Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Cygnusa
AutorWiadomość
Gabinet Cygnusa [odnośnik]26.05.18 21:25

Gabinet Cygnusa

Gabinet należący do najstarszego z braci mieści się naprzeciwko jego sypialni. Czas jaki tu spędza jest wprost proporcjonalny do zarwanych nocek. Właśnie tutaj Black spędza ogrom czasu, przeglądając kolejne dokumenty, składając na nich swoje podpisy, a na koniec przemyślając kolejny ruch biznesowy. Po wejściu do pomieszczenia na dzień dobry jesteśmy przywitani ciekawą nutą zapachową - połączeniem wanilii oraz tytoniu. Gabinet jest całkiem nieźle oświetlony, zatem dobrze widać całą jego zawartość utrzymaną dość surowo. Całkowicie przebija się ilość drewna jaka była wykorzystana do aranżacji tego pomieszczenia. Cała ściana przerobiona na prywatną biblioteczkę wypełnioną po brzegi. Niewielki, najzwyczajniejszy w świecie kominek, stolik, dwa skórzane fotele. Największą uwagę przykuwa duże, dębowe biurko na którym zawsze jest idealny ład i porządek, a za nim największy z obecnych tutaj skórzany fotel. Ponadto dostrzec można barek pełen alkoholowych rarytasów z najwyższej półki, kilka cygar i jeszcze więcej paczek jego ulubionych, waniliowych fajek.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]01.06.18 2:32
| 8 Lipca

Oto i więc nadszedł ten specjalny dzień. Dzień, w którym rozpocząć się miał proces, który miał pozwolić Craigowi na odzyskanie swojej twarzy oraz honoru, z których to tak bezczelnie go obdarto. Teraz, gdy otaczały go mury rodowej posiadłości zamiast zimnych, wyciosanych z czarnego kamienia ścian Azkabanu, Burke każdego dnia podejmował się walki. Gdy próbował odzyskiwać skrawki dawnego siebie, każda z tych potyczek toczyła się w ciszy i skupieniu, bez fajerwerków, ciskania morderczych zaklęć czy wybuchów. Mary czające się w głębi jego umysłu nie poddawały się tak łatwo, zupełnie jakby nie potrafiły pogodzić się z faktem, że opuścił celę i pozostawił więzienne łachmany za sobą. Szczęściem było, że przynajmniej ciało Burke'a było już zdrowe - pomijając, rzecz jasna, wychudzenie oraz ogólne osłabienie organizmu. W niepamięć odeszło zatrucie czarną magią, wszystkie rany i stłuczenia były już tylko wspomnieniami. Chociaż tyle.
Do wizyty w domu Blacków przygotował się nadzwyczaj starannie. Z powodu znacznej utraty wagi, większość jego szat nie wyglądała na nim wystarczająco reprezentacyjnie. Na szczęście z pomocą służących dał radę tak dobrać swoje odzienie, by maskowało ten chwilowy, przykry defekt - jak zwykle postawił na prostotę i czerń. Jedyną ozdobą na którą się zdecydował, była kunsztownie wykonana brosza z herbem Burke'ów, którą to przypiął do piersi. Musiał całym sobą podkreślać, jak mocnymi więzami jest związany ze swoim nazwiskiem, jak bardzo jest z niego dumny. Tego wieczora w ścianach domu przy Grimmauld Place 12 czekała na Burke'a kolejna bitwa - bitwa na spojrzenia, na pewność siebie, na argumenty, a jeśli to wszystko zawiedzie... to i groźby się posypią.
Za zwyczaj skorzystałby z kominka. Zazwyczaj były najwygodniejszym i najszybszym sposobem przemieszczania się po magicznym świecie. Dziś jednak, zważywszy na to, jak niebezpieczne stało się korzystanie z sieci Fiuu, zdecydował się użyć czegoś innego - świstoklika, którego podarował mu Black... a który to zabrał Craiga i wyrzucił w  samym środku gabinetu Cygnusa.
Burke zachwiał się lekko, gdy jego nogi z impetem uderzyły o podłogę. Nigdy nie przepadał za takim środkiem transportu, wydawał mu się zbyt... chaotyczny. Gdyby przy lądowaniu łupnął o ziemię choć odrobinę mocniej, był pewien że przebiłby się przez deski na niższe piętro.
- Cygnusie. Witaj. - zaczął, odwracając się do Blacka, którego dostrzegł za biurkiem. Zaciągnął się specyficznym zapachem, unoszącym się w pomieszczeniu, a potem znów skupił wzrok na drugim mężczyźnie. - Czy wszystko gotowe?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]09.06.18 13:47
Ósmy lipca, pogoda całkiem niezła - oczywiście na warunki samego Londynu. Jak wszyscy wiedzą, tutaj potrafi być dość zdradliwie. Dzisiaj jednak Cygnus nie miał w planach wychodzić z domu, nie. Dzisiaj czekała go walka na słowa, która miała odbyć się właśnie w jego gabinecie. To właśnie tego dnia miał obronić jednego ze sprzymierzeńców Czarnego Pana, oczyścić jego imię, honor. Nie zapowiadało się w żadnym stopniu na coś prostego, wręcz przeciwnie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nic nie będzie takie łatwe. Mężczyzna, którego mieli przekonać należał do twardych zawodników. Aczkolwiek każdy Black znajdzie haka na innego człowieka. Wskaż mu tylko palcem cel, a zaprawdę powiadam, że Cygnus prędzej czy później wyciągnie brudy z jego życia.
Załatwił wszystkie poranne czynności, pozwolił Stworkowi nieco ogarnąć jego sypialnię, przygotować nowe ubrania. Kiedy wszystko było już gotowe, założył na siebie śnieżnobiałą koszulę, czarny, delikatnie prążkowany krawat. Całość przykrył garniturem w tym samym odcieniu, do brustaszy wrzucając niedbale złożoną, białą poszetkę z jedwabiu. Stanął przed lustrem, ogolił się, przejechał przez włosy szczotką. Był gotów. Przeniósł się do swojego gabinetu, najpierw zajmując się przygotowaniem miejsca na przybycie gości. Ustawił szklanki, butelkę z Macmillanową whisky. Sam zasiadł za biurkiem, odpalił papierosa i dokładnie w ten sposób czekał na Lorda Burke'go. Nie trwało to długo. Waniliowa fajka zdążyła zejść do połowy bletki, gdy z dość dużym impetem mężczyzna uderzył w podłogę. Szklanki na biurku miały przyjemność lekko zadrżeć, podobnie z resztą dość małych, lekkich przedmiotów.
- Lordzie Burke, witam. Czegoś konkretnego napijesz się?
Skinął dodatkowo głową w geście powitania, ręką wskazując jeden ze skórzanych foteli nieopodal kominka. Zapraszając tym samym do zajęcia miejsca.
- Czekamy teraz tylko na kolejnego gościa. Powinien niedługo zjawić się w posiadłości.
Przygasił w popielniczce już ledwo żarzącego się kiepa, pozwalając ostatnim częścią dymu unieść się ku górze.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]12.06.18 17:32
Jakkolwiek irracjonalnie to by nie brzmiało, Craig brzydził się polityki. Była bronią niezwykle potężną, niemal najsilniejszą, jaką tak naprawdę znał człowiek. Jednocześnie była też zwyczajnie obrzydliwa, obłudna i nieczysta. W mgnieniu oka potrafiła obrócić życie porządnej jednostki w ruinę. Była też jednak zdolna przywracać zhańbionych z wygnania. Potrafiła dokonywać niemal cudów - i właśnie na taki cud liczył dzisiejszego wieczora Craig.
Burke nie wiedział, z kim tak naprawdę ma mieć dziś do czynienia. Od Ministerstwa oraz Wizengamotu próbował trzymać się jak najdalej, między innymi z powodu wspomnianej już odrazy. Nie był politykiem, nie potrafił wcale pięknie przemawiać. Zwykle miał do czynienia z ludźmi prostymi, których przekonać do współpracy było bardzo prosto. Zwykle starczyło sięgnąć po jedną z dwóch opcji - marchewkę albo kij. Na widok złota rozwiązywały się często nawet najbardziej milczące języki, a awanturujących się przewoźników najprościej było po prostu zastraszyć rzuceniem jakiegoś paskudnego zaklęcia - lub zagrozić, że torturować się będzie ich rodziny.
Burke wiedział jedno - osoba, która miała znaleźć się w tym gabinecie jako druga strona w tej konfrontacji, nie była zwykłym obszczymurkiem z ulicy ani portowym cwaniaczkiem. Wciąż jednak liczył na to, że w razie potrzeby stara, sprawdzona już metoda kija i marchewki, zda tutaj swój egzamin. Czasem tylko marchewka musiała być dużo cenniejsza a ewentualne użycie kija musiało uderzyć w niego inne aspekty życia danej jednostki. Wszystko zależało więc tak naprawdę od tego, jak umiejętnie uda im się to wszystko rozegrać.
Burke skorzystał z zaproszenia Cygnusa i postanowił usadzić się na fotelu - tym znajdującym się bliżej paleniska. Mimo, że tyle dni upłynęło już od chwili jego uwolnienia, wciąż odczuwał chłód tamtego miejsca. Bywały noce, że nie potrafił zmrużyć oka, gdyż trząsł się z zimna, mimo iż kulił się przy rozpalonym kominku owinięty w najgrubsze, najcieplejsze koce, a w ręku ściskał filiżankę parującej herbaty.
- Dziękuję, wolę na razie zrezygnować z napitku - wolał zachować w pełni trzeźwy umysł podczas tej rozmowy. Sprawdził jeszcze raz wewnętrzną połę swojego płaszcza - musiał mieć pewność, że marchewka, którą przygotował, była na miejscu.
Była. Lepiej, żeby to się udało.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]04.08.18 21:36
Nie wiedział czego się spodziewać, jednak nie spodziewał się niczego dobrego. Szlachta raczej nie zaprasza sędziów Wizengamotu na popołudniowe herbatki - a już na pewno nie bez powodu. Są to jednak ludzie którym raczej nie odmawia się przynajmniej spotkań i choć Alastair nie uważał siebie za tchórza, nie był także idiotą. Przyszedł więc do posiadłości Blacków. Tego konkretnego znał osobiście i gdyby był osobą mniej podejrzliwą - nie spodziewałby się po nim żadnych kłopotów.
Podejrzliwość była jednak jedną z tych cech które najsilniej kształtowały jego zachowanie i charakter. Dotarł na miejsce za pomocą Błędnego Rycerza, szalenie z tego faktu nie zadowolony, przeklinając przy tym na fakt, iż na usterki w sieci Fiuu ani na problemy z teleportacją nadal nikt nic nie zaradził. Magiczny autobus był pełen ludzi, zbyt szybki, rzucał człowiekiem na każdą rurkę i szybę. Alastair Pichard nieznosił tego pojazdu.
Dotarł jednak o dziwo cało i pchany po części ciekawością, po części podejrzliwością pozwolił skrzatowi domowemu doprowadzić się do gabinetu znajomego Blacka. Ledwie jednak stanął w drzwiach, a cofnął się o trzy kroki, jakby próg otwartych drzwi miał stanowić jakąś magiczną barierę ochronną. Spojrzenie dwóch mężczyzn przywołała go jednak do rozsądku - i świadomości, iż słusznie pozostawał nieufny względem tego spotkania. Ten ród nie zaprasza do siebie tak po prostu, bez powodu, bez interesu.
Przeszedł przez próg, spojrzenie wbijając w Burke'a, którego sprawę znał co najmniej doskonale.
Pozostawały jednak pytania, a coraz więcej z nich nasuwało się posuniętemu już wiekiem sędziemu, który ostatecznie wszedł do środka i pozwolił zamknąć drzwi.
- Czy ktoś raczy mi wyjaśnić, co tu się dzieje?
Zapytał tonem chłodnym i nieprzyjemnym, jedną z dłoni przesunął w kierunku kieszeni w której trzymał różdżkę. Na wszelki wypadek wolał mieć ją w pogotowiu. Mówiąc wciąż wbijał spojrzenie swoich brązowych oczu w Burke'a.
- Jak..?
Z Azkabanu nie da się uciec - oto wiara z którą dotastał, jedna z nielicznych rzeczy jakie uważał za pewne, więc co się tu do cholery wydarzyło, jakim cudem ktoś dopiero co skazany siedział sobie tutaj przed nim?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Cygnusa 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]05.08.18 15:58
Każda mijająca minuta wydawała się dłużyć niemiłosiernie. Dwa mężczyźni siedzieli jednak w ciszy, nie próbując w żaden sposób wypełnić czasu, który pozostał jeszcze do przybycia sędziego. Nie musieli niczego ustalać, wszystkie przygotowania zostały  dopięte na ostatni guzik już dawno. Zarówno Craig jak i Cygnus podchodzili do swoich interesów na poważne - a to był właśnie taki interes. Zamierzali zawrzeć z sędzią pewną umowę. Taką, która mogła przynieść zyski wszystkim uczestnikom tego spotkania. Craig bardzo liczył, że ich pogawędka potoczy się właśnie takim torem, nie chciałby musieć uciekać się do drastycznych metod. Po ostatnich przeżyciach, czuł do nich sporą dozę niechęci.
Kiedy hałas na ulicy a później także poruszenie na parterze dało im znać, że wyczekiwany gość przybył, dwaj mężczyźni wymienili znaczące spojrzenia. Przedstawienie miało się rozpocząć! I kiedy sędzia wkroczył do gabinetu, obaj byli już w swoich rolach, przywdziawszy maski uprzejmych uśmiechów na twarz. Zdumienie sir Pichada było jak najbardziej zrozumiałe - zostało jednak całkowicie zignorowane. Craig odczekał, aż drzwi od gabinetu zostaną zamknięte, a następnie sięgnął po butelkę z whisky stojącą na stoliku przed sobą. Sam nie zamierzał pić, ale choć nie był gospodarzem, musiał zadbać o ich gościa. W końcu to miało być przyjacielskie spotkanie, prawda?
- Sędzia Pichard - przywitał się grzecznie - Jak miło pana widzieć. Czy podróż przebiegła bez większych problemów? - doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak groteskowo musi to wszystko wyglądać w oczach przybyłego. Widzieć na wolności więźnia z Azkabanu, który proponował ci napitek i pytał o komfort podróży! Ale przecież wypadało zapytać z grzeczności, byli w końcu wychowanymi ludźmi!
Craig gestem ręki wskazał mu także fotel oraz stolik na którym stały piękne, pękate szklanice z rżniętego kryształu, a także najlepsze jakościowo cygara. Trzeba przyznać, że Cygnus się postarał. - Zapraszam, wygodniej nam będzie rozmawiać na siedząco. - Craig rozsiadł się wygodniej na swoim siedzisku, obserwując uważnie sędziego. Nie umknęło jego uwadze to nerwowe trzymanie ręki tuż przy kieszeni. Obawiał się ich. Z jednej strony to dobrze. Strach działał na ich korzyść, gdyby mężczyzna chciał się stawiać. Z drugiej jednak... wciąż wszystko dałoby się załatwić po dobroci...
- Sędzio Pichard, jak zapewne się pan domyśla, został pan tutaj zaproszony nie bez przyczyny. Cygnus zapewniał mnie o swoich dobrych relacjach z panem. Dla mnie również jest on bliskim przyjacielem, dzięki czemu umożliwił mi spotkanie z panem. - zaczął, powoli wyciągając z kieszeni swój drobny pakunek - swoją marchewkę. Położył ją na stole i powoli przesunął w stronę sędziego - A ja pomyślałem, że możemy sobie... wzajemnie pomóc. To się może panu spodobać.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]06.08.18 17:39
Nie spuszczał uważnego spojrzenia z człowieka, który w tej chwili powinien znajdować się w Azkabanie. Nie zamierzał też ukrywać, że cała ta sytuacja jest mu co najmniej niewsmak - musiałby być chyba niespełna rozumu by nie być podejrzliwym, czy raczej nie mieć pewności że wciąga się go tu w coś bardzo nieczystego. Wciąż jednak siedziała mu w głowie dość trudna myśl - jakim cudem ten człowiek uciekł? Co się wydarzyło? Z Azkabanem nie było kontaktu, wszyscy zajęli się pożarem ministerstwa, czy świat oszalał jednak aż do takiego stopnia?
Nie przyjął alkoholu, nie zamierzając pozwalać przyćmiewać swojego umysłu w rozmowie ze skazańcem - bo nie oszukujmy się, szarżowanie z różdżką przeciw dwóm młodym czarodziejom w posiadłości jednego z nich byłoby co najmniej głupie z jego strony.
- Darujmy sobie te sztuczne uprzejmości.
Prychnął chłodno, zajmując miejsce w fotelu. Oparł się na podłokietnikach, a spojrzenie błękitnych oczu wbił prosto w Burke'a.
- Jakim cudem nie gnijesz w Azkabanie?
Spytał wprost, pilnował jednak by różdżka wciąż znajdowała się w zasięgu jego dłoni na wypadek gdyby nastała konieczność bronienia się. Nadal jednak - przeciwników było dwóch. I nie znajdowali się na neutralnym gruncie.
Spojrzał w kierunku paczki, kiedy ta została mu podsunięta. Nie musiał sprawdzać, by wiedzieć - Burke. To musiało być coś ciekawego, a jego zainteresowanie artefaktami nie było żadnym sekretem. Black z kolei dobrze wiedział, że nie wszystkie obiekty jego zainteresowania muszą wiązać się wyłącznie z białą magią, czy legalnymi wytwórcami.
Wziął opakowanie, pilnując jednak by dotykać wyłącznie papieru - miał niemałe doświadczenie w obcowaniu z magicznymi przedmiotami bardziej i mniej potężnymi, bardziej i mniej dobrymi. Wiedział, że kiedy nie ma pewności czy można czegoś dotknąć, najlepiej tego po prostu nie robić.
Zajrzał jednak do środka, a widząc okazały kieł bazyliszka, uniósł brwi ku górze. To nie jest rzecz którą łatwo zdobyć, nie jest to też tania rzecz. Sam Pichard poszukiwał od bardzo dawna kogoś gotowego zdobyć dla niego taki.
- Domyślam się, że oczekujesz pomocy przy legalizacji twojego pobytu na wolności. - mruknął, po chwili znów patrząc na Craiga. To nie było trudne do odgadnięcia. A to wcale nie była łatwa decyzja.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Cygnusa 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]10.08.18 0:23
- Nie mam pojęcia, o czym sędzia mówi - Burke uniósł brwi, uprzejmie udając zupełnie nieświadomego, czego właściwie dotyczy pytanie. To wszystko była gra, sztuka niemal jak w teatrze, a oni byli tutaj aktorami - ale przecież jeśli odpowiednio często będziesz powtarzać kłamstwo, ono w końcu staje się prawdą, czyż nie?
Burke bez słowa obserwował, jak mężczyzna ostrożnie sięga po podsunięty mu pakunek. Sędzia nie był głupi ani - to widać było w tej chwili na pierwszy rzut oka - nie był pozbawionym rozumu nowicjuszem w kwestii nie do końca legalnych artefaktów. Cygnus dobrze mu poradził. To była naprawdę kusząca marchewka, Śmierciożęrca widział to po oczach sędziego. Kieł nie był ani łatwy do zdobycia, ani tani... nawet Craig musiał się nieco wysilić by go zdobyć. Ale żeby móc znów swobodnie chodzić po angielskiej ziemi, gotów był wydać każde pieniądze i pociągnąć za każdy dostępny sobie sznurek.  
- A czy to przypadkiem nie było tak, że skazaliście kogoś, kto był po prostu do mnie bardzo podobny? Jakim sposobem moje nazwisko wkradło się do dokumentacji? Sędzio Pichard, kilku z moich dobrych przyjaciół jest bardzo niezadowolonych takim rażącym zaniedbaniem z waszej strony. - To zwycięzcy i ci u władzy decydowali o tym, co było prawdą. Craig nie wahał się więc w tym momencie wyciągnąć na blat kilku kopert. Każda z nich wykonana była z najlepszej papeterii, opisana pięknym, ozdobnym charakterem pisma, każda także opieczętowana była odpowiednim herbem. Mimo iż  sędzia Pichard nie należał do szlachty, bez trudu mógł rozpoznać jednorożca i róże na poświadczeniu od Rosierów, na kolejnej pieczęci dostrzegł włócznię i węża charakterystyczne dla Burke'ów. Pozostałe oznaczone były kolejno księżycem i gwiazdami na tarczy Rowle'ów, ośmiornicą Traversów, krukami symbolizującymi Blacków oraz w końcu lwem w wyskoku, symbolem Nottów. Listy, znajdujące się w kopertach, stawiały sprawę bardzo jasno - szlachcie byli oburzeni faktem, że oskarżało się lorda Craiga Burke'a o tak haniebne czyny. Każde z pism wypowiadało się o nim w samych superlatywach, a także poświadczało o tym, że Burke widziany był na wolności w czasie, kiedy rzekomo powinien przebywać w niewoli. Atramentowe litery wtopione w papier groziły także cofnięciem poparcia dla Ministerstwa, jeśli cała ta farsa nie zostanie odkręcona. Czy obecna władza, biegająca dziś w panice jak kurczak z urżniętym łbem, mogła sobie pozwolić na utratę przychylności aż sześciu niezwykle wpływowych szlacheckich rodów?
- Co pan o tym myśli, sędzio Pichard? - Craig zabrał głos dopiero w chwili, gdy siedzący naprzeciwko niego mężczyzna zapoznał się już z treścią wszystkich siedmiu kopert. - Czy pomoże mi pan wyjaśnić tę pomyłkę? Naprawdę nie czuję się komfortowo z myślą, że nie mogę wyjść nawet na spacer po Pokątnej, bo grozi mi interwencja ze strony aurorów. - pożalił się.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]11.08.18 10:43
Powoli, nie zdradzając głębszych emocji sięgnął po kolejne listy. Milczał - doskonale wiedząc że słowa rzucone zbyt pochopnie mogą wyłącznie działać przeciw niemu. Milczał - bo wiedział najlepiej, że im dłużej nie ujawni własnych myśli tym więcej czasu ma na ich ułożenie i zadecydowanie o ich słuszności. Chłodnym spojrzeniem błękitnych oczu przebiegał po kolejnych słowach. Nie - groźby odwrócenia się od Ministerstwa go nie przerażały. Nie sądził by wszystkie te wielkie rody podjęły tak wielką decyzję dla jednej osoby, w jego mniemaniu to nie miałoby sensu. Nie wątpił jednak, iż owe listy pełne są innych gróźb, nie skierowanych wprost. Odwrócenie się od Ministerstwa to wiele, ale zniszczenie życia, lub odebranie życia jednego sędziego - to już drobiazg na jaki niewątpliwie stać Blacków, czy Nottów.
Gotów był się zgodzić. Nie zgadzało się to z jego przekonaniami, jednak doskonale wiedział że szlachta zawsze zdobędzie to czego chce - a oferowany artefakt był przedmiotem po który na prawdę ciężko było nie sięgnąć. Jedynie bezczelne zachowanie samozwańczego poszkodowanego irytowało go na tyle, że wciąż przeciągał tę chwilę.
Nie mógł się dziwić zachowaniu szczeniaka, który przywykł do tego, że zawsze ma to czego chce - nie zmieniało to jednak faktu, iż budził w nim on niechęć.
- Oh, doprawdy do podobnych pomyłek by nie dochodziło gdyby przypadkiem nie zjawiał się pan w BARDZO nieodpowiednim miejscu. - upomniał go z chłodem i dyskretnie ukrytą groźbą. Ostatecznie to Burke przychodził do niego, to on czegoś chciał, więc próby zastraszania go były bardzo złym ruchem. Nawet jeśli były dość skuteczne, Pichard nie miał zamiaru dawać tego po sobie rozpoznać.
- W porządku. - odezwał się po dłuższej chwili wypełnionej milczeniem. - Ale mam jeszcze jeden warunek. - zatrzyma kieł, to na pewno, jednak chciał z tej sytuacji wycisnąć maksimum możliwości. Nie przywykł do łamania prawa - musiało mu się to opłacać. - Niewątpliwie pan wie, że mam problem z wydaniem córki. Przydałaby się... odpowiednia osoba. Nie oddam jej byle komu. - a ktoś więcej niż byle kto nie zechce jej.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Cygnusa 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]12.08.18 21:28
Obaj mężczyźni siedzący naprzeciwko sędziego obserwowali go bacznie. Cała trójka z pewnością była świadoma, jak poważną i, nie bójmy się tego stwierdzenia, niemoralną decyzję musiał teraz podjąć Pichard. Craiga pewnie nawet interesowałoby, jak musiał się czuć sędzia, stojąc w obliczu takiego wyboru - pozostać wiernym ideałom, które powinny przyświecać jednemu z najważniejszych pracowników Wizengamotu, ale narazić się przy tym na śmiertelne niebezpieczeństwo, czy też może jednak ulec korupcji, odrzucając wszelakie zasady i łamiąc prawo? Burke był pewien siebie, bo wiedział, że i tak, i tak wyjdzie z tego zwycięsko. Nawet gdyby sędzia się nie zgodził, wciąż pozostawała jeszcze jedna opcja, być może nawet najbezpieczniejsza - a którą był rzecz jasna imperius. Burke był jednak świadom, że nie należy do mistrzów rzucania tego typu zaklęć. Jeszcze nie.
Przytyk ze strony sędziego puścił mimo uszu. Mierna płotka nie miał nawet pojęcia, o jakie sprawy tu chodziło - i do czego sam przykładał rękę, zgadzając się na współpracę. Kiedy Burke sam zdał sobie sprawę, jak bardzo krótkowzroczny jest Pichard, trochę go to rozbawiło. Większość społeczeństwa była zajęta swoimi drobnymi, nieistotnymi sprawami, nie zwracając szczególnej uwagi na to, co się kryje w cieniu - a potem tylko wyli ze strachu, widząc efekt działań popleczników Czarnego Pana. Ale to dobrze. Bardzo dobrze.
Słysząc ostatni z warunków sędziego, Craig przeniósł wzrok na siedzącego obok Cygnusa. Black pokiwał ze zrozumieniem głową. - To nie będzie problemem. Znam odpowiedniego kandydata. - powiedział. To była kolejna z kart przetargowych, którą dwaj szlachcice mieli w zanadrzu - nie zamierzali jednak wyciągać wszystkiego od razu. To by sprawiło, że wyglądaliby na bardzo zdesperowanych. A tego raczej zdecydowanie woleliby uniknąć.
- Cieszę się, że to spotkanie okazało się tak owocne. Dziękuję za współpracę, sędzio Pichard - odezwał się jeszcze Craig. Poszło w sumie szybciej, niż się spodziewał. Tym lepiej dla nich. Cygnus zaraz sięgnął po kolejne dokumenty, które przedstawił ich gościowi. Ich umowa musiała nabrać realnej formy, nie mogła być "na gębę". Posiedzenie w biurze najstarszego Blacka trwało więc jeszcze przez godzinę - podczas której sędziemu zdradzono dokładnie kto zostanie jego zięciem, a także wypełniono i podpisano wszystkie niezbędne dokumenty. Maszyna, która rozpoczęła oczyszczanie jego dobrego imienia właśnie została puszczona w ruch - a efekty jej działań lada dzień miały przywrócić Craigowi Burke pełną wolność i swobodę.

zt x2 (z lusterkiem)


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]21.01.21 22:53
3 października, wieczór

Powrót na Grimmauld Place po wizycie w menażerii przebiegł spokojnie; pogrążone w szarawej melancholii ulice Londynu Celine zostawiła dziś za sobą i odświeżyła się po wyprawie, by potem prędko spełnić wszelkie obowiązki, jakie miała postawić przed nią lady Aquila. Nie było ich mało, szczególnie, że zbliżał się pogrzeb - lord Alphard niedługo spocznie w rodzinnej krypcie, zimny, otulony samotnością śmierci, choć półwila życzyła mu, by gdzieś w zaświatach spotkał się z krewnymi. Ze znamienitymi historykami, nestorami, pięknymi arystokratkami o kanarkowych głosach; niech odnajdzie go ciepło pozbawione ram wojennej rzeczywistości, niech otoczy miłość, której być może w starych ścianach posiadłości czasem brakowało.
Do ceremonii należało wybrać sukienkę, do tej dobrać kolczyki i rękawiczki, przy tym ocierając także łzy jej lady jedwabną chusteczką. I to rozdzierało serce na pół. Patrząc na jej cierpienie przepełnione tęsknotą Celine cieszyła się, że nie pamiętała pogrzebu własnej matki: była wtedy ledwie niemowlęciem na rękach swego ojca, ojca, którego być może też będzie musiała niedługo pochować. Ciążące nad nim widmo wykonanego wyroku spędzało sen z jej powiek. Ale musiała być silna - jeśli nie dla siebie, to dla swojej dobrodziejki, lady Aquili. Kobieta potrzebowała teraz tak dużo wsparcia.
I książek, potrzebowała też książek. Posyłając służkę do lorda Cygnusa poinstruowała ją, że woluminy miały dotyczyć zagranicznego kraju, którego historię zgłębiała po to, by nie myśleć o własnym smutku: tak przynajmniej dywagowała półwila. Zgodnie z poleceniem udała się zatem do wskazanego gabinetu - omijała go do tej pory, tak jak i omijała samego właściciela pomieszczenia, był wysoki, dostojny i zimny, prawie tak samo jak całe Grimmauld Place. Jeśli dom miałby duszę, byłby nią właśnie Cygnus. Nie łagodna, dobra Aquila. Nie lord Rigel, nie lord Alphard, nawet nie lord nestor, którego czasem widywała na korytarzach. Każdy z nich miał w sobie coś, co w Celine wzbudzało postrach.
- Lordzie? - odezwała się cicho, akcentując swoją obecność, gdy otwarła drzwi do gabinetu, do którego uprzednio kilkakrotnie zapukała. Ze środka nie dobiegło jednak żadne zaproszenie, a Lovegood nie miała na tyle oliwy w głowie, by domyślić się, że mogło to oznaczać chwilowy brak gościnności. Przyświecał jej cel - musiała zdobyć lekturę, tylko to miało teraz znaczenie, to, by jej pani nie utonęła w smutku i soli własnych łez podczas jej nieobecności. - Jest tu kto? - Nie pogrążaj się, Celine. Mimo resztek zdrowego rozsądku otworzyła drzwi szerzej i wsunęła się przez szparę między drewnem a framugą do pokoju, wzrokiem poszukując w środku żywej duszy.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]22.01.21 18:28
Mimo iż dopiero wrócił do Wielkiej Brytanii praca nie mogła czekać. Musiał dokończyć wszystko co zaczął w Stanach, zamknąć odpowiednie rozdziały, aby rozpocząć nowy. Dlatego też wieczorem siedział w swoim gabinecie pisząc listy, a także wypełniając dokumenty. Chciał to skończyć jak najszybciej, ponieważ musiał się przygotować do pogrzebu. Musiał napisać jeszcze mowę pożegnalną, zdecydować co ubierze i przejrzeć listę gości, co za tym idzie musiał przygotować się na ewentualne dawne zgrzyty.
Doskonale usłyszał pukanie do drzwi, lecz specjalnie się nie odezwał. Słyszał czyiś głos, lecz nie był to nikt z rodziny. Nie miał teraz czasu, ani ochoty na jakiekolwiek spotkania, zwłaszcza że nawet nie wiedział kto tutaj jeszcze mieszka, ba... był tutaj tylko jeden dzień. Gdy drzwi się uchyliły i do środka zajrzała służka nawet się nie spojrzał w jej stronę. Cały czas pisał list, który na początku szedł mu jak krew z nosa i w końcu gdy wpadł na pomysł nie mógł go przerwać.
- Nikt nie nauczył Cię, że jak nikt nie odpowiada to albo nikogo nie ma w pomieszczeniu, albo ten ktoś nie ma zamiaru nikogo przyjmować? - powiedział spokojnym tonem kończąc list, przybijając pieczęć i zwijają go. - Więc dlaczego tutaj jesteś? Miałaś nadzieję że nikogo nie będzie żeby coś zwędzić, czy jesteś niewychowana wchodząc nie proszona? - wyprostował się na fotelu i spojrzał na nią. Nie znał jej, czyli musiała być tutaj od niedawna. Cóż... nie jego sprawa.
W pomieszczeniu było wiele bagaży, większość jeszcze nie rozpakowana. Na biblioteczce z książkami wisiały cztery, eleganckie garnitury, a w kominku delikatnie się paliło. Spojrzał także na zegarek kieszonkowy sprawdzając, która godzina. Musiał wiedzieć ile zostało mu czasu, aby się na jutro wyspać. Nie mógł pozwolić sobie na zmęczenie, nie mógł sobie też pozwolić na wiele innych rzeczy, zwłaszcza że nadchodzą ciężkie czasy i będzie musiał jeszcze więcej działać aby zapewnić rodzinie byt. Cały czas się zastanawiał jak Ministerstwo powinno odbudować gospodarkę, aby nie popaść kryzys.
Cygnus Black
Cygnus Black
Zawód : Pracownik Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Conquer your demons
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9221-cygnus-black https://www.morsmordre.net/t9227-canis#280549 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9236-skrytka-nr-2150#280921 https://www.morsmordre.net/t9228-cygnus-black#280550
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]23.01.21 0:55
Głos może i miał spokojny, ale spokojnym mógł być też sztylet wbijany pod żebra - więc Celine instynktownie skuliła się w sobie, onieśmielona bezpośrednim zwróceniem uwagi. Znów zrobiła coś złego, postąpiła niewłaściwie? Przecież nie mogła odebrać książek swojej lady bez wejścia do środka, a to, że żaden głos jej tam nie zaprosił musiało być jedynie przypadkiem. Może co najwyżej figlem słuchu. Bo przecież, skoro był w gabinecie, dlaczego jej nie wpuścił? Nie domyślał się, że mogło chodzić o sprawunki jego siostry, siostry, która dziś potrzebowała starszego brata bardziej niż kiedykolwiek wcześniej? Lektura dotycząca kraju, w którym spędził tak dużo czasu mogła pozwolić im zacieśnić nadszarpniętą dystansem więź. Zrozumieć. Zapomnieć, przynajmniej odrobinę, o lordzie Alphardzie, którego pogrzeb zbliżał się wielkimi krokami z każdą upływającą minutą.
- Przepraszam! Nigdy nie śmiałabym stąd niczego ukraść, naprawdę, przysięgam, nie chciałam też... przeszkadzać - odparła szybko, niepewnie, splatając ze sobą palce w dość nieporadnej, zawstydzonej pozie. Nie dość, że z opowieści bała się tego człowieka jak wściekłej akromantuli, to teraz samodzielnie dokładała mu powodów do rychłego znielubienia - ale zanim ta świadomość nawiedziła myśli, uwagę półwili przykuły znajdujące się w pomieszczeniu bagaże. Było ich mnóstwo, aż dziw, że skrzaty nie zabrały się jeszcze za wypakowywanie wszelkiego dobra, które przywiózł ze sobą lord Cygnus. - Czy zagranicą jest ciepło, lordzie? Sir? - wypaliła bezmyślnie. W Londynie nawet lato nie rozpieszczało temperaturą zbyt wysoką, jak to było w innych miejscach na ziemi, w świątyniach innych kultur, których nie znała za dobrze? Europa wydawała się znośniejsza, ale na wakacje wracała do Wielkiej Brytanii, nie spędzała ich na miłych łąkach Beauxbatons. Jesteś niewychowana. Wróciła do niego spojrzeniem, czując, jak policzki zapiekły rumieńcem. Była, a jej dobrodziejka pewnie poniesie tego konsekwencje. - Przepraszam - Celine powtórzyła ciszej i spuściła wzrok na podłogę, zbita z tropu, niepewna jak teraz postąpić, jak się zachować. Nie mogła wyjść i zostawić go w spokoju, bo przyświecała jej misja. Skapitulowanie teraz oznaczałoby rozczarowanie jej arystokratki, jej pani. - Lady Aquila, ona... To znaczy przyszłam po książki dla lady Aquili - czarownica wyjaśniła pokracznie i zanim zdążyła stwierdzić, że rzeczywiście to nie wypada, o kilka niewielkich kroków poruszyła się do przodu, wchodząc głębiej do pomieszczenia.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]24.01.21 13:40
Cygnus nie bywał agresywny, nie mógł sobie na to pozwolić jako polityk. Musiał trzymać nerwy na wodzy, ale także i pozytywne emocje. Bycie dobrym politykiem to wiele wyrzeczeń i obostrzeń, których bezwarunkowo musiał przestrzegać. Nie mógł sobie pozwolić na skandale, czy niewygodne plotki, bo to poszargałoby tylko opinię, co mogłoby wpłynąć na poparcie. Musiał być nieskazitelny, ale i wyglądać dostojnie. Na szczęście, nie śpieszyło mu się ubieganie o fotel Ministra Magii, właśnie w tym momencie. Nie zazdrościł ówczesnemu Ministrowi, ponieważ przed nim było wiele wyzwań, które mogą zadecydować o jego życiu. On jak i pewnie wielu innych polityków poczeka cierpliwie aż sytuacja się ustabilizuje.
- Powiedzmy że Ci wierzę. - powiedział i wstał z fotela. Podszedł do okna i je otworzył. Wystawił dłoń a na niej wylądowała jego sowa Canis. Zamknął okno, a sowę odłożył na specjalne, przygotowane dla niej miejsce, gdzie miała swój patyczek, na którym lubiła siedzieć, a pod nią była miska z piaskami Arizony, w których lubiła się taplać. Słysząc jej pytanie zdziwił się. Zaczął się zastanawiać czy jej rozgardiasz był spowodowany strachem, stresem, czy faktycznie tak źle wychowana była.
- Powiedz mi, długo pracujesz dla mojej siostry? - zapytał się zamiast odpowiedzieć. Chciał ustalić kilka faktów. Z kieszeni marynarki wyciągnął połowę fistaszka, a następnie podał go swojej sówce, która od razu go wciągnęła. Gdyby ktoś znał się na zwierzętach, mógłby stwierdzić że Canis i Cygnus są do siebie bardzo podobni, jeżeli chodziło o zachowanie. Jego sowa także była cicha, a także prezentowała się z należytą wyższością.
Spojrzał na dziewczynę, gdy w końcu powiedziała po co przyszła. Już rozumiał.
- Czy moja siostra się dzisiaj na ciebie zdenerwowała? - zapytał się, a także podszedł do jednej z walizek. Chwycił za różdżkę, wycelował w walizkę, a ta się szybko otworzyła. Cygnus zaczął w niej przekładać rzeczy, aż natrafił na prezent. Książka była owinięta przepięknym, złotym papierem ozdobnym, miał list, który przywiązany był kokardką. Wrócił do biurka i położył prezent na nim. Potem ponownie usiadł i wskazał prezent ręką.
- Możesz zabrać książkę. - dodał po chwili i czekał w bezruchu.
Cygnus Black
Cygnus Black
Zawód : Pracownik Departamentu Międzynarodowej Współpracy
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Conquer your demons
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9221-cygnus-black https://www.morsmordre.net/t9227-canis#280549 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9236-skrytka-nr-2150#280921 https://www.morsmordre.net/t9228-cygnus-black#280550
Re: Gabinet Cygnusa [odnośnik]24.01.21 19:20
Celine z uwagą przyglądała się sowie, która zaskarbiła sobie całość uwagi lorda. Nie wiedziała nawet kiedy nogi poniosły ją bliżej tej sceny, nie wiedziała kiedy bezwstydnie zajrzała mu przez ramię - a raczej przez bok, by móc przyjrzeć się ptakowi. Przyzwyczajone do przenoszenia korespondencji ptactwo zawsze wydawało jej się okropnie fascynujące: Dziadek zazwyczaj spał, czasem nawet chrapał w swojej klatce, wstając jedynie ustaloną, posiłkową porą, lub gdy dźgała go delikatnie palcem pod skrzydłem sygnalizując, że już czas ruszyć do pracy. Zamrugała zatem z zachwytem na widok wielkich, pomarańczowych oczu wpatrzonych w swego pana. A ten piasek - po co był? Półwila już otwierała usta, by o to zapytać, ale wtedy zdała sobie sprawę z tego, że znajdowała się za blisko; usłyszałby jej nieproszoną obecność jeszcze wyraźniej, jeśli jeszcze tego nie zrobił. Z lekko zmarszczonymi brwiami cofnęła się o kilka kroków, zanim odchrząknęła, oczyszczając gardło.
- Niecały miesiąc, lordzie, sir - odpowiedziała, niepewna jakiej dokładnie tytulatury powinna użyć. Z Aquilą było to prostsze - ale z mężczyznami? Meandry savoir vivre'u wciąż były niesplądrowaną enigmą, choć jej lady próbowała wszelką siłą na niebie i ziemi wpoić jej pewne podstawowe fakty. Przynajmniej nie odzywała się do Polluxa, którego czasem mijała na korytarzach posiadłości. Spuszczała jedynie wzrok i udawała, że nie istnieje, jak domowy skrzat. - A co to jest? - Celine zapytała naiwnie na widok czegoś niewielkiego, brązowego, w dłoni szlachcica. Podawał to swojej sowie, a ona zdawała się pałaszować nieznany jej smakołyk z namaszczeniem; dlaczego nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego? - Czy to coś ze Stanów Zjednoczonych? - dopytywała niestrudzenie i znów podeszła bliżej miejsca spoczynku listownego ptaka, przyglądając się jak ten rozgryza orzechową skorupkę i dobiera się do wszelkiego dobrodziejstwa znajdującego się w środku. - Nie, dlaczego? Sir? - Wzrok różnokolorowych oczu mimowolnie przeniósł się na twarz mężczyzny, szukając w niej odpowiedzi. Czy sama wyglądała na zdenerwowaną, zbesztaną? Pragnęła jedynie uszczęśliwić swoją dobrodziejkę, odegnać złe myśli, a skoro mogła przyczynić się do tego jakaś książka, to książkę tę zdobędzie. Choćby miała samodzielnie i bez pytania wydobyć ją z wnętrzności bagażów Cygnusa.
Na szczęście - nie musiała tego robić. Magiczny, niewidzialny podmuch odnalazł w walizce zawiniątko, które panicz Black położył na blacie. Czemu po prostu go jej nie podał? Celine skinęła głową i podeszła do niego, by ostrożnie unieść z biurka podarek. Wyglądał prześlicznie.
- Dziękuję - w imieniu lady Aquili i w imieniu swoim, przecież powierzał jej wolumin w pewnym zaufaniu. Licząc, że nie popsuje go po drodze z powrotem do pokoju młodszej siostry. - Myśli lord, że to pomoże lady Aquili mniej się smucić? - spytała jeszcze, wpatrzona w złoty papier pakunkowy, zanim jej myśli skierowały się w stronę jakiegokolwiek opuszczenia gabinetu.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Gabinet Cygnusa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach