Wydarzenia


Ekipa forum
Brendan Weasley
AutorWiadomość
Brendan Weasley [odnośnik]30.12.16 17:33
First topic message reminder :

| 15 kwietnia

Bathilda Bagshot siedziała przy stoliku w salonie, powoli sącząc herbatę ze zdobionej filiżanki. Obok niej drzemał kot, leniwie kręcąc koniuszkiem ogona, zapełniając całe pomieszczenie swoim mruczeniem. Światło wlewało się przez czyste okna, nadając sali ciepłego klimatu kończącego się z wolna dnia.
- Wejdź, mój drogi, proszę - posłała Brendanowi jeden ze swoich łagodnych uśmiechów przepełnionych troską i uwagą. - Rozgość się. Herbaty?
Kobieta machnęła lekko różdżką, by porcelanowy imbryk uniósł się do góry i zapełnił bursztynowym, aromatycznym napojem drugą filiżankę. Kot przeciągnął się ospale i zeskoczył z kanapy, jakby chciał w ten sposób dać aurorowi znak, że powinien usiąść na tym miejscu zamiast niego. Nie miał chyba uczulenia na koty?
- Widziałam cię na ostatnim spotkaniu, Brendanie - odparła, nie strącając z ust spokojnego, troskliwego uśmiechu. - Przyjmowałeś moje słowa w milczeniu, ale twoje oczy wyrażały zdecydowanie więcej emocji, chociaż bardzo dobrze się z nimi kryłeś. Wiem, że jesteś obowiązkowy, potrafisz postawić prawidłowe priorytety w swoim życiu, dom Godryka Griffindora wiele cię nauczył, a ty sam również zostałeś doświadczony przez swoje życie, na barkach unosząc wiele ciężarów. Próba, na którą się zdecydowałeś, przychodząc tutaj, ostatecznie zweryfikuje twoje zamiary i chęci, podejmiesz w niej wiele trudnych decyzji, a będą one tylko początkiem, wskazaniem drogi - jak dobrze wiesz, źle wybrana droga może doprowadzić nawet do śmierci. Uważam jednak, że jesteś gotów przystąpić do Próby, ale... to tylko moje zdanie. Namyśl się, skosztuj moich czekoladowych ciasteczek i dopiero wtedy daj mi odpowiedź.
Bathilda sięgnęła pomarszczoną, lecz silną dłonią w stronę niewielkiego, białego talerzyka i przysunęła go w stronę Brendana, chcąc chociaż w ten sposób osłodzić mu gorycz tego czasu.

| na odpis masz 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Brendan Weasley [odnośnik]31.12.16 1:13
Mogło mu się zdawać, że to sen, że to tylko koszmar, że wystarczy otworzyć oczy, choćby zmusić się do tego, i te obrazy znikną, zostaną zamienione na jasne wnętrze salonu w chacie. Tym razem jednak była to prawda - mógł dotknąć ścian na korytarzu i one wciąż był tak samo zimne, jak zawsze; mógł krzyknąć, a echo niosłoby się tak samo, jak w każdy dzień. Neala, gdy czerwone światło ugodziło ją w pierś, opadła bez sił na posadzkę, kuląc się w bólu.
„Aurorzy zmuszeni zabijać swoje rodziny”
„Lista zabitych osób z dnia na dzień jest coraz dłuższa”

Ubarwienie na afiszach zmieniało się jak w kalejdoskopie, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co działo się tuż przed nimi.
Bocznym korytarzem ktoś przebiegł, kolejne ciało runęło na ziemię, a oczom Brendana ukazała się kolejna znana mu sylwetka - Mia Mulciber we własnej osobie. Różdżka uniesiona do góry, wściekłość wyrysowana na twarzy, zawziętość równie prawdziwa co ta, którą pokazywała Brendanowi jego młodsza siostra. Dokładnie przed momentem.
- Czym ty się stałeś, Weasley? - warknęła w jego kierunku. - Nie była ci kiedyś bliska? Czy ja nie byłam ci bliska? Nie byłam godna, mówiłeś. Więc stałam się kimś, na kogo sama zasługiwałam. On pokazał nam to, czego od dawna oczekiwaliśmy. Dobro nigdy nie zwycięży. Insinuato.
Machnęła różdżką tak, by świetlisty, ciemny bicz przeciął jego skórę na piersi niczym najostrzejszy z noży.
Informacje na afiszach płynęły, ostrzegając i informując.
„Zaufanie. Brak zaufania. Zerwane obietnice, przerwane przysięgi.”
„Zabijesz osobą, którą poprzysiągłeś chronić? Herezja czy właściwy wybór?”
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]31.12.16 2:11
Upadła, kuląc się z bólu, Brendan spojrzał na nią z mieszaniną niedowierzania i lęku. Upadła, ugodzona własnym zaklęciem czarnomagicznym, upadła jak prawdziwa. Nie jak lalka, nie jak manekin - jak mała-duża Neala. Neala, która stanęła po niewłaściwej stronie. Być może Brendan powinien czuć wyrzut sumienia, zrozumieć, że to przez jego zaniedbanie nikt nie był w stanie wskazać jej właściwej drogi -ale czuł jedynie gniew. Gniew na nią, że dała się zmamić. Że zdradziła. Że pierwsza stanęła naprzeciw niemu - była już dorosła. Wiedziała przecież, co robi. Padła, kuliła się z bólu, a Brendan wiedział, że nie mógł dać jej stąd odejść. Nie po tym, co zrobiła - każda zła decyzja niosła sobą konsekwencje. Ta również, dla Neali, jak i dla wszystkich jej ofiar. Kiedy pojawi się zbrodnia, musi pojawić się również kara, od zawsze o tym wiedzieliśmy. Od zawsze wiedziałaś.
Odgłos kolejnego upadającego ciała oderwał go od kulącej się z bólu siostry; wiedział, że w tym stanie się już nie poruszy - nie w najbliższym czasie. Nie musiał jej pilnować, powalona własną torturą wydawała się bezpiecznie odizolowana. Nie czuł współczucia - był na nią wściekły i gotów był wyładować tę furię na wszystkim i wszystkich. Nawet na niej - zdradziła ideały. Widok Mii nie wywołał u niego zdziwienia, nie zmiękły mu kolana, nie odczuł zaskoczenia. Akurat jej - mógł się tutaj spodziewać.
- Zawsze byłaś żmiją - warknął krótko, nim jego wzrok padł na kolejne pojawiające się afisze. Przysięgał- przysięgał ją chronić, spełniając ostatnią wolę umierającego, ale ona tej ochrony nigdy nie chciała. Nie potrzebowała jej, miała innych. Miała tych, do których należała i tych, wśród których żyła, tych samych, którzy zapewne doprowadzili ją tutaj. Musiałby ochronić ją przed nią samą - a takiej mocy nie posiadał. Ten gniew, ta zawziętość... oni wszyscy byli szaleni. Oni wszyscy walczyli po złej stronie. Jego honor został złamany, nie dotrzymał przysięgi, nie wykonał ostatniej woli umierającego i nic tego nie usprawiedliwiało. Czuł, czuł palący wyrzut sumienia, czuł na sobie pogardliwe spojrzenie ojca i zawód w oczach martwej matki. Czuł, że zawiódł - ale izolował się od tych uczuć w dynamice walki.
- Protego - spróbował odgrodzić się od bicza, zamaszyście wyciągając przed siebie różdżkę. Czym się stał? Stracił honor, stracił siostrę, ale nie stracił ducha walki. Choć miał wrażenie, że życie wymykało mu się z rąk, że grunt przestał być stabilny, a wszystko wokół zmierzało do ostatecznego końca... wiedział, że póki miał w sobie choćby ostatnią kroplę krwi, że póki wciąż mógł oddychać, musiał walczyć. Nagły przypływ adrenaliny sprawiał, że słyszał już tylko własne bicie serca, a strach zderzony z wszechobecnym chaosem wywoływał gniew - kotłujący się, wściekły gniew. Wojna jeszcze się nie skończyła. Dobro jeszcze nie przegrało. Póki choćby ostatnia różdżka walczyła, wciąż tlił się płomień nadziei. Pochłonął go ferwor walki, zbyt ważnej, by dać się rozproszyć myślom.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness


Ostatnio zmieniony przez Brendan Weasley dnia 31.12.16 2:14, w całości zmieniany 1 raz
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]31.12.16 2:11
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością


'k100' : 80
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]01.01.17 22:03
Świetlisty bicz przywołany klątwą zakreślił krąg w powietrzu i odbił się od srebrzystej tarczy, oplatając silnie ramię młodej kobiety. Krzyknęła zduszonym głosem i oparła na kolana, patrząc z wyrzutem na Brendana, jednak nie miała zamiaru dawać za wygraną.
- Vulnerario - jej głos był twardy, charczący, pełen nienawiści. Dłoń drżała od bólu, ale wypowiadane słowa mogły burzyć mury. Zaklęcie miało ugodzić go w bok, sprawić jak najwięcej bólu, ale nie zabić. - Jak wiele jesteś w stanie wytrzymać, Weasley?
Prowokacja czy próba wymuszenia na Brendanie, by przyznał się do własnych słabości? Następna sylwetka, nieco zamazująca się, wycelowała różdżkę w sklepienie. Odłupane kamienie spadły z łoskotem na ziemię, ścierając z lewego ramienia Weasleya nie tylko materiał jego ubrania, ale też i skórę, boleśnie raniąc ją i powodując krwawienie. Bodźców dookoła niego było coraz więcej. Błyski rzucanych czarów, krzyki zabijanych kobiet i mężczyzn były nieznośne dla oczu i uszu, ale przecież nie poddawał się.
„Zakon Feniksa - nadzieja czy wątła obietnica zmian?”
Nagle poczuł silny uścisk w drugim boku. Zimne ostrze sztyletu przeszło niezwykle gładko przez skórę, przecinając wnętrze jego ciała i, póki znajdowało się w jego wnętrzu, stanowiąc pewnego rodzaju korek. Na jak długo?
- Nic nie wróci wam życia, a ty dobrze wiedziałeś, za co umierasz - szept dotarł do ucha Brendana razem z ciepłym, żywym oddechem siostry, która najwyraźniej dała radę pozbierać się po zaklęciu torturującym.
Neala szybkim ruchem wyciągnęła sztylet. Świat Brendana zaczynał rozmywać się w ferworze toczącej się walki.
„Zakon Feniksa upadł. Rodzinom poległych składamy kondolencje.”

| na odpis masz 24h
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]02.01.17 13:55
Jak wiele był w stanie wytrzymać - wiele. Silna wola, siła fizyczna, determinacja, to były jego najmocniejsze atuty. I choć nie dowierzał temu, co widział, walce wokół, gasnącej walce, w której on zdawał się być ostatnim bastionem, ostatnim niedobitkiem, nigdzie nie było innych ludzi, on nie mógł się poddać. Oczywiste wartości tliły się w nim silnie, i choćby cały świat stanął na głowie, a najbliżsi mu stanęli - jak Neala - po niewłaściwej stronie, nie miał zamiaru się poddać. Adrenalina buzowała w nim mocno, przetaczała się razem z wartko płynącą przez żyły krwią; w ferworze walki Brendan nie miał nawet krótkiego momentu, w którym mógłby oddać swoje myśli wszystkiemu, co działo się dookoła niego. Zapewne wciąż nie do końca przyjmował do wiadomości tę straszliwą i brzemienną w skutkach porażkę - każdą z porażek, zarówno tą, którą okazała się jego siostra, zarówno tą, którą była oczywista zdrajczyni w ich szeregach, jak i tą, którą była cała ta przegrana. Tragiczne emocje kotłowały się wewnątrz niego, otulone twardą skorupą teraźniejszości, która nie pozwalała im wymknąć się na wierzch. Najważniejsze było jego zadanie. Rozkaz. Walka - do samego końca, jeśli trzeba.
Z jednej strony ciśnięty został urok, ktoś inny osunął sklepienie, a gruzy opadły wprost na niego. Kolejny afisz, jesteśmy jednym i drugim. Jesteśmy nadzieją i przyniesiemy zmiany.
Zawył, czując sztylet przebijający jego ciało, ostrze wchodzące w niego jak w masło; i słowa, śliskie jak słowa żmii, nie dowierzając, że wypowiada je jego własna siostra. Lepiej było zginąć na stojąco niż umrzeć na kolanach, to jedno wiedział na pewno. Wszyscy będą kiedyś martwi - ale z nich dwojga to Brendan spojrzy wówczas ojcu prosto w oczy bez żadnego wstydu. Ale nie otworzył ust, zaciskając zęby z bólu; słowa były niczym i nie miały żadnego znaczenia wobec czynów - Neala popełniła błąd. Błąd, od którego nie mogła się już wycofać - zamordowała niewinnych ludzi. Mia obrała swoją ścieżkę, idąc za zewem krwi, za zewem własnego dziedzictwa. On - i tak był już martwy, spodziewał się malowniczej smugi krwi, jaka rozleje się wraz z wyciągniętym z niego sztyletem. Umierał -  a może już był martwy? Jeśli tylko, to miał zamiar zabrać za sobą tyle cholernych trupów, ile tylko się da. Ku większemu dobru.
- CONFRINGO MAXIMA - przekuł swój wrzask bólu w inkantację zaklęcia, choć wiedział, że opadał z sił; wycelował różdżkę ponad siebie - na rozchwiane sklepienie, z którego opadały już gruzy. Zginiemy wszyscy. Zgniecie razem ze mną. Nie dam wam skrzywdzić więcej ludzi. Oczy miał już zamknięte, nie chciał widzieć rozmazanych smug, nie chciał widzieć samego siebie opadającego z sił.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]02.01.17 13:55
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : rzut kością


'k100' : 64
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]02.01.17 20:05
Karminowa ścieżka krwi zatoczyła łuk i opadła ciężko na ziemię, dołączając swoja ogniwa do łańcuszka tworzonego ze pozostałych ofiar, których w Ministerswie było już zdecydowanie za dużo. Sztylet, upadając zaraz za czerwonymi kroplami, wydał z siebie metaliczny dźwięk, ściskający za uszy i gardło. Lewe ramię Brendana piekło, po koniuszkach jego palców spływały kolejne najdrobniejsze części waluty, którą przyszło mu płacić za ten świat, upadający na sam skraj swojej moralności. Materiał koszuli przesiąkł posoką, z ciepłem upływającego życia przyklejając się do skóry, hacząc o naderwane fragmenty skóry ukazujące głębokie rany.
Zaklęcie nie miało wystarczającej siły, by spowodować wybuch pochłaniający wszystkich zgromadzonych przy Weasleyu napastników, ale sklepienie, nie dość wytrzymałe po wcześniejszych atakach, oderwało się od całej konstrukcji, z łoskotem opadając na tych, którzy chcieli pozbawić jego życie całego sensu. Afisz zdążył jeszcze zmienić się w ostatniej chwili, nim został zasłonięty przez pył.
„Nadzieja zawsze umiera ostatnia”

I nagle wszystko ustało. Huk w jednej chwili stał się absolutną ciszą, która aż kuła w uszy. Błyski rzucanych zaklęć stały się otaczającym mężczyznę półmrokiem. Czuł wilgoć i świdrujący w nosie zapach... zgnilizny. Odór ludzkich ciał, które powoli zaczynały się rozkładać.
- Brendan - słodki głos, tak doskonale znany, lekki niczym piórko. Wspomnienie dzieciństwa, czarnych pereł i uśmiechu pełnego rodzinnego ciepła. - Mój drogi synu, otwórz oczy, to jeszcze nie koniec twojej drogi.
Rany przestały piec, ale wciąż istniały na jego ciele, krwawiły jednak zdecydowanie mniej, jakby nagle czas się dla nich zatrzymał. Zmęczenie, ciężki oddech i ból, promieniujący od lewego ramienia po samo biodro, wydawały się być zdecydowanie bardziej realne.
Obok Brendana bezszelestnie przebiegła świetlista postać jego patronusa i pomknęła korytarzem dalej. Niedaleko nich przepłynęli dementorzy, ale zupełnie nie interesowała go obecność dwóch osób. Zachowywali się tak, jakby w ogóle ich tu nie było.
Świadomość istnienia tego miejsca nie zawsze mogła iść w parze z możliwością odwiedzenia go. Azkaban, pełen cel zapełnionych czarnoksiężnikami, wciąż jednak istniał.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]02.01.17 20:54
Brzdęk sztyletu, ból, brutalny, zimny dźwięk sztyletu opadającego na kamienną posadzkę - jego kolana się ugięły, uklęknął. Bardziej niż jego ciało - bolał chyba ten dźwięk, tragiczny symbol zdrady jednej z osób, której o zdradę nie posądziłby nigdy. A jednak, Neala wybrała stronę cienia - i powinna za ten wybór zapłacić taką samą krwią, jak ta, którą wytoczyła dziś z innych. Na krótko przyłożył dłoń do mokrego materiału koszuli, spoglądając na jej wnętrze ubrudzone posoką. Jak mogłaś, Nealo? Zacisnął pięść, po palcach której spływały krople krwi z ran na ramieniu, ból był przeogromny, ostateczny, śmiertelny - choć adrenalina wciąż trzymała go z dala od paniki. Ku śmierci szedł z podniesionym czołem - dumnie i z jej nadejściem pogodzony. Nie miał się czego wstydzić, zachował się dokładnie tak, jak trzeba było - i zrobił to, czego od niego oczekiwano. W to wierzył, kiedy przymykał oczy, ostatkami sił dostrzegając ostatni z afiszów. Nadzieja jeszcze nie umarła, powtarzaj w myślach jak mantrę. Póki żył...
Zamknął oczy i otuliła go duszna ciemność, strop się osunął, a huk zwiastował katastrofę. Czy nie zawiódł? Czy tym sposobem zginą również oni, mordercy? One? Tak bardzo chciał je wziąć ze sobą na drugą stronę - to był dla nich jedyny ratunek, odejść z tego świata, tak jak wszystkie ich ofiary, które odesłały z tego świata. Nadzieja - nadzieja umiera ostatnia, musiał trzymać się nadziei. Nadziei na to, że sprawiedliwość zatriumfuje. Wtem jednak - wokół nastała cisza. Wciąż czuł ból palący jak tańczący ogień, czuł krople krwi spływające po jego ciele, a jednak - strugi ustały. Zmieniło się też powietrze, wcale nie na świeższe, ale nie czuł jak gruzów, a jedynie swąd starego mięsa i piwniczny zaduch. Był przygotowany na ostateczne uderzenie - ale to nie nadeszło. Zamiast tego nastała głucha ciszą, przecięta dopiero łagodnym głosem, który rozpoznałby wszędzie. Słowem, któremu nie potrafił się sprzeciwić, nie bez trudu unosząc powieki przerażonych oczu.  
- Matko - wychrypiał, podążając wzrokiem za źródłem głosu, patrząc tylko na kobietę. Jak oczarowany - nie widział jej tyle lat, ale zdawało mu się, że nie zmieniła się prawie wcale. Jej długie, kasztanowe włosy, zielone oczy, w których rozkochał się jego ojciec. Jej uśmiech - zawsze ciepły. Jeśli nadzieja mogłaby mieć twarz, wyglądałaby jak jego matka. Patrzył na nią, nie potrafiąc ani nie chcąc ciągnąć wzroku ku sobie, ku zakrwawionej koszuli, ubraniu, wiedział, że te rany były śmiertelne, a jednak - coś zatrzymywało pieczenie. Coś zatrzymywało krwawienie. Czas, który się zatrzymał, zaklinając ich w dziwnym półśnie pośrodku niczego, kiedy klęczał w kałuży własnej krwi.
Czy ja umarłem, mamo? Nie, mówisz, że to nie jest jeszcze koniec.
Jedynie kątem oka dostrzegł światło, jasną smugę, psa, za którym sunęli dementorowie. Nie patrzyli na niego, nie przyciągał ich. Na pewno nie był martwy? A może - umarł i miał stąd wrócić?
Dopiero teraz, kiedy ogarnął go przedziwny do zrozumienia spokój, bo przecież spokój przeszyty bólem, niepokojem i podejrzanymi wizjami, w których wiedziony doświadczeniem doszukiwał się powracających koszmarów, docierało do niego, co właściwie się dotąd wydarzyło. Śmierć, pożoga, zniszczenie; samozniszczenie Neali, zdrada Mii, tak wiele ofiar. I on - i jego bezradność. Nie uratował nikogo, był za wolny. Za mało skuteczny. Za słaby na wszystkie obietnice, które składał przed samym sobą.
Zawiodłem cię, mamo?
Gdzie się właściwie znalazł? Czym było to miejsce, te kraty, te czarne duchy... Ból dekoncentrował jego myśli, wyrzuty sumienia odciągały je w innym kierunku, wstyd zasłaniał wszystko. Musiał się postarać bardziej. Bardziej, niż wtedy, kiedy... kiedy złapał tego człowieka, a potem widział jego zdjęcie a gazecie, zza krat... Azkabanu, najbardziej przerażającego miejsca, jakie kiedykolwiek wniosła ręka człowieka, a nad sensem istnienia którego Brendan nigdy się nie zastanawiał. Ktokolwiek tutaj trafiał - zawsze dlatego, że na to zasługiwał.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]02.01.17 23:33
Czarny kamień, z którego zbudowane były ściany tego ogromnego budynku, dawał dodatkowe wrażenie przytłoczenia, braku odpowiednio dużego pola, po którym można było się poruszać. Mimo tego nie było tak całkowicie ciemno - prze zakratowane okienka, wyrastające wysoko ponad głowami, wlewało się mleczne, księżycowe światło. Matka, której uśmiech poszerzył się, ciągnąc ku górze również kąciki oczu, nie wydawała się być duchem. Jej skóra była żywa, odpowiadała na bodźce, barwne tęczówki poruszały się, powieki mrugały. Uniosła dłoń, mu móc dotknąć nią jego policzek. Była ciepła, prawdziwa.
- Mój drogi, ukochany syn - szepnęła do niego z rozrzewnieniem. - Tak wiele przeszedłeś w tym czasie. Tak wiele sprzeczności narodziło się w twojej duszy i na tak wiele pytań nie znalazłeś jeszcze odpowiedzi. Tak wiele zdobyłeś ran w tym starciu ze swoją własną przeszłością i strachem. A jednak jesteś tutaj. I dotarłeś tu o własnych siłach. Jestem z ciebie dumna, mój Brénainn. Ojciec również jest z ciebie dumny, choć ty zapewne w to wątpisz. Wstań, chwyć mocno swoją różdżkę i chodźmy dalej.
Podała mu swoją dłoń, by pomóc mu wstać z kolan, a kiedy oboje stali na prostych nogach, powoli ruszyła przed siebie - wzdłuż korytarza, gdzie po obu jego stronach znajdowały się zakratowane cele. W jednej z nich leżała rudowłosa kobieta, dokładnie ta, która z taką łatwością wbiła Brendanowi sztylet w plecy. Leżała wychudzona, ale mrugała; jednak te mrugnięcia były pozbawione elastyczności, wyglądały, jakby wykonywała je zmęczona tańcem porcelanowa lalka. Bez życia, bez świadomości, bez magii.
- Droga, którą obrałeś, jest dobrą drogą, ale wymaga wielu wyrzeczeń. Wymaga wypracowania w sobie bezstronności - jeśli twoi najbliżsi zbłądzą, a jedyną rzeczą, jaka ich wyswobodzi, będzie śmierć, ty będziesz musiał przyjąć to bez mrugnięcia okiem. Wiem jednak, że będziesz w stanie to zrobić. Udowodniłeś to, gdy postanowiłeś pogrzebać pod gruzami nie tylko siebie, ale i swoich wrogów.
Obok celi wisiał rozwinięty pergamin - raport.
„Zbrodnie przeciwko magicznej społeczności i magii. Wyrok - pocałunek dementora. Wykonano.”
W celi na przeciwko, bezwładnie oparta o ścianę, w takim samym stanie jak Neala, siedziała Mia Mulciber. Obok wisiał taki sam raport, równie przytłaczający, co poprzedni.
- W którymś momencie możesz zostać zmuszony, by zrobić krok w przepaść - ratując tym życie ludzi, których nie znasz, a nawet, jeśli chciałbyś ich poznać, nie byłoby to możliwe, bo jest ich zwyczajnie zbyt wielu. Innym razem zostaniesz zmuszony zostawić swoich przyjaciół na śmierć, samemu trzymając się swojego życia mocno i zawzięcie, by dzięki temu twoja misja dotarła do szczęśliwego końca i mogła dać szanse waszej przyszłości.
Gdy przeszli dalej, na wolnej ścianie, tuż przy oknie, przez które wlewało się mleczne światło, wisiała długa lista, przy której lewitowało samopiszące, czarne pióro. Narzędzie poderwało się, zanurzyło swój czubek w ciemnym atramencie i dopisało kolejną osobę do wcześniejszej listy. Tuż obok Samuela Skamandera, Herewarda Bartiusa, Benjamina Wrighta, Eileen Wilde, Michaela Tonksa i innych Zakonników, znalazł się Garrett Weasley. Na górze ponuro trzymał się napis:
„Zginęli”
- Jeszcze możesz się wycofać, mój synu. Możesz oddać swoje życie młodości i ogniu życia. Chcesz iść dalej czy jednak mogę pozwolić ci wrócić tam, gdzie byłeś? - pogładziła go po zdrowym ramieniu, patrząc na niego z pewnym oczekiwaniem, ale też troską, tak zwyczajną dla matczynego serca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 1:13
Azkaban. Nigdy tutaj nie był - i świadomość istnienia tego miejsca bez posiadania faktycznej wiedzy na jego temat wydawała mu się o wiele łatwiejsza. Czerń ścian, sufitów, posadzki, kraty w oknach, przytłaczające towarzystwo dementorów... wszystko sprawiało, że to miejsce było całkowicie pozbawione iskry radości, pozbawione choć skrawka światła - najstraszliwszy budynek wzniesiony ręką człowieka. Taki, w których trzymano najgorsze kreatury przeciwstawne wobec samej istocie magii, takie, które wykorzystywały ją do najgorszych celów. Mordercy - bezduszni, wynaturzeni, obrzydliwi. Zasługiwali na los, który ich spotkał. Zasługiwali na los gorszy od śmierci, którym było to więzienie. Sylwetka jego matki tutaj zdawała się go prowadzić jak anioł, stróż, element zupełnie odrębny, obcy, będący tutaj tylko dla niego. Jak przewodniczka - zupełnie jak wtedy, kiedy był małym chłopcem. Przymknął oczy, kiedy poczuł dotyk jej dłoni - ciepłej, delikatnej, subtelnej jak muśnięcie promienia słońca. Jednak w tych okrutnych ścianach było słońce - była tu jego matka. Wolna.
Słuchał jej z trudnym do opanowania wzruszeniem i zacisnął powieki mocniej, kiedy nazwała go jego prawdziwym imieniem, nigdy się tak nie przedstawiał i właściwie nigdy nikt go tak nie nazywał - oprócz niej. Imię było staromodne, dziwnie szlacheckie... i było nadane przez nią. Taką ją pamiętał - dobrą, spokojną, cierpliwą i opiekuńczą. Taką ją pamiętał, choć nie było go przy niej, kiedy przedwcześnie umierała. Więc nie zawiódł - więc byli z niego dumni. Obydwoje. Nie wstał od razu, opuszczając głowę, dając opaść bezładnie kosmkom rudych włosów zroszonych plamami czerwonej krwi, dłonie zwisały obojętnie wzdłuż jego boków. Usiłował opanować wzruszenie, nagromadzenie bezbrzeżnie trudnych emocji, które nagle skotłowały się w nim jak burzowa chmura; Neala, jego honor, jego matka, wspomnienie ojca. Czy on też wciąż na niego patrzył? W końcu, uścisnął jej dłoń; jego oczy były zaczerwienione. Powstał - z jej pomocą - nie oglądając się na siebie, przerażony wizją, którą mógłby dostrzec. Wolał się nawet nie domyślać, jak wiele musiał utracić krwi. Za jej radą, zacisnął dłoń na różdżce, której wciąż nie wypuścił z rąk.
Czym była ta wizja - życiem po życiu, snem, transem, pośmiertną chwilą rachunku sumienia? Umarł, znajdował się gdzieś w niebycie, gdzie widział skutki wszystkich swoich działań? Neala nie umarła, zamknięto ją tutaj - poczuł ukłucie żalu, śmierć byłaby dla niej lepsza niż to. Ale Azkaban był karą, którą musiała ponieść - nie widział żalu u swojej matki. U ich matki. Zatrzymał się przed kratą jej celi, bez wyrazu przyglądając się temu, czym się stała. Ale wiedział, że nie stała się tym przez niego - stała się tym przez własne wybory. Wybory, których dało się uniknąć? Tego nigdy się już nie dowie. Czy miał na nie wpływ? Czy mógł zareagować w odpowiedniej chwili? Mógł jedynie zrobić wszystko, co w jego mocy -  i zrobił. Wydawało mu się, że Neala będzie rozsądna, rozważna i będzie w stanie klarowanie ocenić sytuację. Źle mu się wydawało - ale musiał dokonać wyboru, który wcale nie był łatwy. Nie był jednoznaczny. I nie mógł wybrać Neali. Ich porażka i tak oznaczała widok, który widział przez kraty - Nealę pozbawioną życia, w ten czy inny sposób. Przyjął jej słowa w milczeniu, odczytując w nich pochwałę. Ojciec zawsze naciskał na prawidłowe rozumienie sprawiedliwości. Tak właśnie chcieli go wychować - chcieli, żeby potrafił rozróżnić dobro od zła i w kluczowym momencie stanąć po właściwej stronie. Nawet, jeśli musiałby się przez to zwrócić przeciwko najbliższym. Przeciwko tym, którzy prócz niego nie mieli nikogo - Neali. Szybko odwrócił wzrok z kartki opisującej wyrok, odwrócił się i ruszył za matką - nie oglądając się za siebie. Na Mię nie spojrzał.
Rozumiał jej przestrogę i pojmował sens jej słów. I akceptował je z pokorą. Nie miał prawa oceniać, które życie jest cenniejsze, ale to właśnie ona - ona i ojciec, którego znał bardziej z własnej wyobraźni i opowieści aniżeli ze wspomnień - wychowali go na człowieka, którym był. Na człowieka, który nie wahał się poświęcić siebie, by ratować ludzi - obcych, czy nie. Na tym polegała ścieżka aurora i jeśli na tym samym miała polegać ścieżka Feniksa, mógł jej oddać wszystko, co miał. Dla lepszego jutra, za świat naszych dzieci. Za świat Neali. Ona stała się dzisiaj ofiarą, ale w Londynie mieszkało jeszcze kilkaset dziewczynek takich jak ona. I wszystkie chciały przeżyć. Dożyć lepszego dnia, lepszych czasów, świata bez uprzedzeń, niesprawiedliwości i tyranii.
Wiedział też, że wybory nigdy nie były łatwe.
Podszedł do listy, po której tańczyło samopiszące pióro, przyglądając się kolejnym nazwiskom; na każdym z nich jego oko zastygło na dłużej, w cichej zadumie i chwili przepełnionego szacunkiem milczenia. Zginęli - wszyscy, choć nie widział pośród nich własnego imienia. Więc jednak wciąż żył? Był zbyt skonfundowany abstrakcją sytuacji, by doszukać się w niej poukładanej logiki.
- Nie - odpowiedział matce z przekonaniem, nie odrywając wzroku od listy nazwisk. - Nie boję się śmierci, matko. I nie będę stał z założonymi rękami, kiedy toczy się wojna. Nic mi... nic komukolwiek po życiu, które trzeba spędzić na kolanach. Cofają się tylko tchórze, jestem tu potrzebny.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 1:59
Trzymała się odrobinę za nim, pozwalając mu iść przodem, obserwując jego ruchy i czekając z gotowością, by móc go podeprzeć w razie jego osłabienia. Wiedziała, co przetrwał. Wiedziała, że wiele dał, by móc tu dotrzeć i wielce to ceniła. Gdy zatrzymali się oboje przed pergaminem z listą tak dobrze znanych mu nazwisko, milczała. Nie chciała przerywać ciszy, w której to jej syn prowadził batalię z samym sobą. Dała mu czas, by odtajał; by pokazał, że jest gotów na ostatni etap swojego trudu.
- Fortes fortuna adiuvat - wyszeptała tylko, wiedząc, że nie trzeba więcej, by jej głos został usłyszany, a słowa zrozumiane. Znów spojrzała na Brendana tym samym, ciepłym wzrokiem, który teraz miał w sobie jeszcze więcej dumy i uznania. - Nadal bądź lwem, mój kochany synu. Bądź lwem, który zwojuje świat. Nigdy się nie poddawaj, a swojej woli walki pilnuj jak najdroższego ze skarbów.
Podeszła bliżej niego, a na policzku złożyła matczyny, pełen miłości pocałunek. Żegnała się z nim. Fragment jego drogi, w którym miała mu towarzyszyć, dobiegał już końca. Wskazała mu tylko jedno pomieszczenie, znajdujące się tuż obok niego. Pusta cela, do której otwarta była krata. Na samym jej środku stało drewniane wiadro, najprostsze, zwyczajne, znajdujące się zapewne w każdym domu, oraz sztylet - ten jednak taki zwyczajny już nie był. Jego rękojeść była podzielona na dwie części - na górnej, na czerwonym tle poruszył się lew, rycząc bezgłośnie i potrząsając grzywą; na dolnej - na złotym tle przechadzał się lis, trzymając w pysku różdżkę. Ostrze było przedzielone cienką, pionową linią, a po obu jego stronach wygrawerowane były hasła, które Brendan zapewne doskonale znał - fortes fortuna adiuvat oraz ubi concordia, ibi victoria.
- Kiedyś tylko twoja krew będzie mogła uratować tych, na których ratunku ci zależy.
W głowie aurora zamajaczyło wezwanie. Wezwanie do przyjęcia ostatecznego poświęcenia.
Matki już nie było obok niego. Pozostał sam - sam ze swoim wyzwaniem i decyzją, która od teraz miała rzutować na całe jego życie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 4:52
Dziękuję, mamo.
Choć nie pożegnał się z nią na głos, był pewien, że dostrzeże wszystko, co chciałby jej przekazać, w jego spojrzeniu. Wciąż ogarniało go przejmujące wzruszenie, tak wywołane jej słowami, jak i czułymi gestami - brakowało mu jej. Stracił matkę przedwcześnie, zostając sierotą właściwie jeszcze jako dziecko - i mając już wtedy na głowie młodszą siostrę. Gdyby ona wciąż z nimi była - wszystko wyglądałoby inaczej, a dzisiaj nie mają już po niej nawet żadnej pamiątki. Pereł, fotografii... Ale ona wciąż trwała. Nie żyła, nie istniała zapewne nawet fizycznie, ale skądś wciąż go obserwowała. I była przy nim, jak anioł stróż strzegący własnego dziecka. Wydarty z jej rąk zdecydowanie zbyt wcześnie nie miał czasu, żeby przygotować się na ich rozstanie. Ale to rozstanie nigdy nie nastąpiło, bo, podobnie jak jego ojciec, matka na zawsze pozostanie częścią niego. Poczekaj, chciałby powiedzieć, rozumiejąc, że jej matczyny gest jest już poczekaniem; chciałby, ale głos ugrzązł mu w gardle. To nie był właściwe moment - ona była tutaj, żeby poprowadzić go do przodu, przez to, co zbyt trudne do poniesienia w pojedynkę. Była tutaj przy nim i dla niego. A teraz - musiała stąd odejść. A on, powściągając wszystko, jedynie ruszył w miejsce, które mu wskazała. Nigdy nie był dość wylewny, by pokazać bliskim wszystkie swoje emocje i zawsze tego potem żałował - jeszcze nie wiedział, jak bardzo będzie żałował tych wszystkich słów, które mógł wypowiedzieć, a które zachował dla siebie, w trakcie tego spotkania.
Wszedł do celi, w pierwszej chwili nie rozumiejąc, co było w niej tak nadzwyczajnego; ot wiadro - co miał z nim zrobić? I sztylet, sięgnął po niego, krótką chwilę obracając go w dłoniach, przyglądając się poruszającym się przepięknym grawerom.
Bądź lwem, mówiła matka, ale trzeba być lwem i lisem. Tym właśnie był - pół krwi Weasleyem, pół krwi Longbottomem.
Obrócił się, słysząc słowa matki, przyjmując je wciąż z milczeniem, lecz gdy spojrzał na nią drugi raz - już jej nie było. Przez moment zaczął się zastanawiać, czy to wszystko działo się naprawdę, czy cała ta batalia, te śmierci, osadzeni w Azkabanie, czy to wszystko naprawdę się wydarzyło? A może - było tylko wytworem jego wyobraźni, kiedy siedział zamknięty tutaj, w czarnej celi czarnego Azkabanu, zaklęty urokiem, który miał sprawić, że zabije sam siebie, zamroczony czarnomagiczną klątwą tyrana, który przejął już władzę nad światem. Prawdą mogło być wszystko - lecz czym była prawda? Czy prawda w ogóle mogła być obiektywna? Czy prawdą jest to, co widział on, czy to, co działo się w rzeczywistości, w której aktualnie się znajdował? Bo przecież umarł, namacalnie, realnie, umarł. Teraz zaś żył - i umrzeć miał znowu, podczas gdy duchy krążyły gdzieś w innym świecie. To miało być rozwiązanie? Ostateczne poświęcenie?
Skończ.
Nie był pozbawiony wahania, kiedy mocnej zaciskał dłoń na zdobionym sztylecie, w myślach skupiając się na lwie i lisie. Nie - był całkowicie przekonany, że to wszystko było szaleństwem. Ale niezależnie od tego, czy w tych majakach tkwił jakikolwiek sens, czy może naprawdę był jedynie więźniem zamkniętym w Azkabanie i we własnym umyśle, wiedział, że to było ostateczne rozwiązanie.
Kiedy przyjdzie czas - nie będzie dbał o własną krew. Walczył dla innych, nie dla siebie i tego jednego trzymał się mocno jak tonący brzytwy. Był w stanie poświęcić samego siebie - po to, by przyszłość miała jakikolwiek sens. Jeśli nie jego przyszłość, to przyszłość w ogóle, abstrakcyjna przyszłość czarodziejskiego świata. Albo świata w ogóle - w tej chwili trudno to rozdzielić.
Wyciągnął lewą dłoń nad wiadro, drżącą dłoń, nie tylko od bólu świeżo zasklepionych ran, ale i drżącą strachem - przerażeniem, doskonale widocznym w jego czarnych jak noc źrenicach. Zacisnął pięść, zbierając siły, z niedowierzaniem przecząco kręcąc głową - naprawdę miał to zrobić? Naprawdę chciał? Oddanie swojej śmierci w trakcie walki było łatwiejsze, nie miał czasu na wahanie, musiał działać natychmiast, a sytuacja nie była tak abstrakcyjna jak w tym momencie. Jednak - coś podpowiadało mu, że to jedynie fragment większego absolutu, który go tutaj przywiódł i przeprowadzał przez te kolejne etapy, aby doszedł aż dotąd - do ostatecznego poświęcenia. Jeśli zrobisz to szybko, Brendanie, poczujesz mniej bólu - dobrze o tym wiesz.
Wyprostował palce, szybkim ruchem sztyletu przecinając wnętrze dłoni w poprzek, zaciskając z bólu zęby. Prędko osunął się z powrotem na kolano - był już wszak osłabiony poprzednią batalią - i uchwycił palce rozciętej dłoni w prawą, odginając je w tył  - by krew polecała większą kaskadą, wyginając twarz w potwornym grymasie niewyobrażalnego bólu.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 12:08
Jak tylko sztylet przeciął skórę na dłoni Brendana, w jednej chwili otworzyły się stare rany. Ramię zaczęło piec i szczypać, gdy tylko otarło się o nie lekkie tchnienie wiatru. Rany na bokach, wspomninia po przykrych wydarzeniach z wcześniej bitwy, znów zaczęły krwawić, jakby krew płynąca z jego dłoni była niedostatecznym dowodem poświęcenia.
Czerwona posoka zbierała się na dnie drewnianego wiadra, kolejna gęsta kropla z cichym kapnięciem dołączyła do swoich sióstr. Ulatywało z niego życie. Ulatywała siła i jakakolwiek moc do walki. Ulatywała z niego młodość i jego własna krew, która napędzała cały ten mechanizm. Wytrzymał już wiele, ale ile czasu upłynie, póki sam nie straci przytomności z bólu i cierpienia, jakie przepływały cały czas przez jego ciało?
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 13:53
Krzyknął z bólu, kiedy ramię rozpaliło się otwartą raną, wygiął się, czując na bokach piekące smugi, nie rozumiał, co się działo. Zatrzymany czas znów ruszył - przetaczając jego krew na nowo, a może, właśnie w ten sposób wracał do utraconego życia? Zacisnął zęby, jego czoło przecięła gruba zmarszczka, ściągnął brwi i opuścił powieki  - rysy jego twarzy wyrażały już jedynie niewyobrażalne cierpienie, które przysłoniło mu wszystko. Nie był w stanie skoncentrować swoich myśli, skupić się na jakichkolwiek słowach - bo choć wytrzymać mógł wiele, choć jego wytrzymałość dorównać by mogła niedźwiedziowi, właśnie coś rozszarpywało go żywcem - a może robił to on sam? Kiedyś tylko twoja krew będzie mogła uratować tych, na których ratunku ci zależy, słowa matki powróciły jak ciche echo, brutalnie obdzierając coraz bardziej mglistą rzeczywistość. Uwiesił ramię nad wiadrem, wciąż odginając palce - choć po ramieniu struga spływała w dół do zbiornika, to rany na bokach nijak nie mogły pomóc go zapełnić. Czy miał powiększyć tę ranę? Ból był tak wielki - targnięty kolejnym spazmem wygiął palce mocniej do tyłu, chcąc przyśpieszyć upływ krwi, aż usłyszał, jak chrupnęły kości - i pochylił się nad wiadrem boleśnie, wyginając usta.
Miało być pełne? Co za abstrakcja - bez znaczenia, miał oddać życie, odebrać je sobie samemu. Nie łudził się, że to przeżyje, ale nie chciał długiej, poniżającej i bolesnej śmierci. Jeśli tylko mógł - chciał to przyśpieszyć. Lewa dłoń, wsparta o kraniec wiadra, zwisała bezwładnie; uchwycił rzucony na bok sztylet i wbił go w bok ramienia mocniej, przecinając skórę od łokcia po sam nadgarstek. W jego szklistych oczach malowało się jedynie przerażenie, przerażenie zmieszane z szaleństwem; kiedy, opadając z sił, zsunął rękę całkiem do wiadra, wspierając się o jego owalny kraniec drugim ramieniem. Opadał z sił, uwieszony nad pojemnikiem uniósł głowę do góry, otwierając oczy na otaczającą go mgłę, z jednej strony wyginając się z bólu, z drugiej - nie chcąc widzieć własnej ręki zanurzonej w balii z własną krwią. To już koniec, nadchodził czarny krwawy koniec, ale niech to poświęcenie nie pójdzie na marne.
Niech to szaleństwo się skończy, chcę być martwy. Słyszysz mnie jeszcze, mamo?
Słyszysz mnie już, mamo?


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Brendan Weasley [odnośnik]03.01.17 18:21
Krople kapały - najpierw szybko, panicznie, by tylko dać pociągnąć się ziemskiemu przyciąganiu, potem coraz wolniej, aż znów przyspieszały, gdy skóra rozszerzała się przy coraz mocniejszym zginaniu palców. Ścięgna pękały, za chwilę pękły również kości, wywołując ogromny ból w całej ręce - każdy jej ruch bolał jeszcze bardziej, była złamana. Zerwane mięśnie w lewym ramieniu całkowicie wyłączyły je z ruchu, rany piekły i kąsały coraz mocniej. Siły od niego odchodziły, tracił panowanie nad własną postawą i równowagą, nad wzrokiem, który zaczął go zawodzić, nad uszami, w których odzywał się tylko nieprzemijający pisk. Krew płynęła gorącym strumieniem po skórze niczym nieskrępowana, ale... to wciąż było za mało. Wciąż drewniane naczynie nie było zapełnione nawet wystarczająco, chociaż czerwona ciecz pokrywała już całe dno a nawet i trochę ponad to.
Świat przed jego oczami przestał już przypominać jakikolwiek znane Brendanowi miejsce, kształty mrugały, zmieniały się, kolory zniknęły, były już tylko biało-czarnymi mroczkami, od których widoku aż pulsowały skronie. Czuł się coraz cięższy, odgłos kropli krwi wpadających do wiadra odbijały się z hukiem o jego czaszkę i w końcu padł na ziemię, tracąc przy tym przytomność.

Obudził się, po raz wtóry tego dnia, w zupełnie innym miejscu. Umarł? Sam dokładnie nie mógł stwierdzić, ale przecież wszystko na to wskazywało. Znajdował się w pomieszczeniu, ale jednak nie widział jego krawędzi i miejsc, gdzie kończył się sufit, a gdzie zaczynała podłoga. Na jego ramieniu nie było krwi, a rany, choć wciąż otwarte, nie krwawiły. Ogarnął go spokój, tak różny od mieszaniny uczuć, które trawił jeszcze przed kilkoma chwilami. Chwilowy stan równowagi fizycznej dał mu możliwość pojmowania tego, co działo się na jego oczach.
"Przysięgnij."
Wokół niego roztaczała się kojąca pieśń. Pieśń Feniksa. Łagodna, lekka i podnosząca na duchu. Dająca odwagę, siłę, zapewniająca o bezpieczeństwie.
"Kiedy przyjdzie czas, powstanę, by rozgonić mroki i choćby cień pochłonął wszystko, co znam, a nadzieja zgasła, stać będę nieulękły."
Myśli Brendana galopowały, niosąc za sobą nieznane, ale przepełnione wiarygodnością i prawdą słowa, które aż same prosiły się, by język nadał im realny kształt.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 03.01.17 21:49, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brendan Weasley - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Brendan Weasley
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach