Wydarzenia


Ekipa forum
Zniszczone wagony
AutorWiadomość
Zniszczone wagony [odnośnik]12.07.19 1:15

Zniszczone wagony

Wśród tysięcy niszczejących i rdzewiejących rzeczy znalazło się także miejsce dla tych bardziej unikatowych. Stare wagony Ekspresu Londyn-Hogwart, które nie nadawały się więcej do użytku, zostały złożone na tyłach fabryki i pozostawione na całkowite zniszczenie. Szybko do własnych potrzeb zaadaptowali je młodzi czarodzieje, którzy chowając się w zapadających się przedziałach mogli schronić się przed wiatrem i deszczem. Okolica szybko wypełniła się także drobniejszymi dilerami, którzy gotowi byli za garść galeonów sprzedać złotą rybkę i diable ziele. Stali bywalcy wagonów całkiem nieźle zapoznali się z czarodziejską policją, która pojawia się co jakiś czas sprawdzić, czy nie dochodzi do poważniejszych wykroczeń. Na te drobniejsze przymykając jednak oko. Wszyscy pozbyli się już złudzeń, że Isle of Dogs da się jeszcze uratować.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zniszczone wagony Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]01.09.19 13:22
26 marca?
Eir i Yorden pewnie nie pozwolili by mu tutaj przychodzić, ale oni… nie mogli mu już niczego zabronić. Hjalmar jakiś czas temu usłyszał o tym miejscu i wiedziony ciekawością postanowił je zobaczyć. Słyszał, że można tutaj spotkać i dostać przeróżne rzeczy. Niby nie było to najodpowiedniejsze miejsce dla siedmiolatka, ale Nokturn też do takich nie należał, a od pewnego czasu był jego miejscem zamieszkania. Zresztą, jeśli zrobi się nieprzyjemnie to ucieknie i tyle. Nie wpadł na to, że przy odrobinie pecha może nie być w stanie stąd uciec. Miał dopiero siedem lat i chociaż był bystry jak na swój wiek, to przewidywanie przyszłości nie było jego najmocniejszą stroną. Za parę lat ten stan rzeczy zapewne ulegnie zmianie.
Hjalmar szedł wzdłuż jakiegoś zniszczonego składu. Wyglądał jakby tu stał przynajmniej ze sto lat, ale wnętrze wskazywało na to, że ktoś zajmował tę ruderę. Wiedziony ciekawością chciał zajrzeć do środka, ale zanim zdążył choćby postawić drugą nogę na stopniu wagonu, gdy ze środka dało się słyszeć nieprzyjemny głos, który podniesionym tonem kazał mu spływać. Oczywiście słowa jakich użyto były dosadniejsze i Hjalmar wcale nie zamierzał się przekonywać co by się stało, gdyby nie posłuchał. Szybko zeskoczył na ziemię i z powrotem ruszył w swoją drogę wzdłuż torów i niszczejących kolejowych składów.
Ciekawość co się tutaj znajduje nie była jedynym powodem, dla którego tutaj zawędrował. Drugim była chęć znalezienia kryjówki, żeby ukryć różne skradzione fanty. Oprócz paru sykli w sakiewkach i portmonetkach udało mu się znaleźć spinkę do włosów i jakąś zepsutą broszkę. Niewiele warte, ale mały Goyle nie był w stanie określić ich wartości. Poza tym w przyszłości pewnie będzie częściej się natykał na takie drobiazgi, prawda? Jakiś schowek zawsze się przyda. Nie chciał tego wszystkiego składować w domu. Nie był do końca pewien jak Yana zareagowałaby na jego nowe „hobby”. Istniała duża szansa, że wcale by się jakoś bardzo nie przejęła, ale póki co Hjalmar nie chciał sprawdzać jakie Dolohov może mieć zdanie na temat kradzieży kieszonkowych. Może za jakiś czas.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]05.09.19 14:26
To miał być drobny eksperyment. Na początku miesiąca razem z Keatem znaleźli kolejnego niuchacza na cmentarzysku starych mebli i nie mogła go tam zostawić. Po prostu nie mogła. Razem z tym pierwszym dogadywali się całkiem nieźle. Hałasowali przez całą dobę, a gdy je czasem obserwowała przy kubku czarnej kawy, zastanawiała się, czy one w ogóle sypiają. Wydawało się, że do pełni szczęścia brakuje im tylko kilku pereł lub monet. Chociaż zauważyła, że zaczynają gardzić knutem, a to właśnie te drobniaki najczęściej wrzucała do klatki. Potrzebowała poznać lepiej ich tajemnice, dowiedzieć się, jak można je wytresować i czy można w ogóle. Nie wystarczyło więc obserwować ich w zamknięciu. Musiała wziąć je na powietrze i sprawdzić, czy faktycznie poradzą sobie z poszukiwaniem błyskotek, a przede wszystkim czy w ogóle do niej wrócą. Ten pierwszy chyba się trochę przywiązał, ale to nie były potulne krety, to nie psy, które można było prowadzić na smyczy. Niuchacze pozostawały wielką zagadką, ale jeśli cokolwiek się miało zmienić, jeśli faktycznie chciała korzystać z ich zręcznych łapek i wrażliwych na galeony nosów, to powinna działać.
Właśnie dlatego znalazła się na tej starej wyspie. Dobre miejsce, mało ludzi, duża, opuszczona przestrzeń, na której może nawet porozkładane były drobne skarby. Sama wzięła ze sobą zapas monet i kilka błyskotek. Włożyła po jednym niuchaczu do kieszeni, na dnie których spoczywała jej tania biżuteria. Nie do końca wiedziała, co chce zrobić, ale może po drodze coś wymyśli. Podobała jej się ta miejscówka. Dotarła do kawałka wilgotnej, chłodnej ziemi, na której spoczywały rdzawe wagony rozświetlane przez pierwsze promienie wiosennego słońca. Futro zrzuciła, zamieniając je na odrobinę cieńszy płaszcz. Miała na sobie spodnie i podniszczone buty. Wiedziała, że spacer z niuchaczami skończy się pewnie błotną kąpielą, więc niespecjalnie dbała o szyk. Podeszła bliżej, pilnując, by czarne łebki nie wychyliły się zbyt mocno z kieszonek okrycia. Ciekawskie już zaglądały, co tam się fajnego dzieje. Wędrowała wzdłuż wagonów, przy okazji, zaglądając i między wycięte na okna dziury i również pod nieruchome od lat koła pociągu. Nie miała pojęcia, jak on się tutaj znalazł i jaka była jego historia, ale w ogóle się tym nie interesowała. Potrzebowała ciszy i nie potrzebowała świadków. A jednak zaraz przed sobą ujrzała chłopaczka, wyglądał na tutejszego, szedł kilkadziesiąt kroków przed nią, nadchodził z drugiego końca wagonów. Cholera, nie potrzebowała tutaj ciekawskich smarków. Zacisnęła usta i szła dalej, licząc na to, że miną się bez słowa i dzieciak stąd zniknie. Nowy niuchacz jednak wymknął się jej z kieszeni, kiedy znalazła się już dość blisko chłopca. Krecik popędził prosto do tej malutkiej postaci i rzucił się na dziecięce skarby. Jasna cholera! Philippa pomknęła za stworem. – Łap go! – rzuciła głośno, wiedząc, że ten ma chyba większą szansę na to, skoro czarny futrzak grzebał gdzieś w jego ubraniu.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]17.05.20 20:13
|1 czerwca

Czułem, że wracałem ponownie do punktu wyjścia. Znów wracałem na portowe salony, nokturnowe śmiecia, kiedy to chwilę temu zastanawiałem się nad zbieraniem pieniędzy na dom w jakiejś spokojniejszej okolicy. Siedziałem na dachu kamienicy sam zastanawiając się jak wielu przyjaciół nie odzywało się do mnie dlatego, że zwyczajnie już gryźli piach. Druga część biegała po Londynie brukając chodniki swoją krwią, milcząc, nie potrzebując wsparcia z mojej strony. Może byłem dziecinny, lecz to ostatnie drażniło, a przy tym bolało najmocniej. Bardziej niż przepełniająca mnie z każdej strony bezsilność.
Dopitą butelkę piwa miotnąłem gdzieś hen przed siebie. Ta roztrzaskała się na jednym z przeciwległych dachów. Podniosłem się na nogi wraz z niosącym się po okolicy echem demolki. Ta w sumie zlała się z warkotem odległego grzmotu. Jeszcze nie padało, lecz ciemne chmury wiszące nad Londynem zwiastowały nadejście wiosennej burzy, a w mojej głowie pojawiła się rozpaczliwa myśl, że muszę lecieć przed siebie póki mogę. Chwilę później siedziałem już na miotle zostawiając za plecami własne mieszkanie, Nokturn, Londyn, a nawet dzielnica portowa powoli znikała poza obręb widnokręgu. Prułem przez powietrze jeszcze przez chwilę nawet kiedy zaczeło padać. Dopiero bliższe i głośniejsze huki dające zastrzyk adrenaliny zmusiły mnie do wylądowania w Isle of Dogs, a dokładnie tuż nieopodal zniszczonej fabryki na tyłach której znajdowały się wagoniki dawnej kolejki kursującej w stronę Hogwartu. Dziś można było w niej zaznać innego rodzaju tripu. Nie byłem tym jednak zainteresowany dlatego też zbyłem groźniejszym spojrzeniem naganiacza próbującego wcisnąć mi złotą rybkę i chyżym krokiem pozwoliłem sobie na skrycie się w jednym z wagoników. Zaciągnąłem wilgotne włosy do tyłu czując jak oblepiają rześkim chłodem czaszkę. Zacząłem się przechadzać wzdłuż wagoników. Deszcz dudniąco trzaskał o szyby miejscami przedostając się mimo wszystko do wnętrzarza, mocząc siedzenia czy też podłogę. Czułem na sobie czujne spojrzenia poupychanych pokątnie nieletnich uciekinierów czy drobnych dilerów. Nie zwracałem na nich jednak większej uwagi zapewniając ich w przekonaniu, że nie byłem tu po to by szukać kłopotów. Ostatecznie jednak zamiast rozsiąść się w jakimś przedziale oparłem się barkiem o krawędź zepsutych drzwi wejściowych z których można było złapać widok na kawałek ponurego Londynu. Sięgnąłem po fajka z wprawą odpalając go jeszcze nim wetknąłem go w usta. Chyba nie chciałem tam dziś wracać. Ani jutro.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]17.05.20 20:13
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Zniszczone wagony PB0XXgd
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zniszczone wagony Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]17.05.20 21:03
Zaczynało padać. Sia zaklęła pod nosem wycierając kroplę, która spadła jej dokładnie na środek czoła. Cały dzień spędziła na cmentarzysku krzeseł przetrząsając teleportowane meble w poszukiwaniu skarbów, które mogłaby wymienić na galeony. Obyło się niestety bez spektakularnych sukcesów. Kieszenie jej płaszcza były równie puste po poszukiwaniach, co z samego rana. Zmęczona ciężką pracą położyła się na zarośniętym pagórku nieopodal starych wagonów i ciesząc się ciepłym, wiosennym słońcem na twarzy zasnęła. I spała tak aż do brutalnej pobudki. Takie burze mają to do siebie, że trwają krótko, ale są bardzo intensywne. I zwykle nie zostawiają czasu, by się przed nimi schować, kiedy na ziemię pospadają już pierwsze krople. Sia zerwała się więc na równe nogi i nie rozważając specjalnie innych opcji, dobiegła do opuszczonych wagonów, w których zdążyło zgromadzić się już sporo podobnych jej uciekinierów. Tubylcy znali ją zbyt dobrze. Nikt nawet nie próbował jej oferować używek, na które tradycyjnie nie miała przecież pieniędzy. Wewnątrz unosił się zatęchły zapach butwiejącego drewna, pleśni, dymu tytoniowego i braku higieny. Do tego jednak zdążyła już przywyknąć. Po raz kolejny przeciskając się między ludźmi do jej wagonu przeszło jej przez myśl, że może czas poszukać jakiegoś lepszego miejsca do zamieszkania na stałe. Ostatni pustostan, który zajęła poddał się wreszcie siłom natury i zaczął potwornie przeciekać. Na szczęście było to w połowie maja, kiedy temperatury znacząco wzrosły i Sia nie zamarzała w nocy, sypiając tam, gdzie akurat znalazła kawałek dachu. Ostatnie kilka dni spędziła w jednym z wagonów, który jeszcze się całkiem nie rozpadł, i którego fotele zachowały się w zaskakująco znośnym stanie. Nie było to może najwygodniejsze łóżko, na jakim spała w życiu, ale dużo lepsze niż nocowanie na gołej ziemi. A to też zdarzało jej się ostatnio często.
Razem z deszczem na Isle of Dogs nadciągnęła mgła, która zasłoniła fabrykę sprawiając, że dostrzeżenie jej z okien dogorywającego pociągu stało się niemalże niemożliwe. A może to tylko deszcz tak gęsto padał, że wyglądał jak mgła? Trudno powiedzieć, Sia nie miała czasu ani ochoty na kontemplowanie widoków. Odgłosy kroków i zaklęć gdzieś w oddali utwierdziły ją zaś jedynie w przekonaniu, że wybrała dobrą kryjówkę. W fabryce mogłaby zostać wciągnięta w jakiś pojedynek, a wcale nie miała na to ochoty. Chciała tylko jednej z trzech rzeczy - napić się, zapalić albo pójść spać. Nie miała jednak pieniędzy na alkohol, a ostatniego papierosa wypaliła rano. Pozostawało więc przeniesienie się z drzemką do wagonu. Tylko że na jej drodze nieoczekiwanie znalazł się jakiś mężczyzna, który tak nonszalancko palił szluga jakby każdy mógł sobie na niego pozwolić.
- Czy możesz nie opierać się o moje drzwi? - Zmrużyła oczy i spróbowała wyglądać groźnie. Fakt, że musiała dość znacznie zadrzeć głowę niestety popsuł cały efekt. - I nie wiesz, że w pociągu się nie pali? - Nie miałaby nic przeciwko, gdyby sama mogła odpalić papierosa, dla Sii nie było miejsc, w których się nie pali. No chyba, że akurat nie chodziło o nią, a o wąsacza, który stawał jej na drodze. I to zaciągając się tytoniem.


Co nam hańba, gdy talary
Mają lepszy kurs od wiary!
Wymienimy na walutę
Honor i pokutę!
Sia Blishwick
Sia Blishwick
Zawód : kieszonkowiec
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Galeona daj złodziejaszkowi
wsiąkiewką potrząśnij
łoo o o
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8523-sia-blishwick https://www.morsmordre.net/t8535-hermesa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f187-isle-of-dogs-opuszczona-kamienica-7-3 https://www.morsmordre.net/t8536-skrytka-bankowa-nr-2023 https://www.morsmordre.net/t8547-sia-blishwick#249281
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]16.09.20 14:42
Dalszy ciąg starego wątku z Philippą

HHjalmar do tej pory nie miał nic wspólnego z niuchaczami. Owszem wiedział, że takie stworzenia istnieją nawet kiedyś widział takowego na rysunku, ale nigdy nie spotkał takiego na żywo. No, aż do dzisiaj.
Zanim jednak jego oczom ukazał się czarny krecik, młody Goyle przyuważył najpierw nadchodzącą z drugiej strony wagonu jakąś postać, najprawdopodobniej kobietę. Nie miał zamiaru dopytywać się co ta tutaj robi. Nie interesowało go to, a do tego zdołał już mniej więcej pojąć, że w miejscach takich jak to nadmierna ciekawość nie jest pożądaną cechą. Każdy w końcu miał swoje małe tajemnice, o których nie powinien wiedzieć nikt inny.
Łypnął jedynie kątem oka na sylwetkę czarownicy, gdy się mijali. Wyglądało na to, że każde rozejdzie się w swoją stronę i zarówno Hjalmar jak i Phillipa zapomną o sobie nawzajem. Widać los miał inne zdanie na ten temat, bo chłopiec nie zdołał zrobić kroku dalej, gdy poczuł jak coś mu grzebie w kieszeni. Spojrzał akurat w dobrym momencie by zobaczyć jak małe zwierzątko próbuje zwiać z jego ciężko zdobytymi „skarbami”. Zamarł na krótką chwilę, ale to wystarczyło by krecik miał niewielką przewagę nad czarodziejami.
Na okrzyk czarownicy spiorunował ją tylko wzrokiem i rzucił się w pogoń.
-Mogłabyś lepiej pilnować swojego zwierzaka.- burknął jedynie w jej kierunku i skupił się całkowicie na czarnym stworzeniu. Dość szybko udało mu się doścignąć zwierzaka. Wyciągnął ręce by go złapać… i klops. Zwinny stworek zdołał umknąć dłoniom Hjalmara. Może chociaż chłopiec zdołał nieco spowolnić uciekiniera, na tyle by tym razem to czarownica mogła spróbować pochwycić swojego futrzaka.
Swoją drogą ciekawe, czy jeśli niuchacz zwieje z jego skarbami to będzie mógł zażądać od nieznajomej zwrotu w syklach? Może nawet przez przypadek nieco się pomyli i poda nieco zawyżoną kwotę? Zawsze może powiedzieć, że któryś z przedmiotów miał dla niego wartość sentymentalną, co nie? Oczywiście o ile nie złapią krecika. Mimo wszystko Hjall wolałby odzyskać swoje przedmioty. W końcu czarownica zawsze mogłaby nic sobie nie zrobić z roszczeń małego Goyle’a.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]18.09.20 23:55
Gwałtowne ruchy, poruszenie. Pośpiech i już chowający się w drugiej kieszeni płaszcza niuchacz wychylił czarny łepek zaciekawiony, co się tam dzieje. Philippa tego nie zauważyła, stała nieco zmiażdżona tym bezczelnym zarzutem smarkacza. Co on jej sugerował? Jak śmiał mówić do dorosłej kobiety jak do koleżanki? Oj, ale ona znała portowe szczeniaki. Przemądrzałe szczyle myślały, że świat jest ich i, cóż, będąc w jego wieku czuła się podobnie. Odzywka jednak sprawiła, że początkowo neutralnie nastawiona do dzieciaka, przyjęła nagle postawę bardziej bojową. Niby nic jeszcze nie zrobił. Nie zdążył skrzywdzić sprytnie wymykającego się ze skarbami kreta, ale i tak już zadziałał jej na nerwy. Może to znaczyło, że się postarzała i jest zdecydowanie mniej wyluzowana. Akurat to niespecjalnie jej się spodobało. Malec jednak ruszył z pomocą i podjął próbę pochwycenia stworzenia.
– Jest szybki i bardzo sprytny. Nie da się tak po prostu złapać – oświadczyła, widząc, jak jego próby poszły na marne. Niuchacz stanął sobie w bezpiecznej odległości od nich i zaczął oglądać skarby chłopca. Wystarczyło jednak zrobić kilka kroków w jego stronę i zaraz znów pędziłby jak oszalały. – Łapałeś kiedyś kota? Albo szczura? – zapytała, odwracając spojrzenie od swojego zwierzęcia. Liczyła, że gagatek będzie skory do współpracy i że nie był gapowatą przybłędą. Dzieciaki kręcące się po takiej okolicy jak port przechodziły największą szkołę życia. Były zwinne, przebiegłe i znały się na kryjówkach. – Pomóż mi, a odzyskamy twoje skarby – zaproponowała ochoczo, planując małe przekupstwo. Mieszkała z niuchaczami nie od dziś, ale nie wypuszczała ich w teren zbyt często. Nie miała jeszcze w pełni sprawdzonej metody. W krytycznej sytuacji mogła uśpić stworzenie zaklęciem, ale wolała najpierw przyjąć wyzwanie, jakie być może nieświadomie rzucał jej futrzak. We dwójkę mogli obstawić dwie strony, ale wciąż pozostawało milion kierunków, które wybrałby bez większego trudu. Co tu zrobić?
Rozejrzała się po terenie, kilka razy zerknęła na ten opuszczony wagon, ale ten nie mógł im już chyba pomóc. Potrzebowali czegoś, co robiłoby za klatkę i dobrej przynęty. Odruchowo wzięła na ręce tego drugiego niuchacza, który zaczynał się niecierpliwić i domagał się uwagi. Podrapała go za uchem. – Widzisz gdzieś jakaś beczkę? Albo stare pudło? – zapytała, wolną dłonią wydobywając z wnętrza kieszonki kilka przytarganych specjalnie na potrzeby testów błyskotek. – Zwabimy go, staniemy obok jak dwa nieruchome posągi i spuścimy na niego blokadę, kiedy tylko zainteresuje się skarbami. Co sądzisz o tym planie? – zapytała tego małego, jakby co najmniej przemawiała do wykwalifikowanego łapacza, jakby on wiedział, na ile realna pozostawała pomyślność całego przedsięwzięcia. – Jeśli nam się nie uda, to zwrócimy się do magii, ale… - zastanawiała się głośno. – Trzeba próbować. Tam na tym kamieniu położę monety, ale najpierw musimy się rozejrzeć – mówiła dalej, poszukując przedmiotu, który zatrzasnąłby futrzaka w czterech ścianach, bez drogi, bez wyjścia awaryjnego. Z takiej sprytnej klatki będzie mogła go już bez większego kłopotu pochwycić.
O ile w ogóle dzieciak będzie chciał współpracować, bo nie wyglądał na zbyt sympatycznego nicponia. Skupiona na zadaniu przestała jednak roztrząsać postać chłopca.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]20.09.20 15:52
No może i był nieco bezczelny, ale czy nie miał racji? Przecież jakby nie było to właśnie czarownica nie upilnowała swojego pupila przez co musieli ruszyć w pościg za niewielkim stworzeniem. Pewnie, gdyby to jej coś zwinął cudzy niuchacz odezwałaby się podobnie, czyż nie?
-Łapałem, ale nie tak po prostu. Zostawiałem wysokie wiadro z jakimś jedzeniem na dnie. Szczur wpadał do środka i nie mógł uciec- wyjaśnił czarownicy jak łapał szczury. Bieganie za jednym by go pochwycić było w sumie marnotrawieniem czasu. Znacznie lepiej było zastawić pułapkę i poczekać aż jakiś gryzoń w nią wpadnie.
-No ja mam nadzieję, że odzyskamy- mruknął nie mogąc powstrzymać się od kąśliwego komentarza. Kto wie, może gdyby nie spotkał na swojej drodze chciwego stworzonka już znalazłby swoją kryjówkę i zadowolony zmierzał w stronę swojego domu na Nokturnie? A może niuchacz i tak zakosiłby mu jego drogocenności i Hjalmar miałby niemiłą niespodziankę po powrocie? Teraz nie był taki całkiem pewien czy chciał akurat tutaj ukryć swoje drobiazgi. Może lepiej znaleźć jakieś miejsce w domu? Będzie musiał to jeszcze porządnie przemyśleć. Oczywiście o ile odzyska „skradzione” przedmioty.
Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu przedmiotu zasugerowanego przez Philippę. Niestety ani beczki, ani pudła nie widział. Za to coś innego wpadło mu w oko.
-A metalowa skrzynka mogłaby być?- zapytał. -Leży o tam- wskazał palcem w odpowiednim kierunku. Nie był zbyt pewien czy uda im się tak łatwo przechytrzyć zwierzaka, ale to chyba było lepsze od ścigania niuchacza przez resztę nocy, prawda?
-Myślisz, że będzie zainteresowany monetami?- zapytał jeszcze z nieco sceptyczną miną.
-Pilnuj swojego drugiego kreta, żeby i on ci nie uciekł- spojrzał podejrzliwie na stworzenie, które czarownica właśnie miała na rękach. Cóż, Hjalmar nie miał przy sobie już nic co mogłoby zainteresować niuchacza, ale nie chciałby, żeby drugi z krecików dołączył do pierwszego. Jeszcze tego brakowało by oba podzieliły się swoimi zdobyczami i każdy pobiegł w inną stronę. Już dość zamieszania było z jednym stworkiem.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]28.09.20 14:15
Miała nosa. Wychowany w parszywej okolicy dzieciak nie był paniskiem wpadającym w historię na widok syfu i robactwa. Był swój. Przyjęła to poniekąd z ulgą. Może cwany, a na pewno wyszczekany, mógł się jej przydać w łowach. Tylko że tym razem nie chodziło o jakiegoś pospolitego szczura. Podejrzany osobnik był przypadkiem bardziej wymagającym. – Niuchacze są szybsze od szczura. I bardzo zmyślne. Nie dadzą się złapać na kawałek żarcia. To musi być… musi być coś naprawdę kuszącego. Cennego – mruknęła, uważnie badając okolicę. Spryciarz zniknął jej z oczu, irytację ścisnęła w odmętach pięści, kiedy druga dłoń kontrolnie pilnowała już zdecydowanie spokojniejszego stworzenia, ale nie mogła też dać się zwieść mniej wyrywającym się łapkom. Bieganina za dwójką gówniaków przy towarzystwie trzeciego, nie była czymś, co jej się marzyło tego dnia. Ale w zasadzie tego tylko mogła się spodziewać po pierwszych, poważniejszych próbach nauki… O ile właśnie tak mogła nazwać całe to przedsięwzięcie.
– Wpadną, nie uciekną… – mruknęła, a w jej głosie dało się wyczuć pewną groźbę. – A jak się uda, to będziemy mieć pierwszy sukces. Nawet nie wiesz, jak bardzo są nieposłuszne – oświadczyła, przechylając głowę w stronę niewielkiego człowieczka. Dzieciak musiał mieć z pewnością mnóstwo energii. Na pewno będzie przydatny. Chciał odzyskać swoje i chyba lubił trochę kombinować. To wróżyło dobrze. – Nada się. Świetnie – Przeszła te kilka kroków i chwyciła skrzynkę. Położyła ją tak, by przez jedyny otwór niuchacz mógł bez problemu wleźć do środka z poziomu ziemi. – Ułożymy wewnątrz błyskotki. Monety mogą nie być wystarczające, ale… – urwała, by sięgnąć dłonią do swojej szyi. Wisior, naszyjnik, który już trzymał w łapce ten drugi niuchacz. Zabrała mu go i przez chwilę przesuwała między swoimi palcami zdecydowanie bardziej intrygujący skarb. Nie było to nic drogiego, ale na pewno lepsze od samych monet. Gdy naszyjnik uderzył o ściankę metalowej skrzynki, rozległ się charakterystyczny odgłos. Potem brzęk monet porzuconych głośno, celowo, w tym zimnym wnętrzu. Z jedną wolną ręką było jej ciężko, ale nie zamierzała zlecać tego młodemu. Jeszcze by zwiał z kosztownościami. Głupia nie była. Po wszystkim wyprostowała plecy i popatrzyła najpierw na pułapkę, a potem jeszcze kontrolnie na okolicę. – Nie zwieje, a drugi też zaraz wyląduje w moich rękach – odparła z dumą i zacmokała w lekkim zamyśleniu. Zerknęła kątem oka na dzieciaka. – Jak wejdzie do skrzyni, spuścisz mu ją na łeb. Będę stała kawałek dalej, w gotowości. Jak coś nie wyjdzie, to uśpię go zaklęciem. Dobra? – wyjaśniła zasady, w duchu licząc, że ten szkrab poradzi sobie z takim zadaniem. – Nie będziemy długo czekać, aż zareaguje. Na pewno słyszał odgłos porzucanego łańcuszka – stwierdziła trzeźwo i lekko zmarszczyła brwi. Coś mogło pójść nie tak?
Oddaliła się na kilkanaście kroków od skrzyni i wyciągnęła różdżkę z kieszeni. Celowała w metal. Przyjęła wygodną postawę, stanęła w lekkim rozkroku i wyprostowała plecy. Cały czas przyciskała drugie stworzenie do piersi. Musiało się udać.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]17.01.21 11:24
W trakcie przygotowywania pułapki na krnąbrnego zwierzaka do Hjalmara dotarło, że może niepotrzebnie się męczą. W końcu nieznajoma była czarodziejką, więc chyba posiadała różdżkę i potrafiła z niej skorzystać, nie?
-Dlaczego w ogóle nie przywołałaś niuchacza zaklęciem?- podzielił się swoimi wątpliwościami. Mimo to jednak dalej pomagał Philippie. Przecież na szali było odzyskanie jego skarbów. Zaraz potem jeszcze zadał jedno nurtujące go pytanie. -Myślisz, że da się w ogóle wytresować takiego niuchacza?- jak dla niego to raczej marne szanse, ale kto wie? Może to było możliwe?
Kobieta w sumie słusznie własnoręcznie umieściła monety i wisiorek w pudle własnoręcznie. Istniało duże prawdopodobieństwo, że Hjalmar pochwyciłby kosztowności i zwiał niczym jej pupil chwilę wcześniej. Na pewno rzeczy należące do czarownicy miały większą wartość niż jego ukradzione skarby.
-Skoro tak mówisz…- odparł nie do końca przekonany. Na razie jeszcze trzymała drugiego niuchacza w ryzach, ale co będzie jak i ten jej się wyrwie? W końcu kreciki wydawały się dość zwinne i sprytne. Dostatecznie by narobić problemów. Poza tym ciekawe, że miały aż tak dobry słuch. Chyba, że to tylko na odgłos upadania monet.
-Niech będzie, tylko w razie czego traf w niego. Nie chcę tutaj spędzić całego dnia polując na chciwego kreta- mruknął i przycupnął nieruchomo koło skrzyni czekając, aż futrzasty złodziejaszek pojawi się po nowy łup.
Samo oczekiwanie zdążyło go już nieco znużyć i Hjalmar zaczynał się zastanawiać czy na pewno cała ta akcja miała sens, gdy w pobliżu dostrzegł podejrzany ruch. W samą porę, bo jeszcze chwila i chłopiec by się ruszył, zapewne strasząc futrzaka. Teraz pozostało mu tylko dalej czekać i spuścić, rzeczoną skrzynię na łeb zwierzaka. Gdy tylko wydawało mu się, że niuchacz wlazł do środka wprawił pułapkę w ruch.
-Udało się?- krzyknął do Philippy. Sam nie widział zbyt dobrze czy się powiodło, czy może mały spryciarz zdołał zwiać. Czarownica za to dzięki temu, że stała nieco dalej miała znacznie lepszy obraz całej sytuacji.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]17.01.21 14:43
Co za ciekawski dzieciak. Wywróciła lekko oczami i już miała rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale przypomniała sobie, że te gówniaki już takie są. Że pewnie sama w jego wieku również chciała wiedzieć za dużo, próbowała sobie jakoś przetłumaczyć zawiłości i pokraczne rozumowanie dorosłych. No tak. Gdyby spojrzeć na jego pytanie z innej strony, to dało się odnaleźć w tym słuszność. Nie sugerował czegoś głupiego, myślał nawet mądrze. – To zbyt łatwe. Nie chodzi mi o to, by zatrzymać go czarami. Próbuję go oswoić i rozgryźć, poznać lepiej, obserwować w akcji, nauczyć się, jak one myślą, wiesz? Czar go zmusi, a ja chcę, by sam wpadł w pułapkę. Próbuję go odpowiednio skusić – wyjaśniła, nie będąc jednak przekonaną, czy podobna argumentacja zostanie zrozumiana. – Da się je wytresować, ale to trudne, wymaga dużo czasu. Z dnia na dzień widzę, że są bardziej do mnie przyzwyczajone, ale to nie oznacza, że mnie słuchają. Próbuję powoli, uczymy się siebie. Kto wie, może coś z tego wyjdzie. Trzeba znaleźć na nie dobry sposób. Próbowałeś tresować kiedyś jakieś zwierzątko? – podpytała niby od niechcenia. W tym czasie jednak szykowała się do całej akcji. Niepotrzebne były rozmowy w chwili, kiedy należało futrzaka zwabić złotym błyskiem i niepozorną ciszą. Mieli jedna jeszcze minutę, może dwie.
Wsunęła tego drugiego do kieszeni, bo zaczynał się za mocno wiercić przy piersi. Pogłaskała go przelotnie, a potem uniosła brodę wyżej i spróbowała odszukać uciekiniera. Czujne, skupione oczy oceniały teren i ewentualne możliwości.  – Nie martw się, mały. Już to kiedyś robiłam. Uda nam się – odparła pewnie, ale nie patrzyła na tego… niewielkiego kompana. Oddała się w pełni całej tej dziwacznej misji. Jeśli w szerszej perspektywie czasu zamierzała jednak jakoś przysposobić, wytresować swoje niuchacze, nie powinna łatwo rezygnować z takich okazji. Musiała szybko się nauczyć działać w kryzysowych sytuacjach i to niekoniecznie z pomocą zbawiennej magii.  Pokiwała głową, to już czas. Niuchacz zbliżył się do pułapki pełnej skarbów i obejrzał się za siebie, jakby wywęszył możliwy podstęp. Pokusa jednak okazała się silniejsza od lęku. Nie umiał zatrzymać lepkich łapek i tak wlazł prosto pod pudło. Zdążyła tylko zauważyć, jak łapczywie sięga po błyskotki, a potem chłopiec spełnił swoje zadanie i tak cztery ścianki zablokowały kreta. Zdecydowanie nie zdążył uciec. Moss odetchnęła i zrobiła dwa kroki w stronę nieznajomego malca. Zadziałało. Usłyszeli zirytowane, nerwowe kwikanie. To jasne, nikt nie lubił, kiedy ograniczało się jego ruchy. – Udało – odpowiedziała z wyraźną ulgą. – Świetnie sobie poradziłeś – pochwaliła dzieciaka, bo i należało mu się miłe słowo. W końcu bez niego byłoby jej nieco trudniej, choć pewnie coś by w końcu wymyśliła. – Jest już wewnątrz, zaraz go wydostanę – zakomunikowała, ale dla ostrożności już w dłoni ściskała różdżkę. Nie podejrzewała, by ten zdolny był do przechytrzenia jej w momencie podnoszenia skrzyni. Ostrożności jednak nigdy za wiele. Szczególnie przy tych zmyślnych stworach. – Chodź tu, mały cwaniaczku – wydusiła trochę złowieszczo i wsadziła rękę do pułapki. – Ha! Mam go! – zawołała zadowolona i pociągnęła marudnego szkraba w górę. W łapkach trzymał swój skarb, ale wcale nie wyglądał na zadowolonego.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]03.03.21 11:54
Mysia szczecina błysnęła w półcieniu, zaraz za nią jasne oko; nasłuchiwała, coraz bardziej zaciekawiona tym, co mówił kobiecy głos - i ten drugi, dobrze jej znany; choć nie potrafiła przypomnieć sobie twarzy, do której należał, wiedziała, że spotkała go więcej niż raz.
Wślizgnęła się na drewnianą skrzynię, stąd już blisko do ramy okna, po której dziewczynka zwinnie wspięła się, by ostatecznie znaleźć się na dziurawym dachu jednego z wagonów. Miała tam dobry widok na zaaferowaną dwójkę, kombinującą coś przy skrzyni. Gdy tylko kobieta tryumfalnym gestem wyłowiła zgubę, Mary Celeste krzyknęła, wpatrując się w czarne stworzonko podejrzanym wzrokiem.
- Co pani, to kuroliszek przecież - wyrwało jej się, głos zafalował w przerażeniu, a małe ciało napięło się, jakby szykując się do ucieczki; nie umiała może czytać, ale w jednym z wagonów krył się prawdziwy skarb, podniszczona księga pełna rycin gryfów i innych stworów - nie wiedziała, że część z nich istnieje tylko w legendach, jeden ze starszych chłopaków, który bywał w okolicy, przeczytał niegdyś nazwy ich wszystkich, a ona zapamiętała je, wracała do nich, rozbijając je na litery. Enigmatyczny tekst opisujący detale z życia mniej i bardziej mitycznych bestyj wciąż pozostawał zagadką, którą być może kiedyś rozwiąże, lecz na ten moment na wszystkie pytania zadane sobie w głowie odpowiadała tylko jej bujna wyobraźnia. - Jedno kłapnięcie dzioba i z ręki zostaną te, no, str... nic nie zostanie, musi to pani zabić, zanim złoży jaja albo zanim przyleci smok, niosąc w paszczy jeszcze mniejsze kuroliszki, którymi zaopiekuje się ten tu - kiedyś jej się przyśniło - potężne smocze skrzydła, które niosą malutkie istoty magiczne, chroniąc je przed złem - nim nie zacznie robić tego nowa mama. Pewnie one wszystkie wykluwały się ze smoczych jaj. - Niech go pani pozbawi piór, oskubie, znaczy, wtedy straci swoją magiczną moc - wymyśliła kolejną poradę, która wydawała jej się sensowna, ponoć pióra wsadzało się do różdżek i dlatego czarodzieje mogli w ogóle czarować. Znaczy, że cała magia była tylko w tych piórach?
Dziewczynka raz jeszcze obrzuciła kobietę rozemocjonowanym spojrzeniem, a potem przeskoczyła zwinnie na drugi wagon i zaczęła się oddalać, nie oglądając się za siebie. Nie zamierzała czekać do chwili, w której krwiożercze monstrum, skryte w niewielkim ciele, ukaże swą prawdziwą naturę.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zniszczone wagony 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]28.06.21 19:35
przychodzę stąd

Po opuszczeniu fabryki skierował się prosto na pobliskie tory kolejowe, ponownie opatulając się szczelnie zbyt cienką kurtką, im późniejsza robiła się pora, tym chłodniejszy wydawał się trzaskający mróz. Śnieg zaczynał trzymać się na powierzchni, skrzypiał pod nogami, choć jego buty nie były w zasadzie przystosowane do podobnych warunków. Zaczynały trochę przemakać, czuł to, ale nie zamierzał jeszcze wracać na Arenę. Parę osób nie wystarczy, żeby odpowiednio nastroić ludzi - choć wierzył, że jego słowa pomkną ich ustami dalej, to chciał rozsiać ferment tak daleko, jak daleko był w stanie. Uboga warstwa tego miasta była jego światem, światem, który pozostawał daleko poza jakimkolwiek rozumieniem lady Aquili Black. Wiedźmy, która sądziła, że trafi do ich serc rozdając im jedzenie na tle krwawych plam po egzekucji, która sądziła, że zdobędzie wsparcie najuboższych, prześladując ich na ulicy. Bez powodu - nasłała za nim psy tylko dlatego, że mogła. Że wolno jej było. Że jej usłuchali. Pal licho prywatny zatarg, który z nią miał, nie zamierzał pozwolić, żeby jej obłuda rzeczywiście pozwoliła jej porwać tłumy. Tłumy ludzi, którzy nic dla niej w rzeczywistości nie znaczyły. Jeśli jej ciepły uśmiech mógł poddać to w wątpliwość, to przecież był naocznym świadkiem zdarzeń, które całkowicie temu przeczyły i nie zamierzał pozwolić jej budować sobie reputację na szlochu Celine i innych, których pewnie zraniła. Czy śliczna półwila mogła być jedyną? Niezwykle mało prawdopodobne. Z uwagą rozglądając się wokół, upewniając się, że pośród wieczornych mroków nikt go nie widzi, niepostrzeżenie zostawiał za sobą kolejne ulotki, ostrożnie kładąc je na murach i ławkach, pozwalając porwać je wiatrom, które miały rozproszyć te wiadomości po okolicy z jego minimalnym wysiłkiem. Nie zostawiał ich dużo, nie chcąc wzbudzić uwagi. Dzień po dniu, wkrótce trafi to do każdego. Znalazłszy się przy wagonach, bez zawahania wskoczył do środka, przemierzając wnętrza; często spotykali się tu młodzi ludzie, jego znajomi, to chyba tu poznał najwięcej ludzi, odkąd zamieszkał na Arenie, parę lat temu. Zaglądał do kolejnych przedziałów, natrafiając na pustki - było chyba za zimno - w co drugim pośród pustych zostawiając po ulotce, wiedząc, że w ten sposób trafią do tych, do których trafić miały najmocniej. Pod dachem nie rozmokną, a policja chyba nigdy nie zaprzątała sobie głowy tym miejscem. W końcu usłyszał głosy, skierował się prosto w tę stronę, przez rozchylone drzwi rozpoznając twarz Carla, nie widział go parę długich tygodni. Mówili o nim, że siedział jakiś czas temu. Uścisnął jego rękę na powitanie, siadając w środku, zapoznając się z Derekiem, Charlesem i Jerrym; tych nie znał.
- Myślałem, że nikogo tu nie będzie o tej porze - zaczął - pogoda pod psem, nastroje wisielcze. Brakuje tylko zupy z trupa - Pokręcił głową. - Nie słyszeliście? - ściągnął jasną brew, kiedy rzeczywiście nie napotkał u nich zrozumienia. - Córka Blacków, lady Aquila chce nas nakarmić trupami. W pociągu jest pełno ulotek, to leżało w wagonie obok - wyciągnął przygotowaną pozostałym, pozwalając się im z nią zapoznać. - To skończona suka, moja przyjaciółka u niej pracowała. Celine, kojarzycie? Nieważne, zamknęli ją razem z Bojczukiem i resztą. Pewnie nie wyjdzie. Myślała, że jej pani pomoże ją wypuścic, ale zawsze była naiwna, suka wypięła się na nią bez zawahania. Tyle dla niej znaczymy, tyle co śnieg z zeszłego roku. Frajerzy uwierzą w to rozdawanie żarcia z dobroci serca. Ma nas za idiotów. Uważajcie na siebie, chłopaki, kto wie, czy ta zupa będzie tam czekała, czy będzie ją trzeba dopiero ugotować. Może z mięsa tych, którzy przyjdą - Skrzywił się z niesmakiem, gestem odmawiając, kiedy ktoś próbował zwrócić mu ulotkę. Przeczytał, już jej nie potrzebował. Rozmarzony Charles westchnął, że rzeczywiście zjadłby zupę, ciepły rosół z dużą ilośćią marchewki, zazieleniony od pietruszki - i golonkę na miodzie, jak w rodzinnym domu.
Ale rodzinnego domu już nie było, bo zniszczyła go wojna. Przeniósł spojrzenie za okno, śnieg z wolna przestawał padać.
- Robi się spokojniej. Spadam, ktoś na mnie czeka - pożegnał ich skinieniem głowy, opuszczając te tereny.

zręczne ręce II, płynne srebro 3/5

zostawiam ulotki i spadam tutaj


Do każdego, komu życie miłe

-->Connaught Square jest miejscem, w którym każdy z nas może stracić życie - i miejscem, w którym wielu z nas straciło bliskich.

Aquila Black drwi z naszych żyć, przychodząc w najbardziej uciążliwy miesiąc roku i dla własnej uciechy rozdawać jedzenie nam, którzy nie mamy go pod dostatkiem. Rozdaje jedzenie w miejscu, w którym morduje nas i z uciechą chce patrzeć jak zniżamy się i upadlamy tylko po to, aby dostać kawałek chleba - coś, czego osoby pozbawione życia nie doświadczą, a do których możemy dołączyć.

Szlachta nie ma szlachetnych serc - szuka sposobu, aby wyplenić i zabawić się kosztem tych pod nimi. Musimy zadbać o swoje bezpieczeństwo i nie pozwolić, aby drwiono w taki sposób z miejsca, w którym każdy z nas może stracić życie za niewinność.

Fałszywa dobroczynność może być zasadzką do masowej egzekucji i rzeźni. Ostrzeżcie rodziny i przyjaciół - nie ufajcie zupie z trupa.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: Zniszczone wagony [odnośnik]05.12.22 17:15
|14.06.1958

Dzień był wyjątkowo duszy. Gęste, wilgotne powietrze oblepiało skórę i ubrania oraz odbierało ostatni dech. Ołowiane chmury wisiały nisko i dało się wyczuć ogólne napięcie, jakby cały świat czekał w milczeniu na coś bardzo ważnego.
Kurczowo ściskając w dłoniach skórzaną teczkę, Rigel kierował się w stronę umówionego miejsca, starając się zachować wewnętrzny spokój. Niestety to zadanie nie należało do łatwych. Ogólna aura tylko potęgowała jego obawy. W końcu nie pierwszy raz wpada się przypadkiem na coś tak… upiornego.
To miało być kolejne spokojne zadanie - tak wiele przerażających rzeczy w życiu Black zaczynały się właśnie w taki sposób. Tym razem nie było inaczej. Dostał zadanie, by, jako osoba obeznana z alchemicznymi i astronomicznymi symbolami, rozszyfrować pewien dziennik, który niedawno trafił w ręce Departamentu. Ot podejrzany przedmiot, należący wcześniej do jakiegoś zbiegłego szemranego typa. Wszystko wskazywało na to, że są to ukryte receptury prostych eliksirów, a szyfr mógł być fanaberią autora, który chyba marzył, by jego dzieło stało się kolejnym tajemniczym manuskryptem Wojnicza. Jednak Niewymowni woleli jednak wiedzieć, z czym tak naprawdę mają do czynienia, a Black rozumiał to doskonale.
Złamanie kodu nie było wybitnie trudne, chociaż czarodziej parokrotnie musiał sięgnąć po ciężkie książki o teorii alchemii oraz zagłębić się w mapy nieba. Kiedy jednak jego oczom ostatecznie ukazały się odcyfrowane przepisy, mężczyzna zdał sobie sprawę, z jednej bardzo ważnej rzeczy - były one kompletnie bez sensu. To połączenie składników, mieszanina plugawych i szlachetnych ingrediencji mogła skończyć się jedynie eksplozją, a nie stworzeniem stabilnego wywaru - upewnił się jeszcze na wszelki wypadek, przekopując się przez kolejne bardziej skomplikowane receptury. Miał jednak całkowitą rację.
Kiedy już siadał, żeby zacząć spisywać sprawozdanie, kątem ucha usłyszał, jak jeden ze stażystów marudził, że znowu dostał paskudnego kataru, a żona zrobiła mu wykład, jakoby nie była to alergia na jej nowego psidwaka, tylko kwestia tego, że jest zodiakalnym wozakiem - skazanym przez gwiazdy na słabe zatoki. I w tej samej chwili Rigel doznał olśnienia.
Receptury, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak notatki ucznia pierwszego roku Hogwartu, który uznał, że ma wystarczającą wiedzę, by wynaleźć własny eliksir, w rzeczywistości były instrukcją do stworzenia czegoś bardzo złego i wybitnie czarnomagicznego. Każde zwierzę, o jakim była mowa symbolizowało konkretną część ludzkiego ciała z dość konkretnym momentem, kiedy miało zostać… pozyskane.
Od samej myśli Blackowi robiło się słabo.
Nie to jednak było najgorsze.
Zagłębiając się w zapiski i patrząc na tekst z tej perspektywy, dało się wyłapać, to, że eksperyment jeszcze nie dobiegł końca oraz to, że musiało istnieć specjalne miejsce na terenie miasta, gdzie owe badania były przeprowadzane. Tylko żeby rozgryźć, o co tych badaniach w rzeczywistości chodziło, Rigelowi wyraźnie brakowało wiedzy z dziedziny starożytnych run oraz klątw. Potrzebował kogoś, sprawdzonego. Oczywiście zrobi to ostrożnie, nie wyjawiając zbędnych informacji.
Majaczące czarne szkielety starych kolejowych wagonów na tle burzowych chmur sprawiły, że czarodziej poczuł nieprzyjemny lodowaty dreszcz. O dziwo, dziś było tu pusto. Żadnych dzieciaków, potajemnie pijących alkohol, zdanych dealerów, od których Black czasem kupował lekarstwa na życie.
To dobrze.
Jeśli jego obliczenia były poprawne, to musiało być gdzieś tu.
Dlaczego nie poszedłem z tym do wiedźmiej straży! - Karcił się w myślach. Z drugiej strony obawiał się, że nie przeszkoleni funkcjonariusze zniszczą coś, co mógłby się przydać w Departamencie Tajemnic. A jeszcze… w końcu to on miał odkryć sekret, schowany między kartkami podejrzanego dziennika. Kto wie, może to stanie się jego przepustką do awansu?
Kiedy ujrzał zbliżającą się w jego kierunku kobiecą sylwetkę, jeszcze mocniej przytulił do siebie teczkę. Nie był pewien czy zbliżająca się osoba była wrogiem, czy też przyjacielem. Niestety, ta okolica nie należała do przyjaznych.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?


Ostatnio zmieniony przez Rigel Black dnia 14.02.23 23:07, w całości zmieniany 2 razy
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Zniszczone wagony
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach