Wydarzenia


Ekipa forum
Bezimienna wyspa
AutorWiadomość
Bezimienna wyspa [odnośnik]01.10.17 15:57
First topic message reminder :

Bezimienna wyspa

Niewielka, znajdująca się w skromnym oddaleniu od angielskich wybrzeży wyspa, od ludzkich siedzib oddzielona jest nie tylko setkami metrów głębokiej wody, ale również utrzymującą się od lat złą sławą. Ukryta przed wzrokiem mugoli za pomocą ochronnych zaklęć, od wieków należy do czystokrwistej rodziny Fancourtów - trudno jednak powiedzieć, czy jakikolwiek czarodziej noszący to nazwisko wciąż zamieszkuje rodzinną posiadłość, bo w portowej wiosce nie widziano ich już od dawna. Wśród mieszkańców - głównie starszych, pamiętających jeszcze schyłek ubiegłego stulecia - krążą pogłoski o tym, jakoby najmłodsza dziedziczka sprzedała dom bogatemu kupcowi, podczas gdy sama wyjechała robić karierę w Londynie; inni twierdzą, że miejsce jest przeklęte, i to dlatego wszyscy Fancourtowie wyprowadzili się, gdzie pieprz rośnie. Jakakolwiek nie byłaby prawda, nikt w okolice wyspy się nie zapuszcza - strome brzegi, ostre i skaliste, czynią ją wyjątkowo zdradliwym miejscem do żeglugi, a jeśli wierzyć lokalnym opowieściom rybaków, łodzie, które wyprawiają się w tym kierunku, nigdy nie powracają do portu.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]03.10.17 19:51
The member 'Fantine Rosier' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 18, 21

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.10.17 3:31
Było jej… Zimno. Zimno w ten przykry, szczypiący krańce nierozgrzanych członków sposób, sprawiający jej psychiczny dyskomfort. Szła na tyle szybko by nadążyć za półolbrzymem, co miało swój plus, bowiem pracujące nogi nie tylko wiodły ją ku celowi, ale i pozwalały utrzymać wszelakie funkcje życiowe, lekko chociaż grzejąc ją pośród tych niesprzyjających warunków.
-Ja… Dziękuję. Przyjemnie jest usłyszeć tak miłe słowa w obecnej sytuacji. – Szczerze powiedziawszy, nie jest pewna co powinna rzec na ten komplement. Zakołysała się na stopach uderzona dużą dłonią jej nowego znajomego i dzięki jego sile znalazła się o krok przed nim, zmuszona do wzmożonego wysiłku by nie przewrócić się na tężejącej ziemi. Do diaska z tą pogodą, co działo się na tej cholernej wyspie, skoro w maju prawie zalegał tu śnieg? Nie przypominało jej się, by zdobywali jakiekolwiek szczyty, nie pamiętała także świstoklika kierującego ich w góry. Cała ta zmiana poprzedzona niemiłą przygodą była tajemniczo dziwna, potęgująca zarówno jej zadumanie jak i wrażenie, że powinna grzecznie siedzieć w domu i kończyć wszelakie zalegające raporty. Ciekawość i nuda jakie ją tu zagnały blakły w odmętach pamięci. Ostatnimi czasy działo się zbyt wiele złego i chociaż wychodziła z tego cało, nie uśmiechało jej się bycie ropuchą w kociołku. Odzienie nie dawało ciepła; trzęsła się targana chłodem i wątpliwościami. Przez myśl przeszedł jej powrót na łódź, odcumowanie jej i popłynięcie z powrotem do domu, jednak brak jakichkolwiek umiejętności żeglarskich oddalał od niej szczęście odwrócenia się od tej zagadki.
- Sądzę… Jest wśród nas wiele tajemnic. Nie chcę siać zaniepokojenia, jednak nachodzi mnie dziwna myśl, że przynajmniej kilkoro z was… Drodzy państwo… Zostało adresatem listu. Mylę się? – Rozejrzała się po zebranych twarzach. Żadna z nich nie tchnęła szczęściem. Żadna z nich nie spłonęła nagłym rumieńcem zawstydzenia przez bycie przyłapanym na nieładnym figlu. Wszelakie czerwone od chłodu policzki pozostały tak samo zimne jak przed jej monologiem. – Muszę się spytać i upewnić. Praktykują państwo magizoologię? – Nie musiała obawiać się nakrycia przez mugoli. Wszyscy zdawali się już udowodnić iż magia nie jest im nieznana. Zwłaszcza brak panicznej reakcji na Oliego potwierdzał jej dotychczasowe spostrzeżenia. Ktoś miał w tym cel i od podobieństw w zaproszeniach zależały dalsze ustalenia. Jeżeli jeszcze ktoś został tu wezwany na konsultacje w jej sprawie – uspokoi się. Zbyt wiele tajemnic krążyło dookoła, zaś niebezpieczeństwo otulające ich chłodnym, mlecznym kokonem dyszało w kark z ukrycia. Nie chciała poddać się lękowi i panice, jednak nawet obecność półolbrzyma nie dodawała jej otuchy. Zdawał się nie mieć złych intencji, jednak Merlin raczy wiedzieć po co w ogóle pojawił się na łodzi. Doszedłszy do budynku i ona nie potarła się pokusie rozejrzenia się po okolicy. Miała dziwne wrażenie, że nie są tu sami, teraz jednak nie wiedziała czy cieszyć się tą myślą, czy raczej niepokoić.
Chociaż doszła do drzwi jako jedna z pierwszych, nie jej przyszło zapukać do drzwi, czy je uchylić. Nie uważała za dobry pomysłu zaglądania do wnętrza bez zaproszenia gospodarza. Dobre maniery nie były jej obce, ponadto podświadomie bała się rozjuszyć to, co mogło kryć się w czterech ścianach. Mimo to ciekawie zajrzała do środka, pragnąc ogrzać zmarznięte członki. – Carpiene – Miała zamiar ogrzać się nieco, jednak zabawy w ostrożność wydały jej się znacznie bardziej potrzebne. Nie było wszak aż tak zimno by miała zamarznąć, zaś świadomość tego co i gdzie się kryje zdawała się być potrzebna nie tylko jej. Dawno nie rzucała zaklęć z tej dziedziny, toteż dłoń z różdżką zadrżała, zaś głos stał się niepewny. Obysięudałoobysięniezbłaźniła.

1.spostrzegawczość 2.zaklęcie 3.anomalie


make me
believe
Salome Despiau
Salome Despiau
Zawód : Magizoolog stacjonarny, pretendentka do nagrody Darwina
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
When I walking brother don't you forget
It ain't often you'll ever find a friend
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 mine
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4348-salome-minerva-despiau https://www.morsmordre.net/t4367-sir-lancelot https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5031-s-m-despiau
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.10.17 3:31
The member 'Salome Despiau' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 92

--------------------------------

#2 'k100' : 28

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]05.10.17 13:51
Przez całą drogę z przystani na ganek, w okolicy nic się nie poruszyło. Teren wokół domu wydawał się cichy i spokojny – i być może właśnie to uśpiło czujność Oliego, który, idąc jako pierwszy – nie docenił własnego wzrostu i z impetem uderzył czołem w spadzisty, osłaniający werandę daszek. Zderzenie nie było groźne, ale wystarczyło, by oczy półolbrzyma zaszły łzami, sprawiając, że nie dostrzegł on nic interesującego ani niepokojącego. To samo można było zresztą powiedzieć o większości towarzyszących mu czarodziejów: chociaż zaklęcie Jocelyn się udało, błyskawicznie lecząc zdobiącego twarz Fantine siniaka, to ani arystokratka, ani młoda uzdrowicielka, ani stojący obok Alastair, nie zauważyli nic, co zwróciłoby ich uwagę. Zaklęcia lady Rosier oraz Salome niczego nie wykazały; uwagę tej drugiej jednak coś przykuło, zmuszając ją do poderwania głowy do góry. W jednym z okien na piętrze, nieoświetlonym i pogrążonym w ciemności, dosyć wyraźnie mignęła jej postać – najprawdopodobniej kobieca, z długimi białymi włosami i równie białą twarzą, stała za zaparowaną szybą kołysząc się dziwnie na boki. Zauważył ją też Oliver – zanim jednak którekolwiek z nich zdążyłoby wskazać odpowiedni kierunek reszcie, postać wycofała się, znikając z pola widzenia.
Kobiety nie zauważyły również Mia i Pandora, zbyt szybko chowając się pod zasłaniającym widok daszkiem. Pukanie Mii rozległo się w otaczającej ich ciszy głucho, głucho też się urwało – chociaż stojący najbliżej mogli usłyszeć niewyraźne szuranie po drugiej stronie drzwi. W przylegających do nich szybkach coś zamigotało, a same drzwi otworzyły się do wewnątrz dokładnie w momencie, w którym Pandora chwyciła za klamkę. Światło na końcu jej różdżki rozbłysło, ale utonęło w jasno oświetlonym pomieszczeniu, które ukazało się jej oczom, choć stojąc w wejściu mogła dostrzec jedynie fragmenty mebli i zarysy ścian.
Ojejej, panienko, to nie będzie konieczne! – rozległ się wysoki, skrzekliwy głos, należący do – jak się okazało – chudej, domowej skrzatki, stojącej w łunie ciepłego światła. Elfka, niska i drobna nawet jak na standardy jej gatunku, wpatrywała się w przybyszy wielkimi, wodnistymi oczami o barwie tak wyblakłej, że ciężko było jednoznacznie ją określić. Ubrana w czystą i uprasowaną kuchenną serwetę, nie oznaczała się niczym szczególnym – może oprócz prostej, sznurkowej bransoletki z czarnymi paciorkami, na tyle na nią za dużej, że zamiast na kościstym nadgarstku, zawiesiła ją na szyi. – Proszę wejść, proszę! Na zewnątrz zimno i mokro, tak. Zła pogoda dla kwiatów, będzie musiała przykryć wszystkie róże – powiedziała, przemykając spojrzeniem po wszystkich po kolei (na widok potężnej sylwetki Oliego zrobiła krok w tył) i gestem pokazując im, żeby weszli do środka. – Panna Fancourt przeprasza, pogoda jeszcze ją zatrzymała, ale prosiła, żeby państwo się rozgościli i zaczekali, tak. Rozetka pomoże we wszystkim – mówiła dalej, jakby zlękniona – choć może zwyczajnie był to sposób, w który zawsze się wypowiadała.

Ogłoszenia parafialne:
- czas na odpis wynosi 48 godzin, ale ze względu na mój (i niektórych uczestników wydarzenia) wyjazd, z czasu tego wyłączony jest najbliższy weekend - w związku z tym, na posty czekam do wtorku do ok. 14:00;
- w tej kolejce możecie swobodnie poruszać się po domu; wejście na obszary niezaciemnione nie wymaga osobnej akcji, jeżeli pozostajecie przed domem, w kuchni albo w salonie, możecie oprócz tego wykonać inną czynność; natomiast jeżeli decydujecie się na wejście po schodach albo przejście na obszary oznaczone znakami zapytania, to będzie to jedyna akcja, jaką będziecie w stanie wykonać w tej kolejce;
- zadawanie pytań skrzatce nie jest liczone jako akcja;
- w razie jakichkolwiek pytań nadal możecie pisać do mnie na gg, przez większość czasu jestem na nim dostępna.

Mapka (kliknij, aby powiększyć):

Bezimienna wyspa - Page 2 Mapkananana1
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]09.10.17 11:51
Byłem jakiś taki wkurwiony. Może to dlatego, że w głowie szumiała mi zawartość przeczytanego kilkukrotnie listu, który teraz leżał grzecznie w ciepłym, suchym (i zatęchłym) wnętrzu jednej z moich szuflad. Zlecenie, odzyskanie jakiejś rzeczy, moje umiejętności, dogodny transport łodzią, panna Fancourt... Wszystko niczym zacięty zegarek pojawiało się i znikało w mojej głowie. Wewnętrznie aż kipiałem. Dogody transport - dobre sobie. Niemal utonęliśmy (i dobrze zdawałem sobie sprawę z faktu, że gdyby nie uratowali łodzi to poszedłbym na dno niczym dorodny kamulec), było zimno, wietrznie, a na wyspie pizgało niczym podczas zimy. I dlaczego w ogóle było tu tyle osób? O ile list ten początkowo wywoływał u mnie podekscytowanie, teraz dominowały u mnie jedynie negatywne uczucia. Miałem ochotę rozszarpać całą gromadę idących ze mną ludzi w pierwszej kolejności, a "Panne Fancourt" czy ktokolwiek był adresatem tego listu w drugiej. A może na odwrót?
Zatrzymałem się, by omieść wzrokiem dom, choć nie wiedziałem po co to robię. Chyba ze znużenia, bo nic innego nie było do roboty. Wtedy dostrzegłem postać, przez chwilę zdawało mi się chyba nawet, że ta spogląda na mnie, lecz nim zdążyłęm ustalić to na pewno - znikła. Nieco zdezorientowany, ale z palącym uczuciem niepokoju, które zakiełkowało w moim wnętrzu, przyglądałem się oknu jeszcze chwilę, ale nie odezwałem się, nie powiedziałem nikomu o tym, co zaobserwowałem. Prychnąłem pod nosem słysząc słowa Fantine, a cała moja nienawiść do arystokracji wypłynęła ze mnie i zabuzowała w moim wnętrzu. Puste, pazerne, durne... Tylko negatywne słowa przychodziły mi na myśl gdy myślałem o arystokratkach. Nie chcąc się w to wtrącać, spojrzałem na Salome, by ledwie powstrzymać się przed rzuceniem jakiegoś złośliwego tekstu. Faktu, że wszyscy dostaliśmy list przecież się domyślałem (no bo jak inaczej zgromadzić w jednym miejscu grupkę ludzi, którzy byli zdezorientowani i nie wiedzieli tak naprawdę gdzie i po co podążają), ale wypowiedzenie tego na głos wprawiło mnie tylko w większe wkurwienie. Nie lubiłem gdy inni mieszali mi się w zlecenia. Odruchowo wręcz spojrzałem na Oliego. Mieliśmy chyba podobne charaktery, a to nie mogło nie doprowadzić do niechęci i spięć, które powstały między nami niemalże od razu.
- Magizoologię? - Mruknąłem pod nosem i prychnąłem z mieszanką pogardy i rozbawienia. - No jasne. Na co dzień zajmuję się opatrywaniem nóżek jednorożców.
Drzwi otworzyły się, a mój wzrok od razu powędrował w stronę skrzata, a raczej skrzatki. Od razu zamilkłem, wpatrując się w tę parę wyłupiastych, wielkich oczu, które śmigały po naszych sylwetkach. Razem z nimi wszedłem do środka, choć nie byłem pewny czy to dobry pomysł. Stanie na zewnątrz wydawało mi się jednak jeszcze gorszym, gdy wiatr i zimno lizały niedostatecznie szczelnie i ciepło zakryte obszary mojego ciała powodując dreszcze. Wszedłem do środka i stanąłem po środku pomieszczenia, w którym się znajdowałem omiatając je spojrzeniem. Śmigałem wzrokiem po wielu partiach pomieszczenia, próbując wyłapać coś, co mogłoby mnie zainteresować. Obserwacja nie raz już uratowała mi tyłek.
Dopiero wtedy spojrzałem znów na skrzatkę, krzyżując ręce na torsie. Byłem zniecierpliwiony i rozdrażniony.
- Gdzie jest teraz Panna Fancourt? Kiedy zaszczyci nas swoją obecnością? - Rzuciłem z wyrzutem w stronę skrzatki. - I po co zebrała tu nas wszystkich?
W dłoni trzymałem różdżkę, gotów użyć ją jako narzędzie, które rozplącze skrzatce jęzor, jeżeli chciałaby uniknąć odpowiedzi.

|Rzut na spostrzegawczość.
Oliver Bott
Oliver Bott
Zawód : Złodziej i oszust do wynajęcia
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Bo większość ludzi to durnie. Więc trzeba to wykorzystać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4852-oliver-bott https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f335-smiertelny-nokturn-21-8 https://www.morsmordre.net/t5034-oliver-bott
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]09.10.17 11:51
The member 'Oliver Bott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]09.10.17 23:37
Cisza w moich uszach brzmi dziwnie i podejrzanie, bowiem minęło nieco czasu odkąd ją ostatnio słyszałem. Cieszę się, że przynajmniej Fantine wydaje się mi wybaczyć, choć z doświadczenia wiem, że urażone damy raczej długo chowają urazę. Zatem zapewne wciąż mi nie wybaczyła, choć na jej twarzy widnieje uśmiech wyglądający na raczej szczery. Gdy drzwi otwierają się przed ciemnowłosymi kobietami dostrzegam elfkę. Wygląda dość zwyczajnie - jest może niższa i drobniejsza niż większość, ale nie dziwię się temu szczególnie, skoro mieszka w takim miejscu. Mój wzrok pada na jej bransoletkę, czy też może w tym wypadku - coś w rodzaju naszyjnika. Bardzo ostrożnie reaguję na jej słowa, wciąż trzymając się blisko lady Rosier, tak jak sobie tego życzyła. Dopiero po chwili wchodzę do środka, ogarniając wzrokiem pomieszczenie. Mężczyzna, który wszedł przede mną wydaje się zadawać rzeczowe pytania. Wciąż nie spuszczam wzroku z młodej damy i decyduję się na pozostanie w pomieszczeniu przypominającym jadalnię. Nie mam zamiaru się stąd ruszać - nie w tym momencie. Wszystko co znajduje się teraz poza zasięgiem mojego wzroku wydaje mi się szczególnie dziwne, być może nawet niebezpieczne, po co więc zbyt śpiesznie ryzykować? Stoję wciąż blisko skrzatki, starając się usłyszeć odpowiedzi na padające pytania. Sam nie pytam już więcej, tylko patrzę na elfkę wymownym spojrzeniem. Te odpowiedzi powinny wystarczyć na wszystko. Staram się przede wszystkim jednak rozejrzeć się dookoła siebie, starając się dostrzec jakieś szczegóły które mogłyby być w razie czego przydatne.

Rzucam na spostrzegawczość


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]09.10.17 23:37
The member 'Alastair Nott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 64
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 0:05
Cała wyprawa, od otrzymania listu po postawienie pierwszych kroków na pomoście, otulona była obłokami nierealności. To oderwanie było dla Pandory znajomym odczuciem; wiązało się z dość gorzką świadomością sekretów i cieni, które skrywały się w jej przeszłości. Przez ostatnie tygodnie uciekała, podejmowała wszelkie starania, by się oddalić od destrukcyjnego chaosu, gnieżdżącego się gdzieś na dnie, przytłumionego nadchodzącą nadzieją. I, po tym wszystkim, coś znów się chwiało, grożąc odsłonięciem, powrotem do jej dawnych nawyków. Nie mogła – nie chciała – na to pozwolić, więc wyszła sobie na przeciw, decydując się na porzucenie wygodnej bierności. Może to była gra, może to był misternie przygotowany spektakl dla ich ośmiu par oczu, lecz od tej chwili nie godziła się już na rolę obserwatora i wkroczyła na scenę. Wraz z nią stali już na niej pozostali czarodzieje, przygnani na małą wyspę przez podmuchy losu. Byli tak bardzo różni, a jednak tworzyli pewną całość. Chociaż młoda wiedźma nie zwykła porzucać czujności i na to miejsce dopuszczać zaufanie to, zanim się zorientowała, już ich stawiała po swojej stronie, frustracje zaś kierując ku pannie Fancourt i wszystkiemu, co z nią związane. Nie była sama, co zachęcało ją do dalszej dzielności, ale też utrzymywało jej strach w ryzach. Spoglądała na bladą twarz Jocelyn, dostrzegała profile dwóch ciemnowłosych czarownic i zapewniała siebie, że to nie mógł być sen, nie był to koszmar, w którym pozostawała bezsilna i nie mogła się z niego wybudzić... a skoro nie był to to wytwór jej wyobraźni, wszystko powinno się jakoś ułożyć. Chwilowe nasilenie frustracji ogarnęło ją jeszcze zanim wspięła się na pierwsze stopnie werandy, jednak powoli ustępowało, pozostawiając za sobą szczypiący chłód, wdzierający się z uporem pod poły jej sweterka. Przestępowała z nogi na nogę, raczej uciekając spojrzeniem od zabierających kolejno głos osób, do póki nie odezwała się Salome. Nieco zbyt szybko, pośpiesznie, przeniosła orzechowe tęczówki na jej lico przystrojonym rumieńcami wytworzonymi przez zimno. Nie była, że ktoś postanowił w końcu wypowiedzieć na głos to, co formowało się w jej umyśle, och, wręcz przeciwnie. Czekała na ten moment, uruchomienie fali subtelnych wskazówek, prawdopodobnie nawet konkretnych odpowiedzi dotyczących dzisiejszego tajemniczego wieczoru. Uważnie podążała za tonem wypowiedzi, a list, który wzięła ze sobą na wszelki wypadek, zaszeleścił w jej kieszeni. Nie czuła potrzeby wyciągania go, wolała więcej go nie oglądać, poza tym zapewne i tak przemokł w czasie podróży, enigmatyczne zaproszenie raz na zawsze rozmyło się pośród linijek pergaminu i atramentowych plam. Wzruszyła lekko ramionami, posyłając bardzo delikatny, acz pokrzepiający uśmiech w stronę zziębniętej panny, tej samej, którą wcześniej ratowała przed upadkiem do wody. Pokręciła przecząco głową, jej wiedza z dziedziny opieki nad magicznymi zwierzętami była dość niewielka. Wysłuchała tego, co mieli do dodania inni zanim zdecydowała, co powinna zdradzić.
Zapewne nie ma też pośród was znawców rzadkich artefaktów? — wtrąciła, sięgając po pasmo swoich włosów i bawiąc się pojedynczym kosmykiem. Podzielała te same obawy, próbowała to jednak maskować nutą niedbałości. Może jeśli będzie tak udawała to w końcu w środku również poczuje się pewniej.
Jakby w celu udowodnienia i sobie, i pozostałym, że n a p r a w d ę tak jest, sięgnęła w stronę tej klamki. Światło, wydobywające się z jej różdżki okazało się niepotrzebne, także szybko zakończyła zaklęcie, nie chcąc urazić drobnej skrzatki. Nic nie powiedziała, skinęła jedynie jej na powitanie, odwracając podbródek za siebie, w stronę reszty czarodziejów. Nie chciała przyglądać jej się zbyt nachalnie, więc odchrząknęła, bąknęła krótkie podziękowanie, po czym przeszła obok niej i znalazła się w pomieszczeniu, które przypominało jadalnię. Z założonymi rękami rozglądała się, przechadzając się po nim i niejako przysłuchując się słowom mężczyzny, obsypującego pytaniami Rozetkę. W innych okolicznościach być może zareagowałaby na to w jakiś sposób, aczkolwiek była zaprzątnięta tym, co dostrzegła jak tylko przekroczyła próg. Zdawało jej się... Wyminęła stół, zbliżając się do przejścia do kolejnego pokoju i, bez krzty nieśmiałości, wchodząc do środka.

Wchodzę do tego pokoju nad jadalnią! Tam, gdzie są dwa znaki zapytania.


we all have our reasons.
Pandora Sheridan
Pandora Sheridan
Zawód : nikt
Wiek : 22.
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
you're a little late
i'm already torn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
to form imaginary lines, forget your scars we’ll forget mine.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4892-pandora-a-sheridan https://www.morsmordre.net/t4914-poczta-pandory#107112 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f324-hogsmeade-mieszkanie-nr-17 https://www.morsmordre.net/t5032-skrytka-bankowa-nr-259#108047 https://www.morsmordre.net/t4917-pandora-a-sheridan
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 0:19
Jocelyn nigdy by nie pomyślała, że pewnego dnia rzucanie zaklęć ze znajomej sobie dziedziny będzie ją stresować, ale anomalie zmieniły wszystko i sprawiły, że nawet podczas rzucania prostego zaklęcia Episkey nie była pewna, czy nie wydarzy się coś niespodziewanego. Ale tym razem obyło się bez komplikacji, choć w momencie rzucania zaklęcia poczuła coś dziwnego, zupełnie jakby jej różdżka rozgrzała się lekko pod palcami, a siniak na policzku młodej szlachcianki po chwili zniknął. Skinęła jej głową, potwierdzając, że już po wszystkim i nieco niepewnie odwzajemniła uśmiech.
Nie czuła się tu zbyt pewnie, choć starała się to maskować i nie dawać po sobie poznać, że to wszystko coraz mniej jej się podoba. Czuła się też nieco osamotniona w gronie w większości obcych ludzi, żałowała, że obok nie stoi jej bliźniaczka, z którą mogła zrozumieć się nawet bez słów, choć z drugiej strony, cieszyła się, że Iris tu nie ma. Gdyby tak jeszcze miało się wydarzyć coś złego, lepiej, by była jak najdalej stąd. Jeśli dowie się czegoś o Thomasie, z pewnością opowie jej po powrocie, który, miała nadzieję, nastąpi wkrótce.
Nagle usłyszała słowa innej z kobiet (Salome).
- Dostałam list, ale... nie jestem magizoologiem. Panna Fancourt nie wspominała w moim liście nic na temat magizoologii... ani o rzadkich artefaktach. Ani o tym, że zaprosiła więcej osób – powiedziała, unosząc brwi w wyrazie zdziwienia, choć nie zdradziła, o co chodziło w jej wezwaniu. To jednak zdawało się potwierdzać, że sprawa z listami była dość grząska, i że dowiedzenie się czegoś o Thomasie Vane wcale nie było niczym pewnym.
Mimo rozglądania się po otoczeniu wokół domu, nie dostrzegła niczego, co przykułoby jej większą uwagę. Dom wyglądał zwyczajnie, jego okolica także, pomijając fakt, że było tak zimno. Część grupy zbliżyła się do drzwi i także Josie mogła zauważyć otwarcie się drzwi, a za nimi dostrzegła niską domową skrzatkę, przemawiającą do nich wysokim, piskliwym głosikiem. Wyglądała raczej normalnie jak na standardy swojego gatunku, pomijając tę drobność, i Josie nie potrafiła się w niej dopatrzeć niczego niepokojącego. Wejście do środka mimo wszystko kusiło; na zewnątrz było coraz zimniej i nieprzyjemniej, więc miała ochotę znaleźć się w jakimś ogrzewanym pomieszczeniu. Dlatego zdecydowała się na to, żeby po zaproszeniu skrzatki wejść do środka, i natychmiast zaczęła rozglądać się po otoczeniu z ciekawością, ale i pewną dozą ostrożności, której nauczyły ją ostatnie wydarzenia. Pomieszczenie, w którym się znalazła, wyglądało na coś w rodzaju jadalni.
I już miała zadać skrzatce kilka pytań, kiedy uprzedził ją nieznajomy mężczyzna (Oliver) i zapytał o kwestie, które nurtowały i ją. Bardzo chciała wiedzieć, kim była panna Fancourt, kiedy się pojawi i po co właściwie ich tu zgromadziła. I czy wiedziała cokolwiek o jej bracie, czy była to tylko sprytna zmyłka.
- To dobre pytania, też chciałabym to wiedzieć. Czy wiadomo ci coś więcej o powodach, dla których panna Fancourt chce widzieć... nas wszystkich? – zapytała skrzatki, omiatając spojrzeniem pozostałych, i na koniec znowu spoglądając na skrzatkę, choć od czasu do czasu odrywała od niej wzrok, próbując rozejrzeć się po otoczeniu i nasłuchując, czy nie zbliżają się kroki kobiety, która ich tu sprowadziła, i która, miała nadzieję, zaraz się tu pojawi. Sama powoli ruszyła w stronę pokoju, który mógł być salonem, by zajrzeć także i do niego, choć jeszcze nie weszła do środka, a przystanęła w progu, przesuwając spojrzeniem po wnętrzu.

| rzut na spostrzegawczość



Zamknięci w ramach schematówPamiętajmy, by nie zgubić siebie.

Jocelyn Vane
Jocelyn Vane
Zawód : Stażystka uzdrowicielstwa
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
,,,
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4647-jocelyn-vane https://www.morsmordre.net/t4674-poczta-jocelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f316-maxwell-lane-84 https://www.morsmordre.net/t4747-skrytka-bankowa-nr-1200 https://www.morsmordre.net/t4675-jocelyn-vane
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 0:19
The member 'Jocelyn Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 76
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 13:24
Nie zauważyła nic podejrzanego, ruszyła za innymi, pełna obaw i złości, wkraczając do ciepłego domu. Wcale jej to nie pocieszyło, a obecność skrzatki, zamiast gospodyni jedynie ją rozzłościła. Jawna kpina.
-Cóż, najwyraźniej wszystkich nas okłamano i daliśmy się zwieść - powiedziała głośno Fantine -Mnie zaproszono na spotkanie w sprawie sztuki, panienkę na zebranie magizoologów - wskazała na Salome -panienkę na spotkanie znawców artefaktów - zwróciła się do Pandory -Pytanie jednak brzmi czemu to kłamstwo miało służyć i dlaczego nas tu ściągnięto? - spytała łagodnie Rozetki.
Trwała nieruchomo w jadalni, trzymając się blisko lorda Notta i ściskając w dłoni różdżkę w gotowości. Nie czuła się bezpiecznie i miała złe przeczucia. Została okłamana i podstępem ściągnięta w to okropne miejsce. Panna Fancourt miała naprawdę wiele tupetu, jeśli ośmieliła się oszukać lady Rosier.
-Skrzacie - odezwa się Fantine po chwili, głosem spokojnym, lecz stanowczym i mającym w sobie pewną władczość właściwą każdemu Rosierowi -Wezwij swą panią natychmiast, nie obchodzi mnie co ją zatrzymało i dlaczego. Skoro ośmieliła się zakpić z lady Kent, poniesie tego konsekwencje - rozkazała tonem nieznoszącym sprzeciwu, łudząc się, że stworzenie jej posłucha. Nie musiało, bo nie należało do niej. Jeśli jedna miała choćby kroplę oleju w głowie, a jej pani krztynę rozsądku - posłucha. Fantine Rosier nie była byle kim, tak jak pozostali obecni, za wyjątkiem lorda Notta, i nie pozwoli z siebie kpić. Nawet jeśli nie ona osobiście, to ród Rosier wyciągnie z tego odpowiednie konsekwencje, w to Różyczka nie wątpiła.
-Cave Inimicum! - powiedziała cicho, machając różdżką i mając nadzieje, że nie zapomniała lekcji obrony przed czarną magią z czasów szkolnych. Nie ufała elfce i wolała być ostrożna. Przezorny wszak zawsze ubezpieczony.


Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem

wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa kier
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5048-fantine-rosier https://www.morsmordre.net/t5137-desdemona#111449 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5141-komnaty-fantine https://www.morsmordre.net/t5136-skrytka-bankowa-nr-1272 https://www.morsmordre.net/t5138-fantine-c-rosier#111457
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 13:24
The member 'Fantine Rosier' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 74

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 14:00
Idziemy sobie naprzód co nie, coś tam chrzęści pod stopami, może to szron, a może moja własna wyobraźnia. Mgła jest wkurwiająca, tak jak większość osób snujących się za nami. Jakby nie mieli własnego pomysłu na życie. Pierwsi zobaczyliśmy ten dom, więc reszta mogłaby łaskawie spierdalać stąd. Nie mówię jednak nic na ten temat, starając się rozejrzeć. Może zobaczyć czy ktoś nie chce nas za chwilę zabić, takie tam. Niestety los ma na ten temat inne zdanie, bo kiedy docieram do zadaszonego ganku, zapominam jak debil się schylić. I bach, wnet czuję ból promieniujący po całej łepetynie. Odruchowo chwytam się za czoło, zaciskam też powieki, żeby nikt nie widział jak oczy zachodzą mi łzami. Jeszcze sobie pomyślą, że jestem mięczakiem.
- Japierdolękurwamać - wydobywa się ze mnie cała wiązanka przekleństw mająca dać wszystkim do zrozumienia, że odczuwam ból, więc niech do mnie nie mówią i w ogóle. Nie, żeby ktoś się do mnie w ogóle odzywał. Poza Salome, naturalnie. Podejmuję próbę posłania jej uśmiechu, ale to wygląda jak niekontrolowany grymas jakbym zjadł pół kilo cytryn. Ze skórką.
- Magico? - pytam najpierw jej, kiedy już udaje mi się schylić, ale nadal trzymam łapsko na czole. - Arteco? - dopytuję drugiej kobiety, ale nie wiem kompletnie o co im chodzi i w jakim języku rozmawiają. I jeszcze jednorożce. Aha, chyba chodzi o jakieś zwierzęta. Tak mi się kojarzy, że jednorożec może mieć jeden róg. Stoły mają zwykle cztery rogi, albo wcale jeśli są okrągłe. Żaden w każdym razie nie ma jednego. Ale ja jestem zajebiście mądry, aż nie mogę wyjść z podziwu. Przynajmniej dopóki w progu nie staje jakieś dziwne coś.
Muszę mocno się garbić żeby w ogóle dostrzec źródło głosu. O kurwa, jaki brzydki, gadający szczeniak. Wytrzeszczam oczy ze zdumienia kiedy tak gada i gada. Wchodzę zgięty do środka, to chyba jakaś jadalnia, nie wiem. W ogóle nie wiem też po co oni gadają do tego kundla, ale dobra. Ta jedna nawet wie, jak się wabi. Skrzat to dziwne imię dla czworonoga, jednak co mnie to obchodzi. Schylam się, co jest niesamowitym wyzwaniem i pociesznie klepię go po głowie. Niech wszyscy wiedzą, że jestem wrażliwą osobą.
- Jak jesteś taki mądry piesku, to zawołaj ino swą panią, bo mi wisi kasę - rzucam niemal radośnie, co kwituję donośnym gwizdnięciem. Zwierzęta chyba na coś takiego lecą, w zasadzie to nie wiem, nieważne.
- Macie coś do żarcia? Zgłodniałem - pytam, chociaż nie wiem kogo. Chodzę więc po tej jadalni, a kiedy widzę niewielkie pomieszczenie naprzeciwko schodów, to szarpię za klamkę. Bo takie małe, to będzie spiżarka, jak w mordę strzelił. I sobie zjem coś porządnego, szczury mi się już znudziły.

Ten, rozglądam się co nie, może nie umrę tym razem


no one cares

Oli Ogden
Oli Ogden
Zawód : zbir
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
- Kup mi whiskey.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4869-oli-ogden#105453 https://www.morsmordre.net/t4878-nokturnowy-smietnik#105711 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t4880-skrytka-nr-1247#105726 https://www.morsmordre.net/t4879-oli-ogden
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]10.10.17 14:00
The member 'Oli Ogden' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 44
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 25 Previous  1, 2, 3 ... 13 ... 25  Next

Bezimienna wyspa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach