Wydarzenia


Ekipa forum
Tajemnicza klatka schodowa
AutorWiadomość
Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]10.03.12 23:22
First topic message reminder :

Tajemnicza klatka schodowa

Za jednymi z dziesiątek kamienicznych drzwi znajduje się tajemnicza klatka schodowa. Jest to miejsce iście czarodziejskie, specyficzne, przez wielu nieznane, choć na pozór niewyróżniające się niczym szczególnym, wyglądające jak każde inne. Niewielkie i betonowe, przywodzące na myśl znajdującą się piętro niżej piwnicę. Pod jedną z lodowatych, pokrytych pajęczynami ścian ustawiono metalową szafkę, zapewne przeznaczoną na przesyłki pocztowe - przez długi czas nieużywana zarosła grubą warstwą brudu i kurzu. Rzadko kiedy można tu kogoś spotkać. W zasadzie wygląda na to, jakoby zapominali o nim nawet sami mieszkańcy. Malutki i bardzo wąski korytarz posiada tylko jedne drzwi wejściowe, po których przejściu, za sprawą starych drewnianych schodów można dostać się na wyższe kondygnacje kamienicy. Tuż za nimi znajduje się portret śpiącego psa. Gdy zaś stuknie się różdżką w płótno, rozpływa się w powietrzu, odsłaniając tajemne przejście prowadzące do... No właśnie, gdzie? Tego, niestety, nigdy nie wiadomo. Sekretna klatka schodowa rządzi się swoimi prawami.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]18.08.15 18:54
Męskie zagrywki często sięgały poniżej pasa, ale były to raczej ciosy werbalne i nieprzyjemne a nie te, pobudzające do czynów niezbyt moralnych. Przynajmniej dla ogółu społeczeństwa, o ugruntowanym poglądzie na wszelkie odstępstwa od normy. Inność stanowiła obrazę, była piętnowana - może ze strachu a może z przekazywanego z pokolenia na pokolenie przeświadczenia o obcym niebezpieczeństwie. Znane zło zwalczało się zdecydowanie łatwiej, chociaż bywało przecież bardziej podstępne. Cóż, na szczęście Benjamin nigdy w swoich filozoficznych rozmyślaniach nie zaszedł tak daleko, koncentrując się egoistycznie na sobie. Tu i teraz. W tym dwumetrowym ciele, w latach pięćdziesiątych, w Wielkiej Brytanii, w Londynie, w jakimś budynku zapomnianym przez świat. Liczyły się wyłącznie te długie sekundy napięcia, rozwijającego się powoli w jego żyłach, niczym najprzedniejszy narkotyk o bardzo długim rozbiegu. Uwielbiał mocne, natychmiastowe doznania, ale w tym jednym przypadku sycił się niemęską grą wstępną, spojrzeniami, próbą odgadnięcia parysowych myśli. Powietrze nie pulsowało niecierpliwym napięciem, magia pozostawała na swoich miejscach, tak samo jak mugolska elektryka, ale pomimo tego Jaimie czuł się coraz mocniej nakręcony. Jakieś obce, natrętne podszepty szarpały za struny jego nerwów, podsuwając mu same irracjonalne fizyczne odruchy, nad którymi na szczęście panował. Przynajmniej na razie, bo wraz z zmniejszającą się odległością malał także psychiczny dystans, pozwalający na zachowanie zdrowego rozsądku. Do tej pory każde ich spotkanie - aż dwa; czy mogli nazywać się już przyjaciółmi na śmierć i życie? - kończyło się na kontakcie bezpośrednim i zawsze Jaimie obiecywał sobie, że był to po prostu wypadek przy pracy. Jeden na milion, lekkie potknięcie, malutki błąd, którego się szczerze żałuje, wyciąga się wnioski... i który powtarza się w nieskończoność.
Jeszcze zanim Parys dokończył miłą opowieść o swoim cudownym związku i parszywej krwi Wrighta, mięśnie Benjamina napięły się a złośliwy szept przybrał na sile. Niemalże czuł na swojej szyi ciepły oddech jakiegoś obrzydliwego demona, przejmującego na chwilę kontrolę nad jego ciałem. Słowa Parysa odbijały się echem po pustej klatce schodowej, ale w tej konkretnej sekundzie Ben stał się na nie całkowicie głuchy. Święte postanowienia o zachowaniu dystansu rozpadały się w pył, kiedy po prostu łapał Parysa za poły drogiej marynarki, szarpiąc go do siebie. Mało delikatnie, na sekundę, może dwie, może dziesięć; czas nie zatrzymał się romantycznie, w tle nie rozległy się fanfary; w powietrzu dalej unosił się zapach stęchlizny i zbyt ciężkich perfum jaśnie pana, a sam Ben po prostu go całował, mocno, namiętnie, zderzając się z nim zębami. Za dużo bodźców na raz, znajomy ogień rozpalił się w nim za szybko, przywracając pełną świadomość po kolejnych ułamkach sekund. Wszystko przez ponownie połączone neurony, pomagające mu po tej dość długiej chwili przyswoić to, co powiedział Parys.
Po raz ostatni przesunął językiem po jego zębach, przestając trzymać kurczowo materiał marynarki w swoich dłoniach, po czym odepchnął go od siebie, lekko acz zdecydowanie. Próbując na szybko poukładać sobie w głowie niepasujące do siebie elementy układanki. Powinien być honorowy, powinien przyznać samemu sobie, że zaprzestał pocałunku z powodu imienia panny Rosier, ale chodziło raczej o początek autodestrukcji. Skupiał się jednak dzielnie na siostrze Tristana - bo czy w szlacheckiej socjecie istniała inna piękność na wydaniu o tym samym imieniu? - co na razie pomogło mu ochłonąć. Odrobinę.
- Zazdroszczę ci więc narzeczeństwa, Bulstrode - skomentował nieco ochrypłym jeszcze tonem, nie dając po sobie poznać, że to imię Darcy wywołało to krótkie, umysłowe olśnienie. - Mam nadzieję, że kiedyś zapoznasz mnie ze swoją wybranką? - spytał, rezygnując na razie z prób uporządkowania zbyt rozpalonych, mimo wszystko, myśli. Chłodna ściana za plecami naprawdę pomagała, ale odsunął się od niej, wymijając Parysa. Przystanął znów przy schodach, odpalając papierosa z paczki i zaciągając się powoli. Londyński światek był jednak mały a on widocznie właśnie zasmakował ust narzeczonego swojej przyszywanej młodszej siostry.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]24.08.15 2:47
Chłód bez problemu wdarł się pod marynatki, przenikając przez cienki materiał letniej koszuli. Osiadł na jego plecach, powolnie drażniąc receptory ukryte w skórze. Z pełną gracją przechodził przez kolejne warstwy, wżynając się coraz głębiej i głębiej. Pogrywał na kolejnych włóknach mięśniowych niczym rasowy gitarzysta ze świetnego, zapomnianego zespołu. Najpierw wywołał przyjemną, gęsią skórkę u swojego instrumentu, aby przejść do wielkiego finału przedstawienia - dreszczu ciągnącego się wzdłuż linii ramion, który trwał przez nieskończenie krótki czas.
Aż nagle zniknął.
Gawędzili sobie na klatce schodowej niczym para wspaniałych przyjaciół z przypadku. Czyż Bulstrode oraz Wright jako duet nie brzmieli dumnie? Prawie. Zerkając ku ich przeszłości, dopatrywano się podobnych wątków biograficznych, motywów związanych z zakończeniem kariery, jednak to nie ta sprawa wydawała się bawić jazzmana aż do szpiku kości.
Prowadzili niezobowiązującą pogawędkę w sposób doprawy komiczny. Wspólnie dopuścili się aż dwukrotnie czynów, za które ogół społeczeństwa zażądałby najchętniej kary śmierci. Obaj w pewnie sposób byli chorzy, jeżeli tylko dostosowaliby się do ówczesnych realiów. Obaj także nie odczuwali z tego powodu skruchy i obaj czuli się nadzwyczaj zdrowo podczas spędzenia czasu na cielesnych przyjemnościach.
Odnalezienie podobnych sobie posiadało jakieś magiczne właściwości lecznicze!
Manifestacja siły była dla Parysa oczywistym zagraniem. Cicho zastanawiał się jedynie, kiedy miała ona nastąpić. Apogeum nadeszło później od założonych ram, więc nie próbował się wyrwać spod siły mechanicznego przyciągania. Nie odwrócił twarzy… bynajmniej nie przerwał silnego, męskiego pocałunku.
Ben smakował tymi samymi papierosami, które wspólnie palili, gawędząc na temat splecionych ścieżek życia. Jednak ich forma wydawała się bardziej intensywna, trochę wryta w kubki smakowe na języku oraz wymieszana ze śliną. Czuł się, jakby z każdym kolejnym uderzeniem serca odpalał mocnego papierosa w nadziei na krótkie ukojenie.
- Może nawet bliżej niż się spodziewasz - rozpoczął, wodząc wzrokiem za niczym konkretnym. Darcy zadawała się ewoluować, zostając kochanką niemoralności pod czujnym okiem narzeczonego. Tak, tworzył geniusza, którego mógłby ukazać swojego przyjacielowi, o ile nie utracił apatytu na płeć piękną. - Jeżeli tylko ładnie o to poprosisz.
Dlaczego znów rozmawiali normalnie? Wkładali sobie języki do gardeł, później tocząc krótkometrażową dysputę o stanie matrymonialnym… Właśnie tak miała wyglądać ich całkowicie zwyczajna relacja? Słowa przeplatane pocałunkami?
Pociągając kolejny haust powietrza o przyjemnym zapachu, skupił się na twarzy Benjamina. Co, jeśli Parys pragnął jeszcze raz odpalić serię papierosów, rozkochując się chwilowym bezdechem oraz ciepłem bijącym od ciemnej brody? I w lekkomyślnym geście odnalazł najłatwiejszy sposób na odpowiedź. Sztucznie wypracowany dystans pomiędzy ich ciałami runął szybciej, niż powstał. Szczątki tej budowli walały się pod nogami razem z papierosem kosmetycznie nadgryzionym przez ogień.
Odwzajemniał dzikość otrzymaną w prezencie, napierając na ofiarę całym ciałem. Nie ograniczał się wyłącznie do ust. Działa instynktownie wraz z uchronionym zmysłem łowcy, ale nie chciał go złowić, skonsumować. Pragnął tylko zabawy, fundując ją sobie bez obawy o koszt.
Oderwał jedną z rąk wyplecionych w kruczoczarne włosy, schodząc niepostrzeżenie poniżej pasa. Za sprawą pewnego pociągnięcia suwak w spodniach ustąpił. Nie przestawał składać pocałunków, natomiast dłoń zgłębiała nieprzemierzone szlaki okolicy ud, ściskając pana Wright za krok w rytmie bez określonego taktu.
Znów czas zdawał się ubić pomiędzy przerwami na płytką wymianę powietrza. Zatonął w uprawnionych ustach po raz ostatni, a podczas wycofywania się z rozgrywek z całej siły wgryzł się we fragment wargi. Metaliczny posmak powoli rozlewał się we wnętrzu jamy ustnej.
- Znajdź mnie następnym razem - niemal jednocześnie aportował się ze zniszczonego powieszenia na którąś z ulic niedaleko.
Nie miał zamiaru przecież spotykać się z czarodziejami półkrwi pokroju tamtego osobnika na opuszczonych klasach schodowych… prawie uciekając przed oczyma słonecznego Londynu. Wyrósł z ukrywania własnych pragnienie, acz miejsce ich kolejnego spotkania pozostawało ogromną niewiadomą, bo - idąc wraz z opracowaną metodą - to opiekun smoków powinien był doprowadzić do kolejnego, owocnego spotkania.
Los lubił splatać nie tylko ich drogi - najwidoczniej połączonym ciałami nie gardził w żadnym stopniu.
    | Zt. dla obu panów. Chyba, że Bendżamin będzie coś pisał! Dzięki za grę. <:
Gość
Anonymous
Gość
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]29.10.15 12:26
Wystałaś swoje na zewnętrzu. Chłód zmroził ci kości do samego ich szpiku. W mikroskopijnym powiększeniu miałabyś najpewniej małe lodowe kosteczki zamiast normalnego płynu. Ale to dopiero druga połowa sierpnia, poczekaj na zimę. To nie kwestia pogody, bo ta, chociaż prawdziwie angielska, czyli po prostu ponura i z deszczem nieprzerywanie siąpiącym, wciąż posiadła temperaturę na poziomie zadowalającym. A jednak Tobie było zimno, skąd ta nietolerancja pogody? Może to reakcja ciała na odrzucenie, na niekochanie, na samotność i przebywanie w tym stanie już... kilka lat. Drżą więc twe ramiona, kiedy po raz kolejny wahasz się w swym przeczuciu. Stoisz tu dobrą godzinę, a sądziłaś, że przyjdziesz w odpowiednim czasie. W pierwszym kwadransie serce biło ci jak oszalałe, w drugim poczułaś niewypowiedziany spokój, minął trzeci, kwadrans w którym ogarnęło cię przeczucie, że to może nie dziś, może pomyliłaś dni. Spoglądasz na zegarek i czwarty, zdenerwowany kwadrans zamienia się w kwadrans wyparcia. Chowasz mały zegarek do kieszeni. Zerwałaś jego bransoletę i nie możesz już nosić go na nadgarstku. Przestępujesz z nogi na nogę, ruszasz się w końcu i trafiasz twarzą w twarz grupy osób podejrzanych. Wszyscy mają ciemne ubrania, co zresztą określa i Twoją sylwetkę. Obserwują cię i mijają, ale nie wszyscy. Jedna osoba zaczepia i mówi, żeby iść z nimi, ty nie chcesz, oglądasz się i widzisz spacerującego Skamandra Samuela. Trzymana za nadgarstek przez nachalnego amanta, wyrywasz się i przebiegasz na drugą stronę ulicy, by wpaść na znajomego. Czy jest chociaż odrobinę podobny do siebie sprzed dziewięciu lat? trudno ocenić ci w ciemnościach, ale oświetlony przez latarnię wydaje się być jeszcze bardziej przystojny. Tym razem jednak nie czerwienisz się na jego widok, patrzysz mocnym wzrokiem w oczy i dajesz znak dłonią, by biegł za tobą, znak ten objawił sie zaciśnięciem na jego dłoni swojej. Wciągasz go do pierwszej klatki po prawo, słyszycie jak kroki biegnącego w ślad za wami tabunu czarnych złych ludzi mijają drzwi w których się schowaliście. Wydychasz powietrze i nie mówiąc nic, ruszasz w stronę schodów.


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]29.10.15 18:53
Odkąd zepsuł mu się motor, zamiast korzystać z sieci Fiuu, czy teleportacji - chodził pieszo. Oczywiście, w dużej mierze, zależało to od dnia i pracy jaką wykonywał. Zazwyczaj jednak - wracał dosyć późno.
Szedł zamgloną ulicą, pogrążoną w cieniach zbliżającej się nocy. Tylko w niektórych miejscach, przebijało się blade światło i tak migocących lamp. Samuel szedł spokojnie. Nigdzie się nie śpieszył, a jego postura i postawa, raczej odstraszała potencjalnych rabusiów - jeśli takowi tu byli. Czerń ubrań, czerń włosów, czerń w spojrzeniu - wpasowywał się w zastały, ciemniejący klimat nocy. W jednej dłoni trzymał niedopałek, który zaraz wylądował pod butem. Pozostałe iskierki zgasły.
Wzrokiem przemierzał przestrzeń przed sobą i tylko poruszenie w cieniu sprawiło, że odwrócił głowę. Wpatrywał się w cień.
Niewyraźne, rosłe postaci, zgromadzone przy jednej, drobnej kobiecie. Dłoń uniesiona, szarpnięcie.
W oczach Skamandera zapalił się gniew i rósł, gdy złapał spojrzenie dziewczyny. Na wszystkie zszargane brody Merlina! - znał ją. Choć tyle czasu minęło, rozpoznał lica Mathildy Wrońskiej, siostry jego przyjaciela, Józka.
Zanim jednak wykonał choć krok - dziewczyna wyszarpnęła dłoń z silnego uścisku mężczyzny i pobiegła wprost do niego. Ciemna spódnica zawirowała w niby tańcu i przez chwilę miał wrażenie, jakby niosły ją skrzydła. Czarne, niczym kruka.
Niemal mechanicznie, objął ją w talii jedną dłonią, chcąc w pierwszej chwili zasłonić sobą. I tu się pomylił. Zieleń oczu przez jedną sekundę zatrzymuje jego działania. Czy kiedykolwiek tak pewnie na niego spoglądała? Czy pamiętał tylko czerwieniejące lica?
Pociągnęła go za sobą. W myślach plątały się myśli, które próbowały wytłumaczyć i sytuację i zachowanie. Chłód drobnej, dziewczęcej dłoni przenikał samuelowy nadgarstek, na którym zaciskały się jej palce. W końcu zatrzymali się w cieniu klatki, a napastnicy zniknęli, podążając za fałszywą intuicją. Skamander zacisnął zęby. Prawdopodobnie stanąłby do walki, zapewne nie kończąc zbyt zabawnie. Przewaga tylu osób była znacząca, ale przecież Samuel się nie wycofywał, były sposoby...
Mathilda ruszyła dalej, bez słowa pociągając długowłosego mężczyznę za sobą.
Nie znał miejsca, w którym się znaleźli. Czarne brwi opadły w skupieniu, próbując przebić się spojrzeniem przez panujące cienie. Zatrzymuje w końcu drobną istotę przed sobą. Chwycił jej rękę, zamykając w swojej dłoni.
- Zaczekaj proszę - jego głos był niski i dźwięczny. I choć starał się mówić szeptem, ton, niczym powtórzona melodia, odbił się od ścian. Nieoczekiwane spotkanie, nieoczekiwana sytuacja, nieoczekiwane myśli. Czy przyjaciel cokolwiek mu powiedział o jej powrocie?


Darkness brings evil things
the reckoning begins


Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 30.10.15 12:22, w całości zmieniany 6 razy
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]29.10.15 20:11
To nie dziewięć lat, bo było ich tylko sześć. Czy te trzy lata w tę czy inną stronę robią aż tak wielką różnicę? Zastanów się i przytaknij głową. Trzy lata poza Hogwartem, kiedy Samuel i Józef spotykali się niekiedy nawet w waszym domu rodzinnym, upłynęły ci na chowaniu się w kuchni i wystawianiu nosa do salonu tylko wtedy, kiedy było to niezbędne. Nie pojmowałaś Samuela jako swojego wielkiego znajomego. Był przecież związany przyjaźnią z Twoim bratem, a wasz kontakt ograniczał się do twych czerwonych policzków i tęsknych spojrzeń posyłanych w jego stronę, kiedy on akurat był zajęty czymś innym. Nie lubiłaś jednak, kiedy zaczepiał cie na korytarzu. Zawsze peszyło cię jego zachowanie, był bardzo pewny siebie, a kiedy tylko odchodził z szerokim uśmiechem, wnet zbiegały się koleżanki z klasy i zaczynały cię wypytywać. Zawsze zadawały te same pytania. Z kim on teraz chodzi? Myślisz, że mam u niego szanse? Ale rzuci ją, prawda? Co ci mówił? Spytasz go czy usiądzie z nami na obiedzie? Denerwowałaś się tymi pytaniami, bo jednocześnie z wielką nieśmiałością, byłaś w jakiś sposób świadoma, że one wypowiadają wszystkie Twoje myśli, które kłębiły się gdzieś na krańcach języka. Nigdy nie zaprosiłaś go więc do usiądnięcia ze sobą przy obiedzie, chociaż raz czy dwa to on zawołał cię przez salę i poprosił, żebyś usiadła z Józkiem i z nim. Nie powinno się mieszać domów, więc nie przyjmowałaś tych zaproszeń. Dopiero kiedy Samuel był w ostatniej klasie, zgodziłaś się raz zjeść deser z bratem i jego przyjacielem. Bo wiedziałas, że nie będziecie widzieli się kolejne tysiąc lat?
Dziś już cię nie peszy. Spogladasz pewnie w jego znajomą twarz. Kiedy łapie cię w pasie nawet nie wzdychasz, a pewnie za czasów Hogwartu zemdlalabyś na miejscu. Stoicie w ciemności i w ciszy nasłuchujecie, to też cię nie peszy. Kiedy sięga po Twoją dłoń, ty unosisz na niego spojrzenie i milczysz przydługą chwilę. To świadczy, że wciąż masz podobne reakcje, tym razem jednak Twoje oczy już za dużo widzieć mogły, by rumieniec wstępował tak łatwo. Magiczny głęboki głos przenika cię całą. - Chodź ze mną - proponujesz, by wszedł po schodkach. - Znam to miejsce, będziemy tu bezpieczni 
Jesteś syreną, która wabi marynarzy, bo chociaż zabrakło ci dwumetrowego ogona, umiesz zainteresować ciemno odzianego młodzieńca, umiesz zmusić go by chciał cię zatrzymać na moment. A może to rola niesamowitej sukni, którą kupiłaś na jarmarku u Prewettów?


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]29.10.15 22:27
Prawie 6 lat temu Samuel nie rozpoznałby nikogo, kogo znał. Rozbity zdradą, jaką zaserwował mu los - uciekł do pracy aurora, niby ratunkowej burty, gdy jego życie - na łeb na szyję tonęło i paliło się jednocześnie. Ale kogo w życiu nie trafiały pociski cierpień? Wolał jednak walczyć, każdy atak traktując jak wyzwanie do broni. Może *albo najpewniej* jego odwaga mieszała się ze zwyczajną głupotą, ale - nie żałował swoich decyzji. Dlatego teraz, gdy tak nagle postawiono na jego drodze Mathildę i bandę oprychów, miał ochotę po prostu rzucić się do bójki - zupełnie jak młokos, w obronie czci swej towarzyszki.
Milcząca, zielonooka towarzyszka - jak się okazało, potrafiła o siebie zadbać, pociągając za sobą Samuela w ucieczce, której końca - nie potrafił przewidzieć.
Co o niej pamiętał? Czy lata młodzieńcze przysłoniły wspomnienia, wpisując na kanwach umysłu - uroczy wyraz kraśniejących policzków i płochliwego spojrzenia za każdym razem, gdy zatrzymywał ją na szkolnym korytarzu? Czy wtedy był tak pewny siebie? Tak przyzwyczajony do podobnych zachowań, że niknęła w tłumie? Nie. Choć mógłby zarzucać sobie wiele, nie mógł traktować dziewczyny tak samo jak innych. W końcu była siostrzyczką Józka - a te granice były dla niego jasne.
A teraz? czy wszystko rozumiał? Czy chwila milczenia, gdy zadał pytanie, nie rodziła dawnej wymowności? Nie była tą samą, płochą dziewczyną, jaką pamiętał. Lica pojaśniały, nabrały wyrazistości, a spojrzenie kryło za sobą tajemnicę, której nie potrafił jeszcze odsłonić.
- Pójdę - jego głos kolejny raz rozbrzmiał, atakując pozostawioną ciszę. Pochylił głowę w geście zgody, ale spojrzenie wciąż tkwiło w źrenicach dziewczyny - ale nie możesz pędzić tak bez słowa - Samuel chyba nawykł, że kobiety mówiły. Zazwyczaj dużo. Mathilda pozostawała milcząca, otaczając się nieważką aurą niewiadomej...której ulegał. Dlatego podążał, choć dezorientacja kopała go po głowie, próbując zadawać pytania, których zadawać nie miał zamiaru.
gdy padły kolejne słowa, chciał wyrwać się, że przy nim będzie bezpieczna, ale trywialność myśli, aż zabolała. W kącikach ust zawitało więc drgnienie, choć ciemność mogła przysłonić jego reakcję.
- Jesteś pewna, że chcesz mnie tam prowadzić? - przechylił głowę na bok, wciąż nie puszczając chłodnej dłoni dziewczyny - nie jestem bezpiecznym mężczyzną - głos przycichł, zabrzmiał bardziej gardłowo. To nie były potrzebne słowa, zupełnie wyrwane z kontekstu jego myśli. Bardziej stwierdził do siebie, niż do  czarnowłosej wieszczki. Skamander po prostu był świadom, jakim człowiekiem był - zapalczywym, pakującym się na własną prośbę w kłopoty, brawurowo głupim i...nadopiekuńczym. czy to chciał jej powiedzieć? zamiast pytań, jak wszystko w porządku? Nie zrobili ci krzywdy? Skąd się tutaj wzięłaś?. Czy chciał się wytłumaczyć? tylko z czego?


Darkness brings evil things
the reckoning begins


Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 30.10.15 12:29, w całości zmieniany 2 razy
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]30.10.15 0:08
Jego przenikliwe spojrzenie intensywnie wpływało na kształt Twoich myśli. Wystarczyło, żeby zgodził się na Twój sposób kontynuowania zabawy, żeby chciał pójść za tobą w cokolwiek tam dla niego szykujesz. Czy właśnie w tym polegał jego czar? Był odważny i nie bał się wyzwania? A może to chodzi tylko i wyłącznie o głos, którego melodia zostaje z tobą na długi czas. Opuszczasz powieki i zgadzasz się tym samym iść wolniej, przynajmniej na tyle, by nie uciekać mu bez słowa. Jak mogłabyś zostawić go w tyle, kiedy trzyma twoją dłoń tak zdecydowanie. Nie ściska jej boleśnie, tak jak czynił to oprawca przed kilkoma minutami, ale o wiele trudniej wyrwać sie z tego uchwytu, czyż nie? Wcale nie próbujesz, bo podjęcie tej decyzji było zawsze najtrudniejsze. 
- A ja nie jestem bezpieczną kobietą - uśmiechasz się pod nosem, bo chociaż zabrzmiało to sztampowo, to było bardzo szczere. Takie wyznania nie padają bez powodu, ale i bez pokrycia. - Znałam Cię dawno temu, Samuelu - zdradziłaś mu odwracając się na trzecim schodku i zatrzymując powolne wchodzenie na szczyt. Idziesz pierwsza, przez co dopiero kiedy stoisz dwa stopnie wyżej, możesz patrzeć mu prosto w oczy, a nawet trochę z góry. To na pewno pomaga podczas wypowiadania słów tak delikatnie brzmiących. - Wtedy wydawałeś mi się być bardziej niebezpieczny.  Dziś na pewno nie okażesz się gorszy od tamtych oprychów - wtedy pociągasz dłonią, którą go trzymasz, ale nie po to, by puścić, ale by zmusić go do przestąpienia kolejnych schodków. 
Samuel Skamander cały w czerni prezentuje się tak idealnie. Jakby był twoim cieniem, bo ty także nie uznajesz innych kolorów. Nie masz wrażenia, jakby jego dobra twarz była zaznaczona konturem przy pomocy węgla? Samuel Skamander, twój wielki dziecięcy crush. Dziś jest mężczyzną z przeszłości, który należy do twojej przyszłości. Problem twój polega na tym, że musisz się postarać pociągnąć ten kontur, by chciał jeszcze zabawić tu odrobinę dłużej. 
Nie chcesz w żadnym wypadku puścić go do bicia się na ulicy. Nie kiedy dopiero co go znalazłaś po tylu latach. Posyłasz mu uśmiech, ale jest on tajemniczy. Idziecie na górę powoli.


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]30.10.15 23:34
Magia przybierała na prawdę wiele postaci. Nie zawsze tej dostrzegalnej gołym okiem, docierając do każdego przez przestrzeń, myśli, niewypowiedziane słowa lub gesty. Milczenie było magiczne, sunące między zamkniętymi ustami. Cóż bowiem mogły znaczyć słowa, gdy więcej mówiła cisza między nimi? Rozbijała więcej granic, niż niejedno zaklęcie.
Rzęsy dziewczyny, niby zasłony opadając, chowały przed nim kolejne tajemnice. Wróżka, której czarne skrzydła przecież już widział. Czy to wystarczyło, by zwolniła kroku?
Cienka zmarszczka zarysowała przestrzeń między brwiami mężczyzny. Ona była niebezpieczna? Czy był w stanie pojąć znaczenie słów, które wypowiadała? W końcu pamięć rysowała jej obraz delikatnie, niepewnie kreśląc jej postać, niczym początkujący artysta. Teraz, gdy patrzył - niezaprzeczalnie musiał przyznać, że autor się nabrał mocy, a może się zmienił?.
- W takim razie, to wszyscy powinni się nas obawiać - odezwał się, stawiając kolejne kroki za dziewczyną. Prowadziła go pewnie. Musiała znać to miejsce. I choć Samuelowi zdawało się, że klatka schodowa nie różniła się niczym szczególnym od wszystkich innych, wyczuwał jakieś napięcie. Czuł niemal pod skórą jakieś drżenie, ale nie potrafił zlokalizować jej źródła. Tak jak nie umiał określić, kim teraz była Mathilda. Jej smukła sylweta, rysowała się przed nim wyraźnie, jednocześnie igrając z jego wyobraźnią, która podpowiadała dziwne scenariusze.
- Znałaś więc strasznego głupca - ciche słowa padły zaraz po tym jak padło jego imię. To doskonale pamiętał. Nigdy nie zdrabniała jego imienia, jakby dostrzegała w nim więcej, niż sam widział.
Kiedy wieszczka jeszcze raz się odwraca, oczy wpatrywały się z tą samą co na początku intensywnością. Tym razem, Samuel nie ma przewagi wzrostu. Wciąż nie puszczał palców jej dłoni, przez co miał wrażenie, że to on uniósł ją wyżej. Przez chwilę miał ochotę to zrobić. Objąć ją w pasie i unieść do góry. Dziwne pomysły, prawda?
- W takim razie dostaję i pochwałę i naganę - zdążył tylko tyle powiedzieć, gdy posłała mu uśmiech, by zaraz potem, odwrócona plecami, ukryć swoją twarz. Zamknęła mu tym samym usta, choć pytanie zawisło w niewypowiedziane, drażniąc jego język.
- Możesz mi choć zdradzić, co nas czeka na końcu tych schodów? - wiedział, że będą tam drzwi, a przynajmniej być powinny. Co miało być za nimi? Czy spotkanie, jak to z zagadkową zielenią jej oczu, z blada kredką jej policzków, z chłodną dłonią i całą, nieprzenikalną aurą tajemnicy...miało szansę uplasować się w ramy zwyczajnego? czy cokolwiek w tej istocie, umiałby nazwać bez zawahania?


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]31.10.15 14:26
Nie da się ukryć, że znaliście się dawno, w odrębnej rzeczywistości i konfiguracji planetarnej. Tych obrotów wokół Słońca sześciu nie zamienilibyście pewnie za nic, a na pewno Ty. Tak wiele się nauczyłaś, tak bardzo się otworzyłaś. Masz odwagę patrzeć prosto w twarz nieprzerwanie. Niegdyś zajmowało Ci bardzo dużo wysiłku, by nie przerywać kontaktu. Omijałaś możliwość nawiązania pojednawczych myśli, wolałaś spuszczać wzrok, bądź go unikać. Kiedy teraz przypominasz sobie te dni, nie myślisz o sobie źle? Bo mi przeszłoby przez myśl, by wypominać sobie tamto zachowanie. Mówisz, że nie wracasz do przeszłości. I masz rację, zaprawdę ją masz. To co było, jest już za tobą. Nie oglądasz się, żyjesz, pragniesz, marzysz. 
Jak wiele niebezpieczeństw czyha w twym sercu, czy pozwolisz mu skosztować chociażby jednego z owocu. Jeżeli weźmie kęs poczuje słodycz, ale słodycz wkrótce zamieni się w gorycz. Wszystko ma swoje dwie twarze, ty o tym pamętasz, przestrzegłaś go. Czujesz się gotowa do działania. Przestroga, którą złożył, tym nie możesz się przejmować. Nic cię złego nie czeka w najbliższej przyszłości. Stąpając po schodach trzymacie się w dłoniach. Kiedy patrzyłaś na niego z góry chciałaś objąć jego głowę i przytulić ją do swego serca. Powitanie sprzed lat, za każdy miły gest uczyniony do nieśmiałej pannicy na korytarzu, za wszystkie razy, kiedy zamiast odpowiedzieć, odwracałaś się do ściany. Dłonią wyobraźni przesuwasz po przystojnym konturze twarzy, dłonią materialną przykrywasz wasze złączone dłonie i na chwilę wydobywasz swą, by móc spleść z nim palce w trwalszej konstrukcji. - Niech moje słowa cię nie ranią - prosisz, by nie przywiązywał uwagi do prawdopodobnej nagany, która miała być jedynie miłą zachętą do kontynuowania drogi na szczyt.
Stajecie przed ostatecznymi drzwiami, chowasz złączone łonie za plecami, co sprawia, że z biegu znalazł się nagle bardzo blisko ciebie. Matyldo, ty kusicielko, oddychaj zapachem jego, póki jeszcze żyje i pachnie. Wolną dlonią wyciągasz różdżkę.
- Ostatnio, kiedy tu byłam, weszłam wprost na  scenę teatru amatorskiego. Nie sądzę jednak, by dalej było to możliwe, sprawdźmy - przytykasz różdżkę do drzwi całych i stukasz w nie, aby po otwarciu ukazały ci widok, którego pewnie się nie spodziewasz ni ty, ani twój towarzysz.


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]31.10.15 16:47
Obraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (naprawdę?) rozpływa się w powietrzu... nie ukazując niczego. Przed oczami waszymi rozpościera się ciemność, którą możecie rozproszyć za pomocą zaklęcia Lumos. Wtedy waszym oczom ukaże się stary, kamienny korytarz, który zdaje się tu być od zarania dziejów. Kurzu jest tu tak wiele, że aż drażni nozdrza oraz przełyk, wywołując nieprzyjemny, suchy kaszel. Kamienne płyty dudnią napawając niepewnością, po kątach czają się pająki i ich misternie utkane sieci. Wędrówka w poszukiwaniu drugiego wyjścia trwa dłuższą chwilę, lecz wreszcie przed wami pojawia się światełko u końca tunelu. Pytanie tylko, czy macie odwagę, aby ruszyć w jego kierunku?

Możecie się wrócić, albo przejść na koniec tunelu, z którego magicznym sposobem przedostajecie się nad rzekę Severn w Shropshire. Piszecie wtedy w tym temacie. Jeżeli chcecie się tam rozejrzeć, oboje rzucacie kością k100.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]10.07.16 15:17
Para nr 7

Panienka Selwyn nie mogła odmówić.  Prośba od jednej ze starszych ciotek  była nużąca, ale nie miała wyjścia. Musiała odebrać   paczuszkę, która dla zlecającej zadanie matrony miała szczególną wartość. Tak przynajmniej twierdziła, wysyłając młodziutką szlachciankę pod adres wypisany na ozdobnej karteczce dosyć niewyraźnym pismem. Lucinda zapamiętała, że maleńki pakunek miała odebrać od rudowłosego mężczyzny, który będzie wiedział doskonale o co chodzi. Tak o to znalazła się pod nieznaną jej, nieco tajemniczą klatką schodową z ciężkim zadaniem odnalezienia poszukiwanej przesyłki. Na szczęście - przecież to nie mógł być przypadek - z otwartej kamienicy wychodził właśnie postawny, rudowłosy mężczyzna. Wszystko się zgadzało! Pozostało jej tylko odebrać własność.
Tymczasem Garrett, nieco znużony, wychodził z kamienicy, w której miał jeszcze chwilę temu spotkanie. Zmęczenie dawało się we znaki i miał ochotę jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, jednak drogę zastąpiła mu młodziutka kobieta  zaciskająca kurczowo, zamazaną kartkę.

Datę spotkania możecie założyć sami. O skończonym wątku z rozwiązaną sytuacją możecie poinformować w doświadczeniu. Czara Ognia nie kontynuuje z Wami rozgrywki. Wszystko jest w Waszych rękach.
Miłej zabawy!  


[bylobrzydkobedzieladnie]
Czara Ognia
Czara Ognia
Zawód : n/d
Wiek : 0
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne
Konta specjalne
https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/u731contact https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]11.07.16 0:10
W powrotach irytujące było to, że wtedy nagle wszyscy mają do Ciebie „jedną” wielką prośbę. W końcu nie było Cię tyle czasu, w końcu nawet nie spędzaliście razem czasu, w końcu nie będę prosić znowu Twojego brata skoro Ty wróciłaś. Rodzina dla Lynn zawsze była wartością najważniejszą. Wpajano jej to od najmłodszych lat, a ona naukę tą przyjmowała z wielką wdzięcznością. Jej rodzina choć często zamknięta w sobie zawsze potrafiła jednoczyć się i trwać razem w dobrych i złych chwilach. No może nie o wszystkich mogła tak powiedzieć, ale o większości na pewno. I choć ponoć z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach to o więzi rodzinne należy dbać z największą starannością. Nigdy nie wiesz, kiedy te więzi mogą Ci się przydać. Nie mogła odmówić. Kiedy ciotka poprosiła ją o odebranie paczki zgodziła się bo w końcu co to takiego? Tylko jedna paczka, która dla staruszki jest niesamowicie ważna. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt iż ciotka nie chciała nic więcej Lynn powiedzieć. Nie miała zielonego pojęcia jak ma wyglądać przesyłka ani co w niej będzie, a po przybyciu na miejsce jej instynkt zdecydowanie zaczął podpowiadać, że nie jest to normalne odebranie paczki. Prawdopodobnie mogła się tego spodziewać. Nic z ust Selwyna nie wychodzi bez głębszego znaczenia, a ciocia zdecydowanie za dużo czasu poświęciła opisie starego trolla ogrodowego zamiast przejść do szczegółów odbioru przecież tak ważnej paczki. Kamienica była stara, tynk w paru miejscach odpadł zostawiając długie pęknięcia. Takie miejsca wcale jej nie przeszkadzały. W swoim życiu bywała w wielu gorszych miejscach. Bardziej chodziło o to czego jej ciotka mogła potrzebować z takiego miejsca i co dana przesyłka mogła zawierać. Była zła, że to przed nią ukrywała. Oczywiście rozumiała, że w jej rodzinie wszystko było ukrywane, zatajane i ostrożnie przedstawiane ludziom, ale liczyła, że będzie to proste zadanie i spełnienie dobrego obowiązku rodzinnego. W tym samym momencie, w którym westchnęła z irytacji ktoś wyszedł przez drzwi kamienicy. Widząc rudego mężczyznę od razu usłyszała w głowie głos babci powtarzający, że jak tylko się pośpieszy to na pewno zdąży spotkać mężczyznę i odebrać paczkę. - Przepraszam! - krzyknęła widząc, że mężczyzna przyśpieszył kroku. Pewnie nawet jej nie zauważył. - Przepraszam Pana bardzo. - powtórzyła jeszcze raz w tym samym momencie zatrzymując się obok niego. - Nie chcę przeszkadzać. Chciałam zapytać czy istnieje możliwość, że jest Pan mężczyzną, którego szukam. - dopiero w momencie, w którym wypowiedziała te słowa zdała sobie sprawę z tego jak głupio one zabrzmiały. - Znaczy… chodzi o paczkę. - odparła w końcu sama siebie w duchu krytykując. Powiedziała w końcu wszystko co wiedziała.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]12.07.16 2:10
Gdy z charakterystycznym trzasnięciem zamykał za sobą drzwi jednej z kamienic, bił się z myślami; nowy - ponoć lepszy? - rok oprócz standardowych przyrzeczeń i nigdy niespełnianych postanowień (co roku miał te same i co roku zaczynał je ignorować już po pierwszym tygodniu) przyniósł całą lawinę obowiązków w pracy. Ale nie, już nie tych z kategorii przynieś-podaj-pozamiataj; widmo świeżo otrzymanego awansu rozpraszało mroki bezsensownej harówki, która spoczęła teraz na młodszych stażem aurorach.
A on miał zająć się częścią bardziej... odpowiedzialną.
I chociaż fakt, że uznano go za osobę wystarczająco racjonalną, by dowodzić kimś więcej niż samym sobą (szczególnie że do tej pory czuł na sobie pełne dezaprobaty spojrzenie po akcji w portierni w Dokach, która była największą katastrofą Biura w tej dekadzie), zakrawał w jego mniemaniu o absurd, nie miał zamiaru protestować - dumnie przyjął na siebie brzemię starszego aurora wraz z dłużącą się w nieskończoność rozpiską zadań do wykonania.
Ostatnim na dziś okazało się spotkanie z informatorem w opuszczonej kamienicy; po otrzymaniu niezbyt wylewnego raportu pragnął jedynie czym prędzej złożyć go w Ministerstwie i ten jeden jedyny raz nie zostać w nim na nadgodziny; cudowne uczucie dawała świadomość, że ktoś inny siłował się teraz ze stosem piętrzącej się, przestarzałej dokumentacji.
Puste mieszkanie, klasyczna muzyka dobiegająca z gramofonu, kubek parującej, ziołowej herbaty, puszysty, ciepły koc, dobra książka i delektowanie się niezmąconym spokojem.
Czego więcej mógłby chcieć?
Przemierzał akurat schody prowadzące w dół, myśląc już wyłącznie o powrocie do domu, kiedy drogę zagrodziła mu młoda, jasnowłosa kobieta. Zatrzymał się, spojrzał na nią - pytająco, bez zrozumienia, może odrobinę tępo, a jego spojrzenie odzyskało na wyraźności dopiero po ulotnych sekundach.
- Słucham? - spytał w pierwszym odruchu (a także zapominając o podyktowanych konwenansami powitaniach), dopiero teraz przytomnie przyglądając się nieznajomej; zdawało mu się, że kiedyś już ją widział - może na salonach, gdy jeszcze godził się na nich gościć? - Paczkę? - powtórzył po kobiecie, kompletnie zbity z tropu.
A chciał tylko w spokoju wrócić do mieszkania.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]12.07.16 12:26
Należała raczej do osób, które najpierw robią, a potem myślą. Świadczyło to o dużej impulsywności i czasami naprawdę potrafiło zaszkodzić. Jednakże od czasu do czasu ta impulsywność potrafiła uratować jej skórę. Teraz nie miała zbytniego wyboru. To nie mógł być przypadek bo w końcu ilu rudych mężczyzn może przechodzić tędy o tej porze? Może gdyby to był środek Londynu, może gdyby pogoda nie odmrażałaby palców u stóp, może gdyby ciotka zwyczajnie powiedziała jej o co ma pytać. Poczuła się głupio. Mężczyzna wydawał się być kompletnie zaskoczony, ale chyba nie mogła się mu dziwić. Dziewczyna wyskoczyła w jego stronę jakby właśnie dowiedziała się, że w kieszeniach ukrywa Sasabonsama; co byłoby raczej nadzwyczaj dziwne bo przecież on by się w kieszeni nie zmieścił. Postanowiła się poprawić. Ścisnęła mocniej trzymającą w dłoni karteczkę. - To ten adres prawda? - zapytała pokazując karteczkę mężczyźnie. Nie mogła się pomylić. Może i nie było jej w domu parę miesięcy, ale orientacji w terenie nie zgubiła. W końcu w trasach ćwiczyła ją cały czas. A może to po prostu jej ciotka pomyliła adres, albo zapomniała kto ów paczkę może posiadać. - Przepraszam za atak. - zaczęła się rozglądać trochę zbita z tropu. - Po prostu… zostałam oddelegowana by odebrać paczkę i to właśnie pod ten adres. Ku mojemu zaskoczeniu od razu trafiłam na Pana, a wpasowuje Pan się idealnie w opis mężczyzny od którego paczkę miałam odebrać, ale skoro nie wie Pan o co chodzi to zgaduje, że nie jest Pan osobą, której szukam. - dodała grzecznie. Miała nadzieje, że teraz wszystko było zrozumiałe. Przynajmniej na tyle ile ona sama to wszystko rozumie. Może ciotka podczas jej nieobecności przestała być sprawna psychicznie i nikt jej o tym nie powiedział? A może miała odebrać tę paczkę trzydzieści lat temu i dopiero sobie o tym przypomniała? Właściwie wcale by się nie zdziwiła. Ciocia lubiła zapominać o pewnych rzeczach i przypominać sobie dopiero kilka lat później. A w takich miejscach i w taką pogodę człowiek zaczyna wyobrażać sobie różne rzeczy.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy


Ostatnio zmieniony przez Lucinda Hensley dnia 21.04.22 20:06, w całości zmieniany 1 raz
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tajemnicza klatka schodowa [odnośnik]17.07.16 16:33
Dalej nie rozumiał; lustrował kobietę spojrzeniem, ale szybko się poddał i zaprzestał prób przyporządkowania twarzy do imienia. Zamiast tego po prostu się uśmiechnął - lekko, nieznacznie, lecz całkiem szczerze, mimo zmęczenia, mimo płatków śniegu wirujących wraz z lodowatymi podmuchami wiatru. Wierzył przecież, że nic nie pomaga w rozwiązaniu codziennych sytuacji tak jak nawet najdelikatniejsze uniesienie kącików ust.
Spojrzał na wyciągniętą w jego stronę karteczkę z adresem - chwilę musiał poświęcić na analizę liter zakreślonych w sposób tak zawiły, że nie miał pojęcia, w jaki układały się wyraz, ale zaraz nieznacznie skinął głową.
- Tak, to tutaj. Jednak adres wskazuje numer mieszkania, które chyba nie istnieje - rzucił, unosząc spojrzenie znad karteczki i kierując je na kobietę; wyrażało coś na kształt absurdalnej troski, bo jak wielu ludzi zatroszczyłoby się o nieznajomą? - Jest pani pewna, że nikt nie wprowadził pani w błąd? - dodał po chwili, jakby przelotem zerkając na cyferblat swojego mugolskiego zegarka. Był tu już za długo, mógłby wrócić do domu, ale ludzka przyzwoitość nie pozwalała mu ruszyć się z miejsca.
A nuż uda mu się w jakiś sposób pomóc?
- Do jakiego mężczyzny miała pani trafić, że tak dobrze wpisałem się w jego opis? - spytał w końcu, nie mogąc powstrzymać swojego głosu od zabarwienia się śmiechem; w oczach rozbłysły mu rozbawione ogniki rozbudzone ciekawością.
Nieznajoma zdawała się z jakiegoś powodu bardzo zestresowana. To tylko go prowokowało i sprawiało, że jeszcze silniej odczuwał potrzebę pociągnięcia jej za język i zrozumienia istoty zaistniałego problemu.
- Chciałbym pomóc, ale jest mi ciężko, kiedy nie znam nawet zawartości pani paczki - przyznał, spoglądając na nią z czymś na kształt smutku, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza - wyjął z niej metalową papierośnicę, ale zanim ją otworzył, zerknął na towarzyszkę pytająco. - Czy mogę? - upewnił się, bo choć konwenanse wcale nie zmuszały go do tego pytania, a papierosowy dym akceptowany był w każdej sytuacji, doświadczenie nauczyło go, że niektórym przeszkadzał on bardzo; nie chciał zmuszać kobiety do wdychania duszących oparów wbrew jej woli. - Oczywiście, pod warunkiem, że nie jest to tajemnica - dokończył rozpoczętą wcześniej myśl dotyczącą paczki, znów rozjaśniając twarz uśmiechem.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tajemnicza klatka schodowa - Page 2 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Tajemnicza klatka schodowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach