Wydarzenia


Ekipa forum
Hol
AutorWiadomość
Hol [odnośnik]15.06.18 17:52

Hol

Każdy, kto wchodzi do dworu głównym wejściem, znajdzie się najpierw w holu – przestronnym pomieszczeniu za dnia oświetlonym przez blask światła wpadający przez wysokie okna, a wieczorami przez najeżone świecami kandelabry. Po posadzce niesie się stłumione echo kroków, a pomieszczenie to stanowi zaledwie wstęp do wspaniałych pomieszczeń znajdujących się dalej. Szerokie schody prowadzą prosto na piętro, a rozchodzące się korytarze do poszczególnych skrzydeł dworku i znajdujących się tam pomieszczeń.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hol Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hol [odnośnik]08.08.18 0:15
| 28.07?

Festiwal Lata zbliżał się wielkimi krokami. Elise już nie mogła się doczekać tego wielkiego wydarzenia, bo choć bywała już na festiwalach jako nastolatka, to ten miał być specjalny, pierwszy dorosły, na którym miała pojawić się jako debiutantka, panna na wydaniu. Ekscytowała się niemal tak, jak swoim pierwszym sabatem, i od kilku dni ciągle przymierzała przed lustrem suknie, próbując wybrać kreacje najlepsze na festiwal. Nie mogła pokazać się w czymś nijakim, musiała olśnić wszystkich, tak, by jakiś przystojny kawaler zechciał wyłowić jej wianek.
Żałowała, że nie ma tu obok Marine lub Flaviena, albo Elodie, która lepiej znała się na modowych zawiłościach. Na Ophelię nie mogła liczyć, na dużo starszych kuzynów też raczej nie – bo co mężczyźni po trzydziestce mogli wiedzieć o sukniach odpowiednich dla debiutantki? Gdyby tylko sieć Fiuu działała jak należy, mogłaby wskoczyć w kominek i przenieść się na wyspę Wight, ale niestety, najprawdopodobniej miała ujrzeć Marine, Flaviena i Elodie dopiero na festiwalu. Teraz była uziemiona w Nottinghamshire i mogła utrzymywać kontakt z niemieszkającymi tu bliskimi tylko listownie.
Mogła się zwrócić tylko do swojej matki z prośbą o to, by jej doradziła, czy suknia, którą wybrała, będzie odpowiednia. Mając ją na sobie wypadła ze swoich komnat, ale matki nie było w jej kwaterach, więc musiała sprawdzić w pokoju muzycznym. Kilka lat po śmierci Rosalind Cassiopeia znów czasem lubiła zamykać się tam i grać na fortepianie tęskne, nostalgiczne melodie, ale na pewno się ożywi, mogąc pomóc córce w doborze kreacji na festiwal.
Szła właśnie korytarzem niedaleko holu, i właśnie minęła róg, kiedy poczuła, jak ktoś prawie na nią wpada. Cofnęła się odruchowo, zastanawiając się, kto szedł tak raptownie i niemal zwalił ją z nóg. Nie spodziewała się, że może napotkać na swojej drodze jedną z największych zakał szlacheckiego świata, jakie znała, chyba tylko Weasleyowie byli gorsi. Na widok znienawidzonego Ollivandera jej nosek natychmiast się zmarszczył. Co to indywiduum robiło w posiadłości Nottów? Niestety podejrzewała, jaka jest odpowiedź, taka jak zawsze – Ollivander był krewnym jej ciotki, matki Percivala i Eddarda. Dlatego właśnie czasem tu bywał, i dlatego Elise od dzieciństwa musiała go znosić, odkąd ich matki uznały, że przedstawienie ich sobie będzie dobrym pomysłem. Ale to była niechęć od pierwszego wejrzenia – odkąd wzrok kilkuletniej wówczas Elise padł na rok starszego chłopca w niechlujnie zapiętej szacie, już wiedziała, że się nie polubią, a Hogwart tylko to przypieczętował, kiedy on wylądował w Gryffindorze wśród szlamu i ich sympatyków, a ona, jak przystało na lady Nott, trafiła do Slytherinu ledwie Tiara dotknęła jej włosów. A jak wiadomo, Gryfoni i Ślizgoni nie znosili się z zasady i Elise nie była wyjątkiem, przekonana, że nikt o wartościowych poglądach nie trafiał do Domu Lwa. Po prostu nie i już, członkowie tego domu zawsze jawili jej się jako bezczelni, niewychowani i szlamolubni.
- Powinieneś bardziej baczyć na to, jak chodzisz – rzekła wyniośle. – Co tutaj robisz? – zapytała niechętnie, przyglądając mu się z wyższością. Nie uważała go za równego sobie, pamiętając, że przyjaźnił się z mugolakami, i współczuła biednej Marine, że musiała z tym zakalcem zatańczyć na sabacie. Dziwiła się, że Nottowie jeszcze pozwalają mu to bywać, bo gdyby to zależało od niej, nie miałby tu wstępu.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]08.08.18 1:47
28.07

Lipiec płynął powoli, a Titus jak zwykle spędzał go głównie w rodzinnej posiadłości tudzież Różdżkarni, gdzie pracy było co nie miara, odkąd anomalie zawisły na Wielką Brytanią. Nowi klienci pojawiali się w sklepie co rusz, zalewając Ollivanderów falą pytań, wątpliwości oraz próśb. Pracował więc bez wytchnienia, po robocie spędzając czas z młodziutkimi szlachciankami, zapraszanymi do Lancaster przez jego matkę...
Tego dnia udało mu się wyrwać - dawno już nie odwiedzał włości Nottów i nie miał okazji porozmawiać z kuzynem Percivalem, którego przecież od zawsze darzył sympatią. Jego niesamowite opowieści rozbudzały wyobraźnię młodego Ollivandera już za czasów dziecięctwa i to właśnie z nim miał nadzieję zamienić dzisiaj kilka słów. Nie widzieli się całe wieki! Titus miał wrażenie, że powoli zapomina jak w ogóle jego kuzyn wygląda!... A przecież to się nie godzi, szczególnie teraz, kiedy rodzina winna trzymać się razem. Tak czy owak dotarł w końcu do dworu Nottów, aktualnie przemierzając korytarze rodowej posiadłości, którą w gruncie rzeczy znał całkiem nieźle, bywając tu za dzieciaka i wesoło hasając po okolicy. Długie poły szaty otaczały jego sylwetkę, trzepocząc z każdym kolejnym krokiem jak ogromne skrzydła nietoperza. Minął kolejny róg i o mało nie wpadł tam na drobną istotkę podążającą w przeciwnym kierunku. Elise... Szczerze nie znosił tego okropnego dziewuszyska! Sprzeczali się już jako dzieci, a w Hogwarcie robił dosłownie wszystko byle jej dopiec i czasem naprawdę się udawało - nic nie sprawiało mu takiej przyjemności jak jej zirytowana mina. Skrzywił się - ufał, że tym razem uda mu się uniknąć tego jakże przyjemnego spotkania. Bla, bla, bla... Oczywiście od początku musiała zadzierać nosa, więc wywrócił jeno oczami, nazbyt teatralnie, tak, by nie umknęło to jej uwadze.
- Mógłbym powiedzieć to samo. - rzucił w odpowiedzi, a gdy zapytała co tu właściwie robi, rozchylił usta, chcąc zdradzić powód swojej wizyty, jednak... właśnie! Coś wpadło mu do głowy, więc złączył wargi, wykrzywiając jej w lekkim, aczkolwiek złośliwym uśmiechu.
- Co tu robię? Twoja mama nie wspominała, że będę tu dzisiaj? Myślałem, że już mnie oczekujesz. - uniósł nieznacznie jedną brew, splatając dłonie przed sobą. Nie mówił wszystkiego, chciał przez chwilę potrzymać ją w niepewności i może popatrzeć jak próbuje rozwikłać tę zagadkę, jak z tego wszystkiego paruje jej mózgownica.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Hol [odnośnik]08.08.18 14:46
Elise zawsze zastanawiało, co Percival widział w dużo od siebie młodszym Titusie który nie miał zbyt wiele wspólnego z wartościami wyznawanymi przez Nottów. Zawsze współczuła kuzynostwu takiego krewnego i cieszyła się, że sama nie dzieli pokrewieństwa z Titusem Ollivanderem i nie musi uważać go za swoją rodzinę. W każdym razie na pewno nie byli spokrewnieni blisko, bo była świadoma, że wszystkie rody były ze sobą powiązane. Innych Ollivanderów nie znała zbyt dobrze, ale wiedziała, że jej ojciec niedawno przestał szanować ten ród, odkąd Ollivanderowie opowiedzieli się po stronie mugoli. To był naprawdę dobry i stary ród, o długich korzeniach i dobrych różdżkarskich tradycjach – ale jej ojciec gardził mugolami, szlamem i tymi, którzy ich popierali, i uczył tej pogardy córki. Elise nie znosiła Titusa na długo przed tym, zanim jego ród wybrał złą ścieżkę, bo on zawsze był jakiś inny, wypaczony, a Hogwart i trafienie do najbardziej zdeprawowanego domu tylko to pogłębiło. Titus Ollivander został Gryfonem, wpadł w złe towarzystwo i był naprawdę niegrzeczny, o czym nie omieszkała donosić krewnym, skarżąc się na jego zachowanie w listach oraz kiedy w wakacje wracała do domu. W szkole robiła wszystko, żeby mu dopiec, a on nie pozostawał jej dłużny i nakręcali się wzajemnie. Każdy z otoczenia Elise wiedział o jej niechęci do Ollivandera, który był znany z fatalnego dobierania sobie znajomych i przyjaźnienia się z mugolakami i mieszańcami. Nie miało znaczenia, że ich rody żyły w dobrych stosunkach, Titus był czarną owcą, Elise była tego całkowicie pewna, więc przyjaźń między nimi była całkowicie wykluczona.
- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, znajduję się u siebie – powiedziała wyniośle, wciąż patrząc na niego jak na coś bardzo brzydkiego i oślizgłego, co przykleiło jej się do buta. Poza tym, była kobietą, więc to jej należało ustępować z drogi i przepuszczać ją, ale przywykła już, że Ollivander był nieuprzejmy i niewychowany. Bez żadnego pomyślunku biegał po korytarzach, w przeszłości nie raz ją potrącając. – Miałabym oczekiwać ciebie? Chyba sobie kpisz! – prychnęła. – Z całą pewnością jesteś jedną z ostatnich osób, których mogłabym oczekiwać, Titusie Ollivander – dodała. Niby dlaczego miałaby go oczekiwać? Nie cierpiała go, dla jej rodziny też nie było to żadną tajemnicą. Jej matka szybko odpuściła próbom zakolegowania tej dwójki i sama też nie darzyła młodego Ollivandera sympatią, ani jego rodziców, którzy najwyraźniej zbyt dużo mu pobłażali, i zawsze odnosiła się do nich chłodno, a w wyuczonej uprzejmości było coś wymuszonego. W konflikcie młodych stała całkowicie po stronie Elise, zadowolona z tego, że jej córka wyznaje słuszne poglądy i nie chce przyjaźnić się z chłopakiem, który przystaje z plebsem. Cassiopeia Nott byłaby o wiele bardziej zmartwiona, gdyby Elise lubiła Titusa.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]08.08.18 15:14
Był spokojny i wciąż uśmiechał się w ten sam sposób, który zwykle nie zwiastował niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Pokręcił delikatnie głową, cicho przy tym cmokając.
- JESZCZE u siebie, już niebawem inna posiadłość zostanie twoim domem. Możesz więc zacząć się odzwyczajać od korytarzy Ashfield Manor. - westchnął, wodząc spojrzeniem naokoło i ponownie zamilkł, wcale nie spiesząc się z wyjaśnieniami. Powrócił spojrzeniem do młódki, leniwie przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą - Zważ na słowa, lady Nott, nie godzi się tak traktować przyszłego NARZECZONEGO. A może powinienem zwracać się do ciebie per lady Ollivander? - uniósł lekko jedną brew - Tak się składa, że jestem tutaj na swatach, Elise, swatach z tobą, nasze rody zadecydowały, że połączą nasze ścieżki na wieki wieków... Słowo się rzekło, nestorzy zawarli pakt, rodzice ci nie mówili? - zapytał, udając niemałe zdziwienie, chociaż figlarne iskierki tańczyły w jego jasnych oczach. Oczywiście, że kłamał! I jego rodzice doskonale wiedzieli o niechęci, jaką młody Ollivander darzy pannę Nott i chociaż matka próbowała wcisnąć mu wszystkie możliwe damy Wielkiej Brytanii, to Elise zdecydowanie znajdowała się na szarym końcu owej niespisanej listy. Ojciec także nie przepadał za tą gałęzią Nottów, bo lord Nott zdecydowanie zbyt głośno wygłaszał swoje poglądy, a przecież winien się ich wstydzić, tak samo zresztą jak jego beznadziejna żona i okropne córki. Magiczny świat był jednością i jednością powinien zostać, łącząc pod niebem wszystkich czarodziejów, nie tylko tych o szlachetnej krwi. Mugole? Ollivanderowie zobowiązali się chronić życie, nie patrząc na to czy jest ono czarodziejskie czy nie. W przeszłości pielęgnowali enty żyjące na ich ziemiach, teraz mieli stanąć w obronie ludzi, bez względu na ich korzenie. Miłowali naturę, przyrodę, po prostu życie i nie rozumieli bezsensownego rozlewu krwi, do którego dążyły niektóre z arystokratycznych rodów. Zawsze byli panami miłościwymi i spokojnymi, mędrcami, którzy nie pakowali się w politykę i nie pragnęli władzy, podążając za całkiem innymi ideałami - chociażby za wiedzą, bo to ona zajmowała pierwsze miejsce w ich hierarchii wartości.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Hol [odnośnik]08.08.18 15:58
Elise wiedziała, że pewnego dnia wyjdzie za mąż, raczej prędzej niż później, i raczej nie będzie to inny Nott, chociaż kto wie? W każdym razie najprawdopodobniej miała opuścić Ashfield Manor i zamieszkać u boku męża, którego wybiorą dla niej rodzice, skrycie liczyła, że będzie to ktoś z rodu, który światopoglądowo jest bliski Nottom, bo nie chciałaby rezygnować z salonowego życia. Za bardzo kochała błyszczeć i lśnić na salonach, uwielbiała bale, podwieczorki i przyjęcia, więc nie czułaby się szczęśliwa w którymś z ponurych rodów, który rzadko zapuszczał się na salony.
Ale z całą pewnością jej rodzice nie zmarnowaliby dobrej krwi Nottów, oddając córkę rodowi, który wybrał przegraną sprawę i zdradzał szlacheckie wartości. Nie oddaliby jej miłośnikowi mugoli, mogąc użyć córek do zawarcia znacznie lepszych sojuszy z rodzinami, które nie pluły na tradycje. Najwyraźniej niektóre stare sojusze powinny odejść w niepamięć i było to zapewne kwestią czasu.
Zaręczyny z Ollivanderem byłyby dla niej najgorszym koszmarem, chyba wolałaby rzucić się z najwyższej części Ashfield Manor niż za niego wyjść. Ale ufała uprzedzeniom i niechęciom ojca, temu, że zawsze kierował się dobrem rodu – a wybranie Ollivandera, i to Titusa, byłoby jak strzelenie sobie klątwą w stopę, tym bardziej, że pozostały mu już tylko dwie córki, dwie opcje na zawarcie korzystnych dla rodu małżeństw.
- Jesteś zwyczajnie bezczelny – prychnęła, unosząc dumnie podbródek. Bo choć w pierwszej chwili w jej oczach błysnął strach, zdawała sobie sprawę, że to niemożliwe, że to kolejny z jego głupich żartów. Elise może i nie grzeszyła wybitną inteligencją, ale była świadoma, że Titus Ollivander nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Nie wiedziała, czy ojciec już coś działał w kierunku szukania jej narzeczonego, bardzo możliwe, że tak, ale z całą pewnością nikt jej dziś nie informował o przybyciu Titusa, a już na pewno nie uprzedzał, że Titus ma się spotkać z nią. – Naprawdę myślisz, że mogłabym się na to nabrać, że moja rodzina oddałaby mnie komuś takiemu jak ty? Chyba nie ma takiej, która mogłaby cię zechcieć, więc zapewne czeka cię ciężki żywot starego kawalera, Titusie Ollivander, albo małżeństwo z jakąś brzydką trollicą, której też nikt inny nie zechce. – W przeciwieństwie do niego była dobrą młodą lady, która pamiętała o wartościach swojego rodu, nie deptała pamięci swoich przodków, przyjaźniąc się z przybłędami, które nigdy nie powinny znaleźć się w Hogwarcie. Oczywiście Elise w swoich uprzedzeniach była mocna tylko w myślach i słowach, nie była tak radykalna, żeby czynić komuś faktyczną krzywdę. Nie marzyła o rozlewie krwi, a tylko o świecie, gdzie szlachetnie urodzeni mogliby znajdować się na szczycie społecznej hierarchii, ponad całą resztą, i zawsze mogliby liczyć na wyjątkowe traktowanie, którego brak tak doskwierał jej w Hogwarcie. Prędzej odgryzłaby sobie język niż powiedziała, że mugolacy mogą być równi czystej krwi. Z premedytacją ignorowała fakt, że w szkole wielu mugolaków i mieszańców wyprzedzało ją w nauce – ale wychodziła z założenia, że gdyby tylko chciało jej się uczyć tylu bzdur, spokojnie przegoniłaby ich wszystkich, po prostu miała inne, ważniejsze priorytety, a koneksje i tak były cenniejsze niż umiejętności. W przeciwieństwie do ludzi znikąd nie musiała się martwić o przyszłość, ta była oczywista: wyjdzie za mąż nie z miłości, a z powodów politycznych, i będzie żyć wygodnie u boku małżonka. Dla niej radzenie sobie w szkole to nie był żaden dowód, szlachetna krew była najlepsza ze wszystkich, a Skorowidz Czystości Krwi stanowił dla niej prawdziwą wyrocznię w kwestii tego, z kim warto się zadawać, a z kim nie. Rody miały za sobą długie magiczne tradycje, a co mieli mugolacy? Zupełnie nic, zwykły łut szczęścia, że obudziła się w nich moc, więc powinni zostać tam, gdzie ich miejsce – wśród mugoli.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]24.08.18 1:33
Nic nie sprawiało mu takiej satysfakcji jak utarcie jej tego zadartego nosa, więc gdy lekki przestrach błysnął w wielkich oczach panienki Nott, na usta Titusa wpłynął delikatny uśmiech. Wywrócił oczami na jej słowa, kręcąc z politowaniem głową. Jeśli myślała, że sprawi mu tym przykrość, to się przeliczyła. Zacmokał.
- Cóż, nie musisz mi wierzyć, bylebyś później nie była zdziwiona. - wzruszył ramionami, nie wychodząc ze swojej roli. Nie miał zamiaru przyznawać się do kłamstwa, ba! Ciągnął to dalej, splatając palce obu dłoni za plecami i przechadzając się z wolna wokół lady Nott - Fakt, wolałbym zostać starym kawalerem, ale niestety moi rodzice zadecydowali za mnie i wybrali mi jedną brzydką trollicę, której nikt inny nie chciał. - zatrzymał się, ponownie wbijając w dziewczynę spojrzenie - Chodzi mi o ciebie, tak dla wyjaśnienia. - pochylił się nieznacznie w jej stronę, znowu przywołując na usta lekki, aczkolwiek złośliwy uśmiech. Zawsze miał ją za durną kretynkę, która więcej kłapała jadaczką niż myślała, więc uznał, że trzeba jej wszystko przedstawić jasno i klarownie, bo inaczej może nie zrozumieć. Czasem sam się zastanawiał jak właściwie doszło do tego, że udało jej się skończyć Hogwart! A za każdym razem gdy któreś z nieszlachetnych dzieci radziło sobie lepiej z którąkolwiek dziedziną magii, nie mógł się powstrzymać od komentarza. Nie miała z nim łatwo w czasach szkolnych i vice versa, bo Elise potrafiła kąsać jak prawdziwa żmija - Że też nie oddali cię jeszcze na mokradła Yaxleyów, dogadałabyś się z tamtejszymi mieszkańcami. - roześmiał się, pijąc oczywiście do tamtejszych trolli - Wreszcie znalazłabyś się wśród swoich! - aż klasnął w dłonie, najwidoczniej uważając swoje słowa za nader zabawne i równie błyskotliwe. Miał iście prostackie poczucie humoru, ale tu znowu wychodziło z niego gryfońskie wychowanie, które czasem spędzało sen z powiek jego rodziców. Matka zamęczała się tym bardziej, stojąc między niezadowolonym ojcem, a swoim ukochanym pierworodnym i trwało to naprawdę długo, zanim pan Ollivander doszedł do wniosku, że wyborów Tiary Przydziału nie warto kwestionować, a dom Godryka Gryffindora także może wychować wartościowych czarodziejów. Teraz żyli w naprawdę dobrych stosunkach, zaś Gideon był dla swojego syna prawdziwym wzorem do naśladowania, bohaterem... On zresztą także dostrzegał potencjał drzemiący w młodym adepcie różdżkarstwa.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Hol [odnośnik]24.08.18 18:20
Niechęć Elise do Titusa nie słabła z biegiem lat. Teraz przypominała sobie dokładnie, za co i dlaczego nigdy go nie lubiła. Nigdy nie darzyła go szacunkiem, jakim darzyła innych szlachetnie urodzonych. Titus znajdował się jak dla niej na podobnej pozycji co Weasleyowie – godny pogardy i nie zasługujący na jej uwagę, nie dbający o tradycje przodków i zmierzający prosto do upadku. Wierzyła, że to kwestią czasu. Nikt, kto przyjaźnił się ze szlamami, nie mógł wyjść na prostą i stać się wartościowym członkiem ich społeczności, nie wspominając o byciu wartościowym kandydatem na męża.
Nawet ona nie była aż tak naiwna, żeby mu wierzyć. Przecież znała swoją rodzinę lepiej niż on. Wiedziała, że jej ojciec miał bardzo silne parcie na szlacheckie wartości, na utrzymanie czystości krwi oraz szacunku społeczeństwa. Nottowie nie byli byle kim, to oni stworzyli Skorowidz Czystości Krwi. A Elise nie szanowała nikogo, kto przyjaźnił się z mugolakami i nawet się tego nie wstydził, choć powinien. Dla Elise to odpowiednie znajomości zawsze były ważniejsze niż wyniki w nauce; i tak uważała, że jest lepsza od innych i nie potrzebuje do tego wybitnych ocen, bo przecież to nauczyciele się nie znali i nie doceniali jej, woląc chwalić plebs, spośród którego sami w większości się wywodzili.
- Nie wygłupiaj się – wycedziła, spoglądając na niego z wyższością, mimo że była parę centymetrów niższa. Swego czasu, w dzieciństwie zastanawiała się nawet, czy Ollivander nie nosił w sobie pokrewieństwa z goblinem lub skrzatem domowym, bo był wyjątkowo pokraczny i niewyrośnięty, nawet po skończeniu szkoły wciąż wyglądał jak chłopiec, nie mężczyzna. Naprawdę trudno było uwierzyć, że jego ojciec był spokrewniony z matką Percivala i Eddarda, którzy byli wspaniałymi i wartościowymi czarodziejami. Ale cóż, może to po prostu Titus był czarną owcą swojej rodziny. – Moja rodzina nigdy nie wybrałaby ciebie na mojego męża, wiem to bo dobrze ich znam i w przeciwieństwie do twoich rodziców, moi dbają o to, bym obracała się w odpowiednim dla mnie gronie, do którego ty nie należysz – mówiła, zastanawiając się w duchu, jak Ollivanderowie mogli mu pozwalać na bycie tak niegrzecznym wobec damy. – Z całą pewnością niedługo oświadczy mi się ktoś wyjątkowy, ktoś, kto nie przyjaźni się z dziećmi mugoli. Nawet trolle Yaxleyów byłyby przyjemniejszym towarzystwem od ciebie – dodała wciąż tym samym wyniosłym tonem, kiedy on ją obrażał, nazywając trollicą. Nie była może aż tak piękna jak jej kuzynki wile (i bardzo żałowała, że nie ma w sobie domieszki wilej krwi, choćby po to, by cisnąć w Ollivandera kulą ognia), ale niczego jej nie brakowało jak na ludzkie standardy, na tle dziewcząt w Hogwarcie wyróżniała się urodą. Jedynie przy wilach stawała się niewidzialna (jak każda panna bez domieszki krwi wili), czego zawsze im zazdrościła, bo nie lubiła, kiedy ktoś ją wyprzedzał, jeśli chodzi o ilość przyciąganego zainteresowania jej osobą. Ale zawsze miał kto pisać za nią eseje, kiedy nie chciało jej się tego robić samej. – Nadal przynosisz swojej rodzinie wstyd, przyjaźniąc się z pospólstwem? – zmarszczyła nosek na samą myśl o czymś tak obleśnym, jak spoufalanie się z plebsem, którego krew nie była czysta, a nazwiska nie widniały w Skorowidzu. – Może powinieneś przełamać swoją różdżkę i przyłączyć się do swoich przyjaciół, bo w naszym świecie żadna cię nie zechce.
Choć momentami miała ochotę go spoliczkować lub przynajmniej wsadzić mu na głowę najbliższą wazę, starała się nad sobą panować. Nie chciała się zniżać do jego prostackiego poziomu i do dennych gryfońskich numerów, z których słynęli przedstawiciele tego żałosnego domu szlamolubów i chojraków. Była damą, więc musiała być ponad takie rzeczy. Choć gdyby nie anomalie, to z pewnością korciłaby ją myśl o połechtaniu go jakimś złośliwym urokiem. Kiedyś w Hogwarcie wyczarowała mu jelenie rogi, rzucając w niego zaklęcie, kiedy nie patrzył; rzucanie zaklęć ludziom w plecy nie było dla niej czymś moralnie nagannym, jeśli to ona lub ktoś z jej przyjaciół byli stroną rzucającą owe zaklęcie. Częściej to drugie, bo z reguły chowała się za plecami innych Ślizgonów, biernie przyglądając się dręczeniu mugolaków, ale samej nie biorąc w nim aktywnego udziału. No, ale matka zabroniła jej używania czarów bez potrzeby, więc musiała oprzeć się pokusie sięgnięcia po różdżkę i pozostało im przerzucanie się inwektywami, dopóki nie zjawi się ktoś, kto im przerwie.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]23.09.18 1:57
- Blablabla... - pokręcił głową, unosząc jedną rękę na wysokość ramienia i kilkukrotnie złączył i odłączył palce z kciukiem, żeby jej pokazać jak kłapie jadaczką i jak bardzo go to nie obchodzi.
- Naprawdę w to wierzysz? Biedna, naiwna Elise. - westchnął, ponownie wprawiając w ruch łeb - pokręcił głową, cmokając przy tym głośno - Nie sądzę by spojrzał na ciebie którykolwiek kawaler, twoi rodzice musieliby chyba rzucić na niego Imperiusa... - wywrócił oczami - Wróżę ci staropanieństwo, moja droga. - westchnął, kiwnąwszy przy tym głową. Podejrzewał, że to byłby dla niej największy koszmar i kompletnie, kompletnie tego nie rozumiał! Inne dziewczyny miały marzenia, ambicje, wielkie plany na przyszłość, a czego ona chciała? Godnie wyjść za mąż? Dla młodego Ollivandera było to totalnie popieprzone.
Wywrócił oczami na jej słowa, ale milczał, nie zamierzając odpowiadać na to pytanie. Oczywiście, że ciągle przyjaźnił się z wieloma czarodziejami o nieszlachetnej krwi, że widywał się z nimi, chociaż wcale nie powinien, chociaż nestor zabronił, a ojciec patrzył nań czujnym okiem, chociaż matka prosiła by nie pakował się więcej w kłopoty, jeśli chce zostać w ojczyźnie... Lekki uśmiech wykrzywił jego usta, kiedy spomiędzy pełnym warg panienki Nott wypadły kolejne słowa.
- Och, naprawdę? Tak się składa, Elise, że moi przyjaciele świetnie sobie radzą z magią, w przeciwieństwie do ciebie. - uniósł obie brwi. Prawda to - wielu z jego plebejskich znajomych świetnie radziło sobie z czarami, nawet tymi skomplikowanymi! Przekonał się nie raz Ollivander, że pochodzenie nie miało tu żadnego znaczenia - Opanowałaś już podstawowe zaklęcia czy może powinni cię cofnąć do pierwszej klasy? A może to właśnie ty powinnaś przełamać swoją różdżkę i zaprzestać czarów, bo przynosisz swojej rodzinie wstyd za każdym razem kiedy ją unosisz. - taki był mądry, bo sam nie miał nigdy problemów z nauką, ba! Egzaminy zdawał śpiewająco już od pierwszej klasy, chociaż spędzony w Hogwarcie czas dzielił na prace domowe, ćwiczenia i durnowate wygłupy. Państwo Ollivander nie raz dostawali listy, w których narzekano na zachowanie panicza, a Titus z kolei nie raz dostawał z tego powodu wyjce, ale nijak to na niego nie wpływało. Od zawsze był butny i podążał własnymi ścieżkami, chociaż te wyznaczone przez rodzinę mogłyby wydawać się jedynymi prawidłowymi. Szedł jeno drogą różdżkarstwa, odnajdując w tym prawdziwą pasję i... i to by było na tyle, jeżeli chodzi o bycie przykładnym Ollivanderem.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Hol [odnośnik]23.09.18 14:14
Titus jak zwykle pozostawał niezwykle irytujący i bezczelny. To było aż straszne, jaki wstyd przynosił swojej rodzinie. A przecież Ollivanderowie, mimo tego niedawnego i jakże niestosownego poparcia dla sprawy mugolskiej, zawsze pozostawali szanowanym rodem. Starym, o długich korzeniach i równie długich tradycjach różdżkarskich. Sama nosiła różdżkę zakupioną w ich sklepie, wykonaną zapewne przez jednego z krewniaków Titusa. Długo żyli w przyjaźni z Nottami, choć Elise nie wiedziała, jak długo ta przyjaźń przetrwa, jeśli Ollivanderowie nie pójdą po rozum do głowy. Ale Titus był czarną owcą, największą zakałą z nich wszystkich. Współczuła jego rodzicom, że mieli tak okropnego syna, który nieuchronnie staczał się ku upadkowi, ściągany tam przez plebejskich znajomych.
Ją zawsze uczono wartości szlachetnej krwi, przestrzegano przed niestosownymi znajomościami. Rodzice zawsze wpajali jej, że mugole są prymitywni i źli, a mugolacy wcale nie są lepsi, podstępem dostając się do świata magii i panosząc się w nim. Nigdy nie korciło jej, by złamać zasady. W Hogwarcie nosiła głowę wysoko i jak większość Ślizgonów patrzyła z góry na wszystkich, których krew nie była czysta oraz na tych, którzy zadawali się z pospólstwem jak równy z równym – jak Titus. Była niezwykle dumna z bycia Nottem, swoje nazwisko obnosząc jak cenną koronę. Bo przecież to nazwisko, a nie oceny, otwierało jej wszystkie liczące się drzwi. Nie musiała być wzorową uczennicą, żeby być dobrą lady. Nie chciało jej się uczyć tylu nieinteresujących rzeczy, choć w czarach nie była taka najgorsza, w końcu czarownica o jej statusie musiała potrafić posługiwać się różdżką. Oczywiście, że niektórzy byli od niej lepsi, ale plebs był o wiele bardziej zdesperowany, bo nie miał takich możliwości, jakie miała Elise, nie miał takiego majątku i szacunku, jaki mieli Nottowie. Wiedziała, że nawet mugolacy często wyprzedzali ją w nauce, ale uważała, że gdyby tylko jej się zechciało, byłaby od nich dużo lepsza. Tyle, że miała zupełnie inne priorytety w życiu i nie lubiła się uczyć.
- Gdybym tylko chciała, z łatwością bym ich wyprzedziła – oznajmiła więc, dumnie unosząc podbródek. Titus ją obrażał, ale nie mogła dać się sprowokować, bo zapewne właśnie na to liczył. Na to, żeby to ona pierwsza wyciągnęła różdżkę, by mógł się potem skarżyć, że młoda Nottówna sama go zaatakowała. – Ale wybitne oceny nigdy nie były mi potrzebne. Nie potrzebuję ich, żeby być kimś. – Bo niby do czego? Musiała być obeznana ze sztuką, etykietą i historią rodów, a także dobrze tańczyć i umieć się zaprezentować na salonach, gdzie nikt nie pytał, ile miała „wybitnych” na sumach czy owutemach. Nie zamierzała przecież pracować. Ministerialne posady były dobre dla mężczyzn i to od nich wymagano lepszych wyników, ona wolała spełniać się w roli lady. W końcu ambicją każdej dobrej damy było właśnie to: godne zamążpójście i spełnianie się w typowo kobiecych rolach. W świecie wyższych sfer kobiety o ambicjach zawodowych były postrzegane jako dziwaczki i nie inaczej postrzegała je Elise. Dziwaczki, odstępczynie, które zamiast wychodzić za mąż myślały o jakiejś bzdurnej karierze. Niedorzeczność, zwłaszcza że przecież miały wszystko i nie żyły w ubóstwie jak kobiety z plebsu. Chętnie więc je obgadywała i wyśmiewała, nie rozumiejąc podobnych ambicji ani tego, czemu niektóre kobiety tak usilnie chciały wejść w męską rolę.
- To ty przynosisz swojej rodzinie wstyd i jesteś zakałą Ollivanderów, zadając się z mugolakami i mieszańcami. To takie niestosowne, Titusie! Ale od dawna wiedziałam, że dla ciebie już nie ma żadnej nadziei – ubolewała ostentacyjnie nad jego marnym losem, który miał go czekać.
Ale wtedy usłyszała kroki i na korytarzu pojawiła się lady Cassiopeia Nott we własnej osobie, matka Elise. Wyglądała jak starsza wersja swojej córki o podobnym odcieniu włosów oraz kształcie i kolorze oczu. Mimo przekroczenia czterdziestego roku życia wciąż była piękna.
- Co tu się dzieje? – zapytała, spoglądając na Titusa wyniośle i z niechęcią. Nie od dziś było wiadomo, że nie przepadała za tym zepsutym młodzieńcem, choć jak przystało na lady zachowywała się uprzejmie, ale w jej głosie i spojrzeniu można było wyczuć chłód. Titus zdecydowanie nie był odpowiednim towarzyszem dla jej córek i tolerowała go w tym domu niechętnie, był w końcu krewnym żony brata jej męża. – Chodź, Elise, obejrzymy twoje festiwalowe kreacje – dodała, wyczuwając, że córka potrzebowała wybawienia od tak niegodnego towarzystwa i sama również chciała ją odciągnąć od Titusa, który świecił zdecydowanie złym przykładem.
Elise rzuciła jeszcze Titusowi pogardliwe, niechętne spojrzenie, a potem oddaliła się wraz z matką w kierunku swoich komnat, zostawiając go na korytarzu.

| zt.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]26.09.18 23:16
- Jaaasne. - pokręcił z dezaprobatą głową. Coś mu się nie chciało wierzyć! Ale zawsze miał ją za leniwą kretynkę, więc dopóki nie zobaczy to nie uwierzy. Co prawda miał sposobność obserwować jak radzi sobie z zaklęciami, ale pamiętał tylko wszelkie porażki, inne rzeczy po prostu puszczając w niepamięć. Na jej kolejne słowa tylko wywrócił oczami, bo nie znalazł żadnych odpowiednich słów. Wyznawali kompletnie różne wartości. Dla niej najwidoczniej kimś mógł być każdy durny szlachcic, który miał szczeście urodzić się w bogatej rodzinie, dla niego na bycie kimś trzeba było sobie zapracować. Nazwisko nie miało żadnego znaczenia, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w ich świecie to tak nie działa i większość niestety myśli tak jak Elise. Przykre... Ufał jednak, że nadejdą czasy rewolucji, że sięgną w końcu dna, że spłoną i magiczny świat odrodzi się jak feniks z popiołów, a nowy porządek będzie znacznie lepszy od tego, który znali do tej pory. Zmarszczył brwi, po czym rozchylił usta, ale zanim wypadło z nich jakiekolwiek słowo, usłyszał kroki odbijające się echem od kamiennych ścian i zobaczył... ją. Lady Cassiopeie Nott, matkę Elise we własnej osobie. Wyprostował się i skłonił nisko gdy podeszła bliżej.
- Lady Nott. - powitał ją grzecznie, całkowicie zmieniając swoje zachowanie. Milczał, bo nie zamierzał się jej tłumaczyć, zresztą co by miał powiedzieć? Musiałaby być głupia albo ślepa żeby nie wiedzieć, iż ta dwójka zdecydowanie nie darzyła się sympatią. W tej chwili Ollivander był jej nawet wdzięczny, że zabrała ze sobą córkę, bo mogliby tutaj tak stać i się kłócić aż do wieczora, a on zamierzał jeszcze odwiedzić innych Nottów; ostatecznie nie po to tu przyszedł żeby się sprzeczać z Elise. Ponownie się skłonił, gdy zaczęły odchodzić, przez chwilę patrząc za nimi.
- Elise, milady... ufam, że spotkamy się na festiwalu! - zawołał za nią, obserwując kobiece sylwetki dopóki nie zniknęły za rogiem. A później pokręcił z uśmiechem głową i sam ruszył w przeciwną stronę.

/zt


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Hol [odnośnik]26.12.18 21:50
| 10.10., po szczycie

Dzisiejsze wydarzenia były prawdopodobnie najbardziej traumatycznymi w całym osiemnastoletnim życiu Elise. Młoda dziewczyna chyba nigdy nie najadła się tyle strachu. Przerażenie wyzwalało we wszystkich niemal prymitywne instynkty i przede wszystkim wolę przetrwania. Nottówna nie czuła czegoś podobnego wcześniej, było to nowe i z pewnością nieprzyjemne uczucie. Nawet rany, ból i brudna, podarta suknia schodziły na dalszy plan w obliczu walącego się Stonehenge i chmary dementorów nad głowami. Nawet zdrada Percivala chwilowo zeszła na nieco dalszy plan, bo liczyło się tylko jedno – przeżyć i wrócić bezpiecznie do domu. Zdolne do wyssania duszy obszarpane poczwary były jedną z ostatnich rzeczy, które widziała, łapiąc za świstoklik, który miał ich wszystkich zabrać do domu.
W momencie, kiedy zadziałał, poczuła szarpnięcie. Zdążyła jeszcze dostrzec stłoczoną wokół rodzinę i doskakującego do świstoklika nestora, kiedy wszystko wokół zniknęło, rozmywając się w wirze barw. Ta podróż nie różniła się zbytnio od innych podobnych, choć gdy tylko wylądowali w dworze, nogi natychmiast się pod nią ugięły. Ból poobijanego ciała powrócił, ale znajomy zapach domu, który ją otoczył, zesłał na skołatane nerwy spokój – przynajmniej na krótki moment. Uciekli, byli w domu. Żyli.
Leżała na plecach na posadzce. Dłonie uniosła do twarzy, pozwalając sobie na szloch. Jej bliscy także nie wyglądali dobrze, wszyscy ucierpieli w wyniku trzęsienia ziemi. Słyszała gdzieś ponad głową ojca pomstującego na zdrajców, którzy do tego doprowadzili, zamiast pogodzić się z dominacją rodów konserwatywnych. Pomstował też na Percivala – którego, jak po chwili zauważyła Elise, tu nie było. Gdzie się znajdował?
Znajdowali się w holu. To tam zabrał ich powrotny świstoklik. Tylko Elise leżała na ziemi. Ojciec wraz ze swoim bratem oraz nestorem oddalili się do jednego z przyległych pomieszczeń, rozmawiając wzburzonymi głosami. Jej matka pochyliła się nad nią, szepcząc kojące słowa i pomagając jej usiąść i oprzeć się o ścianę. Zapewniła też, że zaraz wezwie prywatnego uzdrowiciela, z którego usług niekiedy korzystali – i mimo własnych obrażeń szybkim krokiem udała się po sowę, wcześniej przykazując Eddardowi, by zajął się ranną Elise i zabrał ją do komnat. Cassiopeia Nott nie była w stanie unieść córki, a było wątpliwe, by Elise w tym stanie była zdolna do samodzielnego pokonania kilku różnych schodów i korytarzy. Może nie było tak źle, ale zarówno młoda Nottówna, jak i jej matka prawdopodobnie wyolbrzymiały jej stan. Pozostawało jednak faktem, że Elise było słabo z bólu i strachu, i większy wysiłek w tym stanie niechybnie miał się skończyć omdleniem.
- Eddardzie? – rzuciła cicho i nieco płaczliwie do kuzyna, gdy tylko matka oddaliła się. Wyciągnęła w jego stronę zdrową dłoń, tę zranioną wciąż kurczowo przyciskając do piersi. Bolało. Prawdopodobnie coś sobie złamała. Oby uzdrowiciel przybył jak najszybciej i przyniósł jej ulgę w cierpieniu. Niewątpliwie będzie mieć sporo pracy ze wszystkimi rannymi Nottami, ale kobiety powinny mieć pierwszeństwo. Były słabsze i delikatniejsze.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]15.01.19 20:37
[po szczycie]

Kiedy upadł na trawę przed Ashfield Manor, nie wiedział co się dzieje. Jego blade dłonie drżały, a on przez chwilę tkwił w bezruchu. I chociaż próbował dźwignąć się na nogach to czuł, jak drżą pod jego ciężarem. Oddech miał ciężki, a w ustach nadal czuł ohydny posmak mazi, która wypełniała jego usta. Każdy oddech zwiastował kolejna dawkę bólu, który rozchodził się po lewej stronie żeber, a także w lewym nadgarstku. Jednakże to nic w porównaniu z tym, co czuł w środku. Ktoś go złamał, po raz pierwszy w życiu poczuł jak grunt osuwa się pod nogami, a on nie wie co ma dalej zrobić. Percival, swoja hańbiącą rodzinę decyzją, swoim jednoznacznym oderwaniem się od wszystkiego co przecież było im bliskie, sprawił, że wszystko legło gruzach, podobnie jak Stonehenge.
Nie było odwrotu - Percival nie był już członkiem rodziny, co było równoznaczne z wymazaniem go ze swojego życia, ale czy potrafił? Dręczyło go sumienie, w końcu przez długi czas Percy był dla Neda niedoścignionym wzorem, towarzyszem dziecięcych zabaw i powiernikiem wszystkich sekretów. Dzięki niemu zasilił szeregi Rycerzy, a teraz tak po prostu się od nich odwracał, od niego? Żal wypełniał go niemalże w pełni, pozostawiając miejsce na strach, przeszywający go aż do szpiku kości. To wszystko sprawiło, że do posiadłości wszedł przypominając ponurą karykaturę samego siebie. Mętlik w głowie sprawiał, że nie słyszał słów, wykrzykiwanych przez wuja Perseusa. Jedynie mglistym spojrzeniem powędrował za milczącą sylwetką ojca. I chociaż Cornelius był odwrócony do niego plecami, to nie mógł powstrzymać pytającego spojrzenia. Musiał wiedzieć, co dalej? Czy klamka zapadła? Czy Inara miała zostać odprawiona do rodzinnej posiadłości? To irracjonalne, ale w końcu jej potomek miał być Nottem, a szlachcic, dziedzic nie mógł utracić swego tytułu za błędy ojca. Wiedział doskonale, że tak to właśnie działa, ale w pewnym sensie roztoczył nad Inarą swoją ochronną pelerynę, akceptując ją jako członka rodziny, a tych nie się nie zostawia. Właśnie Percivalu, nie zostawia, gorzkość jego myśli pokrywała się z gorzkością, którą odczuwał w ustach.
Przez warstwę otępienia, dezorientacji i wszechobecnego strachu przebiła się dopiero ciotka Cassiopeia, która zwracając się do Neda i prosząc go o pomoc Elise, wyrwała go z gonitwy myśli, która zaczynała go męczyć. Owszem, nie wyglądał najlepiej, nikt nie wyglądał, ale nie miał w zwyczaju rozczulać się nad sobą, w przeciwieństwie do najdroższej kuzynki, której dobre ciało nie było przygotowane do znoszenia odnajdywania się w takich sytuacjach. Chociaż bardzo by tego chciał, nie potrafił przywołać na swoją twarz uśmiechu, która teraz wydawała się być wykuta w białym marmurze.
- Chodź, pójdziemy na górę - powiedział, wyciągając do niej prawą dłoń, lewą pozostawiając wzdłuż ciała. W innych okolicznościach zapewne wniósłby ja na górę, ale w chwili obecnej ból po lewej stronie był zbyt silny. Oczywiście, nie miałoby to większego znaczenia, gdyby Elise była niezdolna do wejścia na górę z jego pomocą. Wszakże chyba każde z nich nadal było pod wpływem działania adrenaliny. - Możesz chodzić? - spytał, starając się brzmieć łagodniej, ale słowa wypowiadane przez Neda były szare - pozbawione jakichkolwiek emocji. Tak było lepiej. Na razie.
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott
Re: Hol [odnośnik]16.01.19 2:30
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak leżała na podłodze. Może we wczesnym dzieciństwie, bo w starszym wieku zawsze przejmowała się tym, co wypada a co nie. Nie było szaleńczego biegania, tarzania się po posadzce czy targania sukienek. Teraz pierwszy raz w życiu było jej wszystko jedno, czy się pobrudzi, leżąc na posadzce. Cierpiała zarówno na ciele, jak i na duchu. Oddychanie przychodziło jej z trudem, ból w żebrach nie pozwalał jej się skupić. Nie mogła poruszać lewą dłonią, nadgarstek robił się z każdą kolejną minutą coraz bardziej siny i nabrzmiały. Wciąż była także roztrzęsiona po spotkaniu z dementorami. Dygotała i popłakiwała, mocno wstrząśnięta tym, co przeżyła. Percival. Walące się Stonehenge. Dementorzy. Tego było za wiele jak na młody, osiemnastoletni umysł żyjącej pod kloszem młódki, której nikt i nic nie przygotowało na podobne doświadczenia. Gdyby miała więcej sił i nie czuła się przygnieciona do ziemi przez ból i ciężar przeżyć, być może wpadłaby w histerię i zaczęła się miotać po holu i krzyczeć. Ale na ten moment nawet podniesienie się do pozycji siedzącej wydawało się prawdziwym wyczynem. Pewnie nawet gdyby stanął nad nią Percival nie wykrzesałaby z siebie dość energii, by zerwać się na równe nogi i rzucić się na niego. Choć może jednak...? Kto wie, jakie emocje wyzwoliłby w niej widok zdrajcy. Osoby którą kochała, a w jednej chwili znienawidziła za to, że zdradził ich ród, naraził ich na śmieszność i porzucił. Porzucił żonę, rodziców, braci i także ją, bo ważniejsi byli dla niego brudni mugole i szlamy. Dlaczego to zrobił, dlaczego? Nie potrafiła zrozumieć i wolałaby wierzyć, że to wszystko to tylko zły sen. Tylko ten ból był zbyt realny, aby to mógł być tylko sen...
Po policzkach spływały strumienie łez. Na moment przymknęła oczy, prawie odpływając, ale po chwili otworzyła je znowu, dostrzegając nad sobą znajomą sylwetkę Eddarda. Wyciągnęła do niego zdrową, prawą dłoń, ostrożnie muskając jego palce, próbując znaleźć w siebie dość sił, by podźwignąć osłabłe ciało. Udało jej się zacisnąć dłoń na jego dłoni i pozwoliła się pociągnąć w górę, chociaż wyrwało to z jej ust krzyk bólu, gdy pogruchotane żebra odezwały się w proteście. Po policzkach spłynęły kolejne łzy. Przez chwilę klęczała tak na ziemi trzymając jego rękę i pochylając się do przodu, oddychając chrapliwie i czując nieprzyjemny ucisk w boku.
- Boli... – jęknęła, kurczowo przyciskając lewą rękę do ciała. Nie była przyzwyczajona do znoszenia bólu. W dotychczasowym życiu złamała sobie rękę może raz czy dwa, spadając w dzieciństwie z konia podczas nauki jazdy, ale szybko sprowadzano uzdrowiciela który ją łatał, i nigdy nie towarzyszyły temu tak traumatyczne okoliczności jak dzisiejszym obrażeniom.
- Spróbuję... – szepnęła. Była naprawdę słaba, ale Eddard również był mocno poobijany i prawdopodobnie nie byłby w stanie jej donieść do komnat na rękach. Wszyscy w jakiś sposób ucierpieli. – To wina tych podłych zdrajców – burknęła pod nosem, sycząc z bólu. W końcu się podniosła i uchwyciła się Eddarda zdrową ręką, ale było to trudne, ponieważ oboje mieli poobijaną lewą stronę ciała. Oboje cierpieli przez zwolenników promugolskości, których na przekór rodzinie poparł Percival. Eddard natomiast również musiał odpowiedzieć jej na kilka pytań, kiedy już zaniesie ją do komnaty i będzie się mogła położyć. Nogi również ją bolały, ale chyba nie miała w nich nic złamanego. Ledwo bo ledwo, ale mogła stawiać kroki, choć miała wrażenie, jakby droga do komnat magicznie się wydłużyła.
- Dlaczego on to zrobił? – wypaliła nagle, gdy byli mniej więcej w połowie drogi przez korytarze. Nie użyła imienia, ale na pewno mógł łatwo zrozumieć, o czyje pobudki pytała. Czyj postępek absorbował jej myśli bardziej niż tych dwóch szaleńców, którzy zdemolowali Stonehenge i narazili ją na ból. Ten fizyczny niedługo zniknie, gdy tylko w dworze zjawi się uzdrowiciel, ale rany zadane przez Percivala z pewnością pozostaną z nią o wiele dłużej.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Hol [odnośnik]27.01.19 17:33
Adrenalina i natłok myśli skutecznie niwelowały w nim odczucie bólu. Owszem czuł go i w żaden sposób nie mógł tego zignorować, ale jednak odchodził na dalszy plan, bo chociaż jego sprawa odniosła zwycięstwo to widocznie rewelacje, które zafundował im Percival przyćmiewały smak zwycięstwa. Czuł się tak, jakby resztki życia jakie w sobie miał, właśnie umarły. Odeszły bezpowrotnie, czyniąc z niego jedynie powłokę, która nie kryła w sobie zupełnie nic. Zupełnie jakby deszcz, który spadł na ich głowy (razem z całym Stonehenge) wymył z niego wszelkie emocje. Nie był w stanie odczuwać nawet gniewu. A może było tego tak dużo, że Eddardowi wydawało się, iż nie czuje kompletnie nic. Odrętwiały z zimna, przepełniony podświadomym niepokojem chciał zrzucić z siebie mokre szaty, pozbyć się okropnego posmaku w ustach i w końcu zamknąć się w swoich komnatach, nie chcąc nawet pomocy magomedyka, który pewnie lada chwila miał pojawić się na dworze rodziny Nott. Jak otępiały zareagował na prośbę ciotki Cassiopei, zwracając swoją uwagę na Elise.
Szczerze? Nie miał siły na bycie wsparciem dla młodszej kuzynki, kiedy sam czuł się tak, jakby był wrakiem człowieka. Tonącym okrętem, który potrzebował pomocy. Nie potrzebne było mu infantylne zachowanie krewniaczki, które w innych okolicznościach mógłby uznać za urocze. W milczeniu czekał, aż Elise zbierze się i z jego pomocą wstanie z zimnej posadzki. Nie czas był teraz na egzaltację swojego cierpienia. Każde z nich cierpiało równie mocno, Elise nie była w tym wypadku wyjątkiem. Poza tym Ned wydawał się nieobecny. Jego myśli szaleńczo galopowały w stronę Inary, która znajdowała się gdzieś w murach Ashfield Manor i - chociaż nie chciał przyznać tego otwarcie przed samym sobą - w stronę Callisto, która chociaż nie pojawiła się na szczycie to znajdowała się w Wilton. Czy była tam bezpieczna?
- Niewątpliwie - mruknął. Któż inny rzucił zaklęcie, przez które całe Stonehenge legło w gruzach. Powolnie stawiał następne kroki dostosowując się do tempa, jakie nadawała mu Elise. Pytanie, które zadała było najgorszym, co mogła na siebie sprowadzić w tym momencie. Nie obdarzył jej spojrzeniem, które tłumaczyłoby wszelkie emocje w nim się kotłujące. - Nie wiem i nie licz, że spróbuję odpowiedzieć - jego głos był oschły, chłodny i ostry. W sposób kategoryczny uciął rozmowę na temat Percivala. Musiał pogodzić się z jego decyzją. Z całym szacunkiem, ale kiedy Elise czuła rany zadane jej przez kuzyna, Eddard miał wrażenie, jakby właśnie pozbył się istotnej cząstki siebie.
Eddard Nott
Eddard Nott
Zawód : quia nominor leo
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
So crawl on my belly 'til the sun goes down
I'll never wear your broken crown
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6094-eddard-nott https://www.morsmordre.net/t6134-icarus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6135-eddard-nott

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Hol
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach