Temat służy poszukiwaniom postaci w jakiś sposób istotnej dla Twojej. Pamiętamy, że na poszukiwana ogólne ("szukam przyjaciół") i mało skonkretyzowane ("szukam kogokolwiek kto mnie polubi") przeznaczone jest subforum relacji, na którym podobną propozycję można wysunąć w stosunku do co drugiej postaci. Poszukiwania "kogokolwiek kto będzie miał na nazwisko tak samo jak ja" również odradzamy.
1. Do 7. dnia każdego miesiąca realnego prosimy o aktualizację poszukiwań poprzez pozostawienie na nich świeżej daty. Poszukiwania nieaktualne mogą zostać usunięte bez ostrzeżenia.
2. Jedna postać może umieścić w tym wątku tylko jedną wiadomość - celem dodania świeższych poszukiwań należy edytować poprzednią.
3. Niedozwolone jest podbijanie poszukiwań.
Twoje poszukiwania długo wiszą i nie możesz znaleźć odpowiedniej osoby? Możesz wyjść poza forum i poszukać postaci wśród miłośników rozgrywki tego typu na Edenie. Zachęcamy do umieszczenia ich także na jednym z serwerów zrzeszających graczy PBF na discordzie: TGFek lub PBF - play by forum.
Nie jest obowiązkowy.
- Kod:
<div class="pdiv"><span class="ptyt" style="color:#755353">TYTUŁ</span><span class="ptekst">TEKST 1</span><img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <span class="ptekst">TEKST 2</span><span class="paka">
DŁUŻSZY TEKST
</span></div>
<hr id="p">
<span class="pdata">aktualne/nieaktualne/rezerwacja
data ostatniej aktualizacji</span>
Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie. Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pochodzimy z Doliny Godryka. Wychowaliśmy się w rodzinie pełnej ciepła i miłości. Nasza matka, Isabella pracowała wówczas jako uzdrowicielka w szpitalu św. Munga, ojciec zaś prowadził własny sklep. Mimo jednak, że byliście mi bliscy, zostawiłem Was w 1947 roku, wyjeżdżając do USA.
Na pewno chciałem utrzymywać z Wami kontakt listowny, ale nie jestem pewny, czy Wy chcieliście. Mój wyjazd spotkał się z Waszą aprobatą czy jednak z poczuciem zdrady? Na kogo wyrośliście po ponad 10 latach mojej nieobecności? Czy byłbym w stanie Was rozpoznać na ulicy?
Poszukuje rodziny, w szczególności rodzeństwa. Roger jest środkowy w kolejności. Nie precyzowałam jednak dotychczas płci ani wieku potencjalnych postaci, w związku z czym kwestie te są do dogrania. To samo dotyczy wieku; zakładam maksymalną różnicę dziesięciu lat przy jednym z rodzeństwa (wówczas druga postać musiałaby być w którąś stronę bliższa Rogerowi).
Chętnie przyjmę też innych członków rodziny — rodziców, kuzynostwo, wujostwo.
aktualne
26.09.2023
kobieta | krew dowolna | ~30-40 lat
Nie wiem, czy myślałem o Tobie, gdy w 1947 roku wyjeżdżałem z kraju, ale przeszłości nie da się wymazać: coś między nami zdecydowanie było. Z jakichś powodów nie wspominam Cię jako miłości mojego życia, lecz jednak coś między nami zaiskrzyło. Może znamy się jeszcze ze szkoły, a może poznałem Cię na jednym z kursów? Może rozdzieliło nas pochodzenie, może poglądy, a może po prostu różnice charakterów. Mogłaś być powodem, dla którego postanowiłem opuścić kraj, chcąc uciec od wspomnień o Tobie, albo osobą, dla której początkowo chciałem wrócić.
Nasza relacja mogła zakwitnąć również w listach pisanych po nocy, na dwóch różnych kontynentach, wówczas jednak musiałaby być jednostronna — wszak to w Idaho znalazłem tą, którą prawdziwie pokochałem. Może zerwałaś kontakt, gdy dowiedziałaś się o nadchodzącym ślubie?
W młodzieńczych latach Rogera na pewno pojawiła się jakaś kobieta, która wprawdzie nie stała się tą jedyną, ale jednak przez chwilę, w jakimś stopniu była w jego życiu. A może tych kobiet było kilka? Młody Bennett nie potrafił znaleźć swojego miejsca i to również mogło dotyczyć spraw sercowych.
Roger uczył się na sanitariusza, a potem na aurora. Możemy znać się również z Dolny Godryka, albo po prostu z życia, z przypadku. Możliwości w tym względzie zdecydowanie nie brakuje.
aktualne
08.04.2024
staring into river,
wind that blows your feathers
Ostatnio zmieniony przez Roger Bennett dnia 08.04.24 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Nie łączyło nas serce, a dobra zabawa. Byłyśmy siostrami-wiedźmami, gotowymi do wspólnych szaleństw. Uczyłyśmy się razem latać na miotłach, wybierałyśmy się razem na nocne obserwowanie gwiazd i spacery po okolicznych latach. Tworzyłyśmy razem eliksiry i rozmawiałyśmy o rzeczach nieistotnych. O pogodzie, ubraniach, chłopcach i artykułach w magazynach. Wspólnie miałyśmy dosięgnąć nieba, rozwijając skrzydła i wznosząc się ku górze.
A potem wybuchła wojna i nasze ścieżki się rozeszły. Ty poszłaś swoją drogą, ja swoją. Zawsze byłaś inteligentna i rozsądna, wiedziałaś, gdzie się zahaczyć; miałaś chłodny, kalkulujący umysł i zdawałaś sobie sprawę z tego, że dalsze zadawanie się ze mną nie jest dobrym rozwiązaniem. Pewnie nawet nie wiedziałaś, że zaginęłam w akcji, pewnie nawet się tym nie zmartwiłaś. Teraz jednak los znów specie nasze drogi. Czy pozostaniemy koleżankami od szaleństw, czy jednak zdecydujesz się ode mnie zdystansować? Czy nasza dalsza droga będzie wspólna?
Poszukuję koleżanki Gwen, która pomiędzy 1956 a czerwcem 1957 spędzała z nią czas na różnorodnych aktywnościach. Zależy mi na postaci o chłodniejszym, bardziej kalkulującym umyśle; najchętniej na alchemiczce, jednak nie jest to aż tak istotne. Znałyśmy się ze szkoły, toteż istotne jest dla mnie, abyśmy były na tym samym roku, lub na podobnych latach (1-2 lata różnicy, zakładam, że koleżanka mogła być starsza od panny Grey). Obecnie nasze drogi się rozeszły. Dawniej nie rozmawiałyśmy o poglądach, znajoma Gwen akceptowała jej krew i pochodzenie takim, jakim były, jednak to nie musiało oznaczać braku obiekcji w tym temacie. To, po której stronie stoi obecnie, zależy już więc wyłącznie od kreacji gracza.
Chętnie przygarnę zarówno nową, jak i istniejącą już postać, o ile nie miałam z nią dotychczas bliższych relacji i wpasowuje się ona mniej-więcej w powyższy opis.
aktualne
08.04.2024
love than fight
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 08.04.24 11:46, w całości zmieniany 1 raz
[bylobrzydkobedzieladnie]
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones
Ostatnio zmieniony przez Hypatia Crouch dnia 13.04.24 22:11, w całości zmieniany 1 raz
wine-dark and wanting.
Our end is always self-made
Twierdzisz, że lubisz ze mną pracować, że nigdy nie przedstawiłam Ci mało interesującego problemu; ile jest w tym jednak szczerości, a ile suchej grzeczności, politowania wobec ambitnej kobiety? Zbyt nikle okazujesz emocje, bym była w stanie Cię przejrzeć. To nic, bo nigdy nie sprawiłeś, że czułam się niedoceniona. Szukamy zresztą swojego towarzystwa, mniej lub bardziej świadomie, bo ja lubię wystawiać Twoją wiedzę na próbę, a ty... kto wie? Jestem piękną kobietą, panie de Montmorency.
W ostatnim czasie ja szukałam Twojego towarzystwa znacznie częściej i życzliwiej niż wcześniej. Byłam dobrą koleżanką wspierającą Cię po nagłej i och, jakże fatalnej śmierci żony podczas feralnego deszczu meteorów trzynastego dnia sierpnia. Zatapialiśmy się w pracy, ścieraliśmy ciągle jak dwa przyciągające się grawitacyjnie byty podczas działań ratunkowych w hrabstwach środkowej Anglii. Gdy przyszło co do czego nie oparłeś mi się kiedy oferowałam Ci komfort, jakiego nie zaznawałeś już w domu. I teraz masz wobec mnie obowiązek.
Mam świadomość, że dziecko, które noszę nie może być Twoje; świadomość, którą, rzecz jasna, nie zdecydowałam się podzielić. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Twoja starsza córka też nie jest moja, a jednak zgarnęłam ją w swoje opiekuńcze szpony.
Elvira jaka jest, każdy widzi. Niemniej jednak chętnie opowiem o niej więcej, wprowadzę w świat nowe duszyczki i przytulę do serca starsze. Bardzo chętnie rozwinę tę relację na fabule; zakładam, że bazowo się nie kochamy i wykorzystujemy, choć, oczywiście, nie podejrzewasz nawet, że moja świeża ciąża może nie być Twoją sprawą. Czy się tego dowiesz? Czy będziemy w stanie razem żyć? Czy mnie pokochasz? A ja ciebie? Czy będę Ci uprzykrzać życie? Czy Ty mi będziesz? Czy Twoja córka będzie punktem granicznym mojej cierpliwości? Uwielbiam grać na flow, uwielbiam nagłe zwroty akcji i dramatyczne fabuły. Idźmy na całość albo wcale!
Ostatnio zmieniony przez Elvira Multon dnia 19.03.24 23:47, w całości zmieniany 1 raz
will you be satisfied?
lordowie Devon | szlachta wyklęta | odważne serca
Jesteśmy potomkami starożytnych, celtyckich poszukiwaczy przygód. Wojownikami, którzy niegdyś z włócznią w dłoni przemierzali Wyspy Brytyjskie. Krew w nas gorąca i wrząca, serca bijące odważnie i mocno, niezależnie, ale i wspólnie mocno. Królowie - druidzi. Tak o nas mawiano, nim staliśmy się Weasleyami. Nie brakowała nas nigdy, kiedy stanąć trzeba było do walki - zwłaszcza, jeśli szło o dobro nasze, czy naszych przyjaciół. Pomogliśmy zjednoczyć całą Walię. Gdziekolwiek wybuchały bunty, tam nas i nie brakowało. Nie wszystkie walki wygraliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że o pewny rzeczy należy walczyć. W końcu Devon stało się naszym domem - naszą ziemią. Ale nigdy nie interesowały nas bogactwa, skrzynie pełne złota, czy wielkie budowle. Dlatego cały nasz dobytek dostali ci, którzy i Devon nazywali swoim domem. Wewnętrzny ogień, nieokiełznana brawura i arogancja, te cechy niesiemy ze sobą dalej, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Je i rude, niczym skaczące po drwach płomienie, włosy, okalające nasze twarze usiane konstelacjami piegów. Jesteśmy silni, kiedy jesteśmy razem, bo gdzie zgoda, tam i zwycięstwo. Wiemy to od zawsze.
Weasley | wiek dowolny
Szukamy Weasleyów, wojowników o czystych sercach i rudych włosach. Prawda jest taka, że większość kreacji jest prawdziwie dowolna. Nie będzie łatwo, nie będzie też najprościej, bo jak i nasi przodkowie tak i my walczymy o to, co ważne i odpowiednie.
Jestem i nigdzie nie uciekam od lat. Nie zamierzam też zniknąć. Ze wszystkim pomogę, od wejścia w realia i fabułę po wycięcie avka, dwóch czy trzydziestu siedmiu.
aktualne | 10.04
Dim i Elaine WeasleyDobroć też jest siłą
lordowie Devon | opiekunowie Neali
Jesteście moją rodziną i to dzięki wam w dużej części jestem dzisiaj tym kim jestem właśnie. Kiedy Brendan był w szkole, a naszej mamy nie było już wśród nas przygarnęliście mnie do siebie. Gdy i ja do niej poszłam, wasz dom, nazywałam swoim własnym domem. Na kilka lat rozdzieliliśmy się, kiedy uparłam się, by po opuszczeniu szkoły zamieszkać z bratem. Bren musiał wyjechać, jest wojownikiem, jak i wy. A ja nie mogłam zostać sama w mieście w którym porządek każdego dnia się walił. Chyba o tym wiedział, że sama, tam, nie będę bezpieczna. Powróciłam do Ottery, by zamieszkać z wami.
Dim Weasleybyły auror | pan Devon | +50
Jak wielu innych Weasleyów i twoja ścieżka biegła drogą wojownika, naturalnego wroga wszystkiego, co złe. Ukończona szkoła zaprowadziła cię wprost na szkolenie aurorów. A zamążpójście ustalone przez rodziców miało odbyć się niedługo, po zakończonym kursie. Już prawie powiedziałeś tak. Tak - dla kogoś innego, kiedy znów spotkałeś ją - Elaine. Miłość swoją. Porzuciłeś przyrzeczoną pannę na ślubnym kobiercu kierując się sercem, idąc tam, dokąd prowadziła cię miłość. Lata mijały szybko, dając wam pociechy - syna i córkę. Kilka lat temu kontuzja, która osiadła na twoich ramionach nie pozwoliła na kontynuowanie w pełnym wymiarze pracy aurora. Zająłeś się Devon. Twoi dwaj bracia - również aurorzy, zginęli na służbie. Jeden z nich, był moim ojcem. Nigdy nie dane było mi go poznać, umarł, kiedy moja mama była ze mną w ciąży. Kilka lat później zostaliśmy sami - ja i Brendan. Nigdy nie tracisz dobrego humoru, żart zawsze się ciebie ima, choć w oczach często gości powaga, czasem może i niepokój. Ale rzadko przy mnie o tym wspominasz. Lubię z tobą przebywać, słuchać czego podejmowaliście się w trójkę jako dzieciaki.
Elaine Weasley nee Skamander pani domowego ogniska | +48
Kiedyś byłaś gwiazdą, miota kochała ciebie, a ty ją miłością wzajemną. Obiecująca ścigająca Harpii z Holyhead - tak ponoć o tobie pisano. Nie spodziewałaś się, że wizyta uzdrowiciela po kontuzji na meczu przyniesie więcej niż przeważnie. Ale to wtedy dowiedziałaś się, że nosisz pod nosem dziecko. Nie żałowałaś nigdy jednak porzucenia kariery na rzecz rodziny, który właśnie miała się powiększać. Kilka lat później powiłaś drugie - córkę. Oddając się obowiązkom domowym i temu do czego miłości nauczyłaś się w domu - koniom. Nauczyłaś też mnie tego, co ważne. Przytulałaś, kiedy płakałam, choć czasem sama nie wiedziałam czemu dokładnie. Choć z domu jesteś Skamander i w twoim sercu tli się ogień Weasleya, szanuję cię, choć to nie znaczy, że nie ściągnę na twoją głowę nastoletnich kłopotów trochę.
Zależałoby mi, żeby ciocia znalazła się na magicznych zwierzętach i hodowli. Tutaj opis Skamander
Urien i Ria Weasley dzieci Elaine i Dima | 23-30 | dowolność kreacji
Dwójka pociech opiekunów Neali - tak naprawdę jest duża dowolność w stworzeniu postaci. Obie były już wcześniej na forum, ale nie wymagam, żeby trzymały się, czy były podobne do pierwowzorów. Zależy mi na postaciach wpisujących się w specyfikę rodu z resztą pomogę, chętnie przyjmę
Jestem w nastoletnim wieku, a to zwiastuje nic więcej, niźli bolącą głową. Staram się być odpowiednią, ale czasem całkowicie przypadkiem - przysięgam - ładuje się w kłopoty. W pakiecie idą jeszcze nie do końca ułożone relacje z waszym synem, piękna córka razem z teściem i próby wbicia mi do głowy jeszcze więcej odpowiedniego.
aktualne | 10.04
Protectori will definitely protect her
przyjaciel rodziny | samozwańczy stróż | 19-21
Znasz mnie od zawsze. Mojego zawsze, byłeś odkąd pamiętam. Nasze rodziny łączy przyjaźń od pokoleń, może nawet wieków. Zawsze razem i zawsze przy sobie - za sobą murem. Bliżej chyba było ci do znajomości z moim bratem. Szwendaliście się po okolicznych lasach razem, znajdując z pewnością niebezpiecznie kreatury, które zagrażały naszym ziemiom, a kiedy dorósł nauczył cię jak korzystać z własnej siły i umiejętności. Myślę, że w jakiś sposób jest dla ciebie wzorem, któremu chcesz dorównać.
Nie mam pojęcia, czy coś ci powiedział, zanim wyjechał. Może kazał mieć mnie na oku, może nie pozwolić, żeby cień niebezpieczeństwa osiadł na mnie. Może to sprawiło, że znalazłeś się bliżej, choć twoja obecność zdawała się naturalna jak zawsze.
Ostatni czas spędziliśmy podróżując po Devon, pomagając tam, gdzie trzeba było. Lecząc tych, którzy bronili granic przy ziemiach graniczących z rodami nam wrogimi. Przygotowując hrabstwo na nadchodzącą zimę. Nic nowego, a jednak czasy inne. I ty podróżowałeś z nami, będąc zawsze niedaleko.
Trudno mi powiedzieć, co uległo zmianie, zawsze byłeś dla mnie prawie jak brat, opiekun, czułam się przy tobie swobodnie, sądząc raczej, że patrzyłeś na mnie jak na podlotka ze względu na dzielącą nas różnicę wieku.
Tym bardziej zaskoczyły mnie niespodziewane zaręczyny* na pierwszej potańcówce na którą wymknęłam się po kryjomu. Wybrałeś najgorszy możliwy moment wdając się w bójkę z chłopakiem, który był wtedy ze mną. Odnajdując w nim swojego przeciwnika, choć nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
A może nigdy tego nie zrobiłeś, ale coś się miedzy nami zmieniło - może boisz się, że nie wywiązujesz się z obowiązku, który sam na siebie nałożyłeś (albo zrobił to mój brat) bo wpadam w jeden kłopot za durgim - od Brenyn w którym duch przejął moje ciało a miasto zaatakowały cienie, po wielką falę która mnie pochłonęła a mnie odnaleziono w brzuchu prastarej ramory.
Nazwisko, jak i imię są właściwie dość opcjonalne i mogą ulec zmianie - nie może to być jednak rodzina negatywnie nastawiona do mugoli.
Na wszystkie pytania odpowiem
aktualne | 10.04
[bylobrzydkobedzieladnie]
a perfectly put together mess.
Ostatnio zmieniony przez Neala Weasley dnia 10.04.24 0:42, w całości zmieniany 1 raz
is playing
tricks on you,
my dear
Kiedy nasze spojrzenia spotkały się pierwszy raz nie wiedzieliśmy jeszcze co nas czeka. Czy to było nasze jedyne spotkanie? Czy nigdy więcej nie mieliśmy się zobaczyć? A może czekała nas przyszłość, o której wtedy nawet nie śniliśmy? Tamtego dnia nie wiedzieliśmy o sobie nic, jednak to jedno spojrzenie sprawiło, że w tamtej chwili chcieliśmy poznać się lepiej. Być może spędziliśmy razem tylko ten jeden dzień, by los rozdzielił nas na wiele lat, a potem ponownie pozwolił nam się odnaleźć? Możliwe, że początkowo nawet się nie rozpoznaliśmy, jednak chwila rozmowy sprawiła, że wspomnienia z tamtego dnia powróciły niczym fala? Całkiem możliwe, że jednak postanowiliśmy się nie rozdzielać i połączyć nasze losy ze sobą, tylko co z tego wyszło? Czy uczucie, które rozwijało się przez lata, zapoczątkowane tym jednym spojrzeniem, pozwoliło nam przetrwać, czy może wręcz przeciwnie? Może powoli wyniszczało nas od środka, jednak samo jego istnienie nie pozwalało nam się poddać.
Nie ważne jak potoczyły się nasze losy, w końcu i tak skończyliśmy razem. Byliśmy młodzi, pełni życia i wiedzieliśmy, że dopóki mamy siebie nic, ani nikt nie stanowi dla nas wyzwania. Byliśmy jak dwie strony tej samej monety. Uzupełnialiśmy się nawzajem, wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć. A co było dalej? Ten rozdział naszej historii jeszcze przed nami.
Poszukuje bratniej duszy, kogoś kto potrafi rozgonić chmury zbierające się w moich myślach, kto jednym spojrzeniem lub słowem sprowadzi mnie na ziemie, podniesie na duchu albo zagoni do roboty. Nasza przeszłość wcale nie musi być usłana różami, może być mętna, pokręcona, nawet pełna dramatów. Przyszłość nie musi malować się w jasnych i przyjemnych kolorach, jednak bez względu na to co szykuje nam los, razem przetrwamy wszystko.
Zapraszam każdą chętną duszyczkę nową lub istniejącą. Nie mam specjalnych wymagań co do biografii, ani co do wizerunku. Zależy mi jedynie na pro rycerskich poglądach i czystej krwi/ze skazą. Najszybciej jestem do złapania na discordzie nick: hankowa, ale na pw również zapraszam.
aktualne
08.04
Ostatnio zmieniony przez Mitch Macnair dnia 08.04.24 18:05, w całości zmieniany 1 raz
Przysięgaliśmy matce, że nie będziemy okładać się pięściami. Za chwil kilka rozdzielała nas rękami i dzieliła szmatą po głowach.
Byłeś moim wzorem. Moim bratem. Moim ojcem. Moim nauczycielem, ale nigdy nie obrońcą. Uciekałeś, gdy działo się źle. Znikałeś bez słowa od czasu do czasu. Zostawiałeś bez przygotowania i uprzedzenia, wracałeś jak gdyby nigdy nic. Takiego cię kochałem. To ty nas zabrałeś z domu, mądrze dzieląc knuty, zaprowadziłeś do nowego królestwa, bo wtedy też uciekaliśmy, a ty opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji. Każdym gestem zacierałeś po sobie złe wrażenie. Swoim czarem mamiłeś nawet mnie.
Wierzyłem Twoim słowom. Ufałem Twoim działaniom. Wybaczałem wszystkie błędy.
Póki nie dorosłem.
Ściągnąłeś na naszą rodzinę kłopoty, przeceniłeś swój talent, możliwości, zdolności i czar. Nie uwierzyłeś, gdy próbowałem naprawić Twoje pomyłki. Dopadli nas wszystkich za Twoje błędy i kiedy stanęliśmy w Twojej obronie znów zniknąłeś — co się stało, nie pamiętam. A ty?
Znalazłem cię w Londynie, jesienią 1957 roku. Dorwałem cię na ulicy, choć próbowałeś uciec, gdy mnie poznałeś. Może opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji, ale uczeń zaczął dorastać mistrza. Opowiedziałeś mi gdzie byłeś, co robiłeś przez tamte dwa lata, a ja wszystko ci wybaczyłem. Czy ty wybaczyłeś mi, że stanąłem wtedy przeciwko tobie, czy znów mamiłeś mnie swoim czarem, że tym razem nie uciekniesz? Myślałem, ż zaczniemy od nowa. Źle się podziało, Tommy. W styczniu przeze mnie trafiliśmy do więzienia — ja, ty, i mój najlepszy przyjaciel Marcel. Wyciągnięto nas, ale trauma po torturach została. Pakowałeś się w kolejne kłopoty. Oczarowałeś kobietę, siostrę najbardziej poszukiwanej terrorystki, zmuszono cię byś zabił więzione przez szmalcowników dziecko przeznaczone na handel. Nikt poza tą terrorystką, bo gdy cię złapała oddałeś jej swoje wspomnienie. I znów uciekłeś. Porzuciłeś nas bez słowa, zostawiajac w obliczu głodu, ubóstwa, okrutnej wojny.
Stoję na krawędzi, życiowym rozdrożu. Zbyt młody by stać się głową rodziny, zbyt dorosły by wciąż zachowywać się jak dziecko. Nie mam swojego nauczyciela, przewodnika. Nie mam ojca. I choć jestem zły, wciąż naiwnie czekam aż wrócisz. Bym mógł ci wybaczyć, jak za każdym razem, że uciekłeś.
aktualne 7.04.2024
O kontakt proszę na PW lub discordzie: marta#1961
Ostatnio zmieniony przez James Doe dnia 07.04.24 22:18, w całości zmieniany 1 raz
I've tried and tried a million times
Cross my heart and hope to die
Welcome to my darkside
Jako sześciolatek zadzierałem głowę do góry, by ujrzeć jak machasz nam z okna ekspresu Hogwart. Dzisiaj jestem od ciebie trochę wyższy, ale wciąż wydaje mi się, że charakterkiem i wiedzą przerastasz mnie trzykrotnie. Nauka szła ci lepiej, natychmiast po szkole spełniłaś marzenie dostając się na kurs uzdrowicielski. Choć stąpałaś po ziemi pewniej, byłaś (jesteś) Lovegoodem; jak nikt inny potrafiłaś zrozumieć moje pięcie się do nieba, ku przygodom, wizjom niestworzonym. Ku nadziei na lepsze jutro.
Mój autorytecie, moja przyjaciółko, wsparcie w ciężkich chwilach i towarzyszu najlepszych chwil. Nie jesteśmy już dziećmi, które z liści i gałązek sklecały figurki smoków i prosiły rodziców, aby magią wprawili je w ruch. Nasze życia zdominowały kariery, podróże, a ostatnimi czasy również wojna. Ty masz rodzinę, ja jestem starym kawalerem, ale przed tobą nie jest mi wstyd. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Ostatni rok przyniósł wiele sztormów i przejaśnień. Zmarł nasz wujek, a ojciec zwierzył mi się z sekretu, który znam teraz tylko ja i ona. Mała Calineczka, kuzynka, Celine Lovegood, aż czternaście lat od ciebie młodsza, okazała się być owocem romansu naszego ojca i ciotki. Jeszcze ci o tym nie powiedziałem - jak w ogóle zacząć taką rozmowę i obrócić w proch wszystko co dotąd sądziłaś o tacie?
Gdzie więc zaprowadzi nas los? Nie dowiemy się, póki się znów nie spotkamy.
Szukam siostry, która będzie ode mnie pięć lat starsza, zamężna z dowolnym panem o neutralnych lub prozakonnych poglądach i zajmowała się szeroko pojętym uzdrowicielstwem. W karcie wspomniałam o jej imieniu, ale spokojnie można je zmienić, zwłaszcza, że stworzyłam zupełnie niezwiązaną postać z tym imieniem. Jestem otwarta na sugestie i nowe pomysły, ścisły jest tylko wiek. Po więcej informacji najlepiej pisać na pw Elviry lub na mojego discorda!
26.03.2024
Byłeś dobrym tatą i mężem i przez większość mojego życia uznawałem cię za wzór opiekuna, który spaja rodzinę w całość. Ożeniłeś się młodo, ale kochałeś Morrigan, naszą matkę, w to przynajmniej chciałbym wierzyć. Większość swojego życia spędzałeś na podróżach, ciągnąc nas za sobą po hrabstwach i miastach, i spełniając swoje szalone idee. Przynosiło nam to wiele radości, bo zawsze dbałeś o to, aby niczego nam nie zabrakło - mi, Magdzie; twoim dzieciom, twojej dumie. Tak przynajmniej twierdzisz.
Dlaczego więc odrzuciłeś Celine, tę najmłodszą? Czy powinienem wierzyć w twoje tłumaczenie; że nie chciałeś odbierać jedynej córki bratu, nie wtedy, gdy jego żona dopiero co zmarła w połogu? A może był to zwyczajny wstyd, strach przed konsekwencjami? Odraza do siebie? Dałeś się wszak skusić wilemu urokowi swojej bratowej, zgrzeszyłeś krótkim romansem, który zaowocował dzieckiem. Ukrywałeś to przed nami i przed Egertonem, ukochanym bratem, dopóki ten nie zginął śmiercią zdrajcy w Tower, pozostawiając Celine całkiem samą. Teraz chcesz, żebym się nią zaopiekował, dziewczyną, która uważa, że na śmierć zdrajcy zasługiwałeś ty sam. A ja nawet nie wiem, czy temu zaprzeczać.
Dlaczego, tato?
Szukam ojca, porządnego człowieka z mrocznym sekretem, męża i ojca trójki dzieci, w tym jednego nieślubnego, uznawanego dotąd za dziecko jego brata. Jego sekret poznali jak dotąd tylko Elric i sama Celine, ale kto wie, dokąd nas to zaprowadzi? Nie doprecyzowałam jego zawodu, wyłącznie to, że sporo podróżował, zabierając rodzinę ze sobą, więc zostawiam to pole do popisu. Wizerunek, wiek właściwie też - dowolne, byle w granicach rozsądku, wszak najstarsza z dzieci, Magdalene, ma już 35 lat. Na starcie otrzymasz wspaniałą relację z synem i bratanicą/córką, którą porzuciłeś! Dramy, więcej dram i trudna rodzinna miłość na wyciągnięcie ręki! Po więcej informacji zapraszam na pw Elviry lub na discorda!
26.03.2024
frighten me
A teraz... Teraz jesteś już dorosły. Co robisz? Ukrywasz się, czy może aktywnie działasz dla Podziemia? A może mylnie myślisz, że jesteś czarodziejem półkrwi lub nawet czystokrwistym i wciąż nie masz pojęcia o mugolskich korzeniach?
Chodź, poznajmy się.
!!! I jeśli zaciekawiła cię ta historia, ale bardzo nie lubisz postaci męskich i wolisz zagrać żeńską - mogę zgodzić się żeby zaginionym rodzeństwem była siostra, może możliwa będzie drobna korekta w KP.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Maisie Moore dnia 01.05.24 12:53, w całości zmieniany 1 raz
Life seems so very frightening"
Kiedyś było nas czworo.
Pierwsza była Elia, cudowna istota o sarnich oczach, idealna córka o wielu talentach. Zawsze była wzorem cnót wszelakich w oczach naszej matki, o wiele łatwiej niż ja przyjmowała nauki kobiecych umiejętności. Umarła początkiem 1958 roku, kiedy mugolska tłuszcza zaatakowała jej dom i spaliła ją wraz z jej malutkim dzieckiem.
Drugim i trzecim z rodzeństwa byli bracia. To z wami najbardziej lubiłam spędzać czas w dzieciństwie, pokazywaliście mi zakątki pobliskiego lasu i spędziliśmy razem wiele godzin na beztroskiej zabawie, zaś później, w Hogwarcie, zawsze mogłam na was liczyć. Niestety jednego z was (w wątkach nazwałam go Fabianem) również już nie ma, zginął kilka miesięcy po Elii. Wściekły na mugoli za jej bezsensowną śmierć poparł Rycerzy Walpurgii i zginął w starciu ze zwolennikami Zakonu Feniksa lub promugolskimi bojówkami.
Zostałeś tylko ty, brat którego poszukuję. Kim jesteś? Jak toczyły się twoje losy w szkole i po niej? Jak radzisz sobie z nieszczęściami, które spadły na naszą rodzinę?
| Poszukuję zatem jednego z braci Yany. Jeśli byłeś drugim z rodzeństwa, twój wiek powinien być bliżej górnych widełek (powiedzmy 25-28 lat), jeśli trzecim - bliżej dolnych (22-25 lat). Najstarsza siostra w chwili śmierci miała około 29-30 lat. Choć dopuszczam też ewentualność, że bracia byli bliźniakami, jeśli bardziej pasowałby ci taki koncept. W karcie postaci nie precyzowałam imienia ani zawodu braci, choć preferuję, by swoją kreacją wpisywał się w opis rodziny Blythe istniejący na forum, co tyczy się szczególnie poglądów - te powinny być konserwatywne, zwłaszcza po tym, co wycierpiała rodzina naszych postaci z rąk mugoli i ich zwolenników. Możesz być neutralem jak Yana, a możesz być sojusznikiem rycerzy jak nasz zmarły brat.
aktualne
W karcie postaci nie pisałam o nim wiele, więc masz spore pole do popisu jeśli chodzi o rodzinę pochodzenia, dokładny wiek czy zawód postaci, choć preferowałabym, żeby postać była krwi czystej ze skazą z rodziny o antymugolskich przekonaniach, Blythe'owie raczej nie przepadają za rozrzedzaniem krwi. Ta relacja to właściwie zarys, luźny pomysł dla osoby mającej ochotę zrobić wdowca, który utracił małżonkę w wyniku wojennych zawirowań i poszukuje rodziny owej żony. Może akurat te poszukiwania zainspirują cię do powiązania się z Yaną?
Tak więc, w skrócie, kilka lat temu poślubiłeś Elię Blythe (czy z miłości, czy z powodu rodzinnych układów, to już zostawiam tobie), która jakiś czas później urodziła ci syna. I żyliście sobie spokojnie i szczęśliwie aż do stycznia/lutego 1958 roku, kiedy to pod twoją nieobecność rozjuszona mugolska tłuszcza napadła na wasz dom, paląc go wraz z Elią i jej małym dzieckiem, która, jako pani domu i delikatna artystyczna dusza, nie potrafiła się obronić przed nieznającym magii, ale znacznie liczniejszym i brutalnym wrogiem. W jaki sposób się o tym dowiedziałeś i jak zareagowałeś na tę tragedię, pozostawiam już twojej wizji, wiele rzeczy możemy przedyskutować wspólnie i razem ustalić ciekawą relację. Elia miała około 29-30 lat, więc twoja postać powinna być co najmniej w tym wieku lub starsza. Zawód dowolny, neutral lub sojusznik rycerzy (może zradykalizowałeś się właśnie po śmierci żony i syna z rąk mugoli?); jeśli decydujesz się na opcję z neutralem, to twoja postać i tak powinna być poglądowo bardziej po stronie konserwatywnej.
aktualne
To kolejny luźny pomysł na relację. A mianowicie, kiedy jeszcze żyła mama Yany, jej główną ambicją było wydanie córek za mąż. Ze starszą, Elią, jej się udało, ale Yana była bardziej oporna i ani myślała wychodzić za mąż w tak młodym wieku, kiedy jeszcze tyle ciekawych rzeczy było do zrobienia i tyle miejsc do odwiedzenia. Twoja postać mogła być zainteresowana Yaną - być może za jej osobowość, a być może przez wzgląd na jej pochodzenie i chęć powiązania się z rodziną Blythe. Może nawet próbowałeś okazać jej zainteresowanie, tylko zostałeś spławiony? Miałoby to miejsce w okolicach 1956 roku - później jednak wybuchły anomalie, matka Yany umarła, i wraz z nią umarł także pomysł wydania Yany za mąż, na co moja postać odetchnęła z ulgą i wróciła do poszukiwania swojej życiowej ścieżki, a także do swoich problemów, których ostatnimi czasy jej nie brakowało. Twoja postać może odpuściła, a teraz z jakiegoś powodu przypomni sobie o upartej, ale niezdecydowanej pannie Blythe?
Z tej relacji nie musi wyniknąć nic poważnego. Może być tylko ciekawym smaczkiem w fabule naszych postaci, może rozwinąć się w stronę zarówno przyjaźni, jak i relacji negatywnej. Nie szukam dla Yany narzeczonego, a po prostu takiej trochę zabawnej, a trochę może smutnej relacji z młodzieńcem, który kiedyś się nią interesował, i co istotne, ona mogła o tym nawet nie wiedzieć, albo nie podejrzewać zamiarów twojej postaci. Może dopiero teraz dowie się, że za jej plecami próbowałeś dogadać się z jej rodzicami, ale po śmierci jej matki wycofałeś się? Twoja postać mogła na przykład mieć interesy z ojcem Yany, lub być przyjacielem rodziny/synem przyjaciół rodziny. Choć jeśli fabuła by się ładnie kleiła i rozwijała w tę stronę, to nie wykluczam związku w jakiejś dalszej perspektywie.
Dokładny zarys jest do wspólnego przedyskutowania, bo może to być zarówno już istniejąca postać, jak i nowa. Mam tylko jeden warunek, żeby ów pan był choć minimalnie starszy od Yany i był krwi czystej, z rodziny o dobrej reputacji, bo mieszaniec albo miłośnik mugoli nie miałby szans już na starcie. Do przedyskutowania są także okoliczności, jakie sprawiły, że pojawisz się nagle w życiu Yany.
aktualne
Poszukuję dla Yany bliskiej przyjaciółki z lat szkolnych, z tego samego roku i domu (ewentualnie może być rok starsza, albo może być z Ravenclawu), krwi najlepiej czystej ze skazą. W przypadku krwi szlachetnej byłaby to zbyt duża przepaść i Yana nie potrafiłaby zapomnieć o swojej niższej pozycji, co byłoby uciążliwe zwłaszcza już w dorosłości i przyjaźń byłaby dość trudna, a w przypadku półkrwi, raczej też nie chciałaby być kojarzona jako osoba przyjaźniąca się z mieszańcami, dlatego krew czysta to najbezpieczniejsza i najbardziej wiarygodna opcja. Nasze postacie mogły poznać się na początku edukacji (może nawet już w pociągu, albo wieczorem w dormitorium, jeśli byłyby z tego samego roku i domu?), a jeśli rodziny były zaprzyjaźnione, to mogły poznać się nawet przed wyruszeniem do szkoły. Ich przyjaźń mogła trwać przez całą szkołę, mogły się nawzajem wspierać, robić razem różne rzeczy i snuć plany na przyszłość.
A teraz? Czy ich relacje dalej pozostają równie bliskie? Pozostawiam pewną dowolność w kwestii tego, czym przyjaciółka zajęła się po Hogwarcie i jakie ewentualne dramaty przeżywała po szkole, byle światopoglądowo (przynajmniej oficjalnie) pozostawała konserwatywna i popierająca rządy Malfoya. A jak fabuła poprowadzi nasze relacje dalej i w jaką stronę pójdą w teraźniejszości i przyszłości, to już się zobaczy! Jak się pojawisz, oprócz budowania relacji teraźniejszej, możemy też pograć retrospekcje z lat szkolnych!
aktualne
Zgodnie z opisem rodziny Blythe, członkowie naszych rodzin od wieków darzą się niechęcią, która narodziła się w czasach, kiedy Blythe'owie żyli na ziemiach Northumberland i wyznawali zupełnie inne poglądy na kwestie mugolskie niż ród zarządzający tymi ziemiami. Narastający konflikt finalnie skutkował wygnaniem rodziny Blythe z tamtych ziem, skąd odchodzili w poczuciu niesprawiedliwości, i przez kolejne wieki trwała ich niechęć do Longbottomów, którą zaszczepiano także kolejnym latoroślom.
Także Yana słyszała te opowieści i ojciec od dziecka zaszczepiał w niej niechęć do Longbottomów i tęsknotę za tym, co Blythe'owie utracili. Poszukuję zatem młodego Longbottoma dowolnej płci - może to być chłopak, a może być dziewczyna, najlepiej z rocznika Yany, ewentualnie może być rok w jedną lub drugą, ale preferowany rocznik Yany (czyli data urodzenia pomiędzy 01.09.1936 a 31.08.1937). Mam ochotę na płomienną niechęć, która mogła trwać od początków nauki, tym bardziej że Yana była Ślizgonką, i choć należała do tych bardziej "normalnych" Ślizgonów, to z Longbottomem mogli czasem drzeć koty, co można by rozegrać w jakichś retrospekcjach.
A w teraźniejszości? To już kwestia ustalenia, jak i gdzie ścieżki naszych postaci przetną się ponownie. Yana nie należy do organizacji, ale światopoglądowo pozostaje antymugolska i popiera rządy Malfoya, a Harolda Longbottoma uważa za fałszywego ministra szlamolubów. Ta relacja to bardziej smaczek, luźna inspiracja, ale kto wie, co takiego wyjdzie z fabuły, wszystko jest do dogadania i rozegrania.
aktualne
01.05.2024
[bylobrzydkobedzieladnie]
Strona 2 z 2 • 1, 2