Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.03.16 14:12

Salon

Pokój w rezydencji otwierany jest tylko tuż przed rozpoczęciem Sabatu - lady Adelaide Nott zwykle zaprasza w swoje progi najważniejszą śmietankę towarzyską, nie znosząc przy tym odmowy. Jednak nim rozpocznie się oficjalna część przyjęcia, kobieta za punkt humoru bierze sobie wprawienie w odpowiedni nastrój wszystkich przybyłych dam, poświęcając kilka wcześniejszych godzin na wyprawienie zabawy tylko dla pań, często tematycznej.
Za pomocą skomplikowanych zaklęć pokój dostosowuje się do liczby przebywających gości - dla każdego zawsze znajdzie się miejsce czy to na tradycyjnych sofach o aksamitnym, ciemnozielonym obiciu czy to na kanapach przypominających swoim wyglądem wielkie pufy. Odchylając się do tyłu można obserwować półokrągły stop pomieszczenia z freskami lasu i leśnych nimf, które dzięki magii wspólnie tańczą lub ścigają się wśród konarów wiekowych drzew. Wielkość pomieszczenia potęgują zawieszone na ścianach lustra w złotych ramach. Pomimo panującego przepychu, pokój sprawia wrażenie wykorzystywanego do spotkań grupowych, aczkolwiek mniej formalnych niż bale odbywające się na wielkich salach. W powietrzu lewituje kilka tac z kieliszkami wypełnionymi najróżniejszymi gatunkami najlepszych win wprost z piwnic lady Adelide. Niewidzialne skrzaty domowe gotowe są służyć każdej szlachciance, gdy tylko ta wyciągnie rękę po kolejny kieliszek.


Jemioła

Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.

Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.

Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.



Pozostały 3/3 jagody.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.06.16 18:55, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 1:02
31.12.1955r.

Drzwi rezydencji lady Adelaide Nott otworzono w momencie, gdy do północy pozostały jeszcze cztery godziny. To, co organizatorka grudniowego sabatu przygotowała dla zebranych dam pozostawało na razie tajemnicą. Wszystkie przybyłe panie odprowadzano do sali dopiero w momencie, gdy okazały imienne zaproszenie - dzięki temu w narastający tłum gości nie mogła zaplątać się żadna nieproszona czarownica. Tam natomiast miało odbyć się kameralne przyjęcie. Adelaide nie zdradzała wielu szczegółów, lecz w całym dworku nie można było uświadczyć ani jednego przedstawiciela płci męskiej, za wyjątkiem odźwiernych odzianych w ciemnozielone surduty.

Damy powoli zaczęły gromadzić się w przestronnej sali, która z każdą przybyłą osobą wydawała się coraz to większa. Choć na niewielkim podwyższeniu ktoś ustawił instrumenty samoistnie grające muzykę klasyczną, nie były one w stanie zagłuszyć szumu narastających rozmów. Pomimo że nigdzie nie można było dostrzec Adelaide Nott, to niewidzialne tace krążyły wśród gości, którzy w razie potrzeby mogli zwilżyć gardła dyniowym ponczem.

By wejść na event, wymagane jest imienne zaproszenie od Adelaide Nott.
Na zgromadzenie się i swobodne rozmowy macie czas do 27.06.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 10:46
Suknia

Dzisiaj miał być dla mnie niezwykle ważny dzień. Sabat noworoczny, ostatni raz wystąpię jako panna i pierwszy raz oficjalnie jako narzeczona lorda Blacka. Przygotowania trwały u mnie już od samego rana, miałam zarezerwowaną wizytę w domu mody, gdzie zajęli się moim makijażem oraz włosami, abym sama nie musiała się tym przejmować. Z kieliszkiem wina oczekiwałam, aż zrobią ze mnie jeszcze piękniejszą, niż byłam. W domu czekała mnie najtrudniejsza kwestia, wybór sukni. Musiała być idealna, chciałam w odpowiedni sposób zaprezentować swój ród, a przez to, że Yaxley’e mieli dość swobodny wybór jeśli chodzi o kolory sukien, to moja decyzja była zdecydowanie utrudniona. Stojąc tak przed lustrem i mając do wyboru dwie suknie w odcieniu liliowym i jedną zielonym, zdecydowałam się na tą liliową, która sięga aż ziemi. Jest dosyć prosta, materiał sukni przechodzi przez jedno ramie, drugie pozostawiając wolne. W pasie natomiast pasek materiału ozdobiony jest ślicznym kwiatkiem, od którego odchodzą jakby płatki, które rozlewają się w dół całej sukni, tworząc ciekawą kompozycję. Ozdobiona w rodzinną biżuterię i z pierścionkiem zaręczynowym na palcu, z włosami upiętymi ku górze z lekko puszczonymi kosmykami i już w makijażu, oczekiwałam przyjścia swojego narzeczonego.
Lord Black pojawił się po mnie punktualnie, odbierając mnie z rąk mojego ojca. Pomógł zarzucić płaszcz na ramiona, sprawił komplementy. Odprowadził mnie pod same drzwi rezydencji Lady Nott, gdzie okazało się, że póki co mężczyźni i kobiety bawią się osobno. Dygnęłam przed swoim narzeczonym, dziękując za odprowadzenie, życząc przyjemnej zabawy i informując go, że pełna nadziei już niecierpliwię się, aż będziemy mogli spędzić ze sobą resztę tej nocy.
Do rezydencji weszłam jako jedna z pierwszych, oddałam płaszcz i przyszykowałam swoje zaproszenie. Miałam je schowane w małej kopertówce, która w środku dodatkowo była powiększona zaklęciem, aby zmieścić tam wszystkie potrzebne mi przedmioty.
Zostałam odprowadzona do sali, która była niezwykle pięknie urządzona. Lady Nott była chyba jedną przedstawicielką swojej rodziny (albo jedną z niewielu), które darzyłam jakąkolwiek sympatią, właśnie za organizację tak ważnych wydarzeń w życiu każdej kobiety, ponieważ niewątpliwie sabat do nich należał.
Oczekując przyjścia kolejnych czarodziejek, w tym mojej siostry, która z tego co wiem miała wyjść z domu zaraz po nas, mojej kochanej Darcy, której nie widziałam od świąt, oraz miałam nadzieję ujrzeć Lyrę Travers, chwyciłam kieliszek słodkiego ponczu, przelatującego na tacy tuż obok mnie.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem


Ostatnio zmieniony przez Rosalie Yaxley dnia 26.06.16 21:40, w całości zmieniany 1 raz
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 12:33
Jeszcze niedawno nie spodziewała się tego, że pojawi się na noworocznym sabacie już jako mężatka. Ta myśl wciąż wydawała jej się abstrakcyjna; w końcu ślub odbył się zaledwie parę dni temu, przyspieszony z woli matki Glaucusa. Wciąż jeszcze nie przyzwyczaiła się do tych wszystkich zmian: do przestronnej posiadłości w Norfolk, do nowego nazwiska, które musiała przyjąć po ślubie, do samego faktu, że rozpoczynała życie u boku Glaucusa.
Kiedy rano w dniu sabatu obudziła się, znalazła obok łóżka paczkę ze znajdującą się w środku suknią w barwach rodowych Traversów. Westchnęła cicho, przesuwając palcami po delikatnym, ciemnoniebieskim materiale. Sukienka była skromna i pozbawiona zbędnych ozdobników, tak jak lubiła (trudno byłoby jej nagle ze skromnych sukienczyn przejść na wystawne kreacje), ale jednocześnie pokazywała zmianę jej pozycji. Już nie była biedną Weasleyówną, stała się żoną Glaucusa Traversa i musiała zaprezentować się w odpowiedni sposób.
Przez cały dzień przygotowywała się, by później w odpowiednim czasie pojawić się przed rezydencją lady Nott, w której miał odbyć się sabat. Niestety póki co kobiety i mężczyźni mieli zacząć zabawę osobno, więc z żalem rozstała się z Glaucusem, pewna, że u jego boku byłoby łatwiej przez to wszystko przejść. Czuła ogromny stres i presję, prawie tak, jak przed ślubem, bała się, że nowa rola ją przerośnie.
Niespokojnie poprawiając długą, wąską suknię (szczęśliwie dopasowaną do jej niziutkiego wzrostu, więc nie bała się już, że wywróci się o jej skraj), ruszyła w stronę wejścia, wyciągając z niewielkiej torebki zaproszenie, dzięki któremu została wpuszczona do środka. A potem mogła już rozglądać się po okazałym wnętrzu, powoli wypełniającym się damami w pięknych sukniach. Choć swój pierwszy, debiutancki sabat miała już za sobą, jej stres nie zmniejszał się. Chciała więc znaleźć kogoś znajomego, kogoś, przy kim czułaby się mniej niezręcznie. Większości obecnych kobiet nie znała, była na to zbyt młoda.
I kiedy dostrzegła w tym tłumie Rosalie Yaxley odzianą w długą, jasnoróżową suknię, po chwili namysłu postanowiła ruszyć w jej stronę.
- Rosalie – powitała ją z lekkim uśmiechem na bladej, piegowatej buzi. Mimo sukni w innych barwach rodowych, nadal wyglądała dokładnie tak, jak zawsze i nie użyła metamorfomagii. Jedynie jej rude włosy były upięte z tyłu głowy zamiast luźno spływać na plecy. – Miło zobaczyć w takim miejscu kogoś znajomego. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku? Na weselu niestety nie udało nam się porozmawiać dłużej.
Dla Yaxleyówny to zapewne był kolejny z wielu sabatów, na których błyszczała dzięki swojej niezwykłej urodzie półwili.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 13:35
Kreacja

Darcy w dalszym ciągu kroczyła z Lorne po bardzo grząskim gruncie. Nie potrafiła powiedzieć, co się między nimi wydarzyło w listopadowe popołudnie, ale Lorne od tego czasu był dla niej zaskakująco miły. To było aż podejrzane, z jaką łatwością udało się to zmienić, skoro wcześniej próbowała wszelkich metod, aby dotrzeć do swojego narzeczonego. Ten stan sprawiał wrażenie ciszy przed burzą, tylko żadnych zwiastunek burzy nie widziała. Właśnie dlatego pozostawała czujna. Uśmiechała się do niego sztucznie, jak zawsze, udawali idealną parę, kiedy przekraczali próg domu Adelaide Nott, ale już w murach posiadłości, Darcy odetchnęła z ulgą, że ich ścieżki się rozdzieliły. Wkraczając na salę, gdzie znajdowała się już część jej szlacheckich znajomych, zrzuciła z siebie pelerynę, pozostając w pięknej sukni. Chociaż nie w kolorach rodowych, idealnie trafiającej w gust panienki Rosier, która lubiła się na takich wydarzeniach wyróżniać. W takim towarzystwie to było bardzo spore wyzwanie, aby dorównać pół-wilom i szlachciankom, które ściągały sukni z najdalszych zakamarków Europy. Kreacja Darcy przyszła z Francji. Rosier liczyła na to, że suknia żadnej z dam nie będzie nawet podobna do jej. Wzrokiem szybko odnalazła Rosalie. Nie było to trudne, dziewczyna rzucała się w oczy na tle innych szlachcianek. Dopiero podchodząc bliżej dostrzegła też Lyrę, której prawie nie poznała w jej pięknej sukni i w upiętych  włosach.
Rosalie, Lyro — powitała ich skinieniem i lekkim dygnięciem, zanim obejrzała się za slużbą. Lokaje krążyli pewnie między kobietami, proponując im lampkę wina, czy szampan. Darcy chociaż miała na taki trunek nadzwyczaj mocną ochotę, postanowiła odczekać odpowiednią ilość czasu, po jakim sięgnięcie po szampana czy inne wino wyda się stosowne.
Tymczasem zadowolić się musiała towarzystwem.


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 14:43
Chociaż swój pierwszy sabat miałam już za sobą, wciąż było to wydarzenie, którego co roku wyczekiwałam. Znacznie wcześniej zaczynałam przeglądać się kreacjom, potrafiąc całe dnie spędzać na przymierzaniu i odrzucaniu kolejnych sukni. Ciężko było mi znaleźć tę idealną, chociaż wybór wydawał się naprawdę ogromny. Gładziłam kolejne materiały, przyglądałam się koronkom i zwracającym uwagę cekinom. W końcu postanowiłam pójść w zielenie, głownie dlatego, że wiedziałam iż ten kolor świetnie podkreśli kolor moich oczu i zwróci uwagę na złote włosy upięte w warkocz. Suknia miała rozcięcie, które mogło ukazać nogę aż do połowy uda. To było bardzo w moim stylu - zdecydowanie niezbyt skromne i na pewno kuszące. Dodatkowo, materiał cudownie się mienił dzięki tysiącom cekin, które zostały w niego wszyte. Bardzo mi się to podobało, wyobrażałam sobie jak będę wyglądała podczas tańców. Szyję i uszy ozdobiłam srebrną biżuterią wysadzaną szmaragdami.
Cały dzień spędziłam na przygotowaniach, chcąc oczywiście wyglądać lepiej niż Rosalie. Wiedziałam, że jest to ciężkie zadanie, ale oczywiście nie przyznałabym się głośno, pokazując przeważnie, że uważam samą siebie za najpiękniejszą. Inne dziewczyny mogły mieć najróżniejsze suknie, ale nie miało to aż takiego znaczenia, kiedy chodziło o nas dwie, skoro mogłyśmy przyćmić je samą urodą.
Specjalnie wyszłam jakiś czas po Rosalie, nie chcąc przybywać na przyjęcie razem z nią i jej narzeczonym. W takich chwilach trochę żałowałam, że nie miałam mężczyzny, który tak samo by po mnie przyszedł, jednak wiedziałam, że już na samym balu bym tego żałowała, bo przecież wtedy wypadałoby tańczyć głownie z tym jednym. Wyszłam więc jakieś dwadzieścia minut później. Pokazałam w wejściu swoje zaproszenie i weszłam do salonu, przyglądają się już zebranym i szukając znajomych twarzy. Żałowałam, że są tu jedynie dziewczęta, jednocześnie będąc ciekawą co wymyśliła lady Nott z tej okazji.
Dostrzegłam swoją siostrę w towarzystwie Lyry i Darcy, pomna więc na prośby w zaproszeniu o zapomnieniu o waśniach na tę jedną noc, postanowiłam do nich podejść. Uśmiechnęłam się czarująco do wszystkich trzech ale to na Lyrę skierowałam uwagę.
- Pięknie wyglądasz, moja droga, kolor tej sukni idealnie pasuje do twoich włosów - stwierdziłam, przyglądając się byłej Wesleyównie. Byłam pod wrażeniem jej kreacji, barwy Traversów bardzo jej pasowały.
Liliana Yaxley
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3066-liliana-yaxley#50362 https://www.morsmordre.net/t3091-ares#50606 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3506-liliana-yaxley#61144
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 15:15
Długo nie byłam sama, tak jak przypuszczałam kobiety po chwili zaczęły się pojawiać w przygotowanym salonie, a ja wyglądałam tylko osób, z którymi mogłabym zamienić kilka słów. Lyry na pierwszy rzut oka nie poznałam. Co innego widzieć tą rudą czuprynkę w rodowych barwach Weasley’ów, a co innego w morskich kolorach Traversów. Uśmiechnęłam się jednak do niej uprzejmie, widać bardzo starała się, aby wypaść jak najlepiej.
- Mi również cię miło widzieć, Lyro - odpowiedziałam. - Wyglądasz bardzo ładnie. Tak, u mnie wszystko dobrze, mam nadzieję, że uda nam się dzisiaj nadrobić i chwilę porozmawiać…
Po chwili dołączyła do nas również Darcy. Musiałam wykazać się niezwykłym samozaparciem, aby nie westchnąć na jej widok. Suknia jaką miała na sobie była wręcz oszałamiająca i jeśli będziemy głosować na kogoś typu króla i królową balu, to chociażby za samą kreację lady Rosier powinna założyć koronę.
- Darcy… przepiękna sukienka. Aczkolwiek spodziewałam się ujrzeć cię jak zawsze w pięknych czerwieniach, w których ci tak do twarzy. Dawno nie widziałam cię w odcieniach błękitu i jestem pod wrażeniem - dodałam z zachwytem. - Tak patrząc na was, to ja chyba postawiłam za bardzo na prostotę. Aż mam ochotę wrócić do domu i się przebrać.
Zaśmiałam się lekko pod nosem, lekko sobie żartując. Dobrze wiedziałam co wybieram, zawsze wolałam proste suknie od tych przeładowanych dodatkami. Stawiałam na delikatne detale, które dodają uroku, ponieważ w tym, czułam się zdecydowanie najlepiej.
Co innego moja siostra, która aktualnie pojawiła się w naszym towarzystwie. Kiedy ja szłam w liliowe kolory, ona stawiała na herbowe zielenie. Nawet w tym za bardzo się nie zgadzaliśmy. Kiedy moja suknia była prosta i delikatna, jej lekko wyzywająca… sama powiedziałabym nawet, że aż za bardzo. Ale młodszej siostrze ojciec zawsze pozwalał na więcej.
- Liliano, dobrze, że już jesteś - zwróciłam się do niej, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie, zaraz skupiając się także na reszcie towarzystwa. - Czy tylko ja jestem tak bardzo ciekawa co przygotowała dla nad lady Nott? Dziwne, że nie ma jej jeszcze z nami.
Naprawdę niezwykle mnie to interesowało. Skoro na tę część sabatu zaprosiła jedynie panie, panów odsyłając do kasyna, musiała szykować coś naprawdę ciekawego. A propo panów, to przez chwilę zastanawiałam się, czy lord Black dotarł już w określone miejsce. W pewnym sensie się o to martwiłam.
- Lyro, proszę powiedz mi co u lorda Traversa? Czy przyzwyczaił się już do posiadania żony? - zapytałam zaciekawiona z lekkim uśmiechem.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 16:17
Miała problemy z oddychaniem jeszcze długo, zanim z ociąganiem pojawiła się na miejscu. Chwilami miała wrażenie, że potknie się na schodach, nie będąc do końca przytomną w swoich poczynaniach. A wbrew pozorom, to co się z nią działo, pozostawało wewnątrz, a o emocjach, które nią szarpały, można było wyczytać z bladego uśmiechu i cieni w oczach, które zadomowiły się przez ostanie kilka dni. Nawet nie próbowała ogarnąć tego, co działo się w jej umyśle, w którym panował totalny chaos, w którym co chwilę pojawiał się ból.
Eilis nie żyje.
To usłyszała od ojca, gdy dostał list, a Inara powtarzała niewdzięczne słowa, niby magiczną mantrę, która przypominała - że wcale jej się to nie śniło, że nie obudzi się z koszmaru. I nie chciała przyjść na sylwestrowy bal, próbując zamknąć się w pokoju i odciąć od jakichkolwiek bodźców, ale Adrien nie pozwolił jej na to. Przez ostatnie dwa dni wypłakała wystarczająco dużo, naprzemiennie uświadamiając sobie niecodzienną, narastającą panikę z samego faktu, że na Sabacie miała spotkać jego. Co miała mu powiedzieć? Jak się zachować, jak patrzeć na tego, który tyle czasu pozostawał niezmiennie tylko przyjacielem, przez ostatni czas przeobrażając się - przynajmniej dla niej samej, jako kobiety - w mężczyznę, w który widziała zdecydowanie więcej niż przyjaźń. I nie miała prawa już zaprzeczać, nie po ostatnim spotkaniu, który nieprzerwanie pustoszyło pozostawione, dogasające wątpliwości.
Narzeczony.
Dziś miała się uśmiechnąć, na przekór światu i..sobie, a przynajmniej tej nieznośnej części, która próbowała wbić ją w zakątek rozpaczy. I bynajmniej nie mając zamiaru jej wypuścić, zamykając dostęp do światła i oddechu, którego teraz jej brakowało.
Jeszcze zanim podała zaproszenie, postarała się, by na jej twarz wrócił uśmiech, który wymusiła na wargach. Wiedziała, mimo wcześniejszych, uporczywych zaprzeczeń, że towarzystwo przegoni mroczne myśli, które kołatały się z tyłu jej głowy. Jeszcze przed przyjazdem, umówiła się z Lizką. Potrzebowała towarzystwa przyjaciółki, która swoim chłodnym spokojem, niejednokrotnie doprowadzała Inarę do porządku. Musiała jednak zaczekać.
Machinalnie poprawiła kilka czarnych pasm włosów, umykających lekkiemu upięciu. Odetchnęła głęboko i z szelestem sukienki podała drobną dłonią zaproszenie, by w końcu przekroczyć próg bankietowego salonu. Rozejrzała się, przyglądając zebranym już kobietom. Posłała uśmiech znajomym szlachciankom, ale nie zatrzymywała się na rozmowę. Smukłe pace sięgnęły po kieliszek wina, by siadając najbliższego balkonu, wypić połowę zawartości, skupiając się na cierpko-słodkim smaku na języku. odstawiła kryształ na stolik, a dłoń mimowolnie powędrowała do serwetek, bynajmniej nie dla celów higienicznych. Z wiązanego bucika, wyciągnęła - magicznie pomniejszone - pióro, by z westchnieniem ulgi postawić pierwszą kreskę na prowizorycznym materiale rysowniczym, znacząc ciemnogranatowym śladem biel serwetki.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 18:48
Lyra naprawdę chciała wypaść jak najlepiej na tym sabacie, chociaż pewne sprawy kładły się cieniem na tym wieczorze. Emocje po ślubie, które wciąż nie opadły, smutna śmierć Eilis, która zmarła zaledwie kilka tygodni po własnym weselu, pozostawiając Lyrę (i z pewnością nie tylko ją) w smutku i niedowierzaniu, a nawet fakt, że jej własny brat i część znajomych bawili się w tej chwili w Dolinie Godryka sprawiały, że czuła się niezręcznie. Była rozdarta, bo do tej pory nie zdarzało jej się świętować bez własnej rodziny, a tymczasem była tutaj, bez braci, nawet bez męża, pozostawiona sama na pastwę tych wszystkich szlachcianek, z których część z pewnością uważała ją za niepełnowartościową.
Powitała z pewną ulgą widok panny Yaxley, która jakiś czas temu pomogła jej, udzielając rad na temat właściwego zachowania się w towarzystwie.
- Dziękuję - rzekła w odpowiedzi na komplement, zerkając na moment w dół, na sięgającą ziemi suknię w morskim kolorze kłócącym się z czystą, zieloną barwą jej tęczówek. - Nowe barwy nie są jedyną rzeczą, do której muszę się teraz przyzwyczaić, ale podejrzewam, że Glaucus czuje podobnie - przyznała, lekkim ruchem poprawiając rękaw sukni. - Oboje musimy przywyknąć się do naszego nowego życia, sporo się zmieniło.
Niedługo później pojawiła się przy nich Darcy, a następnie siostra Rosalie - Liliana. Lyra musiała przyznać, że zarówno Rosierówna, jak i młodsza panna Yaxley wyglądały naprawdę olśniewająco. Przy umiejętnie podkreślającej swoje atuty Darcy i dwóch pięknych półwilach Lyra równie dobrze mogłaby być niewidzialna. W takim otoczeniu nikt nie zwróciłby uwagi na kruchą malarkę o naturalnej i niestandardowej jak na szlachciankę urodzie, ale zdała sobie sprawę, że bycie tą skromniejszą i nierzucającą się w oczy właściwie jej nie przeszkadza.
- Darcy, Liliano - przywitała je, zauważając jednak, że obie panny Yaxley postawiły na zupełnie różne barwy i kroje sukien. Mimo to nie dałoby się nie zauważyć łączącego je podobieństwa. - Naprawdę piękne kreacje.
Lekko się zarumieniła, jednocześnie zastanawiając się, jak wypadnie dalsza część wydarzenia, i jak w ogóle zostanie tutaj przyjęta jej obecność jako świeżo upieczonej żony Traversa. Czy to coś zmieni w sposobie, w jaki zawsze była postrzegana? Tego nie wiedziała, ale chyba byłaby naprawdę naiwna, łudząc się, że sam ślub cokolwiek zmieni.
Znowu zwróciła się w kierunku Rosalie, przypominając sobie, o co chciała ją zapytać korzystając z okazji do rozmowy.
- Słyszałam, że i ty niedawno się zaręczyłaś - powiedziała, wyraźnie zaciekawiona. - Więc kim on jest? - O ile dobrze kojarzyła, był to ktoś z rodu Black, z którym Lyra nie miała najlepszych doświadczeń.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 21:01
[1] | [2]

Cieszyła się, że odetchnie. Emocje odeszły w zapomnienie, a ciężar zaręczynowego pierścionka bolał. Krzyczała w środku nie, lecz bała się odezwać. Jak była mała myślała, że szlachetne nazwisko sprawi, iż stanie się księżniczką i to jedną z najpiękniejszych wszak była podobna do syreny! Wszystko jednak rozprysło się jak bańka mydlana, gdy dowiedziała się, że tytuł lady to nie tylko ładna buzia, a obowiązki rodowe. Zyskała pieniądze, sławę, szacunek, lecz ceną okazała się wolność. Wolność słowa - gdy lady Nott prosiła o zachowanie powagi i zapomnienie o między rodowych niesnaskach. Wolność serca - dokładnie wtedy, gdy marzenia o romantycznej miłości zniknęły z wraz podpisem ojca. Wolność czynu - kiedy musiała uważać, aby przypadkiem nie rzucić w nikogo zaklęciami. Wolność emocji - gdy powinna udawać, jak cieszy się z obecności niektórych. Pokazała swoje zaproszenie, co i tak uważała za zbędne. Wszak z rodziną Nottów trzymali się blisko. Podobało się jej to, że chociaż przez chwilę nie musi znosić obecności Arthura. Wystarczyła na razie banda czarownic, która nie widziałaby nic złego w jedzeniu posiłku z mugolami. Constance rozejrzała się po zniewalającym wnętrzu. Zapewne zrobiłby na niej większe wrażenie, gdyby nie towarzystwo. Na gołe ramiona zarzuciła białe futro. Dwa końce łączyło zamknięcie wzbogacone o rodowe symbole. Constance nie mogłaby zapomnieć o swojej czerwonej szmince, którą malowała usta nawet w domu. Towarzystwo się na szczęście dopiero zbierało, więc nie była skazana na obecne osoby. Rozpoznała ich twarze. Nawet często widziała się z Rosalie, której skinęła głową. Znała również Darcy, lecz była bardzo zasmucona, że w jej włosach nie zauważyła charakterystycznych róż Rosierów. Mimo wszystko zaskoczyła ją odważną, aczkolwiek przepiękną sukienką. Rosiery to jednak mieli gust! Do niej również sie uśmiechnęła, lecz widziała, że podeszła do Rosalie i do świeżo upieczonej Lyry Travers. Nie wiedziała, co bardziej jej przeszkadza - te rude włosy czy sam fakt, że na wesele zaprosiła mugoli i obrzydziła jej sam okres świąteczny. Doprawdy, młode to jeszcze i głupie. Na szczęście państwa młodych Constance nie stawiła się na ich ślubie, kategorycznie buntując się przed brakiem podziału czystości krwi. Do Darcy postanowiła, że podejdzie jak tylko będzie wolna - wszak nie chciała przeszkadzać Lyrze chwalenia się ślubem na salonach. Prawie przewróciła oczami, chwytając za kieliszek z ponczem. Na Merlina, dlaczego tak wcześnie przyszła! Rozglądała się z znajomymi twarzami, do których mogłaby podejść.


lost through time and that's all I need
so much love, the more they bury



Ostatnio zmieniony przez Constance Lestrange dnia 25.06.16 22:22, w całości zmieniany 1 raz
Constance Lestrange
Constance Lestrange
Zawód : badacz zaklęć
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Pięknej duszy obce są mroki życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon E375e1f9469fca983adeb5f768d65da4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2661-constance-lestrange#42512 https://www.morsmordre.net/t2834-okienko-connie#45604 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t2788-sypialnia-constance https://www.morsmordre.net/t2806-skrytka-bankowa-nr-689#45375 https://www.morsmordre.net/t2790-constance-lestrange
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 21:27
Kolejny rok, kolejny Sabat. Libra do tegorocznych uroczystości noworocznych przygotowywała się o wiele intensywniej (w znaczeniu fizycznym i psychicznym), niż do tych kilku poprzednich. Wszyscy, od ojca począwszy, a skończywszy na samej pani gospodarz, Adelaide Nott, sugerowali jej, że jest to świetna okazja do zdobycia narzeczonego. Kobiecie samej w sobie było to naprawdę obojętne, ale wiedziała, że Regulusowi Blackowi, jak zwykle, bardzo zależy na tym by znów zaprezentowała się jako jego mały klejnocik, perfekcyjna i pokorna córka. Oczywiście, jak każdy wyczekiwała tego dnia, była to w końcu doskonała okazja do poznania wielu interesujących osób, oraz po prostu świetna uroczystość sama w sobie. Libra nie mogła się tym jednak w pełni cieszyć, bo po raz pierwszy od dość długiego czasu znów czuła presję na tyle silną, że niemal duszącą. Przed wieczorem musiała koniecznie znów się inhalować. Potem dobrała się do niej guwernantka, której Libra pozwoliła zrobić ze sobą co tylko chce, bo wiedziała, że robi ona wszystko, by jej wygląd odpowiadał ojcu. Skończyła z elegancko spiętymi, czarnymi lokami, wieczorowym makijażem, biżuterią rodową i w ciemnej sukni. Oczywiście, że była czarna, to właśnie ten kolor najlepiej kontrastował z jej skórą i kojarzył się z rodem, była w końcu Blackiem. Mocno opinana w talii, lekko rozchodząca się ku dołowi, przykryta delikatną koronką, sprawiała, że kobieta wyglądała jeszcze bardziej jak porcelanowa lalka niż zazwyczaj. Spoglądając na swojego ojca tuż przed wyjściem nie miała już żadnych wątpliwości, że wkrótce po Sabacie będzie już w narzeczeństwie. Sama jednak nie zamierzała rozglądać się za kandydatami, wiedziała, że Regulus Black i tak wybierze tego, kogo sam uzna za odpowiedniego.
Wkrótce po złożeniu zaproszenia i wejściu do przygotowanego dla kobiet salonu uniosła głowę, przywdziała swój nieodzowny, delikatny uśmiech i rozejrzała się. Znajdowało się już tu kilka innych szlachcianek, złapała wzrokiem nawet jedną przyjazną twarz, Rosalie. Libra najchętniej stanęłaby w pewnym oddaleniu od innych, bowiem naprawdę nie lubiła damskich pogadanek, tym bardziej, gdy odbywały się one na oficjalnych przyjęciach, gdzie trzeba była jeszcze bardziej niż zwykle kontrolować każde swoje słowo. Pewnie, gdyby nie to, że była to właśnie panna Yaxley, którą Libra darzyła sympatią, właśnie tak by zrobiła, przynajmniej na początku. Jej widok zmobilizował ją jednak do ruszenia w ich kierunku. Była Blackiem, a Blackowie nigdy nie kulą się przy ścianach na oficjalnych spotkaniach.
I chociaż znajdowała się tam również Weasley, zwana teraz Travers, nie zamierzała w żaden sposób okazywać jej niechęci, nie na Sabacie, przecież nie wypadało.
- Witam, szanowne panie - powiedziała na tyle pogodnie, na ile była w stanie zmusić do tego swój zobojętniały głos i skrzyżowała łagodnie swoje okryte koronką ramiona. - Niezwykle piękne suknie, przy was muszę wyglądać naprawdę smutno - albo skromnie, jakby to ujął Lord Black. - Rosalie, takie delikatne stroje zawsze świetnie komponowały się z twoją urodą.
Libra już czuła, że chciałaby zakończyć tą śmieszną rozmowę, nie zamierzała tego jednak okazywać choćby jednym drgnięciem brwi.
Libra Black
Libra Black
Zawód : Dama/Staż w Ministerstwie Magii
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Toujours Pur
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2943-libra-black https://www.morsmordre.net/t2964-aurora#48554 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f275-pinner-middlesex-dworek-blackow https://www.morsmordre.net/t3756-skrytka-bankowa-nr-778#68891 https://www.morsmordre.net/t2965-libra#48557
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 22:09
Moje pojawienie się na Sabacie jak zawsze wiązało się z ogromną tremą; to dziwne, bo nie bałam się podczas koncertów, gdy na scenie istniałam tylko ja i smyczek poruszający się wdzięcznie po strunach skrzypiec, a konieczność spędzenia kilku godzin w ściśle szlacheckim gronie napawała mnie ciężkim do opisania przerażeniem. Chyba ze trzy razy zmieniałam sukienkę, zanim w końcu zdecydowałam się na założenie zwykłej ciemnozielonej sukni, bez żadnych udziwnień, z lekko rozciętymi plecami, które wdzięcznie i tak przykryłam delikatnym szalem. Z pewnością przy przyda, gdy będziemy o północy podziwiać pokaz sztucznych ogni, a doskonale pamiętałam, jak rok wcześniej przyszło mi mierzyć się z okrutnie zatkanym nosem, kiedy zbyt śmiało wyszłam na taras rezydencji bez dodatkowej osłony szyi.
Przybyłam na Sabat pierwsza, nie czekając na siostrę - nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy Lizzie w ogóle pojawi się na przyjęciu, ale chyba nawet ona nie była aż tak szalona, by dzisiejszego dnia bawić się w samotności - ze zdenerwowania prawie zapomniałam zaproszenia, a na domiar wszystkiego podając je przy wejściu niemalże upuściłam je na ziemię. Piękne rozpoczęcie sylwestra, nie ma co. Samo wejście na salony też niespecjalnie mnie uspokoiło, zwłaszcza gdy okazało się, że wewnątrz jest już całkiem sporo panien. Najwyraźniej nie tylko ja uważałam, że spóźnianie się nie jest w dobrym guście i że wypada być nawet odrobinkę przed czasem, aby równo z wybiciem godziny zbiórki rozpocząć zabawę. Większość zebranych kobiet najwidoczniej doskonale się znała, stojąc zbita w grupki i rozmawiając między sobą.
To była właśnie ta część, której najbardziej nie lubiłam; podróżując po Francji miałam wiele znajomych i przyjaciół, z którymi chodziłam na przyjęcia i koncerty. W Anglii dopiero się odnajdywałam, nie mając jeszcze zbyt wiele czasu na zawiązywanie nowych znajomości, więc większość twarzy kojarzyłam jedynie z gazet lub z widowni na moich koncertach. Nawiązanie rozmowy było zdecydowanie ponad moje siły; wolałam bezpiecznie stać pod ścianą albo schować się w kącie, póki nie przybędzie Lizzie i póki nie będę mogła uczepić się jej jak rzep, odgrywając rolę nieśmiałej młodszej siostry. W przeciwieństwie do niej jednak traktowałam Sabat jako doskonałe miejsce do znalezienia przyszłego narzeczonego; pośrednio również miałam nadzieję na spotkanie lorda Malfoy'a, ale to niestety musiało poczekać, ponieważ wyglądało na to, że lady Nott zaplanowała nam najpierw zupełnie inną niespodziankę.
Minęła może minuta albo dwie, w czasie których czułam się jak prawdziwy Kopciuszek, zagubiona w tej nowej scenerii, zanim mój wzrok padł na dziewczynę siedzącą w pobliżu balkonu, zajętą czymś, czego z tej odległości nie mogłam dostrzec. Mając do wyboru dalsze chowanie się pod ścianą, a podejście do Inary Carrow, najlepszej przyjaciółki mojej siostry, zdecydowanie wybrałam to drugie, kilkoma krótkimi krokami niemalże do niej podbiegając i siadając na krześle obok. Nie pytałam o pozwolenie, i tak zdobywając je słodkim uśmiechem i udręczonym wyrazem twarzy.
- Czuję się taka kompletnie obca w tym towarzystwie - powiedziałam tylko na przywitanie, obrzucając krótkim spojrzeniem zebrane dziewczęta. - Czasami mam wrażenie, że Francja, mimo swojego przepychu i bezpośredniości, była bardziej dostępna i otwarta - a już na pewno widać było różnicę w podejściu wysoko urodzonych kobiet, które zachowywały się o wiele swobodniej niż angielskie szlachcianki.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 22:50
Z każdą chwilą w pomieszczeniu pojawiało się coraz to więcej młodych kobiet. Czy tylko one miały zamiar pojawić się na dzisiejszym sabacie, czy zostaniemy zaszczycone obecnością również i starszych pokoleń? Im bardziej się rozglądałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że wiele panien jeszcze brakuje. Wiedziałam jednak, że przyjdą. Nie należały one do osób, które opuściły by takie wydarzenie. Tak jak na przykład lady Lestrange, która rzuciła mi się w oczy akurat, gdy kiwała mi głową w geście przywitania, czym równie uprzejmie jej odpowiedziałam.
Udawałam, że nie widzę niepewnych spojrzeń Lyry, czy jej lekkich rumieńców na policzkach. Może i potrafiła już ładnie chodzić wyprostowana, ponieważ widać było, że ćwiczyła, i w gorsecie wyglądała o niebo lepiej, tak nad pewnością siebie będziemy musiały jeszcze popracować. Czuję, że szykowało nam się kolejne spotkanie.
Gdy dziewczyna zapytała o moje zaręczyny, uśmiechnęłam się lekko.
- Ah, racja. Wydarzyło się to kilka dni po twojej wizycie. Mam nadzieję, że będę miała okazję ci go dzisiaj przedstawić. Lord Corvus Black - odpowiedziałam uprzejmie na jej pytanie. - Dzisiaj oficjalnie pierwszy raz pokazujemy się jako narzeczeństwo, w wigilię miała okazję poznać go moja rodzina.
Ostatni miesiąc był bardzo specyficzny. Dużo się działo w moim życiu, nadchodziły wielkie zmiany i z niecierpliwością oczekiwałam nowego roku. Byłam ciekawa tego, co mi przyniesie. W między czasie dołączyła do nas Libria, kuzynka mojego narzeczonego.
- Librio, miło cię widzieć. Dziękuje za komplement - posłałam jej delikatny uśmiech. - Nie mów tak, smutno nie smutno, w czerni zawsze było ci niesamowicie do twarzy.
Spojrzałam na czarną suknię mojej koleżanki, już niedługo rodziny i coś ścisnęło mnie w sercu. Może to ostatni sabat, na który ubrałam liliową sukienkę, w lekkim kolorze i z tiulem. Wraz z przyjęciem nazwiska Black, zmienię również i rodowe barwy i tak jak Lyra wystąpiła teraz w niebieskim, tak ja wystąpię w czarnym. I szczerze mówiąc, nie potrafiłam sobie siebie wyobrazić w tak mrocznych kolorach.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Salon DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Salon [odnośnik]22.06.16 23:17
Mimo że niesamowicie tęskniła za rozmawianiem z Lexem musieli się udać na sabat. Początkowo miała obawy, że będą spóźnieni ale udało im się nawet przedostać do rezydencji Nottów przed czasem.  Widziała jak pięknie ubrane kobiety kroczą do budynku, ona dała sobie chwilę na uspokojenie myśli zanim wejdzie do głośnego, pełnego ludzi pomieszczenia. Gdy tam wejdzie nie będzie już odwrotu, ale ostatecznie mróz zmusił ją do ruchu, choć musiała przyznać, że niebo wyglądało niesamowicie dzisiejszej nocy.
To nie było też tak, że nie chciała tam być. Było to jedne z nielicznych przyjęć arystokratów, które polubiła od początku, gdy zaczęła na nie uczęszczać. Może miało to związek z tym, że lubiła atmosferę jaka towarzyszyła końcu roku – nastawał czas rozliczeń, pożegnań z porażkami i początek nowych walk. Ale dzisiaj można było jeszcze usiąść, napić się wina i pośmiać z przyjaciółmi – w końcu jutro też jest dzień.  Przygotowywała się do tego zaskakująco krótko – suknie wybrała już kilka tygodni temu, więc pozwoliła sobie na leniwy dzień z książką i dobrą muzykę w tle.
Pokazała zaproszenie, które było jej przepustką do świata śmietanki towarzyskiej i pewnym krokiem wkroczyła do salonu, w którym znajdowało się już parę kobiet. Posłała uśmiech Lyrze, która wyglądała niesamowicie w rodowych barwach Traversów, ale skierowała się od razu w stronę Inary, która wygląda inaczej niż zazwyczaj. Wydawała się przygnębiona i zmęczona, a to przecież dopiero początek tego piekiełka. Oczywiście, granatowa sukienka była piękna, ale nadal to nie była jej Inara. Obok niej siedziała jej siostra, która wydawała się niesamowicie uszczęśliwioną, że znalazła towarzyszkę do rozmowy. Usiadła obok siostry, ale jej wzrok powędrował do rysunku Lady Carrow.
- Jej tutaj aż tak nudno, że musiałaś sobie znaleźć alternatywne zajęcie?- zapytała przekręcając głowę na bok. Gdzie był ten sławetny uśmiech Inary? Wiedziała co się stało, oczywiście, że wiedziała. Był to również jeden z powodów dlaczego Lex wyglądał jak osierocony szczeniak, choć tutaj dochodziły jeszcze sytuacja z Ally. Wolała nie poruszać tutaj tego tematu, była pewna że Inara ma już dość rozmów akurat na ten temat. – Ponieważ Anglia to kraj konserwatystów, jakby zatrzymali się w rozwoju kilka wieków temu. – odpowiedziała cicho siostrze uśmiechając się pod nosem. Sięgnęła po kieliszek z winem uśmiechając się do nich wesoło.
Elizabeth Fawley
Elizabeth Fawley
Zawód : Auror
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny" W. Szekspir.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wszechświat się cały czas rozrasta.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t745-elizabeth-fawley https://www.morsmordre.net/t773-odyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f155-baker-street-223a https://www.morsmordre.net/t1058-elizabeth-fawley
Re: Salon [odnośnik]23.06.16 1:57
Sabat noworoczny - chyba jeszcze nigdy nie przyprawiał mnie o podobną niechęć co dziś. Co ja do cholery w ogóle robiłam w tym miejscu? Najchętniej zwinęłabym się w kłębek i schowała gdzieś głęboko pod pierzynami czy stertami poduszek ale nie, zamiast tego dzielnie stawiałam krok za krokiem, dumnie zadzierając podbródek; w lewej dłoni ściskając dłoń mojej najlepszej przyjaciółki - Katyi. Tak, ostatni czas zdawał się nie oszczędzać nikogo, każdy z nas utracił kogoś/coś cennego, za sprawą czego moje myśli były w stanie jedynie na chwilę odlepić się od problemów dnia wczorajszego.
Oddałam swój płaszcz a następnie ukazując zaproszenie na ów wydarzenie. Kiedy wszystko zostało potwierdzone, posłałam służbie (?) wymuszony uśmiech i skierowałam swoje kroki w stronę salonu. Naprawdę żałowałam, że nie ma przy mnie Perseusa - mojej miłości, wsparcia, azylu do którego mogłam udać się w każdej chwili.
Wchodząc do pomieszczenia zgarnęłam kieliszek wina i szybko zatapiając w nim swe karminowe wargi, powiodłam badawczym wzrokiem po pomieszczeniu.
- Och spójrz! - Zwróciłam na siebie uwagę przyjaciółki. - To Inara! - Zaprawdę trafne spostrzeżenie panno Greengrass! Dziesięć punktów dla  Gryffindoru! - Dokończyłam więć zawartość kieliszka, poprawiłam suknie (uszytą przez Harriettę specjalnie na tę okazję) i krokiem pełnym gracji, lecz nie pozbawionym stanowczości ruszyłam w stronę Lady Carrow, po drodze witając grzecznie inne szlachcianki.
- Inaro, Elizabeth. - Zwróciłam się do dwóch znajomych mi dziewcząt, racząc je ciepłym uśmiechem. W moim głosie pobrzmiewała nuta ulgi. Może w końcu będę mogła odetchnąć, ściągnąć maskę.
- A my chyba nie miałyśmy jeszcze przyjemności - Rzuciłam w stronę nieznajomej blondynki. - Lilith Greengrass. - Przedstawiłam się, jej również posyłając pełen ciepła uśmiech. To chyba młodsza siostra Lizzie? Próbowałam gmerać w odmętach pamięć, chciałam sobie przypomnieć czy gdzieś już się nie spotkałyśmy a moje roztargnienie sprawiło, że właśnie popełniłam gafę.
- Aż tak Ci się nudzi, moja droga? - Spytałam nieco z przekąsem, zerkając na zamalowaną serwetkę panny Carrow, po czym po raz kolejny już tego wieczoru zaczęłam obracać pierścionkiem zaręczynowym wokół palca.

[bylobrzydkobedzieladnie]




And on purpose,
I choose you.

.


Ostatnio zmieniony przez Lilith Greengrass dnia 23.06.16 10:10, w całości zmieniany 5 razy
Lilith Greengrass
Lilith Greengrass
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Don't mistake my kindness for weakness,
I'll choke you with the same hands I fed you with.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Find someone who knows how to calm your storms.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1807-lilith-black https://www.morsmordre.net/t2158-sow#32631 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2288-lilith-greengrass

Strona 1 z 14 1, 2, 3 ... 7 ... 14  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach