Wydarzenia


Ekipa forum
Złota Wieża
AutorWiadomość
Złota Wieża [odnośnik]14.03.17 18:42
First topic message reminder :

Złota Wieża

Nieużywana, duża, opuszczona wieża w Hogwarcie; kiedyś odbywały się w niej zajęcia z astronomii, lecz trzy dekady temu przeniesiono je w inne miejsce, po odremontowaniu drugiej strony zamku - ze względu na widoczność księżyca. Swoją nazwę zawdzięcza wyglądowi zewnętrznemu, jej ścianki są żółtawej barwy, a w oknach mienią się złotawe witraże, doskonale widoczne, kiedy zapewne jakiś duch, Irytek, zabawia się w jej wnętrzu. Wieża nie zawsze jest widoczna: uczniowie mówią, że znika sama z siebie, nauczyciele podejrzewają, że jest ukrywana.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Złota Wieża - Page 20 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Złota Wieża [odnośnik]03.08.17 10:40
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że gdy do jej ciała doszedł koszmar, nie myślała o tym, co zostawia. Wtedy było tu i terazteraz ogień gryzł ostrymi zębiskami jej skórę, tu deski trzeszczały pod jej stopami, gdy próbowała biec. Nie zdawała sobie sprawy, że jeśli odejdzie, ktoś po niej zapłacze. Nie widziała twarzy tych, których trzymała w ciepłych otulinach swojego serca. Nie widziała twarzy Herewarda, a przecież razem dokonali tak wielu kroków, przez tak wiele razem przeszli. Nie widziała twarzy matki, z którą odzyskała tak dobry kontakt. Twarzy Neali, która nabierała charakteru prawdziwej Weasleyówny z dnia na dzień coraz bardziej. Twarzy Garretta, Brendana, Alana, Justine. Nie widziała nikogo. Była w tym wszystkim sama – samotna w tym szpecącym psychikę bólu, który rozrywał jej skórę.
A teraz?
Teraz widziała wszystko wyraźnie. Niedotleniony organizm domagał się substytutu budulca, którym do tej pory operował, i zsyłał do jej umysłu niepokojąco wyraźne obrazy. Jego i jej jasne oczy, uśmiech, głos, uścisk dłoni, skóra przetkana wyraźnymi, fioletowawo-zielonymi żyłkami, w których płynęła cenna krew. Te drobne szczegóły teraz oddalone były od niej o nieokreśloną ilość kilometrów, nie mogła ich dotknąć choćby po raz ostatni. Jedyną machinerią, która teraz pozwalała jej trzymać przy sobie te resztki jestestwa, była wyobraźnia.
Wszystko w niej zadrżało gwałtownie, gdy usłyszała odgłos upadku.
J… Just? – stęknęła cicho, szukając w odmętach czerni jej oddechu, głosu, szelestu ruchów. Gdy pojedyncze tony dotarły do jej uszu, zacisnęła zęby.
Justine ewidentnie chciała się podnieść i znaleźć drogę wyjścia. Upadek sugerował brak sił. Była wycieńczona, oczywiście, że była wycieńczona. Otworzyła usta, żeby znowu coś powiedzieć, choćby wyszeptać, ale zgłoski utknęły jej w gardle, stłamszone potrzebą pobierania kolejnych oddechów. Wzięcie głębszego wdechu graniczyło z cudem, a za każdym razem, kiedy próbowała jednak ten cud osiągnąć, płuca odpowiadały okrutnym bólem, jakby wbijały się w nie tysiące szpilek. Białka poruszały się pod przymkniętymi powiekami, szukały cieni, konturów, zarysów postaci.
I zobaczyły je na jedną chwilę, kiedy nagle drzwi do celi otworzyły się i do środka wpełzło światło. Jęknęła przeciągle, zaciskając powieki do granic możliwości, mimowolnie formując z dłoni pięść. Głowa otworzyła się nowym bólem, głosy i obce kroki rozbrzmiały w niej bolesnym echem, nie brzmiały znajomo, brzmiały ostro i agresywnie, i za chwilę usłyszała kolejny dźwięk. Zadudnił między ścianami, potoczył się następnym upadkiem po podłodze. Zmusiła powieki do uniesienia się. Obraz był zamazany, ale w kształcie plam rozpoznała ruch – ruch, który podążał w stronę wyjścia z celi.
N… nie! Zostaw… zostawcie… ją! – zaczęła się w panice dławić swoim własnym oddechem. Ruszyła dłonią, potem nogą, jakby chciała się podnieść i zmusić ich do zostawienia Justine, ale ból przeszedł prądem po całym jej ciele i upadła z powrotem na zimną, kamienną podłogę.
Wróciła do punktu wyjścia. Odpłynęła, by za chwilę znów złapać świadomość za rąbek jej szaty i zmusić płuca do współpracy. Nie była w stanie nic zrobić. Mogła tylko leżeć jak cholerna szmaciana lalka i absolutnie nic nie mogła zrobić, kiedy zabierali Tonks. Beznadzieja wycisnęła łzy z jej oczy, z gardła wydarł się zduszony krzyk.
Była wściekła. Ale przede wszystkim – była całkiem bezradna.


Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że

Nasze serca świecą w mroku

Eileen Bartius
Eileen Bartius
Zawód : Magibotanik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
didn't i show i cared?
i do
oh, i do

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Złota Wieża - Page 20 1hKUbRW
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1515-eileen-wilde https://www.morsmordre.net/t1553-krolicza-poczta#14938 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t3930-skrytka-bankowa-nr-429#74545 https://www.morsmordre.net/t1578-eileen-wilde#15736
Re: Złota Wieża [odnośnik]03.08.17 22:14
Świadomość istnienia jest bolesna. Nie tylko w czysto filozoficznej, metafizycznej sferze, ale właśnie teraz w momencie gdy czuję każdy mięsień, gdy do ramion przylgnęło mi otępienie i zmęczenie. Jestem wykończona. Nie wiem już co trawi mój żołądek, prawdopodobnie pożera sam siebie dokonując własnego unicestwienia. Już nie burczy mi w brzuchu, panuje tam czarna okrutnie wielka dziura wyjąca w rozpaczy, pożerająca wszystko co spotka na swej drodze.
Wyżej, pomiędzy żebrami, ciężko obija się serce. Zdaje mi się, że ono jedno jeszcze ostatkami sił trzyma się nadziei i tylko dzięki niemu jestem w stanie jeszcze podejmować próby. Dłonie z wysiłkiem przesuwają się milimetrami do przodu pociągając za sobą ciało w równie powolnym tempie. Nie ważne, jak szybko – ważne, że w ogóle. A przynajmniej tak właśnie zdaje mi się w tej chwili. Ciągle na przód, choćbym miała czołgać się ostatkami sił.
Drzwi otworzyły się przeraźliwie głośno – a może tylko mnie takim wydawał się ten dźwięk. W otaczającej nas cichy każdy szept był donośnie wyraźny. Światło wlało się do środka zmuszając mnie do zmrużenia oczu, ale dostrzegłam coś jeszcze – ścianę do której zmierzałam, miejsce do którego zabrakło mi tak niewiele. Gdybym tylko miała więcej czasu…
Ale nie miałam go, strażnik z różdżką w dłoni był zwiastunem nadchodzącej niewiadomej. Czy przyszli nas już zabić? Uczynić ten ostatni zbytek łaski, czy może przeciągną naszą niedolę i kolejne minuty, godziny, dni…?
Spróbowałam się dźwignąć. Podnieść. Spojrzeć im prosto w twarz, w oczy, unosząc podbródek. Ale w zabrakło mi sił. Dłonie zadrżały w łokciach odmawiając. Poddając ostatni bastion. Słowa ugrzęzły w gardle nie wypuszczając na zewnątrz nawet jednej zgłoski. Przed oczami jeszcze raz pojawiło się jego spojrzenie. W moich tęczówkach tańczył jedynie spokój i żal. Smutek, że zostawiam cię samą, Wilde.
Potem była już tylko ciemność.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Złota Wieża - Page 20 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Złota Wieża [odnośnik]21.08.20 10:41
teoria panmagiczna13 lipca
Wejście do Złotej Wieży po wydarzeniach się w niej rozgrywających i ludziach, którzy w niej zginęli, nie było łatwe. Tablica pamiątkowa pojawiła się zgodnie z prośbą, jednak nie mogła zmienić faktu tego, co się tam wydarzyło. Vane nie był w stanie sobie przypomnieć, gdzie dokładnie znajdował się, gdy ta część Hogwartu świadkowała horrorowi, jednak doskonale pamiętał pogrzeby poległych tamtej nocy uczniów. Zapłakane matki, zrozpaczonych ojców, dyrektora Dippeta, który w ciszy kontemplował i upamiętniał poległych. Śmierć dziecka zawsze była tragedią i w całej szkole można było wyczuć ciężkie nastroje. Od tamtych dni minęło półtora roku, a jednak wciąż nie było prosto przełamać wiszące w powietrzu napięcie i przejmującą aurę. Astronom nie pojawiał się w Złotej Wieży od tamtej pory i przerwanie głuchej ciszy dźwiękiem otwieranej, metalowej bramy, równało się niejako z wkroczeniem na ziemię zakazaną. A jednak w zbiorach zgromadzonych właśnie w dawnej wieży przeznaczonej astronomom do prowadzenia zajęć znajdowały się materiały, których potrzebował. Tym razem nie zabrał ze sobą uczniów, bo ta wyprawa byłaby jak wyjście na cmentarz - i tak też poniekąd czuł się sam nauczyciel.
- I w lochach bywa weselej. - Głos za plecami Jaydena przerwał milczenie, a duch wyminął czarodzieja, by jako pierwszy przekroczyć granicę opuszczonej wieży. Patrząc na okrwawionego i zakutego w łańcuchy mieszkańca zamku, astronom uśmiechnął się blado. Jego towarzystwo w jakimś stopniu pomagało i - co ironiczne - ożywiało to miejsce, a nie spodziewał się, że sam Krwawy Baron uzna Złotą Wieżę za pozbawioną życia. Czy to coś oznaczało? Obecność jednego z duchów rezydentów nie była bezpodstawna. Poprosił go wszak, żeby ten towarzyszył mu, wspomagając nie tylko wiedzą, lecz przy okazji trzymał na dystans mieszkającego w porzuconych murach Irytka. Ostatnie czego potrzebował teraz profesor, to płatającego figle poltergeista. Na szczęście nigdy nie miał zatargów z duchem opiekuńczym Slytherinu, mimo że idea domu węża opierała się na czystości krwi, a nauczyciel wspierał uczniów wszelkiego statusu. Baron jednak bardziej od obrażania się na personel, chciał pilnować zamku, dlatego przystał na propozycję astronoma - oczywiście z cierpiętniczą miną. Nauczyciel zostawił więc dzieci pod opieką pozostałych duchów i wyruszył, by przeczesywać zawartość Złotej Wieży. Musiał wszak znaleźć książki, które miały pogrupowane od A do Z meteoryty razem z opisami oraz pochodzeniem. Odszukanie lektur przy pomocy ducha, który spędzał wieki na pałętaniu się po zamku nie było trudne - trudniejsze było wybranie odpowiedniej grupy pozaziemskich skał. Siadając przy jednym z zakurzonych stołów, Vane wyciągnął przyrządy astronomiczne, kilka z meteorytów z własnej kolekcji oraz odpowiednie dzieła. Nie interesowała go segregacja z uwagi na fizyczne aspekty - kamienne, żelazno-kamienne i same żelazne mogły znaleźć się na liście kandydatów. To było bez znaczenia. Ciekawsze były podziały ze względu na występowanie chondr oraz ze względu na stopień i charakter ewolucji, jaką przeszło ciało macierzyste meteoroidu. To właśnie w tych grupach Jay mógł odrzucić z miejsca achondryty, czyli meteoryty zróżnicowane, których stopiona materia ciała macierzystego podlegała procesowi dyferencjacji przed jej krystalizacją. Wszak zmieniona, zniszczona warunkami atmosferycznymi i podróżą w kosmosie istota nie mogła przenosić nienaruszonego serca oraz interesujących go pierwiastków. Sam nie wiedział, czy homoiomerie w ogóle można było zaklasyfikować jako żywe. Były... Inne. Jak cała magia różniła się od tego, co znane było człowiekowi. Ani żywa, ani martwa. Czysty byt, energia i siła. Mimo to całkowicie zniszczone meteoryty nigdy nie znajdowały się w centrum zainteresowania starożytnych, a karty historii milczały w tym zakresie. Nawet Wieża Astrologów nie interesowała się udostępnianiem zdewastowanych meteorytów, uznając je za nieprzydatne. Czyli te na pewno odrzucał. Pozostawała mu więc do rozpracowania kwestia pierwotnych skał. Prymitywnych i niezmienionych.

|astronomia + przyrządy astronomiczne
|zt


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Złota Wieża [odnośnik]21.08.20 10:41
The member 'Jayden Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 31
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Złota Wieża - Page 20 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Złota Wieża [odnośnik]21.08.20 14:06
teoria panmagiczna14 lipca
Przyjście w to miejsce z Krwawym Baronem było dobrym rozwiązaniem. Po Irytku nie było śladu, a profesor mógł spędzać całe godziny na przeglądaniu odpowiednich materiałów, dlatego już następnego dnia powtórzył ów proces, chociaż duch Slytherinu wydawał się mniej obrażony. Zupełnie jakby zaintrygowało go miejsce, w którym byli i tym razem to Jayden musiał dotrzymywać kroku płynącej z przodu zjawie, a nie na odwrót. Złota Wieża wciąż świeciła pustkami, jednak była mniej... Straszna niż wcześniej, chociaż to wrażenie wcale nie było drastycznie mniejsze. Dalej przerażała, powodując na plecach nieprzyjemne dreszcze wstydu oraz słabości. Mogli tego uniknąć... Wszyscy. Mimo to nic nie zatrzymywało astronoma, który usiadł dokładnie w tym samym - mniej już zakurzonym - miejscu i otworzył ponownie encyklopedię ciał niebieskich, żeby wrócić do klasyfikowania. Wiedział, że był blisko ukończenia tego etapu i wkrótce miał tylko czekać na potwierdzenie od Kaia, Roselyn i pozostałej dwójki włączonych w projekt. Na ten moment jednak musiał skupić się na swojej części i właśnie to też zamierzał zrobić. Odetchnął i wrócił do kartkowania wcześniejszych etapów. Po odrzuceniu wszelkiej maści meteorytów zróżnicowanych astronom skupił się na prymitywnych. Miał do wyboru dwie opcje w granicach ów podziału - chondyryty, których ciało macierzyste nie doznało topnienia oraz achondryty pierwotne, których stopiona materia nie uległa przed krystalizacją różnicowania się elementów całości. Czytając dokładniejszy opis pierwszych, wypisywał najważniejsze informacje i równocześnie porównywał z własnymi notatkami z poszukiwań. Musiał to w końcu określić. Chondryty jednak wydawały się najlepiej dopasowane pod względem jego oczekiwań - ich ciała macierzyste doznawały wszak tylko niewielkich zmian i zachowały swój pierwotny skład i budowę. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że były najbliżej swojej macierzystej planety, komety czy innego obiektu, którego elementami były. Ich serca pozostawały nienaruszone. Zresztą proces zachodzący na ich powierzchni jedynie utrwalił wnętrze, zabezpieczając je w nieprzepuszczalnej puszcze - skały poddane były tylko lekkiemu ogrzaniu bez topnienia, które doprowadziło do ich scementowania i częściowej rekrystalizacji. Skład chemiczny chondrytów przypominał zresztą skład atmosfery Słońca z wyłączeniem najlżejszych pierwiastków i gazów szlachetnych, co tym bardziej było plusem. Najbliższa Ziemi gwiazda była wszak sama w sobie wielką potęgą, siłą, nic więc dziwnego, że meteoryty podobne budową mogły przenosić równie niesamowite składniki. I chociaż Jayden miał już swoich faworytów, zaznajomił się z pozostałą grupą. Czytając o achondrytach pierwotnych, wiedział już, że nie miały one brać udziału w jego projekcie i nie zajmowały profesora najmocniej. Najważniejsze, że miał już swój typ, dlatego nawet nie rozglądał się za kandydatami obszerniej. Pozostawało jeszcze sprawdzenie kalendarza oraz map nieba, które miał przy sobie - z pomocą Barona uprzątnął swoje biurko, wzniecając przy tym górę kurzu, jednak nie przejmował się tym nazbyt. Nawet kaszel nie mógł powstrzymać prawdziwego naukowca. Zerkając na daty, widział, że najbliższymi rojami meteorytów miały być pod koniec lipca południowe delta Akwarydy oraz alfa Kaprikornidy. Uwagę profesora jednak przyciągnęły Perseidy z połowy sierpnia. Do tego czasu jego współpracownicy powinni mieć raczej wszystkie teoretyczne zagadnienia opracowane, a do tego sporym prawdopodobieństwem byłoby trafienie na rumurutit lub kakangarit. Oba typy były niesamowicie rzadkimi oraz tajemniczymi typami meteorytów. Ciało macierzyste pierwszych wciąż było nieznane, ale musiało mieć bardzo burzliwą historię wielokrotnych zderzeń. Natomiast drugie pochodziły z małego, prymitywnego ciała macierzystego – jeszcze niezidentyfikowanego. Czy możliwe więc, że mogły przynieść ze sobą magię z odległych zakątków galaktyki? Jayden musiał się temu przyjrzeć, dlatego zaznaczył sobie sierpień jako miesiąc na zbieranie opadów z nieba.

|astronomia + przyrządy astronomiczne
|zt


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Złota Wieża [odnośnik]21.08.20 14:06
The member 'Jayden Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 66
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Złota Wieża - Page 20 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 20 z 20 Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20

Złota Wieża
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach