Wydarzenia


Ekipa forum
Frederick Fox
AutorWiadomość
Frederick Fox [odnośnik]01.01.17 21:13
First topic message reminder :

| 12.04.1956

Cisza kwietniowego wieczoru wydawała się wręcz nierealna. jeszcze dzień wcześniej pogoda przypominała bardziej mroźny garniec, niż jakiekolwiek wiosenne przebudzenie. Ale wokół Kwatery panował spokój, chociaż Frederick mógł przypuszczać, że jest to cisza przez burzą, szept zwiastujący zmianę. Wszystko przez jedną decyzję. I poświęcenie.
Biały kot siedzący w wejściu był pierwszy, co dostrzegł Frederick. Bieluśkie futro lśniło, a bijące z wnętrza, ciepłe światło - zapraszało. Zwierzak poruszył się niespokojnie, przyglądając mężczyźnie i z wyraźnym zaciekawieniem obserwowało. wystarczył krok, a kot zgrabnie podniósł się i odwrócił, by truchtem pognać w stronę kolejnego pomieszczenia i źródła światła. Nie trudno było zgadnąć, gdzie kierować kroki. W salonie, na miękkim fotelu siedziała Bathilda. Dłonie oparte na kolanach, przechylona na bok głowa i półprzymknięte powieki mogły przez moment sugerować, że spała. Ale z chwilą, gdy Frederick zatrzymał się w salonie, na kobiecej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Jesteś - głos miała ciepły, spokojny, chociaż poważny - Przeszedłeś długą drogę, żeby się tu dostać. Długą ścieżkę, która wyznaczyła ci cel. Cieszę się, że trafiłeś właściwie, ale....muszę ci kilka rzeczy wyjaśnić. Zanim zapytam jeszcze raz, czy jesteś gotów - kobieta uniosła się w fotelu, wyciągając przed siebie dłoń - Usiądź proszę i posłuchaj - w drugim ręku Profesor pojawiła się różdżka, by gestem przysunąć stolik i dwa parujące już kubki herbaty - Fredericku, czy może..Lycusie - Bathilda odłożyła różdżkę obok siebie. Spoglądała badawczo na przybyłego, ale w tęczówkach nie można było znaleźć nagany - Zdążyłeś poświęcić już wiele. To trudna droga, którą przebyłeś i...jeszcze trudniejsza będzie cię czekać. Próba, to ciężkie wyzwanie, które zweryfikuje co rzeczywiście znajduje się w twoim sercu. Będziesz musiał zmierzyć się z tym, czego boisz się najbardziej, z drzemiącymi demonami i pragnieniami, bólem i tajemnicami, które otoczył cień - przerwała na moment mrożąc oczy - każda decyzja ma swoje konsekwencje, a Próba nie jest w tym względzie różna. Twój wybór, będzie niósł ze sobą odpowiedzialność, będzie wymagał rzeczywistego poświęcenie i...może cię nawet zabić. Tam nie ma miejsca dla beztroski - kąciku ust uniosły się, by zagościł smutny uśmiech - ale wierzę w ciebie. Widzę w tobie siłę - tym razem to biały kot przerwał płynące słowa. Wskoczył na kolana starszej kobiety i cicho mrucząc ułożył się na jej kolanach - Dlatego pytam jeszcze raz. Jesteś gotów? To moment, w którym możesz się wycofać - nim mężczyzna odpowiedział, wyciągnęła ku niemu dłoń, by z typowym dla siebie ciepłem, pogładzić wierzch dłoni aurora, jakby tym drobnym gestem chciała przekazać odrobinę swej pewności.

| Na odpis masz 48h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Frederick Fox [odnośnik]13.01.17 22:32
- Oczywiście, że jesteś - beznamiętny głos przeciął powietrze i nie wyglądało, by miał zamiar przerwać - odkąd zniszczyłeś Abraxasa, przejąłeś całe dziedzictwo. Nie pamiętasz...synu? - gest dłoni wystarczył, że by bestia skoczyła. Nie miała daleko do czekającego na swój los lisa, ale czas, wydawał się gwałtownie przeskoczyć kilka nierównych, chrapliwych oddechów. W jednej, zastraszająco krótkiej sekundzie zadziało się kilka rzecz.
Strój Fredericka zmienił się. Miał na sobie szlachecki frak, jedwabny płaszcz i mieniące się czerwienią pierścienie. I tylko przeraźliwy ból atakujący poszarpany bark i krew przesączająca się przez gładki płaszcz świadczyła o tym, co działo sie przed chwilą. Ale Frederick biegł, oddech rwał się, a igły bólu niezmiennie atakowały, nie dając chwili wytchnienia.
Tuż przed momentem, gdy zakrzywione pazury dopadły drobną lisią postać, auror rzeczywiście przeciął linię skoku bestii. Zwalista sylwetka - zamiast wskazanej ofiary, zwaliła się całym ciężarem na mężczyznę. Ziemia jęknęła pod uderzeniem dwóch postaci i coś niebezpiecznie chrupnęło. Wilcza głowa zawisła nad Frederickiem, w niemal identycznej, jak przed kilkoma chwilami pozycji. Skołtuniona sierść kleiła się od potu, a ciężki do wytrzymania odór z paszczy owiewał ofiarę. I jedyne co się zmieniło, to kolor wilczych ślepi. Nie były tak czarne, jak u poprzedniej bestii. Na Fredericka patrzyła para niebieskich oczu, tych samych płowych błękitów, które kiedyś widział u brata - Czemu mi to zrobiłeś? - z gardła bestii wydobyło się ciężkie, warkotliwe szczeknięcie, ale głos słyszalny był tylko w umyśle Foxa - Zdradziłeś mnie. Teraz, też to zrobisz? - atak nie nastąpił. Wilcze kły zawisły nad twarzą leżącego, ale nie poruszyły się, mimo nawoływań... ojca. Uniósł łeb wyżej, przysłaniając niemal całkowicie, widok z góry.
W dłoni, wciąż tkwiła różdżka, ta sama - głucha do tej pory na magię, pozostawała jedyną formą ataku. Wystarczyło ją unieść i wbić koniec pod wilczą gardziel. A bestia, czy ona wciąż była potworem?
Rudy lis przywarł do błyszczącej tafli lustra, wciąż ze zjeżoną sierścią, wciąż czekając na swego Przyjaciela. Bez niego - nie mógł ruszyć się gdziekolwiek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]14.01.17 12:37
Szaty, które nagle zastąpiły moje poszarpane ubranie, zdawały się ciążyć na ramionach swoim przepychem, zaś wysadzane szlachetnymi kamieniami pierścienie związały moje palce niczym kajdany. Gorączkowo zacząłem odrzucać kolejne ozdoby, dusząc się przepychem, który porzuciłem w imię wolności. Tylko jeden pierścień miał prawo przyozdabiać mi dłonie. I tylko jemu byłem wierny – nie marmurom, kaszmirom, czy porcelanom.
- To nie moje dziedzictwo. Każda krew zawsze u władzy. - Rzuciłem ostro, parafrazując rodowe hasło Malfoyów, choć łapanie powietrza przychodziło z coraz większym trudem. Rana piekliła się pod szatą, rozlewając bólem po całej klatce piersiowej. Moje myśli krążyły jednak wokół wilka, który poderwał swoje łapy od ziemi, ruszając w kierunku lisa. Musiałem udaremnić zwierzęciu atak, w ostatniej chwili stając między nim a lisem. Czarne cielsko wpadło na mnie z impetem, pozbawiając równowagi i ponownie przejmując dominację. Ale zamiast stalowych kłów, ponownie rozszarpujących moją skórę, usłyszałem głos, który wydobywał się znikąd, bez wątpienia należący do... mojego brata?
- Sam sobie to zrobiłeś. Od zawsze byłeś bestią. - Wycedziłem na jego absurdalne oskarżenia. - Nie łączy nas nic, w czym miałbym cię zdradzać. - Nawet, jeśli w naszych żyłach płynęła jedna krew, najchętniej poddałbym się transfuzji i zamienił własne ciało na inne, byleby tylko pozbyć się wszystkiego, co jeszcze czyniło ze mnie Malfoya. To nigdy nie była ścieżka, którą miałem podążać.
I kiedy wilk uniósł łeb do góry, nie zawahałem się dźgnąć końcem mojej różdżki w najbardziej newralgiczny, miękki punkt na rozciągniętej szyi. Nie potrafiąc polegać na magii, zdałem się na zupełnie pierwotne instynkty, choć siły odpływały wraz z krwią, która broczyła wystawną szatę. Zwierzę czy nie, stało na drodze między mną a światłem.

nie wiem czy rzucać, ale rzucam na wszelki wypadek!


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]14.01.17 12:37
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością


'k100' : 27
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]15.01.17 16:48
- Nie wyprzesz się swojej krwi - głos ojca bladł i mieszał się z głosem Abraxasa. dwa tony powtarzały jedno zdanie, niby słowa modlitwy, a może raczej przekleństwa? Ciemność podążyła otoczyć wszystko wokół. Pola pełne żółci czerniały, piaskowa ścieżka wybrzuszała się, tworząc błotnistą breję wypełnioną ciemnymi opalami i...mieniącymi się czerwienią, kamieniami szlachetnymi, które Frederick zrzucił. Tylko niewielka przestrzeń wokół wilczej postaci i leżącego pod nim aurora trwała nienaruszona. Wszystko wokół burzyło się, mieszało i rozrywało, przypominając odgłosem uderzenia piorunów. I tak nagle, jak głosy wzmogły się, a otaczający Fredericka świat ginął, tak w mgnieniu sekundy umilkło, zatrzymując swój bieg. Wystarczył jeden, rozpaczliwy gest mężczyzny. Koniec różdżki wbił się w miękką warstwę wilczego podgardla, a krew bryznęła, znacząc ścieżkę podróży od samej różdżki po rękę i twarz Foxa. Posoka nie miała barwy czerwieni. Nie była też błękitna, jak wieściła arystokracja. Rozlewała się brudną czernią, niby żrąca, alchemiczna substancja. Bestia wydała z siebie chrapliwe warknięcie, po czym opadło na swego...brata.
Świat rzeczywiście wirował, a wzrok plątał widok, przesłoniony skołtunioną i powoli rozsypującą się w popiół postacią wilka. Szare plamy wirowały na wietrze w nienaturalnym i makabrycznym tańcu. Tylko rozlana krew nadal oblepiała Fredericka.
- Chodź - głos był czysty, bardzo dźwięczny i w dziwny sposób kojący. Ból nie zelżał, ale auror miał wrażenie, jak stróżka ciepła płynie w jego stronę, pomagając podnieść zmaltretowane ciało. Obok stał Lis. Wpatrywał się w Przyjaciela intensywną barwą zieleni tęczówek. Za jego plecami, wciąż stało wielkie lustro, oparte o rozłożysty pień drzewa. Wszystko inne zamknęła ciemność, która powolutku zżerała kolejne fragmenty rzeczywistości.
- Chodź - powtórzył Lis, by w płynnym geście odwrócić się i jednym susem skoczyć wprost w mieniącą się srebrem, taflę zwierciadła. Zniknął po drugiej stronie.

Jeśli będzie konieczny rzut, zaznaczę w poście <3
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]15.01.17 20:24
Nie chciałem wierzyć w słowa, które rozbrzmiały w głowie niczym mantra, starając zatruć się mój umysł i serce. Wiedziałem, kim jestem, tak samo, jak wiedziałem, kim nigdy nie byłem. Lycus Malfoy stanowił kokon, który porzuciłem bez żalu – a, pomimo tego, myślami nieustannie wracałem do dnia, w którym wyrzekłem się rodziny, przekonany o tym, że byłbym gotów wrócić, gdyby poglądy Malfoyów uległy przepoczwarzeniu. To jednak nie był mój świat. Mój świat składał się z nienawiści do wszystkich, którzy zasiewali i pielęgnowali w nim chaos, a który ja zamierzałem zwalczać.
Nie bałem się już ani samego wilka, ani Abraxasa – oboje, w jednej, zespolonej postaci, wydali mi się słabi – jeszcze słabsi, gdy z łatwością przebiłem ich skórę, z której bryznęła krew niepodobna do innych, a wraz z płynącą czernią, wszystko zdawało się rozpaczliwie rozpadać, wirować, jakby świat za chwilę miał się skończyć. I dopiero przyjazny głos Lisa wyrwał zmysły z otępienia, przywracając mi pełnię świadomości.
Wokół nie było już niczego, poza rudym przyjacielem i błyszczącym lustrem. Choć ciało nie było skore do współpracy, powoli, mimo pulsującego bólu, wstałem na nogi, ostrożnie stawiając pierwsze kroki do przodu. Podążyłem w stronę Lisa, zatrzymując się tuż przed połyskującą taflą zwierciadła. Zamarłem. Nie rozpoznałem własnego odbicia, jakby z lustra patrzył na mnie ktoś obcy, ale jednocześnie dobrze znany. Zbryzgane krwią dwie twarze były przepełnione obcym chłodem i niepokojąco złowieszcze. Jedna połowa chciała być lepsza, druga zaś bezwzględna. I to ta właśnie - w imię pogoni za Lisem - bez żalu pozostawiała za plecami kolejne, ważne osoby. Chciałem tłumaczyć tak bestialskie zachowanie tym, że przecież to wszystko nie działo się naprawdę. Co jednak, jeśli rzeczywistość miała zgotować mi taki właśnie los? Czy byłem gotów stać się na tyle zwyrodniały, by w imię wyższych idei poświęcać bliskich? Znajomość prawdy mnie brzydziła – do tego stopnia, że nie byłem w stanie znieść widoku własnych tęczówek, a mimo tego z uporem wpatrywałem się w ich stalową powłokę, udowadniając samemu sobie najbardziej, że jestem gotów na każde poświęcenie.
I choć niewidzialna ręka ścisnęła mi gardło, a rany w sercu paliły mocniej, niż poszarpana skóra – podjąłem decyzję o zaufaniu Lisowi, przekraczając za nim srebrzystą barierę.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]15.01.17 23:42
Dziwne uczucie. Lustrzana tafla już przy pierwszym zetknięciu ze skórą, ofiarowała paraliżujący chłód, jak i intensywne ciepło, rozlewające się przez całe ciało. Zwierciadło przypominało wodną powierzchnię, falującą, gdy Frederick przekraczał jej granicę, burząc tym samym odbitą na powierzchni postać. Twarz zmęczoną, znaczoną czerwienią, czernią i przebijającym się błękitem spojrzenia. I ból, który nie znikał, pulsując pod skórą żywym ogniem. To wszystko rozmyło się, gdy Fox podążył za swoim przewodnikiem.
Świat rzeczywiście falował, a gdy w końcu wzrok aurora przyzwyczaił się do - oczywistych ciemności, towarzyszących niemal od początku wędrówki, mógł dostrzec, że znajduje się w pokoju. Nieduże pomieszczenie, zbudowane z ciemnego, gładkiego kamienia. Podłoga była marmurowo gładka, odcinając się wyraźnie od chropowatych ścian, przypominających wnętrze celi z Tower. Frederick musiał je pamiętać. Nie jeden raz wtrącał w czeluści wieży schwytanych czarnoksiężników. A jednak - nie znajdował się w Tower. Pomieszczenie pozbawione jakiegokolwiek okna. Na dwóch przeciwległych ścianach znajdowały się lustra - mniejsze i większe, zajmujące całą powierzchnię pionu. Podobne do tego, przez które właśnie przeszedł Frederick. W każdym z nich pulsowało nikłe światło, jakby czekało na widza, które je uaktywni. A na zimnej podłodze, w samym centrum siedział Lis.
- Ile jesteś gotów poświęcić? - ten sam czysty, wibrujący głos rozległ się w umyśle mężczyzny - I kim jesteś? Potrafisz powiedzieć? - stworzenie poruszyło się, by odwrócić drobne ciałko w stronę jednej z lustrzanych ścian - Odpowiedz im - wskazał kolejne, rozświetlając się zwierciadła, w którym powoli, coraz wyraźniej mógł dostrzec zarys...własnej twarzy. A jednak obrazy nie zgadzały się z tym, co niosły doświadczenia Fredericka. Pierwsze z luster ukazywało Fredericka, który obejmował czule jasnowłosą kobietę. Margo? Kolejna powierzchnia rysowała Foxa stojącego obok ławki. Ucałował własnie czubek głowy maleńkiego dziecięcia, trzymanego w ramionach czarnowłosej kobiety. Bezbłędnie rozpoznawał Doreę. Jeszcze inna tafla wskazywała, że auror patrzy oczami Harriet, która pociągnęła za sobą potężną sylwetkę Benjamina. I każde kolejne zwierciadło rysowało nową postać, gdzie Frederick-nie Frederick widział swoich przyjaciół i bliskich. Selina mknąca podczas wyścigu, śmiejąca się Minnie, Hereward, Samuel, Brendan...każdy, kogo pamiętał, każdy z kim dzielił swoją przyjaźń - przecinał obraz, niby mugolskie sceny filmowe. I każde, niezależnie od osoby, posiadał tę samą krwawiącą ranę na boku. Tę samą, z której na podłogę kapała krew. Tę samą, która znaczyła bark Fredericka.
- Poświęcisz ich? - jeszcze raz rozległ się głos. Cichszy od poprzedniego, łagodny, ale smutny. I jeśli tylko Frederick zbliżył krok, jak na komendę, każda z widocznych postaci odwróciła się, wpatrując w twarz mężczyzny.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]16.01.17 20:17
Ciemność. Wszechobecna pustka. I paraliżująca cisza, pośród której szelest butów zdawał się złowieszczym rykiem. Pomieszczenie jakby znajome, przytłaczające, a jednak niepodobne do żadnego innnego. Przekłamane odwzorowanie rzeczywistości od początku towarzyszyło mi podczas próby, uspokajając zszargane zmysły, które popchnęły mnie do czynów, przez które trudno było rozpoznać w lustrze własną twarz. I o ile jedno było jeszcze do zniesienia, tak szereg rozrzuconych luster, który jarzył się blaskiem pośród mroków, nie zachęcał do wędrówki.
Słowa Lisa – choć zdawały się rozbrzmiewać wyłącznie w mojej głowie, otulając swoim spokojem i ciepłem – tym razem sprawiły, że przez moje plecy przebiegł zimny, nieprzyjemny dreszcz. Niebezpieczeństwo ze strony wilków wydawało się odległe, a jednak strach paraliżował mnie do tego stopnia, iż trudno było podjąć pierwszy krok. Odniosłem niepokojące wrażenie, że ze wszystkich podróży, jakie mnie dotychczas spotkały, ta mogła okazać się najtrudniejsza.
I kiedy spojrzałem w pierwsze lustro, bardzo chciałem się mylić.
Twarze wszystkich przyjaciół były pozbawione wszelkich trosk, o jakie przyprawiał je doczesny świat. Zdawali się nie wiedzieć o Grindelwaldzie, nie doświadczać widma wojny – wszyscy byli szczęśliwi, odpowiadając na moje uśmiechy. Nawet Garrett się śmiał, jakby ktoś zdmuchnął z jego posępnego oblicza wszystkie czarne plamy. Ben wyciągał mnie na piwo z Leonardem i Frankiem, w innym lustrze przechadzałem się z Seliną i Harriett po jej ogrodzie, który nigdy jeszcze nie wypuścił takich dorodnych kwiatów. Jeden tylko element zaburzał te idylliczne wręcz obrazy – każdy nosił na sobie wilcze znamię. I każdego z nich spisywałem na straty.
Czy miałem prawo nazywać siebie jeszcze przyjacielem, czy może w swoich wyborach przypominałem bardziej kudłatą bestię o stalowych zębach, która bez skrupułów dokonywała kolejnych mordów? Spojrzenia bliskich paliły mocniej niż rana wygryziona w barku. I choć na pierwszy rzut oka Dorea z Jamesem na rękach wydawała się szczęśliwa, w jej oczach odnalazłem jedynie bezkresny smutek i niewypowiedziany zarzut. Pozbawiasz dziecka rodziców. Ty, który wiesz najlepiej, że brak krewnych boli najbardziej. Harriett również zdawała się być zakłopotana, w innym lustrze gorączkowo poszukując Benjamina i Charliego, tym samym odnajdując winowajcę we mnie.
- Kocham was. - Powiedziałem, nie mogąc pozostać obojętnym na nawoływania Lisa. - I ta miłość wkrótce was wszystkich zabije. Każdego. Z. Was. Słyszycie? - Ostatnia sylaba wyrwała się z mojej krtani wyjątkowo szorstko i obco. I, o dziwo, nie odnalazłem niczego fantastycznego w swoich słowach. Zwłaszcza, kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z tym należącym do Seliny, której nigdy przecież nie miałem okłamać.
Najwyższa cena była w istocie najwyższą, i choć bezwzględność mnie brzydziła, byłem na nią gotów, jeśli stanowiła jedyne narzędzie do zwalczenia większego zła.
Nie prosiłem o wybaczenie. Nie czułem się go wart.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]17.01.17 15:25
Szaleństwo nie było tu obce. Odbijało się w przestrzeni,  znacząc krwawą linią wszystkie przekraczane przez Fredericka granice....powinności? poświęcenia? I chociaż intensywność wrażenia, że robił to co konieczne było niezaprzeczalne - nie ominął przeraźliwego bólu i zawodu, które rysowało się w oczach jego przyjaciół. I gdy tylko padły słowa aurora, każdą z twarzy przeszyło niewidzialne cierpienie. Mieszanka smutku i niedowierzania z niemym pytaniem dlaczego. A lustra, które wciąż migotały, jakby w pomieszczeniu znajdowało się ukryte źródło świata - pękały. Początkowo tylko cienkie rysy znaczyły kryształowe powierzchnie, a dźwięk powstających złamań, ścielił przestrzeń coraz liczniej. Spojrzenia utkwione we Frederiku, poznaczone coraz gęstszą siecią pęknięć, wpatrywały sie uporczywie, teraz z wykrzywionego obrazu. I zdawało się, że nikt nie rozumiał, dlaczego ich przyjaciel tak bardzo ich ranił. Zdradzał. Czy tak właśnie było Fredericku?
- To jeszcze nie koniec Przyjacielu. Ale już niedługo - cichy, smutny, ale czysty głos rudego stworzenia ponownie rozległ się w umyśle mężczyzny. I zamilkł nim nastąpiło gwałtowne poruszenie.
Srebrzyste tafle w końcu buchnęły - jednocześnie. Tysiące drobnych szkiełek zawisły w powietrzu, mieniąc się tym samym, nieznanym źródłem światła. I gdyby ktoś mógł patrzeć na rysującą się scenę z perspektywy obserwatora - dostrzegłby okrutne piękno. Ale...jedyni widzowie, stanęli właśnie przed ścianą ostrych jak brzytwa odłamków, które siłą magicznego wybuchu, gotowe były zranić wszystko na swojej drodze.

Frederick - musisz rzucić k100 na unik. Im wyższy wynik tym mniejsze obrażenia otrzymasz. Masz też szansę - albo zasłonić sobą Lisa - otrzymasz wtedy -10 do rzutu, albo uskoczyć pod drugą ścianę i do rzutu będziesz mieć +10. Możesz też użyć zaklęcia (st wg tabeli), które mogłoby was uchronić przed lustrzanym atakiem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]18.01.17 0:05
Dotarłem na szczyt własnej hipokryzji.
Czy to przypadkiem nie wczoraj próbowałem udowodnić pewnej wściekłej osie, że jestem jej największym sojusznikiem, bezpieczną wyspą, na którą można uciec, gdy wszelkie, inne fortyfikacje upadną? Czy przypadkiem decydując się na przystąpienie do próby nie robiłem tego również po to, aby chronić bliskich? Prawda była gorzka do przełknięcia. Nie mogłem być wybiórczy w swojej ocenie tego, kto bardziej zasługiwał na moje dłonie, gotowe do tego, by z wściekłością wilka rzucić się do gardeł największemu złu. I choć śmierć zdawała się być nieodłącznym, milczącym towarzyszem światła, pogodzenie się z faktem, że nawet dobro miało swoją cenę, przyszło ciężko, niczym oddychanie po morderczym biegu w parny dzień.
Gładkie tafle zaczęły wydawać z siebie szczęk, a spojrzenia pełne goryczy zaczęły narastać, aż w końcu nie otaczało mnie nic, poza tysiącami par oczu, zgodnych w swoim wyroku. Znów poczułem na sobie piętno zdrajcy – i znów nie zamierzałem prosić o zrozumienie. Ufałem pieśni feniksa. Ufałem Fawkesowi – i ufałem też Lisowi, który brnął ze mną przez ciemność. A teraz to ja musiałem być Lisem – bo czy świat czarodziejów nie zawisł nad przepaścią bezkresnego mroku?
Drżące pod wpływem jakiejś wewnętrznej, pulsującej siły powłoki luster pękały coraz mocniej, i czułem, że tylko sekundy dzieliły mnie od podjęcia próby zatrzymania szklanej erupcji. Jednak zamiast sięgnąć po magię, która zdawała się ulotnić, jakby cała jej siła podtrzymywała przy życiu Lisa – to właśnie w jego stronę postanowiłem doskoczyć, osłaniając swoim ciałem rude futro. Nie mogłem przecież ryzykować kolejnego, nieudanego zaklęcia – a Lis... to on był ważniejszy. To on zawsze znajdywał rozwiązanie.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]18.01.17 0:05
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością


'k100' : 86
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]18.01.17 17:09
Huk szklanego wybuchu zagłuszył wszystko. Nawet plątające się w chaosie, rozbiegane myśli Fredericka, zostały przytłoczone zgrzytem pękających, lustrzanych odłamków. W szaleńczym zrywie rzucił się, by osłonić swego przewodnika, który nie miałby szansy uchronić sie przed sunącą ścianą szkła. I wystarczył moment, by Fox poczuł, jak ciało, skryte tylko pod cienką warstwą szlacheckiej, okrwawionej koszuli i płaszcza - jest atakowane milionem ostrych fragmentów, wbijających się boleśnie w skórę. Jednak siła eksplozji skierowała się ku górze i największe spustoszenie dopadło wyższych partii pomieszczenia. Mimo to, całe plecy Fredericka pokryte były licznymi rozcięciami, a kilka krwawych odłamków utkwiło w ciele, jeszcze mocniej ograniczając możliwość poruszania. Czerwień oblepiła mężczyznę, cieniutkimi strużkami wędrując wzdłuż kręgosłupa. Jedna, głębsza rana znajdowała się u podstawy głowy, tuż nad karkiem. A broczyna sklejała jasne włosy. Zapach krwi - własnej krwi był odurzający, ból przytępiał zmysły, ale...auror czuł po palcami delikatne, lisie futro, pozbawione ran. A jedyne ślady krwi, jakie mógł nosić jego przewodnik, należały do Fredericka.
Drobne ciało Lisa poruszyło się, wysuwając z ochronnych ramion mężczyzny. Zatrzymał się nieco chwiejnie przed mężczyzną, czekając, aż ten podniesie na niego wzrok. Ale pod jego łapami nie chrzęściło szkło. A gdy auror w końcu uniósł się, mógł dostrzec, że znajduje się w zupełnie innym miejscu. Przeraźliwa biel atakowała wzrok, przyzwyczajonego do ciemności, która do tej pory go otaczała. Jedynym punktem odniesienia był rudy towarzysz i krople krwi upadające na bielącą się podłogę.
- Musisz zrobić teraz coś bardzo ważnego - znajomy ton i dźwięk oczyścił umysł Foxa z jakichkolwiek innych myśli - Spójrz tam - lis odwrócił łebek, który skierował na prawo. I jeśli wcześniej, wszystko otulała nieskończona biel, tak we wskazanym miejscu ujawniła się ściana. Cała zbudowana z półprzeźroczystego szkła. To jednak co było w tym ważne, znajdowało się poza granicą iskrzącej tafli. Za ścianą toczyła się zażarta walka. Skrzydlaty feniks, otulony ognistą czerwienią i...ogromna, zwalista sylwetka paskudnej, znajomej bestii. Oba stworzenia zwarte w straszliwym uścisku. Szpony Feniksa przeciw ostrym kłom wilka, przerastającego wielkością i szaleństwem tłukącym się w czarnych ślepiach. I zdawało się, że walka była przesądzona. Feniks słabł pod kolejnymi atakami, a jasna podłoga pod stopami, zroszona była, rozmazywaną posoką. Ile mu czasu zostało?
- Tylko nasza krew jest w stanie zatrzymać chaos. Tylko nasza krew pozwoli pokonać bestię - głos Lisa rozległ się ponownie, zmuszając aura, by powtórnie odwrócił ku niemy głowę. A jego przewodnik, przyjaciel, który do tej pory prowadził go przez ciemność, siedział teraz na marmurowym schodku. Tuż pod jego łapkami znajdował się prostu nóż. A przed nim drewniane naczynie, przypominające wyglądem starodawne, głębokie misy - Krew jest odpowiedzią Fredericku. Tylko ona ocali. Nie lękaj się - powtórzył spokojnie, chociaż cicho, uporczywie zaglądając w błękit oczu swego przyjaciela - Teraz musisz mnie zabić. - i to mówić, przymknął ślepia, by nachylić się nad naczyniem.
Ofiara.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]20.01.17 23:05
Szklany grad buchnął, plując ostrymi niczym brzytwa odłamkami szkła – i w ostatniej chwili, kiedy moje ciało przykryło już to lisie, zdołałem schować głowę między własne ramiona, cudem tylko unikając kawałków rozcinających mi szyjną tętnicę – jeden z nich zdołał jednak zanurzyć się w skórze na karku, powodując ból promieniujący przez cały organizm. Nie byłem w stanie zlokalizować kolejnych źródeł – receptory szalały, odbierając bodźce z każdego punktu na mapie mojego ciała. Jedyne ukojenie znalazłem w miękkim, lisim futrze, które uchowało się pod moimi palcami nienaruszone, szybko brocząc się krwią – moją krwią, która drążyła koryta oblepiające całą skórę, obdzierając mnie z resztek energii. Rozległość ran odebrała mi rachubę czasu, w zamian dając drżące ciało. Nie wiem, jak długo tak klęczałem, zanim Lis niepostrzeżenie wymknął się z moich ramion, znów przyjmując rolę przewodnika. Powoli podążyłem spojrzeniem w ślad za lisim łbem, początkowo oślepiony przez bezkresną biel, która wydała się nagle nienaturalna. I minęła chwila, zanim uzmysłowiłem sobie, że przede mną wyrosła jakby oszroniona bariera, za granicami której nastroje panowały raczej płomienne – choć żar, który chciał buchać, wyraźnie przygasał.
Ten sam feniks, który pojawiał się w snach, ten sam, który zawsze zwiastował zmiany, nowe porządki i odrodzenie – umierał. Nie po to, by się odrodzić. Nie umierał w swoim pięknym, nieustającym cyklu oczyszczenia. Był rozszarpywany przez czarnego, potężnego wilka, którego pożółkłe zębiska, wyszczerzone w złowieszczym uśmiechu, triumfalnie błyszczały czerwienią.
Wojna wisiała w powietrzu, to było bardziej niż pewne – ale czy ludzie przypadkiem nie zdążyli już odzwyczaić swoich tęczówek od światła? Mroki ograbiały nas z piór, wytyczając jedną tylko ścieżkę – zniszczenia. Prostym rozwiązaniem było powiedzenie, że nie rozumiem prośby Lisa, ale głos wydał polecenie na tyle jasne, iż nie sposób było z nim walczyć. Nie potrafiłem pozostawać bezczynny wobec ciemności, która coraz zachłanniej roztaczała nad światem czarodziejów swoje ramiona, ponownie zderzając się z okrutną prawdą, która wymagała poświęceń. Przełożenia własnego kodeksu moralnego, własnych uczuć, własnych wyborów – nad te wyższe, pełne wyrzeczeń i często bezwzględne. Mordowanie – nawet, jeśli było kwestią powinności – nadal pozostawało mordowaniem, i choć po nóż sięgałem drżącą dłonią, ufałem wyborom Lisa. Ufałem wyborom Zakonu Feniksa.
Jeśli w coś naprawdę wierzyłem, to w to, że spuścizna największego czarodzieja moich czasów być może mogła zmienić bieg historii.
- W takim razie pewnie niedługo się spotkamy. - Pogładziłem Lisa po czubku głowy, jakby w geście pożegnania z mentorem. A może raczej przyjacielem? I choć jego postawa była usłużna, pełna zrozumienia, a moje serce ścisnął żal, to jednak – bez zawahania, jednym ruchem – rozciąłem cienką skórę zwierzęcia na linii gardła, odwracając wzrok, gdy czerwona posoka zaczęła napełniać misę.
Tylko... dokąd miałem udać się, pozbawiony mentora?

Przepraszam za obsuwę, ale mam morderczy okres w pracy.  


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]22.01.17 0:36
Nim Frederick odwrócił wzrok - czerwień zakołysała się, skapując strumieniem, znacząc rudą sierść lisa, który nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku. Drobne ciało zachwiało się - Dopełnij... - ostatnia, ledwie słyszalna w umyśle myśl - błysnęła i zgasła. Ale nie był to koniec.
Z chwilą, gdy pierwsze krople upadły do naczynia, a słodko-metaliczny zapach rozlał się po pomieszczeniu - za szklaną ścianą coś się zmieniło. Im więcej krwi ubywało z umierającego stworzenia, im więcej czerwieni znaczyło dno naczynia - tym Feniks zdawał się silniejszy. Zupełnie, jakby krew wracała mu siły, a ogromna bestia z większą trudnością atakowała przeciwnika. Nie znaczyło to jednak, że zaprzestał walki. ostre kły wciąż szarpały ciało, a a lepkie, ubroczone pióra kleiły się do jego wykrzywionego wściekłością pyska.
Auro w końcu musiał odwrócić wzrok. W dłoni wciąż trzymał nóż, na którego końcu wciąż znajdowały się bordowe ślady. I cisza w umyśle, która nastąpiła z ostatnimi słowami Lisa - została zastąpiona znajomą melodią. Pieśń Feniksa, początkowo słaba, ledwie słyszalna, rozbrzmiewała coraz wyraźniej - Krew jest odpowiedzią - znajome wyrazy, które jeszcze przed momentem przypominał mu lisi przyjaciel, tym razem opanowały umysł mężczyzny całkowicie. Głos czysty, śpiewny i wibrujący, zgrywający się z tonem dźwięczącej w głowie melodii - Poświęcenie, to jedyna ścieżka, która ocali. Pójdziesz nią? - to samo wrażenie, które w pracy aurora kazało wierzyć, że jest się obserwowanym, kazało spojrzeć na walczącego Feniksa. A jego jasne oczy, niemal rozświetlone wewnętrznym blaskiem, trwały skrzyżowane z tym, należącym do Fredericka - Musisz przysięgnąć. Musisz poświęcić. Twoja krew odegna mrok - kilka krótkich fraz, kilka słów, które nie znały odwrotu. Ostateczna decyzja. Ostateczna odpowiedź.
I wszystko skupiało się na oczach ognistego stworzenia. Nie miał znaczenia wielki wilk, który raz po raz doskakiwał i szarpał, nie miał znaczenia jazgot za szklaną ścianą. Dwie, zwarte ze sobą siły, zażarcie walczące o przewagę. Wagę miały tylko wpatrzone w Foxa źrenice, płynąca pieśń i chłód ostrza, które wciąż trzymał w okrwawionych dłoniach.
Krew jest odpowiedzią.

Rozumiem, na spokojnie <3
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Frederick Fox [odnośnik]22.01.17 13:04
Nie potrafiłem patrzeć na umierające zwierzę, choć jedną dłonią nieustannie trzymałem Lisa za futro, pozwalając, by krew powoli wypełniała naczynie. Nie chciałem myśleć o tym, ile cierpienia zadawałem niewinnej istocie – dlatego moje stalowe spojrzenie uciekło w kierunku feniksa, który z każdą kroplą upływającej krwi zdawał się zyskiwać na siłach, odmieniając losy walki, której szale były już przesądzone. Jak wiele litrów musiało jeszcze zostać zbrukanych, aby nastąpiło ostateczne zwycięstwo dobra nad złem? Czy kolejne lata miały spłynąć na brodzeniu w czerwonym morzu krwi bliskich? A może jutro wcale miało nie nadejść? Trudno było zaakceptować taką rzeczywistość – jeszcze trudniej godzić się na tą, która i tak zachłannie pochłaniała kolejne ofiary, karmiąc nimi czarnego wilka.
W głowie znów rozbrzmiała znajoma melodia, a choć Lis umierał pod moimi palcami, znajomy głos przekazał ostatnią wskazówkę – ale i bez niej zdążyłem już zrozumieć. Poświęcenie Lisa było jedynie uwerturą do dokonania najwyższej ofiary. Odpowiedź - chłodne, stalowe ostrze zbryzgane szkarłatem - cały czas znajdowała się w mojej prawej dłoni. I być może słowa, które chwilę wcześniej padły z moich ust, miały urzeczywistnić się znacznie szybciej, niż mogłem to sobie wyobrazić. Nie wiedziałem, czy byłem na to gotów – w pewnym sensie moja codzienność składała się z wielkich i małych śmierci. Każdego dnia mogłem po raz ostatni wciągać powietrze do płuc. I każdego dnia budziłem się po to, aby zwalczać plugastwa czające się w ciemnościach. Śmierć wydawała się jednak znacznie łatwiejsza, gdy przychodziła nieoczekiwanie. Z drugiej strony – czy podświadomie nie byłem pogodzony z tym, że decydując się na przystąpienie do próby, byłem gotów okupić obietnicę zmian własną krwią? Czy ta decyzja nie została podjęta już dawno, w uśpieniu czekając na odpowiedni moment, kiedy przyjdzie wypełnić złożoną obietnicę?
Puściłem Lisa, ostrożnie układając jego ciałko tuż obok misy. W uszach dźwięczała muzyka, ale nawet ona nie pozwalała zapomnieć o otępiającym bólu. Byłem wyczerpany – i mogłem zakończyć to cierpienie jednym gestem. Czy taki koniec miał stanowić świadectwo siły, czy też może słabości? A może było to zupełnie bez znaczenia w obliczu feniksa, który to zwycięstwa potrzebował jedynie poświęcenia? Kiedy chłodne ostrze zderzyło się z piekącym przedramieniem, powoli traciłem zmysły – z trudem przyszło odnalezienie sił na to, aby przebić cienką barierę. Niewidzialna ręka ścisnęła za gardło, łzy napłynęły do oczu, a ja niezbyt płynnym pociągnięciem rozdzierałem własną skórę, spoglądając to na mieniące się czerwienią pióra feniksa, to na błyszczącą posokę, która strużkami zaczęła spływać do drewnianej misy.
Barwy zlewały się ze sobą, tworząc rozmazany obraz, aż w końcu nie byłem w stanie rozróżnić kształtów, i tylko pieśń feniksa rozbrzmiewająca w głowie przypominała o tym, że koszmar jeszcze trwa – ale przecież niedługo się skończy. Zaraz. Już.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Frederick Fox - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Frederick Fox [odnośnik]23.01.17 22:52
Można było zamykać oczy, ale dźwięk kolejnych, upadających kropel krwi - była wręcz przytłaczająca. Im dłużej cienki strumyk odnajdował ścieżkę do naczynia, tym melodia feniksa rosła, akompaniując   płynącej czerwieni. Poświęcenie.
Drobne ciało lisa zostało ułożone obok, ale Frederick miał cel. Krew. Musiało być jej więcej. Musiała wypełnić naczynie i pozwolić, by bestia została pokonana. Ile trzeba było przelać jeszcze cierpienia, by zatryumfowało dobro?
Ostrze przecięło skórę na przedramieniu Foxa, a ostrze barwiło się posoką - na chwilę, by chwilę potem mieszać się już z tą błyszczącą, odbijająca umartwione spojrzenie mężczyzny. na samym dnie. Krew spłynęła, rysując nieregularne ścieżki podróży do celu.
- Przysięgnij Fredericku - śpiewny głos Feniksa wypełnił umysł i w ten dziwny sposób ofiarował ukojenie, ofiarował cel i pewność...że tak właśnie być powinno.
- Kiedy przyjdzie czas, powstanę, by rozgonić mroki i choćby cień pochłonął wszystko, co znam, a nadzieja zgasła, stać będę nieulękły. - zdawało się, że ogniste stworzenie wciąż wpatruje się w klęczącą postać aurora, że nie prezerwa kontaktu, nawet gdy wielka paszcza wilka próbowała zaciskać się na poszarpanych skrzydłach - Ja, światło w ciemności, iskra pośród bezkresnej nocy, przez śmierć dokonam poświęcenia. Świat zapłonie, więc spłonę razem z nim, by życie mogło odrodzić się z popiołów. Oddam wszystko, co mi drogie, wyrzeknę się sławy, bogactwa i marzeń. - kolejne wyrazy wierciły myśli, dźwięczały, czekając, aż Frederick zwerbalizuje kolejne sylaby. A krew płynęła, ogarniając coraz większą słabością ciało, odbierając witalność, która wsiąkała w ścianki naczynia i gnała ku walczącemu Feniksowi - Przeszłość mnie nie uwiąże, teraźniejszość mną nie zachwieje, a przyszłość mnie nie skusi. Przysięgam na moją przelaną krew, że dopóki pozostanie we mnie choćby jej ostatnia kropla, będę walczyć i pozostanę wierny ideom Gwardii - wszystko rozmazywało się, bladło, ale Frederick wiedział, czuł, że musi oddać wszystko.
Poświęcenie


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.01.17 15:29, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Frederick Fox - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Frederick Fox
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach