Wydarzenia


Ekipa forum
Stara kuźnia
AutorWiadomość
Stara kuźnia [odnośnik]17.07.17 1:53
First topic message reminder :

Stara kuźnia

Nie od dziś wiadomo, że najstarsza część doków kryje wiele tajemnic. Podobnie rzecz się ma ze starą, oczywiście nieużywaną już kuźnią.
Budynek znajdował się na skraju portowej ulicy, jako jeden z niewielu wciąż będąc w stanie niezrujnowanym. Wielokrotnie można spotkać na jego terenie bezpańskie koty, czy panoszące się psy i szczury, a także... ludzi. Najczęściej w okolicach kryją się postaci o mniej lub bardziej marginesowych poglądach. Okazjonalnie pojawiają się tu patrolowe służby, ale ograniczają się raczej do mniej oficjalnych akcji.
Sama kuźnia, o dziwo, wciąż mieści w sobie większość starych, pordzewiałych narzędzi, które wyglądają, jakby ktoś jeszcze przed chwilą ich używał: jakby czeladnik przed momentem zajmował się kuciem tarcz czy podsycaniem ognia wielką dmuchawą. Jednak osmolone palenisko tętni chłodem, a czarne smugi w wielu miejscach pozostawiają drobiny popiołu.
Tajemnicą tak zachowanej przestrzeni, niemal wyrwanej z przeszłości, są duchy. Nikt nigdy nie widział kto i co zajmuje dawną kuźnię, ale niejednokrotnie słyszano świszczące wycie, dostrzegano lewitujące przedmioty, a nocą odgłosy, które sugerowały użytek narzędzi. Jaka jest prawda? Tego prawdopodobnie nie dane będzie się dowiedzieć, przynajmniej dopóki duchy same nie zechcą zdradzić tajemnicy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stara kuźnia [odnośnik]03.06.18 21:28
Gdy dziewczyna w końcu zaczęła mówić, powoli zmogłem składać elementy układanki w całość, zerkając na twarz Eileen, rozświetloną przez nikłą poświate bijącą z końca różdżki. O ile bezinteresowna pomoc zdecydowanie leżała w jej naturze, tak uwikłanie w niezbyt rozważne znajomości, które napawały ją lękiem, kazały mi zweryfikować wszystko, co wiedziałem na jej temat. Wszyscy popełnialiśmy złe decyzje, ale najwyraźniej ta, którą wybrała Rossa, zaważyła na jej śmierci.
Eileen nie musiała wymawiać imienia Mulcibera na głos, bym w locie pojął, o kogo mogło chodzić. Ten plugawy szczur zdawał się być uwikłany we wszystko, co nosiło znamię czarnej magii. Śmierć rodziców Cornelii, klątwa Justine. Śmiało mogłem podejrzewać, że jego nazwisko mogło mieć bezpośredni związek z tym, co spotkało Rossandrę. Jego działania nie wydawały się pochopne, raczej dokładnie przemyślane, jakby były częścią jakiegoś większego planu. Nigdy nie pozostawiał dowodów, skutecznie unikając wymiaru sprawiedliwości, ja zaś majchętniej przytargałbym go przed dementorów i bez żadnego procesu oczekiwał na ostatni pocałunek w jego życiu. Był mącicielem – i z pewnością miał na sumieniu znacznie więcej, niż mogłem przypuszczać. Przypominał zarazę, która niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze – a jednak nadal pozostawał na wolności, codziennie przebywając gdzieś w czeluściach Ministersttwa Magii...
Krew niemal zawrzała w moich żyłach, milczałem jednak, meandrując spojrzeniem między Cecilią, a Eileen, skupiając wzrok na szkatułce, której wieko powoli uniosło się ku górze.
- Krew każdego człowieka na ziemi jest tak samo czerwona. - Z niedowierzaniem powtórzyłem słowa Rossandry, czując, jak z nieomal rozwikłanej zagadki, ponownie wylądowaliśmy na pustkowiu, pośród niczego. Co takiego próbowała udowodnić? I przede wszystkim – komu? - Transkrypcje. - Zauważyłem, wskazując końcem różdżki na zapisane na fiolkach nazwiska. - Myślisz, że jest wśród nich osoba, która tak mocno ją przerażała? - Kim była? Odpowiedź na to pytanie zdawała się kluczowa. - Eileen. - Zacząłem. - Wiem, że to nie jest odpowiedź, którą chciałaś znaleźć. I być może czeka nas jeszcze sporo pracy. Czy masz nam jeszcze coś do przekazania, Cecilio? - Zwróciłem się do dziewczyny, która szybko wyjaśniła, że bardzo chciałaby być bardziej przydatna, jednak było to wszystko, w czym mogła nam pomóc. - Jeśli znajdziesz się a tarapatach lub dowiesz się czegoś jeszcze w sprawie Rossy, niech twoja sowa odszuka Fredericka Foxa. - Skinąłem jej głową, tym samym wyrażając swoją wdzięczność. Jakkolwiek – miast odpowiedzi – otworzyliśmy z Eileen kolejną furtkę, za którą czekało nas tylko więcej zagadek, spotkanie kogoś z przszłości starszej z sióstr Wilde dało nam wiele poszlak. - Chodźmy, Eileen. Zdaje się, że mamy sporo do przedyskutowania. A tobie przyda się mocna herbata. - Wyglądała jak siedem nieszczęść – co zupełnie mnie nie zdziwiło. Musiała ochłonąć. Być może ja także.
 

ztx2


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Stara kuźnia - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Stara kuźnia [odnośnik]06.10.18 14:56
| sierpień
Wstał tego dnia bladym świtem, nim jeszcze z łóżek pozrywali się członkowie jego najbliższej rodziny – niesforny dziewięcioletni syn czy męczona porannymi nudnościami żona. Nie lubił tego robić, jednakże interesy ważniejsze były od przyjemności, których hipotetycznie zaznać mógł poprzedniego wieczoru. Nie ociągał się ze spożyciem posiłku, sprawdzeniem poczty i naszykowaniem się do bezzwłocznego opuszczenia posiadłości; miał wiele na głowie i wiedział, że jeśli uda mu się ze wszystkim, co na ten dzień zaplanował, powinien być wdzięczny za swe niebywałe szczęście.
Stanowczym, śpiesznym krokiem zmierzał w stronę najstarszej części doków, przy silniejszych podmuchach wiatru przytrzymując zdobiący głowę cylinder; co jakiś czas wyciągał z kieszeni zegarek z dewizką, obrzucał go uważnym spojrzeniem i szedł dalej – wciąż miał czas, wciąż jeszcze nie spóźnił się na umówione spotkanie. W końcu jego oczom ukazał się budynek starej, opuszczonej już kuźni; znajdował się na skraju mało uczęszczanej uliczki, jako jeden z nielicznych nie stanowił jeszcze kompletnej rudery. Goyle był tu wcześniej może raz czy dwa; znał jednak doki na tyle, by wiedzieć, że ta część dzielnicy była patrolowana rzadko, od święta, toteż nic ani nikt nie powinien przeszkodzić im w interesach. Bez nerwów, niby to mimochodem sprawdził, czy w kieszeni płaszcza znajduje się różdżka, później to samo zrobił z drugą stroną, gdzie chował mały pakunek, a na koniec wygładził poły materiału, nadając swemu zachowaniu pozory naturalności. Ulokował papierosa między wargami, zapalił go i ruszył w kierunku wejścia do upatrzonego budynku.
Nie chciało mu się wierzyć w opowieści o duchach, które nawiedzają tę – byłą już – kuźnię. Wycie, lewitujące przedmioty – to wszystko mogło być sprawką chociażby mieszkających tutaj na dziko czarodziejów, którzy chcieliby w ten sposób odstraszyć potencjalnych gości. Caelan wolał ich sobie jednak nie wyobrażać, skupiając się na swoim zadaniu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zaraz dokona wymiany i ruszy w swoją stronę, by zająć się kolejnym obowiązkiem z listy.
Ostrożnie przekroczył próg, a jego oczom ukazały się zakurzone, zabrudzone narzędzia, kowadło i dmuchawa. Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym, dlaczego kuźnia wyglądała tak, jak gdyby pracujące w niej osoby pewnego dnia po prostu zniknęły bez śladu. Powiódł dookoła uważnym spojrzeniem, by w końcu dostrzec chowającego się w kącie, zlewającego się z otoczeniem czarodzieja. Tego samego, z którym się tutaj umówił. Goyle skinął mu krótko głową i zrobił kilka kroków w jego kierunku, odrywając od niego wzrok, szukając nim nieproszonych gości.
- Nikt cię nie śledził? Nic nie zwróciło twojej uwagi? – zapytał cicho. Powoli sięgnął do kieszeni, by pokazać Gideonowi – bo tak przedstawiał się jego kontakt – paczkę z niewielką, lecz jakże interesującą księgą. Nie robili już interesów po raz pierwszy, Goyle nie uważał go też za szczególnie groźnego, dlatego nie podchodził do niego z taką ostrożnością, z jaką podchodził do innych. I to był jego błąd.
Równie wysoki, lecz wyraźnie wątlejszy mężczyzna zapewnił go, że wszystko w porządku, że są tu sami, zupełnie sami i że dobrze go widzieć. Później zaś, gdy Caelan trzymaj już w dłoni swe zawiniątko, Gideon nie sięgnął po mieszek z pieniędzmi, ale po różdżkę.
- Połóż księgę na podłodze – warknął celując w tors Goyle’a. Zadowolenie z siebie mieszało się z nerwami; ręka drżała mu lekko, jednak usta wyginał kpiący uśmiech.
Caelan zachowywał jednak spokój; nawet spojrzenie, którym raczył Gideona, nie było nienawistne czy rozbawione. Było uważne. Nawet przez chwilę nie wątpił, że będzie w stanie go przechytrzyć, teraz lub później. Inną sprawą było jednak, czy tamten nie postanowi go zabić – albo raczej spróbować zabić.
Posłusznie schylił się i – nie spuszczając wzroku z towarzysza – położył pakunek przed sobą. Następnie wyprostował się i stanął w bezruchu, czekając na kolejne polecenia. Nie miał zamiaru niczego ułatwiać. Skoro już ten chłystek postanowił go napaść, powinien wiedzieć, co robić dalej. Zaciągnął się papierosem i wypluł go na podłogę, skoro już nie mógł się nim w spokoju delektować.
- Kilka kroków w tył – zakomenderował nerwowo machając na Goyle’a różdżką, patrząc na niedbale opakowaną księgę szeroko otwartymi oczyma. Zaś Caelan zastosował się do jego słów bez chwili zwłoki; trzymał ręce uniesione w górę, na widoku, by przypadkiem nie sprowokować go do szybszego działania. Jaki był jego plan? Odebrać mu towar i… co dalej? Ogłuszyć? Związać? Zostawić go na pastwę losu? A może nawet wezwać służby porządkowe, by pozbyć się go na dłużej? Nawet gdyby nie zatrzymali go na dłużej, to wystarczyłoby, by mieć więcej czasu na ucieczkę. Na rozpłynięcie się w powietrzu. Bo to właśnie musiałby zrobić, żeby uniknąć gniewu Goyle’a.
Coś poruszyło się przy ścianie – może jeden z kotów, które zamieszkiwały kuźnię, a może portowy szczur wędrujący po podniszczonych budynkach w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. To jednak wystarczyło, by dzierżący różdżkę czarodziej rozproszył się, odwrócił wzrok. Goyle kopnął w pieniek, na którym ustawione było kowadło – kolejny rozpraszacz. Nim Gideon zorientował się, co się dzieje, Caelan był już przy nim. Na twarzy przeciwnika malowała się złość zmieszana z przerażeniem; wiedział, że w starciu bezpośrednim nie miał większych szans.
Najpierw zajął się różdżką – siłą skierował dzierżącą ją rękę ku górze, by nie była już dłużej wycelowana w niego. Unieruchomił też drugą, nim tamten zdążył wyprowadzić jakikolwiek atak. Krzyczał coś, warczał, lecz Goyle go nie słuchał. Następnie uderzył go głową, a ciało przeciwnika zwiotczało, przestało stawiać opór. Musiało go zamroczyć, przynajmniej na chwilę. I choć jego głowa również zaczęła pulsować bólem, to nie odczuwał tego tak bardzo, jakby mógł – w tej chwili liczyła się tylko wygrana, adrenalina robiła swoje. Wykorzystał tę chwilę, by odebrać Gideonowi różdżkę i pchnąć go na ziemię. Kiedy już przełamał jego broń na dwoje, prędko dopadł do niego po raz kolejny.
- Znalazłbym cię wszędzie – odezwał się w końcu cicho, ze złością, wymierzając mu potężny cios w nos. Gideon jęknął słabo w odpowiedzi. Był tylko pionkiem, któremu wpadł do głowy niezbyt dobry pomysł. Był nikim. – Nigdy więcej tego nie próbuj. Nigdy więcej się ze mną nie kontaktuj. A jeśli cię zobaczę, to dokończę to, co zacząłem dzisiaj. – Uderzył go jeszcze raz, po raz ostatni, aż ten przestał się ruszać. Nie obchodziło go, czy go zabił, czy jedynie znokautował; nie miałby z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Przeszukał jego kieszenie, aż znalazł mieszek z pieniędzmi; było ich mniej niż miał mu zapłacić, zawsze jednak lepsze to niż nic. Powstał, poprawił swoje odzienie i schylił się po leżącą z boku paczkę – musiała wypaść Gideonowi w trakcie upadku. Na koniec splunął na niego i rozejrzał się dookoła, upewniając się, że wciąż są sami; zwierzę, które pomogło mu rozwiązać tę nieco kłopotliwą sytuację, musiało już uciec. Wpakował do kieszeni i księgę, i pieniądze, by w końcu odpalić kolejnego papierosa i ruszyć ku wyjściu z budynku. Nie miał zamiaru zostawać tu ani chwili dłużej.
Zmierzał w kierunku bardziej uczęszczanych uliczek portu, już zastanawiając się, kto mógłby okazać się zainteresowany kupnem księgi, którą sprowadził tu specjalnie dla tej zakały czarodziejskiego świata leżącej bez świadomości w niegdysiejszej kuźni. Nastąpiła zmiana planów – musiał jak najszybciej wrócić do swej posiadłości i wysłać kilka listów. Chciał się jej jak najszybciej pozbyć; zawsze mogło okazać się, że atak Gideona nie był jedynie wymysłem jego ograniczonego umysłu, ale rozkazem kogoś większego i silniejszego. Kogoś, z kim Goyle nie chciał teraz zadzierać. Przy okazji chciał obejrzeć się w lustrze i ocenić, jak prezentuje się jego czoło po uderzeniu - nadal pulsowało tępym bólem, jednak krew nie zalała jego twarzy, toteż musiało obyć się bez rozcięcia.
To miał być długi dzień.

| zt



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Stara kuźnia [odnośnik]03.04.19 22:57
z portu
Edgar wiedział, że rozdzielenie się było w tym momencie najlepszym rozwiązaniem. Nie mogli sobie pozwolić na utratę jakichkolwiek informacji - nie mogli wiedzieć, który z tych mężczyzn szedł na spotkanie ze swoimi przełożonymi ani śledzenie którego z nich przyniesie im więcej pożytku. Szedł więc cierpliwie dalej, poprawiając kołnierz swojego płaszcza, jakby miało mu to pomóc w ukryciu się w ciemnej uliczce. Podejrzewał, że równie dobrze mógłby po prostu głośno tupać i śpiewać pod nosem jakąś piosenkę, bo obaj mężczyźni nie wydawali się szczególnie spostrzegawczy. Mimo wszystko w końcu dotarł do starej kuźni. Słyszał kiedyś o tym miejscu z ust któregoś z przemytników, ale zapamiętał jedynie wzmiankę o duchach. Podobno w tym miejscu straszyło, a lewitujące przedmioty nie były czymś nadzwyczajnym. Też sobie wybrali miejsce na spotkania - a może myśleli, że duchy przestraszą ewentualnych przeciwników? Cóż, mylili się. Edgar zatrzymał się, przyglądając im się zza rogu. Najbardziej interesowała go niesiona przez nich walizka, ale z tej odległości i przy tym świetle nie był w stanie zobaczyć co jest w środku. Mężczyźni wyraźnie byli czymś poddenerwowani. Może sami nie wiedzieli jak się zachować przy jej zawartości. Naprawdę nie wyglądali na szczególnie światłe osoby. A kiedy zaczęli się krytykować i wyzywać Edgar nabrał ochotę żeby po prostu wejść pomiędzy nich, zabrać walizkę i pójść. Wtedy, jak na zawołanie, jeden z mężczyzn sobie poszedł. Edgar wychylił się jeszcze bardziej, chcąc dokładniej ocenić sytuację. Idealnie, został sam na sam z drugim facetem, w dodatku mógł zaatakować z ukrycia. Wiedział jednak, że musi się śpieszyć. Nigdy nie wiadomo kiedy postanowi wrócić. - Expelliarmus - rzucił, celując w plecy nieznajomego. Mało honorowo, ale kto by się tym przejmował. Najważniejsze było wypełnienie zadania. - Locomotor Mortis - dodał szybko, zanim tamten zdążył w jakikolwiek sposób zareagować. Zerknął jeszcze nerwowo w stronę drzwi, za którymi chwilę temu zniknął jego kompan od siedmiu boleści, ale na razie wciąż byli sami.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Stara kuźnia [odnośnik]03.04.19 22:57
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 96

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Stara kuźnia - Page 2 HXm0sNX

--------------------------------

#3 'k100' : 12

--------------------------------

#4 'k10' : 4

--------------------------------

#5 'Anomalie - CZ' :
Stara kuźnia - Page 2 FIEhef0
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara kuźnia [odnośnik]06.04.19 10:33
Pierwsze zaklęcie się powiodło, niezwykle sprawnie wyrywając różdżkę z dłoni chłopaka. Dopiero wtedy zwrócił uwagę na obecność Edgara, lecz nie był w stanie zareagować na kolejne zaklęcie, które poleciało w jego kierunku. Pozbawiony różdżki nie mógł się obronić, wąska wiązka zaklęcia uderzyła w jego bezbronne ciało, rażąc go prądem. Edgar nie przyjął tego bez zdziwienia, przecież rzucał w niego zupełnie inne zaklęcie, które miało go skutecznie unieruchomić. Zbłąkane ładunki elektryczne zdawały się go jednak wystarczająco osłabić. - Nie ruszaj się - warknął, wyciągając w jego kierunku różdżkę, kiedy schylał się po jego własność. Szybko podszedł do skrytki, od razu zauważając runiczne inskrypcje. Przez wieloletnią pracę w zawodzie łamacza klątw miał na nie wyczulony wzrok. Przyjrzał im się dokładniej - zdecydowanie nie wystarczyło ich po prostu złamać różdżką, musiał zmienić zapis. Rozejrzał się za ostrym przedmiotem, zauważając przy stopie niewielki kamień. Nie myślał za długo, podniósł go z ziemi i zaczął manipulować runami - starał się to zrobić jak najszybciej, ale jednocześnie nie popełnić błędu, który mógł go naprawdę wiele kosztować. Runy były piekielnie niebezpieczne, czasem nawet śmiertelne, jeżeli nie podchodziło się do nich z należytym szacunkiem. Kilkanaście lat temu brakowało mu owego szacunku i nie raz znalazł się w niebezpiecznej sytuacji, z których chyba tylko głupota zdołała go wykaraskać. Na szczęście teraz był już doświadczonym czarodziejem i doskonale wiedział jak się zachować przy takich skrytkach jak ta. Nie mógł sobie pozwolić na błąd, zbyt wiele od niego teraz zależało - poprzednia misja zakończyła się fiaskiem, tym razem musiało być inaczej. Miał nadzieję, że Drew nie napotkał na swojej drodze żadnych komplikacji i radzi sobie w pojedynkę z tamtymi mężczyznami. W zasadzie właśnie tak sądził, Macnair to niezły cwaniak, którego ciężko czymkolwiek zaskoczyć, a przynajmniej tak wydawało się Edgarowi. Kiedy tylko skończy pracować z walizką, postara się do niego wrócić.

starożytne runy III +60


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Stara kuźnia [odnośnik]06.04.19 10:33
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara kuźnia [odnośnik]11.04.19 15:35
W końcu udało mu się rozszyfrować runy i mógł bezpiecznie dostać się do środka skrytki. Szybko uniósł wieczko, sam nie wiedząc czego się tam spodziewać, lecz wewnątrz leżał jedynie stos dokumentów. Nie przeglądał go teraz, nie było na to czasu. Z powrotem zamknął niewielką skrzynkę i wstał, rozglądając się dookoła. Nieopodal wciąż leżał nieznajomy mężczyzna - mógł posiadać wiele informacji, chociaż czy miał ich więcej niż skrzynka, którą właśnie trzymał pod pachą? Zapewne nie, nie wyglądał na zbyt światłego. Edgar nie miał zamiaru dłużej tutaj stać i niepotrzebnie tracić czas. Musiał sprawdzić jak powiodło się Drew - i czy w ogóle się powiodło - czy nie potrzebuje przypadkiem jego pomocy. Chociaż nie wiedział gdzie powędrował, więc jego ambitny plan wyruszenia z misją ratunkową mógł się nie powieźć. Spojrzał więc jeszcze raz na mężczyznę, zastanawiając się co z nim począć. Przez takiego człowieka więcej problemów niż pożytku. Spojrzał na swoją nową różdżkę, zastanawiając się przez chwilę nad zaklęciem, którym mógłby go ugościć. - Somniumante - nigdy wcześniej nie miał okazji rzucać tego zaklęcia, z tym większą chęcią postanowił je rzucić. Obserwował przez chwilę jak mężczyzna reaguje na jego działanie - gdyby robił to już wcześniej, po prostu by odszedł, ale był zbyt ciekawy jego skutków - po czym odwrócił się na pięcie i odszedł żwawym krokiem w kierunku z którego tutaj przyszedł. Chciał dostać się do miejsca, w którym się rozdzielił z Drew, sprawdzić czy tam go nie ma. Dość szybko udało mu się tam dotrzeć, ale miejsce pozostawało puste. W związku z tym nie pozostawało mu nic innego jak dostać się do sklepu na Nokturnie - tam skrzynka była najbezpieczniejsza. Każde pomieszczenie było przygotowane do trzymania czarnomagicznych, niebezpiecznych przedmiotów, pełno było w nim skrytek, znanych tylko nielicznym Burke'om. Do jednej z nich trafi ta skrzynka, dopóki nie będzie do czegoś potrzebna.

zt


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Stara kuźnia [odnośnik]14.04.19 22:24
Rozdzielenie się było ryzykowne - jednak wiedzieliście, że tym sposobem będziecie w stanie wykonać powierzoną wam misję w pełni. Edgar podążył za dwójką rebeliantów i w stosownej chwili zaatakował. Młodzian był zbyt przestraszony, aby w ogóle pomyśleć o obronie. Różdżka wypadła z jego dłoni, a chwilę później uderzył go drugi promień zaklęcia. Chociaż to nie Commotio było wymówioną przez lorda Burke inkantacją, młodzika otoczyły wywołane działaniem anomalii elektryczne wiązki sprawiając, że osłabiony i całkowicie przerażony osunął się na ziemię. Tyle wystarczyło, aby Edgar przystąpił do działania. Lata doświadczenia i skrupulatnego zgłębiania tajemnic run zaowocowały: po kilku chwilach Burke był w posiadaniu dokładnych informacji o tym, kto wspierał bojówkę w kwestiach zaopatrzenia: nie tylko w żywność i produkty pierwszych potrzeb, ale również w mikstury lecznicze i eliksiry bojowe. Na kolejnych kartkach zapisane były dane osób kontaktowych, które odpowiedzialne były za transport wszelkich dóbr oraz pomagających podziemiu przewoźników i przemytników. Z takimi informacjami jedynie kwestią czasu było, zanim Rycerze i ich współpracownicy odetną rebelię od zaopatrzenia. Na odchodnym, jakby podkreślając jeszcze swój triumf Edgar wymierzył różdżkę w patrzącego się w niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczami młodzieńca. Z ust Rycerza wydobyła się inkantacja, a promień zaklęcia uderzył młodzieńca w pierś. Zaraz jego oczy zaszły mgłą, całe ciało spięło się, a on niczym śniąc najgorszy koszmar zaczął wić się i charczeć, wydobywając w końcu z gardła przerażony krzyk, którego echo niosło się jeszcze wtedy gdy Burke z walizką w ręce znikał za rogiem najbliższego budynku.
Sukces był niezaprzeczalny.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara kuźnia [odnośnik]26.06.20 2:33
23 kwietnia 1957

Niepokój targający Londynem zdawał się gubić swój szum w zakątkach doków; nad lękiem lgnącym z jeszcze do niedawna tętniących życiem alei dominował tutaj smród ryb, rozlanego alkoholu i niesprzątniętych wymiocin z pobliskich barów, ulubionych oaz marynarzy powracających na ląd. I choć dla młodej kobiety nie było to miejscem idealnym, o tyle przemykanie w cieniach z dala od zgiełków, kontroli czy walk okazało się cenną zaletą obieranych ostatnio dróg: wracając od swoich mugolek, Wren unikała centrum miasta niczym ognia, który zaczynał je trawić. Wolała nadłożyć kilometrów by dotrzeć do celu i z powrotem trafić na Pokątną nie stąpając przy tym po tak grząskim gruncie głównych ulic, niż narazić się na utkwienie w sercu konfliktu. Tłumaczenie skąd, dokąd, z kim, jakie zaklęcia, to wszystko nie było jej na rękę. Szczególnie nie teraz, gdy polityczna sytuacja świata nie tylko już czarodziejów, ale i mugoli wymagała od niej tyle gimnastyki zabezpieczenia własnego interesu. Tego późnego wieczora, gdy ledwo widoczne słońce kąpało niebo czerwienią, wracała właśnie z takiego spotkania. Mugolka, jej droga przyjaciółka, najpewniej układała się teraz do smacznego snu w małej klitce, kryjówce, do jakiej zaprowadziła ją Changówna, nieświadoma szczęścia, jakiego przyszło jej doświadczyć - przecież bez jej pomocy równie dobrze mogłaby już nie żyć. Altruizm sytuacji dodawał Wren rezonu, jednocześnie bawiąc. W pewnym sensie była przecież bohaterem uciśnionych.
W normalnych okolicznościach nawet przez myśl nie przeszłoby jej zwrócenie się w kierunku starej, dokowej kuźni; to prowadzony na smyczy Yuan rwał w jej kierunku z donośnym warknięciem, wyraźnie czymś podekscytowany. A może podirytowany? Doberman napierał na limit uwięzi, pazury drapały o kamienne podłoże, gdy próbowała nawrócić go na kurs wiodący na ulicę Pokątną; do przejścia mieli jeszcze tak okrutny kawał drogi, tymczasem on zdawał się zbyt pobudzony perspektywą naszczekania na zadomowionego w kuźni ducha, by tym razem posłuchać jej komend. Bo im bliżej budynku podchodzili, tym dziwniejsze odgłosy ze środka dobiegały ich uszu.
- Dość, Yuan, nie mamy na to czasu - zganiła zwierzęcego towarzysza głosem wyraźnie zdecydowanym, ostrożnie przyciszonym; cokolwiek znajdowało się w środku budynku, stworzone z ektoplazmy lub krwi i kości, nie powinno dowiedzieć się o jej obecności w miejscu tak ponurym i tak niebezpiecznym jak samo serce doków. Dłoń w kieszeni znoszonej kurtki instynktownie zacisnęła się na różdżce, gdy dźwięki przybrały na nasileniu. Niewiele zdziałałaby przeciwko duchowi, morskiej syrenie w postaci pijanego, agresywnego marynarza - już sporo. Tym bardziej, że stojąc już w drzwiach, w półmroku spowijającym dalsze pomieszczenia mogła raz po raz dostrzec błyski światła, koloru, charakterystyczne tony rzucanych inkantacji. Pojedynek? Porachunki? Nic, w co zamierzałaby się mieszać - i już odwracała się na pięcie, już ponownie szarpnęła za smycz, gotowa ruszyć dalej w swoją drogę, kiedy pies pociągnął ją do przodu z donośnym szczeknięciem, obwieszczając tym samym ich wkroczenie do wnętrza budynku. Wspaniale.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Stara kuźnia [odnośnik]27.06.20 23:40

23 kwietnia 1957 roku
link do przemiany; nowa mordka Haverlocka


Londyn pogrążony w ogniu wojny wydawał się Haverlockowi nadzwyczaj interesujący. Oczywiście nie w kwestii interesów - dbał o to, by jak najmniej ich statków pojawiało się w londyńskim porcie, woląc skupić ich interesy na Cromer, gdzie mógł zapewnić większe bezpieczeństwo rodowym towarom. Teraz jednak, gdy nie był lordem Haverlockiem Traversem, a szukającym zemsty Vernonem Ravens, nie obchodziły go kwestie interesów oraz bezpieczeństwa statków, a znalezienie odpowiedniej rozgrywki na ten, jakże piękny wieczór.
Stara kuźnia należała do jednego z ulubionych jego miejsc, zapewne przez legendy, jakimi to miejsce było owiane. Głośne domniemania dotyczące ducha (którego on jeszcze ani razu nie widział) sprawiały, że wiele interesujących rzeczy działo się w tym miejscu. Nic więc też dziwnego, że gdy mężczyzna ujrzał znajomy budynek od razu postanowił do niego skręcić.
- Ty! Ty podła gnido! Myślałeś, że zapomnę?! - Ryknął w kierunku jakiegoś młodziaka, wyraźnie zdezorientowanego jego pojawieniem się. Haverlock Vernon nie miał najmniejszego pojęcia, kim też chłopak był, to jednak nie przeszkadzało mu w kontynuowaniu tej całej szopki, w głębi duszy nie mogąc powstrzymać ekscytacji. Och, tak dobrze nie bawił się od dawna! Młody czarodziej szybko zaczął mu się tłumaczyć z braku znajomości, przerwało mu jednak silne popchnięcie męskiego ramiona. Haverlock ani Vernon nie byli fizycznymi chuchrami. Długie lata pełnienia obowiązków kapitana oraz zamiłowanie rodu do aktywności fizycznych sprawiały, że mięśnie mężczyzny kryły w sobie siłę.
- Stul pysk! Co nie znasz?! Myślisz, że dzięki temu się wywiniesz?! - Silne dłonie złapały materiał jego koszuli, nie zdradzając rozbawienia jakie się w nim kryło. Tylko na co miał większą ochotę? Wprowadzenie w ruch pięści? Czarnomagiczne sztuki? A może klasyczne oraz widowiskowe zamienienie w żabę oraz późniejsze doprowadzenie do jej wybuchu, przy pomocy czarnej magii? Nie mógł się zdecydować, póki co trochę tarmosząc chłopakiem by jeszcze bardziej go nastraszyć. No proszę, takie chuchro z pewnością nie powinno pojawiać się wieczorami w takich, bądź co bądź… ryzykownych miejscach.
I już miał rzucić chłopaka na ziemię, by wyciągnąć różdżkę i użyć ulubionej przez siebie dziedziny magii - tej przez większość z pewnością uważanej za tą plugawą, gdy przerwało mu szczekanie psa. Z początku sądził, że to zwykła przybłęda włócząca się po mieście, szybko jednak zauważył i smycz. Dłonie mężczyzny puściły materiał koszuli młodzika by zaraz chwycić za różdżkę.
-Everte Stati! - Rzucił zaklęciem w chłopaka. Nie wiedział, kto się do nich zbliża dlatego wolał odpuścić czarnomagiczne inkantacje. Uroki nigdy nie były jego głównym obiektem zainteresowań, o wiele bardziej czując pociąg do rodowej dziedziny, jaką była transmutacja oraz czarnomagicznych sztuk, uczęszczał jednak na zajęcia z tych zaklęć podczas nauki w Durmstragu. Uznając to za bezpieczniejsze, mężczyzna przywołał w pamięci pierwsze, lepsze zaklęcie, aby móc podążać za scenariuszem stworzonej przez siebie postaci. Słyszał coraz donośniejsze szczekanie oraz dźwięki kroków, a to oznaczało, że intruz powoli się zbliżał.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Stara kuźnia [odnośnik]27.06.20 23:40
The member 'Haverlock Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 91
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara kuźnia [odnośnik]28.06.20 1:02
Och, Merlinie, w objęcia jakiej to awantury zdecydowałeś się ją pchnąć? Donośne głosy i przeraźliwe, niemal histeryczne tłumaczenie dudniło echem pośród starych, kamiennych ścian kuźni, wykrzywiało jej usta w grymasie wyraźnego dyskomfortu, a do tego jeszcze bardziej agitowało i tak wystarczająco narwanego dobermana. Zwierzę niczym zaklęte pędziło w kierunku źródła zamieszania. Obnażone kły i rozdrażniony warkot wkrótce uświadomiło Wren, że to jednak nie ekscytacja; pies zwęszył ślad, wpadł na trop łapy, w jaką można się wgryźć, odnóża, jakie można poszarpać, a krzepa czarownicy nie była w stanie go ujarzmić. Changówna siłowała się ze smyczą, próbując nakłonić kompana do odwrotu nim będzie za późno i cokolwiek działo się w kuźni stałoby się również jej problemem, niestety - na próżno. Gdy tylko w zasięgu jej wzroku pojawiło się dwóch mężczyzn, nie minęła chwila by para zamieniła się w jednostkę. Odrzucony zaklęciem młodzieniec runął w kierunku drewnianych szaf, wzniecając w powietrze ogromne ilości kurzu dotąd zalegającego na meblach; z początku myślała, że dziwny pisk dobiegł z ust poszkodowanego, jednak... to zbłąkany kuguchar podskoczył do góry z brudnego parapetu, syknął głośno na znak przerwanego spokoju - po czym czmychnął przez rozbitą okienną szybę. Yuan doskoczył do miejsca, gdzie jeszcze niedawno znajdowało się wrogie mu stworzenie, jednocześnie ignorując znajdującego się nieopodal młodego człowieka z jękiem bólu podnoszącego się na chybotliwe nogi. Miał rozbity łuk brwiowy i dziwnie wykrzywioną rękę.
- Lot wart przynajmniej trzech punktów - odezwała się w końcu Wren, adresowała eter niźli któregokolwiek z nich; choć słowa miały zabarwienie dość humorystyczne, ton jej głosu pozostawał zimny, ostrożny, a jeszcze do niedawna spoczywająca w kieszeni różdżka teraz celowała to w jednego, to w drugiego. Na wszelki wypadek. W podobnych spelunach żadna czarownica z odrobiną oleju w głowie nie mogła czuć się bezpiecznie, szczególnie znalazłszy się w samym sercu nieswojej bójki. Gdy tylko młodzieniec odzyskał odrobinę rezonu, od razu uniósł dłonie ku górze, z jego ust wypłynął potok słów, bełkotu, próśb, by kogoś zawiadomiła, to szaleniec!, by pomogła mu wyjaśnić zaistniałe nieporozumienie.
Brwi Wren uniosły się ku górze. Czy naprawdę myślał, że ryzykowałaby dla niego starciem z dużo bardziej postawnym, w dodatku rozeźlonym czarodziejem? Jeżeli podobne płonne nadzieje nie były efektem urazu po otrzymanym uderzeniu, musiał być prawdziwym bałwanem, który na otrzymane uderzenie zasłużył własną głupotą.
- Wasze komitywy to nie moja sprawa; wyglądacie, zresztą, na dostatecznie zajętych sobą nawzajem, bym chciała się wtrącać - wymamrotała w odpowiedzi czarownica. - Yuan, chodź tu. Czas na nas. - Spojrzenie nie odwróciło się ani na chwilę od, w jej ocenie, głównego agresora. Nie wiedziała nawet kiedy z rąk wypuściła smycz: przed czy po diabelskim pisku kotopodobnego stworzenia? Po jego ucieczce uwaga psa zwróciła się w kierunku czarodziejów, których sam teraz obserwował uważnie, powarkując cicho; brak odwiecznego nemesis przywrócił mu trzeźwość zmysłów na tyle, by powolnym, ostrzegawczym krokiem ruszyć w jej kierunku. I to samo uczynił biedny, niemądry chłopaczyna.
Zerwał się do biegu nagle i gwałtownie, jedyną nadzieję widząc teraz w ucieczce - przez drzwi, w których wciąż stała Wren. Czarownica zareagowała instynktownie; nie zastanawiała się czy zamierzał zrobić jej krzywdę, czy spróbować wyminąć w przejściu do upragnionej wolności od psychopaty, który nie raczył wysłuchać ani słowa wyjaśnień.
- Lamino! - rzuciła naprędce, jednocześnie niemal wciskając się w drewnianą framugę. Istniała duża szansa, że nagły przypływ adrenaliny zmąci koncentrację i sprawi, że zaklęcie nie zadziała: ale z pomocą ruszył jej Yuan, pies z na nowo agresywnym jazgotem rzucił się w kierunku uciekającego wyrostka, gotów wymierzyć sprawiedliwość w razie gdyby ten spróbował podnieść rękę na jego panią.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Stara kuźnia [odnośnik]28.06.20 1:02
The member 'Wren Chang' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 16
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara kuźnia [odnośnik]28.06.20 15:03
Ciemne tęczówki Haverlocka Vernona błysnęły zaskoczeniem gdy zaklęcie wyszło lepiej, niż mógłby się tego spodziewać! Miał tę moc! Uroków nie rzucał od czasów szkolnych, preferując zabawy transmutacją oraz czarną magią które uważał za dużo ciekawsze od zwykłych, prostych uroków. Przynajmniej do tego momentu, gdyż lot jaki odbył biedny chłopak który padł jego ofiarą z pewnością zasłużył na jakąś nagrodę! Z zadowoleniem wymalowanym na nowej twarzy już miał unieść różdżkę by rzucić kolejne zaklęcie, gdy do starej kuźni wparowało coś jeszcze. I ktoś, ta postać jednak szybko umknęła jego oczom gdyż ciemne tęczówki skupiły się na psie. I to nie byle jakim burku - nawet on, nie mający większego pojęcia o zwierzętach wiedział, że ten pies kojarzył się agresją. I zapewne odpowiednią dawką bólu.
Na Merlina i wszystkie jego dziwki!
Złość narastała w ekscentrycznym lordzie, a wściekłe spojrzenie obmierzyło właścicielkę kundla. No czy nie mogła przechadzać się z nim gdzie indziej?! Czworonóg mógł znacznie popsuć jego wieczór, który przecież zapowiadał się tak wspaniale! Nie dość, że metamorfomogiczna przemiana udała się nad zwyczaj pomyślnie to jeszcze ledwie po dziesięciu minutach znalazł odpowiedniego frajera z którym mógł się pobawić ciągnąc swoją wymyśloną grę. Był niemal pewien, że przybyła kobieta będzie próbować obronić młodzika, którego największą dzisiaj winą było zjawienie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Nic więc dziwnego, że kąciki jego ust uniosły się ku górze, gdy do jego uszu doleciał osobliwy komentarz. Blizna na jego policzku wygięła się w sposób, który zapewne właścicielowi sprawiałby ból gdyby była prawdziwą blizną, a nie misterną iluzją genetycznego daru.  
- Mówiłem, żeby lądował telemarkiem. Wtedy wart byłby co najmniej cztery punkty. - Mruknął basowym głosem przez chwilę przyglądając się kobiecie. Przypominała mu trochę niektóre z egzotycznych dziwek, jakie potrafił spotykać na swej drodze w Wenus, jednocześnie posiadając w rysach coś podobnego do zagadkowych gejszy, jakie miał okazję spotkać podczas jednej ze swoich dalekich podróży. Interesujące, zaprawdę interesujące. I kolejne słowa, jakie padły z jej ust, będące odpowiedzią na tłumaczenia się młodzika przypadły mu do gustu, zwyczajnie sprawiając, że nieznajoma wzbudziła jego zainteresowanie. Nie powinna jednak odbierać tego jako zbyt wielki komplement, gdyż wzbudzenie ciekawości w tym mężczyźnie było sprawą dziecinnie prostą.
Widział, jak pies przechodzi koło swojej właścicielki, instynktownie więc postanowił nie podchodzić do niej dla własnego bezpieczeństwa.
- Lamino godne pożałowania, raczej nie zasługujące na żaden punkt. - Mruknął z rozbawieniem w głosie. Jeśli znała tę inkantację (którą Traves znał gdyż parę razy poleciała w jego kierunku) musiała posiadać jako-taką wiedzę, tym bardziej zabawnym wydawał mu się fakt, że zaklęcie pozostało nieudane.
I on uniósł różdżkę, nadal pozostając przy niezbyt znanych sobie urokach nie chcąc zdradzać swoich mocnych stron przy kimś, kto jasno mógł stanowić zagrożenie dla jego osoby.
-Saggitia! - Rzucił w kierunku uciekającego chłopaka, mając nadzieję, że jeśli nie powali go magia, zrobi to doberman ruszający jego tropem. Jeszcze nie miał okazji obserwować, jak ktoś zostaje rozdarty na strzępy przez agresywnego psa, takie zakończenie wydawało mu się jednak równie widowiskowe co zamiana w żabę oraz doprowadzenie do jej wybuchu przy pomocy czarnej magii.
Kto wie, do czego doprowadzi dzisiejszy wieczór? Póki co zdawał się być coraz to ciekawszym.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves



Ostatnio zmieniony przez Haverlock Travers dnia 28.06.20 15:05, w całości zmieniany 1 raz
Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Stara kuźnia [odnośnik]28.06.20 15:03
The member 'Haverlock Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara kuźnia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Stara kuźnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach