Wydarzenia


Ekipa forum
Tereny wokół Doliny Godryka
AutorWiadomość
Tereny wokół Doliny Godryka [odnośnik]16.02.21 23:59
First topic message reminder :

Tereny wokół Doliny Godryka

Wokół Doliny Godryka rozciągają się duże połacie terenu - począwszy od dzikich łąk, wiosną zapełniających się kolorowymi kwiatami, o każdej porze roku obfitującymi w przeróżne ingrediencje, przez liczne pola uprawne, na których leniwie kołyszą się zboża i kolby kukurydzy, wykorzystujące potencjał ziemi, aż do lasów mieszanych, pełnych zwierzyny oraz dzikich roślin i pachnących ziół. Malownicze wzgórza to częste trasy spacerów, widoki rozpościerające się z wyższych pagórków są naprawdę piękne, niezależnie od miesiąca, zimą cieszą się niezwykłym powodzeniem wśród młodzieży, wybierających się tu na sanki. W okolicy Doliny można trafić na miejsca mniej i bardziej uczęszczane, lecz próżno szukać tu ulic, wędrowców prowadzą wydeptane dróżki, a śpiew ptaków zdaje się napływać zewsząd.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tereny wokół Doliny Godryka - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tereny wokół Doliny Godryka [odnośnik]28.04.24 18:02
Poczuła lekkie zmieszanie, gdy usłyszała jego śmiech. Brzmiał przyjemnie, mając ładną barwę, nie budził poczucia, że śmiał się z niej. Uśmiechnęła się nieco niepewnie, odrobinę nerwowo pocierając prawą dłonią, lewy nadgarstek. Próbowała rozładować to dziwne napięcie, które niespodziewanie osiadło w ciele. Słuchała z uwagą, gdy zaczął wyjaśniać jej różnicę między naukowcem a inżynierem. Chyba zaczynała to rozumieć i zdawało się dość proste, a przy tym ciekawszym wydawało się bycie inżynierem. Eksperymentowanie i sprawdzanie czegoś w praktyce, najpewniej przynosiło więcej frajdy niż siedzenie nad książkami. Przynajmniej ona tak to właśnie widziała. O ile ciekawiej było patrzenie na efekt niż przewracanie kolejnych stron. Przyjrzała mu się z wyraźnym zamyśleniem. Ciekawiło ją, jak bardzo lubił to, co robił i jak blisko było temu do pasji. Wiedziała jednak, że często ludzie nie mieli możliwości połączyć tego, co lubili z tym, co przyszło im robić w życiu.- Lubisz to, co robisz? – spytała, nie mogąc się powstrzymać. Powiodła wzrokiem za jego dłońmi, kiedy sięgnął do torby, ale ku jej zdziwieniu wyjął ze środka szkicownik. Uniosła spojrzenie na jego twarz, a nieme pytanie odbiło się w ciemnych oczach, gdy na stronie zapisał słowo verdan.
- Tak, to z języka romskiego.- odparła, a niezrozumienie odcisnęło tylko mocniejsze piętno na jej twarzy. Ludzie przeważnie reagowali negatywnie słysząc ten język lub nawet o nim, lecz Mitch zachowywał się tak inaczej, że nie miała pojęcia co o tym sądzić.- Vardo.- inne określenie wozu padło miękko, spełniając prośbę mężczyzny. Na skraju świadomości pojawiła się myśl, że obojętnie o co by poprosił, zrobiłaby to. Nie zawahałaby się, bo od dawna nie czuła się tak normalnie w rozmowie z kimś.
- Dlaczego traktujesz to tak zwyczajnie? – spytała, marszcząc lekko brwi.- Ludzie, których spotkałam na swojej drodze i którzy mnie otaczali, nawet na drobną wzmiankę o romskim czy o romach zaczynali patrzeć na mnie, jak na gorszą. Czemu reagujesz inaczej? – nie rozumiała jego ciekawości, bo poza wąskim gronem przyjaciół, nie spotykała się z pozytywnym odbiorem. Łatwiej było jej udawać, że pochodziła z innego kraju, niż przyznawać się do prawdziwego pochodzenia. On jednak w kilku słowach rujnował to, czego nauczyło ją otoczenie przez całe lata.
Przesunęła się nieco, podkulając jedną nogę, by usiąść bardziej przodem do niego. Ciemne tęczówki spoczywały na nim łagodnie, ale i ciekawsko. Opowiadał, a ona słuchała, zaskoczona i zachwycona trafnością tego, co mówił. Uśmiechnęła się nieco smutno, gdy z jego ust padły dość bolesne słowa, ale nie mógł o tym wiedzieć. ...mieli siebie więc wiedzieli, że dadzą radę. Nie znał jej, jakim przypadkiem musiało być, że trafił w czuły punkt.
- Byłeś wyjątkowo blisko. Ilu romów poznałeś, że tak trafnie opowiadasz o nas? – spytała, nie potrafiąc hamować przy nim ciekawości. Interesował ją, nie wiedziała jeszcze jak bardzo i gdzie była tego granica, ale z człowieka w którym widziała zagrożenie, zmieniał się w kogoś innego. Jakąś dobrą duszę, których brakowało w jej otoczeniu.
- Brzmi trudno i skomplikowanie.- samo pojęcie konstrukcji magicznych, brzmiało już obco. Mogła strzelać na ślepo, co dokładnie się za tym kryło, ale wątpiła, by zrozumiała to w pełni. Zastanowiła się nad jego słowami, dochodząc do wniosku, że chociaż on zyskiwał na zniszczeniach, które pochłaniały kraj. Mógł się rozwijać, pracować i był potrzebny.- Ludzie, którym pomagasz, muszą mieć wielkie szczęście. Ciężko jest żyć bez dachu nad głową.- musieli mieć też wiele pieniędzy, ale tego nie chciała mówić na głos. Stawianie budynków, nie brzmiał, jak coś taniego. Może naprawa była mniej kosztowna, ale cały budynek? Mogła tylko gdybać. Przesunęła wzrokiem po wnętrzu wozu, właśnie dlatego stał pusty i zniszczony, nadal nienaprawiany. Nie miała na to pieniędzy, nie potrafiła czegoś takiego, jak Mitch. Żadne z Doe nie umiało. Wcześniej ten wóz był poczuciem, że jeśli zostanie sama, to miała chociaż skrawek podłogi, liche ściany, cokolwiek. Teraz stawał się zmartwieniem, co zrobić z nim dalej, bo nie chciała, aby niszczał.
Posłała mu jeden z ładniejszych uśmiechów, gdy puścił jej oczko. Przez chwilę chciała zaproponować, że może poszukać z nim, ale w sumie po co? Nie znała się na tym, a kręcenie się bez celu i przydatności to coś, czego najpewniej nie potrzebował. Wydawał się jednak zbyt miły, by zgasić jej entuzjazm, gdyby z tym wypaliła.- Będę trzymać kciuki, tylko zostaw jakąś informację, że już znalazłeś, bym nie musiała tak chodzić tygodniami.- rzuciła trochę żartobliwie.
Spojrzała na kartkę szkicownika, gdy tworzył swój rysunek, szkic wnętrza. Milczała, obserwując to, co robił, mimowolnie łapiąc się na myśli, że miał ładne dłonie. Męskie, wydawały się silne, a jednak lekko prowadziły ołówek po stronie.



bałam się pogryzienia przez chorą na wściekliznę rzeczywistość, strzaskania iluzji, romantyzmu utopionego w ostatnich knutach
Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, młoda mama
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Learn your place in someone's life, so you don't overplay your part
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Tereny wokół Doliny Godryka - Page 6 F961fe915f4f4f2fdd9729c6daeb5ae421cc53d9
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: Tereny wokół Doliny Godryka [odnośnik]27.05.24 19:33
Kiedy padło pytanie z jej ust, mimowolnie uśmiechnąłem się łagodnie.
- Oj tak, bardzo. Już w szkole wiedziałem co chce robić i dążyłem do tego przez resztę życia. Dużo nauki, oczy czasami mi wypadały od tego całego czytania, eksperymentowanie, a po szkole dalsze kształcenie się. - entuzjastycznie pokiwałem głową – Jestem tym szczęściarzem, który może powiedzieć, że jego praca jest jego pasją. I uwierz mi, godzinami mógłbym cię zanudzać na temat konstrukcji, ich złożoności i wszystkiego co jest z nimi związane. - dodałem z lekkim rozbawieniem zerkając na nią znad szkicownika.
Dłoń w zasadzie pracowała sama. Od dzieciaka rozwijałem umiejętność rysowania, jeszcze wtedy nie zdając sobie sprawy jak bardzo przyda mi się to w przyszłości. W tym momencie nie miałem najmniejszego problemu z przelaniem na papier tego co siedziało w mojej głowie, w zasadzie działałem automatycznie. Jednak przede wszystkim sprawiało mi to przyjemność, kiedy mogłem coś narysować, poniekąd dać temu życie, nadać kształt, sprawiając, że inni mogą to zobaczyć tak jak ja to widzę.
Po chwili nad szkicem zapisałem kolejne słowo, a raczej odmianę słowa, które również niejako ilustrowało to miejsce. Moment później jednak spojrzałem na nią, unosząc brew ku górze lekko zaskoczony.
- Zwyczajnie? - powtórzyłem po niej nie za bardzo wiedząc co ma na myśli – Czemu miałbym uważać cię za gorszą? Wiesz, między Merlinem, a prawdą, no to nie znam cię, nie wiem o tobie nic, więc nie widzę podstaw do uważania cię za gorszą od siebie. Kto wie, może mogłabyś mnie bez problemu rozłożyć na łopatki w pojedynku, ale się powstrzymujesz? - spojrzałem na nią uważnie – To, że ktoś pochodzi z takiej, a nie innej grupy etnicznej czy wychował się w innych warunkach, nie czyni z człowieka gorszego. - pokręciłem głową z pewną siebie miną.
Sam wychowałem się na Nokturnie i tam spędzałem swoje dzieciństwo. Nie raz, nie dwa słyszałem jak inni uczniowie uważali mnie za tego gorszego, bo mieszkałem właśnie w tej części magicznego Londynu. Czy pozwalałem im wejść sobie na głowę? Nie, bo wiedziałem, że to co myślą o nas inni nie jest warte złamanego knuta. Należało podążać wyznaczoną przez siebie ścieżką i realizować swoje plany i marzenia, jeśli tylko było to możliwe. No chyba, że było się mugolem, szlamą albo zdrajca - ci akurat byli gorsi z samej zasady istnienia, ale to nie podlegało nawet dyskusji.
- Ważne co ty myślisz o sobie i jak ty siebie postrzegasz, a nie inni. - dodałem spokojnie nie odrywając od niej wzroku – I jesteś pierwszą przedstawicielką Romów, którą poznałem. Tak jak mówiłem ci wcześniej, wystarczy się wsłuchać w to miejsce, a ono samo opowie ci swoją historię. - odparłem spokojnie uśmiechając się do niej łagodnie – I owszem, nie jest to łatwa profesja i ja sam wiem, że jeszcze wiele przede mną nauki, bo nadal nie wiem wszystkiego. Jednak poznawanie nowego, poszerzanie swojej wiedzy to coś co naprawdę lubię, więc nie ma przede mną zamkniętych drzwi.
Czy ludzie, którym pomagałem mieli szczęście? Pewnie w jakimś stopniu tak, ale nie można było zapominać, że moja praca nie była za darmo. Już dawno przyjąłem filozofię, że jeśli jest się w czymś dobrym, to nie robi się tego za darmo...a moje usługi wcale nie były tanie.
- To prawda...miałem szczęście, bo mój dom ominęły odłamki meteory, jednak nie wszystkim się poszczęściło. Dlatego jestem żeby im pomóc, żeby mogli odzyskać chociaż namiastkę normalności. - uśmiechnąłem się łagodnie kreśląc ostatnie kreski na stronie szkicownika.
Zerknąłem na nią z lekkim rozbawieniem.
- No jakbyśmy tak na siebie wypadali za każdym razem jakbym ich szukał, to myślę, że nic by nie wyszło z tych moich poszukiwań. - powiedziałem ze śmiechem wyrywając kartkę ze szkicownika i podając jej – Namiastka normalności. - dodałem uśmiechając się łagodnie.


Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Tereny wokół Doliny Godryka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach