Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia alchemiczna
AutorWiadomość
Pracownia alchemiczna [odnośnik]27.10.17 14:22

Pracownia alchemiczna

Ze względów bezpieczeństwa znajduje się w wydzielonej części piwniczki znajdującej się pod domkiem. Pod sufitem jest umieszczone szerokie, choć niskie okienko wpuszczające do środka dzienne światło, jednak mimo niego i wiszących na ścianach świec panuje tu lekki półmrok. Jedna ze ścian jest zastawiona księgami poświęconymi alchemii i astronomii, na drugiej znajdują się szafki ze składnikami i fiolkami. Centralną część pomieszczenia zajmuje stół, na którym znajduje się kilka kociołków i innych niezbędnych przyborów. Pod sufitem także wiszą pęczki suszących się roślin. Pomieszczenie jest stale przesycone mieszanką zapachów ziół i innych ingrediencji, jest też tu bardzo cicho; warunki są idealne do skupienia się.

[bylobrzydkobedzieladnie]




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?


Ostatnio zmieniony przez Charlene Leighton dnia 17.04.19 0:44, w całości zmieniany 3 razy
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]09.12.17 19:02
| 24.05?

W maju spędzała w pracowniach alchemicznych sporo swojego czasu – czy to w tej Mungowej, czy własnej, zaadaptowanej w piwniczce domu, który dzieliła ze swoją siostrą. Niewielki domek pod Londynem był niegdyś własnością ich ciotki, później przypadł siostrom Leighton, które po wejściu w dorosłość wyfrunęły z rodzinnego gniazda w Tinworth na wybrzeżu Kornwalii, by być bliżej nowych perspektyw, które dawał Londyn... i dalej od pewnych wspomnień. Dawny dom wciąż był silnie przesycony dobrymi wspomnieniami, ale też smutnymi, związanymi z przedwczesnym odejściem najmłodszej z sióstr.
Charlie szybko nadała niektórym pomieszczeniom swój własny rys, między innymi pracowni, w której oddawała się eliksirom poza pracą. W końcu dobry alchemik musiał się wciąż doskonalić, a przecież robiła eliksiry nie tylko dla Munga. Chętnie alchemikowała też dla krewnych, znajomych i od pewnego czasu również dla Zakonu Feniksa, choć o tym nie wiedział nikt poza członkami organizacji.
Tego dnia jej siostry nie było, więc Charlie miała cały dom dla siebie. W oczekiwaniu na znajomą z Zakonu zrobiła pobieżne porządki w kuchni, a także przygotowała sobie nowy pachnący mieszek z ziołami, w którym umieściła też parę listków rosnącej w doniczce na oknie kocimiętki. Odkąd została animagiem, bardzo lubiła jej zapach i zawsze dbała by w domu rosła kocimiętka. Była to jedna ze specyficznych właściwości bycia animagiem kotem; najwyraźniej niektóre cechy zwierzęcia, w które się zmieniała, od tamtego czasu miały się niekiedy odzywać i w ludzkiej postaci. Oczywiście w kocim ciele odczuwałaby to jeszcze intensywniej, a na początku, podczas pierwszych przemian, musiała walczyć także z takimi odruchami, jak instynktowna chęć poszukiwania myszy czy zasadzania się na ptaki.
Starannie przewiązała kolorowy mieszek z ziołami sznurkiem i zawiesiła go na szyi, po czym podeszła do okna, zaciągając się wonią rośliny i mrużąc oczy... Kiedy nagle usłyszała nadejście gościa. Czym prędzej oderwała się od okna z kocimiętką, idąc w stronę drzwi. Miała dziś na sobie jasną sukienkę, a jasne włosy zaplotła w warkocz.
- Poppy! Jak miło cię widzieć – odezwała się, witając dawną znajomą i, jak się okazało, jedną z wcześniej powołanych członków grupy badawczej Zakonu Feniksa. – Idziemy do pracowni robić eliksiry? Czy może chcesz napić się jeszcze herbaty? – zapytała, niepewna, czy kobieta chce od razu zabrać się do pracy, czy może miała ochotę jeszcze chwilę odpocząć. Zapewne też miała sporo obowiązków w Hogwarcie oraz w związku z Zakonem. Charlie też spędziła ranek w Mungu, warząc eliksiry na tamtejsze potrzeby. Nie narzekała na nadmiar wolnych dni, bo tych prawie nie miała, odkąd zaczęły się anomalie i sporo ich ofiar trafiało na oddział.
- Co słychać w Hogwarcie? I... u naszych wspólnych przyjaciół? – zapytała, ciekawa, czy Poppy miała aktualnie jakiś kontakt z innymi ich towarzyszami z Zakonu.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]13.12.17 23:01
Panna Pomfrey większość czasu przez ostatnie trzy tygodnie spędziła w Hogwarcie, nie licząc oczywiście okazjonalnych wyjść do Hogsmeade, bądź wizyt na Pokątnej. Znalazło się kilka dni wolnego, który spędziła z Sally, bądź lordem Carrowem, prowadząc badania nad opracowaniem nowego zaklęcia, lecz rzadko w ogóle spała w swoim mieszkaniu. Zaburzenia magii nie ominęły nawet Hogwartu, a uczniowie - cóż, byli uczniami. Krnąbrnymi i niezbyt mądrymi. Poppy naprawdę nie wiedziała dlaczego młodzież tak bardzo nie chce uczyć się na cudzych błędach, a musi nieustannie popełniać własne. Skaranie boskie! Nigdy w Skrzydle Szpitalnym nie miała tylu pacjentów. Regularnie leczyła krwotoki z nosa, upiorne migreny, objawy sinicy i osłabienia. Nie tylko u uczniów, lecz także nauczycieli, choć w ich rozsądek nie wątpiła.
Spędzała także sporo czasu nad kociołkiem z panią Findley, która była od Poppy w dziedzinie warzenia mikstur o wiele lepsza, mądrzejsza i bardziej doświadczona. Panna Pomfrey zaniedbała nieco eliksiry, lecz świadoma jak były one ważne dla Zakonu Feniksa i Skrzydła Szpitalnego, postanowiła swą wiedzę odkurzyć i wzbogadzić. Została wszak świeżo przyjęta do jednostki badawczej Zakonu, profesor Bagshot obdarzyła ją zaufaniem, nie mogła więc zawieść. Wierzyła w wiedzę pani Findley, lecz ona nie była niestety członkiem Zakonu; na całe szczęście nie byli całkowicie pozbawieni obecności wykształconych alchemików. Pannę Leighton pamiętała z lat szkolnych, dzieliły ich dwa lata i dom, ją Tiara Przydziału posłała do Hufflepuffu, zaś Charlene nosiła barwy domu Roweny Ravenclaw. Dziewczyna była nader bystra i utalentowana, darzyła ją sympatią, mijały się także na korytarzach szpitala św. Munga, gdy Poppy jeszcze odbywała tam kurs i staż, a także krótko pracowała. Miała nadzieję, że razem wesprą zakon dzięki pracy przy kociołku.
Zjawiła się u Charlene ubrana w brzoskwiniową, ładną sukienkę, przychodziła przecież w gości, a przekroczywszy próg zzuła ze stóp brązowe pantofle. Wręczyła Charlene ciasto (które upiekła jej sąsiadka, ale Poppy także niedługo miała zamiar się tego nauczyć) i uściskała pannę Leighton krótko.
-Dzień dobry, Charlene! - przywitała się, zdejmując z ramion płaszcz. Zbliżał się koniec maja, a wciąż było dziwnie zimno, coraz zimniej -Och, tak! Herbata brzmi cudownie, bardzo proszę.
Zbliżało się popołudnie, filiżanka herbaty więc była wręcz obowiązkiem każdej szanującej się Angielki. Poppy podążyła za Charlie w głąb domu.
-W Hogwarcie coraz lepiej, odkąd zniknął ten potwór. Profesor Dippett przywraca stare porządki! - wzdrygnęła się na samą myśl o Grindelwaldzie -U innych również... nie jest najgorzej, biorąc pod uwagę okoliczności, z tego co mi wiadomo.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]14.12.17 11:52
Charlie zdawała sobie sprawę, że anomalie to zmora. Sama też nie miała przez nie zbyt wiele czasu, bo zapotrzebowanie na eliksiry było większe niż zwykle. Uzdrowiciele mieli pełne ręce roboty z coraz to nowymi ofiarami anomalii, a oprócz nich trafiały się i inne przypadki. Alchemicy natomiast siedzieli w swoich pracowniach i starali się na bieżąco dbać o zapasy. A na Mungu jej praca alchemika się nie kończyła, bo sama z własnej woli przyjęła kolejne zobowiązanie, Zakon Feniksa. I była dumna, mogąc im pomóc, nawet jeśli oznaczało to, że sporą część każdego dnia spędzała nad kociołkiem. Ale lubiła to, alchemia była jej pasją, w której starała się wciąż rozwijać. Była beznadziejna w faktycznej walce, ale jako alchemiczka z naukowym zacięciem pragnęła się przydać.
Przyjęcie do grupy badawczej było wielkim wyróżnieniem, więc bardzo nie chciałaby zawieść profesor Bagshot, która pozwoliła jej dołączyć do grupy Zakonu gromadzącej bystre umysły, głównie uzdrowicieli, alchemików i innych naukowców. Wiedziała, że Poppy jest bardzo utalentowaną uzdrowicielką, nawet jeśli zamiast bardziej prestiżowej zdaniem niektórych pracy w Mungu wybrała Hogwart i zmagania z urazami uczniów. A podejrzewała, że tych teraz na pewno nie brakuje. Nawet w normalnych, spokojnych czasach Hogwart nie zawsze był tak bezpieczny jak mówiono i zdarzały się tam rozmaite wypadki. O nie wcale nie było trudno, biorąc pod uwagę parę setek zamkniętych w jego murach młodych czarodziejów, z których część uwielbiała szukać kłopotów lub sama w nie wpadała. Szczęśliwie Charlie nie należała do stałych bywalców skrzydła szpitalnego i w ciągu edukacji odwiedziła je może parę razy, na przykład wtedy, kiedy eksperymentowała ze składem pewnego eliksiru i spowodowała mały wybuch. Nawet alchemicy musieli czasem uczyć się na błędach, gdy chcieli spróbować odejść od utartych podręcznikowych ścieżek i spróbować zrobić coś inaczej.
Teraz była znacznie bardziej doświadczona niż wtedy, ale z całą pewnością było mnóstwo rzeczy, których mogła się jeszcze nauczyć. W końcu proces nauki i doskonalenia trwał przez całe życie i nie kończył się tylko na szkole i kursie.
Z uśmiechem przywitała się z Poppy i poprowadziła ją na początek do kuchni.
- Dziękuję za ciasto, na pewno będzie wspaniałe. Kiedyś, gdy będę mieć więcej czasu, powinnam sama nauczyć się piec – powiedziała, grzejąc wodę na herbatę. Normalnie podgrzałaby ją za pomocą magii, ale w dobie szalejących anomalii wolała uważać i wykonywać domowe czynności bez różdżki, odkąd na początku maja prawie podpaliła kuchnię przy próbie zrobienia sobie i siostrze szybkiego obiadu. W gotowaniu też nigdy nie była dobra, chyba że eliksirów. Niestety alchemiczny talent jak dotąd nigdy nie znalazł odzwierciedlenia w kuchni.
Ale w końcu zrobiła herbatę, ukroiła też parę kawałków ciasta, by mogły się nim uraczyć zanim przejdą do warzenia mikstur.
- Dobrze to słyszeć. Sama czasem się zastanawiam, jak sobie radzicie z tym wszystkim po niedawnych... wydarzeniach. I cieszy mnie to, że mimo tych problemów z anomaliami wraca ten stary, dobry Hogwart. Taki, jaki powinien być zawsze. Oczywiście bez tych anomalii... – Na szczęście opuściła szkołę jeszcze przed tym, zanim przyszedł tam Grindelwald, więc nie poznała jego Hogwartu na własnej skórze, ale co nieco o nim słyszała. I pozostawało im się cieszyć, że było po wszystkim, że anomalie zrobiły choć jedną dobrą rzecz. – Ale podejrzewam, że skrzydło szpitalne jest teraz równie oblegane jak Mung, prawda? Nie jestem uzdrowicielem, ale nawet siedząc w pracowni alchemicznej słyszę co nieco o tym, co się dzieje, a ilość eliksirów, które muszę warzyć, mówi sama za siebie. Anomalie to faktyczny problem. Dla nas wszystkich.
Napiła się herbaty i spróbowała ciasta.
- Ale nie narzekam na nadmiar pracy. I cieszę się, że mogę też coś zrobić dla Zakonu. Profesor Bagshot okazała mi naprawdę wielkie zaufanie, przyjmując mnie do grupy badawczej. Chcę sprostać tej nowej roli jak najlepiej, więc możecie liczyć na mój kociołek – powiedziała. Podejrzewała zresztą, że Poppy właśnie dlatego chciała się spotkać, że eliksiry które miały przygotować miały być przeznaczone dla członków Zakonu.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]17.12.17 17:49
O wybraniu zawodowej ścieżki uzdrowiciela Poppy myślała jeszcze przed piątym rokiem nauki w Hogwarcie, kiedy to czekała ją porada zawodowa udzielana przez opiekuna domu i niezwykle ważne egzaminy - SUMY. Panna Pomfrey uczyła się dobrze, lecz w żadnej z dziedzin nigdy nie była orłem - nie błyszczała ani na eliksirach, ani transmutacji, ani obronie przed czarną magią. Nie widziała w siebie w klubie pojedynków, ani jako aurora (co za abstrakcja w ogóle), ani stróża prawa. Miała na to zbyt miękkie serce, za słabą naturę i była zbyt delikatna. Nie miała również szczególnej ręki ani do roślin, ani zwierząt, lecz wiedziała jedno - pragnęła pomagać innym. Była niezła w urokach, co dobrze wróżyło na przyszłość; magii leczniczej w Hogwarcie nie uczono, nie miała więc szansy, by sprawdzić, czy uda się jej nad nią zapanować. Przeczucie Poppy nie zawiodło: dostała się na kurs uzdrowicielki i poczuła, że to właśnie to. Opanowanie zaklęć z tej dziedziny przychodziło jej dużo łatwiej, lecz nie obyło się bez ciężkiej pracy w to włożonej, a także naukę anatomii. Po nocach ślęczała nad księgami i wkuwała na pamięć wszystkie kości dłoni.
Nauczyciele ją chwalili, pod wrażeniem byli także przełożeni, gdy odbywała staż w szpitalu św. Munga. Panna Pomfrey radziła sobie z ciężkimi przypadkami, panowała nad skomplikowanymi i trudnymi zaklęciami, ratowała życia pozornie spisane na straty - tak poznała swego przyjaciela, Garretta - i wróżono jej wcale niezłą karierę i jakież było zdziwienie, gdy panna Pomfrey szpital opuściła.
Dla dzieci.
Nie swoich, bo ich nie ma i najpewniej mieć nie będzie, no bo i z kim, straciła miłość swego życia i był jej pisany los starej panny, lecz nie zamierzała marnować czasu. W chwili, gdy podejmowała pracę w Hogwarcie, wciąż rządził tam Grindelwald, narażała się na ogromne ryzyko - lecz musiała mieć oko na dzieci. Nie miała serca, by ignorować ich ciężki los pod butem najgorszego czarnoksiężnika wszechczasów. Nie przeszkadzała jej mało prestiżowa funkcja szkolnej pielęgniarki, nie szkodzi, inni mogli się śmiać. Poppy czuła, że robi coś ważnego i jest na swoim miejscu. Grindelwald zniknął z Hogwartu, lecz ona nie zamierzała. Czuła się tam dobrze.
-Och, to mojej sąsiadki - powiedziała Poppy, a policzki jej poczerwieniały. Miała nadzieję, że Charlene nie poruszy tego tematu, ale skoro już to zrobiła, to Poppy poczuła potrzebę sprostowania - niepowiedzenie całej prawdy to też kłamstwo. A Poppy nigdy nie kłamała.
Nałożyła sobie kawałek ciasta na talerzyk, pozwalając, by herbata ostygła nieco. Wciąż miały spoo czasu dla siebie, dzień jeszcze młody.
-Och, nawet nie wiesz jak wielki kamień spadł mi z serca, gdy ten... człowiek zniknął. Oby na dobre. Hogwart jest bez niego o wiele lepszym miejscem. Jeszcze nie jak dawniej, nie jest takim, jakim go pamiętam ze swych najwcześniejszych lat, lecz musi minąć nieco czasu. Czas leczy rany. - powiedziała melancholijnie Poppy, gdy uraczyła się kawałeczkiem ciasta -Nie tylko anomalie sieją spustoszenie, uczniowie nie są za mądrzy, nie uważają, często robią sobie krzywdę na własne życzenie - dodała kwaśno, kręcąc głową z politowaniem. Czasami nie miała do tych dzieciaków cierpliwości.
Poppy obdarzyła Charlene ciepłym uśmiechem. Młodziutka alchemiczka zasłużyła na zaufanie, jakim obdarzyła ją pni profesor. Liczyła sobie niewiele lat, lecz już teraz posiadła naprawdę ogromną wiedzę, której mógłby pozazdrościć jej nie jeden alchemik, czy astronom.
-Gratulacje, Charlie! Naprawdę bardzo się cieszę, że jesteś z nami. Potrzebujemy alchemików, zwłaszcza takich utalentowanych jak Ty!
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]18.12.17 2:08
Charlie także dość szybko uświadomiła sobie, że pociąga ją ścieżka alchemika. Świat eliksirów i astronomii zafascynował ją jeszcze przed pójściem do Hogwartu za sprawą matki, a w Hogwarcie okazało się, że naprawdę dobrze radziła sobie z tymi dziedzinami magii. Niestety tego samego nie mogła powiedzieć o bardziej praktycznych dziedzinach, może za wyjątkiem transmutacji, z którą radziła sobie na tyle dobrze, że udało jej się opanować umiejętność animagii. Ale jej umiejętności w zakresie zaklęć nigdy nie były imponujące, więc musiała się przyłożyć żeby zdać sumy, a później owutemy z tego przedmiotu, także branego pod uwagę przy aplikacji na kurs.
Mogła podjąć ministerialny kurs, ale nagła śmierć siostry na niewykrytą wcześniej chorobę genetyczną popchnęła ją ku temu, by jednak wybrać Munga, gdzie jej umiejętności mogły komuś pomóc. Nie mogła ocalić Helen, ale cieszyła się, pożytkując swoje zdolności w lepszym celu, a nie tylko dla siebie samej – choć oczywiście jej alchemiczna pasja na Mungu się nie kończyła i poszerzała horyzonty również we własnym zakresie. Dlatego mając zaledwie dwadzieścia trzy lata miała już naprawdę zaawansowaną wiedzę – bo tak naprawdę gromadziła ją stopniowo od dzieciństwa.
Pamiętała Poppy z korytarzy Munga, bo część lat ich stażów się pokryła, i także była wtedy zdziwiona że panna Pomfrey nie zdecydowała się na karierę uzdrowicielki w Mungu, a podjęła posadę w Hogwarcie. Ale wiedziała też, że Poppy doskonale nadawała się do takiej roli jako osoba pracowita, uczciwa i wrażliwa na innych. Choć sama Charlie pewnie trochę by się w tamtym okresie bała podejmować pracę pod nosem Grindelwalda, który dopuszczał się strasznych rzeczy. Musiało minąć więcej czasu, żeby odnalazła w sobie więcej odwagi. I tym sposobem trafiła do Zakonu. I nie dziwiła się, że Poppy też w nim jest.
Uśmiechnęła się, zupełnie niezrażona tym, że ciasto w rzeczywistości piekła sąsiadka.
- Nie martw się, ciasta które ja miewam w tym domu zwykle też pochodzą od sąsiadki. Lub ze sklepu... – zapewniła. Na ten moment nie byłoby z niej wzorowej gospodyni. Za to rodzina nie mogłaby narzekać na brak eliksirów.
- Mi też, chociaż nie byłam w Hogwarcie odkąd go skończyłam. Ale wystarczy, że słyszałam, co tam się działo. Podejrzewam, że te dzieciaki nie miały tam lekko – wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Tak nie powinno być, by dzieci musiały przechodzić przez takie problemy, by musiały stykać się z czarną magią i bać tego potwora w ludzkiej skórze. – Mam nadzieję, że już nigdy tam nie wróci, choć też zdaję sobie sprawę, że tego nie da się naprawić jednym machnięciem różdżki. Muszą minąć lata, żeby wszystko wróciło do normy. Ale na szczęście mają taką uzdrowicielkę jak ty.
Znowu napiła się herbaty, zamyślając się. To na pewno nie było łatwe. Trudne przejścia tych dzieciaków, oraz innych ludzi, którzy ucierpieli poza murami Hogwartu choćby wskutek anomalii, nie zblakną ot tak.
- Uczniowie zawsze tacy byli. Pewnie też musi minąć więcej czasu, żeby zrozumieli, że to jest dla nich groźne. Ale pozostaje żałować, że poznają swoją magię we właśnie takich okolicznościach i tym samym nie mogą w pełni cieszyć się jej możliwościami, skoro nawet rzucenie prostego zaklęcia może nieść poważne konsekwencje – stwierdziła. W Mungu też widywała dzieci, te młodsze często generowały wokół siebie groźne zjawiska, które wielokrotnie mogły im obrzydzić ich moc zamiast sprawić, że będzie się kojarzyła z czymś dobrym. Strach pomyśleć, jakie to będzie mieć konsekwencje w przyszłości.
Spojrzała w okno; zza krzaczków kocimiętki było widać fragment ogrodu oraz nieba.
- Dziękuję za dobre słowa – odpowiedziała na gratulacje ze strony Poppy. – Tobie również muszę pogratulować, choć w twoim przypadku to było pewne. Twoje uzdrowicielskie zdolności będą dla nas wszystkich nieocenione. A i ja postaram się dać coś od siebie, warząc eliksiry, którymi będziecie mogli leczyć. I działać w inny sposób – dodała, bo jej umiejętności nie kończyły się na lekach, mogła przygotowywać także inne eliksiry. A także służyć wiedzą z zakresu astronomii i transmutacji. – Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa, co będziemy robić. My, jako jednostka badawcza. Kilka dni temu poznałam też innego alchemika, niejakiego Cyrusa Snape'a. Pracowaliśmy razem przy poszukiwaniu fragmentów kwatery. Też jest badaczem, ale podejrzewam, że profesor Bagshot w swoim czasie wtajemniczy nas we wszystko co ważne.
Musieli jej zaufać, jako tej, która opiekowała się Zakonem i miała największe życiowe doświadczenie i mądrość z nich wszystkich.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]22.12.17 0:34
-Ojeju, Charlie jesteś tak uprzejma, zawstydzasz mnie, naprawdę - odpowiedziała na komplement, rumieniąc się przy tym nieco. Z natury Poppy była kobietą skromną, niełasą na komplementy, ni
Na wieść o powstaniu jednostki badawczej w szeregach Zakonu Feniksa poczuła w sercu ciepło. Od chwili dołączenia do Zakonu Feniksa, od początku, wiedziała, że jej miejsce jest z boku. Za nimi. Jako ich wsparcie. Nie posiadała umiejętności przydatnych w pojedynkach, nie potrafiła walczyć. Najpewniej nie umiałaby nawet kogoś skrzywdzić. Została stworzona w innym celu - nie po to, by obrażenia zadawać, lecz leczyć. Czuła nieustannie wyrzuty sumienia, że na niewiele się im zdaje, że nie jest zdatna, by wspomóc ich podczas najważniejszych misji. Dowiedziawszy się o jednostce, poczuła, że wreszcie się na coś przyda. A przynajmniej bardziej niż dotychczas. Posiadała rozległą wiedzę o ludzkim organizmie, nie miał przed nią tajemnic, magię leczniczą także opanowała na bardzo wysokim poziomie. Z numerologią wciąż była nieco na bakier, lecz miała zamiar poszerzać swe horyzonty, co niewątpliwie czyniła, towarzysząc Adrienowi.
-Och, to cudownie! Alchemicy są nam bardzo potrzebni - odpowiedziała Poppy. Ona sama wciąż czuła, że dopiero się uczy, więc nie była przydatna na wiele pod tym kątem. Świadomość, że już dwóch uzdolnionych alchemików wspiera Zakon Feniksa była pocieszająca -Zdradzę Ci, że lord Carrow uczynił mi ten zaszczyt i pomagam mu w prowadzeniu jego badań nad nowym zaklęciem. Nie chcę jednak zdradzać zbyt wiele, jesteśmy na wczesnym etapie, wszystko może jeszcze pójść w zupełnie inną stronę.
Na twarzy Poppy pojawił się pełen dumy uśmiech. To naprawdę był dla niej zaszczyt. Zarówno przyjęcie jej osoby do jednostki badawczej, jak i towarzyszenie Lordowi Carrowi, ordynatorowi oddziału! Czarodziej o wielkiej mocy, wysokiej pozycji w szpitalu św. Munga i ogromnej wiedzy obdarzył ją takim zaufaniem - mogła być z siebie zadowolona, choć najwięcej to przejmowała się tym, by go nie zawieść i niczego nie zepsuć.
Dopiła swoją herbatę, w kilku kęsach skończyła ciasto. Było doskonałe. Łakomie spojrzała na kolejny kawałek, lecz przecież przyniosła je dla Charlie - nie mogła zjeść całego.
-To może zabierzemy się do pracy? - zaproponowała nieśmiało.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]22.12.17 18:28
Charlene wiedziała, że Poppy jest zdolna. Nawet jeśli była skromna, ale to nawet lepiej. Zawsze należało mieć w sobie pewną pokorę wobec magii i życia w ogóle. Sama też nigdy nie posunęłaby się do stwierdzenia, że osiągnęła wszystko co tylko mogła i może spocząć na laurach; wiedziała, że to wciąż początek drogi i jeszcze dużo było przed nią, a i tak nigdy nie posiądzie całej wiedzy świata. Nikt nie był w stanie tego zrobić, ale mogli doskonalić się w jej wycinku i uzupełniać się talentami. To było właśnie piękne, że w Zakonie (i nie tylko) każdy coś potrafił i każdy miał inne umiejętności.
Charlie także wiedziała, że nie sprawdziłaby się w walce, dlatego początkowo nie była pewna swojego miejsca w Zakonie i tego czy aby na pewno będzie przydatna. Ale kiedy usłyszała o grupie badawczej, wstąpiła w nią nadzieja, że mimo braku umiejętności bitewnych będzie mogła się przydać jako zaplecze organizacji, służąc wiedzą i umiejętnościami alchemicznymi. Takie osoby jak ona czy Poppy też były cenne, w końcu biorąc pod uwagę liczbę zagrożeń, uzdrowiciele oraz lecznicze eliksiry dostarczane przez alchemików na pewno się przydadzą. Charlie od dawna chciała pożytkować swój talent w dobrych celach. Nie umiała się doczekać, kiedy grupa badawcza rozpocznie działalność, choć ciągle towarzyszyły jej obawy, że zawiedzie i nie okaże się dostatecznie dobra. Była przecież bardzo młoda, być może nawet najmłodsza z grona badaczy.
- Chętnie podejmę się warzenia dla was eliksirów. Co prawda w tworzeniu własnych receptur stawiam pierwsze kroki, ale kurs w Mungu dobrze przygotował mnie do robienia lekarstw. Choć oczywiście wolałabym też, żeby jednak nie musiały być zbyt często potrzebne... – powiedziała z leciutkim zawstydzeniem; jej wiedza z zakresu numerologii była podstawowa, niewątpliwie musiała się jeszcze sporo nauczyć, żeby stworzyć własny eliksir od podstaw, do tej pory miała na koncie tylko próby eksperymentowania ze składem, a w Mungu nie było nawet na takie eksperymenty miejsca, bo zawsze należało trzymać się przepisów i przygotowywać sprawdzone, bezpieczne wywary.
- Och, to cudownie! Jestem naprawdę ciekawa efektów waszych badań, mam nadzieję, że uda wam się odkryć coś ciekawego – powiedziała, czując zaintrygowanie. Ciekawiły ją takie sprawy, i cieszyła się, że Poppy już miała okazję coś działać. Kto wie, może już wkrótce dowiedzą się czegoś więcej? Na razie, mimo pokusy, nie ciągnęła panny Pomfrey za język.
Charlie także dokończyła swoją herbatkę oraz ciasto. Przyjemnie się siedziało i rozmawiało, ale musiały też zająć się konkretną pracą.
- Chodź, przejdźmy do pracowni – rzekła więc, prowadząc ją na dół, do niewielkiej piwnicy przesyconej intensywną wonią ziół suszących się pod sufitem. Pośrodku stało jej stanowisko pracy z kociołkiem, fiolkami, wykresami nieba i innymi niezbędnymi rzeczami. Było to jej małe królestwo, w którym oddawała się alchemii głównie hobbystycznie po zakończeniu pracy. – Więc jaki eliksir miałabyś ochotę uwarzyć? Potrzebujesz czegoś konkretnego? I masz może jakieś ingrediencje? – zapytała ją, zastanawiając się, co powinna przygotować i do jakiej mikstury. – Mam niepokojące przeczucie, że przez te wszystkie anomalie będzie trudniej o składniki.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]26.12.17 12:18
Zaproszona do pracowni, wstała z krzesła, nie zapominając o torbie, którą ze sobą przyniosła i rzuciła ostatnie spojrzenie na ciasto, upieczone przez sąsiadkę. Musiała w końcu wziąć odeń przepis i sama się tego nauczyć. Podążała za panną Leighton w głąb domu, rozglądając się ciekawie i stwierdzając, że naprawdę tu ładnie - widać było kobiecą rękę, która o niego dba. Porządek i zadbanie bardzo dobrze świadczą o gospodarzu. A przynajmniej takie przekonanie Poppy wyniosła z domu, bo ciotka Euphemia zawsze sprawdzała, czy sąsiadki mają czyste firanki i umyte okna.
Zeszły do piwnicy, która na szczęście nie okazała się być obskurnym lochem, który Poppy pamiętała z lat szkolnych: doprawdy nie wiedziała dlaczego eliksiry powinno warzyć się akurat pod ziemią, gdzie pachnie stęchlizną i wilgocią. Charlie poruszyła temat składników, a panna Pomfrey pokiwała na znak, że coś ma.
-Nie przyszłabym przecież z pustymi rękoma - odparła speszona; z torby, którą miała na ramieniu wyciągnęła dwa niewielkie pudełka. Jedno z nich podała Charlie -To kora z drzewa Wiggen. Eliksir Wiggenowy bardzo by się nam przydał... lecz obawiam się, że mnie przerasta, dlatego przyszłam do Ciebie, Charlie. Czy mogłabyś spróbować?
Torbę odłożyła na najbliższy kredens, upewniając się najpierw, czy może to zrobić. Zakasała rękawy sukienki, z jej kieszeni wyciągnęła rzemień i związała gęste, ciemne włosy, by nie przeszkadzały jej w pracy. Nawet pojedynczy włosek w kociołku mógł być przyczyną tragedii.
-Spróbuję z antidotum, takim podstawowym, ich nigdy dość, sama rozumiesz - powiedziała Poppy, wyciągając z kieszeni także różdżkę. Z nicości wyłonił się jej własny kociołek, który zazwyczaj spoczywał w kuchni jej mieszkania. Potrzebowały wszak dwóch. Swój postawiła na mniejszym palenisku, po czym zabrała się do roboty. Pokruszyła dłutem bezoar, kamień wydobywany z żołądka kozy, posiekała traszki i wszystko to dodała, gdy woda w kociołku zawrzała. Odczekała kwadrans, w międzyczasie zajmując się krajaniem aloesu, którego kojące soki spływały jej po palcach. Zamieszała kilkukrotnie, po czym zsunęła z deski aloes, zaraz za nim wrzucając do kociołka gryfonię. Musiała teraz odczekać kolejny kwadrans, podeszła więc ostrożnie do Charlie, przyglądając się pracy jej dłoni.
-Co teraz robisz? - dopytała ciekawa, mając nadzieję, że czegoś się od panny Leighton nauczy. Mogły uczyć się od siebie wzajemnie, obie miały wiele do zaoferowania.
Gdy nadszedł odpowiedni moment, powróciła do swego kociołka, by wrzucić tam męczennicę cielistą i mieszać w nim zawzięcie, zgodnie z recepturą w książce: patrzyła się przy tym w miksturę z taką mocą, jakby chciała spojrzeniem sprawić, że nabierze odpowiedniej, mlecznej barwy.


| oddaję Charlene korę z drzewa Wiggen
wykorzystuję także bezoar na antidotum podstawowe
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]26.12.17 12:18
The member 'Poppy Pomfrey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 66
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemiczna Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]26.12.17 20:41
Charlie i jej siostra mieszkały tu od dłuższego czasu, a wcześniej dom należał do ich zmarłej już ciotki; było więc widać, że od dawien dawna zamieszkiwały go kobiety. A że ostatnio bywała w domu głównie wieczorami i na noc, to nawet nie miała kiedy narobić bałaganu. Nawet jej kot był na tyle dojrzały i dobrze wychowany i już nie zdarzało mu się strącać przedmiotów jak wtedy, kiedy był młodym, psotnym kociakiem. Teraz wylegiwał się na dywaniku przed kominkiem; mieszkał z Charlie od czasu śmierci swojej pierwszej właścicielki, małej Helen.
Pracownia w piwnicy była rozwiązaniem dość praktycznym, biorąc pod uwagę częste niemiłe wonie i ryzyko drobnych wybuchów, w razie gdyby któryś eliksir poszedł nie tak. Ale ta piwnica nie wyglądała jak zimne i wilgotne hogwarckie lochy, a jak zwyczajna piwnica w zwykłym domu, choć oczywiście w tej było całe mnóstwo fiolek, składników, ziół oraz niezbędnych do alchemii przyborów. I przestronny stół w centralnej części, ze specjalnym odpornym blatem, deskami do krojenia i małymi paleniskami, na których można było ustawić kociołki.
- Oczywiście, spróbuję. To trudny wywar, ale już go warzyłam w Mungu – powiedziała. Eliksir wiggenowy był jednym ze stałych elementów wyposażenia alchemicznych pracowni Munga. Był silnym i skutecznym lekarstwem, choć nie był łatwy w przygotowaniu i wymagał znacznego zaawansowania.
- Antidotum zawsze się przyda. Lepiej zrobić mały zapasik, no wiesz, tak na wszelki wypadek – zgodziła się, uznając że to dobry pomysł.
Założyła na głowę chustkę, pod którą zawinęła swój warkocz, by żaden włos nie wpadł jej do kociołka i przygotowała dla nich obu odpowiednią ilość miejsca na stole. Ustawiła kociołek na palenisku, przygotowując składniki: korę drzewa Wiggen otrzymaną od Poppy oraz składniki z własnych zapasów: korę lipy, liście mięty, pióra memortka i kolce jeżozwierza. Spojrzała także w mapy nieba i wykresy księżyca, by upewnić się, że nie ma żadnych przeciwwskazań czasowych do wykonania tego eliksiru.
Także zabrała się do pracy, z niezwykłą skrupulatnością zaczynając od pokruszenia kory lipy, którą dodała do kociołka i zamieszała parę razy. Później w przeciągu kilkunastu minut w kociołku wylądowała także rozdrobniona kora drzewa Wiggen oraz posiekane na drobno listki mięty; dodała je w odstępach i ilości zgodnych z przepisem w książce, która leżała przed nią.
- Dodałam już korę lipy, korę drzewa Wiggen i miętę. Teraz muszę odczekać kwadrans, by dodać ostatnie dwa składniki. Ten eliksir wymaga pewnej precyzji i trzymania się odpowiednich wytycznych. Nie jest łatwo go zrobić, ale efekt poprawnie przygotowanego eliksiru Wiggenowego jest tego wart – powiedziała, widząc, że Poppy jej się przygląda. – Jak ci idzie? – zapytała też, zerkając z ciekawością na jej pracę. Mogła odnieść wrażenie, że panna Pomfrey jest dokładna i drobiazgowa w swoich poczynaniach, co znaczyło, że alchemia nie była jej obca, a miała z nią styczność i potrafiła zrobić dobry użytek z kociołka. – To wygląda naprawdę dobrze – pochwaliła jej pracę, widząc, jak wywar w jej kociołku przybiera odpowiedni kolor.
W międzyczasie roztarła w moździerzu kolce jeżozwierza i po upływie odpowiedniego czasu dodała je do kociołka. Po chwili w środku wylądowały też trzy piórka memortka. Później zaczęła mieszać zawartość kociołka najpierw w jedną, potem w drugą stronę w ilości takiej, jak opisywała książka. Wszystkie jej ruchy były dokładnie i staranne; miała nadzieję, że doskwierające jej ostatnimi czasy przemęczenie nie sprawi, że niechcący coś zepsuje, starała się trzymać instrukcji oraz swojej wiedzy zdobytej podczas wcześniejszych prób warzenia tego eliksiru. Jeśli wszystko poszło dobrze, mikstura powinna przybrać przyjemny zielony kolor i zacząć wydzielać leśny zapach. To okaże się w nadchodzących minutach.

| Zużywam korę drzewa Wiggen od Poppy na eliksir Wiggenowy




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]26.12.17 20:41
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemiczna Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]02.01.18 0:53
Panna Pomfrey marzyła o własnym domu. Nie musiał być ani wielki, ani luksusowy, tego nigdy nie chciała i nie potrzebowała. Oczyma wyobraźni widziała niewielki, wzniesiony z kamienia domek, podobny do wszystkich innych na angielskich wsiach, z niewielką weranda i ogrodem za nim. Mogłaby pielęgnować tam kwiaty i hodować własne warzywa i owoce. Najlepiej, gdyby położony był nieopodal wybrzeża. Szum fal kołysał Poppy do snu, a powietrze przesycone solą morską pachniało najpiękniej. Jeszcze gdy żyli państwo Pomfrey, w takim właśnie domu mieszkali. Spłonął jednak doszczętnie, w pożarze, w którym zginęli, a Poppy nie zostało po nich nic. Nawet magią nie dało się go odbudować, bo pozostały po nim prawie same popioły. Poppy była wówczas dzieckiem, a ciotka Euphemia miała większe zmartwieni na głowie. Teraz hogwarcka pielęgniarka zamieszkała dwupokojowe mieszkanie w kamienicy czarodziejów, lecz nie czuła się tam dobrze. Było jakoś tak ciasno i nieswojo.
-Nie jest łatwy, ale Ty na pewno sobie z nim poradzisz - zachęciła Charlie panna Pomfrey, po raz wtóry ją chwaląc. Miała ku temu powody. Panna Leighton była bardzo utalentowaną alchemiczką i Poppy bardzo na nią liczyła, podobnie jak reszta Zakonu Feniksa.
-Chyba dobrze... - odrzekła niepewnie Poppy.
Sterczała pochylona nad paleniskiem, wpatrując się w wywar z taką mocą, jakby siła tego spojrzenia miała sprawić, że eliksir się uda. Mikstura w końcu przybrała odpowiednią, mleczną barwę, lecz była to zasługa skrupulatnego i dokładnego podążania za recepturą z książki oraz starannego przygotowania składników.
-To antidotum jest uniwersalne, więc jego nigdy dość - ucieszyła się pielęgniarka. Na całe szczęście aktualnie żaden z Zakkoników podobnego eliksiru nie potrzebował, ale musieli się przygotowywać. Uzupełniać zapasy, zwłaszcza eliksirów leczniczych. Nadchodziły mroczne czasy, a takie środki były wówczas na wagę złota.
-Och, nie wątpiłam, że Tobie także się uda - powiedziała Poppy, nie potrafiąc ukryć radości w swoim głosie. Eliksir Wiggenowy był bardzo trudną w uwarzeniu miksturą, dlatego nie odważyła się uczynić tego sama; wolała powierzyć to zadanie zawodowemu alchemikowi. Charlie nie zawiodła, dowadząc znów, że wszystkie komplementy kierowane pod jej adresem były słuszne.
-No... Nie będę Ci dłużej siedzieć na głowie. Bardzo dziękuję, Charlie, niezwykle mi... Nam wszystkim pomogłaś - powiedziała Poppy, już na odchodne.
Charlene z pewnością miała wiele swoich zajęć, Poppy także musiała już wracać. Zbliżała się godzina, kiedy powinna teleportować się do Hogsmeade, by stamtąd pieszo udać się do Hogwartu.
Uścikała Charlene na pożegnanie, nie mogła się powstrzymać przed wygłaskaniem jej kot, po czym opuściła progi panny Leighton, choć naprawdę chciała zostać dłużej.

| zt x2
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]17.05.18 21:23
1 lipca
W młodości uwielbiała poznawać nowe osoby, lgnęła do ludzi i sama była dość popularna, chociaż przy tym ostatnim na pewno pomógł jej Quidditch i pozycja obrońcy, a nie tylko sam charakter. Z wiekiem jednak liczba nowych znajomych zmniejszała się, a później z głównego grona i tak wykruszyło się kilka osób, lecz na dobrą sprawę Diggory nie miała nic przeciwko temu – potrzebowała trwałych, pewnych relacji i cieszyła się, że mimo wszystko i takie potrafiła pielęgnować. Od czasu do czasu wymieniała przysługi z dalszymi znajomymi, lecz dawno już nie poznawała tylu nowych ludzi ilu miała okazję spotkać po dołączeniu do Zakonu Feniksa.
Wielkim ułatwieniem okazywał się sam fakt, że wszyscy mieli podobne poglądy – nie musiała martwić się, że powie za dużo lub jej opinia zostanie odebrana jako przesadna lub zbyt wywrotowa. Grono ludzi budujących lepszą przyszłość i wyznających podobne ideały było dokładnie tym, czego potrzebowała. Nie od razu miała zaufać każdemu, lecz była dobrej myśli odnośnie budujących się więzi i ich przyszłości.  
Dziś na przykład udawała się do poleconej przez przyjaciół z Zakonu alchemiczki; sama miała dwie lewe ręce do kociołka i prędzej wybuchłby jej prosto w twarz, niż wydał z siebie poprawny eliksir, dlatego wolała pewne sprawy powierzyć w ręce innych ludzi. Nie była pewna, czy Charlene oczekuje za przysługę zapłaty, czy po prostu Jessa będzie miała u niej dług, lecz rudowłosa przygotowana była na każdą okoliczność. Z torbą pełną ingrediencji udała się pod otrzymany adres, zapukała i przedstawiła się, a także wymieniła niezbędne uprzejmości z panią domu. Myślała, że zastanie tu kogoś starszego, lecz młody wiek panny Leighton nie przeszkadzał jej wcale – w swoim fachu widziała już tylu młodocianych geniuszy, że nie miała podstaw by twierdzić, że nie było ich w innych dziedzinach.
- Dziękuję, że zgodziłaś się z tym pomóc – powędrowała za dziewczyną do wskazanej przez nią pracowni – To prawie na ostatnią chwilę, ale sama wiesz, jak jest – westchnęła, podejrzewając, że Charlene także wybiera się w najbliższym czasie na misję Zakonu.
Ostrożnie przekazała nowej znajomej ingrediencje; żądło i włosie mantykory, róg garboroga, róg dwurożca miały sprawić, że w najbliższym czasie Jessa bez szwanku przejdzie powierzone jej zadanie.

| przekazuję: róg dwurożca x2, włosie mantykory, żądło mantykory, róg garboroga

[bylobrzydkobedzieladnie]


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Pracownia alchemiczna [odnośnik]17.05.18 22:54
Ostatnie dni czerwca upłynęły w dość ponurej, stresującej atmosferze. Charlie nie mogła nie usłyszeć o pożarze ministerstwa, nie mogła też przegapić niepokojącej, mglistej aury, która po tamtym dniu zaległa nad całym krajem. Była niespokojna i z niecierpliwością wyczekiwała na spotkanie Zakonu Feniksa. Chciała się dowiedzieć czegoś więcej o tych wydarzeniach, bo wiedziała żałośnie niewiele, ale w Mungu znów miała pracowite dni, musząc warzyć eliksiry dla ofiar pożaru. Wielu niestety nie zdołało się wydostać z walącego się gmaszyska. A jako że wielu jej krewnych i znajomych pracowało w ministerstwie, zwyczajnie się o nich bała, i czuła ogromną ulgę, jak się dowiedziała, że jej ojciec tamtego dnia wyszedł z pracy wcześniej i nie było go tam w tych godzinach.
Nie można było udawać, że nic się nie dzieje, więc zamierzała jeszcze bardziej skupić się na pomocy Zakonowi. Musiała jeszcze silniej rozwijać swoje umiejętności, nie tylko w zakresie eliksirów, ale powinna też nadrobić braki w zaklęciach i obronie przed czarną magią. Nie chciała czuć się bezużyteczna ze swoimi słabymi umiejętnościami czarowania.
Oprócz pracy dla Munga prowadziła też indywidualną działalność alchemiczną dla krewnych i znajomych. Odkąd dołączyła do Zakonu, większość wykonywanych przez nią zamówień była właśnie dla Zakonników. Chociaż w taki sposób mogła im pomóc. Nie zdziwił ją zatem list Jessy proszącej o pomoc w uwarzeniu mikstury. Zaprosiła ją do swojego domu w pierwszy dzień, w który mogła wrócić z pracy względnie wcześnie, czyli pierwszego lipca.
Była przyzwyczajona do tego, że niektórych dziwił jej młody wiek. Za trzy dni miała ukończyć dwadzieścia trzy lata, ale wyglądała najwyżej na dwadzieścia, więc nie umknęła jej chwilowa konsternacja w oczach Jessy. Powitała ją jednak ciepło, zapraszając do środka.
- Nie ma sprawy. Z przyjemnością ci pomogę. I... miło cię poznać, Jesso – zgodziła się, prowadząc ją do środka. – Chcesz się czegoś napić? Warzenie eliksirów trochę potrwa.
Jeśli Jessa udzieliła pozytywnej odpowiedzi, Charlie zrobiła jej na szybko coś do picia, a potem obie zeszły do piwnicy, gdzie mieściła się jej pracownia.
- Usiądź sobie – wskazała na stary fotel pokryty spłowiałą narzutą stojący pod ścianą wolną od półek pokrytych słoiczkami, pudełeczkami i innymi niezbędnymi alchemikom szpargałami. – Więc potrzebujesz eliksiru kociego kroku i niezłomności, prawda? Zaraz spróbuję coś podziałać. Zazwyczaj warzę medykamenty, ale to będzie bardzo miła odmiana. Ostatnio ciągle robię maści na poparzenia. Pożar w ministerstwie... – ściszyła głos i skrzywiła się, zastanawiając się, ile Jessa wiedziała o tym, co się stało.
Zaczęła przygotowywać stanowisko pracy, postanawiając zacząć od eliksiru kociego kroku. Przygotowała dane jej przez Jessę żądło mantykory, a także składniki pomocnicze które wzięła ze swoich zbiorów: walerianę o nęcącym kocie zmysły zapachu, pancerzyk chropianka, pióro sowy i włosie kuguchara. Zapaliła płomyk pod kociołkiem i zaczęła siekać i oporządzać składniki, dodając je do wywaru w kolejności wyznaczonej przez przepis. Włosie kuguchara, pancerzyk chropianka i pióro sowy, po kilku minutach żądło mantykory, a na koniec kilka listków waleriany. Zamieszała wywar, mając nadzieję, że zaraz przybierze odpowiednią, miękką konsystencję pianki, jaką powinien mieć według przepisu.

| wykorzystuję żądło mantykory na eliksir kociego kroku




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pracownia alchemiczna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach