Temat służy poszukiwaniom postaci w jakiś sposób istotnej dla Twojej. Pamiętamy, że na poszukiwana ogólne ("szukam przyjaciół") i mało skonkretyzowane ("szukam kogokolwiek kto mnie polubi") przeznaczone jest subforum relacji, na którym podobną propozycję można wysunąć w stosunku do co drugiej postaci. Poszukiwania "kogokolwiek kto będzie miał na nazwisko tak samo jak ja" również odradzamy.
1. Do 7. dnia każdego miesiąca realnego prosimy o aktualizację poszukiwań poprzez pozostawienie na nich świeżej daty.
2. Jedna postać może umieścić w tym wątku tylko jedną wiadomość - celem dodania świeższych poszukiwań należy edytować poprzednią.
3. Niedozwolone jest podbijanie poszukiwań.
Twoje poszukiwania długo wiszą i nie możesz znaleźć odpowiedniej osoby? Możesz wyjść poza forum i poszukać postaci wśród miłośników rozgrywki tego typu na Edenie. Zachęcamy do umieszczenia ich także na jednym z serwerów zrzeszających graczy PBF na discordzie: TGFek lub PBF - play by forum.
Nie jest obowiązkowy.
- Kod:
<div class="pdiv"><span class="ptyt" style="color:#755353">TYTUŁ</span><span class="ptekst">TEKST 1</span><img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <span class="ptekst">TEKST 2</span><span class="paka">
DŁUŻSZY TEKST
</span></div>
<hr id="p">
<span class="pdata">aktualne/nieaktualne/rezerwacja
data ostatniej aktualizacji</span>
Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie. Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Leo Winkley dnia 05.03.24 18:51, w całości zmieniany 1 raz
Udało nam się jakimś cudem przeżyć - statek, którym nas wieziono z powrotem do Anglii, tym razem licząc, że za nasze głowy posypie się złoto, rozbił się o wybrzeże Exmoor. I tak właśnie wróciliśmy do domu.
O Arne niewiele wiadomo, jest niemal czystą kartą, więc można dla niego wymyślić wiele ścieżek. Preferencje mam jedynie takie, żeby stał po stronie Zakonu Feniksa, będąc jego członkiem lub nie, nie ma to większego znaczenia; najważniejsze, żeby chciał ratować ludzi, miast ich zabijać. Jego zawód, nazwisko, krew, usposobienie, wizerunek - wszystko jest do dogadania, bo wolę, żeby to twoja wizja tu przeważyła, żebyś odnalazł w nim kawałek swojej wyobraźni. Relacja Jackie i Arne nie jest jasna, tak jak ich uczucia wobec siebie, i fajnie byłoby rozegrać to na fabule. Każdego morsa przytulę, a nowego wprowadzę, jeśli trzeba <3.
[bylobrzydkobedzieladnie]
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Ostatnio zmieniony przez Jackie Rineheart dnia 16.04.24 11:26, w całości zmieniany 4 razy
but i swear that
these scars are
fine
Dlatego kiedy nadszedł ten dzień i podczas jednego z sabatów zapytałeś o moją rękę, na oczach wszystkich, wśród ogarniającej nas ciszy powietrze przecięło krótkie “Nie”.
Rozpętałam skandal i domowe piekło.
Jak w opisie - szukam mężczyzny, który kiedyś (dobre parę lat wcześniej i na pewno przed śmiercią Marianne, której życie odebrał wilkołak i miała miejsce w lipcu 1953 roku ) za sprawą umowy dwóch rodów oświadczył się Melisande. Melisande - jak napisałam wyżej - uważa do dzisiaj, że to nie jej chciał i pragnął naprawdę a jej starszej siostry. To też było jednym z powodów jej odmowy. Jak było naprawdę? Wszystko tak naprawdę zależy od Ciebie! Mogła mylić się w swoim osądzie - jednak uparta na własną na własną prawdę twojej nigdy nie przyjęła do wiadomości. Historię - jeśli opowiadała - dokładnie w ten sam sposób.
Wspominam o tym w karcie
(04.04)
Nie określam jaki jest twój stosunek do mnie - na pewno traktowałeś mnie wcześniej z szacunkiem - ale co o mnie myślisz, a co robisz to dwie różne rzeczy. Możesz uważać w duchu, że jestem tam tylko dla rozrywki i przez znajomości - wtedy udowodnię ci, ile naprawdę wiem i robię. Możesz w istocie doceniać pracę, którą robię. Możesz być niezadowolony z tego stanu rzeczy - obserwowanie smoków i badania, zamiast faktycznego zajmowania się nimi - to z pewnością mogło nie być twoim marzeniem.
Kwestia dokładnych relacji pozostawiam w dużym stopniu otwarte!
*Imię i nazwisko dowolne, chociaż zależy mi, żeby to była rodzina skorelowana z Rosierami właśnie w ten sposób - czystokrwista, o dobrych poglądach. Reszta jest otwarta i do brania.
(04.04)
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego wroga number one. Marzy mi się relacja na krawędzi ociekająca urzekającą uprzejmością pod płaszczykiem których będziemy wymierzać sobie celne strzały. Widzę wiele możliwości.
Możesz być kobietą - jak ja i zwyczajnie mnie nie znosić. Może poróżniło nas coś w przeszłości. Może lord, który zwrócił swoje zainteresowanie swoje spojrzenia skierował ku mnie i od tego czasu rzucałaś mi kłody pod nogi. A ja - nie mam w zwyczaju, poddawać się bez walki. A może nasze starcia, dopiero się rozpoczęły. Może to kwestia mojego zamążpójścia wzbudziła w tobie niechęć - cóż z wiadomych względów.
Możesz być też mężczyzną - płeć nie gra dla mnie roli. Być całkowitym ignorantem jeśli chodzi o mnie samą i sprowadzać mnie do roli głupiutkiej lali, nie szczędząc znieważających komentarzy. Może lubisz mnie drażnić, bo jest to dla ciebie swoistego rodzaju forma zabawy.
A może masz całkowicie inny pomysł, na relację nacechowaną skrytą z zewnątrz niechęcią. Jestem otwarta na pomysły i propozycje! Powodów i możliwości jest pełno. Razem na pewno znajdziemy coś, co będzie odpowiadać każdemu.
(04.04)
Co dalej?
Szukam dla Meli szlachetnie urodzonego absztyfikanta - albo ów. Całość relacji zależy tylko od nas! To ekscytujące. Teraz Mela jest już żoną - denerwuje Cię to, zniechęca, złości? A może w drugą stronę, nadal nie chcesz zrezygnować z czegoś, czego pragniesz? Szukasz mojej bliskości, albo nawet sposobności by sięgnąć po to, co już teoretycznie zostało zakazane i zabrane ze stołu. A może nie możesz mnie znieść - mojego widoku, który przypomina Ci, że mój brat nie oddał Ci mojej ręki. Że zamiast tego, wybrał kogoś innego.
Widzę trochę ciekawych możliwości, a tą relacje możemy umówić i ułożyć wedle nas samych. Co prawda, ze strony Meli przynajmniej przed małżeństwem mogę zaproponować najwyżej zainteresowanie i zaintrygowanie - przychylność co do Twojej obecności. To mocno stąpająca po ziemi niewiasta, która zdawała sobie sprawę, że kwestia jej małżeństwa może nie zależeć od porywów słabego serca, dlatego na więcej sobie nie pozwalała. Choć, jestem otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje. To tylko szczątkowe myśli i propozycje - wszystko jest do dogadania! Do tego, mam też męża - Mananna - to człowiek, którym głównie kieruje emocja. Swojego kuzyna wysłał w daleki rejs ledwie przez jedno moje zdanie. Jeśli zagalopujesz za daleko, może chcieć z tobą porozmawiać.
*Co do samego wieku, jest on właściwie opcjonalny, nie przeszkadza mi utkanie motywu młodszego zauroczonego Melą mężczyzny, jeśli ktoś poszukuje czegoś właśnie takiego! Dopuszczam też możliwość krwi czystej, wszystko tak naprawdę zależy od naszych chęci i pomysłów.
(04.04)
W razie pytań zapraszam na pw albo na discord l_ena. Jestem, nigdzie od lat nie uciekam. Odpowiada mi zarówno nowa postać - jak i już istniejąca o ile nie mamy ustalonych relacji. Ze wszystkim w razie czego pomogę.
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Ostatnio zmieniony przez Melisande Travers dnia 15.04.24 20:10, w całości zmieniany 2 razy
You will crumble for me
like a Rome.
czarodziej/czarownica, 25 -> 30 -> i więcej, szlamolubny
Na przełomie 57/58 miałem wypadek. Stałem się przypadkowa ofiarą wojny. Uratował i zaopiekował się mną Gorge (to wymyślony NPC). Jest to czarodziej żyjący ze swoją mugolską żoną w lesie w Devon. Jest myśliwym, choć w przeszłości mógł robić coś innego. Sęk w tym, że Gorgea spotkało wraz z żoną nieszczęście - zmarł. Ty znasz Gorgea. Jesteś jego przyjacielem, może rodziną. Nie musieliście poznać się w Devon. Z jakiegoś powodu w najbliższym czasie go odwiedzisz, lecz nie będzie po nim śladu. Będę tylko ja i świeżo przekopana ziemia. Na pewno będziesz miał pytania. Nie mam wymagać co do tej relacji. Zróbmy ją na yolo. Po więcej szczegółów na priv.
zwolennik czystości krwi, płeć dowolna
Pojawiłeś się znikąd. Zburzyłeś moje szczęście. Zabiłeś bliskich mi ludzi na początku października '58. Prawdopodobnie i mnie próbowałeś, lecz udało mi się uciec. A może umyślnie mnie oszczędziłeś uznając to za zabawne? Może całą naszą rodzinę pozbawiłeś różdżek i pogoniłeś po lesie traktując nas jak zwierzynę? To był dom myśliwego - czy powodem agresji było to, że odmówił zaopatrywania cię w mięso? Może został pomówiony o wspieranie rebeliantów więc chciałeś zarządzić czystki? A może próbowałeś zastraszyć donosem, lecz sprawy wymknęły się z pod kontroli? A może miałeś jeszcze inny powód? Dlaczego to zrobiłeś dla pieniędzy? Dla idei? Z obowiązku? Możemy to nawet rozegrać, lecz nie musimy.
podobny mi wiekiem buntownik (17-22), płeć dowolna
Już od pewnego czasu wspierasz jako młody rebeliant działania Zakonu lub będziesz wspierał. Bardzo fajnie, jeżeli jesteś tam głównie dlatego przez wzgląd na plakatową miłość do któregoś ze ściganych listem gończym Zakonnika i chcesz się od niego uczyć oraz wspierać (moje tajne źródła mówią, że Justine kogoś takiego przygarnęłaby do swojej małej piersi). Jesteś przepełniony pięknymi ideałami albo przynajmniej silnie w nie wierzysz. Ukocham jeżeli masz szlachecki lub czystokrwisty rodowód, lecz nie jest to wymagane. Chciałbym byś był czarodziejem z krwi i kości nie wiedział wiele o mugolach. By twoje dzieciństwo było szczęśliwe przepełnione rodzicielską troską i wsparciem. Może już w domu miałeś niezachwiane autorytety, które sprawiły, że dziś jesteś kim jesteś. Chciałbym by skrajna bieda była ci czymś obcym, a jej samej doznajesz bezpośrednio dopiero pomagając buntownikom. Głodowe porcje, kąpiel w misce, noszenie tej samej koszuli na grzbiecie przez tydzień - to wszystko jest dla ciebie nowością i pomimo znajomości realiów nie jesteś wstanie opanować delikatnego marszczenia nosa widząc podobne wariacje. Wszystko to sprawia, że jesteś ode mnie kimś zupełnie innym. Budzisz we mnie zazdrość, irytację. Mam ochotę z tobą zadzierać i robić ci pod górkę. Chcę się kłócić, wpadać kłopoty, a winnym ich w moich oczach zawsze będziesz ty. Nigdy tak nie miałem. A jak ty będziesz się wobec mnie zachowywał...?
młodzi poniżej 25 roku życia, mugole lub czarodzieje mugolskiego pochodzenia
Od 8 roku życia wychowywałem się w mugolskim sierocińcu. Było tłoczno, skromnie, lecz ja sam nie narzekałem - był dach nad głowa i gwarantowany ciepły posiłek. Jedynym problemem było to, że wokół mnie działy się dziwne rzeczy. Część dzieciaków się bała, część ciekawiła, części było to wszystko jedno. Dziwniej zaczęło się robić kiedy na 11 urodziny przyszedł po mnie dziwny Pan. Od tego czasu wracałem do ośrodka jedynie na wakacje. Od kiedy skończyłem 15 lat to i tego zaprzestałem. Nie wiem czy jesteś młodszy czy starszy, czy jesteś mugolem czy czarodziejem. Jaki masz charakter i czy się lubimy - wszystko do ustalenia.
Były puchon w moim wieku (19 lat)
Byliśmy w jednym domu, dzieliliśmy pokój. Początkowo mogło być dziwnie, mogliśmy się nawet nie dogadywać. Tym bardziej, że właściwie uczyłem się czym jest magia i o co chodzi z tymi całymi czarodziejami. Jeżeli pochodziłeś z magicznej rodziny mogłem wydawać ci się nieco oderwany. Z czasem jednak się dotarliśmy. Być może byłeś jedną z nielicznych osób, które wiedziały o mnie więcej, przy której byłem mniej uważny, bardziej sobą. Nie polegałem na tobie bo zawsze uznawałem swoje problemy za swoje, lecz wiedziałem, że mógłbym. Możesz być kim chcesz i mieć dowolny charakter. Szczegóły naszej relacji dogadamy jak będziesz mieć pomysł na siebie :*
Puchon lub Puchonka, starszy ode mnie, przynależący do szkolnej drużyny Quddicha
Zrobiłeś na mnie wrażenie. Od tego momentu mój wzrok za tobą podążał, a w myślach wznowiłem cię na piedestał. Może się nawet kolegowaliśmy, a może nie - w końcu wiele osób cię otaczało, a ja byłem prawie niewidzialny. Ty osobowość była przeciwieństwem mojej - otwarty, zabawny, momentami zbyt impulsywny. Byłeś dla mnie wzorem.
18-22 lata. Nie lubisz mugoli, nienawidzisz, a może jesteś pozerem
Mam mugolskie korzenie i to widać. Nauka nie szła mi w szkole w ogóle. Miałem braki. Prześmiewcze nazwisko. W twoim słowniku moje imię prawdopodobnie widniało jako definicja frajerstwa. Dokuczałeś, robiłeś nieprzyjemne kawały, szydziłeś, czasem może coś mi zniszczyłeś lub użyłeś jakiegoś zaklęcia. Od '52 Gellert Grindelwald był dyrektorem i na pewno nie poniósłbyś z tego tytułu konsekwencji. Tym bardziej, że wiedziałeś, że nie oddam, nie poskarżę się. Byłem sierotą. Nie miałem dokąd pójść, a bałem się, że zostanę zmuszony do odejścia ze szkoły jeżeli stawię opór. Czy to też twoja zasługa? Unikałem i ignorowałem twoją osobę kiedy tylko miałem ku temu okazję. Czy sprawnie? Czy wciąż mnie pamiętasz?
A może była między nami jeszcze dziwniejsza dynamika? Może środowisko w którym się obracasz, a może nazwisko zmuszało cię do okazania wyższości i poniżania mnie? Nie robiłeś tego z chęci czy przyjemności, a właśnie z obowiązku. Kiedy byłeś z paczką swoich znajomych byłeś najgorszy, a bez nich w pobliżu obojętny, normalny? Nie wiem co miałeś w głowie. Czy to przed nimi udawałeś, czy przed samym sobą?
wakacje '54-'56 | inne >56, te dobre i złe, krótkie i długie, śmieszne i tragiczne
Od kiedy miałem 15 lat wakacje spędzałem włócząc się po kraju. Bez wątpienia zdarzyło mi się pić z kałuży, spać pod gołym niebem tak i jak jeść wystawny poczęstunek i sypiać na kanapie wygodniejszej od jakiegokolwiek łóżka. Mogłem komuś pomóc, mógł mi ktoś pomóc, mogłem zostać okradziony, napadnięty lub kogoś niechętnie okraść. Nie byłem leniwy i jak nadarzyła się okazja to łapałem pracę, która mógł wykonać młody mugol lub czarodziej. Nie było dla mnie barier. Może pracowaliśmy razem? Może mnie zatrudniłeś? Może byłeś wścibskim dorosłym pytającym się co taki dzieciak jak ja wyczynia w takim miejscu jak to? Po szkole kontynuowałem swoją tułaczkę. Miałem więcej możliwości jako "młody dorosły". Jeżeli tyko masz chęć na przelotną relację z przeszłości z dzieciakiem to dawaj - coś wymyślimy. Z przyjemnością zagram retro.
Ostatnio zmieniony przez Leonard Begmann dnia 07.04.24 22:09, w całości zmieniany 8 razy
всегда мы встаем młoda kuzynka, neutralna lub sojuszniczka Rycerzy Walpurgii, krew czysta
Mówili o nas jak o ludziach, których nawet największa zamieć nie jest w stanie pokonać. Naszą dewizą jest zawsze wstajemy. Niepokonani, uparci, twardzi i niezłomni. Odporni — na ból, na warunki, niewygody. Dawno temu, w Rosji, mieliśmy swój herb. Srebrny wilk stający na tylnych łapach na czarnym polu. Labry zielone z białymi końcami. Jako trzymacze dwie obnażone kobiety z głowami niedźwiedzi, do których kostek łańcuchem przyczepiona jest płachta z dewizą. Za klejnot niedźwiedź trzymający miecz. Dziś jest nadzieja, by historia narodziła się na nowo.
W Anglii przebywa nas niewielu. Ramsey Mulciber wraz z żoną Cassandrą, jego małe dzieci i ja, Varya Mulciber, przybyła niedawno z mroźnej Syberii, by dołączyć do stada angielskich niedźwiedzi. Ramsey został namiestnikiem, a pod opiekę dano mu ziemie, które są znacznie przychylniejsze od dalekiej i mroźnej Syberii.
Szukamy krewnej noszącej to samo nazwisko. Jednej z ostatnich zabłąkanych w Anglii lub z dalekiej Rosji. Postaci czystej krwi, gotowej wspierać rodzinę, nieprzyjazną wobec mugoli, wyznającej wartości bliskie Rycerzom Walpurgii. Niechętnie bratamy się z obcymi, ludźmi innych kultur, koloru skóry. Nie ma w nas zbyt wiele tolerancji. Jesteśmy rodziną trudną i pełną nienawiści, brutalną i nieprzebierającą w środkach.
Przygarniemy, wspomożemy nową duszę, opowiemy o rodzinie i odnajdziemy odpowiedzi na wszystkie pytania. Pisz śmiało na pw do Varyi (discord Grosia) lub Ramseya Mulcibera (discord marta1961)
Żyjący na uboczu, skłóceni z prawie każdym Mulciberowie często brali śluby między sobą. Większość z nich żyła w rodowej siedzibie, która w rzeczywistości była grodem ogrodzonym kamiennym murem, w który wpleciono zaklęcia chroniące mieszkańców przed zimnem. Krzyżując się w dość ograniczonej puli genów zachowali cechy charakterystyczne wyglądu, czyli naturalnie jasną, wręcz bladą skórę, jasne oczy, wysoki wzrost i smukłą sylwetkę. W źrenicach zaś, nieodmiennie zdaje się pobłyskiwać szaleństwo, które świadczy o problemach, pojawiały się u nich niezwykle często osoby o skłonnościach sadystycznych, okrutni ponad miarę, chorujący nieraz na śmiertelną bladość. Więcej o nas w opisie rodziny tutaj.
Chodź do nas, czekamy
aktualne
7 kwietnia 2024 r.
Ostatnio zmieniony przez Varya Mulciber dnia 07.04.24 22:11, w całości zmieniany 1 raz
Nie jestem pewna, czy pamiętam twoje imię. Jesteś moją służką, zatrudnioną przez moją rodzinę, aby spełniać moje zachcianki. Aby dotrzymywać mi towarzystwa. Aby załatwiać za mnie nudne sprawunki i aby pilnować, czy przypadkiem na spotkaniach z mężczyznami ci nie posuną się za daleko. Być może trafiłaś do nas po tym, jak Twoja rodzina straciła wszystkie pieniądze, a my łaskawie przyjęliśmy Cię pod swój dach. Może jednak wywodzisz się z rodziny, która od lat nam służy? Może interesujesz się alchemią tak jak ja. Pewnie wiesz też nieco o magii leczniczej – gotowa, aby pomóc mi w razie ataku choroby.
Być może, z czasem, między nami wytworzy się więź? Bo chociaż w oczach bogaczy jesteś nikim, jesteś tą, która jest najbliżej mnie. To ty jesteś przy mnie w dobrych i złych chwilach, to ty dotrzymujesz mi towarzystwa, nawet gdy udaję, że Cię nie widzę. Może mamy więc szansę, aby zostać przyjaciółkami, nawet jeśli nigdy publicznie Cię tak nie nazwę?
Jeśli wahasz się nad zawodem, mam idealną ofertę dla Ciebie. Byłabym rada, gdyby Twoja postać znała podstawy magii leczniczej, jednak nie jest to wymóg. Poza tym jestem otwarta na różnorodne propozycje; na pewno razem coś ustalimy.
aktualne
08.04.2024
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 08.04.24 18:30, w całości zmieniany 1 raz
Pochodzimy z Doliny Godryka. Wychowaliśmy się w rodzinie pełnej ciepła i miłości. Nasza matka, Isabella pracowała wówczas jako uzdrowicielka w szpitalu św. Munga, ojciec zaś prowadził własny sklep. Mimo jednak, że byliście mi bliscy, zostawiłem Was w 1947 roku, wyjeżdżając do USA.
Na pewno chciałem utrzymywać z Wami kontakt listowny, ale nie jestem pewny, czy Wy chcieliście. Mój wyjazd spotkał się z Waszą aprobatą czy jednak z poczuciem zdrady? Na kogo wyrośliście po ponad 10 latach mojej nieobecności? Czy byłbym w stanie Was rozpoznać na ulicy?
Poszukuje rodziny, w szczególności rodzeństwa. Roger jest środkowy w kolejności. Nie precyzowałam jednak dotychczas płci ani wieku potencjalnych postaci, w związku z czym kwestie te są do dogrania. To samo dotyczy wieku; zakładam maksymalną różnicę dziesięciu lat przy jednym z rodzeństwa (wówczas druga postać musiałaby być w którąś stronę bliższa Rogerowi).
Chętnie przyjmę też innych członków rodziny — rodziców, kuzynostwo, wujostwo.
aktualne
26.09.2023
kobieta | krew dowolna | ~30-40 lat
Nie wiem, czy myślałem o Tobie, gdy w 1947 roku wyjeżdżałem z kraju, ale przeszłości nie da się wymazać: coś między nami zdecydowanie było. Z jakichś powodów nie wspominam Cię jako miłości mojego życia, lecz jednak coś między nami zaiskrzyło. Może znamy się jeszcze ze szkoły, a może poznałem Cię na jednym z kursów? Może rozdzieliło nas pochodzenie, może poglądy, a może po prostu różnice charakterów. Mogłaś być powodem, dla którego postanowiłem opuścić kraj, chcąc uciec od wspomnień o Tobie, albo osobą, dla której początkowo chciałem wrócić.
Nasza relacja mogła zakwitnąć również w listach pisanych po nocy, na dwóch różnych kontynentach, wówczas jednak musiałaby być jednostronna — wszak to w Idaho znalazłem tą, którą prawdziwie pokochałem. Może zerwałaś kontakt, gdy dowiedziałaś się o nadchodzącym ślubie?
W młodzieńczych latach Rogera na pewno pojawiła się jakaś kobieta, która wprawdzie nie stała się tą jedyną, ale jednak przez chwilę, w jakimś stopniu była w jego życiu. A może tych kobiet było kilka? Młody Bennett nie potrafił znaleźć swojego miejsca i to również mogło dotyczyć spraw sercowych.
Roger uczył się na sanitariusza, a potem na aurora. Możemy znać się również z Dolny Godryka, albo po prostu z życia, z przypadku. Możliwości w tym względzie zdecydowanie nie brakuje.
aktualne
08.04.2024
staring into river,
wind that blows your feathers
Ostatnio zmieniony przez Roger Bennett dnia 08.04.24 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Nie łączyło nas serce, a dobra zabawa. Byłyśmy siostrami-wiedźmami, gotowymi do wspólnych szaleństw. Uczyłyśmy się razem latać na miotłach, wybierałyśmy się razem na nocne obserwowanie gwiazd i spacery po okolicznych latach. Tworzyłyśmy razem eliksiry i rozmawiałyśmy o rzeczach nieistotnych. O pogodzie, ubraniach, chłopcach i artykułach w magazynach. Wspólnie miałyśmy dosięgnąć nieba, rozwijając skrzydła i wznosząc się ku górze.
A potem wybuchła wojna i nasze ścieżki się rozeszły. Ty poszłaś swoją drogą, ja swoją. Zawsze byłaś inteligentna i rozsądna, wiedziałaś, gdzie się zahaczyć; miałaś chłodny, kalkulujący umysł i zdawałaś sobie sprawę z tego, że dalsze zadawanie się ze mną nie jest dobrym rozwiązaniem. Pewnie nawet nie wiedziałaś, że zaginęłam w akcji, pewnie nawet się tym nie zmartwiłaś. Teraz jednak los znów specie nasze drogi. Czy pozostaniemy koleżankami od szaleństw, czy jednak zdecydujesz się ode mnie zdystansować? Czy nasza dalsza droga będzie wspólna?
Poszukuję koleżanki Gwen, która pomiędzy 1956 a czerwcem 1957 spędzała z nią czas na różnorodnych aktywnościach. Zależy mi na postaci o chłodniejszym, bardziej kalkulującym umyśle; najchętniej na alchemiczce, jednak nie jest to aż tak istotne. Znałyśmy się ze szkoły, toteż istotne jest dla mnie, abyśmy były na tym samym roku, lub na podobnych latach (1-2 lata różnicy, zakładam, że koleżanka mogła być starsza od panny Grey). Obecnie nasze drogi się rozeszły. Dawniej nie rozmawiałyśmy o poglądach, znajoma Gwen akceptowała jej krew i pochodzenie takim, jakim były, jednak to nie musiało oznaczać braku obiekcji w tym temacie. To, po której stronie stoi obecnie, zależy już więc wyłącznie od kreacji gracza.
Chętnie przygarnę zarówno nową, jak i istniejącą już postać, o ile nie miałam z nią dotychczas bliższych relacji i wpasowuje się ona mniej-więcej w powyższy opis.
aktualne
08.04.2024
love than fight
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 08.04.24 11:46, w całości zmieniany 1 raz
[bylobrzydkobedzieladnie]
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones
Ostatnio zmieniony przez Hypatia Crouch dnia 13.04.24 22:11, w całości zmieniany 1 raz
wine-dark and wanting.
Our end is always self-made
Twierdzisz, że lubisz ze mną pracować, że nigdy nie przedstawiłam Ci mało interesującego problemu; ile jest w tym jednak szczerości, a ile suchej grzeczności, politowania wobec ambitnej kobiety? Zbyt nikle okazujesz emocje, bym była w stanie Cię przejrzeć. To nic, bo nigdy nie sprawiłeś, że czułam się niedoceniona. Szukamy zresztą swojego towarzystwa, mniej lub bardziej świadomie, bo ja lubię wystawiać Twoją wiedzę na próbę, a ty... kto wie? Jestem piękną kobietą, panie de Montmorency.
W ostatnim czasie ja szukałam Twojego towarzystwa znacznie częściej i życzliwiej niż wcześniej. Byłam dobrą koleżanką wspierającą Cię po nagłej i och, jakże fatalnej śmierci żony podczas feralnego deszczu meteorów trzynastego dnia sierpnia. Zatapialiśmy się w pracy, ścieraliśmy ciągle jak dwa przyciągające się grawitacyjnie byty podczas działań ratunkowych w hrabstwach środkowej Anglii. Gdy przyszło co do czego nie oparłeś mi się kiedy oferowałam Ci komfort, jakiego nie zaznawałeś już w domu. I teraz masz wobec mnie obowiązek.
Mam świadomość, że dziecko, które noszę nie może być Twoje; świadomość, którą, rzecz jasna, nie zdecydowałam się podzielić. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Twoja starsza córka też nie jest moja, a jednak zgarnęłam ją w swoje opiekuńcze szpony.
Elvira jaka jest, każdy widzi. Niemniej jednak chętnie opowiem o niej więcej, wprowadzę w świat nowe duszyczki i przytulę do serca starsze. Bardzo chętnie rozwinę tę relację na fabule; zakładam, że bazowo się nie kochamy i wykorzystujemy, choć, oczywiście, nie podejrzewasz nawet, że moja świeża ciąża może nie być Twoją sprawą. Czy się tego dowiesz? Czy będziemy w stanie razem żyć? Czy mnie pokochasz? A ja ciebie? Czy będę Ci uprzykrzać życie? Czy Ty mi będziesz? Czy Twoja córka będzie punktem granicznym mojej cierpliwości? Uwielbiam grać na flow, uwielbiam nagłe zwroty akcji i dramatyczne fabuły. Idźmy na całość albo wcale!
Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 19.03.24 23:47, w całości zmieniany 1 raz
will you be satisfied?
lordowie Devon | szlachta wyklęta | odważne serca
Jesteśmy potomkami starożytnych, celtyckich poszukiwaczy przygód. Wojownikami, którzy niegdyś z włócznią w dłoni przemierzali Wyspy Brytyjskie. Krew w nas gorąca i wrząca, serca bijące odważnie i mocno, niezależnie, ale i wspólnie mocno. Królowie - druidzi. Tak o nas mawiano, nim staliśmy się Weasleyami. Nie brakowała nas nigdy, kiedy stanąć trzeba było do walki - zwłaszcza, jeśli szło o dobro nasze, czy naszych przyjaciół. Pomogliśmy zjednoczyć całą Walię. Gdziekolwiek wybuchały bunty, tam nas i nie brakowało. Nie wszystkie walki wygraliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że o pewny rzeczy należy walczyć. W końcu Devon stało się naszym domem - naszą ziemią. Ale nigdy nie interesowały nas bogactwa, skrzynie pełne złota, czy wielkie budowle. Dlatego cały nasz dobytek dostali ci, którzy i Devon nazywali swoim domem. Wewnętrzny ogień, nieokiełznana brawura i arogancja, te cechy niesiemy ze sobą dalej, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Je i rude, niczym skaczące po drwach płomienie, włosy, okalające nasze twarze usiane konstelacjami piegów. Jesteśmy silni, kiedy jesteśmy razem, bo gdzie zgoda, tam i zwycięstwo. Wiemy to od zawsze.
Weasley | wiek dowolny
Szukamy Weasleyów, wojowników o czystych sercach i rudych włosach. Prawda jest taka, że większość kreacji jest prawdziwie dowolna. Nie będzie łatwo, nie będzie też najprościej, bo jak i nasi przodkowie tak i my walczymy o to, co ważne i odpowiednie.
Jestem i nigdzie nie uciekam od lat. Nie zamierzam też zniknąć. Ze wszystkim pomogę, od wejścia w realia i fabułę po wycięcie avka, dwóch czy trzydziestu siedmiu.
aktualne | 10.04
Dim i Elaine WeasleyDobroć też jest siłą
lordowie Devon | opiekunowie Neali
Jesteście moją rodziną i to dzięki wam w dużej części jestem dzisiaj tym kim jestem właśnie. Kiedy Brendan był w szkole, a naszej mamy nie było już wśród nas przygarnęliście mnie do siebie. Gdy i ja do niej poszłam, wasz dom, nazywałam swoim własnym domem. Na kilka lat rozdzieliliśmy się, kiedy uparłam się, by po opuszczeniu szkoły zamieszkać z bratem. Bren musiał wyjechać, jest wojownikiem, jak i wy. A ja nie mogłam zostać sama w mieście w którym porządek każdego dnia się walił. Chyba o tym wiedział, że sama, tam, nie będę bezpieczna. Powróciłam do Ottery, by zamieszkać z wami.
Dim Weasleybyły auror | pan Devon | +50
Jak wielu innych Weasleyów i twoja ścieżka biegła drogą wojownika, naturalnego wroga wszystkiego, co złe. Ukończona szkoła zaprowadziła cię wprost na szkolenie aurorów. A zamążpójście ustalone przez rodziców miało odbyć się niedługo, po zakończonym kursie. Już prawie powiedziałeś tak. Tak - dla kogoś innego, kiedy znów spotkałeś ją - Elaine. Miłość swoją. Porzuciłeś przyrzeczoną pannę na ślubnym kobiercu kierując się sercem, idąc tam, dokąd prowadziła cię miłość. Lata mijały szybko, dając wam pociechy - syna i córkę. Kilka lat temu kontuzja, która osiadła na twoich ramionach nie pozwoliła na kontynuowanie w pełnym wymiarze pracy aurora. Zająłeś się Devon. Twoi dwaj bracia - również aurorzy, zginęli na służbie. Jeden z nich, był moim ojcem. Nigdy nie dane było mi go poznać, umarł, kiedy moja mama była ze mną w ciąży. Kilka lat później zostaliśmy sami - ja i Brendan. Nigdy nie tracisz dobrego humoru, żart zawsze się ciebie ima, choć w oczach często gości powaga, czasem może i niepokój. Ale rzadko przy mnie o tym wspominasz. Lubię z tobą przebywać, słuchać czego podejmowaliście się w trójkę jako dzieciaki.
Elaine Weasley nee Skamander pani domowego ogniska | +48
Kiedyś byłaś gwiazdą, miota kochała ciebie, a ty ją miłością wzajemną. Obiecująca ścigająca Harpii z Holyhead - tak ponoć o tobie pisano. Nie spodziewałaś się, że wizyta uzdrowiciela po kontuzji na meczu przyniesie więcej niż przeważnie. Ale to wtedy dowiedziałaś się, że nosisz pod nosem dziecko. Nie żałowałaś nigdy jednak porzucenia kariery na rzecz rodziny, który właśnie miała się powiększać. Kilka lat później powiłaś drugie - córkę. Oddając się obowiązkom domowym i temu do czego miłości nauczyłaś się w domu - koniom. Nauczyłaś też mnie tego, co ważne. Przytulałaś, kiedy płakałam, choć czasem sama nie wiedziałam czemu dokładnie. Choć z domu jesteś Skamander i w twoim sercu tli się ogień Weasleya, szanuję cię, choć to nie znaczy, że nie ściągnę na twoją głowę nastoletnich kłopotów trochę.
Zależałoby mi, żeby ciocia znalazła się na magicznych zwierzętach i hodowli. Tutaj opis Skamander
Urien i Ria Weasley dzieci Elaine i Dima | 23-30 | dowolność kreacji
Dwójka pociech opiekunów Neali - tak naprawdę jest duża dowolność w stworzeniu postaci. Obie były już wcześniej na forum, ale nie wymagam, żeby trzymały się, czy były podobne do pierwowzorów. Zależy mi na postaciach wpisujących się w specyfikę rodu z resztą pomogę, chętnie przyjmę
Jestem w nastoletnim wieku, a to zwiastuje nic więcej, niźli bolącą głową. Staram się być odpowiednią, ale czasem całkowicie przypadkiem - przysięgam - ładuje się w kłopoty. W pakiecie idą jeszcze nie do końca ułożone relacje z waszym synem, piękna córka razem z teściem i próby wbicia mi do głowy jeszcze więcej odpowiedniego.
aktualne | 10.04
Protectori will definitely protect her
przyjaciel rodziny | samozwańczy stróż | 19-21
Znasz mnie od zawsze. Mojego zawsze, byłeś odkąd pamiętam. Nasze rodziny łączy przyjaźń od pokoleń, może nawet wieków. Zawsze razem i zawsze przy sobie - za sobą murem. Bliżej chyba było ci do znajomości z moim bratem. Szwendaliście się po okolicznych lasach razem, znajdując z pewnością niebezpiecznie kreatury, które zagrażały naszym ziemiom, a kiedy dorósł nauczył cię jak korzystać z własnej siły i umiejętności. Myślę, że w jakiś sposób jest dla ciebie wzorem, któremu chcesz dorównać.
Nie mam pojęcia, czy coś ci powiedział, zanim wyjechał. Może kazał mieć mnie na oku, może nie pozwolić, żeby cień niebezpieczeństwa osiadł na mnie. Może to sprawiło, że znalazłeś się bliżej, choć twoja obecność zdawała się naturalna jak zawsze.
Ostatni czas spędziliśmy podróżując po Devon, pomagając tam, gdzie trzeba było. Lecząc tych, którzy bronili granic przy ziemiach graniczących z rodami nam wrogimi. Przygotowując hrabstwo na nadchodzącą zimę. Nic nowego, a jednak czasy inne. I ty podróżowałeś z nami, będąc zawsze niedaleko.
Trudno mi powiedzieć, co uległo zmianie, zawsze byłeś dla mnie prawie jak brat, opiekun, czułam się przy tobie swobodnie, sądząc raczej, że patrzyłeś na mnie jak na podlotka ze względu na dzielącą nas różnicę wieku.
Tym bardziej zaskoczyły mnie niespodziewane zaręczyny* na pierwszej potańcówce na którą wymknęłam się po kryjomu. Wybrałeś najgorszy możliwy moment wdając się w bójkę z chłopakiem, który był wtedy ze mną. Odnajdując w nim swojego przeciwnika, choć nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
A może nigdy tego nie zrobiłeś, ale coś się miedzy nami zmieniło - może boisz się, że nie wywiązujesz się z obowiązku, który sam na siebie nałożyłeś (albo zrobił to mój brat) bo wpadam w jeden kłopot za durgim - od Brenyn w którym duch przejął moje ciało a miasto zaatakowały cienie, po wielką falę która mnie pochłonęła a mnie odnaleziono w brzuchu prastarej ramory.
Nazwisko, jak i imię są właściwie dość opcjonalne i mogą ulec zmianie - nie może to być jednak rodzina negatywnie nastawiona do mugoli.
Na wszystkie pytania odpowiem
aktualne | 10.04
[bylobrzydkobedzieladnie]
a perfectly put together mess.
Ostatnio zmieniony przez Neala Weasley dnia 10.04.24 0:42, w całości zmieniany 1 raz
is playing
tricks on you,
my dear
Kiedy nasze spojrzenia spotkały się pierwszy raz nie wiedzieliśmy jeszcze co nas czeka. Czy to było nasze jedyne spotkanie? Czy nigdy więcej nie mieliśmy się zobaczyć? A może czekała nas przyszłość, o której wtedy nawet nie śniliśmy? Tamtego dnia nie wiedzieliśmy o sobie nic, jednak to jedno spojrzenie sprawiło, że w tamtej chwili chcieliśmy poznać się lepiej. Być może spędziliśmy razem tylko ten jeden dzień, by los rozdzielił nas na wiele lat, a potem ponownie pozwolił nam się odnaleźć? Możliwe, że początkowo nawet się nie rozpoznaliśmy, jednak chwila rozmowy sprawiła, że wspomnienia z tamtego dnia powróciły niczym fala? Całkiem możliwe, że jednak postanowiliśmy się nie rozdzielać i połączyć nasze losy ze sobą, tylko co z tego wyszło? Czy uczucie, które rozwijało się przez lata, zapoczątkowane tym jednym spojrzeniem, pozwoliło nam przetrwać, czy może wręcz przeciwnie? Może powoli wyniszczało nas od środka, jednak samo jego istnienie nie pozwalało nam się poddać.
Nie ważne jak potoczyły się nasze losy, w końcu i tak skończyliśmy razem. Byliśmy młodzi, pełni życia i wiedzieliśmy, że dopóki mamy siebie nic, ani nikt nie stanowi dla nas wyzwania. Byliśmy jak dwie strony tej samej monety. Uzupełnialiśmy się nawzajem, wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć. A co było dalej? Ten rozdział naszej historii jeszcze przed nami.
Poszukuje bratniej duszy, kogoś kto potrafi rozgonić chmury zbierające się w moich myślach, kto jednym spojrzeniem lub słowem sprowadzi mnie na ziemie, podniesie na duchu albo zagoni do roboty. Nasza przeszłość wcale nie musi być usłana różami, może być mętna, pokręcona, nawet pełna dramatów. Przyszłość nie musi malować się w jasnych i przyjemnych kolorach, jednak bez względu na to co szykuje nam los, razem przetrwamy wszystko.
Zapraszam każdą chętną duszyczkę nową lub istniejącą. Nie mam specjalnych wymagań co do biografii, ani co do wizerunku. Zależy mi jedynie na pro rycerskich poglądach i czystej krwi/ze skazą. Najszybciej jestem do złapania na discordzie nick: hankowa, ale na pw również zapraszam.
aktualne
08.04
Ostatnio zmieniony przez Mitch Macnair dnia 08.04.24 18:05, w całości zmieniany 1 raz
Przysięgaliśmy matce, że nie będziemy okładać się pięściami. Za chwil kilka rozdzielała nas rękami i dzieliła szmatą po głowach.
Byłeś moim wzorem. Moim bratem. Moim ojcem. Moim nauczycielem, ale nigdy nie obrońcą. Uciekałeś, gdy działo się źle. Znikałeś bez słowa od czasu do czasu. Zostawiałeś bez przygotowania i uprzedzenia, wracałeś jak gdyby nigdy nic. Takiego cię kochałem. To ty nas zabrałeś z domu, mądrze dzieląc knuty, zaprowadziłeś do nowego królestwa, bo wtedy też uciekaliśmy, a ty opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji. Każdym gestem zacierałeś po sobie złe wrażenie. Swoim czarem mamiłeś nawet mnie.
Wierzyłem Twoim słowom. Ufałem Twoim działaniom. Wybaczałem wszystkie błędy.
Póki nie dorosłem.
Ściągnąłeś na naszą rodzinę kłopoty, przeceniłeś swój talent, możliwości, zdolności i czar. Nie uwierzyłeś, gdy próbowałem naprawić Twoje pomyłki. Dopadli nas wszystkich za Twoje błędy i kiedy stanęliśmy w Twojej obronie znów zniknąłeś — co się stało, nie pamiętam. A ty?
Znalazłem cię w Londynie, jesienią 1957 roku. Dorwałem cię na ulicy, choć próbowałeś uciec, gdy mnie poznałeś. Może opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji, ale uczeń zaczął dorastać mistrza. Opowiedziałeś mi gdzie byłeś, co robiłeś przez tamte dwa lata, a ja wszystko ci wybaczyłem. Czy ty wybaczyłeś mi, że stanąłem wtedy przeciwko tobie, czy znów mamiłeś mnie swoim czarem, że tym razem nie uciekniesz? Myślałem, ż zaczniemy od nowa. Źle się podziało, Tommy. W styczniu przeze mnie trafiliśmy do więzienia — ja, ty, i mój najlepszy przyjaciel Marcel. Wyciągnięto nas, ale trauma po torturach została. Pakowałeś się w kolejne kłopoty. Oczarowałeś kobietę, siostrę najbardziej poszukiwanej terrorystki, zmuszono cię byś zabił więzione przez szmalcowników dziecko przeznaczone na handel. Nikt poza tą terrorystką, bo gdy cię złapała oddałeś jej swoje wspomnienie. I znów uciekłeś. Porzuciłeś nas bez słowa, zostawiajac w obliczu głodu, ubóstwa, okrutnej wojny.
Stoję na krawędzi, życiowym rozdrożu. Zbyt młody by stać się głową rodziny, zbyt dorosły by wciąż zachowywać się jak dziecko. Nie mam swojego nauczyciela, przewodnika. Nie mam ojca. I choć jestem zły, wciąż naiwnie czekam aż wrócisz. Bym mógł ci wybaczyć, jak za każdym razem, że uciekłeś.
aktualne 7.04.2024
O kontakt proszę na PW lub discordzie: marta#1961
Ostatnio zmieniony przez James Doe dnia 07.04.24 22:18, w całości zmieniany 1 raz
I've tried and tried a million times
Cross my heart and hope to die
Welcome to my darkside
Jako sześciolatek zadzierałem głowę do góry, by ujrzeć jak machasz nam z okna ekspresu Hogwart. Dzisiaj jestem od ciebie trochę wyższy, ale wciąż wydaje mi się, że charakterkiem i wiedzą przerastasz mnie trzykrotnie. Nauka szła ci lepiej, natychmiast po szkole spełniłaś marzenie dostając się na kurs uzdrowicielski. Choć stąpałaś po ziemi pewniej, byłaś (jesteś) Lovegoodem; jak nikt inny potrafiłaś zrozumieć moje pięcie się do nieba, ku przygodom, wizjom niestworzonym. Ku nadziei na lepsze jutro.
Mój autorytecie, moja przyjaciółko, wsparcie w ciężkich chwilach i towarzyszu najlepszych chwil. Nie jesteśmy już dziećmi, które z liści i gałązek sklecały figurki smoków i prosiły rodziców, aby magią wprawili je w ruch. Nasze życia zdominowały kariery, podróże, a ostatnimi czasy również wojna. Ty masz rodzinę, ja jestem starym kawalerem, ale przed tobą nie jest mi wstyd. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Ostatni rok przyniósł wiele sztormów i przejaśnień. Zmarł nasz wujek, a ojciec zwierzył mi się z sekretu, który znam teraz tylko ja i ona. Mała Calineczka, kuzynka, Celine Lovegood, aż czternaście lat od ciebie młodsza, okazała się być owocem romansu naszego ojca i ciotki. Jeszcze ci o tym nie powiedziałem - jak w ogóle zacząć taką rozmowę i obrócić w proch wszystko co dotąd sądziłaś o tacie?
Gdzie więc zaprowadzi nas los? Nie dowiemy się, póki się znów nie spotkamy.
Szukam siostry, która będzie ode mnie pięć lat starsza, zamężna z dowolnym panem o neutralnych lub prozakonnych poglądach i zajmowała się szeroko pojętym uzdrowicielstwem. W karcie wspomniałam o jej imieniu, ale spokojnie można je zmienić, zwłaszcza, że stworzyłam zupełnie niezwiązaną postać z tym imieniem. Jestem otwarta na sugestie i nowe pomysły, ścisły jest tylko wiek. Po więcej informacji najlepiej pisać na pw Elviry lub na mojego discorda!
26.03.2024
Byłeś dobrym tatą i mężem i przez większość mojego życia uznawałem cię za wzór opiekuna, który spaja rodzinę w całość. Ożeniłeś się młodo, ale kochałeś Morrigan, naszą matkę, w to przynajmniej chciałbym wierzyć. Większość swojego życia spędzałeś na podróżach, ciągnąc nas za sobą po hrabstwach i miastach, i spełniając swoje szalone idee. Przynosiło nam to wiele radości, bo zawsze dbałeś o to, aby niczego nam nie zabrakło - mi, Magdzie; twoim dzieciom, twojej dumie. Tak przynajmniej twierdzisz.
Dlaczego więc odrzuciłeś Celine, tę najmłodszą? Czy powinienem wierzyć w twoje tłumaczenie; że nie chciałeś odbierać jedynej córki bratu, nie wtedy, gdy jego żona dopiero co zmarła w połogu? A może był to zwyczajny wstyd, strach przed konsekwencjami? Odraza do siebie? Dałeś się wszak skusić wilemu urokowi swojej bratowej, zgrzeszyłeś krótkim romansem, który zaowocował dzieckiem. Ukrywałeś to przed nami i przed Egertonem, ukochanym bratem, dopóki ten nie zginął śmiercią zdrajcy w Tower, pozostawiając Celine całkiem samą. Teraz chcesz, żebym się nią zaopiekował, dziewczyną, która uważa, że na śmierć zdrajcy zasługiwałeś ty sam. A ja nawet nie wiem, czy temu zaprzeczać.
Dlaczego, tato?
Szukam ojca, porządnego człowieka z mrocznym sekretem, męża i ojca trójki dzieci, w tym jednego nieślubnego, uznawanego dotąd za dziecko jego brata. Jego sekret poznali jak dotąd tylko Elric i sama Celine, ale kto wie, dokąd nas to zaprowadzi? Nie doprecyzowałam jego zawodu, wyłącznie to, że sporo podróżował, zabierając rodzinę ze sobą, więc zostawiam to pole do popisu. Wizerunek, wiek właściwie też - dowolne, byle w granicach rozsądku, wszak najstarsza z dzieci, Magdalene, ma już 35 lat. Na starcie otrzymasz wspaniałą relację z synem i bratanicą/córką, którą porzuciłeś! Dramy, więcej dram i trudna rodzinna miłość na wyciągnięcie ręki! Po więcej informacji zapraszam na pw Elviry lub na discorda!
26.03.2024
frighten me
A teraz... Teraz jesteś już dorosły. Co robisz? Ukrywasz się, czy może aktywnie działasz dla Podziemia? A może mylnie myślisz, że jesteś czarodziejem półkrwi lub nawet czystokrwistym i wciąż nie masz pojęcia o mugolskich korzeniach?
Chodź, poznajmy się.
!!! I jeśli zaciekawiła cię ta historia, ale bardzo nie lubisz postaci męskich i wolisz zagrać żeńską - mogę zgodzić się żeby zaginionym rodzeństwem była siostra, może możliwa będzie drobna korekta w KP.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Life seems so very frightening"
Strona 1 z 2 • 1, 2