Wydarzenia


Ekipa forum
Bawialnia
AutorWiadomość
Bawialnia [odnośnik]05.02.18 15:57

Bawialnia

Prawdziwa nagroda dla dzieci, które większość dnia poświęciły nauce i obowiązkom. Tu mogą znaleźć dla siebie kąt i spędzić czas razem, wśród magicznych gier i zabawek. Czujne oko Mathilde Ollivander, uwiecznionej w magicznych ramach obrazu, pilnuje bezpieczeństwa młodzieńców oraz dba o to, by pamiętały o kulturze. Zna się na rzeczy, bowiem przed laty zajmowała się głównie nauką dobrych manier, lecz jest damą bardzo wyrozumiałą i wszelkie sekrety dzieci trzyma dla siebie. Ufają jej, nawet nie licz na to, że zdradzi cokolwiek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bawialnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bawialnia [odnośnik]28.11.21 18:09
1 marca 1958
przed spacerem z Laurelem


— Dzięki twojej uprzejmości niedługo poznam wszystkie zakamarki Lancaster Castle, Faith — rozbawiony głos Mare rozbrzmiał na zamkowym korytarzu, gdy rudowłosa dama spacerowała nimi o pół kroku za niezwykle energetyczną dziewięciolatką. Spotkanie z każdym z licznego potomstwa Ollivanderów stanowiło wyzwanie. Dzieci lady Lynette i sir Havelocka były bowiem tak różne, jak tylko mogły. Bliźnięta fascynowały ją chyba najbardziej. Na pierwszy rzut oka Faith wyglądała na aniołka — z jasnymi włosami i szerokim uśmiechem, w sukniach wybieranych przez bony lub nawet samą matkę prezentowała się niezwykle wdzięcznie. Mare udało się zasłyszeć jednak pogłoski o dość... ognistym temperamencie młodej damy. Temperamencie, który kontrastował z dobrze już poznanym charakterem brata bliźniaka dziewczynki, Laurela. Taki dualizm zmuszał ją bowiem do spojrzenia również w swą własną rodzinę. Czyż ona i Julia nie były takie same? Burza i Morze zawsze stanowiły swego rodzaju przeciwieństwa, ale również i dopełnienie. Nie pytała jeszcze, które z tej dwójki bliźniąt było starsze. Jeżeli Faith urodziła się przed Laurelem, powielała schemat nieco porywczej starszej siostry, który Mare widziała w swej własnej siostrze bliźniaczce.
Nie zmieniało to jednak faktu, że gdy prędkim krokiem przedzierały się przez zamek, lady lub jak kto wolał ciocia Greengrass mogła wyłącznie zastanawiać się nad tym, dokąd prowadzi ją mała czarownica. Mogło być to przecież dowolne miejsce! Dziecięca wyobraźnia była nieograniczona, ale takie spotkania traktowane były przez rudowłosą szlachciankę jako swoiste przygotowanie na czasy, aż jej własna córka stanie się znacznie bardziej samodzielna. W tej chwili Saoirse zbliżała się powoli do swych majowych, trzecich z kolei urodzin. Zaczynała pokazywać swój charakter, choć dzięki naukom opiekunek, guwernantek i podejściu samej Mare wydawała się nie sprawiać większych problemów wychowawczych. Sam Archibald chwalił jej rozwój w korespondencji, którą wymieniali między sobą w czasie, gdy powierzyła mu bezpieczeństwo swej córy, decydując tym samym, że Derby nie mogło zapewnić odpowiedniego poziomu komfortu. Teraz, na całe szczęście, sytuacja delikatnie się uspokoiła.
Tak samo jak uspokoiły się domysły, gdy Faith otworzyła drzwi do miejsca, o którym istnieniu jej ciotka mogła się wyłącznie domyślać. Przekraczając próg bawialni, nie mogła powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. A więc to tutaj rozgrywały się najbardziej porywające walki młodego pokolenia rodu Ollivander!
— Och, bawialnia! Wygląda zupełnie inaczej od tych w Weymouth czy w Derby, wiesz? — rozejrzawszy się po pomieszczeniu, uwaga Mare skupiła się głównie na obrazie pewnej damy. Pozwoliła więc ukucnąć sobie przy Faith, zrównując się z nią wzrostem i wskazać brodą w kierunku portretu. — Wiesz, kim jest ta dama?


who will the goddess of victory smile for?
is the goddess of victory fair to everyone?
Mare Greengrass
Mare Greengrass
Zawód : Arystokratka, mecenas nauki
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
it takes grace
to remain kind
in cruel situations
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Ab imo pectore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10169-mare-catherine-greengrass#308845 https://www.morsmordre.net/t10364-unda#313340 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10850-szuflada-m-greengrass#330582 https://www.morsmordre.net/t10365-m-greengrass#313341
Re: Bawialnia [odnośnik]28.11.21 21:55
- Ciociu, jest tyle miejsc, które musisz zobaczyć!- powiedziała Faith z entuzjazmem w głosie. Była szczęśliwa, cieszyła się, że ma okazję pokazać ich posiadłość Lady Greengrass. Taka dama pojawiła się w ich domu! Jeszcze miała chęć, żeby Ollivander jej towarzyszyła. Faith zastanawiała się, jak to jest być taką prawdziwą damą. Musiała mieć tyle obowiązków, a znalazła czas, żeby spędzić go właśnie z nią! Niesamowite. Wydawała się być inna od matki, która ostatnio jakoś nie miała chęci, aby spędzać z nią dużo czasu. Była jakaś taka smutna, nie to co Mare! Szkoda, że tak rzadko się u nich pojawiała, musiała korzystać póki miała okazję.
Przemierzały zamek dosyć szybkim tempem. Faith chciała pokazać cioci wszystko. Były w ich wspaniałej bibliotece, która wydawała się jej być taka ogromna! Musiała zobaczyć ile mają książek, zamierzała je kiedyś wszystkie przeczytać. Pokazała jej również swoją sypialnię, jej osobiste miejsce w tym miejscu. Chciała jej pokazać dosłownie wszystko. Miały jednak mało czasu. Podczas spaceru po ich posiadłości towarzyszył im czarny kot - Merlin, najbliższy przyjaciel dziewczynki. Nie odstępował jej na krok.
Postanowiła zaprowadzić Lady Greengrass do bawialni. Mogły spędzić tutaj trochę czasu w samotności, miała nadzieję, że żadne z rodzeństwa im nie przeszkodzi, nie chciała się nią dzielić, przynajmniej na razie ani przez chwilę. Wszystkim musiała się z nimi dzielić, w końcu tylu ich było. Mamą, tatą, jedyne co miała na własność to kot. Nie do końca jej się to podobało. Bywało, że reagowała na to nieco zbyt emocjonalnie, czasem czuła się odrzucona. Jej brat bliźniak był chory, wiadome więc, że to on był tym, na którym skupiali większą uwagę. Czasem było jej przykro z tego powodu, czuła się odrzucona.
Ciocia powiedziała, że bawialnia w Weymouth, czy Derby wygląda inaczej. Czy coś się jej tutaj nie podobało? Mieli gorszą bawialnię? O co właściwie jej chodziło. Przeniosła na nią wzrok w milczeniu, może nie powinna jej tutaj przyprowadzić? Gniew zaczynał ją ogarniać. Po chwili jednak pomyślała, że może nie o to jej chodziło, może nie powinna się przejmować? - Czy tamte bawialnie są lepsze od naszych? Macie tam więcej zabawek? - postanowiła się upewnić w czym tkwiła różnica. - To Mathilde Ollivander.- nachyliła się nieco w kierunku cioci, aby dopowiedzieć jej trochę więcej, nie chciała, aby kobieta z obrazu ją usłyszała. - Pilnuje nas podczas zabaw, jednak trzeba uważać, jak jesteśmy niegrzeczni to zwraca nam uwagę! Nawet tutaj musimy się pilnować.- mówiła o tym, jakby był to ogromny sekret.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Bawialnia [odnośnik]29.11.21 18:34
Pogarszające się samopoczucie lady Lynette było tajemnicą poliszynela; co prawda oboje rodziców Faith dali się poznać Mare jako osoby raczej skryte i niezbyt wylewne (albo wyjątkowo mocno przywiązane do obyczajów, które nie pozwalały na szczególną otwartość względem ekspresji własnej), lecz wydłużająca się nieobecność lady Ollivander nie mogła pozostawać długo niezauważona. Jeszcze kilka lat temu Mare przyglądała jej się tylko ukradkiem, z bezpiecznej odległości dzielącej mężatki od panien. Dziś obie były żonami i matkami, odnalazły wspólny język, potrafiły współczuć sobie w troskach i odnaleźć radość w dziecięcych sukcesach. Mare postanowiła więc, że na czas wizyty w Lancaster Castle upewni się, że żadnemu z jej dzieci niczego nie brakuje.
Faith miała to szczęście, że napotkała Mare jako pierwsza. Była wulkanem, prawdziwym wulkanem energii i emocji, choć wygląd aniołka odziedziczyła bez krzty zwątpienia po swej matce. Nie mogły jednak różnić się temperamentem bardziej, a na koniec dnia ta różnica wydawała się być w oczach lady Greengrass wyłącznie różnicą na korzyść dziewczynki. Póki była mała, póki na jej ramiona nie nakładano tak mocnego ciężaru szlachetnego wychowania, powinna korzystać z życia i nie zaznawać ani odrobiny smutku. Rudowłosa dama wychodziła z założenia, że każde dziecko należało rozpieszczać dlatego, że sama posiadała wyłącznie jedno, nie piątkę... Ciekawe, czy w przypadku powiększenia rodziny zmieni zdanie?
— Z największą przyjemnością zobaczę je wszystkie — zadeklarowała, pozwalając sobie na odrobinę beztroskiego śmiechu. Lady Greengrass, mała lady Ollivander i kot Merlin stanowili trzy kulki — czerwoną, białą i czarną. Z takiego połączenia musiało wyjść coś niezwykłego, choć gdyby spytać Mare, czy spodziewała się, że jej krótka uwaga o wyglądzie bawialni spowoduje zagnieżdżenie się pod skórą dziewczynki gniewu, byłaby tą wizją absolutnie przerażona.
Dlatego też prędko ułożyła jedną z dłoni na jasnych włosach dziewczynki, głaszcząc ją po głowie dla uspokojenia.
— Nie powiedziałam, że są lepsze — odpowiedziała spokojnym głosem, nie przestając jej głaskać. Chciała tym samym pokazać, że wcale nie ma złych zamiarów, po prostu się nie zrozumiały. — Gdy byłam w twoim wieku, razem z bratem i siostrą prawie nie zaglądaliśmy do bawialni w Weymouth. Całe dnie spędzaliśmy na dworze, bo mieszkaliśmy zaraz przy morzu. Nasza bawialnia miała na pewno namalowane liście paproci na ścianach, tylko tyle z niej pamiętam — pozwoliła sobie na prędkie stłumienie śmiechu, który wywołany został sentymentalną podróżą do czasów własnego dzieciństwa. — A co do bawialni w Derby, postaram się porozmawiać z twym panem ojcem i gdy Saoirse będzie miała urodziny, urządzimy zabawę. Będziesz mogła zjawić się w naszym dworku i pozwiedzać wszystkie miejsca, jakie tylko będziesz chciała. Obiecuję — gdy wreszcie dłoń damy ześlizgnęła się z jasnych włosów, Mare wystawiła mały palec przed dziewczynkę, oczekując, że ta złączy go ze swoim na znak przyjętej obietnicy.
Słysząc zaś słowa o obrazie, Mare pragnęła odnieść się do rewelacji zasłyszanych od małej lady. Tymczasem lady Mathilde była jednak szybsza. Uwieczniona na obrazie kobieta zmarszczyła brwi, by fuknąć niedługo później:
— Dobre maniery nie znikają w zabawie, lady Faith! Taka duża dama jak ty powinna już to wiedzieć!


who will the goddess of victory smile for?
is the goddess of victory fair to everyone?
Mare Greengrass
Mare Greengrass
Zawód : Arystokratka, mecenas nauki
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
it takes grace
to remain kind
in cruel situations
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Ab imo pectore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10169-mare-catherine-greengrass#308845 https://www.morsmordre.net/t10364-unda#313340 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10850-szuflada-m-greengrass#330582 https://www.morsmordre.net/t10365-m-greengrass#313341
Re: Bawialnia [odnośnik]29.11.21 21:57
Faith nie do końca wiedziała, co dzieje się z mamą. Zauważyła jednak, że ta zaczęła się zaszywać w swojej sypialni i raczej niechętnie z niej wychodzić. Czasem zastanawiała się, czy była w tym jej wina, czy coś zrobiła nie tak? Wystarczy, że Laurel kiedy ją gonił dostał tego swojego pierwszego ataku, miała wrażenie, że to przez nią. Ona nie chciała mu zrobić krzywdy, chyba wszyscy to wiedzą! Jeśli nie... może to dlatego ostatnio wolała się trzymać z boku. Nie chciała, żeby komukolwiek jeszcze przydarzyło się coś złego. Szczególnie, że w jej towarzystwie, czasem działy się dziwne rzeczy, chociaż wcale tego nie chciała! Nie umiała nad tym zapanować.
- Jest Ciocia cudowna!- rzekła z entuzjazmem. Nie mogła się nadziwić temu, że ta Lady ma chęć poświęcać swój cenny czas właśnie jej. Pozwalała się oprowadzać po zamku, jakby było to najciekawsze zajęcie. Rzadko kiedy spotykała dorosłych, którzy tak chętnie spędzali czas z dziećmi. Mare zdecydowanie była jedną z najwspanialszych osób, która odwiedziła ich dom! Mogłaby pojawiać się u nich częściej.
Uspokoiła się, kiedy kobieta ułożyła dłoń na jej głowie. Jej dotyk był przyjemny, przynosił ukojenie. Wszystkie złe emocje, które się w niej kumulowały zniknęły. Powrócił dobry nastrój. - Już myślałam, że z naszą bawialnią jest coś nie tak. Nie odwiedziłam zbyt wielu miejsc jak to, tak właściwie, to chyba nigdy nie widziałam żadnej innej!- odparła zupełnie szczerze. Z racji tego, jak wyglądała sytuacja na świecie Faith praktycznie nie opuszczała murów rodzinnej posiadłości. Często zastanawiała się, jak wyglądają rodzinne dwory innych szlachetnie urodzonych. Bardzo by chciała zobaczyć je wszystkie, na pewno robił duże wrażenie. Mogłaby porównać te miejsca. - Morze! Ale bym chciała je zobaczyć. Pamiętam, że jak byłam mała -[b] dodała, jakby teraz była już niemalże dorosła -[b] rodzice kiedyś zabrali nas nad morze. Było ogromne! Takie niebieskie! Ciocia na pewno wie, o czym mówię.- niewiele pamiętała z tamtej wyprawy, poza tym, że wszyscy byli szczęśliwi, a może jej się tylko wydawało?
- Naprawdę?! Będę mogła odwiedzić Derby!- aż podskoczyła z radości i uścisnęła kobietę. Nie spodziewała się takiego zaproszenia, chciałaby poznać córkę Lady Mare, ciekawe, czy ma takie piękne włosy w kolorze ognia, jak ona. - Och to brzmi niesamowicie! Czy w Waszym dworku latają smoki? Słyszałam o tym, że się nimi zajmujecie.- oczami wyobraźni już sobie zobrazowała dwór Greengrassów, w którym pod sufitem latają kolorowe smoki. Będzie mogła je zobaczyć, niesamowite!
Z marzeń wyrwał ją głos damy z obrazu, przeniosła wzrok na ciocię i przewróciła oczami. - A nie mówiłam! Ona zawsze jest czujna.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Bawialnia [odnośnik]30.11.21 17:55
Szczerze powiedziawszy, nie zastanawiała się nad tym, czy dzieci sir Ollivandera były zaznajomione ze stanem ich matki. Mogła wyłącznie spodziewać się, że dwójka najstarszych z pociech Lancaster Castle jeżeli nie wiedziała, to miała wszelkie podstawy, by przeczuwać, że działo się coś nietypowego. Faith, Laurel i ich młodsza siostra mogli jednak wciąż pozostawiać we mgle niedopowiedzeń i niezrozumienia. Nie oceniała ich rodziców z tego powodu. Nawet w jej mniemaniu byli jeszcze zbyt mali, by zrozumieć wagę sytuacji. Pewnie przeczuwali to podskórnie, jak to dzieci. Jednakże nie byli w stanie zrobić ze stanem lady Lynette nic ponad obiecanie, że będą grzeczne. A co jeżeli jej stan pogorszy się jeszcze bardziej? I jeżeli dzieci pomyślą, że to faktycznie z ich winy? Mare nie mogła sobie wyobrazić bólu, jaki mógłby spaść w takiej sytuacji na dzieci.
Uśmiech i radość, która emanowała z Faith, gdy niestrudzenie przemierzały zamkowe korytarze, wystarczyła jej za potwierdzenie. Była naprawdę cudowną dziewczynką. A w dodatku taką miłą! Nawet pomimo skłonności do gniewu, który — całe szczęście — udało im się tymczasowo zahamować.
— To ty jesteś cudowna, kochanie! Masz dla mnie tyle cierpliwości, zupełnie jakbyś była już dorosłą panną — rzekła z podziwem, przybierając jednocześnie minę, którą lubili robić bardzo pewni siebie dorośli. Niedługo później dodała jeszcze — Powinnaś być stawiana za wzór prawdziwie gościnnej lady.
Odrobina uzasadnionych pochlebstw jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Co więcej, po własnym przykładzie Mare wiedziała, jak istotne było pozytywne podbudowywanie pewności siebie młodych dam. Faith zapowiadała się naprawdę dobrze; i choć jej rodzice mieli na głowie bardzo dużo problemów, będzie musiała pamiętać, by przypomnieć im o pochwaleniu dzisiejszego zachowania ich środkowej córki.
— Morze w Weymouth jest trochę cieplejsze niż to tutaj. A co roku w sierpniu moja rodzina organizuje specjalny Festiwal Lata. Gdy trochę podrośniesz, rodzice na pewno pozwolą wziąć ci udział na przykład w puszczaniu wianków. Każda niezamężna panna plecie taki z kwiatów, następnie puszcza w wodę. A kawalerowie wyławiają wianek tej panny, która im się podoba — nie mogła powstrzymać się przed wtrąceniem tej jednej ciekawostki. Festiwal Lata składał się z wielu atrakcji, jednakże Mare w głębi duszy była niepoprawnym romantykiem.
Pytanie o smoki prędko przywiodło ją na powrót na ziemię.
— Samym dworku nie. Ale w Peak District znajduje się rezerwat. Lordowie Greengrass i smokolodzy dbają o to, by chore lub poranione stworzenia wracały do zdrowia, a przy okazji hodujemy tam specjalną rasę smoka. Wujek Elroy na pewno zgodzi się na pokazanie ci tego i owego. Ale smoki nie są zabawkami, Faith. Będziemy mogli cię tam zabrać tylko pod warunkiem, że twoi rodzice się zgodzą.
Tymczasem lady Mathilde uważnie obserwowała małą lady Ollivander. Jej uwadze nie umknęło oczywiście wymowne wywrócenie oczami.
— Lady Faith Zorio Ollivander! — dama z obrazu brzmiała na oburzoną, lecz lady Greengrass zmusiła się do powstrzymania od śmiechu i kontroli mimiki — Wszystko widzę! Tak nie zachowuje się prawdziwa dama!


who will the goddess of victory smile for?
is the goddess of victory fair to everyone?
Mare Greengrass
Mare Greengrass
Zawód : Arystokratka, mecenas nauki
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
it takes grace
to remain kind
in cruel situations
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Ab imo pectore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10169-mare-catherine-greengrass#308845 https://www.morsmordre.net/t10364-unda#313340 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10850-szuflada-m-greengrass#330582 https://www.morsmordre.net/t10365-m-greengrass#313341
Re: Bawialnia [odnośnik]30.11.21 21:31
Faith wyczuwała, że z matką dzieje się coś złego. Wydawało jej się, że była niczym promienie zachodzącego słońca, które jeszcze niedawno świeciły pełnym blaskiem. Nie potrafiła jej pomóc, chociaż naprawdę chciała. Cóż jednak mogło zrobić dziecko? Z czasem przestała próbować ją rozbawiać, przywykła do takiego stanu rzeczy, miała jedynie nadzieję, że kiedyś wróci jej dawna mama. Postanowiła jakoś sama sobie radzić w tej całej sytuacji, nie zawracać głowy rodzicom swoimi problemami, w końcu i tak mieli ich już sporo z samymi sobą i jej rodzeństwem.
- Jakbym była dorosłą panną?- oczy zaświeciły jej się ze szczęścia. Gniew, który przez moment próbował się przebić już odszedł gdzieś daleko. Ciocia była taka wspaniała! Może faktycznie to przez to, że i ona świetnie sobie radziła w oprowadzaniu gości. Nigdy się nad tym jakoś specjalnie nie zastanawiała, będzie musiała wszystko przemyśleć w wolnej chwili.
- Za wzór! Niesamowite, rodzice nie uwierzą!- odparła zupełnie szczerze. Zazwyczaj była w cieniu, wiadomo jak jest, chociażby w przypadku bliźniaków. Jeśli chodzi o ich dwójkę, to brat zwracał na siebie większą uwagę, w końcu był chory, wszyscy musieli na niego uważać i go pilnować. Ona była jedynie tłem. Teraz Ciocia wspomniała o tym, że może stanowić wzór dla innych! Na pewno nie zapomni tych słów. Wiele dla niej znaczyły.
- Och cieplejsze, fajnie tam macie, szkoda, że tu takie nie jest. Festiwal lata?- powtórzyła z zaciekawieniem. Mare potrafiła zainteresować ją tym, co miała do powiedzenia. - Kawalerowie wyławiają wianki, co dalej? Co jeśli pannie nie spodoba się ten kawaler, czy musi wyjść za niego za mąż? Co jeśli dwóm kawalerom spodoba się ta sama panna? Wygrywa pierwszy, a jeśli panna woli drugiego?- wiele pytań pojawiło się w jej głowie. Nie potrafiła się powstrzymać przed zadaniem ich. Ile by dała, żeby móc wziąć udział w takim wydarzeniu. Musiało być przepiękne! Kolorowe wianki, lato, woda, brzmiało to niesamowicie!
- W dworku nie ma?- była trochę rozczarowana, bo jej wyobrażenia o dworku Greengrassów właśnie legły w gruzach. - Specjalną rasę smoka? Jaką ma moc, co potrafią?- Ciocia po raz kolejny obudziła w niej ciekawość. Może jednak aż tak się nie zawiedzie. - Obiecuję, że będę grzeczna! Będę słuchać wujka, tylko zabierzcie mnie kiedyś w to miejsce. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam smoka, to musi być NIEZWYKŁE- ogromnie spodobała jej się wizja tego, że wujek Elroy może ją tam zabrać ze sobą. Byleby tylko rodzice się zgodzili, będzie musiała z nimi poważnie porozmawiać na ten temat, oby nie mieli nic przeciwko, a jeśli będą mieli to już sobie inaczej z nimi porozmawia, w końcu miała swoje sposoby!
- Przepraszam Lady Mathildo, obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy!- że też musiała się wtrącić nawet podczas takiej ważnej konwersacji!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Bawialnia [odnośnik]05.12.21 12:28
Radość, która zabłysła w oczach Faith, stanowiła iskrę, która rozpoczęła ogień ogrzewający serce lady Mare. Dzieci były absolutnie przeurocze — sposób, w jaki odbierały świat, ze swą szczerą ciekawością, czystością emocji i zamiarów zawsze ją fascynowała. Była naprawdę szczęśliwa, że mogła obserwować rozpromienienie małej lady na własne oczy. Pamiętała, jak dużą wagę przywiązywała do pochwał, jakie składano jej, gdy była w podobnym wieku. I wychodziła z założenia, że znacznie więcej dobrego dla wychowania młodej panny robiło chwalenie postaw pożądanych, niż nadmierne piętnowanie błędów. Najlepiej uczyło się przecież na przykładach, czyż nie?
— Wieczorem porozmawiam z twoim panem ojcem i wszystko mu opowiem. Jak pięknie opowiedziałaś mi o zamku, o tym jak miło prowadzi się z tobą rozmowy i jaka jesteś grzeczna. Na pewno będzie z ciebie dumny — zdradziła się ze swoimi zamiarami; z lat dzieciństwa pamiętała kilka cioteczek Prewett i Selwyn, które po podobnych spotkaniach z nią rozmawiały z jej matką, przekazując swoje uwagi odnośnie manier panienki Mare. Z oczywistych względów nie mogła podzielić się tymi uwagami z lady Lynette, jednakże miała nadzieję, że sir Havelock odnajdzie w sobie choć trochę dumy z potomstwa. Czasy, w których żyli, były niepewne, lecz dla dzieci warto było starać się o stokroć bardziej.
— Festiwal Lata powstał dla upamiętnienia miłości Aenghusa i Caer. Aenghus był bohaterskim czarodziejem, wsławił się naprawdę wielkimi czynami... A gdy poprosił ojca Caer o jej rękę, ten powiedział, że będzie mógł wziąć ją za żonę tylko wtedy, gdy rozpozna ją pośród stada łabędzi. Oboje bowiem potrafili przybierać formę tych ptaków, wiesz? I gdy zostali łabędziami, poderwali się do lotu, śpiewając miłosne pieśni, które wszystkich wokół uśpiły na trzy dni i trzy noce! — krótko streściła historię założycieli swego panieńskiego rodu, pozwalając sobie na uradowany uśmiech. Pominęła oczywiście część nieprzystającą do dziecięcych uszu — historię śmierci Caer przy porodzie dziedzica i tego, jak paprotka stała się symbolem rodu Prewett. Na to przyjdzie czas później — Właśnie na pamiątkę tego lotu odbywa się festiwal. Gdy kawaler wyłowi wianek panny, musi jej go oddać, a ona spędza w nim resztę nocy. Po wyłowieniu wszyscy tańczą wokół ognisk na plaży... Panna nie musi wychodzić za mąż za kawalera, który złowił jej wianek, a gdy dwóch kawalerów będzie darzyć sympatią jedną pannę... Wygra ten, który wyłowi wianek pierwszy. I to wyławiającemu panna nie może odmówić tańca.
Miała nadzieję, że wyjaśniła jedną z atrakcji Festiwalu wystarczająco jasno, choć gdyby była taka potrzeba, mogła wejść mocniej w szczegóły. Właściwie spodziewała się, że Faith pociągnie temat dalej, bowiem ilość uzupełniających pytań, które padły do tej pory potwierdziły jej zainteresowanie. Przez to Mare nie mogła powstrzymać się od rozczulonego uśmiechu.
— Nazywają się trójogony edalskie. Ale więcej opowie ci o nich wujek Elroy, będziesz mogła zadać mu wszystkie pytania, jakie tylko przyjdą ci do głowy, dobrze? — przekrzywiła głowę w bok, pozwalając jednemu kosmykowi rudych włosów prześlizgnąć się po materiale sukni tak, że z ramienia zsunął się na plecy. Nie miała wystarczającej wiedzy o bestiach znajdujących się w ich rezerwacie, by wyczerpująco odpowiedzieć na pytania dziewczynki. Miała jednak nadzieję, że mąż — jak zawsze — wspomoże ją w czasie próby.
Zielone spojrzenie uniosła na damę z obrazu. Ta uśmiechnęła się do nich, wyraźnie zadowolona z postawy prezentowanej przez małą lady. Tak zadowolona, że zamilkła wreszcie, choć jej czujne oczy w dalszym ciągu przyglądały się temu, co miało miejsce w bawialni.


who will the goddess of victory smile for?
is the goddess of victory fair to everyone?
Mare Greengrass
Mare Greengrass
Zawód : Arystokratka, mecenas nauki
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
it takes grace
to remain kind
in cruel situations
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Ab imo pectore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10169-mare-catherine-greengrass#308845 https://www.morsmordre.net/t10364-unda#313340 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10850-szuflada-m-greengrass#330582 https://www.morsmordre.net/t10365-m-greengrass#313341
Re: Bawialnia [odnośnik]15.12.21 19:56
Nie wszyscy dorośli mieli w sobie to coś. Nie każdy potrafił zafascynować dziecko swoimi opowieściami. Lady Greengrass rozbudziła w Faith zainteresowanie. Była zachwycona tym, co miała jej do powiedzenia. Nie dało się tego nie zauważyć.
- Jeju, jest ciocia taka miła!- rzekła z entuzjazmem. - Ciekawe, czy tata w to uwierzy.- bardzo chciała zaimponować ojcu, zależało jej na tym, żeby miał o niej dobre zdanie. Jeśli Lady Greengrass nie kłamała może faktycznie będzie z niej dumny! Nie mogła się doczekać, aż ojciec się dowie jaka była grzeczna.
- Uśpiły na trzy dni i noce? To niesamowite. Mieli wtedy czas dla siebie. ZOSTALI MAŁŻEŃSTWEM?- och, jak ona by chciała kiedyś przeżyć coś takiego. Zastanawiała się czasami, czy pan ojciec myślał już o tym, za kogo ona wyjdzie za mąż. Wiedziała, że gdy przyjdzie czas na pewno opowie jej o swoich planach. Bała się, że trafi na jakiegoś niemiłego młodzieńca.
- Bardzo bym chciała wziąć udział w takim festiwalu, nie słyszałam o nim wcześniej ciociu. Jak tak opowiadasz, to marzę o tym, żeby się tam znaleźć!- ciekawe, czy któryś chłopiec zechciałby wyłowić jej wianek, a jeśli żadnemu by się nie spodobała, to co wtedy? - A co się stanie, jeśli żaden nie wyłowi wianka, czy grozi to zostaniem starą panną?- największą obawą Faith było to, że będzie niewystarczająca i że nikt jej nie zechce. Uczyła się o szlacheckich rodach i często zastanawiała się nad tym, czy jej rodzina mogłaby się wydawać dla jakiejkolwiek innej atrakcyjna. Z drugiej strony jednak, jej tacie jakoś udało się ożenić z mamą, a była ona z rodu Malfoy, który wydawał się być Faith dużo bardziej zachęcający.
- Och! Dobrze, będę myśleć nad tym, o co mogłabym go zapytać. Przygotuje listę! Smoki wydają się być naprawdę niesamowite.- Ollivander była w wyśmienitym humorze. Dowiedziała się tylu ciekawych rzeczy, do tego wszystkiego propozycja cioci Mare była niesamowita! Będzie mogła zobaczyć prawdziwe smoki, wszyscy będą jej zazdrościć.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Bawialnia [odnośnik]17.12.21 17:57
Słowa Faith, tak proste, a jednocześnie dziecięco szczere, bardzo prędko dotarły do serca lady Mare. Rudowłosa dama zawsze posiadała słabość względem dzieci — była dla nich niezmiernie łagodna, niezależnie od nastroju, który wcześniej jej towarzyszył i pragnęła przede wszystkim tego, by wzrastały szczęśliwe i bezpieczne. Dlatego też pochwała usłyszana z ust małej lady Ollivander okazała się być strzałem w dziesiątkę. Czymś, co stopiło jej serce, sprawiło, że objęła dziewięciolatkę jedną ręką, drugą głaszcząc ją po jasnych włosach.
— To zaszczyt usłyszeć takie słowa z ust damy — skinęła głową w podzięce; wiedziała, że dzieci w jej wieku lubiły być taktowane jak dorośli. Dlatego też postanowiła, że właśnie tak będzie Faith traktować. Jak damę, w której buty wejdzie już całkiem niedługo, gdy dni zabaw staną się ledwo wspomnieniem, wyparte godzinami spędzonymi na nauce sztuk niewieścich pod okiem guwernantek. Ciekawa była, jak sprawdzi się w tej roli. — A o wiarę pana ojca nie musisz się martwić. Na pewno ci uwierzy.
Zaraz po radości przyszedł czas na ekscytację. Taki wybuch emocji doprowadził Mare do takiego stanu, że przysunąwszy dłoń zaciśniętą w pięść do swych ust, zachichotała radośnie. Przymknęła przy tym oczy, pozwalając im przybrać kształt półksiężyców. Gdy była w wieku Faith, również uwielbiała tę historię.
— Tak, zostali małżeństwem. Urodził im się nawet syn, wiesz? To on dał początek rodowi Prewett, z którego pochodzę — pozwoliła sobie ominąć tę część historii, która opowiadała o powodzie, dla którego to paproć stała się symbolem jej panieńskiego rodu. Nie na uszy dziewczynki była opowieść o śmierci w połogu i rozstaniu kochanków. Niech kojarzy Festiwal Lata ze świętem miłości i łabędzią pieśnią.
— Tato pewnie nie pozwoli ci w tym roku na wianki, masz jeszcze sporo czasu na znalezienie dobrego lorda, który mógłby się tobą opiekować — jak Elroy zaopiekował się mną. Pomimo odpowiedzi, która raczej nie szła po myśli dziewczynki, głos Mare wciąż pozostawał łagodny, dawała jej bowiem nadzieję na inne, równie ciekawe atrakcje. — Ale w trakcie Festiwalu nie brakuje okazji. Są wyścigi na aetonanach, zbieranie malin, konkurs alchemiczny... I jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, by jakikolwiek wianek nie został wyłowiony!
Entuzjazm dziewczynki był naprawdę czymś niezwykłym. Mare wreszcie wzniosła się z kucek, wciąż spoglądając na dziewczynkę ze wzruszonym zachwytem. Choć pokazywała oznaki trudnego charakteru, zwłaszcza na początku ich rozmowy w bawialni, Faith potrafiła nad sobą panować. Odpowiednie nakierowanie dziecięcej energii z pewnością ułatwiłoby procesy wychowawcze, co zanotowała w pamięci jako istotne do podniesienia w trakcie wieczornej rozmowy z ojcem Ollivanderowej gromadki.
— Musisz mi wybaczyć, lady Faith. Obowiązki wzywają — splotła dłonie na wysokości brzucha, darując Faith znajomy, grzeczny ukłon na pożegnanie.

| z/t


who will the goddess of victory smile for?
is the goddess of victory fair to everyone?
Mare Greengrass
Mare Greengrass
Zawód : Arystokratka, mecenas nauki
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
it takes grace
to remain kind
in cruel situations
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Ab imo pectore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10169-mare-catherine-greengrass#308845 https://www.morsmordre.net/t10364-unda#313340 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10850-szuflada-m-greengrass#330582 https://www.morsmordre.net/t10365-m-greengrass#313341
Bawialnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach