Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia alchemiczna na piętrze
AutorWiadomość
Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]18.07.17 19:10

Pracownia alchemiczna na piętrze

Przestronny pokój, specjalnie wydzielony na potrzeby alchemicznych działań Inary, zawiera szereg ustawionych pod ścianą regałów, na których rozstawiono cały zestaw ksiąg, buteleczek, kolorowych fiolek i magicznie zamkniętych ampułek, które zawierały co ważniejsze ingrediencje.
W centrum pod ścianą znajduje się kamienny kominek i wklęsłe żłobienie u jego stóp, na którym zazwyczaj był zawieszany kociołek.
Dwa równolegle stojące stoły zawierały większość ziół i pachnących naturą składników oraz rozsypane drobiny kolorowego pyłu. W kącie znajduje sie osobny, okrągły stolik z fotelem, zdobnym kandelabrem, przy którym leżała na wpółotwarta księga, notatnik właściwie, w którym widniały zapiski oraz zgrabne rysunki właścicielki. Proste pióro oraz inkaust ułożone obok pergaminów wyglądały, jakby jeszcze przed chwilą były używane.
Kubek zdobiony zielenią, zazwyczaj wypełniony kawą nieodłącznie towarzyszy każdej obecności alchemiczki. To jednak co najbardziej charakterystyczne, to ulotny, chociaż bez problemu wyczuwalny zapach bzu, nieodłącznie kojarzący się z Inarą.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]23.07.17 13:53
12 kwietnia 1956 (?)

W dzieciństwie Elisabeth lubiła czytać książki związane z eliksirami. Zamierzała być mistrzem w tejże dziedzinie, mając w pamięci wiele silnych postaci kobiecych, które dzięki sztuce trucia wiele osiągnęły. Zawsze miała aspiracje do bycia silną kobietą, niezależną od nikogo, ale jako dziecko nie umiała wybrać jednego sposoby, by to wszystkim udowodnić. Miała wiele pomysłów na przyszłość, przeróżne wizje i jedną z nich był zamiar zostania alchemikiem i znawcą trucizn. Widząc wnętrze pracowni Inary wspomnienia związane z tymi pragnieniami odżyły, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Ona również miała mieć podobne do tego miejsce, gdzie pracowałaby nad kolejnym eliksirem. Pod ścianami miały stać liczne półki z przeróżnymi ingrediencjami - nawet tymi najbardziej trudno dostępnymi. Wszystko miało być idealne, bo zresztą tak zawsze chciała widzieć swoją przyszłość - pełną "perfekcji". W szkole jednak jej entuzjazm w stosunku do eliksirów nieco zgasł, a ona zrozumiała, że chociaż jest to dziedzina wartościowa, to nie odpowiednia dla osoby pragnącej władzy i potęgi. Wówczas to nie pragnęła być cicha, nie chciała działać w ukryciu. Miało być o niej głośno, a działania alchemiczne wymagały ochłodzenia zapału i skrytości. Ostatecznie więc zrezygnowała z tej nauki na rzecz innej, której zaskakująco łatwo się nauczyła - transmutacji, która pozwoliła jej później opanować sztukę znikania, bezszelestnego poruszania się. Mogła teraz w ukryciu obserwować innych, podsłuchiwać ich, dowiadywać się rzeczy, które nie były przeznaczone dla niej. Uwielbiała tą władzę jaka kryła się w jej wiedzy. Takim sposobem o wiele łatwiej było znaleźć jej haczyk na każdego, co później mogła bez problemu wykorzystywać.
- Jeszcze raz dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas - powiedziała w końcu, wyrywając się z zamyślenia. Miło było jej podążać myślami w podobnym kierunku, ale teraz nie był przecież ani czas ani miejsce. Jej wzrok wcześniej błądzący po wnętrzu, padł na Inarę. Kobieta zawsze wydawała jej się być na swój sposób dzika i delikatna jednocześnie. Przez to zarówno pasowała do świata szlachciców, jak i nie. Możliwe, że balansowała pomiędzy częściami swojej natury, próbując znaleźć idealny środek. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie, tak Lisa ją odbierała.
- Niegdyś pozwoliłam sobie na odrobinę fascynacji w stosunku do eliksirów, lecz ostatecznie odkryłam, że chyba nigdy nie zostanę zdolną alchemiczką - zaczęła jako mały wstęp do sedna. - Dlatego też musiałam zwrócić się do Ciebie i prawdę powiedziawszy trudno mi jeszcze określić czy jest to prośba czy jedynie pytanie odnoście czegoś... Mój ojciec ostatnimi czasy nie czuje się najlepiej. Oczywiście poradziliśmy się uzdrowicieli, lecz nie mam w stosunku do nich wystarczającej wiary. Stąd chciałam się spytać o jeden z eliksirów, który ostatnio wymieniali - o tak zwany Wywar Żywej Śmierci.
Mówiąc to patrzyła prosto w oczy kobiety. Tym sposobem zawsze starała się udowodnić swoją prawdomówność (nawet jeśli w istocie kłamała), a przy tym mogła obserwować reakcję osoby na słowa.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]05.08.17 0:29
| 12 kwietnia (wieczór)

Zgasiła ogień pod kociołkiem na chwilę przed momentem, w którym do pomieszczenia weszła zaproszona wcześniej Elisabeth. Eliksir był gotowy i jedyne czego potrzebowała, to naturalnego ochłodzenia. Najbardziej żmudna część - czekanie, w tym przypadku nie musiało się Inarze dłużyc. Towarzystwo kobiety zmuszało alchemiczkę do oderwania się od wpatrywania we wciąż bulgoczącą zawartość kociołka. Barwa była przejrzyście zielonkawa, a nad samą powierzchnią unosiła się drobina jasnej mgiełki, Wszystko wskazywało jednoznacznie, że wywar był idealny.
Zebrała z podłużnego stolika kilka rozkruszonych ingrediencji, które skwapliwie zebrała i wsypała do jednej z wolnych fiolek. Nie mogła pozostawiać żadnych specyfików na wierzchu. Zdążyła się przekonać, ze jej sówka potrafiła dorwać się nawet do niedomkniętego słoiczka i wchłonąć niemal całą zawartość. Całe szczęście, że trafiła na słabo ingerującą...z ciałem. Trucizna mogła przecież zabić, a tak jej Smok nabawił się dosyć nietypowej czkawki, plując błękitnymi bańkami za każdym razem, gdy próbowała wydać z siebie głos. Dolegliwość minęła po dniu, zanim Inara zdążyła skonsultować wszystko z Percivalem. Czarnowłosa nie miał tak rozległej wiedzy o magicznych stworzeniach, jak jej mąż i musiałaby skorzystać z jego biegłości, by pomóc swojej sówce.
- A ja jestem wdzięczna za wizytę - odpowiedziała, odwracając się przez ramię. odwróciła się w końcu do szlachcianki, a gestem różdżki pozbierała wszystko to co nie wymagała skrupulatnej kontroli jej spojrzenia - Już jestem twoja - dodała, częstując kobietę uśmiechem. Mówiła szczerze. Nie unikała nikogo jeśli dotyczyło to spraw dotyczących alchemicznej dziedziny. List, który otrzymała zaciekawił ją wystarczająco, by chciała poświecić swoją uwagę jej prośbie.
Wskazała towarzyszce okrągły stolik w rogu, wcześniej przywołując skrzatkę, która postawiła - zależnie od życzenia - kawę, herbatę i lukrowane ciastka. Inara pokonała dzieląca ją odległość od mebla, by w odruchu zgarnąć kilka zwiniętych kartek z osobistymi notatkami i kilkoma rysunkami. Z Pergaminem w dłoni, oparła się o ścianę, wysłuchując do końca słów Elisabeth. W zamyśleniu zmarszczyła brwi, przez kilka chwil wdychając unoszący sie w pomieszczeniu zapach bzu, którego nie zniwelował żaden, przygotowywany do tej pory eliksir, jakby woń kwiatów uczepiła się samej Inary i wędrowała za nią wszędzie, gdzie tylko się pojawiła - To podobno dziedzina....dla dziwaków - zaśmiała się lekko i pokręciła głową, odsuwając rozbawienia na dalszy plan - Rozumiem - kiwnęła głową, rozsypując przy geście falę czarnych włosów, które wysunęły się z upięcia - To bardzo silny wywar - zaczęła, unosząc spojrzenie ku ciemnowłosej arystokratce - Powinien być stosowany w tych cięższych przypadkach, a przy tym trzymać się zaleceń co do najmniejszego słowa - przygryzła wargę w zamyśleniu, błądząc dłonią po dzierżonych w palcach kartkach - Mogę to skonsultować ze swoim ojcem, ale jeśli rzeczywiście jest konieczność przygotowywania tak silnych eliksirów, to zadbaj o odpowiednią opiekę i dawkowanie. Trucizny - uderzyła palcami w jasną stronicę, która furkotała przy każdym geście Inary - w małych dawkach bywają zbawienne wleczeniu, ale nadmiar może doprowadzić do wielkiego nieszczęścia - była skupiona na swoim gościu, ale kontrolnie zerknęła na kociołek, szukając jakichkolwiek oznak nieprawidłowości. Alchemia bywała kapryśną nauką i wymagała całkowitego skupienia.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]07.08.17 21:15
Elisabeth nie od razu zareagowała na zaproszenie Inary. Stała chwilę w miejscu, obserwując poczynania skrzatki. Usiadła przy stoliku dopiero w momencie, gdy ta skończyła przygotowania i zniknęła za drzwiami. Przy tym automatycznie wygładziła czerwoną sukienkę na kolanach, chociaż nie pojawiły się na niej żadne zagniecenia. Jako przedstawicielka rodu dbającego o wygląd, miała wiele swoich przyzwyczajeń związanych z ubraniami, których nie mogła się wyzbyć. Jednym z nich było częste gładzenie ubrań i nie miał znaczenia fakt, że nigdy nie była idealnym przykładem lady. Od dziecka jej zainteresowania polityczne godziły w ideał lady Parkinson. Była jednak wówczas mała i, według ogólnej opinii, wymagająca ustępstw ze względu na utratę matki. Nie próbowano więc wyperswadować jej z głowy podobne sympatie, podburzane przez ojca zmarłej rodzicielki. Dziadek Crouch nigdy nie uważał ojca Elisabeth za odpowiedni autorytet, a że mocno kochał swoją córkę, to jej dziecko obdarzył równie silnym uczucie. Okazywał je zaś w dość specyficzny sposób, bo obdarzając wnuczkę darem wiedzy, za który ta zawsze była mu wdzięczna. Skłonna była wręcz powiedzieć, iż to między innymi właśnie jego zasługa, że kobieta była tym, kim była. Z pewnością jednak inne odczucia miał jej ojciec, który chociaż zapatrzony w córkę tak bardzo podobną do żony, niejednokrotnie mierzyć musiał się z komplikacjami, które sprawiało jej usposobienie. W istocie jednak lord Parkinson był człowiekiem dość słabym zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a to zaczynało się powoli odbijać na jego zdrowiu. Czy było jednak aż tak źle, że uzdrowiciele postanowili sięgnąć po tak silny wywar?
- Spodziewałam się usłyszeć, iż eliksir jest silny, lecz nie wiedziałam, że aż tak - powiedziała, spuszczając na chwilę wzrok. Na chwilę zamilkła, jakby zastanawiała się nad swoimi kolejnymi słowami. - Ojciec nie wyglądał aż tak źle, toteż trudno mi uwierzyć, iż wymaga tak silnych specyfików. Jednocześnie jednak mam obawy, iż moje spostrzeżenia są niesłuszne, a stan zdrowia taty naprawdę nie jest najlepszy. Wszak nigdy nie szkoliłam się na uzdrowiciela i nie posiadam nawet połowy tej wiedzy, którą oni dysponują.
Nie łatwo przychodziło jej przyznać się do niewiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie, lecz w przypadku magii leczniczej nie był to aż tak wielki powód do wstydu. To była trudna sztuka i nie każdy mógł ją posiąść. By zaś się jej nauczyć, potrzeba było wiele lat pełnych nieprzespanych nocy i nerwów.
- Powiem szczerze, że zapomniałam o tym, czym zajmuje się lord Carrow - powiedziała po chwili, podnosząc na nią swój wzrok. - Widziałam się z nim nawet jakiś czas temu, jeszcze przed twoim ślubem. To był dość miły dzień.
Pozwoliła sobie na delikatny uśmiech, wspominając tą swoistą walkę z męskim uporem i dziwnymi pomysłami na temat mody. A jednak w dość miły sposób spędziła tamto tak bardzo oderwane od rzeczywistości popołudnie.
- Wspominałaś jednak o nieszczęściu na skutek stosowania wywaru - powiedziała, wracając do wcześniej poruszanego tematu. - Czy mogłabyś mi to nieco bardziej przybliżyć?


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]19.08.17 15:57
Dama. Idealna zdawać by sie mogła, gdy przyglądała się gładkim licom Elizabeth i dłoniom, które mechanicznie poprawiały szkarłat gustownej sukienki. Inara nie mogła odpędzić wrażenia, że w każdym ideale tkwi niedoskonałość, która - wbrew powszechnej opinii, nadawała całości wyjątkowości. Alchemiczce daleko było do ideału, ale był to jej własny wybór, a może miała po prostu szczęście, trafiając pod ojcowskie skrzydła, które uchroniły ją przed tym, czego w arystokracji najbardziej się bała. Albo uciekała. A najbardziej zabawne, że zatoczyła dziwny, swoisty krąg i trafiła tutaj. Żona arystokraty. Tylko świat rysował się zupełnie inaczej niż wierzyła i przewidywała. Ale zasług zastałej rzeczywistości nie musiała szukać daleko.
Nie usiadła obok szlachcianki. Zatrzymała się obok, by wciąż mieć widok na parujący wywar w kociołku, a jednocześnie poświęcać uwagę przybyłej. Zagadnienie, z którym się pojawiła, nie należało do prostych. Wywar Żywej Śmierci bez wątpienia wywoływał mieszane uczucia wśród większości alchemików. Potężna trucizna i lekarstwo w jednym. Dla niewprawnego oka działanie można byłoby nieszczęśliwie pomylić, a Inara zdała sobie sprawę, że koniecznie musi podpytać ojca o kwestię anatomicznego rozpoznania. Córka uzdrowiciela powinna znać sie na rzeczy, nawet jeśli tylko w koniecznych dla alchemii podstawach - Nie wiem u kogo byliście na rozpoznaniu i konsultacji, ale ten eliksir należy do jednych z najsilniejszych. To Trucizna, ale podana we właściwych proporcjach, potrafi zdziałać cuda - zawiesiła głos, poklepując palcami zwinięty rulon - Przykro mi, że nie przyniosłam ci dobrych wieści.. - ze słów kobiety wynikało, że jej ojciec, chociaż chory, nie należał do osób zakwalifikowanych jako umierających. Przygryzła wargę, by przyjrzeć się swojej towarzyszce - Czy byliście u kogoś znajomego? Stałego? Może mogłabym zaproponować, abyście skonsultowali to z innym uzdrowicielem? - odłożyła ostrożnie trzymane kartki na stolik i nadal mówić, pokonała odległość dzielącą ją od kociołka. Nachyliła się, wystawiając dłoń - Wolałabym się mylić, ale przy takich eliksirach konieczna jest szczególna ostrożność - odwróciła się przez ramię, zerkając na kobietę. Gestem różdżki odstawiła chłodny już kociołek na podwyższenie. Przykryła całość szklaną nakrywką, a całość wywaru czekała na rozdzielenie do fiolek. Powoli, wróciła do swego gościa, zajmując niemal to samo miejsce co wcześniej. Tym razem sięgnęła po wciąż parującą aromatem jaśminu herbatę.
- Mój tato...potrafi być szalenie uroczym człowiekiem - odpowiedziała najpierw ostrożnie z drgającym lekko, zamyślonym uśmiechem - Zapewne obdarzył cię kilkoma historiami - mam nadzieję, że nie o mnie, a jeśli o mnie, nie dotyczące mego dziecięctwa. Ale tego na głos nie wspominała. Nie dostrzegała też w twarzy Elizabeth żadnej zapowiedzi wstydliwej historii, którą ją uraczył Adrien. Odetchnęła lekko, najpierw wsuwając różdżkę w kieszeń spódnicy, potem obracając filiżankę w palcach. Uśmiech znikł z czerwonych warg - Po zażyciu wywaru zdarzają się pewne skutki uboczne. Omdlenie, które na pierwszy rzut oka przypominają...śmierć - nie unikała kontaktu spojrzeń z kobietą. Inara mówiła spokojnie, starając się jasno przedstawić owe nieszczęścia - Przedawkowanie może uszkodzić ograny wewnętrzne, w tym mózg, albo doprowadzić do realnej śmierci - zakończyła ciszej, wciąż nie upijając naparu z trzymanego naczynia - Jestem w stanie przygotować ten wywar, ale nadal sugerowałbym powtórną konsultację - dodała i dopiero wtedy umoczyła usta w herbacie.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped



Ostatnio zmieniony przez Inara Nott dnia 14.09.17 0:37, w całości zmieniany 1 raz
Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]30.08.17 13:38
W pierwszym momencie nie spostrzegła tworzącego się wywaru w kociołku. Nie wiedzieć czemu umknął jej gdzieś między półkami pełnymi interesujących ingrediencji, a panią domu. Spostrzegła kociołek dopiero wówczas, gdy powędrowała za wzrokiem Inary. Patrząc w tamtą stronę słuchała kobiety, co jakiś czas kiwając głową, jakby w myślach zastanawiała się dokładnie nad ich znaczeniem. Tak naprawdę jednak póki co nie posłyszała aż tak wiele nowości. W istocie ostatnimi czasy jej ojciec nie czuł się najlepiej w skutek czego musiał udać się do uzdrowiciela, ale stan rodziciela nie był na tyle zły, by sięgać po tak silny wywar. A przynajmniej na razie nie. Parkinson była jednak kobietą ciekawą, łaknącą wiedzy. Wywar Żywej Śmierci zainteresował ją przez swoją dwoistą naturę. Chciała dowiedzieć się nieco więcej, wymawiając się chorobą ojca i tym samym prezentując się jako zatroskana córka, pełna obaw o zdrowie bliskiego. Brzmiało to o wiele lepiej aniżeli podejrzana szlachcianka wyrażająca zainteresowanie jedną z trucizn.
- Stały uzdrowiciel ojca był niedostępny przez jakiś czas, toteż musieliśmy pokusić się o obce usługi - odpowiedziała, powoli przenosząc wzrok na rozmówczynię. - Nie chcę go surowo oceniać, lecz uznałam że lepiej spytać o radę kogoś znajomego...
Szanowała Inarę za profesjonalizm, którym się odznaczała. Siedząc przy stoliku i obserwując jej poczynania związane z eliksirem czy chociażby wsłuchując się w jej wypowiedzi, wyczuwała, iż ma do czynienia z osobą znającą się na rzeczy. Kobieta posiadała wiedzę i umiała ją wykorzystywać, a to zasługiwało na poważanie. Chciałaby powiedzieć to samo o jej ojcu i z pewnością nikt by jej za to nie winił. Wychował córkę samotnie i to w sposób dobry, co już zasługiwało na uznanie. Jej rodziciel nie potrafił tego zrobić w odpowiedni sposób. Gdyby nie lord Crouch Elisabeth mogłaby być tylko pustą kobietą bez żadnych aspiracji, a to było okropną wizją.
- Niestety, nie miałam okazji za wiele posłuchać - odpowiedziała, nie okazując jednak żalu. - To raczej lord Carrow zmuszony był słuchać mnie.
Na jej twarzy na chwilę pojawił się uśmiech na wspomnienie spotkania w butiku madame Malkin. Doradzanie innym w kwestiach ubioru nie było dla niej codziennością, a jednak i tak uważała, że efekt końcowy stroju lorda Carrow prezentował się dość dobrze. Wolała jednak nie wyobrażać sobie, jak mężczyzna prezentowałby się, gdyby to jego pomysły zostały wprowadzone w życie.
Elisabeth sięgnęła po filiżankę, z której wydobywał się zapach kawy. Z przyjemnością upiła łyk napoju, by następnie delikatnie odstawić naczynie na jego miejsce przed nią. Wpatrywała się w nie, słuchając słów kobiety. Gdy ta skończyła mówić, zapadła chwila ciszy. Parkinson chwilę myślała nad informacjami, które właśnie usłyszała. To było dla niej coś nowego i jakkolwiek groźnie to brzmiało, ciekawego.
- Rzeczywiście powinnam skonsultować się ze stałym uzdrowicielem ojca, zanim poprosiłabym o jego przygotowanie - odpowiedziała, po czym podniosła wzrok na kobietę. - Jestem jednak rada, że w razie konieczności jesteś gotowa go dla mnie zrobić. Z pewnością pokryłabym wszelkie koszty związane ze zdobyciem ingrediencji... Póki co jednak nie proszę o to. Muszę mieć pewność, iż jest to niezbędne.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]27.09.17 22:59
Zerknęła na małą klepsydrę, która chociaż bardzo stara, idealnie odmierzała czas pomiędzy kolejnymi etapami tworzonych mikstur. Tak było i w tym przypadku, bo gdy kilka ostatnich ziarenek opadło na dno szklanej powierzchni, Inara pomknęła w stronę parującego z wolna kociołka. Nad jego powierzchnią zatliła się lekko brunatna smuga, która potwierdzała odmierzony czas. Ze stojącego obok stolika chwyciła pękaty dzbanek, z którego przelała gęsty syrop z wierzbowej kory. Dopiero, gdy całość przykryła skrupulatnie wieczkiem i zmniejszyła pełgający ogień, odwróciła się do swojej rozmówczyni. Za często ostatnimi czasy słyszała o toczących znajomych chorobach, by się nie przejęła opowieścią, którą roztaczała Elizabeth. Nawet, jeśli arystokratka korzystała z wiedzy dla dodatkowych celów, Inara nie próbowała odgadywać głębszych zamiarów. Sama żywo interesowała się podobnymi nowinami z alchemicznego zakresu i dla naukowej satysfakcji, nie planowała się hamować. Przynajmniej w pewnej mierze. Wyznaczała sobie własne granice, poza które zaglądać - nie planowała - Rozumiem i dobrze zrobiłaś - zmniejszyła dzielący je dystans, ale zatrzymała się przy klepsydrze, raz jeszcze ustawiając miarkę. Złapała w dłonie odłożone kartki i dopiero wtedy zbliżyła się do swego gościa - W kwestii zdrowia nie warto ryzykować, tym bardziej, gdy zalecane są dosyć kontrowersyjne środki. - złapała za filiżankę, w której wciąż delikatnie parowała zaparzona herbata - Przyznam jednak, że z racji badań, które prowadziłam, moje zainteresowanie właściwościami trucizn, jako lekarstwa obliguje mnie do rozpatrywania kwestii wywaru, jako skutecznego - Eliksir był niemal gotowy, pozostawała naturalna kwestia przegryzienia się wszystkich składników. Dopiero wtedy mogła sprawdzić jego wartość i upewnić się, że wszystko wykonała z...alchemiczną precyzją. Miała chwilę, by w pełni poświęcić uwagę Elisabeth. Tym bardziej, gdy miała okazję dowiedzieć się o przebiegu rozmowy z jej ojcem. Kochała Adriena, ale rodziciel tak często miał tendencję do odsłaniania arkan jej dziecięctwa, że czasem zastanawiała się, czy większośc jego znajomych, nie zna jej wyczynów lepiej, niż ona sama.
- Musiałaś, moja droga, bardzo zajmować go treścią, bo często pozwala sobie na ...przeszłościowe dywagacje - kąciki ust drgnęły w rozbawieniu i przypomnieniu ojcowskiego wyrazu twarzy, gdy przedstawiał historie, które ona sama z wypiekami na twarzy, jeszcze będąc małą dziewczynką, słuchała. Kochała sposób w jaki pozwalał wyobraźni galopować poprzez tworzące się słowa historii i wciąż, nawet jeśli wprawiał w zakłopotanie dorosłą już Inarę, nie potrafiła się gniewać za podobne drobnostki. Nie dziwiła sie też, że Adrien wybrał akurat Elisabeth do pomocy. Miała wiedzę i zdolności w dziedzinie ubioru, które alchemiczka tylko instynktownie odkrywała, kierując się bardziej artystyczna naturą i własnym, wyrobionym smakiem. Zakładała jednak, że i ona wybierze się w odwiedziny po radę, chociaż widziała w kobiecie potencjał, która wykorzystać mogła zdecydowanie wyżej.
Cisza, która nastała, nie była niezręczna. Wypełniało ją zamyślenie i ulotna, nieuchwytna jeszcze wiedza. Nott dopiero teraz mogła bliżej przyjrzeć się kobiecej twarzy i ciemnym źrenicom, które znaczyło wysublimowane skupienie. Była piękna. Ale rodzajem chłodnego, dumnego aspektu, którego wielu szlachciankom brakowało.
- Rozumiem, wiesz, gdzie mnie...teraz możesz znaleźć. Wystarczy list, ale żywię nadzieję, że nie będzie konieczności przygotowywania go, a twój ojciec poczuje się lepiej - możliwe, że po rozmowie, czarnowłosa alchemiczka bliżej przyjrzy się eliksirowi. Może znajdą się dla niego inne, lecznicze własności? Musiała to przemyśleć.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]28.11.17 21:58
Przeniosła wzrok na napój znajdujący się w jej filiżance. Temat trucizny poruszył w jej umyśle tą część, która skłoniła ją do chwilowych dywagacji. Czy byłaby zdolna otrucia kogoś? A nawet jeśli, gdyby postanowiła pozbawić kogoś życia, to czy użyłaby takiego sposobu? Przez historię przewinęło się wiele kobiet, które w dążeniach do własnych celów posunęły się do morderstwa, także za pomocą trucizny. Większość osób z tego grona dążyło do czegoś ważnego, wartego każdej nawet najgorszej ceny. Nie obawiały się złamać ogólnego prawa, mając na uwagę na przykład dobro królestwa bądź swoich rodzin. W przypadku Elisabeth takim celem jest sięgnięcie po władzę, lecz nie dla samego poczucia, iż jest się osobą rządzącą. Dla dobra świata i czystości, która była dla niej niezwykle ważna. Trudno było jej patrzeć na świat, który z dnia na dzień coraz bardziej gnił, toczony chorobą jaką była brudna krew. Najgorsza zaś była bierność ze strony czarodziejów, a wręcz jawna akceptacja wobec takiego stanu rzeczy. Szczerze nie potrafiła zrozumieć tej postawy - wszyscy oddychali tym samym powietrzem i musieli czuć, iż nie jest ono już takie samo. Czy nagle wszyscy zapragnęli oślepnąć na tak ważny problem, zajmując się jedynie drobnostkami życia codziennego? Najwyraźniej tak, bowiem nikt nie robił nic, by zmienić ten świat. Ona jednak miała zamiar coś z tym zrobić i była gotowa iść nawet po trupach.
- To prawda. Warto jest być ostrożnym w kwestiach zdrowotnych - odpowiedziała, powracając myślami do rzeczywistości. W dalszym ciągu czuła w sobie jednak swego rodzaju ślad wcześniejszych rozważań. Wciąż w głowie miała ich echo, gdy jej wzrok padł najpierw na eliksir ważony przez Inarę, a później na samą kobietę. Czuła do niej prawdziwą sympatię, lecz wiedziała jakie są stosunki jej rodu do mugoli. Pod tym względem ich rodziny różniły się, co w przyszłości mogło kiedyś stanowić istotny problem. Czy kiedyś przyjdzie im stanąć po dwóch stronach? Nie była to przyjemna myśl, ale jakże prawdopodobna.
Westchnęła cicho, upijając łyk ciepłej herbaty. Odrzuciła od siebie już do reszty podobne rozważania. Zamiast tego skupiła się na wspomnieniu popołudnia spędzonego z lordem Carrow.
- Oh, z pewnością był zajęty kwestią własnego stroju - odpowiedziała. - Musieliśmy ustalić jego wymagania co do końcowego efektu i inne tym podobne sprawy... Przyznam jednak, iż końcowy efekt był bardzo zadowalający. Krawcowa postarała się, by wszystko wyglądało nienagannie.
Przemilczała fakt, że w domu mody jej rodziny z pewnością wszystko prezentowałoby się jeszcze lepiej. Wiele ją różniło od rodu, jednak nigdy nie powiedziała złego słowa na temat rodowego domu mody, którego stroje z przyjemnością nosiła. Jakkolwiek dbała o intelekt, lubiła zwracać uwagę na swój ubiór. Stanowił dopełnienie jej wizerunku.
Jakby automatycznie przy okazji podobnych myśli, jej dłonie powędrowały w kierunku delikatnej złotej bransoletki na nadgarstku, którą nieznacznie poprawiła tak, by rodowe motto znajdowało się na widoku.
- Również żywię podobne nadzieje - odpowiedziała, pozwalając by na chwilę ponownie zapanowała cisza. Dopiero po dłuższej chwili ponownie się odezwała. - Ale zapomniałam się spytać o twoje samopoczucie, moja droga. A przecież niedawno miała miejsce tak ważna dla ciebie chwila..[/b]
Miała oczywiście na myśli zawarcie związku małżeńskiego, którego świadkiem była. Musiała przyznać, iż było to dla niej dość miłe przyjęcie, na którym to na dodatek poznała dość ciekawą osobę, która pozwoliła jej odciągnąć myśli od nieprzyjemnych obaw, które dopadły jej przy okazji ślubu. Wszak i jej czas powoli nadchodził. Nie wierzyła w to, by nestor rodu miał zamiar dalej pozostawać bierny wobec jej staropanieństwa.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]02.12.17 22:04
Rozdzielała uwagę w coraz większej proporcji poświęcając się swojej towarzyszce. Eliksir właściwie finiszował i jedyne, czego oczekiwała Inara, to mocy, którą tworzony wywar miał nabrać pod przykryciem. Mała klepsydra miała zadźwięczeć moment przed koniecznością całkowitego zgaszenia pełgającego pod kociołkiem ogienka. Dlatego ze zwiniętym pergaminem w jednej dłoni i filiżanką w drugiej, zwróciła się do Elisabeth.
Ostatnimi czasy, coraz częściej mówiło się o narastających burzowymi falami zmianach. Ministerstwo nakładało nowe dekrety, wysuwało absurdalne w podstawie postulaty, a treści zaścielające większość gazet, zwyczajnie zakrawała o absurd. I musiałby to przyznać każdy, nawet członkowie konserwatywnych rodów, a do jednego z nich alchemiczka przecież należała. Tak Carrow, jak i Nott w tradycje wpisany mieli negatywny stosunek do mugoli. Ale to, co próbowało wmówić społeczeństwu Ministerstwo, przekraczało wszelkie granice. Co prawda Inara i jej ojciec nie upodobali sobie klasycznej nienawiści do niemagicznych, ale nie rozpowiadali wokół o swoich przemyśleniach. Nie w przypadku obcych osób. Elisabeth lubiła, znała z widzenia i nie raz spotykały się na sabatach. Ale nie wiązała ich zażyłość na tyle duża, by przedstawiała jej swój punkt widzenia. Każda z nich wiedziała i widzieć musiała, jak dzieli się rzeczywistość, coraz ostrzej wyznaczając granice pomiędzy czarodziejami. Absurd. Szczęściem (bądź nie), wśród arystokratek nie poruszano zbyt często tematu polityki, a bywały momenty, że patrzono z dezaprobatą na podobne zainteresowania - Z drugiej strony, czasem warto i ryzykować. Gdyby nie ryzyko właśnie, wiele eliksirów nie ujrzałoby własnej rozpiski w recepturze - posłała kobiecie lekki uśmiech, podejrzewając, że ta zrozumie wysunięty tok myślenia. lady Parkinson zawsze kojarzyła jej się z osobą poważną i tajemniczą. Kryła w sobie tajemnice, które chowała za ciemną kotarą rzęs i lakoniczną wypowiedzią. Jaka była, gdy nie śledziły ją wciąż oceniające spojrzenia?
Drgnęła lekko, gdy ciche brzęczenie zadrgało za jej plecami. Alchemiczka odstawiła filiżankę i z wciąż trzymanym pergaminem podeszłą do kociołka. Już bez pośpiechu zgasiła płomyk i delikatnie zajrzała pod pokrywę. Uśmiechnęła się do własnych myśli i zadowolona, gestem różdżki odstawiła kociołek na bok, na przygotowane, żeliwne zagłębienie. Gdy wywar ostygnie, będzie mogła przelać porcje do przeźroczystych fiolek - Mój papa bywa sentymentalny - akurat Inara odziedziczyła cechę, zbyt często wracając do momentów i miejsc, które łączyła ze wspomnieniami - ale docenia umiejętności znawców, przekręciła głowę w stronę arystokratki, by zerknąć na nią z dalszej perspektywy. Wykorzystała chwile milczenia, by magią uporządkować rozłożone ingrediencje.
Na zadane pytanie zareagowała nieznacznym drgnieniem. Tak często słyszała ostatnio podobne pytanie, że chwilami rodziła się w niej frustracja. Nie mogła jednak obwiniać Elisabeth. Nim się odwróciła, wzięła głęboki wdech, cicho wypuszczając powietrze i pozwalając rozluźnić sie spiętym nagle ramionom - Dziękuję, dobrze - podeszła bliżej, zatrzymując się przy stoliku i dopiero po chwili siadając - Chociaż zmęczona. Dużo się wokół dzieje, ale to chyba naturalne w zaistniałych okolicznościach - mimo faktu, że z samej ceremonii nie pamiętała zbyt wiele, przytłoczona emocjami i...wszystkim. Bez kłopotu zanotowała obecność lady Parkinson na weselu. I była jej cicho wdzięczna.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]29.12.17 0:33
Elisabeth nigdy nie ukrywała swojego negatywnego stosunku do mugoli. Każdy kto ją znał doskonale o tym wiedział, a i, w przypadkach gdy miała do czynienia z tymi mniej znanymi, jej nazwisko powinno mówić samo za siebie. Pod tym względem była bardzo wierna swojemu rodowi. Już od najmłodszych lat rodzina wlewała w serce małej lady nienawiść do magicznych, a ta z każdym rokiem coraz bardziej rosła. Nawet jej narzeczony, który pochodził z rodu pozytywnie nastawionego do mugoli, nie przekonał ją w żaden sposób, a wręcz stał się jednym z kolejnych powód, dla których powinno się wyplenić tą zarazę. W końcu to właśnie mugole byli sprawcami jego śmierci. Jednak pomimo tak skrajnie negatywnych uczuć, Lisa nie odczuwała ogromnej potrzeby mówienia o swoich odczuciach przy każdej rozmowie z każdymi osobami. Gdy istniała potrzeba, nie kryła swoich uczuć. Jeśli jednak temat sam nie wypływał, nie poruszała go. Grono osób jej znanych dzieliło się na dwie grupy - tych, z którymi mogła (a czasami nawet chętnie) poruszać podobne kwestie, i tych, z którymi nie zwykła rozmawiać na ten temat. Inara Nott bez wątpienia należała do tej drugiej grupy.
Uśmiechnęła się na chwilę pod nosem, słysząc stwierdzenie kobiety. Nic jednak na to nie odpowiedziała, bowiem jakikolwiek komentarz był zbędny. Naturalnie, iż wiele razy ryzyko się opłacało i to na wielu płaszczyznach. Ona doskonale o tym wiedziała, a i wierzyła, że nie raz będzie jej dane się o tym przekonać. Nie było to jednak coś, o czym miała zamiar opowiadać, a zwłaszcza osobom pokroju lady Nott. I nie było to coś uwłaszczającego młode kobiecie, do której dzisiaj udała się po poradę - po prostu o niektórych sprawach nie należało mówić nawet dobrym znajomym.
Przez chwilę przez myśl przemknęła jej ciekawa myśl - jak zareagowała by stojąca przed nią kobieta bądź jej ojciec na to, jaka jest naprawdę? Lisa wiedziała, iż ta niewinna w jej oczach dwójka, zna ją od tej milszej strony i prawdopodobnie tak miało jak na razie pozostać. Co jednak, gdyby dowiedzieli się, że te ciemne oczy w istocie skrywają coś, co może się dla wielu wydać złe? Pozostawiła to pytanie bez odpowiedzi. Odgarnęła włosy za ucho, ukrywając w ten sposób cień uśmiechu, który przebiegł po jej ustach.
- Nie da się ukryć - odpowiedziała, upijając łyk ciepłego napoju. - A jednak nie uważam, by była to jakaś szczególna wada jego charakteru. Wręcz wydaje się, iż ten sentymentalizm dodaje jedynie ciepła jego sposobie bycia.
Bez wątpienia postać lorda Carrow była jedną z tych bardziej miłych i rodzinnych. Elisabeth nie miała wielu okazji do przebywania w towarzystwie podobnych osób, bowiem zwyczajnie szkoda było jej czasu na podobne przyjemności. Od czasu do czasu jednak ciekawą odmianą było posłuchać ciepłych opowieści Adriena, które tak bardzo odbiegały od jej rzeczywistości, iż wydawały się być niczym bajki opowiadane małym czarodziejom. Co do jednego nie miała wątpliwości - lord Carrow będzie bardzo dobrym dziadkiem. A przecież to mogło nastąpić już niebawem. Taka była przecież kolej rzeczy.
- Mogę się jedynie domyślać - odpowiedziała, upijając już do końca swój napój. - W końcu to ogromna zmiana, a jednak cieszę się, że się w niej odnajdujesz. A przynajmniej sprawiasz takie wrażenie - swoistego spełnienia.
Nie mogła powiedzieć, że Inara wygląda na osobę szczęśliwą w nowej roli. W oczach Lisy praktycznie nic się nie zmieniło, toteż trudno było jej ocenić stan ducha kobiety. Nawet przy okazji pisania listu do niej, Parkinson musiała się pilnować, by nie popełnić błędy przy okazji adresowania wiadomości - chwila nieuwagi i zamiast prawidłowego nazwiska, napisałaby "Carrow".


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]30.12.17 20:45
Drgnęła, gdy cichy, chociaż znaczący świergot wydobył się z nastawionej klepsydry. Inara podniosła się, urywając chwilowo toczący się dialog. Płynnie powędrowała na drugą stronę pracowni, nachyliła się nad kociołkiem, z uśmiechem przyjmując widok eliksiru, jako właściwy. Drgający niżej płomyk został zgaszony jednym ruchem  różdżki, ale alchemiczka nie odstawiała jeszcze naczynia. Zanim przyjdzie jej rozdzielić na odpowiednie dawki, musiał się odrobinę ostudzić. Dopiero doprawiając czynność do końca, wróciła do swej towarzyszki.
Zerknęła na kobietę, nie kryjąc lekkiego, bardziej nieodgadnionego niż poprzednio uśmiechu - Taki już jego urok - dodała bez skrępowania powtarzając słowa, które już wcześniej zawitały między nimi. Adrien rzeczywiście potrafił być sentymentalny, folgował opowieściom i słowom, które ubierał w niesamowite barwy i tym samym budował wokół siebie namacalną wręcz aurę ciepła. Tyle tylko, że Inara doskonale zdawała sobie sprawę, że pod maską poczciwego, starszego uzdrowiciela, kryła się ogromna siła, na którą większośc była zwyczajnie ślepa. Niegroźny z pozoru arystokrata krył bowiem więcej tajemnic, niż ktokolwiek mógł przewidywać. Nawet, sama Inara.
To co widzieli inni, w dużej mierze składało się na starannie wypracowaną rolę, maskę, której zdejmowanie przychodziło tylko w wyjątkowych chwilach. To, jak postrzegano starszego Carrowa, było tym samy, co pozwalał, by o nim wiedziano. A jego córka uczyła się tej sztuki, nawet, gdy kłamstwo nie tak chętnie gościło na jej ustach. Musiała znać tajniki manipulacji, w końcu, była szlachcianką. I niezależnie od nastrojów, krew odzywała się w niej raźno swoim błękitem.
Przystanęła przy stoliku, opierając się plecami o ścianę. W palcach przekręciła różdżkę, którą powoli wsunęła w materiał spódnicy i maleńka kieszonkę przy biodrze. Zaplotła dłonie przed sobą, skupiając się na szlachciance. Dumne rysy, smukła budowa i chłodna aura, którą roztaczała, nadawały jej wygląd dostojnej statuy. Nott lubiła obserwować, zaglądała w oczy swoich gości, sczytując skrawki, skrywanych emocji i wyrazów, które nie chciały pojawić się w werbalnej formie. Każdy miał tajemnice i większośc skrzętnie osłaniała ich źródło, chociaż Inara nauczyła się patrzeć przez nie. Tak było i teraz. Cokolwiek jednak wypatrzyła, nie dzieliła się z towarzyszką. Była gościem - Domyślam się, że z niecierpliwością czekasz na swoją kolej spełnienia - nie mogła poradzić nic, że z daniu, które miało być stwierdzeniem, zatliło się pytanie. Czarnowłosa przygryzła wargę, odwracając się od kobiety, wędrując raz jeszcze w stronę stygnącego eliksiru. Podobno taka była kolej rzeczy, kobieta spełnić się miała w roli żony i matki. Czy rysa na tym obrazku, która popychała alchemiczkę do czegoś większego miała być potępiona? Percy ją rozumiał i obiecał, że nigdy nie pozwoli jej zamknąć. I temu ufała. A jednak dziwny fałsz zadźwięczał, gdy odzywała się cicho. Co by było, gdyby pozwolono kobieto gnać za ich marzeniami? - Mam nadzieję, że zaspokoiłam odpowiedziami twoje pytania. Jeśli będziesz jeszcze czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie znaleźć - odwróciła się do towarzyszki, która własnie kończyła napój - Skarzatka odprowadzi cię do wyjścia - uśmiechnęła sie przepraszająco - ja muszę zająć się eliksirem - dokończyła, chwytając w place cztery, przeźroczyste fiolki. Czekało ją jeszcze trochę pracy, ale zakładała, ze Elisabeth potrafiła ją zrozumieć. Pożegnała się się z lady i wróciła do przerwanego zajęcia. Musiała odetchnąć.

| zt x2?



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]05.02.18 0:34
| 15 maja

Udało się. Przeglądała materiały przesłane przez Victorię i wyglądało na to, że ich wspólne działania w końcu opłaciły się. Receptura eliksiru wydawała się być idealna, ale wciąż pozostawały pewne niejasności i błędy, które drogą testów należało wykluczyć. To nie było już tak fascynujące, jak przygotowywanie samego wywaru, ale efekty należało skrupulatni dookreślić. Nie miały możliwości na popełnienie głupot i odesłać do ministerstwa eliksir, który nie spełniał oczekiwań, które im postawiono.
Odłożyła notatki na podłogę, rozsuwając poszczególne kartki obok siebie. Kociołek wciąż tkwił nad ogienkiem, w którym powielała ostateczne wskazania co do eliksiru. Właściwości wydawały się wystarczająco silne, ale konsystencja wydawała się wciąż zbyt gęsta. Potrzebowała całość rozrzedzić, ale bez zmian istotowych, zachowując całą skalę wzmocnień żywotności.
Przygryzła wargę, przesuwając kartki, niejednocześnie spoglądając na półkę przy oknie. Znajdowało się tam kilka składników neutralnych, które pomogłyby osiągnąć cel, ale wahała się nad ich doborem. ostatecznie zdecydowała się na miarkę morskiej wody. Zapewne ucierpi na tym smak, ale pozostałe elementy nie powinny zareagować zbyt gwałtownie. Dodatkowo sól zawarta w płynie w połączeniu z magią, pozwalałaby zakonserwować wartości wzmacniające i wspierające silną wolę. Mogły wystąpić nieznane skutki uboczne i te, w następnej kolejności wypadało sprawdzić. Ale dopóki nie poprawią konsystencji (nie była pewna, czy ktoś chciałby wchłonąć niezidentyfikowanego, gęstego gluta) i poprawy jego przyjmowania, nie mogły przejść dalej.
Podniosła się z kolan, wyciągając pękatą fiolkę z przeźroczystym płynem. Drobiny błękitu falowały na dnie, mieniąc się w blasku dogasającego na horyzoncie słońca. Przelała płyn do miarki, zamieszała go powoli i nachyliła się nad kociołkiem. Kule pary unosiły się nad powierzchnią, nadając powietrzu słodkawą woń. Inara nie wlała całości od razu, powoli, odmierzanymi łyżeczkami dodając płyn i po każdej dawce, mieszając zawartość. Obserwowała przy tym zachowanie bulgoczącego miarowo eliksiru, a każdą nieścisłość, czy zmianę, notując magicznym piórem na przygotowanym wcześniej pergaminie. Musiały mieć pewność, że eliksir będzie pewny, a wszystkie składniki odmierzone idealnie.

Numerologia I (+10)



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]05.02.18 0:34
The member 'Inara Nott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 56
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemiczna na piętrze Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]05.02.18 0:57
| 16 maja

Para wokół kociołka zgęstniała na kilka chwil, ale opadła, gdy Inara dodała ostatnią porcję przygotowanej cieczy. Eliksir rzeczywiście przestał gęstnieć, tak jak poprzednim razem, przy dłuższym mieszaniu, a rzadka maź porywała zawartość, zaczynając od brzegów, by ostatecznie skupić się na środku. Alchemiczka zamieszała jeszcze kilkukrotnie, dbając, by kierunek w żadnym wypadku się nie zmienił. O dziwo, proces mieszania przyspieszał rozrzedzanie, a barwa roztworu powoli nabierała bardziej przeźroczystej plamy.
Odsunęła sie z mieszadłem, patrząc jak ostatnie krople skapywały do kociołka, a ona mogła odłożyć je na podstawkę przy kominku. Tymczasem pióro zawisło nad pergaminem czekając na dalsze słowa, które chwilowo nie płynęły - Skuteczność roztworu potwierdza jego rozrzedzające właściwości. Sprawdzić jego pochodne - odpowiedziała na głos, samej sobie, a magiczny pisak dorwał się do czystej powierzchni papieru, zaścielając kolejnymi słowami. Nie patrzyła jednak, na zgodność z jej wypowiadaną myślą. Notatki to jedno, a obliczenia - drugie. Nigdy nie fascynowała się zbyt mocno numerologiczna konwencją podziałów, ale tym razem potrzebowała kilku dodatkowych rozliczeń.
Usiadła ponownie na ziemi, spoglądając na przysłane raporty. Wsunęła w pace nowe pióro, rozpisując ponownie recepturę, tym razem skupiając się na samych proporcjach. Właściwości składników pasowały i tych nie planowała zmienić, ale kilak ulepszeń mogło pomóc rozwiać wątpliwości, z którymi przyszło im się mierzyć. Proces tworzenia był właściwy, ale gdzieś po drodze gubiły klarowność powstałej mikstury na poczet jej silniejszych własności. Znalezienie złotego środka było zawsze trudne, ale możliwe. Eliksir sam z siebie nie należał do wybitnie trudnych, ale sztuka było wymierzenie idealnych proporcji, tych właściwościowych, jak i konsystencyjnych.
Rozpiska na papierze powiększała się i czarnowłosa westchnęła. Gdzieś popełniła błąd, bo wnioski przekształcały się w zupełnie nową teorię, która nijak nie pasowała do całości badań. Przekreśliła część notatki, zatrzymując się na najbardziej pewnych wytycznych i jeszcze raz spojrzała na kociołek. para przestała drgać nad powierzchnią wywaru i jak się okazało, nowy, powtórzony wywar, potzrebował dłuższej chwili na podgrzewanie i to utrzymanie wyższej temperaturuy pozwalało na uzyskanie lepszych efektów. Uśmiechnęła się i podkresliła na kartce kilka ostatnich słow.
Proporcje morskiej wody - właściwe. Miała przynajmniej taką nadzieję, gdy odstawiała kociołek na bok, gasząc ogień.

Numerologia I (+10)

| zt



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Pracownia alchemiczna na piętrze 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Pracownia alchemiczna na piętrze [odnośnik]05.02.18 0:57
The member 'Inara Nott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemiczna na piętrze Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pracownia alchemiczna na piętrze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach