Wydarzenia


Ekipa forum
Hiszpania, 17-19 VI 1957
AutorWiadomość
Hiszpania, 17-19 VI 1957 [odnośnik]20.08.20 22:40
Hiszpania
Podróż po smoka17-19 VI 1957
Mało kto zakładał, że Alphard Black okaże się nad wyraz uparty, kiedy gra toczyć się będzie o jego ożenek. Zdecydował się zdobyć smoka i pozostało mu już tylko dopiąć prowadzone listownie negocjacje.

opłacone


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Hiszpania, 17-19 VI 1957 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hiszpania, 17-19 VI 1957 [odnośnik]23.08.20 17:53
Przez ostatnie tygodnie dużo rozmyślał o wielu ważnych sprawach, jednak z tyłu głowy wciąż miał tę jedną, bardzo osobistą. Musiał bardzo rozsądnie dzielić swój czas na poszczególne inicjatywy, gdy miały one tendencję mnożyć się w zastraszającym tempie. Zajmowały go obowiązki zawodowe, które splatały się z powinnościami wobec rodu, do tego jeszcze niósł na swych barkach kolejny ciężar, jaki stanowiły zadania wynikające z przynależności do Rycerzy Walpurgii. Czasem odnosił wrażenie, że być może popełnił błąd. Jego dusza nie odchorowała jeszcze całkowicie ostatniej sprawy z olbrzymami, a dokonana przez niego zbrodnia powracała do niego niczym natrętne echo, kiedy w snach przyglądał się zakrwawionym dłoniom, którymi składał w całość pozostałości po niewielkim ciele dziecka. Bardzo chciał uciec od odpowiedzialności, już nie myśleć o polityce i czystokrwistych ideach, ale nie potrafił sobie wyobrazić życia toczącego się gdzieś z dala od tego wszystkiego, bez szlacheckiego tytułu. Urodził się jako lord Black, tym samym został naznaczony przez los, a ten nakazywał mu wywierać wpływ na otaczającą go rzeczywistość. Pragnienie zapisania swego nazwiska na kartach historii nie tylko z racji noszonego nazwiska była w nim wciąż silna. Musiał trzymać się dokonanych już wyborów, zwłaszcza tego ostatniego, silnie związanego z gorącym pragnieniem. Coraz bardziej potrzebował mieć przy sobie kogoś, kto zdoła go zrozumieć. Takiej osoby dopatrywał się w smukłej sylwetce lady Melisande. Był pewien, że ta nigdy nie ukołysze jego duszy, wszak obiecała mu, że będzie dla niego wiecznym wyzwaniem, ale może w tym właśnie mógł odnaleźć zbawienie? Jeśli jego myśli będą skupiały się wokół niej, być może wszelkie rozterki odejdą w zapomnienie.
Niechętnie odwlekał sprawę sprowadzenia ogniomiota katalońskiego do Wielkiej Brytanii, pozostając świadom tego, że podobnej kwestii nie można załatwić korespondencyjnie. Na całe szczęście zdołał w ten sposób otrzymać wiele wskazówek spisanych ręką hiszpańskiego ambasadora, który dzięki drogiemu podarunkowi dla małżonki osobiście skontaktował się z kilkoma urzędnikami ze swego rodzimego kraju. Subtelna ingerencja dyplomaty wystarczyła, aby inni zechcieli przynajmniej wysłuchać Blacka. W oparciu o dokumenty szlachcic mógł złożyć ciekawą propozycję, co mogła zadowolić wszystkie zainteresowany strony. Zamierzał szczegóły wyjawić osobiście, gdy tylko pojawi się w Hiszpanii. Cierpliwie czekał na dzień, w którym przyjdzie mu znaleźć się w państwie położonym w zachodniej części Europy. Zawczasu dopilnował wszystkich procedur. Wypełnienie wniosku zajęło chwilę i tak naprawdę było formalnością, której dopełnił tylko z grzeczności. Szybko udało mu się zdobyć pozytywną odpowiedź, w której wyraźnie zawarta była zgoda na wykorzystanie ministerialnego świstoklika przeznaczonego do użytku brytyjskich dyplomatów. Alphard całkiem śmiało ścisnął jeden ze złotych pucharów ustawionych w długiej sali umiejscowionej na szóstym poziomie Brytyjskiego Miniserstwa Magii w Urzędzie Świstoklików, by chwilę później poczuć szarpnięcie w okolicy pępka. Tak oto jego dyplomatyczna podróż wreszcie się rozpoczęła.
Instynktownie wypuścił przedmiot z dłoni, gdy poczuł jak jego nogi odnajdują stabilny grunt, potem otworzył oczy. W Hiszpanii powitało go w pierwszej kolejności słońce – popołudniowe, wciąż ostre, uderzające jasnością i gorącem prosto w twarz. Alphard rozejrzał się po otoczeniu, odnajdując się w kolorowym ogrodzie pośrodku żwirowej ścieżki prowadzącej do zabytkowego budynku. Tak jak mu powiedziano wcześniej świstoklik sprowadził go na teren brytyjskiej ambasady, lecz nie do samego budynku. Poprawił rękawy swej czarnej szaty i ruszył dumnym krokiem w stronę rezydencji, gdzie drzwi otworzył mu młody czarodziej.
Lordzie Black – powitany został z uprzejmym tonem i subtelnym uśmiechem, po którym otrzymał lekki ukłon. – Zostaliśmy już wcześniej poinformowani o pańskim przybyciu, przygotowaliśmy komnatę tylko do pańskiego użytku. Czy chciałby ją lord zobaczyć?
Chciałbym najpierw porozmawiać z ambasadorem – odpowiedział beznamiętnie, szykując się już do poważnej rozmowy z brytyjskim dyplomatą. Miał nadzieję, że rezydujący w Hiszpanii lord Carrow okaże duże zrozumienie, a nawet wspomoże w jakikolwiek sposób w osiągnięciu celu. Słyszał zresztą, że szlachcic również interesował się hiszpańskimi gatunkami smoków, choć jego oczkiem w głowie dalej pozostawała aetonany, które sprowadzał do słonecznego kraju na specjalne zamówienia wysoko postawionych czarodziejów.
Poprowadzony został korytarzem, w którym ściany i podłoga wyłożone były czerwonym suknem, gdzie można było dostrzec czerwone hafty. Wędrówka skończyła się przed dębowymi drzwiami, a te rozwarły się szeroko przed gościem. Black wszedł do środka z uniesioną głową, lecz jego postawa nie była nacechowana zarozumialstwem, biła od niego tylko należyta duma. – Lordzie Carrow – powitał gospodarza w jego gabinecie, ten z kolei poderwał się zza biurka i odpowiedział krótkim skinieniem, sprawnie przechodząc do położonego z boku barku.
Wina? – zaproponował całkiem swobodnie, lecz Alphard odmówił, chcąc od samego początku prowadzić konkretną rozmowę. Na takich ruch nie zdecydowałby się wobec hiszpańskich urzędników, ale lorda Carrowa znał znacznie lepiej, pamiętając jego osobę z tych wszystkich letnich polowań prowadzonych na włościach należących do jego rodu. Z uwagą przysłuchiwał się dyskusjom, w które wchodził z nim sam Pollux. – Lord Black reprezentujący interesy rodu Rosier? – ambasador zadał pytanie nad wyraz uprzejmie, lecz nie potrafił wyzbyć się nuty sugestii, co zawirowała na samym końcu wypowiedzi. Również jego spojrzenie zabarwione było w znacznym stopniu ciekawością, ta wręcz płonęła dość żywo w jasnych tęczówkach. To dało Alphardowi do myślenia, najwidoczniej mężczyzna również zawczasu spróbował czegoś się dowiedzieć o całej sprawie, a może i nawet o nim samym.
Nastały czasy, w których dawne waśnie są niczym wobec walki toczącej się teraz – podczas odpowiedzi panował nad swoimi emocjami, pozwolił sobie nawet na blady uśmiech tańczący w lekko uniesionych kącikach ust. Więcej wyjawiać nie zamierzał, kiedy nic nie było jeszcze całkowicie pewne. Dopiero walczył o kształt swojej przyszłości. – Czy ma pan dla mnie jakieś rady co do prowadzenia rozmów ze stroną hiszpańską?
Jestem przekonany, że takie rady nie są ci potrzebne, a nie chciałbym cię urazić oczywistościami. Ale napisał do mnie swego czasu Luis Cala i jest gotów pójść w sprawie smoka na rękę, ale wspomniał też, że miał problemy z jakimś ładunkiem znajdującym się w Londynie. Nie ingerowałem w tą sprawę.
Żywy błysk, który pojawił się w oczach rozmówcy sprawił, że Alphard już wiedział, że ta przysługa ze strony drugiego lorda zostanie mu w przyszłości przypomniana. Jednocześnie mógł przekonać się raz jeszcze, że postać Luisa Cala jest całkiem znaczącą figurą w Hiszpańskimi Ministerstwie Magii, skoro druga już osoba śmiało o nim wspominała.
Rozumiem – odparł krótko, nie widząc już powodu, aby w ogóle przysiąść na fotelu dla gości, kiedy wszystko potoczyło się tak gładko. – Nie chcę zajmować zbyt wiele cennego czasu, dlatego pozwolę sobie udać się do przygotowanego już pokoju, gdzie na nowo pomyślę o jutrzejszych rozmowach.
Nie był zatrzymywany przez ambasadora, a zaraz za drzwiami gabinetu czekał na niego ten sam czarodziej, który z czerwonego korytarza wprowadził go do holu, a z niego w kolejny korytarzy, wyłożony tym samym czerwonym suknem, choć wyhaftowane elementy miały inny wzór i srebrzysty kolor. W przestronnej komnacie spędził całą noc, większą jej część przeznaczając na sen niż ponowną analizę dokumentów. Po rozmowie z ambasadorem czuł się nad wyraz pewny swego.
Następnego dnia udał się do Hiszpańskiego Ministerstwa Magii, gdzie został skierowany do gabinetu Luisa Cala. Gdy po zaproszeniu wszedł do środka, za biurkiem ujrzał siwowłosego już czarodzieja, choć na jego twarzy na próżno było szukać głębokich zmarszczek mogących poświadczyć o sędziwym wieku. Alphard zbliżył się do biurka i wyciągnął dłoń, a powstający mężczyzna tuż po wyprostowaniu się uścisnął ją solidnie.
Zapoznałem się z całą sprawą dokładnie, ale nie jest ona wcale tak klarowna, wszak chodzi tu o smoka. Wszystko byłoby prostsze, gdyby chodziło o transport dzieł sztuki czy artefaktów – Alphard dość szybko wyłapał sugestię tańczącą pod koniec wypowiedzi. Wiedział już o problemie czarodzieja i mógł mu łatwo zaradzić.
Zgadzam się, przewóz artefaktów nie powinien stanowić kłopotu, zwłaszcza kiedy chodzi o ładunek należący do szanowanego czarodzieja.
Wierzę, że wzajemna pomoc jest jak najbardziej wskazana.
Od aluzji przeszli do mówienia wprost o szczegółach tej wzajemnej pomocy. Black miał do końca czerwca zadbać o transport zatrzymany w Londynie, Cala zaś miał dopomóc różnymi sposobami domknąć sprawę smoka korzystnie dla rezerwatu w Kent, a samo stworzenie miało do niego trafić najpóźniej do końca lipca. Niewątpliwie ten swoisty sojusz zawarty został tylko dzięki dobrej opinii hiszpańskiego ambasadora, czego urzędnik nie krył, bo aż trzykrotnie wspomniał o liście od wicehrabi Artigasa. Tuż po poczynieniu tego postanowienia do gabinetu zostali wezwani dwaj urzędnicy, jeden z departamentu magicznych stworzeń, drugi z departamentu międzynarodowej współpracy. W czteroosobowym gronie przedyskutowali wszystkie prawne możliwości i zgodnie uznali, że razem udadzą się kolejnego dnia do katalońskiego rezerwatu. Luis Cala podpisał stworzony podczas dyskusji dokument, załączając do niego prawomocne upoważnienie podarowane mu przez hiszpańskiego ministra magii. Po udanych negocjacjach Alphard powrócił do ambasady, gdzie wypadało też zamienić kilka słów z brytyjskim ambasadorem.
Już ostatnim etapem całego przedsięwzięcia było uzyskanie pozytywnej opinii nadzorcy smoczego rezerwatu. Lord Black udał się w towarzystwie hiszpańskich urzędników do rezerwatu, gdzie prowadzeni byli w grupie przez jednego z pracowników. Niewiele w trakcie ich wędrówki zostało powiedziane, mieli jednak okazję podziwiać latające wysoko smoki. Dotarli w końcu do budynków administracyjnych skrytych pomiędzy wysokimi drzewami, gdzie zostali przyjęci przez nadzorcę. Rozmowa była już tylko formalnością, nawet tutaj Cala zdawał się pociągać za sznurki. Smokolog złożył podpis tam gdzie trzeba na trzech egzemplarzach. Jeden miał pozostać w Hiszpanii, drugi trafić do Brytyjskiego Ministerstwa Magii, trzeci zaś musiał zostać oddany Rosierom jako zwierzchnikom brytyjskiego rezerwatu. Po tak dobrze wypełnionym zadaniu Alphard mógł powrócić do ojczyzny, korzystając ze świstoklika w brytyjskiej ambasadzie.

| z tematu
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Hiszpania, 17-19 VI 1957
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach