Wydarzenia


Ekipa forum
Alan Bennett
AutorWiadomość
Alan Bennett [odnośnik]31.12.16 4:19
| 8 kwietnia

Tego kwietniowego wieczoru Bathilda zajmowała się generalnymi porządkami w salonie kwatery. Stała na środku pomieszczenia, z zaangażowaniem wymachując różdżką - wokół niej tańczyły miotły, mopy, wiadra wypełnione wodą oraz zmiotki i szufelki. Kurz wirował w powietrzu, lecz tylko po to, aby wkrótce zniknąć; w powietrzu błyskało Evanesco, a po powierzchni mebli sunęły promienie rzucanego zaklęcia Chłoszczyść.
- Wejdź, mój drogi! - zakrzyknęła starsza kobieta z dużą dozą troski, dostrzegając w progu przybyłego Alana. Kolejnym machnięciem różdżki odgoniła wszystkie sprzęty i przywołała dzbanek herbaty, który zakręcił się w powietrzu, zanim wylądował na blacie drewnianego stolika. - Spocznij na kanapie, masz ochotę na ciasteczko? - spytała jeszcze, zanim sama opadła na swój nieodłączny fotel i sięgnęła po porcelanową filiżankę.
Na chwilę zawiesiła spojrzenie na Alanie i wysłała mu ciepły uśmiech, zanim zaczęła mówić.
- Obiło mi się o uszy, że wyśmienity z ciebie uzdrowiciel, mój drogi - powiedziała lekko, brzmiąc jak przemiła sąsiadka w trakcie coniedzielnych ploteczek i pogaduszek o życiu oraz śmierci. Wzięła łyk herbaty, przyjrzała mu się raz jeszcze i wesoły ognik kryjący się w jej oku zgasł. Nagle stała się smutniejsza, cicho, z przejęciem westchnęła. - Jesteś naprawdę dzielnym, wartościowym człowiekiem, Alanie. Dostrzegam twoje zaangażowanie, twoją chęć działania, chęć... czy to może chęć odkupienia za to, że przez ostatnie miesiące spychałeś interesy Zakonu na drugi plan? Nie pozwól, żeby sparaliżowały cię wyrzuty sumienia. Popełniłeś błąd, wycofując się, tracąc zaangażowanie, wolę walki, ale liczy się to, że teraz powróciłeś, znów gotów sprzeciwić się złu. Doceniam to, naprawdę doceniam, ale jednocześnie... och, Alanie, pozwolę sobie na chwilę szczerości. Mam nadzieję, że zrozumiesz moje wątpliwości. Jakkolwiek odważnym i zapartym w boju, jesteś wciąż uzdrowicielem: uzdrowicielem, który nie jest gotów na prowadzenie batalii w pierwszej linii. Oprócz zaangażowania potrzebujesz praktyki, podszkolenia umiejętności. Wierzę, że nie stanowi to dla ciebie przeszkody nie do pokonania, a uzyskawszy odpowiednie talenty w walce, staniesz się doskonałym kandydatem na Gwardzistę.
Pani Bagshot zrobiła przerwę - być może zmęczona nieprzerwanym monologiem - by sięgnąć po jedno z kruchych ciastek. Zza jej wysokiego fotela wysunął się kot, który najpierw otarł się o nogi czarownicy, a potem pomknął w stronę Alana, by lekko trącić łebkiem jego kolano i zacząć cicho, przymilnie mruczeć.
- Przypadłeś do gustu tej małej diablicy - zaśmiała się cicho Bathilda, ale wkrótce w jej spojrzeniu znów objawiły się życzliwość, troska i poniekąd smutek. - Alanie, powiem wprost: sprawdź się w boju, pielęgnuj umiejętności defensywne i ofensywne, wszak obie przydadzą ci się w bezpośrednich starciach. Rozmów się z bardziej doświadczonymi w boju Zakonnikami, z pewnością pomogą ci szlifować zdolność rzucania skomplikowanych zaklęć oraz uroków. Zmierz się z własnymi słabościami, a potem... Potem powróć. Wtedy będziesz w pełni gotów, by podjąć się Próby i zakończyć ją z sukcesem.
Wysłała Alanowi kolejny uśmiech podszyty ciepłem i uprzejmością.
- Będę oczekiwać na twoją wiadomość, mój drogi - powiedziała na koniec, zanim znów się podniosła, by powrócić do czynienia porządków w kwaterze.

| Alan - aby móc przystąpić do Próby Zakonnika, musisz zdobyć doświadczenie w walce: w tym celu weź udział w jednym zagrażającym życiu wydarzeniu Zakonu Feniksa oraz rozegraj trzy pełne wątki uwzględniające naukę walki z bardziej wykwalifikowanymi Zakonnikami.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alan Bennett Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alan Bennett [odnośnik]01.01.17 21:37
Miał się tu pojawić już wczoraj, przedwczoraj, albo jeszcze wcześniej, ale z jakiegoś powodu nogi wcale nie chciały go tu zanieść. Podskórnie chyba przeczuwał, że nie zostanie dopuszczony do próby lub po prostu jej nie przejdzie. A jednak był tu - stał w Starej Chacie, powoli kierując swe kroki wgłąb niej. A potem przystanął w progu i obserwował jak starsza kobieta macha różdżką, a kurz i wszystko inne, co psuło estetykę i czystość pomieszczenia wirowało i znikało - tak jak chciała. Chwilowo obserwował to wszystko w ciszy, a gdy wreszcie postanowił się odezwać - uprzedziła go. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Czy tę kobietę dało się zaskoczyć?
- Dzień dobry. - Przywitał się i skłonił lekko. Tej kobiecie należał się szacunek. - Nie, dziękuję.
Miał ochotę zaproponować jej pomoc, jednak nim zdążył - kobieta zakończyła pracę. A przynajmniej tymczasowo. Usiadł więc na kanapie i obserwował ją w ciszy. W ciszy pełnej napięcia, oczekiwania. Co mu powie? Jak będzie wyglądała próba? W głowie Alana było wiele wątpliwości, strachu i niepewności. Ale to nie zawalenia próby bał się najbardziej. Nie bał się także śmierci lub ewentualnych urazów, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył w głowie. Bał się, że się nie nadaje. Do Zakonu, do Gwardii. A chciał się nadawać, chciał być przydatny. Nie tylko po to, aby odkupić czas, gdy zaniedbał sprawę.
Kąciki jego ust lekko drgnęły i uniosły się tuż po jej słowach, w odruchu po prostu naturalnym. Napięcie nie schodziło z niego, a tylko wzrosło, gdy mina kobiety zmieniła się. Chłonął jej słowa, słuchał ich z uwagą i pokorą. Jego usta już nie pokazywały uśmiechu, oczy nie błyszczały tak, jak przed paroma chwilami. Ale czy właśnie nie tego się spodziewał? Czy podskórnie nie czuł, że taką właśnie usłyszy odpowiedź? Chciał coś odpowiedzieć, podważyć jej słowa albo się z nimi zgodzić, ale z jakiegoś powodu jego usta nie otwierały się i nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Ocknął się dopiero w momencie, gdy kot otarł się o jego nogę. Spojrzał w dół, aż w końcu schylił się i pogłaskał go po łepku. Miękkie futerko zwierzęcia było niesamowicie przyjemne w dotyku. To chyba pomogło mu pozbierać myśli. Wziął kota na ręce i usadził na kolanach, by głaskać go i słuchać jednocześnie Bathildy (przy akompaniamencie cichego, przyjemnego mruczenia). Słuchał, kiwając głową, a gdy skończyła uśmiechnął się smutno.
- Właściwie to spodziewałem się podobnych słów. - Odparł zgodnie z prawdą i pozwolił odejść kotu, który najwyraźniej znudził się przebywaniem na jego kolanach. Zwierzę znikło gdzieś, zaszyło się w jakimś zakamarku, a jego właścicielka wstała i kontynuowała wcześniej przerwaną czynność sprzątania. Podniósł się i otrzepał spodnie z jasnej sierści, by ostatecznie stanąć obok niej i unieść różdżkę.
- Proszę mi chociaż pozwolić pomóc. Mam dziś aż za dużo czasu wolnego. - Uśmiechnął się i machnął różdżką, pomagając staruszce w przywracaniu porządku i świeżości w tej starej chacie. Nie mógłby odejść, nie tak go wychowano. Od lat był przyzwyczajony do tego, że musiał pomagać schorowanej matce. Tej, która odeszła trzy miesiące temu. Sprzątanie trochę im zajęło. Być może przez cały ten czas milczeli, być może rozmawiali o sprawach mniej lub bardziej błahych. Nie miało to znaczenia. Gdy w końcu skończyli, Alan sięgnął po płaszcz i zarzucił go na siebie. Mruknął ciche ,,dziękuję, Pani Profesor" i skierował swe kroki w stronę drzwi, lecz jednak zatrzymał się.
- I... to nie tak, że chcę za wszelką cenę odpokutować za czas, kiedy dałem się ponieść słabości i odsunąłem wszystko na dalszy tor, w tym sprawy Zakonu. - Patrzył prosto w stare, ale bystre i przepełnione dobrocią oczy. - Nie chcę po prostu znów siedzieć bezczynnie, kiedy wiem, że ryzyko niesie choć małą szansę na poprawę. Nie chcę być tym, który tylko stoi i patrzy jak inni coś robią, a jeszcze inni odchodzą i cierpią przez moje błędne decyzje. - Ścisnął usta w prostą linię. Otworzył drzwi i stanął w progu, jakby wahając się. - Wrócę.- Rzucił w końcu, zaciskając dłoń na klamce. - Proszę na mnie czekać.
Skinął głową i wyszedł, zamykając za sobą drzwi i zostawiając staruszkę samą z kotem w posprzątanej już starej chacie.

zt



There are no escapes  There is no more world Gone are the days of mistakes There is  no more hope
Alan Bennett
Alan Bennett
Zawód : Uzdrowiciel - specjalista od chorób genetycznych
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Mądrego los prowadzi, głupiego - popycha.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1283-alan-bennett https://www.morsmordre.net/t1333-poczta-alana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f182-harley-street-11-3 https://www.morsmordre.net/t4011-skrytka-bankowa-nr-373 https://www.morsmordre.net/t1511-alan-bennett
Alan Bennett
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach