Wydarzenia


Ekipa forum
Pub Wilk Morski
AutorWiadomość
Pub Wilk Morski [odnośnik]05.03.16 22:12
First topic message reminder :

Pub Wilk Morski

★★
Wiekowy już pub, który powstał wraz z założeniem magicznej części Doków. Pomimo tradycji i renomy, przyciąga najczęściej żeglarzy, z wnętrza, szczególnie późnymi wieczorami dobiegają morskie pieśni. Barman serwuje, wyróżniające się na tle piw jęczmiennych i czerwonych, zimne ciemne piwo jopejskie, o silnych właściwościach rozgrzewających. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się także popularny Porter wraz z Grogiem - silnym trunkiem rozcieńczonym wodą, podawanym z cytrusami, cynamonem lub cukrem dla poprawy smaku. Co piątek odbywają się tutaj wieczorki, podczas którym rozbrzmiewają takie szanty, jak: Sen o syrenie, Duchy z Albatrosa, Jolly Roger, Listy z Atlantydy, Na statku Lady Mary, Wodny Koń, Kołysanka dla Moruadh.
Główne pomieszczenie jest zatłoczone szczególnie wieczorami, ciężko o wolne miejsce. Wąskie przejścia prowadzą do mniejszych, dusznych salek. Na piętrze można wynająć pokój, o ile nie przeszkadza ci twardy materac.

Możliwość gry w kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:11, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Wilk Morski - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]30.10.18 18:49
4 września

Przyświecał im szlachetny cel, dlatego pojawiły się w dzielnicy portowej o niezbyt przyzwoitej godzinie, uzbrojone we względnie dobre humory. Jessa zamierzała jeszcze niejeden raz dziękować Maxine za pobierane nauki, bo choć chęci miała jak najlepsze, sama za nic nie potrafiłaby nauczyć się tańczyć. Młodsza przyjaciółka była na szczęście wyposażona w świetne poczucie rytmu i mogła pokazać rudowłosej, jak powinno się czarować na parkiecie.
Diggory miała już kilka okazji do nauki tańca, lecz nigdy się ich nie podjęła – zawsze z boku obserwowała, jak robią to inni ludzie i niezwykle jej się ten widok podobał, dlatego chęć sprawdzenia się w nieznanej dziedzinie rosła z miesiąca na miesiąc, a w dwudziestej ósmej wiośnie życia osiągnęła już punkt krytyczny. Wybrały więc z panną Desmond pub i udały się doń, oceniając wcześniej, że potupajka na deskach do szantów będzie świetną zabawą. W nieznanym miejscu istniało mniejsze prawdopodobieństwo natknięcia się na znajomą osobę, dlatego pojęcie wstydu w ogóle nie istniało, gdy kobiety przekraczały próg Wilka Morskiego.
- Jak myślisz, co posypie się w naszą stronę prędzej? Zaklęcia czy galeony? – zażartowała, gdy wchodziły przed drzwi.
Jessa nie chciała od razu wskakiwać na parkiet, o wiele lepszą strategią było wcześniejsze ocenienie sytuacji, dlatego pokierowała swoją towarzyszką tak, że obie stanęły przy barze i miały doskonały widok na wnętrze lokalu. Poza nimi było tu dziś dość dużo osób, a nie wszystkie z nich wyglądały na wilków morskich, dlatego rudowłosa szybko stwierdziła, że wieczorne tańce musiały mieć swoich miłośników.
- Stawiam portera na rozruszanie – zaoferowała i skinęła na barmana, który przyjął zamówienie i rozpoczął napełnianie kufli. Jeden z nich podsunął do Max, drugi otrzymała Jessa – Za udany wieczór! – wywróżyła, unosząc naczynie do góry i tym samym wznosząc toast.
Upiła kilka łyków, a w tym samym momencie z podwyższenia popłynęła muzyka; to orkiestra zaczęła grać, najprawdopodobniej coś niezwykle popularnego, bo kilka par siedzących przy stoliku natychmiast poderwało się na parkiet. Rudowłosa wymieniła spojrzenia z przyjaciółką – najwyraźniej doskonale trafiły.


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pub Wilk Morski - Page 6 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]30.10.18 20:44
Każdy zasługuje na chwilę wytchnienia. Zwłaszcza, kiedy sytuacja na horyzoncie staje się coraz bardziej mglista, a widmo przyszłości coraz bardziej ponure. Nad Wielką Brytanią kłębiły się ciężkie, czarne chmury wojny, która już nadeszła. W połowie sierpnia ogłoszono stan wojenny, a czarodziejska społeczność żyła w coraz większym strachu. Maxine czasami miała wrażenie, że za chwilę zwariuje. Oderwaniem od rzeczywistości były treningi i mecze, których na całe szczęście wciąż nie zakazano, choć i to mogła być kwestia czasu, jeśli tylko sytuacja znów zacznie się pogorszy. Nie samym sportem jednak człowiek żyje, a po kilku wyprawach ku anomaliom, po których czuła się naprawdę wyczerpana - potrzebowała chwili wytchnienia, chwili dla siebie, chwili beztroski. A cóż mogło być lepszego, jeśli nie spotkanie z przyjaciółką? Jean nie miała ochoty dziś na wyjście z domu, za to Maxine jak najbardziej. Ostatnio widywały się z Jessą głównie wówczas, gdy Zakon przydzielił je obie do zadania, brakowało im czasu dla siebie - jak za dawnych czasów. Trzeba było to nadrobić!
Póki jeszcze takie miejsca jak Pub Wilk Morski w ogóle mogły być otwarte.
W dobrych humorach obie pojawiły się w dzielnicy portowej. Maxine nie zwykła tu bywać, miała kilka innych ulubionych miejsc w Londynie, potańcówek mugolskich i czarodziejskich, dziś jednak postanowiły spróbować czegoś nowego - i sprawdzić, czy opinie o tym jak dobrze można się tu zabawić są prawdziwe.
- Na takie ładne dziewczynki to tylko galeony - odparła śmiało Maxine, susząc zęby do Jessy, starając się tym uśmiechem dodać jej pewności siebie. Sama nie wiedziała jak to się mogło stać, że Diggory nie miała jeszcze okazji nauczyć się jak tańczyć rock'n'rolla, skoro tyle lat trzymały się razem! Amos musiał być odpowiedzią. Amos i chroniczny brak czasu. Amos był jednak już dużym chłopcem i mógł zostać pod opieką pradziadków, a Jessa potrzebowała chwili tylko dla siebie - i dla Maxine.
- Za udany wieczór - powiedziała Desmond, wznosząc kufel z porterem. Nie smakował najgorzej, ale zdecydowanie preferowała inne alkohole. Narzekać jednak nie zamierzała, ależ skąd, skoro były w porcie - musiały pić to, co piło się w porcie! I tańczyć do tego, co akurat zagrali.
- Chodźmy! - zawołała, gdy rozbrzmiała melodia, którą lubiła naprawdę mocno - i nie tylko ona, bo kilka innych par także poderwało się do tańca. Złapała Jessę za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę parkietu. - Kojarzysz kroki? - spytała zaczepnie.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]10.11.18 21:46
Dzięki temu, że miała już za sobą kilka prywatnych lekcji z Max, nie czuła wstydu na myśl o wypróbowaniu swoich umiejętności w praktyce i publicznie. Tylko skok na głęboką wodę mógł ją zahartować, bo nie uczyła się przecież po to, by później siedzieć w fotelu przez pół dnia; kondycja fizyczna była dla niej bardzo ważna i każda sposobność jej poprawienia była przez Diggory wykorzystywana. Stan wojenny nie rozpieszczał nikogo, a już na pewno nie poszukiwaczy bezpiecznej rozrywki, dlatego choć Jessa nie podejrzewała, by w najbliższym czasie miała odwiedzać jedną potańcówkę za drugą, nigdy nie było wiadomo, kiedy dana umiejętność może się przydać. Być może niebawem przyjdzie jej zatańczyć na czyimś weselu?
Napiła się portera, lecz na dobrą sprawę wcale nie potrzebowała alkoholu, by dobrze się bawić. Spoglądając na uśmiechnięte pary wirujące nieopodal, zapragnęła do nich dołączyć. Bez wahania podążyła więc za przyjaciółką, omijając puste stoliki i szybko stając się jedną z wielu w tłumie pod sceną.
- Kojarzę! – odpowiedziała błyskawicznie, nie wyczuwając powątpiewania w głosie Max, a raczej pewien rodzaj wyzwania. Musiała jej pokazać, że nauka nie poszła w las – A w razie czego będę improwizować.
Żywiołowa muzyka szantowa sprawiła, że wprost rwała się do tańca, dobrze więc, że miała przy sobie nauczycielkę oraz osobę, z którą mogłaby się sprawdzić. Szybko złapała blondynkę za drugą rękę i włączyła się do zabawy, podskakując radośnie. Początkowo patrzyła na własne nogi, próbując nie podeptać partnerki, a później nie wahała się przed spoglądaniem na inne pary; usiłowała podpatrzeć u nich jeszcze kilka ruchów, zanim jej własne staną się naturalne, zupełnie jak gdyby tańczyła od dziecka. Do postawionego przed sobą zadania podchodziła niezwykle ambitnie. A poza tym, odniosła sukces w starciu z anomalią, tak więc z tańcem współczesnym także musiała sobie poradzić.
- Przyznaj się, przychodzisz tu co najmniej raz w tygodniu – próbując przekrzyczeć muzykę, zwróciła się do Max, doceniając jej umiejętności.


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pub Wilk Morski - Page 6 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]14.11.18 11:15
Zawsze była dzieckiem niezwykle ruchliwym, miała niespożyte zapasy energii, która wręcz rozpierała jej drobne ciałko. Uwielbiała biegać, ścigać się z wiatrem, wspinać na drzewa i jeździć na rowerze. Matka, oczywiście, załamywała ręce. Wolała, aby Maxine zamiast biegać wte i wewte pomogła jej w domu. W kuchni, przy gospodarstwie, w ogrodzie - tak jak dziewczynce przystało. Złościła się, gdy Max znikała i wracała umorusana. Próbować usadzić ją na miejscu to jak walka z żywiołem, nie było na to sposobu.
A jeśli połączyć i ruch, i muzykę, która grała w sercu Maxine... Ach, trudno było ją powstrzymać! Jessa jako jedna z nielicznych wiedziała, że w domowym zaciszu Harpia lubiła wziąć do ręki gitarę i pośpiewać. Czasami ją odkładała, do gramofonu wkładała winylową płytę Elvisa Presleya, a potem próbowała zachęcić przyjaciółkę do wspólnego tańca, by w końcu mogły razem wybrać się na potańcówkę. Ten dzień w końcu nadszedł. A raczej wieczór.
- No i o to chodzi w tańcu - odpowiedziała Maxine. - Musisz przestać myśleć i dać się ponieść! Wyuczone kroki to na balu, a nie tu - rozłożyła ręce, wskazując dłońmi na inne pary. Z pewnością żaden czarodziej, ani czarownica nie myśleli zbyt intensywnie o tym jak tu teraz postawić prawą, a jak lewą stopę. Wystarczyło zawczasu nauczyć się kilku podstawowych kroków, a reszta potoczy się już sama.
- Ależ skąd - zaprzeczyła śmiertelnie poważnym głosem, od razu kręcąc głową. - Przecież jest jeszcze Pub pod Siwym Dymem, Stepujący Leprokonus w Irlandii... Muszę sprawiedliwie obdzielać swoje wolne wieczory - puściła do przyjaciółki perskie oczko, mówiąc głośniej, bo gdy znalazły się pomiędzy innymi parami, trudno było usłyszeć co mówi druga osoba.
Trzymając dłonie Jessy uniosła je w górę, a jednocześnie cofnęła się nieco, aby dystans pomiędzy nimi pozwolił jej na dokładne przyjrzenie się temu, co chciała jej pokazać.
- Pamiętasz co ci mówiłam? - spytała, chcąc, by Diggory przypomniała sobie pierwszą lekcję rock'n'n rolla w wydaniu Maxine Desmond. Blondynka strzepnęła prawą stopą, potem lewą, prawą zrobiła krok w tył, lewą tupnęła, a potem znów strzepnęła prawą. Powtórzyła to kilkukrotnie, sprawdzając, czy Jessa robi to poprawnie, a potem coraz szybciej. - Dobrze ci idzie! - zawołała wesoło.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]15.12.18 14:23
Dzieciństwo upłynęło jej pod znakiem fizycznych aktywności, niezależnie od tego, czy miała ze sobą miotłę, czy nie. Uwielbiała odkrywać tajemnice ogrodu, wspinać się po drzewach, wędrować przez pola i łąki, skakać z jednego brzegu strumienia na drugi. W przeciwieństwie do Maxine, nie była wcale za to besztana, wręcz przeciwnie, dziadkowie zachęcali ją do spędzania czasu na świeżym powietrzu, w okolicznościach przyrody sprzyjających rozwojowi, a więc jeśli Jessa wychodziła po obiedzie z domu, mogli mieć pewność, że wróci dopiero na kolację. Ze wszystkich rzeczy, których w życiu spróbowała, taniec nie był jedną z tych, w których czuła się bezwzględnie swobodnie, lecz przecież chciała to naprawić. Rzuciła sobie wyzwanie i zamierzała osiągnąć cel – tak było zawsze, niezależnie od tego, czy miała do czynienia z anomalią, czy z nauką nowej umiejętności. Sprawdzona metoda była idealna dla jej typu osobowości i nie zawiodła jeszcze ani razu; ambicja i duma były w niej zbyt głęboko zakorzenione, by kiedykolwiek odpuściła.
Podskakiwała w rytm muzyki, sunęła po parkiecie razem z przyjaciółką u boku, zaśmiewając się w najlepsze z tego, co obie wyprawiały.
- Już widzę, jak wpuszczają mnie na bal – wyszczerzyła się, oczami wyobraźni docierając do karykaturalnego obrazu samej siebie, ubranej od stóp do głów w tiule i falbany, stającej pomiędzy lordami i damami, którzy mieli właśnie rozpocząć kontredansa – Napsułabym krwi tym wszystkim sztywniakom.
Ledwie to wypowiedziała, nabrała przekornej ochoty na zrealizowanie swoich słów. Gdyby miała czas i energię na płatanie psikusów, być może rzeczywiście wybrałaby się w przebraniu do Hampton Court, lecz na całe szczęście dla arystokracji, Jessa miała ważniejsze rzeczy na głowie.
Spojrzała na Desmond, prowokującą ją do zatańczenia rock’n rolla , po czym odpowiedziała na jej zadziorny uśmiech takim samym. Idąc jej śladem powtórzyła wszystkie ruchy – strzepnęła, tupnęła, odskoczyła w tył. Była energiczna, uśmiechnięta i bawiła się naprawdę świetnie, a więc wypróbowanie umiejętności przychodziło jej z łatwością.
- Bo dobrze się czuję! – zapewniła, obracając się dookoła i wlewając się w tłum tańczących zupełnie tak, jakby robiła to od dawna.



when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pub Wilk Morski - Page 6 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]04.01.19 12:46
Ach, jakże zazdrościła Jessie takich możliwości! Dziadków także, oczywiście. Dzieciństwo Jessy jawiło się w jej oczach jako niemal bajkowe, a przynajmniej takie wnioski wysnuła z usłyszanych niegdyś od Rudej opowieści. Wiedziała o magii i nikt jej za to nie potępiał, była przez dziadków kochana i mogła spełniać się tak jak miała na to ochotę, także w aktywnościach fizycznych, co według rodziców Maxine nie przystało dziewczynce. Oni najchętniej widzieliby ją całymi dniami i nocami nad Biblią, klęczącą i odmawiającą pacierz, bądź pomagającą matce w kuchni. Jedyną aktywnością na świeżym powietrzu byłoby dbanie o ogród i warzywniak. To z pewnością mogli zaakceptować. Wszystko miało jednak swoje mroczne strony, a rodzice Jessy byli jedną z nich.
- No przestań! Przecież lada chwila lady Julia poślubia lorda Ollivandera... - odezwała się Maxine, zaskoczona, że Diggory o tym zapomniała. Warto było pamiętać z jednego powodu. - Wszyscy zostaliśmy... - my, członkowie Zakonu Feniksa - ... zaproszeni. Zamierzam się pojawić choćby tylko po to, aby zobaczyć ich miny.
Maxine wyszczerzyła rządek równych, białych zębów w szelmowskim uśmiechu. Wiedziała, że to wzbudzi kontrowersje. Nie dość, że była wschodzącą gwiazdą quidditcha, to jeszcze nie nosiła żadnego tytułu - no i była mugolakiem z walijskiej wioski.
- Z pewnością napsuję - obiecała Maxine, choć w żartach. Nie popsułaby umyślnie tego dnia Julii Prewett, która była dobrą i uprzejmą kobietą, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Musiała być też bardzo odważna, skoro pomimo swojego statusu, tytułu i urodzenia stała się członkiem Zakonu Feniksa.
Ucieszyła się wyraźnie, gdy Diggory w mig pojęła o co chodzi i podłapała kroki, do tego dobrze wbijając się w rytm. Nic dziwnego - miała to we krwi. Obie nie były stworzone do ślęczenia nad książkami, a ruchu, zabawy, sportu.
- Świetnie! O to właśnie chodzi, Jess - zawołała Maxine, podążając za przyjaciółką głębiej w tłum. Złapała ją za rękę i zachęciła do kolejnego obrotu. Przyjęła teraz rolę partnera w tańcu, ale nic sobie z tego nie robiła - chciała, aby Jessa w pełni nauczyła się tych kilku kroków i nie stroniła więcej od potańcówek. Maxine je uwielbiała i miała nadzieję, że przyjaciółka będzie towarzyszyć jej na nich częściej. Tak jak już powiedziała - znała ich trochę. Jean czasami wstydziła się za bardzo, była delikatna i nieśmiała, choć wstydzić się nie miała czego.
Zresztą - fakt, że więcej czasu spędzała teraz w domu w pełni Maxine odpowiadał. Tam przynajmniej była bezpieczna.
- Jeszcze zostaniesz królową parkietu, zobaczysz.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]05.01.19 19:02
Nie była pewna, czy powinna opowiadać Maxine o tym, że widziała kiedyś przyszłego pana młodego Ollivandera w samym tylko szlafroczku; jego naga łydka nie prześladowała jej w snach, lecz teraz dość wyraźnie stanęła przed oczami. Była to sytuacja dość dziwaczna, do tego naprawdę pokręcona, dlatego tłumaczenie jej zajęłoby dość dużo czasu, a biorąc pod uwagę, że wcześniej już wypiły i na pewno zamierzały napić się znowu, wolała nie prowokować takiej rozmowy. Dając się ponieść muzyce spróbowała pozbyć się z wyobraźni wspomnienia parszywej historii z piórem dirkraka oraz niefortunną teleportacją prosto do lordowskich komnat.
- Idź, idź i baw się dobrze – wyszczerzyła się, obracając ponownie – Nie mogę się doczekać twojej relacji, zbałamuć jakiegoś młodego lorda – zaproponowała, chociaż wiedziała, że gwiazda Quidditcha faktycznie mogła wzbudzić szczególne zainteresowanie na weselu.
Sama nie wybierała się na tę imprezę, tylko i wyłącznie ze względu na Amosa. Zbyt wiele czasu poświęcała działalnościom z ramienia Zakonu czy własnej karierze, by nie mieć wyrzutów sumienia, że nie spędza go z dzieckiem. Wolała odpuścić okazję do zabawy z innymi i poświecić synowi całą swoją uwagę. Zbudować fort z koca, pogonić gnomy z ogrodu i przede wszystkim mieć oko na wszelkie panoszące się anomalie.
Wirowanie na parkiecie przychodziło jej łatwiej, niż myślała. Aktywność fizyczna nie była jej obca, być może dlatego Jessa nie czuła dużej zadyszki, gdy tak podskakiwała energicznie w rytm wesołej melodii. Inne pary nie oglądały się już na nie, wszyscy zdawali się być radośni i na swój sposób wolni. Może właśnie dzięki temu uczuciu taniec współczesny podobał jej się tak bardzo? Rudowłosa czuła się naprawdę swobodnie, mogła spożytkować skumulowaną energię i naładować się zupełnie innym jej rodzajem.
- Jeśli nagrodą jest karnet na darmowe piwo to zapewniam ci, że się postaram – obiecała, wykonując kolejny radosny obrót. Miała ochotę uściskać Maxine i podziękować jej za te wszystkie próby nauczenia podstawowych kroków. Wiedziała, że jeszcze nie raz będzie im dane spotkać się w podobnej atmosferze; ciężkie czasy nie mogły odebrać im ostatniego promyka wolności.


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pub Wilk Morski - Page 6 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]06.01.19 15:10
Wielka szkoda, że Jessa nie zdecydowała się o tym Maxine opowiedzieć jeszcze przed ceremonią zaślubin. Może to jednak i lepiej dla samego młodego Ollivandera. Njapewniej Maxine nie potrafiłaby strącić z ust głupiego uśmieszku, próbowałaby to sobie zwizualizować. Wciąż źródłem uciechy była opowieść o czarnoksiężnikach z Dziurawego Kotła, którzy wleźli do szafy, rozmawiali z guzikiem i polecieli nią w powietrze, niby mugolskim samolotem. Niezmiennie ją to bawiło odkąd tylko o tym usłyszała, nie wiedziała co ci goście mieli we łbach, przypuszczała, że czarna magia musiała w nich już solidnie namieszać, odjąć im rozum - nic dziwnego. Właściwie, to dobrze im tak. Plugawce parające się czarną magią zasługiwali na podobny los. O tym jednak myśleć dziś nie chciała. Obie z Jessą miały wychodne. Od obowiązków, problemów i czekających ich zadań. Wciąż nieświadome tego, co przyjdzie im usłyszeć na jutrzejszym spotkaniu Zakonu Feniksa.
Maxine wyszczerzyła zęby na wyzwanie zbałamucenia młodego lorda. Niczym urodzona komediantka przybrała kokieteryjną pozę, unoszącym przy tym lewe ramię i uśmiechając się zalotnie. Zauważyła, że przykuło to uwagę jednego z młodzieńców, którzy akurat podpierali ścianę z butelką piwa (ale raczej nie kremowego) w ręku i pomachała do niego palcami, niczym prawdziwa lady. Kiedy jednak ruszył w ich stronę pokręciła zdecydowanie głową i złapała ręce Jessy. Dzisiaj bawiły się we dwie! Do tego nauka wcale jeszcze się nie skończyła. To był tylko jeden krok. Zaraz pokazała Rudowłosej kilka następnych, które także pojęła w mig. Maxine nie przejmowała się wcale tym, że może to nie wypada, aby dwie kobiety tańczyły w parze, ale przecież nie robiły nic złego. Po prostu uczyły się tańczyć.
- Zatańcz dla mnie ładnie, to ja ci kupię kremowe piwko, albo dwa - zawołała Maxine i tym razem to ona obróciła się w tańcu, a rozkloszowana spódnica zawirowała zjawiskowo. - A tak w ogóle... Kim był ten mężczyzna, który złapał twój wianek? Wiesz, podczas festiwalu! - zagadnęła z ciekawością.
Od czasu zabawy w Weymouth widziały się kilkukrotnie, jednakże głównie po to, by stawić czoła anomaliom i nigdy nie było chwili, aby wdać się w pogaduszki. Dziś czas miały, sposobność także, bo muzyka grała głośno i nikt wokół nie słyszał o czym rozmawiały, zresztą inne tańczące pary były bardzo zajęte sobą. Jeden czarodziej w śliwkowej szacie całował swą partnerkę tak namiętnie, że Desmond bała się, że zaraz po prostu ją połknie.



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]06.01.19 19:12
Zauważyła młodzieńca, który zagapił się na Maxine, ale była pewna, że przyjaciółka nie zechce dołączyć do niego tego wieczora, nawet gdyby ładnie ją poprosił. Miała inny priorytet tej nocy, a poza tym nie słynęła z chwytania się pierwszej lepszej okazji – tylko wypatrzenie znicza było wyjątkiem od takiej reguły. Nie zmieniało to faktu, że dawno już powinny porozmawiać o sprawach damsko-męskich, bo ilość tematów do przedyskutowania rosła w zastraszającym tempie. I jak na zawołanie, Desmond zapytała o mężczyznę, który wyłowił wianek Jessy podczas Festiwalu Lata! Rudowłosa już dawno powinna jej się zwierzyć, lecz robienie tego tu i teraz wydawało jej się nieodpowiednie.
- Nikim – nie minęła się z prawdą, opisując Bagmana – Chyba pomylił mnie z jakąś Weasleyówną, bo minę miał nietęgą gdy po liczbie piegów domyślił się, że nie jestem tym, kogo sobie wymarzył - w myślach zanotowała sobie, by jak najszybciej umówić się na babskie ploty i wyjaśnić Maxine całą sytuację. Nie chciała jej okłamywać, choć dla dobra nastroju musiała teraz to zrobić.
Nauka nowych kroków szła jej przecież tak dobrze! Tutaj tupnęła, tu podskoczyła i wirowanie w tańcu wydało jej się nagle dziecinnie proste. Dziękowała w duchu swojej kondycji, bo gdyby takowej nie posiadała, zadyszka zakończyłaby jej naukę już dawno temu.
Niezwykle podobało jej się to, jak spódnice kręcą się w tańcu, jak kobieco czuła się na parkiecie i jak dobrze się bawiła. Dlaczego wcześniej nie próbowała uczyć się kroków? Rock’n’ roll nie stanowił już dla niej wyzwania, a słyszała przecież o wszystkich innych swingach, jive’ach czy quick-stepach – nie mogła się doczekać, aż pozna ich podstawowe kroki.
Po jakimś czasie przyjaciółki udały się do baru i zamówiły po piwie, by pogawędzić swobodnie, obgadać zebrane dookoła pary i odsapnąć trochę przed ponownym wkroczeniem na parkiet. Muzyka w Wilku Morskim miała grać do samego rana, lecz tyle czasu niestety nie miała żadna z nich. Po kolejnej godzinie wywijania i skupiania na sobie ciekawskich spojrzeń, nadszedł czas pożegnania. Obie czarownice tanecznym krokiem pokonały drogę do wyjścia, zgarniając za swoje przedstawienie małą porcję oklasków. Zaśmiewając się wesoło pożegnały się wreszcie i obiecały, że nie było ich ostatnie wyjście w takim stylu.

| zt <3


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pub Wilk Morski - Page 6 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]06.01.19 22:22
Oczywiście, że odmówiłaby. Nawet, gdyby ładnie ją poprosił, nawet, jeśli obiecałby jej gwiazdkę z nieba, obiecał pięć kolejek ognistej i bilety na najbliższy koncert Ricka i Jego Zmiataczy. Maxine miała odpowiednio w głowie poukładane. Najważniejsza była rodzina i przyjaciele. Jak dotąd nie trafiła w życiu na mężczyznę, na którym mogłaby naprawdę polegać. Jedyną stałą w jej życiu była siostra, Jessa, Ria, przyjaciółki z drużyny... Bywały chwile, gdy się kłóciły, kiedy darły koty, obrażały się na siebie i godziły, ale to im naprawdę mogła zaufać. Powierzyć swoje sekrety i troski. Wiedziała, że jej nie zostawią w potrzebie, że jej nie oszukają i nie okłamią. W przeciwieństwie do męskich parszywców. Dość już w życiu spotkała podobnych łobuzów. Jeden z nich w wyjątkowo paskudny sposób złamał jej serce. Po nim nabrała głębokiego urazu do rodzaju męskiego. Lubiła flirtować, randkować i droczyć się z mężczyznami, ale zawsze trzymała dziewczyńską sztamę. Umówiła się dziś na babski wieczór z Jessą, więc choćby stanął tu przed nią ostatni zwycięzca na najbardziej czarujący uśmiech tygodnika Czarownica i poprosił ją do tańca, to odmówiłaby, ot co!
- To głupi jakiś, skoro nie oszalał na sam twój widok - skomentowała Maxine, unosząc przy tym brwi w wyrazie zaskoczenia.
Diggory była przecież piękną kobietą. Wciąż młodą, energiczną, o urodzie niebanalnej i zachwycającej. Po ciąży nie widać było nawet śladu! Godne pozazdroszczenia. Westchnęła lekko, żałując, że tamtego dnia przyjaciółka nie spędziła w miłym towarzystwie. Desmond wprost przeciwnie. Nie spodziewała się nawet, że oboje z Wrightem będą potrafili porzucić odwieczne sprzeczki o wyższość Harpii z Holyhead nad Zjednoczonymi z Puddlmere na rzecz wspólnej zabawy. Musiała przyznać, ze było miło - i chciała o tym Jessie opowiedzieć, dlatego najpewniej skorzysta z zaproszenia na wieczór ze skrzacim winem i babskimi ploteczkami. Niezależnie od wszystkiego potrzebowały takich chwil.
Czarownice szybko zapomniały zarówno o mężczyźnie, który nabrał nadziei na taniec z Maxine, jak i tym głupku, który pomylił Diggory z Weasleyówną. Poświęciły wieczór na naukę tańca, a wyjątkowo nauka ta równała się przyjemnej zabawie w rytm radosnej, dobrej muzyki. Maxine musiała przyznać, że dawno już nie czuła się tak dobrze. Tak odprężona i beztroska. Na całe szczęście - bo nazajutrz przykre wiadomości miały na nie obie spaść jak grom z jasnego nieba.


| zt <3



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]27.03.19 0:22
/ 9 października

Lucinda dostawała w swojej pracy naprawdę najdziwniejsze zgłoszenia. Ludzie przynosili jej przeklęte pamiętniki, pamiątki, biżuterię, a czasem nawet całe meble. Najtrudniejsze były oczywiście sytuacje kiedy sami potrzebowali pomocy z nałożoną na nich klątwą. W obecnych czasach ludzie o wiele śmielej przyznawali się do różnego rodzaju przekleństw i to akurat blondynka potrafiła zrozumieć. Czarna magia nie była już tak mistyczną i niegodziwą magią jak jeszcze parę lat wcześniej. Możliwe, że szlachcianka miała tylko takie szczęście, a może ludzie popadali już po prostu w paranoje, ale kiedy jej sowa przynosiła kolejne listy od zdradzanych żon z pytaniem czy istnieje coś takiego jak klątwa niewierności to Lucinda przestała wierzyć w sensowność swojej pracy. Prawdopodobnie inny łamacz klątw dobrze by na takich wymysłach zarobił bo o głupiego w ich społeczeństwie nie było trudno, ale jedna Selwyn nie byłaby w stanie aż tak naciągać ludzi na posiadane umiejętności. Może i zależało jej na pieniądzach, ale no cóż póki jej status się nie zmienił to nie miała potrzeby oszukiwania ludzi i szargania ich portfeli. Mogła robić to co lubi bez grania na własnym sumieniu i to w taki sposób by już niewiele z niego pozostało.
Blondynka miała to szczęście, że zajmowała się tym co naprawdę lubiła. Nie przeszkadzało jej to nawet jeżdżenie do dziwnych części Londynu tylko po to by obejrzeć przeklęte przedmioty. Skoro już od dawna nie podróżuje w poszukiwaniu artefaktów, a tak naprawdę prawie wszystkie jej wyprawy w okolice Londynu nie przynosiły jej nic znaczącego to co innego mogła robić? Zwariowałaby jedynie siedząc i rozmyślając o tym wszystkim co aktualnie dzieje się w Londynie. Wystarczyło jej, że już i tak niemal każdy swój wolny czas poświęca zagnębianiu się czarnymi wizjami przyszłych wydarzeń. Taka już była i ciężko było jej to zmienić. Lubiła działać, a siedzenie w miejscu zwykle dostarczało jej aż nadto kłopotów. Siedzenie w miejscu równało się z wymyślaniem powodów do utrudniania sobie życia, które jak widać było już aż nazbyt skomplikowane.
Dzisiejszego dnia Lucinda wybrała się do Magicznego Portu. Wiele spotkań ze swoimi klientami miała właśnie w tej okolicy. Może to przez fakt, że ludzie po prostu bali się nosić tego co przeklęte do innych części Londynu. Magiczny Port był na tyle bezpiecznym miejscem jeżeli chodzi o różnego rodzaju brudne interesy, że czarodzieje traktowali to jako zielone światło do własnego bezpieczeństwa. Nikt przecież nie chciał skończyć w Tower przez naszyjnik cioci od strony prababci Feli. Wbrew temu jak ponure przyszły czasy i jakie niebezpieczeństwa nadal na ludzi czyhały to ci częściej przejmowali się całkowicie zbędnymi rzeczami. Może tak było po prostu łatwiej? Przejmować się tym na co tak naprawdę miało się wpływ? Nie wszyscy byli gotowi by głośno mówić o tym co myślą i nie wszyscy oddaliby swoje różdżki by walczyć z tym co aktualnie się dzieje. Dla niektórych najważniejsze było po prostu życie w spokoju. Codzienna rutyna niezłamana żadnym kataklizmem, a jeśli te miały się już dziać to daleko od nich pozostawiając ciszę w błogiej ciszy.
Wezwanie, które dostała było trochę pogmatwane i blondynka nie do końca wiedziała o jaki przedmiot piszącemu do niej mężczyźnie chodzi. Czuła jednak, że był to typ człowieka, z którym dogadanie się listownie miało nie wchodzić w grę. Zdecydowała się po prostu odpuścić i wszystkiego dowiedzieć się na miejscu. Jej klient był głównym barmanem w pubie Wilk Morski i Lucinda wcale nie czuła się dość pewnie idąc tam sama, ale w końcu przyzwyczaiła się już do takich wypraw. Zawsze miała oczy szeroko otwarte i różdżkę w pogotowiu. Może to wszystko co się przez ten rok wydarzyło sprawiło, że Selwyn trochę inaczej podchodzi do tego typu spotkań, ale pomijając i tak ciągle podejmowane ryzyko wychodziła z założenia, że przezorny zawsze ubezpieczony. Przestała patrzeć na każdego przychylnym okiem i liczyć, że więcej w tym świecie dobra niżeli zła. Nie było co się oszukiwać. Gdyby to nie zło napędzało to wszystko to już dawno byliby po tej całej wojnie i tych wszystkich podziałach. A ten nadal trwały dając im wszystkim wielkie powody do obaw.
Widząc stojącego przy barze mężczyznę od razu domyśliła się, że to jej przyszły klient. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniał, ale sam fakt, że ciągle wyglądał za bar jakby kogoś szukał pozwolił jej wysunąć takie wnioski. Kiedy blondynka podeszła do baru ten momentalnie ją rozpoznał jakby wiedział kogo się spodziewać. Lucinda nie do końca wiedziała skąd ludzie wiedzą czym ona się trudzi, ale tak właśnie już było. Jej osoba widniała w spisie łamaczy klątw, ale jej klienci rzadko wyglądali na takich, którym po drodze do Ministerstwa Magii.
Mężczyzna ruchem ręki kazał jej przejść przez bar i wejść na zaplecze. Dla blondynki nie było to komfortowe, ale nie czuła jakby to miejsce miało przynieść jej coś więcej oprócz szybkiego zarobku. Stojący przed nią brunet z niepasującym do jego twarzy szerokim nosem wsunął jej w dłoń coś co wyglądało jak tępy scyzoryk. Lucinda od razu wypuściła przedmiot z ręki na co barman zareagował zdezorientowaniem. Blondynka spojrzała na swoją dłoń i nie widząc na niej żadnych oznak klątwy wyciągnęła chusteczkę i dopiero przez nią sięgnęła po scyzoryk. - Skoro jest przeklęty to nie powinien Pan tak po niego sięgać – upomniała mężczyznę poważnym tonem. Ludzie często myśleli, że klątwy to zabawa, a Lucinda znała doskonale przypadki, w których ludzie wariowali właśnie przez nałożone klątwy. To co silna potrafi zrobić było czasami gorsze od śmierci i tego na przykład już zobaczyć nie chciała.
Blondynka w ciszy przyjrzała się scyzorykowi i nic na pierwszy rzut oka nie przypominało jej przeklętego przedmiotu. Dopiero kiedy wzrok kobiety przeniósł się z tępego ostrza na drewniane zabudowanie coś przykuło jej uwagę. - Ma Pan może nóż? - zapytała, a kiedy mężczyzna podał jej mały nóż kuchenny kobieta delikatnie rozłupała kawałek drewna, który dosłownie rozpadł się w jej palcach. - I co paniusiu? Da się coś z tym zrobić? - zapytał brodaty barman nie wiedząc do końca co szlachcianka w ogóle robi. Lucindzie ciężko było powiedzieć czy uda się przełamać runy znajdujące się na scyzoryku. Wierzyła, że przedmiot ma wartość jedynie sentymentalną bo sam w sobie na cenny nie wyglądał w ogóle. Z jednej strony miała ochotę po prostu wyrzucić przedmiot do śmieci bo więcej czasu zajmie jej przełamanie klątwy niżeli ten przetrwa, ale akurat sentyment potrafiła zrozumieć jak nikt inny. - Dlaczego niby jest przeklęty? - zawsze o to pytała swoich klientów. To, że byli w stanie zauważyć skutki klątwy były bardzo znaczące i nawet przy ściąganiu klątwy było kobiecie po prostu łatwiej określić z jaką ma do czynienia. Wszystko zaczynało się przecież od poznania natury rzuconego przekleństwa. - Ojciec go nosił pół życia przy sobie i nagle zwariował. Zabrałem go, ale ten dalej łazi po ścianach jakby co najmniej ciotce leki podbierał. - odpowiedział mężczyzna wzruszając ramionami.
Lucinda już wiedziała, że będzie potrzebowała o wiele więcej czasu niż można było przypuszczać patrząc na owinięty w biały materiał scyzoryk. - To da się zrobić o ile scyzoryk jest tego wart. Już mogę stwierdzić, że jest przeklęty, ale nie wiem do końca jaka to klątwa dlatego cena za złamanie może być różna. - zaczęła przenosząc spojrzenie z przedmiotu na mężczyznę. - Oraz czas złamania może być różny. Postaram się to zrobić jeszcze w tym tygodniu, ale wcześniej prześlę do Pana sowę w celu dogadania wszystkich szczegółów. Rozumiem, że jesteśmy dogadani? - zapytała jeszcze zawijając scyzoryk w chusteczkę. Stojący przed nią mężczyzna pokiwał delikatnie głową widocznie spodziewając się roboty na miejscu i najlepiej za darmo. - Weź go Pani tylko oddaj, bo mnie stary ukatrupi. - dodał jeszcze zanim Lucinda przekroczyła próg pubu.

z.t


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Pub Wilk Morski - Page 6 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]28.03.19 11:12
20.11

Cieszyłem się na spotkanie z Caileen, miałem wrażenie, że od jej ostatniej wizyty w przybytku mojej mamy, gdzieśmy się zresztą widzieli po raz ostatni, minęły już całe wieki! Tyle rzeczy zdarzyło się przez ten czas, że sam nie wiedziałem od czego zacząć jak tylko wreszcie się zjawi. Początkowo czekałem na nią pod gankiem Wilka Morskiego, przyglądając się szalejącej wokół nawałnicy, ale kiedy chłodne krople deszczu zaczęły zacinać nawet pod dach, pioruny nabrały na częstotliwości, a grzmoty na intensywności, no to skryłem się w środku, od progu uderzyło mnie ciepło rozgrzanych ciał, ich smród i woń lejącego się strumieniami alkoholu. Nie było jeszcze wcale tak późno, jednak w Wilku Morskim czas jakby nie istniał - zabawa trwała tu od białego rana i kończyła się właśnie gdy zaczynało świtać. Od przeszło miesiąca, od tej felernej wyprawy byłem w porcie czymś w rodzaju... celebryty, hehe, bo wszyscy chcieli usłyszeć legendę Syreniego Lamentu i co tam się właściwie wydarzyło, a ja oczywiście bardzo chętnie dzieliłem się swoją wiedzą w zamian za szklankę rumu albo kufel mocnego piwa. Co prawda moja gwiazdeczka przygasła już nieco na przestrzeni czasu, jednak wciąż ciągnąłem z tego ile się dało, a dzisiejsze towarzystwo samej królowej bankowo okaże się pomocne. Powoli podszedłem do baru, przysiadając na wolnym miejscu i od razu zaczepiam barmana prosząc o kubek grogu. Koleś wita się ze mną wesoło, bo przecież nie znamy się od dzisiaj. Wdajemy się więc w krótką rozmowę, a gdy gość obok słyszy, że zwraca się do mnie per Bojczuk, to zaczyna jakoś bardziej przysłuchiwać się naszej gadce i wiem co stanie się już za moment. To ty jesteś Bojczuk? TEN Bojczuk z Syreniego Lamentu? Mówię, że tak, to ja. Więc płaci za mój alkohol, a ja pokrótce opowiadam mu o walce z inferiusami, na gołe pięści oczywiście, o smoku i syrenie więzionej przez całe lata. Nie wiem jak to się stało, że w przeciągu kolejnych dziesięciu minut obydwoje zostaliśmy porwani w wir szaleńczych tańców i dzikich śpiewów, ale w aktualnej chwili stałem na stole pomiędzy Krzywym Bobem oraz Pijanym Tomem i wraz z innymi, pląsającymi gdzieś wokół śpiewaliśmy szantę o zabójczo pięknych syrenach, które mamiły, kręciły i wysysały życie, aż trafił się jeden pijus, z którego wyssać mogły tylko rum i właśnie dzięki temu z krwiożerczych bestii zamieniły się we frywolne królewny oceanu. Ależ to była radosna piosnka!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]28.03.19 12:30
Padał rzęsisty deszcz i grzmiały okrutne pioruny, cały kraj został zagoniony pod dachy, a Jasiek Bojczuk stwierdził, że to doskonały moment na alkoholowy maraton. Caileen trochę niechętnie podchodziła do tego pomysłu – już nie wspominając o przyznaniu się do tego, że rzeczywiście zapomniała o odezwaniu się do Jaśka w sprawie spotkania, na które przecież się zgodziła i o którym obiecała później przypomnieć – ale nie mogła przecież wystawić Bojczucznego do całkiem silnego w tym miesiącu wiatru. Zwłaszcza że zapraszał ją w portowe progi, gdzie teraz całkiem łatwo było się dać porwać falom i po prostu utopić. Nie darowałaby sobie, gdyby następnego dnia miała w gazecie przeczytać o zaginięciu sławnego... no właśnie, w sumie to kogo? Zdawało się, że minął ledwo miesiąc, a Jaśko Bajerant dorobił sobie już dziesięć nowych pseudonimów i drugie tyle związanych ze sobą legend. Kaja nie zdążyła nawet dobrze rozpropagować Johnny'ego Barra!
Mimo wszystko, nawet trochę się za nim stęskniła i dlatego wyruszyła w zgubną, jak się zapewne miało okazać, podróż. Pomogła sobie w tym celu usługami Błędnego Rycerza, bo po pierwsze miała już trochę dość ciągłego przemaczania się na miotle, a po drugie spodziewała się, że nawet swoją nowo odnalezioną wstrzemięźliwość będzie musiała w końcu odłożyć w kąt, jak już Jasiek wciągnie ją w te darmowe trunki, które obiecywał. Wolałaby nie wracać do mieszkania kompletnie nietrzeźwa, zwłaszcza na miotle, bo w sumie będąc teraz w Zakonie Feniksa bardzo chciała zachowywać się jak przykładna obywatelka, ale, jak to już zresztą gdzieś wcześniej zostało wspomniane, stara miłość nie rdzewieje. I niech sobie Marcella mówi, co jej się podoba: to na pewno żaden nałóg!
Gdy Kaja przebiegła już ten drobny odcinek pomiędzy autobusem a pubem, wchodząc wreszcie do środka, zauważyła, że balanga trwała w najlepsze, z Bojczukiem w roli głównej. Skrzyżowała na moment ręce, obserwując to z wybitną mieszanką emocji na twarzy, aż wreszcie pozbyła się na pobliskim wieszaku zbędnego w tym momencie okrycia i podeszła do zatłoczonego stołu, zadzierając głowę, żeby spojrzeć na rozhulanego przyjaciela.
Oi, Johnny Barr! – zawołała – Robisz ze mnie teraz publiczność, tak? – roześmiała się jeszcze, nie zwracając zbytnio uwagi na kilku pobliskich mężczyzn, którzy rozpoznali w niej Królową Argyll. Na razie nie zamierzała zdradzać się ze swoją pubową tożsamością, nawet jeśli "Wilk Morski" gościł ją już parę razy.
Caileen Findlay
Caileen Findlay
Zawód : muzykantka / alchemik
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
through faith united
in unity, undefeated
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6825-caileen-findlay#178275 https://www.morsmordre.net/t6847-donald-macwillavry#178931 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-pokatna-22-3 https://www.morsmordre.net/t6849-skrytka-bankowa-nr-1706#178938 https://www.morsmordre.net/t6848-c-findlay#178932
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]29.03.19 23:16
Drę się w najlepsze, przeciągając kilka kolejnych sylab, gdy nagle dociera do mnie słodki, słowiczy głosik gdzieś z dołu, więc zerkam w tamtą stronę, wbijając spojrzenie prosto w lico mojej dzisiejszej towarzyszki.
- Caileen! - witam ją tym radosnym krzykiem i pochylam się wprzód, wyciągając ku niej rękę, bo w pierwszej chwili mam zamiar po prostu wciągnąć ją na ten stół żeby zaśpiewała z nami, jednak kiedy nasze spojrzenia się krzyżują dociera do mnie, że najsamprzód to by wypadało się po prostu napić! Więc z niemałym trudem wyswobadzam się z uścisku moich dwóch pijanych towarzyszy, pozwalając im ciężko opaść na siebie nawzajem, nie przerywając nawet śpiewu, i schodzę z blatu, prosto w ramiona panny Findley, jakby może chciała się przywitać nieco bardziej wylewnie. Nie? Nie chciała? No cóż, warto było spróbować.
- Nie wiem jak to się stało, że jestem tutaj, przed chwilą byłem tam! - przekrzykuję tłum, wskazując kontuar, po czym wciskam jej w dłonie swój kubek z grogiem, żeby sobie chlapnęła na dobry początek - Chodźmy się napić, pośpiewamy jak już rozgrzejesz gardło! - mrugam doń jednym okiem, prowadząc dziewczynę w kierunku baru, gdzie co prawda miejsc jest coraz mniej, ale może uda nam się coś znaleźć. O, tam na przykład ktoś przysypia, więc wciskam się na jeden z wolnych stołków pomiędzy niego a jakiegoś wielkiego osiłka i klepię siedzenie obok siebie, by i Caileen sobie klapnęła.
- No to przyznaj się, co cię tak pochłonęło, że kompletnie o mnie zapomniałaś? - pytam, unosząc nieco jedną brew. Unoszą się także kąciki moich ust. Jeszcze przez chwilę wbijam spojrzenie w pannę Findlay, ale już za moment mój wzrok ucieka gdzieś w kierunku barmana, który uwija się za kontuarem i macham do niego, że też byśmy coś chcieli, jak już znajdzie chwilę czasu. Poprawiam się na krześle.
- Caileen, chcesz zagrać w ruletkę? - uśmiecham się nieco szerzej, a moje spojrzenie rozświetla jakiś dziwny blask, który pewnie nie zwiastuje nic dobrego. Ciekaw byłem czy skusi się na pijacką grę, ale jak nie ona to kto inny?... No pewnie połowa tego lokalu by w to weszła, ale to już szczegóły.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pub Wilk Morski [odnośnik]31.03.19 11:38
Kajka musiała aż przytkać palcem lewe ucho, żeby bębenki nie eksplodowały jej od głośnego fałszowania – nie tylko tego, którego dopuszczał się Jaśko Bajerant, ale również tego, którym niemal wychwalali się jego tymczasowi towarzysze. Nie dała się wciągnąć na stół, kręcąc troszeczkę głową na ten pomysł, a gdy Bojczuk zszedł z powrotem na ziemię, niemal wywijając przy tym najbardziej szałowego orła całego kwartału, mimowolnie wyciągnęła po niego ramiona. I choć on mógł się tym chełpić na prawo i lewo jako oznaką czułości, to prawda była całkiem prosta: dobrotliwa Królowa chciała go po prostu uchronić przed upadkiem, na który się niechybnie zapowiadało. Poklepała swojego towarzysza po plecach, żeby jednak utrzymać iluzję wylewnego powitania, i wypuściła go czym prędzej, żeby z kolei nie pomyślał sobie zbyt wiele. Nadstawiła ucha, gdy tłumaczył się ze swoich wybryków, a potem spojrzała raz jeszcze na wydzierające się towarzystwo.
– To musiał być ich urok osobisty – stwierdziła, może trochę za cicho jak na obecne warunki, przyjmując od Jaśka jego kubek – Może któryś z nich jest tak naprawdę wilą i cię zaczarował, co, Johnny? – dodała jeszcze, śmiejąc się głośno i idąc w ślad za Bojczukiem, podnosząc trunek do ust, ale nie upijając ani kropli. Grogu akurat wolała się jeszcze nie tykać, czując wzrastającą ochotę na piwo. Może jednak nie zanosiło się na to, aby była aż tak wstrzemięźliwa, jak to sobie najpierw postanowiła?
Zauważyła od razu, które miejsca przypodobały się legendarnemu absztyfikantowi i z nieco zrezygnowanym westchnięciem zajęła znacznie mniej bezpieczne miejsce, akurat przy "jakimś osiłku". Pamiętała swój felerny koncert, pamiętała wynikającą zeń kłótnię z Marcellą i bardzo nie chciała, aby scenariusz się powtórzył. Posłała więc mężczyźnie czarujący uśmiech, choć starała się, aby ów gest był całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek sugestywności. Zanim jednak zauważyła z drugiej strony jakąkolwiek reakcję, skupiła się raz jeszcze na Bojczucznym.
– W sumie to chyba wszystko – stwierdziła bez typowej dla siebie elokwencji – Nie wiem, Jo, mam jakieś takie wrażenie, że teraz nawet jak nic się nie dzieje, to na nic nie ma się czasu. W ogóle straciłam kontakt z masą znajomych i się ostatnio jak ta kaleka wkupywałam na nowo w łaski – trochę speszyła się wprowadzeniem takiej ponurej atmosfery w miarę rozradowane miejsce, wbrew wszystkiemu, w co wierzyła – Przepraszam cię. Nadrobimy – zapewniła więc, uśmiechając się do przyjaciela szeroko i odsuwając w jego stronę otrzymany wcześniej kubek z grogiem. Naczynie prześlizgało się w jego stronę tak, jak Kaja od dawna marzyła.
– Jasnego piwa co łaska, panie dobrodzieju! – powiedziała do zaczepionego barmana, wymieniając z nim powitalne uśmiechy. Gdy jednak przyszło do decydowania się na pijackie gry, Kajka musiała Jaśka niesamowicie zawieść – ale przynajmniej miała bardzo dobry powód.
– Barr, nawet żebym chciała, to nie mogę – jęknęła – Jestem całkiem spłukana, i to tak wiesz:  c a ł k i e m. Musiałam zrobić bardzo poważne zakupy, więc tak trochę liczę na to, że rzeczywiście dostajesz te alkohole za frajer. Ja już zbyt dawno tu nie grałam, żeby chcieli mnie tak rozpieszczać.
Teraz dotarło do niej, że tak na dobrą sprawę nie miała żadnej gwarancji darmowej popijawy. Nie dopuszczała jednak tych myśli na pierwszy plan, bo najgorsze co mogła robić, to spodziewać się awantury o pieniądze zamiast cieszyć się całkiem miłym wieczorem.
Caileen Findlay
Caileen Findlay
Zawód : muzykantka / alchemik
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
through faith united
in unity, undefeated
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6825-caileen-findlay#178275 https://www.morsmordre.net/t6847-donald-macwillavry#178931 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-pokatna-22-3 https://www.morsmordre.net/t6849-skrytka-bankowa-nr-1706#178938 https://www.morsmordre.net/t6848-c-findlay#178932

Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pub Wilk Morski
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach