Wydarzenia


Ekipa forum
Cela nr 35
AutorWiadomość
Cela nr 35 [odnośnik]02.05.15 2:34
First topic message reminder :

Cela nr 35

Cele magicznej części Tower of London nie charakteryzują się szczególnym luksusem, niewielkie ciemne klitki, czasem jedno, czasem dwuosobowe, pozbawione są okien na świat   - wszak mieszczą się głęboko pod ziemią. Nie ma łóżek, w niektórych z cel znajdują się usypane sienniki, lecz w tej stoi jedynie drewniany stół, którego blat będzie zapewne cieplejszy od chłodnego kamienia posadzki. Przy odrobinie szczęścia niebawem przez kraty otrzymasz szklankę wody, a może nawet pajdę chleba... śpiesz się, nim zjedzą ci ją szczury. 
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cela nr 35 - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cela nr 35 [odnośnik]16.12.16 17:41
Kiedy wypowiedział jej imię cała się jakby skurczyła. Nie bała się go. Już wiele lat temu przestała i nauczyła się wiązać jego osobę z bezpieczeństwem. Jeśli Matt jest obok to nic jej nie grozi. Zazwyczaj. Teraz jednak całe otoczenie sprawiało, że czuła się niepewnie, miała ochotę rozglądać się non stop dookoła w poszukiwaniu zagrożenia, zmaterializowanej wersji swoich lęków, kiedy on zaczął się irytować i jej złudzenie, że ta rozmowa ma szansę przeminąć w miarę spokojnie mijało. Znów wbijała paznokcie we własne dłonie, a z każdym jego kolejnym słowem czuła, jak uderza w nią gorąco, jak się czerwieni w złości i strachu.
I nie mogła uwierzyć, że on na prawdę tak myśli, przerażało ją to.
- Ra-racja. - bardzo starała się nie jąkać, ale nie umiała przestać. A jeśli on to na prawdę oleje, bo co z tego, bo mu nie zależy? Bo mu obojętne czy siedzi w tej swojej dziurze na Nokturnie, czy tutaj, tutaj mu chociaż nikt głowy nie zawraca. I im więcej myślała, tym mocniej się jej do oczu cisnęły łzy i bardzo starała się nie rozpłakać, bo przecież nie jest małym dzieckiem. A co, jeśli jest dla niego tylko kolejnym problemem? Problemem, który przychodzi tu poryczeć i potelepać się, bo jak zwykle potrzebuje opieki? - Pi-pie-prz wsz-y-stko. - starała się zapanować nad głosem, choć coraz mocniej się jej łamał. Miało być sarkastycznie, wyszło żałośnie. Wbijała paznokcie w dłonie, ale ten nieznaczny ból już nie pomagał jej się uspokoić, nie odciągał uwagi, w końcu łzy popłynęły jej po twarzy, którą spuściła, żeby jej nie widział.
- D-am-ci po-potem spo-kój jeśli chce-esz, tylko n-nie ró-b te-ego so-sobie.
Dodała cicho, chciała więcej powiedzieć, ale nie chciała się już jąkać. Mało kiedy czuła się tak żałośnie właśnie przy nim. Widział ją przecież przerażoną nie raz, widział jak jej twarz puchnie i zmienia się w czerwoną, pulchną bułę od płaczu, słuchał jak się jąka, jak panikuje, jakie coś jest straszne, jak coś się może źle skończyć. Tylko teraz bała się właśnie jego, tylko w całkiem inny sposób, bo wiedziała, że jej on nie zagraża. Zagrażał sobie, a to było o wiele gorsze i bardziej przerażające w tej chwili.
Potrzebowała chwili, kilku chwil, żeby w miarę zapanować nad głosem. Miała ochotę podnieść się i w tej chwili uciec, ale nie chciała teraz, kiedy był w tak bojowym nastawieniu wściekły na nią i pewnie wszystko dookoła, bo martwiła się o niego, bo zrobi coś głupiego, bo tym bardziej się zamknie przed wszystkimi, zrobi na przekór, na złość. Zaczęła ocierać twarz, choć wcale nie była jeszcze spokojna, po prostu póki co panowała nad łzami i względnie nad głosem, nie krzywił się już jak rozstrojony instrument.
- Nie-nie-je-steś byle bandzio-rem, jes-teś głu-upi, ale nie zły. Stracisz ko-kole-jny rok z życia. Mogą ci-tu zro-obić krzy-ywdę to stracisz wię-ęcej. I i znów bę-dzie ci-i tru-udniej znaleźć normalne-e za-zajęcie. Chce-esz, żeby two-oje życie sięę kręciło wo-kół No-no-nokturnu i To-ower?
Spytała i zagryzła mocno wargę i na prawdę bała się czekając na odpowiedź. Uniosła dłoń i ścisnęła nasadę nosa, przetarła oczy, znowu jej ciało się zatrzęsło, znowu kilka dużych łez, tym razem szybko otartych. Wzięła kilka głębokich oddechów, żeby choć trochę się uspokoić. Póki co znów nad sobą panowała. Wzrok wbijała w swoje dłonie, nie patrzyła na niego, opuściła jego nędzny żart. Nie miała ochoty na normalną rozmowę. Nie tutaj. Nie przyszła tutaj, żeby chwalić Flo za zaradność, nie przyszła tu narzekać na pogodę, czy opowiadać o swojej pracy, czy codziennych wydarzeniach. Miała ochotę stąd uciekać. Ale jeszcze nie teraz.
- Sam ją zap-y-taj.
Burknęła z uporem. Przecież wiedziała, że je kocha. Były dla niego ważne. Może nie kocha żadnej z nich jak kobiety - przynajmniej tego Lil na pewno się nie spodziewała - ale jak część rodziny, albo jak kogoś zgarniętego z ulicy, czy z korytarza prosto do serca, były dla niego ważne. Nawet jak znikały to wracały i nadal miały przy nim swoje miejsce. Wcale nie sądziła, że jest dla niego problemem, takie myśli przychodziły tylko, kiedy bardzo panikowała. Więc skoro nie dla siebie, może zrobi to dla nich?
- Sko-opie ci tyłek, jjak cię ty-ylko zobaczy. Te-eż by-m chciała, a-ale na-na pe-ewno nie tutaj.
W innym miejscu, w innych okolicznościach. Na pewno mu się oberwie. Już ona mu wymyśli nauczkę. Tylko niech on najpierw stąd wyjdzie, niech przestanie opowiadać głupoty. Czuła się kompletnie bezbronna względem jego nerwów. Szczególnie, że cała agresja ostatecznie kierowała się w jego stronę.
- Jeś-li stąd ni-nie wy-wyj-dziesz to-to wyko-rzy-stam ca-całły twój limi-it odwie-dzin. - dodała, skoro przeszła już do głupich gróźb, bo przecież wiedziała, jak bardzo jej tu nie chciał. Wiedziała też, czemu. Z tej samej przyczyny sama nie chciała tu być.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Cela nr 35 [odnośnik]18.12.16 13:45
To co mówiłem nie było jakimś moim wymysłem, a rzeczywistymi myślami krążącymi gdzieś z tyłu głowy. Wiedziałem, że nie powinienem się tym wszystkim dzielić. Przynajmniej nie dziś, nie w tych okolicznościach, a przede wszystkim - nie w afekcie mając na celu rozładowanie gromadzącej się od kilku dni frustracji. Cały misterny plan poszedł jednak w pizdu. Chwila nieuwagi, opuszczenie gardy, kilka niepotrzebnych słów, a potem to już nie wiedzieć w którym momencie przestało mi zależeć na tym by się pilnować. Jakby na przekór sobie - popłynąłem. Usprawiedliwiałem to zmęczeniem nie tylko fizycznym, lecz...ile razy można słuchać w kółko tego samego żądania? Gdyby to było takie proste to dawno bym powiedział co wiem i moczył się w tym momencie w wannie, a nie próbował dumać jak to rozegrać by po prostu jakoś się z tego gówna wykaraskać żywcem. Zjeżyłem się, a potem patrzyłem, jak ten domek z kart się sypie, jak Lily się rozkleja, jak zaciska palce na dłoniach, jak łzy wzbierają się w kącikach jej oczu...Starałem sie zgrywać niewzruszonego i przyglądać się temu ze względną obojętnością, ignorując nieprzyjemne kołatanie sumienia. Chciałem po prostu by sobie już stąd poszła. Nie powinno jej tu być. I właściwie szło mi zadziwiająco dobrze - siedziałem milczący i patrzyłem na nią chłodno, chcąc utwierdzić ją w przekonaniu że właśnie jestem w trakcie pieprzenia wszystkiego, w związku z czym, nie życzę sobie by mi przeszkadzano. Gdy to wszystko jakoś się ułoży to byłem przekonany o tym, że jej to wynagrodzę, lecz teraz chciałem by mnie po prostu zostawiła - taki był nowy plan, lecz ona okazała się uparta. Przekląłem czując jak ciernista pętla zaciska się na mojej duszy i szarpie nią, jakby pragnąc wyrwać ją z ciała wraz z połaciem skóry i wnętrzności, gdy to po jej piegowatych policzkach popłynęły wilgotne smugi w akompaniamencie niemalże błagalnej prośby. Jej głos zdawał się łamać z jeszcze większą żałością o nagie, surowe ściany by potem rozbrzmiewać nieprzyjemnym echem w mojej głowie podjudzając do wahania i zweryfikowania słuszności przyjmowanej postawy.Najgorsze jednak były jej połyskujące od łez oczy. Wiele mnie kosztowało by nie uciec wzrokiem gdzieś w bok w momencie w którym dostrzegłem w nich strach najgorszego możliwego sortu - bo jego źródłem byłem po prostu ja. Atrakcji nie było jednak końca - w powietrzu zaciążyło pytanie i wtedy wbrew sobie umknąłem spojrzeniem na ścianę za Lily by móc podziwiać rozsmarowywany na zlepku surowych cegieł swoje mentalne bebechy. Jeszcze te lata temu chciałem by moje życie krążyło wokół niej. Jednak w momencie w którym uciekła wyjechała do Francji z powodu Tukana uświadomiłem sobie, jak naiwny byłem. Pewne linie nabrały przez to nieprzyjemnej wyrazistości uzmysławiając mi, że rola przyjaciela jaką mi przypisała nie pasowała do tych chęci. Zagrzebałem więc tą część mnie uważającą inaczej by być tym przyjacielem, a obijanie się pomiędzy Noktunem, a Tower stało się swego rodzaju zabijaczem czasu. Nie posiadałem bowiem konkretnych pragnień, celów, nie czułem potrzeby wymyślania sobie wyzwań. Dlatego czy wizja wiecznego tułania się z jednej dziury do drugiej mi przeszkadzała...? Gdyby jej tu nie było; gdyby nie mówiła rzeczy, które odgrzebywały to czego nie powinny; gdyby z takim uporem nie próbowała walczyć o mnie...ze mną (jak absurdalnie to brzmiało) - odpowiedziałbym bez zastanowienia z przekory, że czemu by nie, a tak to...  
- Jak zwykle jesteś najbardziej wygadana wtedy, gdy nikt się tego nie spodziewa...- Wypuściłem powietrze z płuc patrząc na zaczerwienioną twarz, która niewątpliwie ocierała się w tym momencie o histerię - Nie, nie chcę tego - Być może niosła mnie jakaś naiwna nadzieja w...coś, a może po prostu dalej trzymała mnie w jakiejś mocy sprawiając, że nie potrafiłem dłużej stawiać jej oporu. Kiwnąłem głową, przyjmując do wiadomości jej groźbę, która wydała mi się w tym momencie śmiesznie poważna, wręcz pocieszna - Coś mi mówi, że będziesz musiała się ustawić w kolejce...chodź, podejdź - gestem ręki zachęciłem by siada mi na kolanach -...uspokój się już bo jak Flo zobaczy co z tobą zrobiłem to mi zorganizuje publiczną egzekucję - nie potrafiłem w to nie wierzyć - Staram się, ciągle myślę Lil. Potrzebuję trochę czasu - dodałem już ciszej odnosząc się konkretnie do mojego pobytu w Tower, a raczej potrzeby jego zakończenia. Od kiedy tylko się tu pojawiłem nieustannie myślałem o tym, jak powinienem to rozegrać by stąd się wydostać. Nie mogłem popełnić błędu, a przecież nieustannie je robiłem - musiałem więc tko przemyśleć.
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]19.12.16 22:32
Z każdą sekundą, kiedy milczał i tak na nią patrzył, mocniej kurczyła się w sobie. Chciała zniknąć, uciec, pójść gdzieś, pobiec byle daleko stąd. Siedziała jednak w miejscu wytrwale, bo przecież nie była tu dla siebie. W jej głowie szalało tornado koszmarnych myśli, rozwalało jej kruchy spokój, roztrzaskiwało. Jeszcze chwila i zacznie panikować. A wtedy strażnik ją wyprosi i tyle z tej zabawy będzie.
Na szczęście kiedy Matt się w końcu odezwał, złagodniał. Odpowiedź na pytanie ją uspokoiła. Miała nadzieję, że mówi prawdę a nie to, co chciałaby usłyszeć. Tak, czy inaczej wstała z miejsca i podeszła, żeby usiąść mu na kolanach, bokiem do niego, zaczekać aż uniesie ręce i ją przytuli, wtulić się w niego mocno, wczepić palce i powoli uspokajać oddech. Nadal mocno biło jej serce, ale jego słowa i łagodne zachowanie ją uspokajały. Starała się wierzyć, że mówi prawdę.
Oparła mu twarz na ramieniu i przymknęła oczy.
- I-i tak zo-rganizu-uje. A ja jej po-mogę. - burknęła cicho i kinęła głową, kiedy powiedział, że się stara. Oby się starał wystarczająco. Oby wyszedł. Tym razem jednak jej tok myślenia, który powoli znów zaczynał się zapętlać przerwał strażnik odrobinę wulgarnie sugerując, że są zbyt blisko. Poczerwieniała jeszcze bardziej, ale wyplątała się w końcu z objęć Matta.
- Chy-ba p-poowinnam już iść... - pewnie jeszcze trochę czasu minie zanim się do końca uspokoi, przestanie jąkać, czy wykonywać nerwowe ruchy. Czeka ją jeszcze spacer między celami, ale na zewnątrz będzie łatwiej. Oby tylko Matt mówił prawdę, oby jakoś stąd wyszedł. Spojrzała na niego jeszcze, machnęła mu i ruszyła do wyjścia odprowadzana przez strażnika. Nie chciała patrzeć, jak inny strażnik prowadzi go skutego do celi, więc przyspieszyła kroku.

zt x 2


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Cela nr 35 [odnośnik]28.03.17 0:17
Był po prostu wściekły. Choć nie miał jak tego okazać, póki trwało zaklęcie, Craiga po prostu rozsadzało od środka. O tak, dwaj funkcjonariusze który go potraktowali w ten sposób zdecydowanie nie będą pełnić swoich funkcji zbyt długo. Już dawno nie spotkało go aż takie upokorzenie. Liczył, że po powrocie do Anglii jego życie się ustabilizuje, unormuje, ale jak widać nie było mu to dane. Czy ten świat schodził całkiem na psy, że przeklęta policja antymugolska atakuje szlachtę?
Milczał jednak. Nawet gdy zdjęto już z niego zaklęcie i założono mu magiczne kajdanki. Rzucił jedynie jedno, sykliwe i niezwykle zajadłe: "Pożałujecie tego".
Wiedział, że nie posiedzi tam długo. Jego nazwisko nie było tylko na pokaz. O czym najwyraźniej nie wiedzieli funkcjonariusze. Ale to nieważne. Niedługo się dowiedzą. I nie tylko oni. Bo komuś najwyraźniej potrzeba było również przypomnieć, że ich ród to krew czystsza niż kryształ.
Kiedy tylko wepchnięto ich do celi, Craig posłał Mattowi niezwykle gniewne spojrzenie. Nie byłoby tej niezwykle hańbiącej go sytuacji, gdyby Matt odkładał przedmioty na ich miejsce. Przecież już nie był dzieckiem. Czy Burke naprawdę musiał się przekonywać o braku jego kompetencji w taki sposób? Przecież mógł nawalić w każdy możliwy sposób. Craig wtedy po prostu wyrzuciłby go na zbity pysk. Może nawet nie aż tak obity. Z całą pewnością obyłoby się jednak bez tak upokarzających momentów. I tak miał ich już na swoim koncie kilka.
- Powiedz mi, Bott. - zaczął, opierając się o kraty i spoglądając na odpowiedni moment by zacząć rozmowę - Czy ty masz cokolwiek pomiędzy uszami? Wychodzić ze sklepu z takim przedmiotem, nie poinformowawszy o tym nawet mnie?!
W jego głosie nie było gorącego gniewu. Pobrzmiewał w nim raczej mroźny ton. Przywodził na myśl skute lodem górskie jeziora oraz tony śniegu, pędzące w dół po stoczkach. Ciemne, mroźne i mordercze zwały śniegu pod postacią gniewu Burke'a gnały teraz wprost na głupiego Matta.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Cela nr 35 [odnośnik]04.04.17 14:54
Wiecie jakie to uczucie utknąć z człowiekiem dla którego się pracuje w Tower ze swojego powodu? Nie? Cóż...powiedzieć, że śmiertelnie krępujące to mało. Siedziałem w tym momencie w rogu celi na jednej z pryczy składającej się z wąskiej deski podtrzymywanej łańcuchami. Łokcie miałem podparte na udach, a na splecionych palcach dłoni podpierałem głowę. Wzrok miałem wlepiony w plecy Burke'a. Nie musiałem być obdarzony jakąś nadludzką przenikliwością by wiedzieć co się czai w jego umyśle. Pewny byłem przynajmniej tego, że nie było mowy bym to ja przerwał tą niezręczną ciszę i właściwie nie miałbym za złe, gdyby Burke uważał podobnie, ale nieee....
Rozplotłem palce i dłońmi przesunąłem po twarzy, przeczesałem włosy by ostatecznie zatrzymać je na karku. Wypuściłem powietrze z płuc - ciężko, jak gdybym wstrzymywał je latami. Patrzyłem następnie kilka przeciągłych sekund w ziemię. Nie powiem, że to co zrobiłem nie było głupie - było, lecz nieumyślne. Przez ostatnie wydarzenia nie szło nie zauważyć, że jestem ostatnio "dziwnie oderwany" od rzeczywistości. Przez chwilę nawet plątała się we mnie potrzeba przeproszenia, choć ta niczego by nie zmieniła na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Przez chwilę, bo dziwnym trafem zaraz potem poczułem falę frustracji. Zaśmiałem się krótko, może trochę histerycznie przez wzgląd na sytuację, niedowierzająco. Zamilkłem.
- Wyobraź sobie, że sam siebie o tym nie poinformowałem bo kurwa gdybym wiedział, że mam tego śmiecia w kieszeni to bym kurwa powiedział - Podniosłem na niego swoje spojrzenie próbując odpowiedzieć na jego beznamiętną lawinę czymś podobnym co w moim wydaniu wyglądało ledwie jak zimowa zawieja, psia jego...
Poderwałem się na nogi i zacząłem chodzić w szerz celi - sześć kroków w tą i sześć kroków z powrotem. Nie mogłem wysiedzieć przywołując sobie na szybko retrospekcję tego wszystkiego
- Mówiłem, że to głupi pomysł stawiać mnie za ladą - sami jesteście sobie winni - niewypowiedziane słowa zawiesiłem w powietrzu pozbawiając się prawdopodobnie na tą chwilę instynktu przetrwania, skoro kierowałem takie słowa do Burke'a. Oskarżając go. Bo jedyne czym się w tym momencie przejmowałem to nie szlachta rządząca Nokturnem, a to, że Lily mogła się dowiedzieć, że skłamałem - znów się dałem zamknąć i nie - wcale nie uwolniłem się od Burków.
Szlag by to...


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]16.04.17 18:45
Odpowiedź Matta go nie uspokoiła. Och, czy cokolwiek mogłoby go teraz uspokoić? Chyba tylko wyjście z celi. I oświadczenie o zwolnieniu tych dwóch niekompetentnych funkcjonariuszy, którzy tak go potraktowali. Och, Craig miał zamiar się postarać, by ta dwójka bardzo pożałowała swoich akcji. Za bezmyślność się płaci. Matt również miał się o tym przekonać. I nie, pobyt w Tower raczej nie będzie wystarczającą rekompensatą za stracony czas, który Burke musi spędzić w celi. Z resztą, cholera wie ile będą go tu trzymać. Raczej krótko, wiedział że Rowan już sie o to postara. Zrobi celnikom taką awanturę, że będą chcieli się przed nią ukryć za wszelką cenę.
- Wkładasz wisior, wart kilkakrotnie więcej niż twoje własne żałosne życie do kieszeni i po prostu o nim zapominasz? - oczy Craiga zwęziły się jeszcze bardziej, kiedy wysyczał niemal te słowa. A może chodziło tu o co innego?
Czemu ta możliwość dotarła do niego dopiero teraz? To wydawało się niemal oczywiste. Chociaż nigdy nie posądzał Matta o bycie aż tak głupim.
- A może ty próbowałeś ten amulet ukraść, co? - Burke oderwał się od krat i przerwał nerwowy marsz Botta od ściany do ściany. Złapał w pięść przód jego koszuli, odwracając do siebie przodem. To nawet miało sens, gdy pomyślał o tym, jak biedny był Matt. Łapał się każdej fuchy, nawet najbardziej niebezpiecznej, nie mógł w końcu wybrzydzać. A teraz kiedy chciał zakończyć współpracę z Burke'ami... czyżby zapragnął na sam koniec wziąć sobie premię do pensji?
- Wiesz, że kiedy już stąd wyjdę, to wystarczy że pociągnę za kilka sznurków i nie zobaczysz światła słonecznego przez lata, prawda? Niezależnie od tego czy faktycznie chciałeś się pokusić na ten amulet. - powiedział nadal lodowato zimnym tonem. Strażnik przy drzwiach poruszył się niespokojnie, zaalarmowany zachowaniem Craiga. Burke więc zaraz puścił Matta, a nawet wyciągnął ręce by poprawić mu zagięcia na fałdach ubrania. Każdy jego gest przepełniony był jednak lodowatą pogardą i groźbą. Wbił w niego miażdżące spojrzenie - Powiedz, byłbyś aż tak głupi, Bott?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Cela nr 35 [odnośnik]18.04.17 21:23
Nie lubiłem takich sytuacji - takich, w których los w nieprzyjemnie komplikował mi życie. Nie było w końcu z mojej strony żadnej winy, a przynajmniej byłem gotowy być w tej kwestii nieugięty. W końcu stanie za pieprzoną lada i obsługiwanie idiotów nie leżało w moich obowiązkach. Dlaczego miałbym teraz się więc poczuwać do odpowiedzialności? A co gorsze mój współwięzień zdawał się wcale mnie nie słuchać.
- Tak, brawo! Właśnie tak - tak po prostu! - promieniowałem niczym chińczyk po bombardowaniu na Hirosimie przesadną radością. Zupełnie jakby po wielogidzinnej batalii udało mi się wytłumaczyć Craigowi, że dwa plus dwa to cztery. Rzuciłbym mu nawet smakołyka, gdyby nie ta jego ironia, świadcząca o tym, że tego nie kupuje. Mało tego...Dlaczego w ogóle byłem oskarżany o kradzież?!
- Nie. Do cholery jasnej, Burke, czy ty myślisz, że mając świadomie przy sobie ten przeklęty wisior tak po prostu bym pozwolił podejść do siebie ministralnemu kundlowi? - Ja rozumiem, być może rozpościerałem aurę wątpliwego zaufania i naprawdę byłem nawet tego świadomy. Nie powiem też, że mi się nie zdarzało pożyczać na wieczne nieoddanie czyjegoś mienia, jednak z Borgina&Burka? Kraść?Błyskotkę o której trąbi pół Nokturnu, a druga połowa śni o niej mokry sen? Cóż...NAWET GDYBY to jednak, w tym momencie nie paliłbym z takim spokojem fajki w dokach. Poza tym... - poza tym, na pewno byście tak łatwo mnie nie znaleźli - co jak co, miałem również swoją renomę, kontakty. Na pewno miałbym te kilka dodatkowych godzin na spisanie testamentu. Właśnie, propos gróźb...
Po jego kolejnych słowach znieruchomiałem, po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz, a na kostce prawej nogi poczułem ciężar nieistniejącej więziennej kuli. Skrzywiłem się podnosząc na niego w milczeniu chłodne spojrzenie. Tego też nie lubiłem - wiedzieć, że ktoś mógł więcej, był z góry skazany na zwycięstwo. Jedynie ostre szarpnięcie rozsądku sprawiło, że utrzymałem język za zgrzytającymi ze złości zębami. No może nie do końca...
- Pieprz się, Burke - fuknąłem, czując, że muszę dorzucić ostatnie słowo. Odwróciłem się potem do niego plecami i wywracając oczami wyrecytowałem z monotonią godną pięciolatka - Nie, nie byłbym aż tak głupi...- niech go już stąd zabiorą, proszę.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]03.05.17 22:29
Nie interesowały go pretensje Botta. Jeśli został postawiony za ladą i dostał jasno określone polecenia, miał je wykonywać. Bał się rodu Burke i miał ku temu powody, a jego roszczeniowa postawa nikogo nie interesowała - Craiga w szczególności.
- Nie wiem co ci siedzi we łbie, nie jestem czołgającym się po Nokturnie robakiem - skomentował pretensje Matta. Ucieczką przed funkcjonariuszami na pewno wzbudziłby konkretne zainteresowanie i wtedy w końcowym rozrachunku miałby na karku nie tylko wściekłych Burke'ów, ale i magiczną policję.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że właśnie dałeś mi powód by wierzyć, że twoim zamiarem było zgarnięcie wisiora tylko dla siebie i ucieczka z nim? - wysyczał przez zęby. Ucieczka a potem sprzedać i zgarnięcie całego złota dla siebie. Pękata sakwa wypchana galeonami. Bo skoro Matt był tak pewny swoich sposobów by zniknąć, co innego Craig mógł sobie pomyśleć? Mimo wszystko współpraca Botta ze sklepem u B&B trwała jakiś czas i Matthew był raczej postrzegany jako ten z odrobinką rozumu. W końcu zwykle miał na tyle rozsądku, że wiedział iż, ot na przykład nie należy próbować gryźć ręki, która cię karmi. Jak więc teraz Burke miał uwierzyć, że Bott po prostu zapomniał, że jest w posiadaniu artefaktu na myśl o którym śliniło się pół Nokturnu?
- Grzeczniej, Bott. - dodał jeszcze, kiedy mężczyzna odpowiedział mu na pytanie. Sam Burke jeszcze nie wiedział, co zrobi. Przez tego zapchlonego kundla z ulicy stracił amulet wart naprawdę konkretną sakwę galeonów. Nie był pewien czy uda się go odzyskać. Chociaż, jeśli bardzo się postara i sypnie odrobiną złota tu i ówdzie... nie wyjdzie na tym aż tak źle i odzyska amulet. Zawsze była jakaś nadzieja. Tymczasem jednak zostało mu tylko czekanie aż wieści o jego niesłusznym aresztowaniu dotrą do jego rodziny, a ta pojawi się  w Tower - zrobić winnym funkcjonariuszom taką aferę, która wstrząśnie murami twierdzy.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Cela nr 35 [odnośnik]04.06.17 23:21
Zaciskałem to luzowałem nerwowo pięść. Knykcie mi aż zbielały w pewnym momencie, lecz to i tak lepiej niżbym miał pęknąć i rzucić się na Craiga. Chociaż przez krótką chwilę przebiegła mi po głowie myśl, czy udałby mi się wmówić klawiszom, że Burke potknął się i sam sobie tak niefortunnie ten kark przetrącił. Mając jednak na uwadze, jak profesjonalnie poszło mi dzisiejsze wciskanie bajki funkcjonariuszom równie szybko porzuciłem plany. Pozostawało i jedynie zbroić się w cierpliwość. Nie mogłem sobie na za wiele pozwolić. Właściwie to na nic. To było najgorsze. Czułem jak moja dusza wiła się z tego powodu cierpiętniczo. Tym bardziej gdy porównano mnie do robaka. Mocniej zacisnąłem dłoń w pięść.
- W dupie mam w co wierzysz. Wiesz przecież już lepiej, prawda? - sarknąłem ironicznie, być może za bezczelnie, jednak byłem już zmęczony i przekonany, że czegokolwiek bym nie powiedział to mój "towarzysz" i tak wiedział lepiej bo swoje. Zrozumiałem więc, że moje tłumaczenia bez względu na to jak logiczne by nie były i sensowne to zdaniem "lepszych" i tak nadawały się do podważenia, bo były po prostu moje.
Och, ile ja dałbym teraz za kawałek skręta...Może wtedy bym się trochę uspokoił bo po prostu tak sam z siebie nie umiałem stanąć i zrobić głębokiego wdechu i wydechu odliczając przy tym do dziesięciu. Odwróciłem się więc plecami próbując chociaż w ten sposób trochę odizolować od problemu. Nie bardzo działało bo doskonale go słyszałem, te jego upomnienie. Skrzywiłem się lecz nic nie powiedziałem już więcej. Może to i lepiej.

|zt

[bylobrzydkobedzieladnie]


I'll survive
somehow i always do




Ostatnio zmieniony przez Matthew Bott dnia 14.07.18 23:12, w całości zmieniany 2 razy
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]12.06.17 9:50
Że też tego kundla jeszcze nikt nie nauczył pokory. Niby wiedziało to, żeby nie kąsać ręki, która go karm,i ale pysk otwierało zdecydowanie zbyt często. W Tower lądowało to to tak regularnie, że niedługo powinni mu chyba tutaj podpisać imieniem jedną z cel, żeby przypadkiem nie zabrakło miejsca, kiedy po raz kolejny złapią go na ulicy i postanowią zamknąć za samą mordę... albo za posiadanie podejrzanych dokumentów. Głos takich ludzi nie miał żadnej mocy. Nie w zderzeniu z wielkimi potęgami tego świata. Bo właśnie taką potęgo było nazwisko Burke. I Matt był niczym więcej niż tylko robaczkiem, pełzającym po ulicy. Z resztą, jego słowa naprawdę sugerowały, że zamierzał uciec z łupem. Po co inaczej chwaliłby się, że umie zniknąć i to w taki sposób, że nie dałoby go rady odnaleźć?
Craig podszedł do krat i zamknął oczy. Czuł jak powoli jego wściekłość opada. Lodowata fala zalewała jeszcze przez jakiś czas jego wnętrze, jednak z czasem powoli się uspokajała. Z każdej sytuacji było jakieś wyjście. Każdą dało się jakoś rozwiązać i to tak, żeby nie być zbyt stratnym. Już miał w głowie nawet plan. Dwa nawet, takie, które pozwolą mu albo uspokoić rozhisteryzowanego klienta, który będzie chciał zakupić medalion, albo własne ego. Oczywistym było, że ten drugi nie miałby się skończyć dla Matta zbyt dobrze.
Ku własnej niewypowiedzianej uldze, minęło trochę czasu ale w końcu jego oczom ukazała się znajoma i zdecydowanie bardziej lubiana przez niego twarz. Oczywistym było, że kiedy tylko Rowan dowie się, że Craig ma kłopoty, popędzi bratu na pomoc. Jego nazwisko nie było tylko na pokaz. Opuszczał więc celę, obrzuciwszy na koniec Matta pogardliwym spojrzeniem. Gnij sobie tam, panie Bott. Kto wie czy prędko opuścisz te mury, czy może zostaniesz tutaj faktycznie na znacznie dłużej?

zt


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Cela nr 35 [odnośnik]15.07.18 0:38
3 VII noc

- Weź mi to wytłumacz raz jeszcze, Bert - po co tam w zasadzie się pchałeś, na tego maga? Wiesz, gdyby sypali jakimiś galeonami to pytania by nie było, lecz zmieniać się w zwęglonego ziemniaka by narobić sobie za pierwszym strzałem pół tuzina szczeniaków to tego kompletnie nie rozumiem. Za bogato ci się żyje? - zaczynałem się nudzić. Zazwyczaj jak już tu trafiam to rzadko mm towarzystwo. Takie z którym czas mija i nie muszę się martwić ze dostanę jakiejś magicznej wszawicy. Do tego adrenalina związana z tym całym zamieszaniem podczas konkurencji z wilkinowym magiem już zdarzyła opaść. Chociaż jakbym miał okazje to raz jeszcze przetrąciłbym twarz komuś z tej powalonej służby antycośtamcośtam. Tak wiele razy im się ta nazwa zmieniała ostatnio że już straciłem rachubę. Ważne jednak było, że wciąż pracowali tam ci sami idioci którzy nie umieli nawet rozpoznawać podstawowych zaklęć i gówno o anomaliach wiedzieli - Wypuszczą nas. Nie minie nawet siedemdziesiąt dwie godzin. Mówię ci. - zapewniam go patrząc przez pryzmat doświadczenia. Nic na niego nie mieli. Zresztą pochuchają i popatrzą na jego różdżkę to im przejdzie. To co teraz odwalili to była ich typowa procedura: złap a potem się zastanawiaj czy słusznie. Żenada. - Zastanawiam się tylko czy nie zdążą powiadomić twojej matki. Chociaż teoretycznie jesteś już letni... - podpieram brodę dłonią w myślicielskiej zadumie uśmiechając się trochę złośliwie. Wcale mi nie przeszkadzało to, że Bertie wyglądał trochę słabo. Mimo beznadziejnie przewrotnego losu humor mi dopisywał. Bo nie dość, że znajdowałem się w mojej ulubionej celi gdzie były przeciągi tylko zimą to jeszcze tam, po drugiej stronie majaczyła sylwetka Brendana. Zostawiłem Bertiego. Zbliżyłem się do krat. Obłapiłem pręty dłońmi wyglądając przez przestrzeń między nimi na rudego. Coś takiego prawdopodobnie drugi raz się już nie powtórzy. Musiałem więc czerpać z sytuacji garściami - A co tam u ciebie Weasley? Przygruchałeś sobie jakąś rdzawą gołębicę, że tak ci zależało na wyeliminowaniu przeciwników? Winszuję w ogóle umiejętności. Pierwszy raz widziałem by za pomocą serpensortii wyczarować na raz tyle węży.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]15.07.18 1:30
74/224


Miał ochotę prychnąć i go spławić, bo kto jak kto ale Matt Bott nie jest osobą której Bertie zamierzał życiowo tłumaczyć się z robienia głupich rzeczy bez większego celu. Głównie dlatego że pod tym względem byli bardzo podobnymi bezmózgami i Matthew powinien go doskonale rozumieć. I pewnie rozumiał, ale musiał pomarudzić. Tylko że teraz Bertie miał wyrzuty sumienia że Matt jest tutaj przez niego, więc jakoś tak też nie chciał na niego prychać. I może nawet należą mu się nawet jakieś wyjaśnienia.
Cholera.
- Szczerze to się dziwiłem, że sam nie poszedłeś. - cóż, tam nie było wiele do tłumaczenia, robienie głupich rzeczy bo tak było niemal ich rodzinną mantrą.
Z resztą nie chciało mu się głębiej nad tym myśleć, bo czuł się koszmarnie. Koszmarnie gorąco przede wszystkim. Pomijając już wszystkie oparzenia - to pikuś przy gorączce jaką miał, która pojawiła się w wyniku anomalii i praktycznie co kilka minut robiła się gorsza. Siedział na łóżku, pryczy, czy jak się to zwie po turecku i opierał się o ścianę, która była cudownie chłodna. Czasami lekko się przesuwał jak już fragment nagrzał.
- Jesteś pewien? W sensie nieźle na nich wyskoczyłeś. - mruknął. To na pewno jakieś wykroczenie. A on? Nie zrobił nic złego, martwiła go jednak anomalia którą na siebie ściągnął, która ściągnęła tę gorączkę. Raczej na pewno wiązała się z czarną magią i nie była pierwszym takim czarem jaki sam mu się zrobią. Co jeśli TO znajdą w jego różdżce?
Co prawda musieliby zamknąć połowę Londynu za podobne akcje, jednak sloganem Ministerstwa raczej nigdy nie była logika działania.
- Owszem, jestem letni już od paru ładnych lat i nikt do niej nie napisze. Co najwyżej ta łajza Olie, jeśli tam był. To chyba jedyny pozytyw tego że siedzisz tutaj, bo pewnie sam byś to zrobił - nie byłoby to takie nierealne, cholera a Bertie czuł się już wystarczająco źle by nie wyczekiwać z niecierpliwością na wyjca od rodzicielki. Nie żeby nie był przyzwyczajony, jednak odkąd wyprowadził się z domu przychodziły zdecydowanie rzadziej.
A podejrzenie dotyczące Matta wydawało mu się co najmniej pewne. Młody Bott pewnie byłby pierwszym odsiadującym choćby i czasowe zamknięcie który dostał wyjca od mamy. Cóż, zawsze lubił robić za pioniera.
Wywrócił oczami, widząc że Matt ewidentnie się nudzi i zdecydowanie dobrze bawi. Zaraz jednak te oczy zamknął, piekły trochę w gorączce.
- Po co ty się dajesz stąd wyciągać jak tak ci tu dobrze, co? - mruknął, nie mogąc się nadziwić jego szampańskiemu nastrojowi który zdawał się nieustępować mimo że chwilę temu dał się zamknąć w celi za utrudnianie pracy, czy tam próbę pobicia? - pachołków Ministerstwa które zgarniały młodszego Botta.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cela nr 35 - Page 4 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Cela nr 35 [odnośnik]19.07.18 12:10
464|534, -5

Wszystko wyglądało zajebiście. Wiecie, macham różdżką i dzieją się niesamowite rzeczy. Mag obrywa, ja się chowam przed zwodniczym wężem czy innym płazem i po prostu tłumy szaleją. Niestety jakiś knypek mnie wyprzedza w pogodni za chwałą i pieniędzmi. Głowa kukły spada z hukiem, a potem patrzę, jak tamtego konusa noszą na rękach. Co za bzdura. To ja jestem bohaterem, halo! Rodzi się we mnie wewnętrzny spór, chcę protestować, ale tłum niesie go dalej, a ja nie mam siły za nimi biec, tak po prostu. Jestem trochę poparzony, ale przeżyję, nie takie rzeczy przeżyłem w swoim życiu. Jestem bardziej wkurwiony, że żadnej kasy nie dostanę. I po co się tak starałem, pchałem na niebezpieczeństwo? Niech to szlag, muszę uważniej dobierać transakcje, bo ostatnio to ciągle na minusie jestem. Za minus nie da się żyć.
- Chodź Serż, spadamy - rzucam do brata, po czym widzę, że nagle panienki go opatrujące zrezygnowały z przymilania się do niego, a skoczyły w moją stronę. Noo, taka nagroda pocieszenia jest super! - Ale nie wszystkie na raz moje foczki, dla każdej wystarczy - mówię konteneryjnie i uśmiecham szeroko. Niestety, nawet nagroda pocieszenia trwa raptem kilka sekund, bo zaraz ktoś mnie petryfikuje. Ja pierdolę, chcę krzyczeć i walnąć tego zjebka, ale nie mogę ruszyć się ani o cal. I wrzasnąć też nie mogę. Widzę tylko, jak kilku chłopa mnie podnosi i wlecze gdzieś ze sobą. HALO TO PORWANIE proszę zawołać policję! Siergiej, brachu, weźże coś zrób! Nikt jednak nie słyszy moich myśli.
Budzę się w jakiejś zatęchłej celi. O tak, rozpoznam ten smród wszędzie. Powoli zaczynam się ruszać, a kiedy wstaję chwiejnym krokiem, to widzę jakiegoś rudego, co to minę ma nietęgą. Pewnie prawdziwy zakapior.
- Jo - witam się kulturalnie. - Co za niezręczna sytuacja - dodaję po chwili, chamsko wpatrując się w jego bez-ręcze. - Ups, sorry, pewnie wszyscy ci to mówią - kontynuuję, ale wcale nie patrzę gdzie indziej. - Ręczę jednak za to, że nie mam złych zamiarów - paplam dalej, niczym się nie przejmując. - Wiem, nudne te żarty. Ale nie dałbym sobie za to ręki uciąć. - Tak, karuzela nieistniejącego śmiechu wciąż trwa. - Ej, ale nie przejmuj się! Możesz sobie wstawić taki zajebisty, metalowy hak i rozpruwać wnętrzności wrogom - mówię po chwili, rozpogadzając się. Tak, pomimo mojego braku taktowania udaje mi się wybrnąć z żenującej sytuacji. - Jesteś czarnoksiężnikiem? Bo mógłbyś nas stąd wydostać - stwierdzam więcej niż sugestywnie. Serż tak krzyczał, to musi być prawda. Ale czy ten rudy nie wrzeszczał, że jest aurorem? Nic mi się tu nie zgadza. - Nie bądź zgred, podaj mi pomocną dłoń - kontynuuję nieśmieszne dowcipy. Aż słyszę, że ktoś woła w naszą stronę. Też więc podchodzę do krat obejmując je rękoma. W ogóle muszę się trochę garbić przez te niskie sufity. - Matt, to ty? - dopytuję wytężając wzrok. - Ja pierdolę, czemu nas zapuszkowali? To nie ja sterowałem wężami - krzyczę lamentując, nie wiedząc nawet, że ten plugawiec, za którego go mam, zdycha właśnie w celi z Bottem. I że jest jego rodziną. Co za patola.


no one cares

Oli Ogden
Oli Ogden
Zawód : zbir
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
- Kup mi whiskey.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4869-oli-ogden#105453 https://www.morsmordre.net/t4878-nokturnowy-smietnik#105711 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t4880-skrytka-nr-1247#105726 https://www.morsmordre.net/t4879-oli-ogden
Re: Cela nr 35 [odnośnik]19.07.18 20:02
195/270 albo 175/270, nie jestem pewna

Nie do końca wiedziałem, co dzieje się wokół mnie. Świat rozmył się, a tempo jego biegu zwolniło, jakby ktoś rzucił potężną impedimentę na wszystko, co mnie otaczało. Świadomość przychodziła i odchodziła, drażniąc się ze mną, nie pozwalając na przejęcie kontroli. Czy byłem jeszcze żywy? Czy miałem kiedykolwiek wrócić do tego skropionego niewinną krwią świata, w którym każdy kolejny dzień okazywał się walką o przetrwanie? Czułem się prowadzony. Ktoś trzymał nade mną pieczę - nie wiedziałem jedynie, czy była to ręka opatrzności, czy może uścisk kata. Całkowita bezsilność paraliżowała.
I gdy w końcu ocknąłem się wraz z donośnm szczękiem metalu, powitała mnie zaiście nieoczywista sceneria.
Wilgoć, chłód i ciemność były pierwszymi bodźcami, które rozpoznał mój umysł. Kolejnymi - męskie głosy, jeden z nich rozpoznałem jako należący do Bertiego. Minęła chwila, zanim mój wzrok przyzwyczaił się do półmroku, a zmysły wyostrzyły na tyle, by być w stanie przetwarzac rzeczwistość. Czułem się absolutnie zdezorientowany, jakby ktoś potraktował mnie potężnym confundusem, ale jednocześnie dziwnie zmęczony i obolały - choć na swoim ciele zarejestrowałem jedynie fragment poparzonej skórzy. Poparzonej... ogień. Ostatnie co pamiętałem to potyczka z Wiklinowym Magiem i ogniste kule. Węże, które pojawiły się znikąd... a później już tylko to przejmujące uczucie pustki i braku kontroli. Co w zasadzie tam się stało? I dlaczego, na Merlina, znajdowałem się... w celi? To musiała być cela. Energicznie zamrugałem powiekami, unosząc się do pozycji siedzącej i dopiero teraz ogarniając pomieszczenie wzrokiem. Kilku mężczyzn. Bertie. Jakiś obcy. Półolbrzym z festiwalu. I Brendan. Co, u licha, robił tutaj Weasley? Co wszyscy tutaj robiliśmy?
Sądząc po tonie głosu półolbrzyma, humorek najwyraźniej mu dopisywał. Czyli może jednak nikt nie umierał. Miła odmiana. Mamrotał jakieś obraźliwe rzeczy, nie byłem jednak w stanie wychwycić niczego, do czasu, aż nie wspomniał o sterowaniu wężem, kimś o imieniu Matt i zapuszkowaniu.  
- Zapuszkowali? - Wybełkotałem, próbując odnaleźć się w tym bałaganie. - Brendan. - Wymówiłem imię aurora, zatrzymując na nim wzrok, po czym gorączkowo zacząłem szukać własnej różdżki. Bezskutecznie. - Co się... co u licha się stało?
A wydawało mi się, że wyrosłem już z okresu imprez kończących się urwanym filmem. Jak bardzo zła była sytuacja, w której się znaleźliśmy?


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Cela nr 35 - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Cela nr 35 [odnośnik]21.07.18 13:50
Ktoś proponował wprowadzić termin odpisów i ja tę propozycję popieram, bo jest nas za dużo - 72h może? pasowałoby wam? tylko, hej, nie róbmy jak na eventach, żeby odpisywać wtedy, kiedy zostanie godzina do końca, bo nie do końca to miałam na myśli proponując więcej niż 48 Cela nr 35 - Page 4 2573766412 Ja chyba w tym momencie zamykam kolejkę, bo wszyscy już napisali, więc by się liczyło od mojego posta?

Kiedy służby porządkowe oświadczyły, że zamierzają go aresztować, uznał to za jakiś ponury żart - ale porozumiewawcze spojrzenie wymienione z Foxem w zasadzie wystarczyło, żeby odpuścił próby tłumaczenia się - lub opierania się, dobrze wiedział, że to wszystko było pomyłką, która prędzej czy później się wyjaśni. Że wypuszczą go stąd - kiedy tylko odnajdą jego personalia i upewnią się co do posiadanego przez niego stopnia. Albo - kiedy wyciągnie go stąd Bones, o wszystkim musiała przecież zostać poinformowana. Zamieszanie na wzgórzu byłoby zbędne, nie chciał nikogo wystraszyć i zniszczyć zabawy - do Tower poszedł po dobroci, nie do końca wiedząc, co będzie tu na niego czekało. Albo raczej - kto: jeden i drugi Bott, Fox, półolbrzym, cała menażeria walczącego maga.
Siedział wsparty o ścianę z wysoko uniesioną brodą, wsparty tyłem głowy o kraty, wpatrując się w korytarz: oczekując nadejścia strażnika. Ręce miał założone na piersi i w tej pozycji nawet nie drgnął, słysząc zaczepkę Matta. Rozmawiał z nim przez kraty wielokrotnie, ale nigdy z podobnego położenia - nieszczególnie mu to leżało. Wyraz jego twarzy wydawał się surowy, spięty, niecierpliwił się; posadzenie go po stronie kryminalistów było szyderczym chichotem fortuny, na który wewnętrznie się nie godził.
- Widziałeś kiedyś rudego gołębia, Bott? - odparł, nie odwracając ku niemu wzroku - miał rację, wyczarował stado węży, które mogły pozabijać zgromadzonych czarodziejów, zaatakować kobiety i dzieci na widowni. Odpuścił grę, przerwał swój udział w zabawie i usiłował się ich pozbyć, kosztem wygranej, kosztem własnego zdrowia, kiedy uderzały w niego płomienie miotane przez kukłę, ale jego starania pozostały bezskuteczne. Anomalie przybierały na sile - choć przecież powinny blaknąć w świetle wysiłków podejmowanych przez nich wszystkich. - Węże przejdą przez te kraty - dodał ostrzegawczym tonem, nie miał różdżki, ale anomalie zdawały się pozbywać jakichkolwiek granic. Ledwie moment dzielił ich od totalnego chaosu.
- Męczą go chwile, kiedy jest tutaj sam - dodał, w odpowiedzi na pytanie Bertiego. - Lubi grać na nerwach innych, a samotność tę zabawę mocno ogranicza. - Wierzył, że starszy Bott naprawdę powinien zostać zamknięty za tymi kratami na dłużej - ktoś, kto trafiał tutaj nagminnie, nie miał już przecież szans na cudowne nawrócenie. Zacisnął lekko lewą pięść, naprężając mięsień ręki - przyglądając się zdobiącym jego skórę oparzeniom widocznym przez przeżartą ogniem koszulę.
Chwilę później przebudził się półolbrzym - był względem niego ostrożny, podczas konkurencji wydawał się dość problematyczny - i towarzyszył czarodziejowi z rosyjskim akcentem, który cwaniaczył od samego początku.
- Zabawne - odparł na kolejny czerstwy żart, znacząco jednak spoglądając na kikut, kiedy ten wspomniał o haku - przez moment na poważnie zastanawiając się nad tym pomysłem. Szybko jednak stwierdził, że nie miało to większego sensu - taka proteza byłaby użyteczna tylko w krótkodystansowej walce, a większość wychudzonych czarnoksiężników za nią nie przepadała. - Jestem aurorem - powtórzył jak mantrę, dopiero po chwili uzmysławiając sobie, jak wielu czarodziejów zamkniętych w Tower zasłaniało się podobnymi wymówkami: jestem aurorem, jestem ministrem magii, jestem niewinny, nic nie zrobiłem - tutaj przecież wszyscy byli niewinni, niech będzie, prawie wszyscy. Przeniósł spojrzenie dopiero na drugiego aurora, kiedy usłyszał, że i ten się zbudził.
- Oskarżono nas o celowe wywołanie anomalii - wyjaśnił Foxowi pokrótce, nie odejmując od niego spojrzenia. - Nie wiem, co się stało, Fox, to było moje zaklęcie. Jeden błysk wywołał te wszystkie pieprzone oślizgłe gady.  - Był rozgoryczony. Czuł się winny - choć przecież tak naprawdę wiedział, że winny wcale nie był. Cały czarodziejski - i mugolski też - świat był zbiorową ofiarą anomalii. Zapewne winien czuć się winny  - przecież to oni sprowadzili to nieszczęście, z premedytacją, osobiście podejmując tę decyzję. - Mam nadzieję, że Bones jest w drodze, musieli ją powiadomić. - Nie mogli marnować czasu za kratami, dość już go stracili; musieli odnaleźć się w tym chaosie i wreszcie zrobić z nim porządek.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Cela nr 35
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach