Wydarzenia


Ekipa forum
Cieplarnia
AutorWiadomość
Cieplarnia [odnośnik]04.05.19 11:45
First topic message reminder :

Cieplarnia

Szelest liści, wilgotne powietrze i mocny zapach zieleni. Cieplarnie przy Pałacu Beaulieu nie są miejscem często odwiedzanym, ale pod tymi szklanymi dachami można podejrzeć naprawdę wyjątkowe okazy, bardziej nieprzewidywalne od tych kwitnących w miłej oranżerii. W gąszczu bujnych paproci jest wiele urokliwych zakątków oraz warsztat pracy dla zapalonego zielarza. Należy jednak zachować szczególną ostrożność, niektóre z roślin nie przepadają za towarzystwem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cieplarnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cieplarnia [odnośnik]10.09.19 23:56
The member 'Isabella Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cieplarnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cieplarnia [odnośnik]11.09.19 0:38
Gdy spojrzała do wnętrza kociołka, poczuła wątpliwości. Zapach był odpowiedni, barwa bardzo bliska tej pożądanej, ale gotujący się eliksir wydał się Isabelli podejrzanie matowy. Nie miała odpowiedniej wiedzy, by mieć całkowitą pewność, ale nie mogła wykluczyć ani powodzenia ani porażki, dlatego zdecydowała się odlać jednak porcję i zostawić na później. Może będzie okazja, by zweryfikować uwarzoną truciznę dzięki pomocy innego alchemika lub zdobytej później wiedzy. Mimo wszystko była zadowolona, bo mikstura wyglądała nieźle. Oczywiście nie łączyła z nią żadnych śmiercionośnych planów, ale to te najbardziej fascynujące zadania pchają do przodu, zachęcając do ciągłego rozwoju.
Po uporządkowaniu stanowiska ponownie poszukała jakiejś trującej receptury. Padło na Zmarzlinę, wydawała się dość łatwa. W specjalnym pojemniku miała jeszcze jakieś ogniste nasiona. Do przejrzystej, chłodnawej wody wrzuciła więc je. Stanowiły najważniejszy składnik, bez którego nie było sensu nawet zaczynać warzenia. Dołączyła do nich później pokruszone kości gnoma. Wywar spienił się odrobinę, ale to chyba prawidłowa reakcja. Następnie użyła znów swoich szczęśliwych nasion granatu. Może to one przyczyniały się do wcześniejszego powodzenia? Pozostały dwa ostatnie składniki i obydwa wyjątkowo jadowite. Pierwszy to igły jadowe jeżowca, które bardzo ostrożnie przełożyła do kociołka. Finał należał do fiolki z jadem skorpiona. Otworzyła ją i przelała zawartość do bardzo gorącego już wywaru. Gdyby się udało, to byłaby to czwarta pomyślnie przygotowana trucizna. Może powinna porzucić marzenia o uzdrawianiu? Ta myśl przemknęła przez jej umysł oczywiście jedynie w żartach. Wolała jednak wieść dalej swoje i tak już skomplikowane życie damy. Dobrze, że chociaż po ciemku mogła się mierzyć z eliksirami.
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Cieplarnia - Page 3 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Cieplarnia [odnośnik]11.09.19 0:38
The member 'Isabella Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 58
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cieplarnia - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Cieplarnia [odnośnik]29.06.20 12:58
10 czerwca
Kiedy spacerowała po ogrodzie z Wendeliną, jej uwagę przykuła postawiona na skraju cieplarnia. Wiedziała, że droga lady zajmuje się tworzeniem wszelkiego rodzaju mikstur, jednak nie posądzała jej o hodowanie własnych ingrediencji, zauważając, że najwyraźniej tylko ona odnajdywała w pielęgnowaniu i nasadzaniu roślin dziwnego rodzaju ukojenie. O tym, że cieplarnia należała do wydziedziczonej Isabelli nie miała pojęcia, tak jak o samej tej sytuacji. Wprawdzie słyszała o skandalu, który zawsze ciągnął się za podobnym występkiem, jeśli w porę się go nie stłumiło, jednak nie interesowała się jednak tym tematem na tyle, by móc się wypowiadać.
Odpocznijmy, proszę – zaproponowała po chwili. Kiedy zmieniły cel powolnej wędrówki i znalazły się bliżej przeszklonego pomieszczenia, czarownica bez trudu zauważyła, że cieplarnia zdawała się być lekko zapuszczona i pozbawiona opieki w ostatnim czasie a jednocześnie posiadała piękne, przydatne okazy roślin, które oczyma wyobraźni widziała w poszczególnych miejscach swojej posiadłości w Sussex. To jednak musiało poczekać; miejsce wydawało się odpowiednie do celu, który ciągnął się za wizytą.
Chciałabym cię o coś poprosić, Wendelino – zaczęła, dość dobrze zdając sobie sprawę z tego, że lady Selwyn nie przepadała za rozmowami o niczym – od zawsze podziwiałam twoje zaangażowanie w politykę, która dla mnie, cóż, jest dość zagmatwana, jednak odkąd wróciłam do kraju, odnoszę wrażenie, że moja rodzina nie mówi mi wszystkiego – dodała, lecz nie odezwała się więcej, oczekując na reakcję rudowłosej, wyniosłej piękności stojącej u jej boku. Miała nadzieję, że nie wygłupiła się, bo kto wie – może w ciągu ostatnich miesięcy Wendy zmieniła swój pogląd na kobiety i lawirowanie pomiędzy politycznymi kwestiami? Ostatnie dni niosły za sobą mętlik i bóle głowy, gdy po każdym następnym spotkaniu – przypadkowym, czy nie – odnosiła wrażenie, że nie rozumie tego, co się do niej mówi a odpowiedzi na próżno było szukać u rodzeństwa, które właściwie wiedziało tyle co ona, czy narzeczonego, którego nie śmiała nawet o to prosić; lady pozostawała jej ostatnią wiarygodną nadzieją.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Cieplarnia [odnośnik]01.07.20 21:34
Cieplarnia była miejscem przeklętym.  Przynajmniej po trochu. Wszak zakupiona została z myślą o Isabelli tej zdrajczyni, która postanowiła opuścić ich ród… właściwie nie do końca wiadomo czemu. Co prawda, lady Selwyn zdawała sobie sprawę z jej bliskich konszachtów z Alexandrem zdrajcą i jej wkrótce martwą siostrą, lecz sądziła, że w tej młodej dziewczynie jest wystarczająco dużo wdzięczności i przywiązania do rodziny, aby nie sięgnęła po takie środki. Rozumiałaby, gdyby płakała i błagała o ponowne przyjęcie tychże do rodziny i być może, w afekcie, tymczasowo opuściła ich progi, ale w taki sposób! W każdym razie – cieplarnia stworzona dla tej, której imienia nie powinno już wymawiać się w Beaulieu była miejscem niezbyt często odwiedzanym w ostatnim czasie przez kogokolwiek, z wyjątkiem służby. Lady Selwyn była z resztą chyba ostatnią osobą, która plamiłaby sobie dłonie, grzebiąc w ziemi, w której niedawno jeszcze spędzała czas zdrajczyni rodziny. Bleh, musiałaby chyba być bardzo chora albo bardzo pijana, by o czymś takim nawet pomyśleć.
Odwiedziny lady Shacklebolt były jednak miłą odmianą, jako że Wendelina ostatni czas spędzała pomiędzy dalszą nauką, alchemią, a czynnym poszukiwaniem narzeczonego. Spotkanie z damą, nawet o tak egzotycznym pochodzeniu, było miłym oderwane i wprowadziło lady Selwyn w całkiem dobry nastrój. Dlatego też gdy podczas spaceru nogi poprowadziły je tuż przed cieplarnie, lady Selwyn nie sprzeciwiała się, wchodząc do środka i skuteczne odsuwając od siebie negatywne emocje związane ze wspomnieniami z Isabellą.
W takim razie usiądźmy – zaproponowała z uśmiechem, wskazując niewielką i dość skromną ławeczkę w cieplarni, otoczoną nieco zdziczałymi krzewami herbacianych róż.
Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc kolejne słowa Safii.
Proś o co tylko chcesz, moja droga – odparła, doskonale wiedząc, że tak dobrze ułożona dama nie zapyta o coś, o co nie wypadałoby spytać drugiej, dobrze urodzonej arystokratki. Wszak nie była jej prawie nieżyjąca już siostrą, prawda?
Gdy jednak dotarły do niej kolejne słowa młodziutkiej kobiety, zmarszczyła brwi i przekrzywiła delikatnie głowę.
Czego ci nie mówi, Safio? O czym chciałabyś wiedzieć więcej? – spytała z troską w głosie. – Pewnie się martwią… dlatego niewiele ci mówią. Sytuacja jest napięta i chyba niejedna z dam z naszego towarzystwa woli takich tematów unikać. – Westchnęła. A później te same damy dziwią się, że nie mają wiele do powiedzenia w kwestii własnego ja! Jeśli chciały być ignorantkami, nikt nie mógł im tego zabronić, ale lady Selwyn w żadnym razie nie zgadzała się z taką postawą.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy


Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 12.07.20 17:34, w całości zmieniany 1 raz
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Cieplarnia [odnośnik]12.07.20 10:05
Safia pokiwała głową na znak, że w pełni się zgadza ze słowami lady Selwyn, bo do takich wniosków doszła już dawno i te zostały po części potwierdzone podczas podsłuchiwania jednej z dyskusji starszych. Być może tematy polityczne nie powinny zaprzątać głów dam – w takim przekonaniu żyła przecież już od czasów szkolnych, gdzie jednak polityczne zawirowania poświęcała na rzecz nauki szlachetnej alchemii – z drugiej strony niewiedza była gorsza. Chociaż dotychczas nie zwracała na to uwagi aż tak, ostatnie przypadkowe spotkanie w korze dębu z czystokrwistą czarownicą wprowadziło dziewczę w mały dysonans poznawczy; nie do końca rozumiała dlaczego Frances wyrażała się tak niepochlebnie o rejestracji różdżek, przeprowadzanych kontrolach, twierdząc, że poza problemami rodzinnymi sytuacja polityczna była drugim powodem, przez który wyprowadzała się z centrum.
Od kiedy wyjechałam w zeszłym roku, niewiele po szczycie w Stonehenge i aranżacji zaręczyn, wiele informacji pomiędzy starszyzną jest przekazywane w sposób konspiracyjny a kiedy ja, albo moje siostry, pojawiamy się na horyzoncie, rozmowy zostają ucięte – nakreśliła ogólny obraz, potwierdzający jej obawy – wolałabym jednak wiedzieć co się dzieje, Wendelino, dzięki tej niewiedzy wcale lepiej nie sypiam – sparafrazowała pewne powiedzenie, aż wreszcie pozostawiła roślinki w spokoju i usiadła na pobliskim stołku. – Och, dobrze wiesz, że wśród naszej klasy nie odnajdę chętnych na tego typu rozmowy – a lady Selwyn pozostawała rzeczywiście jej ostatnią nadzieją, przynajmniej w tym momencie. Nie bez powodu uchodziła w plotkach za kobietę może nieco zbyt obytą w takich tematach, co już dla wielu było z niewiadomych przyczyn równie kontrowersyjne co spotkania pomiędzy osobami z nieprzyjaźnie nastawionych sobie rodów, ale Safia traktowała to akurat jako zaletę. W niewielkim stopniu podziwiała nawet Wendy za to obycie, łączenie wszystkich za i przeciw, co ją przyprawiało dawniej o bóle głowy.
Wszystko co wiem, jest szczątkowe; po szczycie straciłam rozeznanie – dodała jeszcze, pochylając się z bladym uśmiechem ku rudowłosej. Chociaż nie powiedziała ani tak, ani nie, czarownica miała nadzieję, że nie tylko połechtała ego Selwynówny, ale zachęciła do kontynuowania dyskusji.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Cieplarnia [odnośnik]12.07.20 18:01
Lady Selwyn nie miała powodów, aby mieszkać w Londynie, toteż w gruncie rzeczy nie miała pojęcia, jak sprawy mają się tam na co dzień. Z resztą, po co miałaby zamieszkiwać ciasne miasto, skoro rodzimy pałac był znacznie przestronniejszy? A jako czarownica nie miała przecież problemu z przemieszczaniem się po całym kraju. Wystarczyła odrobina skupienia i PYK! Już była na drugim końcu Anglii. Jeśli zaś chciała być nieco dramatyczna, powozy zaprzęgnięte w pegazy doskonale spełniały swoją rolę.
Nie miała jednak zamiaru wnikać w życie prostaczków. Wydawało jej się szare i nudne, pozbawione większego znaczenia. To naprawdę nie były jej problemy – a dopóki sama czuła się dobrze, nie miała zamiaru niczego zmieniać. Swoich pracowników oczywiście traktowała z szacunkiem, ale zawsze wydawało jej się, że służba w ich pałacu to jacyś lepsi od zwyczajnych ludzi. Dobrani doskonale pod względem lojalności i talentów.
Wysłuchała zwierzeń lady Shacklebolt, kiwając głową i marszcząc brwi. Nie dziwiła się, że młoda dama nie czuje się najlepiej z takim traktowaniem. Wendelina była zdania, że tylko zorientowana politycznie dama jest w stanie najlepiej służyć swojemu rodowi, dlatego starsze pokolenia powinny z nimi otwarcie rozmawiać na niektóre z tematów.
Musimy zrozumieć ich obawy, ale naprawdę rozumiem to, jak się czujesz – rzekła z wyrazem współczucia na twarzy. – Spróbuję wyjaśnić ci wszystko, ale droga Safio! Musisz mi obiecać, że nie będziesz dzielić się tym z twoimi rodzicami, ojcem szczególnie. Mogliby nie popierać tego… o czym ci mówię – powiedziała, przyciszając nieco głos. Była jednak pewna odpowiedzi Safii. Wszak młode panny, nawet jeśli były wierne swojej rodzinie, nie ze wszystkim dzieliły się ze swoimi rodzicielami. Wendy z resztą nie była wyjątkiem, uznając, że dopóki robi wszystko dla dobra rodziny, z niektórych rzeczy po prostu nie musi się tłumaczyć.
Wzięła głęboki oddech:
Jak wiesz, na Szczycie ujawnili się rebelianci. Ten terrorysta… Skamander… i wcale nie lepszy od niego lord Macmilln. Jeśli chcesz znać moje zdanie, powinniśmy wykreślić ich ze Skorowidzu za taką zniewagę. Ale to decyzja na kolejne spotkanie z pozostałymi, g o d n y m i rodami. W każdym razie… z tego co wiem, aurorzy stawali się coraz bardziej butni i coraz bardziej agresywni. Nic dziwnego, że gdy w marcu próbowali przeszkadzać w działaniu lorda Malfoy'a usunął ich ze stanowisk… Bo właśnie w marcu nasz szanowny Minister zrobił to w końcu powinniśmy zrobić my wszyscy. Słyszałaś o tym, prawda? Moja kochana ciotka chyba też chce podjąć podobne kroki, jednak nasze hrabstwo to większy obszar, potrzebujemy trochę więcej czasu na przygotowania. – Zamilkła, chcąc dać Safii chwilę na przetrawienie słów i zadanie pytań.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Cieplarnia [odnośnik]15.07.20 13:01
Zaśmiała się cicho, szczerze, doprawdy nie rozumiejąc dlaczego wszyscy obawiali się lorda ojca, gdy w przypadku jej rodu należało raczej obawiać się kobiet – rodzice Safii byli tego najlepszym zresztą przykładem. Oczywiście porządek i hierarchia była zachowana, dorosła lady Shacklebolt znała swoje miejsce i powinności, lecz z perspektywy czasu widziała, że niejednokrotnie ojciec wykazywał się większą empatią, miłością i rodzicielską pobłażliwością wobec swoich dzieci, niż matka. Gdy w dzieciństwie to on starał się zapewnić im choć chwilę odpoczynku od wpajanych nauk, oddać minimum dzieciństwa, ona z kolei czekała z następnymi lekcjami, które miały zapewnić im odpowiednie wychowanie, wiedzę i wdrożenie się w arystokratyczne życie. Kiedy jednak przychodziło co do czego, oboje jednogłośnie zachowywali należyty rygor wobec dzieci. Czasami zastanawiała się z czego to wszystko wynikało i jedynym, co przychodziło jej na myśl, była częsta nieobecność lorda w domu – i to nie zmieniło się nawet po przeprowadzce do Anglii, gdzie zazwyczaj było go jeszcze mniej. Nie obwiniała żadnego z rodziców, a teraz, kiedy dorosła, rozumiała pobudki matki sprzed lat, za co była jej wdzięczna. Gdyby nie tamta musztra, mogłaby się nie odnaleźć równie łatwo w angielskim towarzystwie.
Wendy, moje serce – westchnęła cichutko, nieco pobłażliwie – uległość wobec rodziny nie oznacza dzielenia się z nimi każdą myślą; nasze sekrety są bezpieczne – naturalnie obawy lady Selwyn były jak najbardziej zrozumiałe i nie śmiała nawet obruszać się za poruszenie tej kwestii, jednak mimowolnie zdziwiła się, że musiała akurat jej o tym przypominać. Na swoim sumieniu miała o wiele więcej rzeczy, za które dostałaby naganę, gdyby tylko ktokolwiek z rodziny się dowiedział o niewielkich niesubordynacjach. Kiedy tę kwestię miały wyjaśnioną, w skupieniu oddała się wysłuchiwaniu opowieści Wendeliny, jednocześnie starając się weryfikować słowa czarownicy z wiedzą, którą posiadała.
Oczywiście, pamiętam wydarzenia ze szczytu, chociaż i te niechętnie zostały nam opowiedziane – przyznała – wtedy większą sensacją były warunki sojuszu pomiędzy moim rodem a rodem Shafiq... niewiele później opuściłam Anglię na pół roku, a teraz, przyznam szczerze, nie rozumiem co się dzieje – wprawdzie wychowanie wymuszało na niej stronniczość i trzymanie się wpajanych od dziecka poglądów, od kiedy jednak przestała być tak wielką ignorantką, jak w czasach szkolnych, chciała poznać postulaty drugiej strony; prawdziwe postulaty. – Dlaczego tak ogromny sprzeciw budzi zaprowadzenie nowego porządku? Wśród czarodziejów, oczywiście, czy oni naprawdę wierzą w to, że kiedykolwiek w świecie zapanuje sprawiedliwość i równość? – okrutne prawo dżungli pokazywało, że w świecie byli słabsi i mocniejsi, sprytniejsi i niezaradni, lepsi i gorsi, i dotyczyło to także ludzi. W tym przypadku niejednokrotnie pieniądz determinował wpływy, co było zauważalne zwłaszcza w przypadku szlacheckich rodów. – Podczas mojej ostatniej podróży po ingrediencje dotarła do mnie informacja, że czystokrwiści czarodzieje uciekają z centrum, bo czują się zagrożeni. Dlaczego? – niewypowiedziane pytanie ze spotkania z Frances wreszcie uwolniło głowę szlachcianki od dalszego snucia domysłów.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Cieplarnia [odnośnik]28.07.20 13:12
Uśmiechnęła się ciepło, mimowolnie trzepocząc rzęsami. Rzecz jasna, innej odpowiedzi się nie spodziewała. Bo jakże mogłaby być inna? Zastrzec jednak takie rzeczy warto, aby – w razie gdyby przypadkiem Safia powiedziała coś komuś, komu nie powinna – mogła wyjść z sytuacji obronną ręką. Wszak to były tylko dziewczęce plotki, które nie miały opuścić tej cieplarni!
Czy jednak służba rodzinie jest naprawdę uległością? – zapytała filozoficznie. – Wszak jesteśmy perłami w koronie, które powinny dumnie szczycić się tym, kim są. A uległość jest tego zaprzeczeniem, nie sądzisz? – spytała, nie oczekując jednak szczególnie odpowiedzi. Ot, to piękne przemyślenie i piękne słowa, choć lady Selwyn doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w praktyce nie wygląda to tak wspaniale. Nieco młodsza koleżanka wydawała się jednak nieco zagubiona i niepewna, więc Wendelinie wydawało się, że tego typu słowa powinny wpłynąć na nią zdecydowanie lepiej, niż faktyczna analiza sytuacji dam.
Pokiwała głową, słysząc słowa Safii, wysłuchując jej w spokoju.
Tak, tak, rozumiem. Jesteś zaręczona z lordem Zacharym, prawda? To uzdolniony czarodziej, nie brakuje mu też młodości i urody. – Pokiwała głową. – Będziecie stanowić piękną parę.
Westchnęła na pytanie lady Shacklebolt.
Równość, moja droga, jest wszak tylko ułudą. Czy naprawdę uważasz, że jesteś tą samą istotą, co czarownica sprzedająca ślaz na Pokątnej? O mugolach nie wspominając. Niestety, niektórzy tego nie rozumieją. Zmiana obecnego stanu rzeczy… tylko pogorszy ich sytuację. Ich i nam, moja droga, bo z tego co wiem, nie mają zamiaru poszanować naszych wpływów i majątków. – Pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą.
Doskonale wiedziała, że damy nie mają w ich świecie wiele, w porównaniu do szlachetnych lordów. Dlatego tym bardziej nie mogły sobie pozwolić na wypuszczenie z rąk choćby tej odrobiny władzy, którą posiadały. A aby tego dokonać, nie mogły przecież pozwolić sobie na popieranie drugiej strony. Wystarczy spojrzeć, co poczyniła jej siostra!
Zmarszczyła jednak brwi, gdy do jej uszu dotarły kolejne słowa Safii.
Uciekają? – spytała, przekrzywiając delikatnie główkę. – Jeśli tak, to na pewno mają coś do ukrycia. Czarodzieje rozumiejący istotę rzeczy… nie muszą się niczego obawiać. Safio, kto ci to powiedział? Ta osoba też uciekała? Jeśli tak, powinnyśmy natychmiast to zgłosić! Osoby, które choćby rozsiewają takie słowa powinny zostać przykładnie ukarane, moja droga. Podburzanie spokojnie żyjącego ludu naprawdę nie sprzyja nikomu. Ani nam, ani szaraczkom. – Westchnęła, przeczesując dłonią włosy.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Cieplarnia [odnośnik]30.07.20 13:05
W rozumieniu lady Shacklebolt uległość wobec rodziny a szczycenie się noszonym nazwiskiem i szlachetną krwią było dwiema zupełnie różnymi rzeczami, które mogły w pewnym miejscu się ze sobą przecinać, ale niekoniecznie. To, że była dumna ze swojego pochodzenia było oczywiste, to, że ulegała czasami pewnym wpływom płynącym z ich strony również, wszak było to zjawiskiem zupełnie normalnym, zwłaszcza u młodych dam, które szukały wzorca i oparcia w starszych, tymczasem być może błędnie dobrała słowa i te wypowiedziane nie oddały sensu jej myśli. Nie odpowiedziała jednak na pytanie rudowłosej czarownicy, uznając je nie tyle za zbędne, co retoryczne i uśmiechnęła się do bólu uprzejmie, skupiając przez krótki moment na pozostałych w cieplarni roślinkach. Dopiero wspomnienie imienia jej narzeczonego przywróciło dziewczę na ziemię, swoje spojrzenie przenosząc wreszcie na bladą, piegowatą twarz bliskiej duszyczki.
Od niedawna, to prawda – przytaknęła, nie mogąc się jednak nadziwić temu jak szybko plotki obiegały towarzystwo i również jak niebezpieczne to było. Majowe zaręczyny odbyły się w kameralnym gronie złożonym w zasadzie tylko z obu rodów i służby, i chociaż nie posądzała nikogo o celowe plotkowanie, przeczuwała, że informacja o jednaniu obu rodów wyszła poza posiadłość dzięki któremuś z jej rodzeństwa. Nie miała im tego za złe; prędzej czy później i tak wszystko zostałoby ogłoszone oficjalnie, była jednak z grona dam, które ceniły sobie własną prywatność. Wolała nie zdradzać zbyt wiele rzeczy dotyczących jej, czy bliskich, stosując się do zasady ograniczonego zaufania a właściwie do jego braku. Dzięki temu skrupulatnie od wielu lat unikała niedomówień i kierowania uwagi plotkarskich kół wzajemnej adoracji na swoją osobę, co nie oznaczało, że nie lubiła wiedzieć co dzieje się u innych. Wiedza oznaczała władzę, i ta mądrość ludowa potwierdzała się od pokoleń.
Nigdy nie wierzyłam w równość, Wendelino – zaznaczyła łagodnie, mając na uwadze jednak to, jak byli traktowani ludzie z jej kolorem skóry w przeszłości. W świecie czarnoskórych osób nie było ani równości ani sprawiedliwości, i nieszczęsne przekonanie o wyższości białego pana nad czarnym niewolnikiem chociaż nieco się zatarło, dalej zapewne było odczuwalne w innych kręgach, na odległym kontynencie. Zanim zadecydowała się kontynuować, wyraźnie zdziwiła się reakcją lady Selwyn. Z jednej strony osoba Frances była jej obojętna równie mocno co zeszłoroczny śnieg, z drugiej jednak nie chciała nikomu robić problemów, których blondynka zdawała się mieć ponad miarę.
Och, nie znam tych osób – skłamała, przyjmując wyuczony wyraz zagubionej kobietki – przyznam szczerze, że podsłuchałam tę rozmowę w sklepiku... niekulturalnie z mojej strony, mam tego świadomość, ale sama rozumiesz powody, które mną kierowały – westchnęła cichuteńko – dlatego też zwróciłam się z tą rozmową do ciebie, moja droga, z tej rozmowy wynikało, że trup ściele się gęsto w naszej stolicy a przestępstwa są już codziennością – kłamała dalej, odwracając nieco temat od osoby, z którą wtedy rozmawiała.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Cieplarnia [odnośnik]30.07.20 16:11
Plotki nie mogły umknąć takiej damie, jak lady Selwyn. Jeśli pragnęła budować swoją pozycję w towarzystwie, musiała byś doskonale poinformowana. Dotyczyło to zaś zarówno kwestii polityki, jak i relacji pomiędzy szlachetnie urodzonymi. Wszak te dwie dziedziny były ze sobą nierozerwalnie związane. To oni, brytyjska arystokracja, dzierżyli w dłoni władzę. Co zaś za tym idzie, ich wzajemne relacje, niesnaski i przyjaźnie wpływały na sytuację w kraju. Tylko głupiec nie interesowałby się w takiej sytuacji tym, co działo się w towarzystwie. Rodzina lady Shacklebolt, podobnie jak ród Shafiq, być może byli jedynie kolorową, ciekawą ozdobą w plejadzie szlacheckich rodów, ale przyszłe małżeństwo Safii i Zacharego na pewno odbije się echem na salonach, a także być może w samym Ministerstwie.
Uśmiechnęła się nieco psotnie, słysząc słowa młodej damy. Uniosła brew i pochyliła się w jej stronę, mówiąc nieco ciszej, niźli do tej pory:
Zdradź mi, kiedy planujecie wesele? – spytała.
Nie sądziła, aby młoda para czekała zbyt długo. Czasy były niestabilne, a małżeństwa między arystokracją mogły poprawić sytuacje ich wszystkich. Wszak na taką uroczystość zaproszeni byliby zapewne wszyscy popierający Czarnego Pana, co zawsze dawało okazję do zaciśnięcia więzów. Wszak na ślub Isabelli cieszyła się z dokładnie tego samego powodu.
Można by więc rzec, że w tym względzie jesteśmy niczym siostry – powiedziała, odsuwając się od Safii i spoglądając na nim spokojnym, pogodnym okiem. Rzecz jasna, do sióstr było im zdecydowanie za daleko. Gdyby ród lady Selwyn był w innej sytuacji, Wendelina zapewnie nawet nie zwróciłaby uwagi na młodszą arystokratkę o ciemniejszej barwie skóry. Teraz jednak każdy sojusz był absolutnie konieczny, zwłaszcza, jeśli druga rodzina otwarcie popierała poczynania obecnego ministra.
Pokiwała głową, bez wahania przyjmując wyjaśnienie Safii. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że słowa młodej damy mogą być kłamstwem. Wszak Wendelina właśnie tłumaczyła jej tajniki polityki! Przed taką przyjaciółką nie powinno się mieć sekretów.
Owszem, niekulturalnie – zachichotała cicho. – Ale gdyby nie takie podsłuchiwanie chyba nie wiedziałybyśmy czasem o niczym! – stwierdziła, przypominając sobie, jak pewnego dnia podsłuchała rodziców, zastanawiających się do jakiej szkoły powinni wysłać młodszą pociechę. Spoważniała jednak po chwili: – Jesteśmy w trakcie zmian, Safio. A ludzie nie lubią zmian, sama rozumiesz. Potrzeba kilku miesięcy, aby sytuacja się ustabilizowała. Mogę cię jednak zapewnić, że Ministerstwo trzyma rękę na pulsie. Zaczekaj chwilę, a sama zobaczysz, że rebelianci zaczną padać niczym bahanki. Nie musimy się martwić o takie przyziemne sprawy.  Chociaż przyznam, że z radością wspomogłabym ministra, gdyby ten zechciał przyjąć któreś z moich trucizn. Cała ta rebelia jest jak kąsające komary. Chcesz się ich pozbyć, bo gryząc, irytują, ale doskonale wiesz, że nie zrobią ci większej krzywdy. Nie sądzisz? – Westchnęła przeciągle.
Zamilkła na chwilę, spoglądając na grządki, do niedawna pielęgnowane przez Isabellę. Po chwili jednak wróciła spojrzeniem do Safii.
Och, nie zasmuca cię cała ta polityka? Może opowiesz mi o swojej sukni? Masz już jakieś plany? Zapewne projektem zajmuje się któryś z Parkinsonów? – zalała ciemnowłosą dziewczynę pytaniami.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Cieplarnia [odnośnik]31.07.20 10:05
Słowo planujemy w przypadku szlachetnie urodzonych osób wydawało się czarownicy lekkim nadużyciem, bo już od ubiegłego roku wiedziała, że w kwestii zarówno przyjęcia zaręczynowego, jak i samej ceremonii zaślubin nie będzie miała zbyt wiele do powiedzenia. Nie chciała zresztą angażować się w przygotowania ślubu, ufając mądrzejszym od siebie – chociaż zorganizowanie wesela nie było skomplikowane, skomplikowanym pozostawała kwestia połączenia dwóch odmiennych od siebie kultur w taki sposób, by ani się ze sobą nie gryzły ani nie przyćmiewały wzajemnie. Tymczasem jednak nie było jeszcze nawet ustalonej daty ślubu. Być może takie działanie było celowe, wszak polityczne zawirowania i wojna nie sprzyjała szczęśliwym uroczystościom, i uważała, że to było póki co jedyne wyjaśnienie odwlekania w czasie przypieczętowania sojuszu. Bo skoro już wróciła do Anglii cała i zdrowa, kwestią drugorzędną było to, by przed zamążpójściem poznała się ze swoim narzeczonym.
Och, moja droga, dowiesz się wszystkiego w swoim czasie – odparła więc spokojnie, świadomie wprowadzając nutkę tajemnicy pomiędzy swoje słowa, ale wiedziała, że ta odpowiedź nie usatysfakcjonuje lady Selwyn. I nie przejmowała się tym szczególnie; swoją prywatność ceniła sobie najbardziej. Nie czuła się zresztą w specjalnie w nastroju, by rozmawiać na ten temat.
Nie odpowiedziała też na porównanie Wendliny, unosząc ledwo zauważalnie brew. Gdyby była na jej miejscu, z pewnością bardziej uważałaby na dobór słów. Do sióstr było im zdecydowanie daleko a nić porozumienia, która się pomiędzy nimi nawiązała, w żadnym stopniu nie przypominała relacji łączącej ją ze swoimi prawdziwie bliskimi; poza tym w kręgach osób o jej kolorze skóry niezbyt mile widzianym było takie spoufalanie się. Nawet w tej przyjaźni wolała pozostawać czujna, zdając sobie sprawę z tego, że rudowłosa czarownica miała specyficzny charakter a większość relacji pomiędzy damami była jedynie wystudiowaną grą. Ze zwykłej kultury udawała zresztą, że nie wie o wybryku Isabelli, który z pewnością uderzył w Wendelinę – w końcu zdrajczyni była ogromną rysą na dumie rodu.
Miejmy nadzieję, że w pewnym momencie się poddadzą – skwitowała krótko, czując, że zbyt duża ilość informacji w tak krótkim czasie tego dnia jej wcale nie sprzyjała. Potrzebowała chwili, by odetchnąć, poukładać sobie wszystko w głowie, kiedy jednak lady ponownie nawiązała do jej ślubu, wiedziała, że pora wracać do domu. – Jeszcze o tym nie myślałam, ale jeśli będę mieć jakiś pomysł to z pewnością dowiesz się o nim pierwsza – liczyła na to, że swoim słodkim kłamstwem urwie temat przygotowań do zamążpójścia, niezależnie od tego jak bardzo współczuła rudowłosej powolnego zbliżania się do granicy staropanieństwa. Ale kto wie, może dzięki temu lady miała szansę stać się najlepszym z najlepszych alchemików i posiąść wiedzę, o której innym się nie śniło? Nie każdy był stworzony do przedłużania linii rodu. – Powinniśmy już wracać, kochana – zarządziła, kierując się powoli do wyjścia z cieplarni.

zt



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Cieplarnia [odnośnik]31.07.20 21:48
Rzecz jasna, dama nie miała zbyt wiele do powiedzenia, ale w towarzystwie przystawało przynajmniej udawać, że owszem. Podobnie, jak należało uznawać, że każdy element przygotowywanego ślubu jest najlepszym z najlepszych. Nawet, jeśli się z tym nie zgadzało. Były młodymi damami i czy im się to podobało, czy nie, takie decyzje w dużej mierze były podejmowane przez kogoś innego. Należało jednak wierzyć w jak najlepsze intencje starszych. Zawsze; inaczej przecież po prostu by zwariowały. Tak jak niektórzy z przedstawicieli jej własnego rodu. Bo jakże inaczej można określić zdradę, jeśli właśnie nie szaleństwem?
Uniosła nieco zawadiacko brew.
Mam nadzieję, Safio, moja droga – powiedziała radosnym, nieco zaczepliwym tonem. Owszem, wolałaby, aby młoda arystokratka podzieliła się z nią tą wiedzą. Może jednak wcale jej jeszcze nie miała? Dobrze było być poinformowanym, ale w tej sytuacji nie widziała powodu, aby naciskać na lady Shacklebolt.
Wendelina zrobiła nieco zasmuconą minę, wzdychając głośno.
Tak byłoby najlepiej, ale nie sądzę, by to się stało. Wszak gdy pies ugryzie raz… – Nie musiała kończyć. Dobrze wiedziała, co jeden z jej kuzynów zrobił swojemu psu na polowaniu, gdy ten wyszczerzył na niego zęby. Niestety, życie czasem wymagało ostatecznych kroków. Tak jak i w tym przypadku.
Sukni były tematem pięknym i wdzięcznym dla każdej młodej panny, nawet dla Wendeliny, której przecież zależało na tym, aby wyglądać jak najlepiej. Wszak prezencja była kluczem do udanego spotkania w towarzystwie, a strój był niezwykle widoczną jej częścią! Zdziwiła się więc nieco tym, że Safia nie ma ochoty wgłębiać się w temat.
Och, oczywiście, oczywiście… Jeśli chcesz, mamy w salonie kilka ciekawych szkiców, niektóre z nich są już historyczne, ale może cię zainspirują? – zaproponowała. – I tak, tak, chodźmy już, twoi bliscy na pewno się o ciebie martwią. Niepotrzebnie cię chyba tak zagadałam! – stwierdziła, wstając i wyprowadzając szlachciankę z cieplarni.
Z cieplarni, która powinna wybuchnąć, zniknąć, spłonąć… Och, musi powiedzieć cioteczce, aby się jej pozbyła. Nikt i tak z niej nie korzystał, a niewątpliwie można było to miejsce zaaranżować w jakiś lepszy sposób.

| zt


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Cieplarnia [odnośnik]16.02.21 19:27
14.10

Powrót do pałacu Selwynów przyszedł Elvirze z oporem; nie pogodziła się jeszcze w pełni z koniecznością używania protezy ani nie czuła wystarczającego szacunku do swego niedawno oszpeconego ciała. Nie miała innego wyjścia, jak tylko prosić lady Wendelinę o przerwę. Świeżo po nieoczekiwanej misji pozostawała niezdatna do pracy, zupełnie zagubiona w świecie własnych koszmarów, do tego niechlujna i rozproszona; pracodawcom mogłaby przynieść co najwyżej wstyd. W swoim mniemaniu dobrze wykorzystała wolny czas. Odleżała swoje pod ciężką pierzyną, dostosowując po paru dniach do nowego rytmu snu kierowanego schematycznie nawracającymi koszmarami. Wiedziała, jak poradzić sobie z większością urojeń, korzystała z testów rzeczywistości, szczypiąc się po przedramieniu i dociskając palce u stóp do podeszwy dość mocno, aby poczuć ból. W kieszeni zaszytego płaszcza przywykła nosić płócienną torebkę ususzonej lawendy, przykładając ją do nosa jak chory lub narkoman na głodzie za każdym razem, gdy zza rogu nawiedzał ją stary smród, a odchodzące od ścian farby przypominały zwłoki obłażące ze skóry. Śmierć musiała pozostawić tam, gdzie jej miejsce; na cmentarzach, w grobach. W kostnicy.
Największy problem miała z akceptacją własnej nieporadności, z bliznami, których nie dało się usunąć żadnym specyfikiem, choć Elvira przepatrzyła każdą księgę, jaka wpadła jej w ręce i konsultowała się nawet z innymi uzdrowicielami. Czego, z uwagi na egocentryzm, zazwyczaj starała się unikać. Było to coś, czego nie dało się obejść, nie mogła więc dłużej zwlekać z powrotem do Boreham. Wendelina lubiła zaskakiwać ją w komnatach, stroić w pastelowe sukienki, ale dziś na samą myśl o obnażeniu przed kobietą pleców, Elvirę przechodził dreszcz wściekłości. Nie przełamie się do tego, nie pozwoli nigdy więcej traktować jak porcelanową, salonową lalkę. Zamiast szaty z miękkiej bawełny, przywdziała ciężką, krwistoczerwoną suknię z wysoko zakończonym kołnierzem, który opinał jej szyję jak dobrze splecione dłonie. W butach na niskim, postukującym obcasie snuła się korytarzami zamku, na nowo oswajając z przepychem. Wśród marmurów, firan z falbanami i wiekowych dzieł sztuki czuła się bardziej obco niż wcześniej, jakby nadal kroczyła gdzieś na granicy snu. Upadła księżniczka, wyciskająca krew ze zlepionych białych włosów.
Liczyła na to, że pierwsze dni po powrocie upłyną jej na pracy z papierami, długich godzinach wędrowania po bibliotece, co samo w sobie stanowiłoby przedłużenie wypoczynku. Selwynowie jednak jak na złość mieli dla niej zadania od wstępu, zrzucając na zmęczone barki uzdrowicielki więcej niż dotychczas. Rzadko bowiem zdarzało się, aby pod jej opiekę miał trafić ktokolwiek poza lady Wendeliną; Morgana wydawała się wiecznie zdrowa, gdziekolwiek się leczyła, Elvirze nie było o jej uzdrowicielach nic wiadomo, a reszta członków rodziny raczej od Multon stroniła. Nie upadlano prywatnej uzdrowicielki koniecznością troski o zdrowie służby, kucharki i sprzątające leczyły się w szpitalu lub wzywano im pomoc doraźnie. Elvira nie przykładała do tego ręki, zajęta opieką nad tymi, którzy mieli w tym domu realne znaczenie.
Informacja, że powinna zajrzeć na dziewczę garderobiane lady Wendeliny, zaskoczyła ją więc i zniesmaczyła. Prawa do odmowy nie przewidziano, nie próbowała się kłócić; ostatecznie, podczas bezrobocia przyjmowała znacznie gorsze przypadki, a w pogoni za chlebem żaden pacjent nie wydawał się na tyle obrzydliwy, by od niego stronić. Z informacji przekazanych za pośrednictwem innej służki dowiedziała się, że młoda dziewczyna cierpi z powodu uporczywego swędzenia, które pozostawia na jej skórze dotkliwie piekące ranki. Choroba mogła być zakaźna, więc czarownicę odizolowano w piwnicznej komnacie, a w szlacheckiej garderobie urządzono olbrzymie pranie. Służka nie musiała dodawać, że było ono wyczerpujące, czerwone ślady na wierzchach jej szczupłych dłoni nie pozostawiały niczego dla wyobraźni.
Już w drodze do cieplarni, gdzie funkcję uzdrowicielskiego gabinetu miał pełnić czasowo nieczynny warsztat (słusznie, bo Elvira nie zamierzała dziewczęciu pozwolić zbliżać się do własnych komnat), przeszło wiedźmie przez myśl masę przypadłości, ale dopiero badanie fizykalne, wykonane na miejscu, umożliwiało postawienie słusznej diagnozy. Cieplarnie były parne, nieprzyjemne, czystą skórę szybko pokrywała warstwa potu. Samodzielnie odnalazła ścieżkę do nieco lepiej wentylowanego warsztatu, a tam od razu machnęła na dziewczę, by zrzuciło z siebie wszystkie warstwy ubrań. Nie miała nastroju na uprzejmości, na czcze rozmowy, z całą pewnością nie zamierzała się też tłumaczyć, choć zaciekawione spojrzenie służki nie umknęło jej uwadze. Być może po raz pierwszy w życiu zobaczyła uzdrowicielkę, która wczesnym październikiem nosiła długie, czarne rękawiczki.
- Muszę obejrzeć tę wysypkę dokładnie, nie pesz się. Kiedy się rozpoczęła? Czy poza swędzeniem coś ci doskwiera? - Ugryzła się w język przed kolejną salwą pytań, dając, mimo niecierpliwości, dojść do słowa zestresowanej dziewczynie.
Jej uroda była przeciętna. Włosy miała długie, słomiane i związane w ciasny warkocz, skórę przesadnie opaloną, do tego paskudną gromadę piegów na nosie, teraz dodatkowo zagęszczoną punktowymi ranami. Jąkała się i pociła, zsuwając szatę drżącymi rękoma, odsłaniając gorset i poszarzałą bieliznę.
- Nie, chyba nie... Ze cztery dni temu, może pięć. Na początku nie b-bolało, była tylko na nadgarstku, tu, na lewym - Popukała się po wystających kościach, a Elvira mocno zacisnęła usta. - Najpierw tylko takie małe kropki, myślałam, że p-piegi, ale strasznie swędziały i... potem było ich coraz więcej i kazali mi odpoczywać - Zakryła twarz szczupłymi palcami. - Myśli p-pani, że mnie odprawią?
W pierwszym momencie Elvira chciała rzucić coś złośliwego, podkarmić męczące dziewczynę lęki; potem zdała sobie sprawę, że ta egoistyczna zachcianka jedynie utrudni pracę, którą chciała zakończyć jak najszybciej. Gestem rozkazała pacjentce podejść bliżej do smugi światła wpadającej przez okno, tam dokładnie obejrzała ślady, przesuwając po jednym czubkiem obleczonego rękawiczką kciuka. Po wszystkim będzie zmuszona je zmienić.
- Masz zwierzęta? - zapytała sceptycznie, dostrzegając jak z jednej z większych ran wycieka ropa z domieszką krwi. Wydzieliny ani smród strachu nie wzbudzały w niej odrazy; nie tak wielkiej, jak sama konieczność pocenia się w cieplarniach dla jakiejś durnej służki, która na chorobę zapewne sama zapracowała.
- Nie. - Dziewczyna pokręciła głową tak energicznie, że prawie chlasnęła Elvirę po twarzy warkoczem. - Nie mam. - Czekała na rozwinięcie, a gdy żadne nie padło, niecierpliwie dopytała o kontakt ze zwierzętami. - Ostatnio odwiedzałam koleżankę J-Jade. Miała kuguchara, ale nie wiem, wszystko z nim było w porządku...
Elvira westchnęła niemo i odeszła, wskazując na rozwieszone na oparciu krzesła ubrania. Dziewczyna prędko porwała szatę i przerzuciła ją sobie przez głowę.
- Nie było. Najprawdopodobniej złapałaś świerzb i mogłaś przekazać go lady - upomniała ją cicho, odnosząc się do tego, co od początku miało największe znaczenie. Nie dziwiła się już, że nie posłali służki do Munga, nikt nie chciałby, aby z pałacu wyciekła wiadomość o możliwej epidemii świerzbu. Co za głupia dziewczyna i jeszcze głupsza właścicielka chorego zwierzęcia. - Nie rycz, nic ci nie będzie. Teraz, gdy widzę, co się wydarzyło, zapiszę ci właściwy eliksir oraz maści na złagodzenie objawów. Przyspieszą gojenie, będziesz je stosować każdego dnia o poranku oraz wieczorem przed snem. Eliksir natomiast... - urwała, by ściągnąć z żywej ręki rękawiczkę i rzucić ją z niechęcią na najbliższy stolik. Dopiero wtedy sięgnęła do swojej czarnej, skórzanej torby, aby wydobyć z niej zwitek pergaminu, atrament oraz pióro. - Wszystko zapiszę, i tak nie zapamiętasz.
Dziewczyna kiwała głową, trzymając się na dystans i z obawą oglądając pokąsane dłonie. Elvira kątem oka była w stanie dostrzec drżenie jej warg, połysk łez zawisłych na rzęsach. Obawiała się zwolnienia? Gdyby to zależało wyłącznie od Multon, z pewnością to właśnie zaleciłaby Selwynom, ale nie miała wystarczająco wysokiej pozycji, aby sugerować lordom, co powinni czynić ze swoją nieodpowiedzialną służbą. Oby tylko Wendelina nie złapała choroby, znoszenie jej marudzenia byłoby nieznośne.
- Wszystko jest jasne? - dopytała kilkukrotnie, dokładając wszelkich starań, aby nie musieć tu ponownie wracać. - Przekażę lady informacje o twoim stanie, poczekasz na skrzata lub służkę. Powiedzą ci, co zadecydowała lady. - Oderwała pergamin, pozostawiając go na stoliku razem z brudną rękawiczką.
Nie potrzebowała jej już. Miała w domu więcej niż jedną parę.

/zt


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Cieplarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach