Wydarzenia


Ekipa forum
Siostrzane rozmowy, 1948/1949
AutorWiadomość
Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]07.05.17 0:08
| rok szkolny 1948/49

Rok szkolny rozpoczął się już dłuższy czas temu, ale trochę trwało, zanim Evelyn na powrót przyzwyczaiła się do trybu życia w Beauxbatons. Zawsze trudno było zostawiać za sobą rodowy dworek w Westmorland; brakowało jej pracowni eliksirów, szklarni, obfitujących w lasy terenów wokół posiadłości, a także własnej sypialni, której nie musiała dzielić z kilkoma innymi dziewczętami, z których większość nie mogła poszczycić się błękitną krwią. Po pewnym czasie jednak wdrożyła się znowu w swoje szkolne życie, tak jak w poprzednich latach. Każdy kolejny rok pod pewnymi względami był łatwiejszy niż pierwszy, Evelyn nie miała już żadnych problemów z francuskim, z jedwabnymi niebieskimi szatami, tak różnymi od rodowych barw Slughornów, czy nawet z artystycznymi aktywnościami. W przeciwieństwie do eliksirów, w tym nigdy nie przodowała, ale dzięki naukom wpojonym w dzieciństwie przez matkę przynajmniej nie kompromitowała się, musząc coś namalować lub zagrać. Irytowała się tylko wtedy, kiedy jakaś szlama była lepsza od niej, ale pocieszała się, że to tylko sztuka, mniej ważna niż prawdziwa magia.
Po zakończeniu lekcji udała się do sypialni swojego roku, by zostawić tam swoje książki, po czym przysiadła na jednej z kanap w salonie, zamierzając poczekać na powrót swojej siostry. Od niechcenia wpatrywała się w najbliższe okno, z którego rozpościerał się widok na rozległe zielone tereny oraz znajdujące się dalej góry, odgradzające francuską akademię magii od reszty świata. Dla niej, osoby przyzwyczajonej do życia w pewnej izolacji, było w tym coś pokrzepiającego, choć czasami ubolewała nad tym, że w Beauxbatons uczyły się również dzieci mugoli i w dodatku były traktowane na równi z nimi, szlachetnie urodzonymi.
Wokół niej było słychać szczebiotanie po francusku, ale Evelyn, mimo pewnej sympatii do tego języka, szkoły i kraju, w duchu nadal pozostawała na wskroś brytyjską szlachcianką dumną ze swoich korzeni i świadomą obowiązków czekających ją, gdy już opuści szkolne mury. Na razie jednak to pozostawało kwestią przyszłości, więc mogła jeszcze cieszyć się latami względnej swobody.
Z łatwością dostrzegła siostrę. Może była to kwestia tego, jak dobrze się znały i ile czasu spędzały ze sobą od początku swojego życia, ale Evelyn z łatwością wychwyciła ciemnowłosą sylwetkę tak podobną do niej samej. Ostatnio mogła odnieść wrażenie, że z jej siostrą działo się coś dziwnego, więc spojrzenie jej jasnych oczu jeszcze uważniej prześlizgnęło się po jej sylwetce, po czym wstała i podeszła do niej.
- Estelle – powiedziała cicho. – Może pójdziemy się przejść? – zaproponowała jej wspólną przechadzkę po szkolnych korytarzach lub nawet wyjście na świeże powietrze, jeśli tylko siostra miała na to ochotę. Evelyn miała, zresztą lubiła spędzać czas z siostrą. Ich bracia skończyli szkołę już dawno temu, opuściła ją też część ich innych krewnych, a nie od dziś było wiadomo, że młodsza panna Slughorn zdecydowanie preferowała towarzystwo rodziny oraz członków innych brytyjskich rodów.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]09.05.17 23:53
Życie w Beauxbatons było całkiem fascynujące, zwłaszcza teraz, gdy całą swoją uwagę przekładała na różnego rodzaju książki i tomiki miłosne, nie mające absolutnie nic wspólnego z opasłymi podręcznikami do anatomii, przesyłanymi systematycznie przez rodziców. Lubiła w nich wszystko: od miałkich romansów, po te ambitniejsze i wznioślejsze wyznania; lubiła historie, które kończyły się wielkim uczuciem, po uprzednich problemach; lubiła też nawet te, zakazane, nieszczęśliwe, w których widziała się jako główna bohaterka. W końcu ona jako posiadaczka błękitnej krwi, przedstawicielka arystokracji i najlepszego rodu alchemików nie mogła wybrać sobie kandydata na męża innego, niż ten, który będzie mieć taką samą krew i obiecujący zawód. W gruncie rzeczy mogłaby zrobić po swojemu, inaczej niż chciałby nestor czy ojciec, jednak ceniła sobie jednostkę, zwaną rodziną.
W ostatnim czasie jednak fantazja lady Slughorn wybiegała do przodu, gdy wlepiała swoje maślane oczy w chłopca z brzydką krwią. Oczywiście nie pytała go o pochodzenie, bo nie oceniała przez ten pryzmat nikogo wiedząc, jak krzywdząca taka opinia bywa; sama miała wątpliwą przyjemność spotkać się z ocenieniem jej jako próżnej arystokratki, która nic nie robi samodzielnie. Ale miała wrażenie, że z dnia na dzień jej uczucie rośnie i wzbiera na sile.
Akurat wracała ze spaceru ze swoim ukochanym, gdy napotkała na swojej drodze siostrę. Teraz, kiedy cały świat widziała w różowych barwach odnosiła wrażenie, że Evelyn nie tylko nosi ciemne suknie, ale i ciemne wnętrze. Przecież tyle było pięknych rzeczy wokół!
- Z przyjemnością - odparła, łapiąc siostrę pod ramię. Potem skierowały się w stronę otwartych, zielonych terenów, gdzie miały chwilę ciszy i spokoju, z daleka od wścibskich nosów. - Jak samopoczucie, kochana? - spytała wreszcie, nie mogąc przestać się uśmiechać. Chyba nawet nie chciała się nie uśmiechać czując, że zrobiłaby to wbrew sobie i na przekór swojemu humorowi. Dlatego jeśli Evelyn chciała ją dzisiaj pouczać, musiałaby się zmierzyć z chodzącym pozytywizmem i kociołkiem szczęścia.



better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]10.05.17 0:31
W przeciwieństwie do swojej siostry, Evelyn (przynajmniej jak dotąd) nie wykazywała żadnego zainteresowania chłopcami ani romantycznymi historiami. Znajdowała przyjemność w warzeniu eliksirów, sztuce, konnej jeździe czy znajdowaniu kolejnych interesujących miejsc. To ostatnie zainteresowanie może nieco odbiegało od wizerunku idealnej młodej damy, ale jej ciekawska dusza i bystry umysł potrzebowały odrobiny wrażeń, a tajemne korytarze i ukryte pomieszczenia aż się prosiły o odnalezienie i sprawdzenie, co jest w środku. W rodowym dworku w Westmorland oraz jego okolicach niewątpliwie było dużo miejsc i rzeczy rozpalających jej wyobraźnię, ale i w Beauxbatons nie mogła na to narzekać. Czcze romansidła jawiły się przy tym jako nieskończenie nudne, a jako osoba praktyczna wiedziała, że nie powinna tracić czasu na takie rojenia, skoro jej przyszłość i tak zależy od rodu, a w życiu godnych szlachcianek nie ma miejsca na spontaniczne powiewy miłości... zwłaszcza w stronę osób o brudnej krwi.
Jej siostra upodobała sobie jednak tego typu historie, a Evelyn pozostało jedynie zerkać na to z boku. W końcu w samym czytaniu i rozmyślaniu nie było jeszcze nic złego. Bardziej niepokojące były szeptem powtarzane pogłoski, że Estelle spędza sporo czasu z pewnym nieszlachetnym młodzieńcem. Odkąd pierwszy raz coś takiego usłyszała, zaczęła obserwować siostrę, dopatrując się w jej postawie oznak mogących poświadczyć, że Estelle dopuszczała się czegoś niewłaściwego. Martwiło ją to; nawet, jeśli plotki były nieprawdą, a jedynie złośliwościami szerzonymi przez zawistne koleżanki, wiedziała, że nie może tego tak po prostu zignorować.
Musiała z nią porozmawiać. Można byłoby pomyśleć, że to starsza z nich będzie pilnować młodszej, tymczasem było na odwrót. To Evelyn była tą bardziej poważną i zasadniczą, choć wcale nie czuła, by jej wnętrze było ciemne. W gruncie rzeczy wcale nie była ponurą osobą, nawet jeśli starała pamiętać się o zasadach i otrzymanym wychowaniu nawet znajdując się daleko od domu. Także miała na sumieniu swoje małe grzeszki, jak niedawne wspięcie się na dach cieplarni, by obserwować stamtąd zachód słońca... Ale o tym nikt nie wiedział i wolała, by tak pozostało, choć siostra z pewnością pamiętała jej dawne ciągotki do zwiedzania nietypowych miejsc, w tym i dachów. Ale nawet to bladło w obliczu myśli, że siostra mogła obdarzyć względami byle półszlamę.
Estelle zgodziła się na propozycję wspólnego spaceru i niedługo później wyszły na podwórze, udając się w osłonięty, spokojny zakątek, gdzie nie było nikogo innego. Evelyn zastanawiała się, jak delikatnie i ostrożnie poruszyć nurtujący ją temat. Nie chciała pokłócić się z siostrą.
- Wszystko w porządku, choć cieszę się, że już po zajęciach. Otrzymałam najwyższą ocenę podczas dzisiejszych zajęć z eliksirów, więc chyba mogę być z siebie zadowolona – odpowiedziała, unosząc dumnie podbródek. Jasnoniebieskie oczy wciąż jednak lustrowały twarz siostry, która wydawała się podejrzanie radosna... Chociaż może to Evelyn doszukiwała się dziury w całym i niepotrzebnie była podejrzliwa? – Wyglądasz, jakby dopisywał ci wyjątkowo dobry nastrój. Wydarzyło się coś miłego? – zapytała niby niewinnie, chociaż pozostawała czujna i gotowa wyłapać niepokojący sygnał. – Jeśli tak, to może mi o tym opowiesz? Mam wrażenie, że w ostatnich dniach trochę się mijałyśmy, droga siostro.
Może w grę wchodził jakiś zupełnie zwyczajny powód. Miała nadzieję, że tak właśnie było.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]13.05.17 1:35
Początkowo nie rozumiała o co może chodzić jej siostrze. Co prawda były nierozłączne, jednak teraz, w tym wieku, przecież każda miała prawo do odrobiny prywatności. Poza tym, zawsze znacznie się różniły od siebie, a przez to tak bardzo uzupełniały - jak teraz, gdy Evelyn myślała o nauce i kształceniu się na wybitnego alchemika, a ona, cóż, wolała interesować się chłopcami, ich myślami i obserwowaniem różnych reakcji, zachowań. Chociaż była fizycznie tutaj obok, myślami wciąż wracała do swojego chłopca, którego głos dalej rozbrzmiewał w jej głowie, a ta słodka twarz jawiła się jej w wyobraźni. Ach, jak bardzo chciała do niego wrócić! Miała wrażenie, że mogłaby z nim spędzić dzień, tydzień, a nawet całą wieczność, gdy tak pięknie mówił o miłości, świecie, o niej; gdy tak cudownie czytał tomiki poezji, bawiąc się jej włosami pośród kwiatów i drzew.
Słowa siostry wróciły ją na gorzki padół, przypominając jej o problemach z ocenami. Co prawda jeszcze nie tonęła, ale uwagi nauczycieli względem jej nagłego spadku koncentracji i nauki powoli zatapiały jej okręt.
- To cudownie, Evelyn. Chwaliłaś się już tacie? Będzie dumny! - uznała z rozmarzonym uśmiechem na ustach. Ach, te niebieskie oczy... tylko one były jej teraz w głowie, przez co nie spostrzegła jak szybko dała się złapać w pułapkę siostry.
- Pewien chłopiec napisał dla mnie wiersz. Był przepiękny. Teraz te wszystkie tomiki mają większy sens. Powinnaś spróbować, Evelyn, mało się uśmiechasz - zerknęła na siostrę, rzucając jej się na szyję w przypływie chwilowej euforii. I jak się rzuciła, uwieszając na biednej siostrze, tak nie miała zamiaru jej puścić. Skoro swojego chłopca nie mogła teraz przytulić, to musiała się zadowolić siostrą. - Może masz rację. Ale ty zamknęłaś się z książkami, a ja biegałam boso po szkolnych błoniach - uznała, by nagle cmoknąć Eve w policzek. Zachowywała się jak zakochany psidwak, niespełna rozumu nastolatka, którą istotnie teraz była. Obłąkanie jawiło się w jej oczach, rozmarzonym uśmiechu i w każdym geście, a także ciągłym wzdychaniu pod nosem.
- A ty, kochana? Ktoś skradł ci już serce? - spytała, zmartwiona obojętnością siostry na męską część otoczenia, które włóczyło za nią oczami na każdym kroku.


better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]13.05.17 14:44
Dorastanie miało to do siebie, że coraz bardziej uwidaczniały się różnice pomiędzy nimi i coraz więcej czasu spędzały osobno. Mimo wszystko nadal były sobie bliskie – a przynajmniej Evelyn łudziła się, że tak właśnie było. Wychowały się razem, były prawdziwymi siostrzanymi duszami i stanowiły dla siebie oparcie w szkolnych murach, tak bardzo oddalonych od rodzinnej posiadłości. Wierzyła, że Estelle doskonale pamięta, kim jest, pamięta o swoich bliskich i nie zrobiłaby niczego nierozsądnego. Dlatego tak zdziwiły ją te plotki o spędzaniu dużej ilości czasu z nieszlachetnym chłopakiem oraz o pogorszeniu się jej wyników w nauce. Nie mogła dłużej tego ignorować, tym bardziej, że jej młode, zaledwie piętnastoletnie serduszko wypełniał szczery niepokój o siostrę. Chciała dla niej jak najlepiej, pragnęła, żeby już zawsze mogły być sobie bliskie, a nie mogłoby tak być, gdyby Estelle zbłądziła. Może zamartwiała się niepotrzebnie, może tak naprawdę nic się nie działo, ale wolała się upewnić i rozwiać swoje obawy. Na to liczyła.
W tej sytuacji nie potrafiła się w pełni cieszyć ze swojego sukcesu na eliksirach. Nie, kiedy wciąż ciążył nad nią cień obawy, że z jej siostrą działo się coś złego... co ta po chwili niejako potwierdziła swoimi słowami i zachowaniem, tak różniącym się od tego, które znała.
- Z pewnością się pochwalę – powiedziała cicho, mając nadzieję, że nie będzie musiała zawierać w liście także skarg na nieodpowiednie zachowanie siostry. – Mam nadzieję, że jest szlachetnie urodzony? – zapytała, kiedy Estelle wspomniała o chłopcu, ale w głębi duszy spodziewała się, jaka będzie odpowiedź, i to nie napawało jej radością. – Dziwnie się zachowujesz. Czy aby na pewno wszystko w porządku? – zapytała. Jako, że nigdy nie była zakochana, nie wiedziała, jak to jest, ale to zachowanie w kontekście tego, co słyszała, wydawało się bardzo niepokojące. Trudno było patrzeć na jej euforię i szczęście, kiedy istniał choć cień prawdopodobieństwa, że odpowiedzialna była za to osoba, z którą lady Slughorn w ogóle nie powinna wchodzić w bliższe relacje. Z pewnym wahaniem spojrzała na siostrę, gdy ta nagle ją przytuliła, ale odwzajemniła uścisk, wciąż błagając w duchu, by okazało się, że się myliła. Tak bardzo chciałaby się teraz mylić w swoich obawach.
- To nasza rodzina zadecyduje, kto będzie mógł skraść moje serce, więc nie tracę czasu na bezsensowne rojenia – powiedziała, wierząc, że tak powinno być, że gdy przyjdzie odpowiedni czas, to ojciec lub nestor zaaranżują dla nich zaręczyny, a później małżeństwa. Oczywiście pragnęła w głębi duszy odnaleźć u boku tej osoby szczęście i mieć możliwość realizowania swoich pasji, ale póki była w szkole, skupiała się przede wszystkim na nauce, a jej myśli były wolne od błahych zauroczeń i miłostek, które i tak nie miałyby racji bytu. Gdy jej siostra czytała miłosne tomiki i oddawała się zakazanym fascynacjom, Evelyn wytrwale szlifowała swoje umiejętności lub chodziła własnymi drogami, samotnie zgłębiając interesujące tajemnice szkoły i jej okolic. Jej życie towarzyskie nie było szczególnie imponujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ograniczała się do grona innych szlachetnie urodzonych uczniów, rzadko nawiązując relacje z kimś spoza tego hermetycznego grona. Jeśli nawet ktoś zwracał na nią większą uwagę, nie zauważała tego.
Nagle jej spojrzenie jeszcze uważniej skupiło się na siostrze i chwytając ją lekko za dłonie, spojrzała jej prosto w oczy.
- Proszę, Estelle, powiedz, że nie łączy cię nic niestosownego z kimś... nieodpowiednim – powiedziała cicho, nie przestając się w nią wpatrywać w oczekiwaniu na odpowiedź.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]14.05.17 1:12
Nie rozumiała obaw Evelyn. Z jej punktu widzenia nie robiła nic złego, bo przecież nikt jeszcze nie został wydziedziczony za spacery, trzymanie się za ręce i czytanie sobie wzajemnie poezji z osobą o skażonej krwi. Jeśli jednak chodziło jej o bardziej intymne gesty, jak niewinne pocałunki, to najwidoczniej albo zbyt małym zaufaniem ją darzyła lub nie znała jej tak dobrze, jak myślała. Słysząc te głupie pytania, odsunęła się gwałtownie, spoglądając na siostrę spode łba.
- Za kogo ty mnie masz, Evelyn? - fuknęła oburzona, a jej dotychczas nieskazitelnie gładkie czoło ozdobiło kilka podłużnych zmarszczek. Poczuła się oburzona nie tyle poziomem zadawanych pytań, tylko faktem, że rodzona siostra miała jeszcze wątpliwości co do wyznawanych przez Estelle wartości. A liczyła się dla niej przede wszystkim rodzina i honor rodu, którego nie chciała splamić; tym bardziej nie chciała splamić swojego honoru, więc z pewnością nie posunęłaby się do niczego złego.
- Nie wiem jak jest urodzony, nie pytam o to każdej napotkanej osoby, droga siostro. Jeśli jednak tak dbasz o mój honor to wiedz, że nic nieodpowiedniego mnie z nim nie łączy. Chyba, że rozmowa i spędzanie czasu zakrawa już o łamanie zasad moralnych - nie chciała być niemiła i urazić siostry, lecz te emocje były w tej chwili silniejsze. Zapewne przeprosi ją później i obie zdążą zapomnieć o tym incydencie. Pewna rzecz nie dawała jej jednak spokoju, zmącając dobry humor.
- Chyba nie masz zamiaru mówić o tym rodzicom? - spytała nagle, stając przed Evelyn i spoglądając na nią z nieukrywaną wyższością. Nie była pewna czy siostra byłaby zdolna do takiego gestu; jeśli jednak by to uczyniła wiedziała tylko jedno - nie odezwałaby się już do niej, a tym bardziej nie podzieliłaby się z nią żadnymi sekretami. - Czy chociaż raz nie mogę być naprawdę szczęśliwa? Bez wścibskich oczu rodziny, nestora, znajomych, bez obaw, że moja krótka chwila szczęścia nie odwróci się przeciwko mnie? - wyciągnęła ciężką serię pytań. Obie doskonale wiedziały, że wolność, którą miały, była jedynie pozornym uczuciem, bo zawsze ktoś na nie patrzył i zawsze ktoś ich pilnował. Również zdawały sobie sprawę z tego, że najpewniej żadna z nich nie wyjdzie za mąż z miłości, dlatego też chociaż Estelle próbowała poznać smak tego uczucia.


better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]14.05.17 11:06
Evelyn była bardzo młoda, ale przez to tym bardziej patrzyła na tę sytuację w dość czarno-biały sposób. Zawsze wpajano jej, że szlachetna krew znaczy dużo więcej niż wszystkie inne i w związku z tym powinny utrzymywać zażyłości tylko z równymi sobie. Nie znaczyło to, że nienawidziła ludzi o nieczystej krwi. Byli jej całkowicie obojętni, dopóki nie zapominali o swoim miejscu w czarodziejskiej hierarchii. Nie było też nic złego w samym rozmawianiu z nimi czy prowadzeniu z nimi interesów, nawet sam ich ojciec czasami kupował ingrediencje od czarodziejów zaledwie półkrwi. Nie miała też w zwyczaju dręczyć szlam, wolała traktować je jak powietrze i w duchu wyrażać dezaprobatę dla obecnej w szkole równości. Evelyn nie wierzyła w równość i status krwi stanowił dla niej jedno z najważniejszych kryteriów, przez pryzmat których oceniała innych i to, czy stanowili dla niej odpowiednie towarzystwo, czy też nie. Zdrada krwi była zaś w jej oczach czymś absolutnie nagannym, a sami zdrajcy – czymś gorszym niż szlamy, dla których porzucali swój ród.
Ale inną rzeczą było rozmawianie z kimś, a inną potajemne schadzki i pozwalanie nieodpowiedniej osobie na poufałość. Reakcja siostry tylko utwierdziła ją w przekonaniu, że coś było na rzeczy, a wiadomo, młody umysł Evelyn zaczął dorabiać swoje teorie i wyobrażać sobie naprawdę różne sytuacje. Strach przed tym, że jakiś mieszaniec mamił jej siostrę i sprowadzał ją na złą drogę, przysłaniał jej zdrowy rozsądek i sama już nie wiedziała, ile z tych myśli było faktycznie popartych prawdą, a ile tylko doszukiwaniem się drugiego dna i nadinterpretowaniem sytuacji.
- A powinnaś pytać. I powinnaś zawsze pamiętać o tym, kim jesteś i ile znaczysz dla nas wszystkich. Dla mnie. Dla naszych braci i naszych rodziców – powiedziała, zadziornie unosząc podbródek. – Słyszałam, że to coś więcej niż rozmowy. Wolałabym się mylić, ale widzę, że niestety trafiłam w czuły punkt. – Gdyby chodziło tylko o zwykłe rozmowy, nie budziłoby to w niej takiego niepokoju. Może powinna bardziej ufać siostrze niż krążącym wśród dziewcząt od pewnego czasu plotkom, ale nie wybaczyłaby sobie, gdyby je zignorowała, a Estelle tymczasem przepadłaby całkowicie, omamiona przez przebiegłego półszlamę, bo to jego postrzegała za winnego całej sytuacji. Gdyby się okazało, że plotki nie miały nic wspólnego z prawdą, przeprosiłaby siostrę za podejrzenia i wszystko wróciłoby do normy, ale jej zachowanie mówiło wyraźnie, że to, co usłyszała, było prawdziwe. Jej siostrę łączyło coś więcej z kimś o nieodpowiednim pochodzeniu.
- Skończysz z tymi wygłupami – powiedziała z całą stanowczością, na jaką potrafiła się zdobyć. Estelle i tak prędzej czy później musiałaby zerwać tę znajomość. Nie mogło być inaczej, więc lepiej było zerwać ją szybko i w miarę bezboleśnie, niż karmić się złudzeniami i narażać na cierpienie. – A obiecuję, że wtedy nie powiem naszym rodzicom ani słowa. – Evelyn nie była złośliwa, naprawdę nie chciała sprowadzać na siostrę kłopotów. Skrzywdzenie jej było ostatnią rzeczą, której pragnęła, ale była gotowa powiadomić rodziców, gdyby Estelle nadal brnęła w zakazaną znajomość, gdyby pozwalała, by jej serce któregoś dnia naprawdę zaczęło bić dla mieszańca, który nigdy nie będzie jednym z nich, u którego boku czekałoby ją wyłącznie wyklęcie z rodu, nędza i brak perspektyw. Takie wizje roztaczano przed nimi w domu, mówiąc, co spotyka zdrajców, a Evelyn obiecywała sobie, że wolałaby spędzić resztę życia samotnie niż zdradzić w imię miłości. Która zresztą brzmiała abstrakcyjnie, bo jak niby pokochać kogoś, kto nie posiada stosownego nazwiska ani majątku? Absurd. Każda z nich pragnęła szczęścia, Evelyn także, ale czy Estelle naprawdę w ten sposób rozumiała to szczęście? Przecież ten osobnik mógł tylko ją skrzywdzić.
- W jaki sposób cię omamił, droga siostro? Prawił ci górnolotne frazesy z tych twoich romansideł i kusił wizją zakazanego szczęścia z dala od oczu rodziny? – zapytała, a spojrzenie jej niebieskich oczu było zaskakująco ponure, pozbawione zwykłego blasku. Zbyt mocno się martwiła, ale i frustrowała z powodu naiwności siostry.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]17.05.17 13:11
Cały dobry humor prysł, a każde kolejne słowa jej siostry przeszywały jej czaszkę na wskroś, co demonstrowała znudzonym grymasem. Nie rozumiała skąd wynikała ta dziwna zależność, że to Evelyn - ta młodsza - była rozsądniejsza od niej - tej starszej, która powinna być właśnie na jej miejscu, pilnować, żeby nie robiła głupot i nie skalała w żaden sposób dobrego imienia rodu. Czasami zresztą bywało to irytujące, kiedy podczas wspólnych pobytów domu znaczna część pochwał była kierowana pod adresem młodszej. Estelle tłumaczyła to sobie tym, że w dzieciństwie na tyle wygryzła ją z salonów, zbierając przy tym komplementy za nie dwie, że wreszcie los postanowił zwrócić się do jej siostry, nie do niej. Dla odmiany.
Nie wiedziała skąd ta cała afera. W końcu nie robiła nic złego i nic ponadto, co powiedziała. Spacerowała, czytała poezję i po prostu słuchała. Dotyk był ograniczony to nieśmiałego trzymania się za ręce i na gacie Merlina, nie posunęłaby się do niczego więcej! Nie chciała, a poza tym nie to było jej w głowie. Teraz już nie wiedziała co ma myśleć o całej sytuacji; nie słyszała żadnych plotek na swój temat, jednak zachowanie Evelyn wskazywało na to, że muszą być bardzo wyolbrzymione lub to reakcja jej siostry jest, jak zwykle, zbyt mocna. A może to jej chłopiec chodził i wygadywał głupoty? Jeśli miałaby spojrzeć na to wychodząc z siebie i stając obok, mogłaby przyjąć taką wersję - w końcu która szlama nie chwaliłaby się przebywaniem ze szlachcianką, która dodatkowo traktuje go normalnie?
- Cóż ci się dzisiaj stało, Eve? Co takiego usłyszałaś? Może skonfrontuj ze mną te brednie, zamiast urządzać mi tu wykłady umoralniające, bo jesteś powoli nie do zniesienia. Poza tym, łamiesz mi serce, siostrzyczko, nigdy nie posądziłabym cię o donoszenie na własne rodzeństwo. Może to ty powinnaś zastanowić się nad systemem wartości? - skrzyżowała ręce pod biustem, spoglądając na siostrę spod przymrużonych powiek. Szybko jednak odwróciła wzrok, zmęczona tą rozmową. Zresztą, odkąd zaczęły się kłócić czuła się dziwnie słabo, jakby za chwilę miała omdleć, ale zrzucała to na karb emocji. Przecież nic nie wiedziała jeszcze o swojej utajonej chorobie.
- Nic ci do tego. Zachowujesz się tak, jakby zaraz cały zamek miał runąć z powodu mojej znajomości - chciała sobie pójść, uciec, zamknąć się w swojej komnacie pod kocem, by przespać resztę dnia, tygodnia, życia. Jeśli tak miało wyglądać szczęście i wolność, to chyba wolała już nigdy go nie zaznać.



better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]19.05.17 10:48
Może to było zaskakujące, ale tak właśnie było. Młodsza z sióstr Slughorn częściej zyskiwała pochwały ze strony ojca i była tą bardziej rozważną, ale, jak było widać po jej obecnym zachowaniu, miała pewne skłonności do przesady. Sytuacja z Estelle i jej obiektem zainteresowania rzeczywiście rysowała jej się w głowie w bardzo czarno-białych barwach, choć powinna pokładać większe zaufanie w siostrze, która otrzymała dokładnie takie samo wychowanie i na pewno była świadoma konsekwencji swojego zachowania i tego, że sprawiłaby bliskim zawód.
Ale należało też nadmienić, że Evelyn nie wiedziała, jak dokładnie przedstawiała się sytuacja, i w jej wyobraźni podsycanej obawami o siostrę to wszystko wyglądało dużo gorzej. Zadziwiający był dla niej sam fakt, że siostra zaszczyciła taką uwagą kogoś o nieczystym pochodzeniu, a co dopiero pogłoski o tym, jakoby łączyło ich coś więcej niż tylko przelotne rozmowy na korytarzach.
- Jesteś moją siostrą, więc tak, bardzo mnie to interesuje. Znaczysz dla mnie zbyt wiele, bym mogła pozwolić, żeby ktoś taki jak on niszczył ci życie i narażał na kolejne nieprzyjemne pogłoski, które mogą dotrzeć do rodziców i bez mojego udziału, a ich trudniej będzie ci przekonać, że nic złego się nie dzieje – powiedziała cicho, starając się, żeby jej głos w żadnym momencie nie zadrżał. – Naprawdę nie rozumiem, jak mogłaś dać się tak omamić, ale obiecuję, że nie pozwolę, żeby cię skrzywdził, choćbym miała rzucić na niego jakąś paskudną klątwę. – Oczywiście nie uciekłaby się do bezpośrednich działań, a już na pewno nie takich mogących godzić w opinię jej i jej rodziny, ale mogła postraszyć siostrę i dać jej do myślenia. Należało też nadmienić, że piętnastoletnia Evelyn nie umiała rzucać paskudnych klątw i mogła o nich co najwyżej czytać w książkach, ale wśród normalnych zaklęć i eliksirów też nie brakowało takich, którymi można było dyskretnie uprzykrzyć komuś życie. – Takim jak oni nie można ufać, droga siostro. Na pewno pamiętasz, co mówił nam ojciec, zanim wyjechałyśmy do szkoły.
Rodzice zawsze przestrzegali je przed nieodpowiednim towarzystwem i złym wpływem rówieśników o nieczystej krwi. Estelle była taka naiwna, więc w tej sytuacji to Evelyn powinna zadbać o jej dobro i zatroszczyć się, by żaden półszlama nie naraził na szwank jej reputacji. Była gotowa sama rozwiązać tę sprawę i zadbać o to, by ów chłopiec nie zbliżał się więcej do jej siostry. Mogła nawet zaryzykować ewentualną kłótnię, bo wiedziała, że Estelle pewnego dnia podziękuje jej za to, że się wtrąciła i przywróciła jej zdrowy rozsądek, tym bardziej, że nie była tu jedyną osobą, za sprawą której pogłoski o jej „znajomości” mogły dotrzeć do ich rodziny. Skoro plotki krążyły wśród uczniów, ci pochodzący z brytyjskich rodów mogli zacząć je powtarzać i w kraju, być może w znacznie bardziej podkolorowanej wersji niż ta prawdziwa. Jej system wartości był jasny – rodzina i krew stały wyżej niż uczucia, szczególnie te niedozwolone, zresztą w jej przekonaniu Estelle tylko karmiła się złudzeniami szczęścia i nic poza tym.
Ciągle obserwowała siostrę, mimowolnie zauważając, że zrobiła się nieco bledsza, dlatego spuściła nieco z tonu, ale nie zamierzała ustąpić, póki Estelle nie przyzna jej racji.
- Żeby to była tylko zwykła znajomość... – westchnęła, zaciskając usta w wąską kreskę. – Ale sądząc po twojej reakcji, ty naprawdę uwierzyłaś, że ten... prostak może dać ci to szczęście, którego tak pragniesz? Przecież on nawet nie ma ci nic do zaoferowania.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]24.05.17 10:11
W gruncie rzeczy to Estelle nie wiedziała jeszcze jakiej krwi był ów chłopiec, jej słodki chłopiec, który zauroczył ją szybciej, niż zdążyła się tego dowiedzieć. Może był półwilem? Co prawda, było to możliwe, ale nie sądziła, że męscy potomkowie wil faktycznie istnieją wśród nich - musieliby mieć wyjątkowo dużo szczęścia, stojąc w kolejce po geny. A może ktoś podał jej amortencję? Takiej ewentualności również nie odrzucała, jednak jako obyty już alchemik umiała przecież odróżniać eliksiry i dziwne substancje, z którymi miało problem pół szkoły ubranej w błękitne mundurki. Wciąż jednak nie mogła zrozumieć problemu siostry; dalej nie zapytała jak sytuacja wygląda naprawdę, kierując się głupimi pogłoskami. Kto jak kto, ale akurat ona powinna wiedzieć, że osoby o ich statusie są narażone na plotki i bez zrobienia czegoś nieodpowiedniego, zwłaszcza, że w szkole mogła policzyć na palcach obu dłoni dzieci ze szlacheckich rodów.
- Wciąż nie powiedziałaś, co usłyszałaś - może gdyby dowiedziała się co i kto właściwie mówi, sama poszłaby po rozum do głowy i zerwałaby tę znajomość bez interwencji młodszej siostry. Estelle raczej stroniła od wsłuchiwania się w plotki na korytarzach szkolnych uznając, że nie są jej potrzebne do szczęścia, ani tym bardziej do życia; miała o wiele więcej frapujących zajęć, niż obgadywanie dziewcząt i przez to miewała pewne problemy w relacjach międzyludzkich. Uchodziła za wyniosłą piękność, która mieszała innych z błotem, choć i to było krzywdzącą opinią w jej odczuciu. Może ktoś postanowił zrobić sobie głupi żart z chłopcem o nieczystej krwi? Przestała odrzucać takie ewentualności, a rozmowa ta zmęczyła ją jeszcze bardziej. Usiadła na murku, łapiąc się dłońmi jego krawędzi.
- Nie oceniaj wszystkich jedną miarą, Eve, bo kiedyś może zemścić się to na tobie - skarciła ją; nie lubiła myślenia w tak wydumany sposób: to, że były arystokratkami czyniło je lepszymi tylko od strony dorobku życiowego i niczego więcej. Nie mogły robić tego, co chciały; nie mogły spotykać się z tym, z kim chciały, a do tego nigdy nie zaznały uczucia wolności, przebywając cały czas pod obserwacją guwernantek, skrzatów i rodziny. Zawsze. Starsza z sióstr dusiła się, mając tę świadomość, ale nie mogła nic z tym zrobić - wiedziała jaka jest jej powinność, krzywdząca powinność zresztą. Buntowała się cała jej istota, gdy wiedziała, że musi być dobrą matką, żoną i panią domu, kiedy miała świadomość, że jest tylko produktem na rynku kobiet, przekazanym z rąk ojca do rąk męża. I niesamowicie denerwowało ją to, jak mężczyźni traktowali kobiety, a raczej to, co myśleli na ich temat. Słabe istoty, głupsze od nich... wyuczona konieczność do trzymania języka za zębami sprawiała, że jeszcze nie zaczęła udowadniać męskiego braku rozumu panom, z którymi spotykała się na tych durnych salonach, które po wielu latach stały się nieznośne jak wbita w palec drzazga. - Być może uwierzyłam, cóż z tego? Obie wiemy, że nigdy nie będziemy prawdziwe szczęśliwie i ty, kochana siostro, przestań być tak naiwna w swoim myśleniu. Kiedy ojciec wyda cię za mąż może się okazać, że wcale nie kierował się twoim dobrem, a interesami. Na tym polu, Evelyn, jesteś tylko kartą przetargową i niczym więcej. Bo tak, jesteś tylko przedmiotem, a córką w drugiej kolejności, czy ci się to podoba, czy nie - powiedziała bez cienia zażenowania i krępacji coś, co już dawno chciała z siebie wyrzucić. Wiedziała, że spotka się ze sprzeciwem ze strony siostry, bądź wyuczonym przemilczeniem tematu i nie sądziła nawet, że jej słowa w ogóle do niej trafią. Kochała ją z całego serca, lecz fakt, że jest tak spolegliwa wobec rodziców był po prostu smutny.



better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]26.05.17 0:48
Evelyn rzadko interesowała się plotkami i nie była z nimi na bieżąco. Tych o siostrze nie potrafiła jednak ignorować, bo choć z jednej strony to mogło wydawać się niedorzeczne, z drugiej jakiś złośliwy głosik odzywał się w jej głowie, szepcząc gorzkie wizje o siostrze omotanej przez niegodnego jej uwagi chłopaka, o pogorszeniu się jej relacji z samą Evelyn i resztą rodu. Coś takiego mogłoby mieć bardzo zły wpływ na relacje, gdyby zaszło zbyt daleko, więc Evelyn, mając jak najlepsze zamiary ratowania siostry przed popełnieniem błędy, próbowała do niej dotrzeć.
- Słyszałam wystarczająco. O tobie i tym... mieszańcu, z którym podobno spędzasz bardzo dużo czasu i to nie w celu zwykłej rozmowy. Z którym... udajesz się na potajemne schadzki – powiedziała, nerwowo zaciskając usteczka, a w jej oczach płonął iście młodzieńczy fanatyzm i wiara w poglądy wpojone przez ród. – Och, siostro, tak chciałabym usłyszeć, że to nieprawda i że nic bliskiego was nie łączy, ale czy gdyby te pogłoski nie zawierały ziarna prawdy, to czy w ogóle doszłoby między nami do takiej wymiany zdań?
Evelyn była pewna, że w takim przypadku Estelle nie zachowywałaby się w taki sposób, ale to jej postawa i uparte odwracanie kota ogonem wzbudziły największą podejrzliwość młodszej z dziewcząt.
Być może miał przyjść czas, kiedy spojrzy na całą sprawę rozsądniej, kiedy już ochłonie i nie pozwoli, by władzę nad nią przejmowały emocje. Była jednak bardzo młoda, a wartości wpojone przez ród stanowiły dla niej niemalże świętość. Była dumna z powodu swojej szlachetnej krwi i wspaniałego pochodzenia, czuła, że to czyni ją lepszą od tych, którzy nie mogli się tym poszczycić i gardziła ideami równości bez względu na krew. Unikanie mugolaków było dla niej czymś naturalnym, podobnie jak obowiązki, które wynikały z wysokiego urodzenia. Wiedziała, że w przyszłości czeka ją życie damy, że pewnego dnia miała wyjść za mąż i wydać na świat szlachetne potomstwo. Mimo to nie czuła się głupsza, nie chciała być wyłącznie ozdobą męża, a pragnęła także realizować się w alchemii, pielęgnować rodowe dziedzictwo Slughornów. Miała wysokie ambicje i z pewnością nie była głupia, czego była doskonale świadoma. Z alchemią radziła sobie lepiej niż niejeden mężczyzna.
- Ufam naszemu ojcu i wierzę, że pragnie naszego dobra. Dba o nas... i nie pozwoli, żebyśmy zmarnowały życie – zaperzyła się, gdy tylko Estelle zaczęła swój wywód, choć poczuła nieprzyjemny chłód, słysząc jej słowa. Oczywiście była świadoma tego wszystkiego, ale na co dzień nie chciała o tym myśleć, wolała wierzyć, że znaczyła dla rodziców coś więcej, że nie była wyłącznie przedmiotem, który należało oddać dla korzyści w układach rodowych. Ojciec dbał o jej wiedzę, chciał, żeby po skończeniu Beauxbatons szkoliła się dalej w zakresie alchemii. Zredukowanie jej do roli ozdoby uważał za ogromne marnotrawstwo jej potencjału. Nie chciał, żeby była głupiutką gąską, której zadaniem było tylko ładnie wyglądać. – Ale wolę być kartą przetargową niż zdrajcą. Żadne niedorzeczne... miłostki nie są warte poświęcenia relacji z tymi, którzy są nam najbliżsi i robią to wszystko dla naszego dobra. Ja... martwię się o ciebie, Estelle! Boję się... że zrobisz coś, czego będziesz potem żałować.
Może była naiwna, ale takie myślenie wpajano jej od urodzenia i nie miała powodu, żeby kwestionować słowa rodziców, bo jak dotąd nigdy nie czuła się nimi skrzywdzona. Może tylko w dzieciństwie zdarzało jej się cierpieć, gdy pewnych rzeczy nie wypadało robić. Ale nigdy nie tęskniła za możliwością poznania mugolskiego świata czy za niestosownymi znajomościami, bo w zupełności wystarczało jej to towarzystwo, w którym się obracała. Najwyraźniej Estelle miała inne potrzeby, może łaknęła czegoś zakazanego, może chciała przeżyć coś, zanim ukończy szkołę i dopadną ją dorosłe obowiązki. Nie wiadomo. Możliwe nawet, że ich kłótnia była zupełnie niepotrzebna. Może miał przyjść czas, kiedy Evelyn pożałuje swojej napastliwości i wyrzutów, tego, jak pochopnie oskarżyła siostrę o zrobienie czegoś sprzecznego z wpojonymi im wartościami. Estelle była dla niej jedną z najbliższych osób i Evelyn zależało na niej oraz na ich dobrych relacjach.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]31.05.17 9:59
Kochała siostrę ponad wszystko, tak, jak i swoją rodzinę. Ale pokochała też uczucie wolności, niekoniecznie tej pozornej, zapewnianej jej od dziecka. A jednak jako arystokratka z szanującego się rodu nosiła ogromne brzemię - którym było nazwisko i płynąca w jej żyłach krew - w związku z czym prawdziwa wolność nie miała u niej racji bytu.
Nie wiedziała też, czy czuła teraz złość, czy rozczarowanie postawą Evelyn, która zdawała się jej dalej nie wierzyć - w końcu słowo ludzi, z pewnością nie życzących im dobrze, było ważniejsze, niż słowo jej, siostry z krwi i kości. A ta desperacka groźba o doniesieniu rodzicom? Potrafiłaby ugłaskać matkę, która później przekonałaby ojca, że nie ma się czego obawiać. Wznosząc oczy ku niebu, Estelle wreszcie wstała, ruchem dłoni strzepując niewidzialne pyłki i wygładzając materiał sukni.
- Zawiodła mnie twoja postawa, Evelyn - nie była niemiła; było jej po prostu przykro, że siostra nie brała pod uwagę jej punktu widzenia, jej słów, a przecież jako osoba, której dotyczył ten spór, wiedziała chyba najlepiej czy do czegoś doszło, czy nie. I mogłaby przysiąc na głowę ojca, że poza czytaniem tej piekielnej poezji nie doszło między nimi do niczego, co mogłoby splamić dobre imię rodziny.
Tak jak się spodziewała, siostra niewiele zrobiła sobie z okrutnej prawdy i tego kim tak naprawdę jest w tej rodzinie. Unosząc wymownie brwi, dała jej do zrozumienia, że z takim podejściem nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia, o ile ono w ogóle istniało. Myślenie, które wpajano im od dziecka było w pełni zamierzone, przesądzające o ich losie i swoją drogą, było bardzo manipulatorskie. Ślepa wiara w miłość rodziców, dobro, które chcieli im zapewnić, miała odciągać je od tego typu sytuacji, ale coś czego im nie zapewniono było uczucie wolności, niekontrolowanej swobody. Być może gdyby chociaż raz go zaznała, teraz nie miałaby skłonności w upatrywaniu sobie synonimu wolności jako chłopca z brzydką krwią.
- Nie musisz się o mnie martwić. Mam swój rozum, ale najwidoczniej zdążyłaś o tym zapomnieć, wierząc plotkom, aniżeli mnie - nie miała ochoty na tę rozmowę. W gruncie rzeczy nie miała już ochoty na nic, czując jak w jej serce wbija się cierń, zaciskając obręczą wokół ów narządu.
Spojrzała nań ostatni raz, by wreszcie odwrócić się na pięcie i skierować kroki do swojej sypialni, której nie opuściła do następnego poranka. Z chłopcem naturalnie przestała się spotykać, wypłakując rzewne łzy w poduszkę, ale wiedziała, że prędzej czy później i tak musiałaby to uczynić. Musiała po prostu dojrzeć do tej decyzji sama, bo przyśpieszony przez Evelyn proces zadał jej więcej bólu, niż samodzielna decyzja, ale i o tym nie poinformowała nikogo. Grała dobrą minę do złej gry, jak zwykle. W końcu, tego ich uczono.



better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4587-estelle-slughorn-budowa#98562 https://www.morsmordre.net/t4635-volare https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t4632-estelle-slughorn
Re: Siostrzane rozmowy, 1948/1949 [odnośnik]31.05.17 18:08
Evelyn była świadoma z tego, jak wielką odpowiedzialność niosło ze sobą ich pochodzenie i że niestety wykluczało ono szczęście i wolność w rozumieniu Estelle. Nie będą mogły samodzielnie wybrać osób, z którymi spędzą życie – chyba że szczęśliwym trafem obiekt ich uczuć miałby szlachetną krew i pochodziłby z rodu, który nie był wrogi Slughornom. Wtedy istniałaby szansa, że ojciec przychyliłby się do ich prośby i zezwolił na zaręczyny. Evelyn jednak, jak przystało na młódkę od dziecka wychowywaną w takich a nie innych poglądach i nie znającą niczego innego, pokładała zaufanie w rodzicach i tym, że nie chcieli ich krzywdy. Nie miała powodu, żeby im nie wierzyć, ojciec zawsze był dla niej wzorem do naśladowania. Nie były też nigdy uciskane przez rodziców; miały możliwość szukania i rozwijania własnych zainteresowań (pod warunkiem, że nie byłoby to nic związanego z mugolami), dostawały wszystko, czego tylko chciały i nie były ograniczone wyłącznie do salonowych pomieszczeń. Dla Evelyn szczęściem była możliwość spędzania czasu z bliskimi lub samotnie, jeśli miała taką wolę, a także możliwość nauki i rozwijania się. Czuła się wolna, spacerując po lesie i zbierając składniki, przemykając między drzewami na końskim grzbiecie czy wędrując w odmęty piwnic lub strychu i poszukując tam skarbów przeszłości. Żeby czuć się wolną, nie potrzebowała nikogo o nieczystej krwi. Nie potrzebowała wzniosłych uczuć, bo nie była romantyczką i nie wzruszały jej wierszydła ani słodkie słówka. Nawet jeśli ta wolność była tylko pozorna, bo na końcu zawsze czekała rodzina i obowiązki, nie czuła się osobą nieszczęśliwą, nie chciała widzieć prętów złotej klatki, w której tkwiła; ta od urodzenia była dla niej elementem otoczenia, czymś naturalnym i oczywistym.
Nie ulegało wątpliwości, że ona i Estelle patrzyły na niektóre rzeczy inaczej. Mimo zaledwie roku różnicy wieku, charakterami różniły się dość mocno. Najwyraźniej też miały inne oczekiwania od życia, skoro w ogóle doszło do takiej sytuacji jak obecna. Cała rozmowa potoczyła się fatalnie, ale nie brakło w tym też winy Evelyn. Patrzyła w ciszy, jak jej siostra odwraca się i odchodzi po ostatnich gorzkich słowach. Odprowadzała ją wzrokiem, ale nie podążyła za nią, postanawiając dać jej czas. Obie potrzebowały go, żeby ochłonąć i przemyśleć sobie wszystko. Evelyn wybrała się więc na samotny spacer po błoniach, wracając do zamku dopiero, gdy zaszło słońce. Przez kilka dni unikała siostry, mając wrażenie, że ta nie wydawała się zbyt szczęśliwa; Evelyn wiedziała jednak, że pewnego dnia pogodzi się z tym, co i tak musiałaby zrobić, bo przecież bliskość z chłopcem o brudnej krwi nie miałaby racji bytu. Nie w ich świecie. Kilka dni po całej sytuacji przeprosiła ją; zależało jej w końcu na tym, by odbudować ich siostrzane porozumienie zapewne nadwątlone przez rozmowę na błoniach i sztywną postawę Evelyn.

| zt. x 2




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Siostrzane rozmowy, 1948/1949
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach