Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]17.11.15 10:35
First topic message reminder :

Kuchnia

Kuchnia w całym mieszkaniu wydaje się po prostu...pusta. Może wynika to z faktu, że wszelkie posiłki właściciel jada w innych miejscach, a wszystkie konieczne przybory kurzą się w szafkach. To co można zawsze tutaj znaleźć to kawa, a jedyną sensową potrawą, jaką w ogóle potrafi tutaj przygotować - to jajecznica. Nie żeby mu się za często zdarzało.

Na to pomieszczenie nałożone jest zaklęcia Muffliato, Cave Inimicum.


Darkness brings evil things
the reckoning begins


Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 02.09.17 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Re: Kuchnia [odnośnik]01.06.18 17:06
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 22

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]12.06.18 23:29
| 165/205 (-10); -20 (szarpane, ramię), -20 (kąsane, kostka)

Nie słyszała już niczego, prócz pisku, który wdarł się do jej czaszki gwałtem, wprost przez uszy, mknąc przez wszystkie kanały, ścinając zmysły jak ostrze kosy tnie sierpniowe kłosy zbóż. Nie pomogło to, że niemal natychmiast zatkała je dłońmi. Nie pomogło to, że zacisnęła oczy razem ze szczękami, dezorientując umysł innym bólem, by na tamten pozostał niewrażliwy. Koniec kwietnia wrócił do niej jak znajomy zapach, przywołał wspomnienia, smugi przeżyć i połączył je ze wszystkimi odebranymi sygnałami, które zapamiętała. Smród spalenizny, wilgoć wyczuwalna pod palcami, świst powietrza uciekającego z płuc, trzask zamykanych drzwi, metalowy błysk klucza, jasne, tak strasznie obojętne oczy chłopca, który stłukł lampę oliwną. I sasabonsam górujący na wszystkimi innymi wspomnieniami. Jego pisk, dokładnie taki sam, jakiego doświadczały teraz. Chciała krzyknąć „ratunku”, bo instynkt samozachowawczy podpowiedział jej, że tym razem nie przeżyłaby tego drugi raz, ale zza jej ust wydobył się tylko łamiący się stęk. Nie wiedziała, kiedy opadła na kolana, ale jak już wylądowała na ziemi, opierając się bokiem ciała o ścianę, zrobiło jej się dziwnie lżej. Pisk zniknął – nawet oddech mogła wtedy złapać.
Rzeczywistość powróciła do niej tak nagle, że w pierwszej chwili zupełnie nie wiedziała, co się dzieje. Rozejrzała się dookoła w panice i szybko zrozumiała. Wężowy syk dobiegł do jej uszu. Przeniosła wzrok na Justine, palce mimowolnie sięgnęły po różdżkę. Domyśliła się, że to wina anomalii – nie tylko zaklęcie Tonks, które przecież miało fundamenty w najczystszej z magii, ale również i te jej, skutkujące przeraźliwym jękiem, który wziął się nie wiadomo skąd. Co się, do cholery, działo z tym światem?
Vipera evanesca – zachrypiała, celując różdżką wprost w ten czarci pomiot. Krwawiła przez niego, krwawiła przez anomalię. Jeśli tak dalej pójdzie, to nieważne, czy będzie miała problemy z żołądkiem, czy jednak będzie w ciąży, długo nie pociągnie. – Słabo mi.
Naprawdę rzadko dzieliła się swoim bólem – fizycznym, psychicznym, jakimkolwiek – ale w tej chwili nawet nie panowała nad swoim językiem, ten sam pozwolił na to, by zwerbalizować jej myśli.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Kuchnia - Page 6 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Kuchnia [odnośnik]12.06.18 23:29
The member 'Eileen Bartius' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 29

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]17.06.18 18:22
żywotność: 172/232, -10 (kąsane: przedramię, ramię, obojczyk)

Anomalie pokonywały je z każdą chwilą. Pisk, który wbijał się okrutnie w bębenki uniemożliwiając myślenie, węże w kuchni będące wynikiem leczniczego zaklęcia. Świat stanął na głowie, wiedziały to już nie od dziś. Ale kompletnie nie spodziewała się, że ich skutki tak mocno dadzą im się we znaki. Musiała jednak wziąć się w garść, mimo, że wspomnienia docierały do niej falami. Musiała, bowiem nie mogła pozwolić już nigdy więcej, by ktokolwiek jej bliski cierpiał. Nie mogła, nie chciała, nie godziła się na to. Nie miało znaczenia, jak wiele razy jeszcze jej ciało miało ucierpieć. Wiedziała już że zamierza poświęcić je walce. Nie miało znaczenia to, jak wygląda, kiedy jedyna osoba która chciała by je oglądała i tak odmawiała tego solennie. Rozumiała to - oboje postanowili. Zamierzali maszerować obok siebie, tak blisko, jednocześnie będąc tak daleko. Wąż wbił się w okolice jej obojczyka, przynosząc kolejne obrażenia. Syknęła z bólu, ten rozlał się po jej ciele, ale chociaż tym razem udało jej się ochronić Wilde przez kolejną raną.
- Oddychaj. - poleciła jej nie spuszczając spojrzenia z gada walającego się po kuchni Skamandera. Zdecydowanie nie szło im dzisiaj, ale nie zamierzała się poddawać. Nie teraz, nie nigdy. Póki miała siłę stać na nogach, miała siłę walczyć, więc to postanowiła robić. Niezmiennie i codziennie, nawet jeśli to, czemu stawiała czoła zdawało się zwyczajnie niepojęte. Rzuciła szybkie spojrzenie na kuzynkę. - Głęboko. - dodała jeszcze wracając spojrzeniem do węża. Chwila skupienia, zanim znów zaatakuje, musiała zebrać całą moc, całą siłę, zanim ponownie zaatakuje. Widocznie rozkojarzona gadami wcześniej nie skupiła się zbyt dostatecznie. Wzięła wdech, a dłoń mocniej zacisnęła na różdżce. Musiało, musiało udać jej się to zaklęcie - choć jeden cholerny raz, żeby w końcu mogły odetchnąć. Zarówno po nieudanych naprawach, jak i niezapowiedzianych wizytach zwierząt w jej kuchni. Nie, nadal nie jej. Nigdy nie jej. Zacisnęła mocniej wargi.
-  Vipera evanesca. - wypowiedziała raz jeszcze, po raz kolejny. Zdawać by się mogło niestrudzenie, jednak tylko ona sama wiedziała ile zawodu sprawiały jej kolejne niecelne zaklęcia.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kuchnia - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kuchnia [odnośnik]17.06.18 18:22
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 54

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 MyQkmfs
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]16.07.18 0:57
| 165/205 (-10); -20 (szarpane, ramię), -20 (kąsane, kostka)

Zaczynało do niej docierać, jak bardzo złą decyzję podjęła, wychodząc z Just na naprawę anomalii. Uderzyło ją to jak grom z jasnego nieba, powodując nagły wyrzut adrenaliny do krwi i chwilowe otrzeźwienie, mimo osłabienia organizmu i płynącej z ran posoki. Nie powinna była tego robić, tak ryzykować, na szali kładąc wręcz własne życie. Ale to przecież nie zaczęło się na anomaliach, siebie samą oddała przecież już dawno, godząc się na słowa Barty’ego. Teraz tylko dotarło do niej – zgodziła się na bycie w Zakonie Feniksa ze względu na niego, bo chciała być tak blisko jak tylko się dało, czy jej intencje były szczere i faktycznie chciała nieść pomoc światu? Tak jasny i wyraźny do tej pory obraz zaczął się rozmazywać pod naporem nowych doznań, tak niebezpiecznych zarówno dla niej, jak i Justine. A może to wszystko przez Złotą Wieżę – to tam przecież wszystko runęło. Cokolwiek by teraz nie pomyślała, nie panowała nad tym, myśli płynęły jak gnane batem. Migawki wspomnień przeplatały się ze sobą pod powiekami, kiedy mrugała nimi, chcąc przywrócić sobie pewną świadomość. Ten moment, kiedy ciało zaczyna odłączać się na krótką chwilę od duszy, nastąpił i nogi miała jak z waty – poczuła to, chcąc wstać na równe nogi, zaciskając bezcelowo palce na ścianie. Wzięła pierwszy głęboki wdech i za chwilę żałowała.
Śmierdziało. Czymś gorzkim. Zapach dotarł do jej wrażliwych, jak zauważyła już niedawno, nozdrzy i obrzydził jej kolejne wdechy. Nie wiedziała, co poczuła. Jakby anyż i lukrecja połączone z jakimś mdłą wonią, której nie mogła poczuć. Wychyliła się, żeby zapytać Just, czy to czuje, ale od razu w oczy rzuciła jej się strużka gęstej, czarnej mazi, która wypływała z jej ust. Złapała ją za rękę.
Just… Just, nic… nic ci nie jest? – głos ledwo wypadł zza jej ust. Spanikowała. Nie znała magii leczniczej? A jeśli działo jej się coś naprawdę złego? Te węże to nie był przypadek. Merlinie. – Vipera evanesca!
Jeśli chciała jej pomóc, musiała jak najszybciej pozbyć się zagrożenia.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Kuchnia - Page 6 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Kuchnia [odnośnik]16.07.18 0:57
The member 'Eileen Bartius' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 51

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]20.07.18 1:18
żywotność: 162/232, -15 (kąsane: przedramię, ramię, obojczyk, udo)

Nie szło im najlepiej, ale przynajmniej Wilde jej połuchała. To jedno ją cieszyło, fakt, że kuzynka wykonała jej polecenie, że nie kłóciła się z nim uznając jego ważność. Przez chwilę jej myśli powędrowały do Skamandera z którym ścierała się w pewnych decyzjach. Ale zaraz odsunęła te myśli od siebie, nie mogła się teraz rozpraszać. Uniosła dłoń i rzuciła zaklęcie. I wtedy to poczuła, gorzki samk na końcu języka. Zakrzstusiła się gęstą cieczą, która spływała nieprzyjemnie w dół gardła. Tonks miała wrażenie że płyn smakuje prawie jak popiół. Z kąciska ust wyciekła czarna maź. Panika ogarnęła jej ciało, gdy nie rozumiała co też ją spotyka. Chwilowa, kilka wdechów pozwoliło jej opanowanie samej siebie. Wąż znów rzucił się do ataku, którego nie obroniła. Wbił się w jej udo. Syknęła, nadal czując gorzki posmak w ustach.
- Na Merilna, Wilde. - powiedziała widocznie zła na kuzynkę. Zerknęła w jej stronę, tylko na chwilę, by zaraz znów powrócić spojrzeniem do węża. Przesunęła się kawałek do przodu, by zrobić trudniejszym dostęp do kuzynki. - Nie wychodź, nie wychylaj się. Jeszcze tego nie rozumiesz? - zapytała cicho, czuła się zmęczona, ale nie mogła się podawać. Nie zamierzała. Jej głos był pełen pewności i siły, o którą nawet siebie samej nie podejrzewała. - Nie zginiesz na mojej warcie. - zerknęła na węża, który schował się za stołem. Musiała poczekać, aż znów nie będzie miała na niego czystego strzału. - Nie możesz. - dodała jeszcze, oddychając ciężko. Nie zerkała w jej stronę. - A jeśli... - zawahała się, nie wiedząc, czy powracać do tematu, ale wydawał mi się on ważny. Poprawiłam uścisk na różdżce. - ... jeśli jesteś w ciąży. To jesteś odpowiedzialna za dwa życia. Dwa, za jedno - w najgorszym wypadku. - powiedziała jej szczerze, mimo, że ponuro. Zerknęła raz jeszcze, jej głowa dedukowała, próbowała znaleźć wyjście. Dla nich, albo dla niej. Musiały obejść kuchnię. - Posłuchaj, spróbujemy dostać się do drzwi. - powiedziała do niej, wskazując jej wyście, które znajdowało się praktycznie na przeciw nich. - Ciągle za moimi plecami Wilde. - pouczyła ją raz jeszcze, powoli się przesuwając. Cichy syk urwał się, wąż ruszył do kolejnego ataku. - Vipera evanesca! - wybrała po raz kolejny, licząc że tym razem różdżka jej posłucha.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kuchnia - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kuchnia [odnośnik]20.07.18 1:18
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 84

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]10.08.18 0:25
Kiedy widziała spływająca z jej brody strużkę czarnej mazi niewiadomego pochodzenia, przypomniała sobie, że w czasie wybuchu majowego ludzie umierali we własnych łóżkach, nieświadomi zagrożenia, nieświadomi absolutnie niczego, a już zwłaszcza tego, że mary, które ich otaczały, porwą ich ze sobą na całą przeklętą wieczność. Umrzeć we śnie to najspokojniejsza ze śmierci, ale niosąca za sobą potworność wydarzenia, nigdy niemijający koszmar. Brak emocji, brak słów do wypowiedzenia. Gdyby Just w tej chwili coś się stało, gdyby upadła, zaczęła się dusić, nie miałaby pojęcia, co zrobić. Jej samej było słabo, ograniczało to jej logiczne odniesienie do sytuacji. Ulgę przyniósł jej głos kuzynki. Karcący i rozgniewany, ale istniejący naprawdę, nie zaduszony przez czarną maź, której widok przerażał ją tak samo mocno, jak widok ran Tonks.
A ty na mojej masz zginąć? – rzuciła do niej łamiącymi się zgłoskami. Starała się wycofywać, ale drętwiejące mięśnie za bardzo ograniczały jej ruchy. – Będę cię broniła tak samo, jak ty bronisz mnie, tego też nie rozumiesz? – kobiety Wilde miały w sobie odrobinę przekory, ale zdrowej, dobrze ukierunkowanej. To, że Eileen była w tej chwili w słabszej formie nie zwalniało ją z obowiązku ochrony bliskiej jej sercu osoby. To było naturalne, że kiedy zobaczyła stan Justine, musiała zareagować i choć spróbować usunąć zagrożenie z jej drogi. Poczucie obowiązku było w nich głęboko zakorzenione i to właśnie ono wciąż trzymało je w Zakonie Feniksa.
Ciąża zdawała się być już przesądzonym dziełem przypadku – była nim, tego była pewna – ale nie chciała, żeby Just nadawała jej tak ponurego wyrazu. Przecież to było niemożliwe, żeby teraz któraś z nich miała zginąć. Adrenalina dziwnie puściła, oddając najwyraźniej miejsce kolejnej fali zmęczenia, stresu i niepewności. Słyszała ją, rozumiała, ale ciało najwyraźniej nie miało ochoty współpracować, nie miało siły, żeby podjąć ruchy, ale za wszelką cenę chciała jej posłuchać i po prostu ruszyć się z miejsca, odnaleźć wyjście. Miały dostać się do drzwi.
Tylko tyle i aż tyle.
Uważaj – sapnęła tylko, podejmując kolejną próbę podniesienia się z podłogi. Pochwyciła krawędź blatu i wspierając się na nim ramieniem, wstała ostrożnie, chwiejnie, ale wstała. Nie odsuwając się od szafki, ruszyła w stronę drzwi, oglądając się cały czas za Just. Kiedy usłyszała inkantację, coś w niej zamarło. Ile razy już ją dzisiaj wypowiedziały? Bała się, że to znowu nie odniesie skutków, jednak tym razem różdżka Tonks odpowiedziała na jej wolę. I wąż zniknął. Spojrzała na nią, przełykając ślinę.
Już? – spytała głupio.
Krwawiły. I to obie. Litości, Merlinie.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Kuchnia - Page 6 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Kuchnia [odnośnik]15.08.18 18:44
żywotność: 162/232, -15 (kąsane: przedramię, ramię, obojczyk, udo)

To spotkało ją pierwszy raz. Ciemna maź, spływając z ust pozostawiająca gorzki, nieprzyjemny smak. Na szczęście szok minął wszystko, pozwalając jej zachować trzeźwość umysłu. Czuła jednak, jak kolejne rany przynosząc coraz mocniejsze otępienie skutecznie przeszkadzały jej w odpowiednim rzucenia zaklęcia. Zaklinała się na wszystkich, od Roweny, po Godryka, aż do Merilna. Pokręciła głową wyraźnie zła, nie spuszczając spojrzenia z węża szykującego się do ataku, był po drugiej stronie stołu, dając im chwilę oddechu.
- Postaram sie nie. - zapowiedziała jej, siląc się na ponury, czarny żart. Nadal starała się zasłonić jak największą część dojścia do kuzynki. - Rozumiem Wilde, naprawdę rozumiem. - zapewniła cicho kuzynkę. Sznurując lekko usta. Nie przepadała za dziećmi, właściwie zwyczajnie się ich bała. Ale miała świadomość jednego. - Jednak nigdy się nie zastanawiaj. Bo dzieci są naszą przyszłością. Tylko one mają moc zdolną zmienić zasiedziałe, stare przekonania. - my musimy walczyć, by mogły wychować się w świecie spokojniejszym, świecie pozbawionym tak wielkich trosk.
Może nie miały tu umrzeć. Spotkała już kiedyś takiego węża i przeżyła spotkanie z nim. Ale to jednocześnie odsłoniło jej coś innego. Znała swoją kuzynkę. Obie oddawały całe serca walce, którą podjęły. Ale Wilde musiała zyskać też drugi cel. Ważniejszy. Musiała teraz być bardziej egoistką, ale nie dla siebie. Dla dziecka, które nosiła pod swoim sercem. Musiała mieć pewność, a może jakieś rodzaju odruch, by walczyć, ale wycofać się, jeśli sprawy potoczą się naprawdę źle. Wtedy musiała rzucić wszystko i uciekać, bo jej życie nosiło teraz podwójną wartość.
Potaknęła głową, na kolejne słowa swojej kuzynki. Czekała cierpliwie, aż Wilde nie odnalazła w sobie siły by się podnieść. A Tonks posłała kolejne zaklęcie - tym razem udane. Wąż rozpłynął się w powietrzu.
- Tak. - potwierdziła, odpowiadając na pytanie Eileen. Podeszła do niej i uścisnęła ją mocno, długo, nie patrząc na to, że może ubrudzić jej ubrania krwią. - Jeśli to ciąża, Wilde. To to dziecko zyska najlepszych rodziców na świecie. - szepnęła do niej cicho, odsunęła ją na odległość ramion i przez kilka chwil na nią patrzyła. - Usiądźmy, rozsądniej będzie chyba udać się do Munga. - zaproponowała, obawiając się rzucać dziś kolejnych czarów. Odsunęła krzesło i opadła na nie. Kilka krótkich chwil, po których powinny ruszyć.

| zt x2



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Kuchnia - Page 6 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Kuchnia [odnośnik]19.09.18 21:50
28.08.19564

Pieniądze były problemem dla Bertiego właściwie od dnia w którym opuścił mury Hogwartu. I nie, to absolutnie nie jest tak, że rodzina nie chciała jakoś wspierać go finansowo, jednak chyba miał w sobie dość ambicji czy potrzeby pokazania całemu światu że DA RADĘ, że nigdy z takiej możliwości nie skorzystał. Po szkole wrócił rzecz jasna do domu rodzinnego, do swojego pokoju, dość szybko jednak znalazł pierwszą pracę - a tę później równie szybko zmienił i zapowiadało się, że zmieniał i szukał będzie jeszcze bardzo długo - i za pierwszą wypłatę wyniósł się do wynajmowanego pokoju.
Od tej pory aż do listopada zeszłego roku łapał się różnych zajęć bardziej czy mniej ambitnych, próbował się czegoś uczyć, trochę kelnerzył, czasami pracował przy pomocy w kuchni czy na zmywaku - bo to akurat praca którą najłatwiej chyba dostać i szukał pomysłu na siebie, najdłużej zatrzymując się w jednym miejscu przez rok.
Kiedy ostatecznie stwierdził, że znalazł to, czym chce się zajmować tak w pełni i chyba pracę na dłużej - przywykł do myśli o bardziej niż mniej stałych zarobkach, postanowił wziąć pierwszą pożyczkę i kupić dom - a raczej ruderę do remontu, która stała się domem. Dom miał spłacać się sam, ideą wynajmowania pokoi, która jednak okazała się nie tak kolorowa jak w głowie Bertiego się kreowała - bo wymagała posiadania lokatorów właściwie cały czas, więc w chwilach kiedy ci się wynosili, problem wesoło narastał.
I możnaby stwierdzić, że praca jest dość niepewna - anomalie na Pokątnej póki co zostały uspokojone, jednak ludzie nadal chodzą tam raczej lękliwie i pączek, nawet NAJLEPSZY pączek w mieście nie jest często wystarczającą motywacją by iść właśnie tam na zakupy. Możnaby też stwierdzić, że czasy są niepewne. Można także pomyśleć, że jego styl życia związany z karmieniem każdego kto zajdzie do jego domu jest trochę rozrzutny (przy tej częstotliwości gości). Możnaby ostatecznie stwierdzić, że najlepsze co może zrobić młody Bott to pracować, w nic już się nie ładować, spłacać dom i liczyć że Słodka Próżności przetrwa ciężkie dla Pokątnej czasy.
Bertie zawsze jednak myślał w inny sposób. Nie lubił czekać. I od dawna szukał czegoś innego, po długim czasie odkrywając że praca w cukierni choć całkiem fajna nie jest chyba tym co chce robić na stałe. Co więc dalej?
Wpadł w końcu na pomysł, pomysł na biznes i w sumie to nie bardzo liczył się z krytyką, wierzył że się uda i będzie to rozwiązanie wielu problemów. Zaciągnął więc kolejny dług licząc, że wszystko pójdzie jak po maśle, niestety jednak gobliny okazały się mniej hojne i mniej wyrozumiałe niż się spodziewał, czas się kurczył, a nic nie ruszało. Kiedy w końcu znalazł odpowiednie miejsce - cena dosłownie zwaliła go z nóg.
I właśnie dlatego był tutaj, wystukując jakąś melodyjkę o drzwi Skamandera. Matt coś wspominał, że coś rozmawiali, że Sam ma coś odłożonego i że istnieje szansa na pożyczkę. Oby więc istniała.
I oby się udało.
- Hej.
Uśmiechnął się wesoło na widok znajomej twarzy. W sumie półznajomej bo o Skamanderze wiedział tyle że ten go nie lubił jak przystało na brata jego dziewczyny, wielokrotnie byłej z resztą, był też przyjacielem kuzyna Bertiego i Zakonnikiem.
I tyle mu wystarczyło - szczególnie to ostatnie.
- Słyszałem, że jesteś szaleńcem i szastasz gotówką.
Wypalił prosto z mostu, bo w sumie przez pocztę pantoflową, ale sprawa była w sumie dogadana.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Kuchnia [odnośnik]28.09.18 22:42
Od późnych godzin popołudniowych aura w mieszkaniu Samuela zdawała się być dziwna – niepokojąca, inna, chłodna. Mógł przeczuwać, że coś się stanie albo dzieje już w tej chwili, mógł czuć delikatnie elektryzujące powietrze, gdy przechodził z kuchni w dalsze części swojego mieszkania. Jakby impuls, który go przed czymś ostrzegał. Im więcej czasu upływało, tym bodziec stawał się silniejszy, aż w końcu skumulował się, gdy tylko ktoś zapukał do drzwi. Wystarczyło, że Bertie przekroczył próg, a powietrze na środku kuchni rozdarło się, uwalniając z siebie jasną wiązkę światła. Światła, które oboje wyjątkowo dobrze znali.
Promień szybko ukształtował się w sylwetkę potężnego ogiera z lśniącą drobinkami szkła grzywą. Drobił kopytami, potrząsając łbem w pełnym desperacji geście. W końcu podszedł bliżej mężczyzn, swoje spojrzenie na długo zawieszając na Samuelu, i rozpłynął się, pozostawiając po sobie niewymowne ostrzeżenie, wrażenie bólu i straty.
Skamander doskonale wiedział, Bertie być może również, że właścicielem patronus był Benjamin Wright.

| Ingerencja Mistrz Gry jest wynikiem wyrzutu anomalii w tym miejscu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]07.10.18 0:25
Odkleił powieki, wpuszczając do źrenic blade, jak na popołudnie przystało, światło. Odwrócił głowę w stronę zasłoniętego okna, ale miał wrażenie, że głowa ciążyła mu niby starożytny menhir. Wrócił do mieszkania po nocnej akcji tak zmęczony, że padł na kanapę w ubraniu, będąc na tyle przytomnym, by zabezpieczyć za sobą drwi i ściągnąć ciężkie buty, których - nie widział przy łóżku. Ta, jak nie pamiętał, żeby okrywał się czymkolwiek, a szeroki, miękki koc w kratę zsunął się z ramion, przekręcił się na bok. Mglista, ociężała myśl podpowiedziała, że był to syndrom obecności Just.
Przetarł twarz dłonią, czując pieczenie, dopiero potem dostrzegając zabliźnioną ranę we wnętrzu ręki. Cienka, różowa linia szła od nadgarstka, aż po mały palec. Zwinął palce, starając sie rozluźnić stężałe mięśnie i w końcu, podniósł się do pionu. Odetchnął ciężej i zmarszczył brwi, mając wrażenie, że powietrze zdaje się równie ciężkie, co jego sen. Obrócił się w miejscu, zaglądając pod poduszkę, gdzie wciąż tkwiła bezpiecznie różdżka. Sięgając po nią, czuł pod palcami wyraźne wibracje. O co chodziło?
Zsunął sie z łóżka, najpierw ostrożnie zaglądając przez okno, potem nawet uchylając je, rozglądając się po dachu, ostatecznie rzucając zaklęcia skanujące, potem - wykrywające klątwy. Nic. Jeszcze przez dłuższy czas chodził boso po mieszkaniu, szukając ewentualnego źródła zamieszania, wciąż wyczuwając niespokojne drżenie, jakby magia w jego mieszkaniu zdecydowała się na kumulację. Anomalia?
Prawie zgrzytną zębami, ale gdyby w pobliżu pojawiła się plugawa magia, wiedziałby o tym. Musiało chodzić o coś innego. A brak odpowiedzi, drażniła go coraz bardziej.
Zatrzymał się w kuchni, najpierw wstawiając wodę, potem zasypując kawę. Może był po prostu przemęczony. A może doszukiwał się problemu, tam, gdzie go nie było? Miało się okazać później. Szybki prysznic wystarczył, by nieco bardziej rozbudzić zmysły, a w połączeniu z gorąca kawą, czuł w końcu, że dzień się rzeczywiście zaczynał. Dopiero energiczne, całkiem rytmiczne pukanie do drzwi przypomniały mu, że miał mieć dzisiaj gościa. Zebrał wciąż jeszcze mokre włosy, by związać je rzemieniem, a kubek z kawą odstawił na stole. Otworzył drzwi, rozpoznając bardzo szybko znajomą facjatę Bertiego. Westchnął przeciągle - Bott, cześć... - zdążył się przywitać, a gdy tylko padły kolejne słowa cukiernika, w końcu rzeczywistość dała bardzo jasna odpowiedź. Smuga światła, która rozjaśniła korytarz, po czym kontur świetlistego ogiera przesunęła się bliżej. Patronus. Dłoń, niemal z automatu popłynęła do wsuniętej za pasek różdżki, ale oczekiwanej wieści już nie otrzymał. Milczący rumak miał jednak coś do przekazania, a przesycone blaskiem spojrzeniem, przepełnione było (czy to możliwe?) bólem. Zniknął niedługo potem, pozostawiając w osłupieniu zapewne nie tylko Skamandera - Wright, to Patronus Wrighta - odetchnął przez nos, najpierw wpuszczając Bertiego do środka, potem zamykając dosyć gwałtownie drzwi za nim - Muszę najpierw się dowiedzieć, o co chodzi. Potem porozmawiamy - spojrzał na Botta, tym razem bardziej porozumiewawczo. Nie wiedział w jakim celu nawiedził go Patronus Wrighta, le nie wróżyło niczego dobrego, a przewrażliwiona czujność aurora kazała mu sprawdzić odpowiedź jak najszybciej - Expecto Patronum - nie musiał nawet zamykać oczu, by pociągnąć wspomnienie feniksowej pieśni i profesorskiego głosu, który nawiedził go we śnie. Chciał, by wiadomość w postaci otulonego światłem koziorożca, odnalazła Benjamina. Gdziekolwiek, na Godryka był.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Kuchnia [odnośnik]07.10.18 0:25
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 36

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Kuchnia - Page 6 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach