przyznać zawsze jednak był czarodziejem czynu. - To zależy od tego, kogo zapyta panna o zdanie. Ja osobiście tak nie uważam. - Odpowiedział, wzruszając ramionami. Dla niego większość morskich stworzeń, po za przeklętymi konikami morskimi, należały do pięknych oraz wzbudzających zachwyt. Nie był jednak pewien, co powodowało ten zachwyt - czy rodowa historia, czy fakt, że większość swego życia spędził na morzu. A może oba te czynniki na raz? Nie był w stanie jednoznacznie powiedzieć.
- Mam nadzieję, że następnym razem przyjdzie nam spotkać się w bardziej sprzyjających okolicznościach. - Och, naprawdę miał wielką na to nadzieję! Kto wie, może powinien kopnąć starego Goyle i wybrać się na małe polowanko na mugoli? Nuda w ostatnim czasie wyjątkowo mu dokuczała.
Haverlock kiwnął głową, nie zdążył jednak nic odpowiedzieć gdyż dziewczyna już zniknęła. Z cichym westchnieniem, powrócił do swoich zajęć.

/z.t.



I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Komnata z akwarium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach