Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet Adriena Carrowa
AutorWiadomość
Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]21.11.16 18:49

Gabinet ordynatora

Tak jak wszystkie ściany Munga i tu można natrafić na nieprzyjemnie biały odcień farby z tą różnicą, że te są dookoła obstawione regałami ciągnącymi się od podłogi po sufit. Są one zasypane różnoraką literaturą medyczną, spisami, notatkami, zwojami, kartotekami, podaniami oraz innymi niezbędnymi pismami, których z przyczyn czysto praktycznych nie opłaca się trzymać w archiwum. Przynajmniej zdaniem Adriena.
Centrum gabinetu stanowi stół. Nie byle jaki stół. Wcześniej bowiem znajdował się tu stolik, lecz jako iż nic się na nim nie mieściło (zdaniem Adriena) to został wymieniony na stół przecinający niewielki gabinet niemal w całości w poprzek. Na nim na szczęście i ku uciesze ordynatora oddziału - mieści się wszystko! Jak się uprzeć i przesunąć ten dzyndzel, to i pacjenta idzie usadzić, o! Gdzieś jeszcze stoi krzesło dla potencjalnego petenta - zwyczajowo obłożone gazetami.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Adriena Carrowa Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]28.12.16 23:47
|19-23 marca

Oficjalne zwieńczenie stażu i uzyskanie tytułu uzdrowiciela nie wiązało się jednoznaczne z zakończeniem nauki. Tak jak bowiem co rusz odkrywano nowe szczepy wirusów i bakterii, bądź obserwowano jak stare mutują, tak człowiek z nimi się zmagającymi musiał również na bieżąco uzupełniać swą wiedzę. Medycyna nie była bowiem nauką, którą można było zgłębić 'na raz'. Każdego dnia rejestrowano nowe odkrycie, nową zależność - po prostu nową wiedzę. Ta prawdopodobnie nigdy nie zostanie ostatecznie spisana dopóki dopóty żyją ludzie, a zatem dobry uzdrowiciel powinien nieustannie brnąć za wiedzą. Ignorancja w tym zawodzie posiadała bowiem bardzo przykre konsekwencje, a w specjalizacji związanej z magicznymi chorobami zakaźnymi te często dotykały i samego magomedyka.
Adrien rozumiał zatem jak ważna była jego obecność na sympozjum w Singapurze na którym to całe dwa dni poświęcone zostaną zagadnieniom związanym z jego specjalizacją, a na których również zaplanowana została debata naukowa z autorytetami magicznego półświatka. Nie rozumiał jednak potrzeby dla której mieli się na takową udać poprzez teleportację.
- Carrow, wydaje mi się, że im straszysz tym bardziej dziecinniejszy się stajesz
- Nonsens, mój przyjacielu - w podobnie łagodnym tonie zanegował pomysł idącego z nim ramie w ramie wieloletniego przyjaciela po fachu. Razem studiowali, a teraz razem pracowali i choć ten nie posiadał szlachetnego nazwiska to bez wątpienia Adrien darzył szacunkiem Ethana McLaggena z wzajemnością. W swoim towarzystwie porzucali utarte towarzyskie formalności - Po prostu nie rozumiem dlaczego nie udamy się tam kominkiem, świstoklikiem, lub ostatecznie nawet aeantonami. Nie mówię, że na grzbietach - to nie ten dystans - lecz magiczna karoca zaprzęgnięta w czwórkę brzmi wygodnie, rozsądnie i...
-...bezpieczniej? - McLaggen zakończył z wesołością zakrawającą o niemalże jawne rozbawienie
- Tego nie powiedziałem - łypnął na niego wilkiem
- Może, lecz na pewno pomyślałeś
- Może, lecz tego możesz się tylko domyślać
- Być może
- A owszem - być może
Popatrzyli na siebie i w niemym porozumieniu obdarzyli się łobuzerskim uśmiechem by zaraz na nowo utkwić wzrok w dali korytarza. Adrien westchnął
- Po prostu...w tym miesiącu znów wzrosła liczba przypadków związanych z powikłaniami potransmutacyjnych, a jeszcze ta absurdalna odległość...Rozumiem, że Dyrektor czuje potrzebę po chełpienia się umiejętnościami podległych mu czarodziei niemniej...niepokoi mnie to - Ethan zerknął na przyjaciela z wyrozumiałością
- Statystyki rosną bo dzieciaki teraz są odważniejsze i bardziej brawurowe, a z tymi cechami niewątpliwie rzadko podąża rozsądek i wyobraźnia co do późniejszych konsekwencji. Nie każdy potrafi znaleźć balans idealny, jak ja - niby zażartował, lecz w jego ślepiach błysnęło coś cwanego. Carrow nie mógł się nie uśmiechnąć - Poza tym mówimy o Blacku - to w pewien sposób kończyło dyskusję. Nikt nie śmiał podważać umiejętności tego człowieka od momentu w którym to podczas spędzania urlopu w Szkocji teleportował 7 czarodziei zranionych przez smoka. W tym trzech w stanie krytycznym. Nikt nie zaznał konsekwencji teleportacji, a sam Black jak gdyby nigdy nic był w stanie z miejsca organizować im pomoc. Carrow więc skinął głową i potem już w ciszy zmierzał do punktu zbiórki w którym czekał na nich już sławny czarodziej i jeszcze jedna, nieznana mu kobieta. Wyglądała młodo.
Teleportowali się. Adrien z miał ochotę się skrzywić gdy zewsząd jego zmysły zostały zaatakowane przez natłok różnorakich bodźców. Resztkami woli zdławił jednak tą potrzebę i powiódł dłonią po swej sylwetce. Głowa ciągle trzymała się karku, serce biło, a ręce wciąż posiadały tą samą ilość palców. Potem zbada te u stóp. Odetchnął wiec w duchu z pewną ulgą i ukłonił się w stronę zmierzającego ku nim czarodzieja, ta jak zrobiła to reszta. Przy krzykliwości kolorów jego szat, angielskie wydawały się być ascetycznie minimalistyczne.
Jeszcze tego samego dnia, czwórka angielskich delegatów została rozlokowana w apartamentach oraz poinformowana o dokładnym harmonogramie konferencji. Jeszcze przed wieczorem odbyła się pierwsze spotkanie, które już na wstępie wzbudziło wiele kontrowersji. Dotyczyło pomysłu leczenia zakażeń pochodzenia czarnomagicznego...czarną magią. Niektóre wirusy, jeszcze za czasów nie tak dawno minionej wojny zostały bowiem podsycone niebezpieczną i zakazaną magią, sprawiając, że zyskały na sile i agresywności, często zaczynając charakteryzować się znamionami podobnymi do klątw. Rzadko odnotowywano większe ogniska ich wybuchów, przez wzgląd na potrzebę wystąpienia specyficznych warunków bądź po prostu sporadycznie bywały zgłaszane. Nie tylko przez wzgląd na represje, obawy przed przypisaniem choremu zarzutu parania się czarną magią (w 9/10 przypadkach chory nie miał styczności z podobną dziedziną magii, lecz strach robi swoje), jednak również na żmudny i kosztowny proces leczenia, rzadko kiedy kończący się wygraną. Młoda uzdrowicielka, angielka, ta sama z którą tutaj przybył - miała pomysł by jeden z konkretnych czarnomagicznych zakażeń, leczyć poprzez narzucanie na pacjenta specjalnie spreparowanej klątwy, która modyfikowałaby magicznego wirusa w innego, a w tym przypadku konkretnego charakteryzującego się podobną zaciekłością. Uproszczając - zabieg polegałby na przeobrażenie trudnej w leczeniu, zakaźnej choroby w inną, podobnie inwazyjną, lecz nie roznoszącą się z taką łatwością oraz tańszą, jak i szybszą w leczeniu. Zabieg ten choć niebezpieczny i wymagający asysty dwóch biegłych, przeszkolonych uzdrowicieli w zakresie czarnej magii dawałby pacjentowi pomyślniejsze rokowania. Teoretycznie. Wszystko było luźną dywagacją.
- Co o tym sądzisz...? - spytał Carrowa McLaggen, kiedy to oboje siedzieli już po debacie na balkonie popijając wino.
- Cóż...jeśli miała na celu łamanie wszelakich konwenansów to spisała się na piątkę z plusem - nie oszukujmy się - jedna z młodszych uczestniczek spotkania, kobieta, porusza kontrowersyjny temat w kontrowersyjny sposób. Buntowniczka na pokaz, rewolucjonistka...? Trudno było ją brać na poważnie biorąc pod uwagę wszystko to co sobą reprezentowała. Carrow czuł zmieszanie jej osobą.
- Chyba rozumiem co masz na myśli - przyznał Ethan z pewnym strapieniem wpatrując się w kielich. Czarna magia zawsze była tematem tabu.
- Ona nie jest od nas. Nie widziałem jej na oddziale ani razu - a przecież niemalże na nim mieszkał.
- Jest niezależna. Z zewnątrz. Nie wiem za sprawą czyjej rekomendacji uzyskała upoważnienie by być częścią naszej delegatury.
- I pewnie się nie dowiemy...- westchnął i opróżnił kielich
- Adrien, czy ty przypadkiem nie masz prowadzić juto z rana debaty dotyczącej wilkołactwa? - upominająca troska zabrzmiała w jego głosie, a ciemne brwi uniosły się wraz z momentem w którym Carrow pozwolił sobie uzupełnić swój kielich.
- Oczywiście, że mam - dlatego też piję. Doprawdy, większość słuchaczy jest ledwie dwa razy starsza od nas a ciągle się krzywią i wyglądają, jakby głowa ich bolała...Mam przez to obawę, że nie wezmą mnie na poważnie, jeśli nie stanę się na jeden dzień jednym z nich. Wątpliwość mnie jednak dopada czy dwie butelki starczą do tego by osiągnąć cel. W kwietniu moja córka wychodzi za Notta i jakby przez samą świadomość tego, mam wrażenie, iż moja tolerancja na promile wzrosła - zamarudził z klasą, jak to miał w zwyczaju, powodując u McLaggena rozbawienie. Sam jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że jak na zebranych tu czarodziei obaj młodzi, dopiero rozpoczynali budować wraz z McLagganem swój dorobek naukowy. Spotykali się więc z protekcjonalnym traktowaniem, a prowadzone przez nich debaty odbywały się poranną bądź prawie, że nocną porą. Najlepszy czas był zarezerwowany dla autorytetów. Z tych i innych powodów był gotowy stwierdzić, że wczorajszy wykład prowadzony przez tajemniczą uzdrowicielkę nie zostanie uznany za poważny. Jak mógłby być? Co te przedstawienie miało na celu...? Nie wiedział, niemniej miał nadzieję, że przez nią nie będą postrzegani przez innych w...złym świetle.
- Nienawidzę cię - wyrzęził McLaggen, który idąc pośpiesznym krokiem przez korytarz poprawiał poły szaty, mrużąc przy tym cierpiętniczo ślepia, jakby mu czarowano lumosem przed oczami.
- Ja siebie też - Przytaknął mu, a potem zamlaskał próbując pozbyć się w ustach suchości, zaraz miał zaraz przez najbliższą godzinę mówić. Mrużył oczy w podobny sposób co McLaggen oraz blisko pięćdziesięciu innych staruszków patrzących na niego w za bardzo oświetlonej sali wypełnionym za głośnym powietrzem. I cóż, Ethan mógł mówić co chciał - Carrow niewątpliwie doskonale wtopił się w aparycję swych słuchaczy.
Przez najbliższą godzinę opowiadał o zaobserwowanych spostrzeżeniach, które wyciągnął z prowadzonych przez swą córkę badań nad lykantropią przybliżając jednocześnie charakter tej nietypowej zarazy z "świeższej" strony. Początkowo wyraźnie mało kto wykazywał uwagę, wszystko się jednak zmieniało, gdy to Adrien ujawniał stopniowo w sposób ogólny spostrzeżenia odnotowane przez zespół badawczy pod przewodnictwem jego córki. Zaczęły pojawiać się pytania. Nie odpowiedział na wszystkie przez wzgląd na to, iż nie chciał i nie mógł, gdyż wciąż prowadzone były badania. Zachęcił do interesowania i śledzenia postępów.
Kolejne dwa dni spędził słuchając światowych autorytetów, którzy ujawniali wyniki swoich badań naukowych dotyczących nowych technik wykrywania i leczenia konkretnych zakażeń. Zabawne, że po kilku dniach intensywnego przyswajania teorii, zamarzyła mu się potrzeba poobcowania z jakimś umierającym...
Ech, co praca robi z ludźmi...

|zt
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]11.01.17 14:17
Pół dnia spędził w pracowni alchemicznej w której to przetrzymywał sporządzone przez Inarę specyfiki wymieszane z wilkołaczą krwią. Prawda, minęło blisko pół miesiąca od momentu ich sporządzenia, lecz należało ich doglądać każdego dnia należało je sprawdzać, notować spostrzeżenia, być za każdym razem czujnym i skupionym. Niektóre z nich bowiem ulegały dominacji wpływu wilkołackiej krwi - przegrywając z klątwą. Część z nich okazała się za słaba jeszcze przed północą, a teraz, po północy ostało się ich mniej niż palców u jednej z dłoni - wszystkie zawierały tojad w kombinacji z różnymi innymi wzmacniaczami. Już wcześniej odkryli, że związek ten silnie reaguje z krwią wilkołacką.
Adrien obrócił w palcach jedną z próbówek, unosząc je pod magiczne światło. Ruchem nadgarstka wprowadził ciecz wewnątrz w ruch. Zmrużył oczy oceniając wytrącony osad. Odmierzył do innej nieco tego specyfiku i zastosował zaklęcie diagnostyczne. Uniósł w zastanowieniu brwi ku górze, gdy eliksir zabarwił się wykrywając zakażenie, lecz był przy tym dużo bledszy, jakby rozcieńczony i nie sugerował konkretnej przyczyny zakażenia. Zastanawiające...
Uzdrowiciel zastosował podobną procedurę na pozostałych wywarach i sporządził odpowiednią notkę. Jego córka musi ją zobaczyć.

|zt


Ostatnio zmieniony przez Adrien Carrow dnia 22.01.17 4:58, w całości zmieniany 1 raz
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]11.01.17 14:17
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością


'k100' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gabinet Adriena Carrowa Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]06.08.17 1:43
|20 kwietnia

W Mungu się nie pracowało - Mungiem się żyło: była to mantra i odwieczna chwytliwa fraza jaką serwowano stażystom, a potem już nie takim zabawnym wydźwiękiem pracownikom, którzy zaś marudnym tonem to samo powtarzali swoim rodzinom. Adrien od pewnego czasu dosłownie praktykował coś takiego - mieszkał w Mungu pozwalając sobie raz na dwa, trzy dni jednak gnieździć się we własnym łożu by jednak znów wymienić je na fotel w swoim gabinecie. Tak było i dziś.
Obudził się sam z siebie godzinę przed tym, jak miał zacząć pracę. Nie musiał się z niczym śpieszyć bo...już przecież w niej był. Będąc na wpół zaspanym przeczesał włosy grzebieniem, ubrał nieco wymiętą szatę i naciągnął na jej wierzch jeden ze swoich słynnych pstrokatych kitlów. Po odblokowaniu drzwi (prócz potwierdzania plotek wolał również oszczędzić stresujących sytuacji stażystom, a takim mimo wszystko było przeszkadzanie ordynatorowi, jak również lordowi snu) miał ruszyć na piętro z herbaciarnią, gdy dostrzegł notkę przytwierdzoną do drzwi gabinetu. Od razu rozpoznał pismo głównej pielęgniarki pracującej na jego oddziale. Przypominała o aplikacjach potencjalnych stażystów, które należało przejrzeć do końca tego tygodnia oraz standardowo o wniosku w sprawie zaopatrzenia. Alchemicy. Zamknął drzwi coby nikt nieproszony się nie zaczaił do wnętrza i poszedł do głównej recepcji. Tam na stanowisku dostrzegł Amandę, która najwyraźniej zastępowała Karen. Była od niej o połowę młodsza.
- Moja droga, mogłabyś mi dopomóc...? Byłabyś tak dobra i zobaczyła, czy ladą nie znajdują się aplikacje? A i jak, pacjent z trójki? Spał dziś spokojnie, prawda? - zagaił od razu o pacjenta, którego od trzech dni ratowali od śmierci. W otrzymaną na wskutek eksplozji kotła ranę wdała się silna infekcja. Pomimo ciągłych prób zwalczenia jej uzdrowiciele zdawali się przegrywać ten pojedynek ze śmiercią. Na szczęście przypadkiem Adrienowi udało się dość, że pacjent dodatkowo cierpiał na silna alergię na jeden z podstawowych składników eliksirów oczyszczających. Wystarczyło zmienić skład antybiotyku by rezultat pojawił się od razu - Adrien nie słyszał tej nocy hałasu ani rumoru na korytarzach. Pomimo iż potrafił na tej podstawie wywnioskować poprawę wolał się upewnić. Kto wie, może pojawiły się jakieś dziwne skutki uboczne...? Lub nikt jeszcze nie odwiedzał nieszczęśnika i nikt nie zdaje sobie sprawę że Szalony Alchemik Z Trójki właściwie jest denatem...?
-  Tak, ordynatorze, poprawiło mu się. Skarżył się tylko na dokuczający mu głód, jednak zgodnie z zaleceniem podajemy wyłącznie wodę - Tylko Amanda umiała uśmiechać się tak ujmująco, jednocześnie podając kilogram makulatury. Złote dziecko.
- Bardzo dobrze. Dziś podawajcie mu jeszcze raz tą samą dawkę, jutro trzy czwarte wyjściowej, pojutrze połowę i tak aż dojdziemy do zera - wtedy będzie mógł w nagrodę zjeść owsianki czy coś innego równie lekkiego ale i tak proszę go uświadomić, że wyjdzie najprędzej za tydzień, a jeśli będzie cudaczył to proszę dać mi o tym znać. Osobiście z nim porozmawiam.
- Dobrze panie ordynatorze
- Ja również, Amando. - Ujął plik dokumentów - Jakby komuś śpieszyło się umierać na mojej zmianie to będę w herbaciarni - mówiąc to pożegnał ją skinieniem głowy i podążył w stronę klatki schodowej. Na tej jakoś wyjątkowo nikt go nie zatrzymał i bez większych kłopotów dotarł do celu. Spoczął na jednym z licznych krzeseł w towarzystwie cierpkiej herbatki z liści diabelskiego hibiskusa. Nie krył się z tym drobnym uzależnieniem. To była już po prostu choroba zawodowa.
- Zobaczmy teraz co masz w środku...- mruknął do opasłego segregatora z którego wyjął pierwszą teczkę. Kiedyś mu przez myśl nie przeszło, że od niego będzie zależało to czy ktoś dostanie szansę na wykazanie się w roli stażysty czy też nie. Była trochę niewdzięczna - taka zabawa w Boga. Zawsze bowiem czaiła się z tyłu głowy myśl, że być może odrzucił jakiś talent lub dopiero to zrobi. Uważnie więc przeglądał rubryczki w których widniały cyferki świadczące o poprawności wykonania końcowych testów, czasem znajdowały się na niektórych opinie profesorów bądź notki z rekomendacjami bądź wskazującymi na jakieś wybitne osiągnięcia. Adrien nie patrzył na to zbyt surowo. Nie lubił utożsamiać stażystów z cyframi. To było ważne - bez wątpienia rzucało światło bądź cień na pilność aplikanta, lecz nie wiele mówiło o samym kandydacie prócz tego że był uzdolniony w magii leczniczej tak jak przeszło 95% innych kandydatów. Na upartego każdego dało się nauczyć machać różdżką. To nie była wielka filozofia. Jednak radzić sobie z presją czasu, ze śmiercią, poczuciem bezradności i niemocy...nie każdy był odpowiedni. Uzdrowiciel zwiększą uwagą wczytywał się w listy w których kandydaci motywowali swoje chęci podjęcia stażu, a potem być może stałej pracy w Mungu. Nie mógł przyjąć wszystkich. Przez braki kadrowe nie byłoby komu należycie się nimi zająć, przeszkolić, czuwać.
Był w połowie analizowania segregatora, kiedy to skończyła mu się herbata. Jak do tej pory zagiął rogi trzech podań które go w jakiś sposób zaintrygowały. Resztę postanowił przejrzeć już przy biurko. Potem roześle do wybranych osób sowy celem odbycia rozmowy, a na koniec podejmie decyzje - to był plan na ten tydzień, a raczej do jego końca.
Na odchodne zamówił jeszcze podłużną kanapkę i właśnie w tym momencie ktoś sobie przypomniało jego istnieniu...
- Lordzie Carrow, tu lord jest. Na pierwszym piętro zgłosił się czarodziei pogryziony przez bahanki.
- Mocno tryska krwią, przytomny...?
- Jeszcze jak - w sensie bardzo przytomny bo słychać go na całym piętrze, a krwią to raczej nie
- To w czym problem...? Brzmi jak ciepły i świeżutki chleb powszedni oddziału magiozoologicznego? - uśmiechnął się pod nosem choć i nijakie niezrozumienie widniało na jego twarzy
- Pogryzły go ponad tydzień temu. Bardzo nieciekawie to wygląda...
- Ouch - to wiele wyjaśniało - Trzymacie go na dyżurce czy macie wolne sale?
- W dziesiątce ale możemy go zaraz przenieść na lorda oddział
- To nie będzie konieczne. Zaraz przyjdę. Niech tam czeka ktoś od was by nie robić dwa razy wywiadu - pacjenci się wtedy denerwowali, uzdrowiciele tracili czas na ponowny przesiew informacji. Goniec skinął głową i zniknął, a Adrien żwawszym krokiem z plikiem dokumentów pod jedną pachą oraz bagietką w drugiej ręce zaczął zmierzać na wyznaczony wydział przez swój. Nie jadł jej bo spożywanie czegokolwiek w ruchu przyprawiało go o zgagę.
Gdy dotarł na żądane piętro otworzył składzik w którym dekadę temu znajdował się magazynek na pościel i dokumentację-którą-prawdopodobnie-trzeba-trzymać-tak-na-wszelki-wypadek-ale-nikt-tego-pewien-nie-jest, a która obecnie robiła za bazę stażystów. Mogli tu się bezprawnie narkotyzować kawą i narzekać na pacjentów. Adrien prawdopodobnie właśnie w tym im przerwał bo trzy spojrzenia zakotwiczyły wyczekująco w jego osobie. Carrow udał że nie widzi w nich spłoszenia.
- Na urazówce w dziesiątce jest pacjent. Ponad tydzień temu pogryzły go bahanki. Pozwalam tym razem wziąć literaturę. Kto ostatni ten czyści ranę - wraz z tymi słowami i uśmieszkiem obietnicy zamknął drzwi i zaczął zmierzać w stronę pacjenta. Na miejscu znalazł się odpowiednio wcześniej przed stażystami tak, że mógł potwierdzić swoje przypuszczenia i się w nich utwierdzić. Zdecydował się również na to by wprowadzić pacjenta w sen. Faktycznie był..bardzo pretensjonalnym i głośnym człowiekiem. W jego stanie nie było to dobre - przyśpieszone tętno sprawiało, że skażenie jeszcze mocniej przybierało na sile, a i tak nie było za ciekawie o czym świadczył nieprzyjemny zapach i siniejąco-ropiejący kolor skóry sięgający barku pomimo iż ranki miały miejsce na przedramieniu. Typowe zakażenie, które nosiło znamiona początków zgnielizny.
Adrien kończył przeżuwać ostatni kęs kanapki,kiedy tak siedział na przeciwko pacjenta na taborecie. Nie ruszał go zapach ani paskudny widok. Tyle lat co siedział w tym bagnie wystarczyło by się znieczulił na to, a przynajmniej na pewno by postrzegał to jako nieprzeszkadzający typowy element otoczenia - trochę jak zapach obornika w pobliżu stajen.
- O, nareszcie - moje owieczki. Śmiało, śmiało. Pacjent w stanie kontrolowanej śpiączki wiec można ordynarnie się pochylać, wąchać i dotykać - ale z wyczuciem bo to biedny, żywy człowiek, a nie sernik w którym się grzebie widelcem. Niemniej żarty-żartami, lecz daję wam 10 minut na diagnozę i propozycję leczenia. David - po tym czasie, zgodnie z umową oczyścisz ranę - uśmiechnął się dobrodusznie. To miał być długi, lecz całkiem przyjemny dzień pracy....

zt
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]20.05.18 15:17
noc z 1/2 maja

Świat wywracał się do góry nogami. Ta przemiana zdawała się nabierać tempa wraz z końcówką kwietnia. Pożar Wywerny, a teraz kataklizm całej Anglii. Co będzie dalej...? Nie mając w tym momencie czasu na roztrząsanie podobnych kwestii.
Nie było już wolnych łóżek w Mungu, kładli rannych na podłogach które wyścielali materacami bądź kołdrami które pod wpływem kilku zaklęć użytkowych pozwalały na jakichś ludzki komfort. To było jednak rozwiązanie tymczasowe. Namiot polowy do którego w pierwszej kolejności prowadzono poszkodowanych przez anomalie był przepełniony. Część rannych owszem po doraźnej pomocy mogła udać się do domów, część jednak potrzebowała znajdować się pod obserwacją i opieką. Adrien nie miał gdzie ich kłaść, czy choćby sadzać. Wysłał więc listy do Biura Wyszukiwania oraz do przewodniczącego Departament Magicznych Gier i Sportów. Były to działy Ministerstwa nijak nie związane z uzdrowicielskim, jednak oba organizowały wyprawy, wyjazdy. Carrow wystosował wiec w ich kierunku pytanie czy są w stanie użyczyć im w tym trudnym dla wszystkich czasie magicznych namiotów które służą im w czasie wypraw. Można byłoby je rozstawić wokół Munga tworząc kolejne punkty pomocy, poszerzając obszar szpitala. To oczywiście zaś wiązałoby się z powiększeniem zasięgu działania zaklęć ochronnych - w tej sprawie, za zgodą z góry również kontaktował się z odpowiednimi działami. Jednak gdy zajrzał do swojego gabinetu nie widział za oknem żadnej sowy z odpowiedzią. Wszystko wymagało czasu, którego zbyt wiele nie mieli. Tak szybko jak się znalazł w rzeczonym gabinecie równie szybko po zweryfikowaniu, że tego czego oczekuje nie zastał -wyszedł podążając wąskim korytarzem. W jego wzdłuż po prawej, jak i lewej stronie stały rozstawione łóżka z rannymi co jedynie jeszcze mocniej zwęziło prześwit między ścianami do tego stopnia, że uzdrowiciele chcący przejść z jednego końca na drugi musieli mijając przeciskać się miedzy sobą. Jeszcze do niedawna wygodniejszym rozwiązaniem było używanie kominka by za pomocą sieci fiuu przemieszczać się ze wschodniego skrzydła na zachodnie w szybki i wygodniejszy sposób, lecz szybko zaniechano tej praktyki po tym, jak otrzymano komunikat iż dostawa proszku fiu zostanie opóźniona. Mimo wszystko lepiej było zachować tego magicznego pyłu do odtransportowywania rannych do domu bo też dzięki temu zwalniały się miejsca dla nowych przybywających. W każdym razie wracając do korytarza, ten był zapełniony rannymi w lepszej formie, do których nie był wymagany natychmiastowy dostęp. Byli to cierpiących na średnio zaawansowane zakażenia czarnomagiczne, które były już oczyszczone i poddawane wstępnej terapii leczniczej. Nieco żmudnej, nie tak skomplikowanej lecz wieloetapowej. Niezmiernie rzadko występowały w ich przypadkach powikłania dlatego też w korytarzem opiekował się zastęp starszych stażystów. Adrien przeciskając się pomiędzy łózkami kontrolował ich pracę. Starał się przechodzić tędy w miarę regularnie by w razie jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości móc je rozwiać. Sprawdzał też czy nie potrzebują eliksirów, pościeli. Oceniał stan pacjentów, zwłaszcza to czy ten się nie pogarsza.
- Nath, trzymaj różdżkę bardziej stromo. O tak... w ten sposób. Dzięki temu twoje zaklęcie będzie precyzyjniejsze -  pouczył jednego z młodych, widząc, jak ten zabiera się za wywołanie zaklęcia typu Figidu. Carrow zauważył, że młody ma przemęczone spojrzenie, a zły chwyt nie tyle co mógł być związany z niewiedzą a po prostu traconą koncentracją. Potrzebował odpocząć. Teraz jednak nie mógł mu tego zaproponować. Musiał najpierw sprawdzić czy miał kogoś kto był w stanie go zastąpić. W tym celu, gdy tylko przedarł się na zachodnią część oddziału, otworzył drzwi do szuflady stażystów. Taką nazwę nosił niewielki pokoik w kórym stażyci mogli się chować i marudzić na uzdrowicieli, zapażyć sobie herbaty, coś przekąsić oraz poprostu odpocząć. Teraz wszystkie zbędne sprzęty zostały pomniejszone bądź przetransmutowane na płaskie powierzchnie na których można było spać. Kiedy Adrien uchylił drzwi do tego pokoiju zobaczył właśnie nic innego jak śniących, nieprzytomnych stażystów którzy wyjątkowe efektywnie zagospodarowali soba każdy wolny centymetr kwadratowy pokoju.
- Blanca... - szepną Carrow, widząc, że kobieta otworzyła oczy próbując namierzyć przybyłego. Nie chciał przy tym wybudzać innych choć ci zdawali się mieć sen kamienny -...Zmień Nathaniela zanim dojdzie do tragedii. Jakby ktoś mnie szukał będę u Webbera - Zakomunikował, a gdy jej oczy zaświeciły się przytomniej dając znak że zrozumiała, Adrien się wycofał udając się we wspomnianym kierunku krokiem szybszym. Webber był odpowiedzialny za zaopatrzenie i w tym momencie jego gabinet przerodził się w magazyn wszelakich maści eliksirów, magicznych ziół, paczek, pościeli i innych artykułów. Sam Webber był człowiekiem wyjątkowo wątłej, suchej postury i choć był wiekiem zbliżonym do Carrowa to jednak los postanowił już w tym momencie poskąpić mu bujnego owłosienia, lecz tylko tego na głowie.
- I co? Adrien i co? Powiedz mi, że już wiesz - podniósł na niego wielkie czarne ślepia, które zza szkieł okularów wydawały się jeszcze większe, wręcz niepasujące do podłużnej twarzy.
- Nie, jeszcze nic nie przyszło z żadnego Departamentu. Udało mi się jednak skontaktować z kilkoma prywatnymi pracowniami alchemicznymi które zgodziły się nas wspomóc zaopatrzeniem pod warunkiem, że zorganizujemy transport - w tej kwestii zaś już się dogadałem z kuzynem, który zgodził się użyczyć dwie magiczne dorożki zaprzęgnięte w dwójki. Musisz dać mi tylko listę tego co potrzebujemy. Albo nie, czekaj, ja mi kawałek kałamarza i pergaminu... - zażyczył, a gdy go zdobył zaczął kreślić na nim dane personalne rzeczonych alchemików o których wspominał - Dam ci ich nazwiska, będziesz miał z nimi bezpośredni kontakt. Tylko ten pierwszy jest młody, nigdy o nim nie słyszałem. Na wszelki wypadek nie wymagaj od niego niczego trudniejszego od wywaru z mandragory
- No dobra, a gdzie ci dorożkarze się stawią. Tu?
- Nie, będą przed mungiem. Trzeba będzie kogoś tam postawił by ich wypatrywał i powiedział gdzie mają lecieć - Webber się załamał. zdjął z twarzy okulary i przeciągnął po niej dłonią. Carrow doskonale wiedział która część tej informacji najmniej spodobała się przyjacielowi.
- Adrien, potrzebuję ludzi.
- Wiem, idę do namiotu. Spróbuję przysłać ci paru ochotników z tłumu. Nie mogę ci niestety przydzielić żadnego stażysty do pomocy - nie mówiąc już o uzdrowicielach, którzy w tym momencie wychodzili i tak już z siebie byle by wykonywać swoją robotę. Carrow westchnął ciężko - Daj mi nieco czasu.
- Nie ma czasu - rzucił Webber na równo z chwilą w której ordynator oddziału magicznych zakażeń opuścił jego gabinet. Doskonale zawał sobie sprawę z tego że nie było czasu. Niestety niektórych przeszkód nie był w stanie przeskoczyć.
Gdy znalazł się w miejscu do którego ściągani byli poszkodowani od razu udał się do punktu gdzie ściągane były najbardziej skomplikowane przypadki.
- Już miałem wysyłać kogoś by cie szukał - rzucił przyjaciel po fachu z innego oddziału - Choć, szybko. Larsson zniknął a potrzebuję kogoś kompetentnego do totalum na szybko - nakazał, przedzierając się w głąb wydzielonego terenu na którym były rozstawione parawany - nie bez przyczyny. Lezący za nimi ranni byli często bardzo okaleczeni przez anomalie. Wystające z ciała kości, odpadająca od ciała zwęglona skóra... Do przypadku tego typu Adrien został właśnie przyprowadzony. Kobieta po trzydziestce leżała na jednej z prycz. Skóra wyraźnie emanowała czarno-magiczna aurą typową dla oparzeń tego typu. Pomimo silnego znieczulenia wiła się niespokojnie na leżance mamrocząc pod nosem coś niezrozumiałego. W ranę wdało się jakieś magiczne zakażenie - Adrien był wstanie to stwierdzić po wzorze pęknięć na spieczonej skórze i nikłej, białawej poświacie na krawędziach oparzenia. Carrow rzucił w pierwszej kolejności zaklęcie wzmacniające - Immunitaris. Potem wiedząc, że nie ma czasu w tym momencie na dogłębną analizę i to, że w tym momencie właściwie była to walka o wyszarpanie przynajmniej kilku kolejnych godzin życia dla kobiety w czasie których będą mogli zorganizować dla niej w tym chaosie konkretną pomoc poruszył różdżką wywołując Vensistero Horribilis mające wstrzymać postęp skażenie. Przez następny kwadrans nakładał wraz z towarzyszem zaklęcie figidu totalum które w przeciągu kwadransa sprawiło, że kobieta ponownie wyglądała jak człowiek. To nie był jednak koniec. Ta noc miała trwać nieludzko długo...

|zt
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]20.07.18 22:40
1 lipca
Od zamachu na Ministerstwo minęło już pięć dni. Blisko tydzień. Było to odpowiednio dużo czasu by najmniej poszkodowanych odesłać już do domu, a tych cierpiących na poważniejsze powikłania umiejscowić w salach. Dzięki temu wszystkiemu korytarze się nieco wyludniły. Można było się nimi normalnie przemieszczać, a teraz...teraz kiedy były jeszcze puste z powodu wczesnej pory dnia budziły w Adrienie jakiś spokój. Pacjenci jeszcze spali, gdzieś na końcu korytarza zanikała wątła postać czuwającej uzdrowicielki. Adrien przystawił do ust filiżankę przeparzonego earl greya wysiorbując z jej powierzchni nieco naparu. Przelał spojrzenie z postaci która znikła na drzwi swojego gabinetu. Wolną ręką uchylił ich skrzydło sięgając zaraz po różdżkę do głębokiej kieszeni. Był trochę zaspany. Ostatnimi czasy właściwie mieszkał w Mungu co mu w gruncie rzeczy odpowiadało. Wolał te obdrapane ściany, niż pełne chłodu mury Sandal. Śmierć nie przytłaczała tak bardzo jak historia. Ponure?
- Accio dokumenty z biurka - poruszył różdżką, a sterta pergaminów uniosła się nad biurkiem by powoli, pojedynczo prześlizgiwać się przez prześwit drzwi i zawisnąć po prawicy popijającego herbatę ordynatora. Gdy tych był już gruby plik. Zamknął gabinet zastanawiając się kogo pokrzywdzić zlecając przejrzenie tej makulatury pod kątem zgodności. Eliza? Przyda jej się test cierpliwości. Zdecydowanie musi również popracować nad skrupulatnością. Adrien sam wypełnił wszystkie dokumenty. Był pewien, że wszystko było z nimi w porządku nie oznaczało to jednak że jako ordynator nie może zlecić nieco nie wnoszącą za to wyjątkowo kształtującą charakter pracę jakiemuś stażyście. Już miał podążać korytarzem dalej, lecz gdy tylko się odwrócił zauważył znajomą sobie postać.
- Och, Fox. Nie zauważyłem cię - przyznał z lekkim zaskoczeniem. Czyżby mężczyzna się skradał? A może to zwyczajne zmęczenie? Na jego usta wypłynął dobrotliwy uśmiech, który po chwili przeistoczył się w jakieś zaniepokojenie - Miałem sporządzić może jakąś analizę o której zapomniałem...? - zapytał się nie widząc innego wyjaśnienia dla tej nagłej, wyjątkowo wczesnej wizyty aurora. Przez uzdrowiciela nie raz przechodziły z Departamentu Przestrzegania Prawa jakieś związki do analizy bądź też zdarzało mu się popełniać jakieś konsultacje - Wybacz, ostatnio wiele się dzieje.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Adrien Carrow dnia 03.08.18 16:02, w całości zmieniany 2 razy
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]25.07.18 16:56
To było co najmniej dziwne.
Wiem, wiem, świat się walił, po ulicach niósł się swąd spalenizny, wszędzie było słychać donośne szlochanie, wszystkiemu było winnych siedmiu-nie-wspaniałych Gwardzistów, a Voldemort szalał jak psidwak spuszczony z łańcucha. Nic nie szło po mojej myśli, Lovegood nadal milczała, Weasley zaginął, Selwyn zaginął, a do tego wszystkiego zamieszkał u mnie Oscar, który domagał się na obiad solidnej porcji schabowego z ziemniakami, podczas gdy moje umiejętności kulinarne pozostawiały wiele do życzenia…
Z tym, że żadne z powyższych zmartwień obecnie nie zajmowało moich myśli tak silnie, jak robiła to nie do końca sprawnie działająca metamorfomagia. A przynajmniej ja byłem święcie przekonany o tym, że to właśnie ona się we mnie popsuła.
Zaczęło się nieco ponad tydzień temu. Jakoś tak nieustannie towarzyszyła mi potrzeba drapania się po kroczu, co może i nie było jakoś miażdżąco niewygodne, ale w pewnej chwili, dostrzegając na sobie krytyczne spojrzenie starszej stażem koleżanki, odczułem jej mocne zniesmaczenie na własnej skórze. No jakby człowiek już się podrapać nie mógł… Dopiero, kiedy udałem się na dwójeczkę, dostrzegłem barwne upierzenie zdobiące moje najszlachetniejsze części ciała. Próbowałem jakoś się ich pozbyć, ale silna wola nie wystarczyła. To było co najmniej dziwne. Stan ten uparcie się utrzymywał, pomimo moich prób walki z nietypową ozdobą ciała, niebieskie lotki nie przeszkodzily mi jednak w odtańcowaniu najlepszego reela na weselu Herewarda i Eileen. Kto wie, może nawet dodały mi skrzydeł?
W każdym razie, z dnia na dzień zacząłem się zastanawiać, czy to może być coś poważnego. Gdyby nie upierdliwe pieczenie, same upierzenie wyglądało nawet całkiem atrakcyjnie, ale w końcu doszedłem do wniosku, że może jakiś uzdrowiciel powinien rzucić na to okiem. A był tylko jeden, któremu mogłem się taki pokazać. Carrowa znałem trochę bardziej z tego, że pojawiał się na spotkaniach Zakonu Faniksa. No i że był członkiem jednostki badawczej, co oznaczało, że łeb musiał mieć na karku. W Mungu pojawiłem się wcześniej, zanim ktokolwiek mógł mnie uprzedzić - spać i tak z resztą nie mogłem, a później czekały mnie poważne obowiązki. Podobnie zresztą mogło być z ordynatorem.
- Wszystko w porządku. - Uspokoiłem Adriena, gdy zaczął się tłumaczyć z rzekomo niewypełnionych obowiązków. - To znaczy… nie do końca w porządku. Przyszedłem tutaj prywatnie. Moja metamorfomagia… tak jakby się popsuła. - Zacząłem się tłumaczyć, błogo nieświadomy tego, co tak naprawdę mnie spotkało. Może dlatego nie towarzyszył mi wewnętrzny wstyd.
Jeszcze.  
- Bardzo nietypowa sprawa. Obrosłem w piórka, dosłownie. I pomimo wszelkich starań, jakoś nie mogę się ich pozbyć, chociaż pozostałe cześci ciała moge modyfikować bez najmniejszych przeszkód. - Zacząłem tłumaczyć, nie precyzując jeszcze, gdzie dokładnie sobie zarosłem...


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Adriena Carrowa Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]03.08.18 21:46
Zmarszczka niepokoju znikła z czoła uzdrowiciela, który uśmiechnął się lekko.
- Nawet nie wiesz, jak dobrze coś podobnego od czasu do czasu usłyszeć. Za dużo wszędzie bałaganu. Widziałeś co zrobili z piątym piętrem? - zwierzył się trochę bo też ostatnie miesiące wcale go nie oszczędzały. Zaraz po tym przeszedł do skargi w której pobrzmiało coś coś lekkiego, typowo starczego co miało w zwyczaju bawić młodszych. Niby taki typ dobrodusznego marudzenia.
Na kolejne rewelacje Carrow postanowił oblec stojącego na przeciw siebie aurora od stóp po czubek głowy zatrzymując uważne spojrzenie na końcach rękawów bądź szyi w poszukiwaniu tego bujnego opierzenia. Uniósł brwi wyżej. W ciszy przystawił filiżankę z herbatą do ust upijając jej nieznacznie naparu. Oczywiście nie siorbał.
- Nie jestem pewien, czy to zatrucie zieloną wróżką o które bym przecież nie posądzał aurora twojego pokroju, jednak z drugie strony zapowiadam, że w pełni rozumiem i nie demonizuję bo każdy ma prawo czasem pobyć mniej prawym...czy to też jednak nieco mniej dosłowne piórka i próbujesz niebanalnie pochwalić się awansem - zauważył z wyjątkową powagą odnosząc się oczywiście do bogacenia się które można opisać za pomocą użytego przez aurora frazeologizmu. Obrastać w piórka. Ach, zaiste, sprytne by to było.
Oczywiście Adrien wyszczerzył w w bezgłośnym uśmiechu nieco ząbków. Uzdrowiciel się zgrywał wykrzesując z siebie swoje iście szlachecko-uzdrowicielsko-brytyjskie poczucie humoru. Bardzo górnolotne. Oczywiście pomijając to, bardzo na poważnie wziął słowa Foxa.
- Rozumiem, że do obnażenia się z problemu potrzebujesz nieco więcej prywatności, jaką daje korytarz - cmoknął powietrze zastanawiając się nad czymś - Podejdź pod pokój numer 5. Ten korytarz, trzecie drzwi na prawo. Pójdę tylko po klucz i odprowadzę towarzystwo - powiedział, a potem zagwizdał nawołująco jak do psa, a lewitujące pergaminy żwawo podążyły za jego sylwetką. Carrow przekazał je w recepcji i z tejże wybrał odpowiedni klucz zaraz dołączając ponownie do aurora. Z wyczuciem otworzył drzwi zapraszając pacjenta do wnętrza - Opowiedz mi więcej.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]08.08.18 23:53
Dobrze usłyszeć? Że moje zdolności magiczne zostały upośledzone?! Znaczy, nie to, żebym panikował, chociaż kto wie, może odpadnie mi noga, jeśli to coś poważnego...
Nie dałem jednak tego po sobie poznać. Grunt to zachować twarz.
I mieć oczy. Dookoła głowy.
- Niech zgadnę. Macie gości z jakiegoś ciekawego departamentu? - Zagaiłem, domyślając się, że stałych rezydentów szpitala raczej nie cieszyło powiększenie personelu. To samo dało się wyczuć w Tower, które stało się moją nową siedzibą. Od tego czasu robiłem wszystko, byleby tylko pracę biurową przenosić do domu i spędzać w terenie jak najwięcej czasu.
Ale, do rzeczy.
Poczułem oceniające spojrzenie uzdrowiciela na swojej skórze, czując, jak tęczówkami przebija się przez moje szaty, próbując odnaleźć piórka. Stojąc w tym korytarzu poczułem się w jednej chwili absolutnie nagi; aż się rozejrzałem, czy przypadkiem z drugiego krańca nie zbliża się do nas jakaś piękna uzdrowicielka, ale w tej intymnej sytuacji byliśmy tylko ja i Carrow, elegancko sączący swoją herbatę. A więc po męsku. Trochę szkoda.
- Niektórzy aurorzy mają lepiej zahartowane wątroby niż lumpenploretariat z doków. - Zauważyłem, kiwając głową na słowa uzdrowiciela, podprogowo przekazując mu komunikat, że to jednak zawód jak każdy inny. W gruncie rzeczy zero prestiżu i masa brudnej roboty. Nawet panny nie lecą na to, że łapię złodupców. Tak naprawdę to żadna nie chce umawiać się z aurorem. - Gdyby było tak jak mówisz, przyszedłbym tutaj z butelką szampana. - Zastrzegłem sobie, ekstrawagancko wskazując palcem na Adriena. Śmieszki śmieszkami, panie Carrow, ale sukcesy należało szumnie świętować.
No, a dziś to raczej nie było czego.
- Myślę, że nie tylko z problemu będę musiał się obnażać. - Zaznaczyłem, chętnie przyjmując propozycję przejścia do gabinetu. Nie chciałem wywoływać niepotrzebnych uniesień wśród damskiej części szpitalnego personelu, to raczej oczywiste! Adrien raczej też nie powinien być zdziwiony moimi słowami, no cóż, jak to u uzdrowiciela - tutaj nie było tematów tabu.
Albo czegoś jeszcze nie wiedziałem o życiu.
- Spieszę się wyjaśnić. No więc tak, generalnie wszystko jest w porządku. Wszystkie części ciała mogę dowolnie modyfikować bez najmniejszego problemu. Poza piórkami, które pojawiły się jakoś tak… nie wiem, dziesięć dni temu. Postanowiły sobie ozdobić moje szlachetne przyrodzenie i nie chcą odpuścić. Żadna siła woli nie pomaga. Przywarły do mnie na amen. Trochę smyrają. - Przez co drapią. I drapię się ja. A ludzie tego nie szanują. Co za czasy…
No, w każdym razie leciałem prosto z mostu, nie miałem przecież niczego wstydliwego do ukrycia. Byłem pewien, że uzdrowiciel z takim stażem to słyszał już niejednokrotnie gorsze historie, oglądał tragiczne przypadki i pewnie niewiele było w stanie go zdziwić.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Adriena Carrowa Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]17.03.19 8:57
Nikt nie spodziewał się Archibalda Prewetta.
Na pewno nie na tym oddziale, a już z całą pewnością nie Frederick Fox. Pech chciał, że pielęgniarka właśnie jego wezwała w zastępstwie za zapracowanego Adriena, a Archibald z braku innych zajęć nie miał zamiaru odmawiać. Wszedł do jego gabinetu, z wzrokiem wlepionym w kartę jednego ze swoich pacjentów. Wciąż nie potrafił zrozumieć dlaczego ludzie tak często truli się trutkami na małe szkodniki. Naprawdę nie potrafili rozróżniać fiolek czy może byli ciekawi jak na nich zadziała? Tak czy siak Archibald miał ochotę odmawiać leczenia i wyrzucać ich z gabinetu. Tacy ludzie chorują na głupotę, a na to niestety jeszcze nie wynaleziono lekarstwa. Zresztą ten ewenement od Carrowa nie wiele lepszy - słowa piórka i przyrodzenie kojarzyły się tylko z jedną chorobą. Ostatnie na co miał ochotę to wyrywanie piórek z cudzego penisa, ale na szczęście wypracował sobie już stanowisko uzdrowiciela, więc szybko postawi diagnozę i zawoła jakiegoś nieświadomego stażystę. O, to był bardzo dobry plan. - Uzdrowiciel Carrow musiał pilnie udać się na operację, ja nazywam się Archibald Prewett i go zastąpię - powiedział z lekka znudzony, w końcu doczytując ostatnią stronę karty i zamykając ją z cichym świstem. Dopiero wtedy zauważył kto na niego czekał. Frederick Fox, panie i panowie. Archibald nie mógł powstrzymać małego uśmieszku, który od razu pojawił się na jego twarzy. To zastępstwo może okazać się o wiele ciekawsze niż przypuszczał. - O, to ty - w jego głosie nie było słychać szczególnego entuzjazmu, ale uprzejmie kiwnął mu głową na przywitanie. Usiadł na miejscu Adriena (całkiem wygodny ten ordynatorski fotel, nie obraziłby się za podobny), kładąc kartę swojego pacjenta gdzieś na stos innych dokumentów. Rozejrzał się po pomieszczeniu - naprawdę eleganckie, choć trochę zabałaganione. Gabinet ordynatora na jego piętrze był z kolei pełen roślin i porozrzucanej po podłodze ziemi, może tak wysokie stanowisko po prostu wiąże się z nieporządkiem. Wierzył, że kiedyś sam się o tym przekona. - W takim razie powiedz co ci dolega - poprosił, splatając dłonie na blacie stołu. Doskonale znał najważniejsze objawy, które przekazała mu pielęgniarka, ale w zasadzie usłyszałby to jeszcze raz.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]17.03.19 13:20
Zaiste, nikt nie spodziewał się Archibalda Prewetta.
A już na pewno nie ja. Z otwartymi ustami spoglądałem za Adrienem, którego wezwały pilniejsze sprawy. Poczułem się pozostawiony na lodzie, jakby ktoś przerwał mi wypowiedź w połowie zdania. Ciekawe, czy gdybym nadal nosił nazwisko Malfoy, też byłbym mniej ważny.
Pozostałem w gabinecie, na czas oczekiwania kogoś, kto miał mi pomóc z moim problemem, znajdując sobie zajęcie w postaci składania samolocików z pergaminów, ktore zapewne służyły Carrowowi na wypisywanie recept. I w chwili, gdy właśnie wprawiałem w lot kolejny z nich, w drzwiach zmaterializował się nie kto inny jak Archibald Prewett.
Czy ja właśnie znalazłem się w komedii?
- O, to ty. - Przekalkowałem ton rudzielca, co było jednoznaczne z obsikaniem terenu (choć z tym sikaniem to u mnie ostatnio kiepska i nieprzyjemna sprawa była). Nie będzie mi tu jakiś kumpel Abraxa dyktował swoich warunków. Niemniej, uzdrowiciel jak uzdrowiciel, wiedziałem, że dzielnie sklejał Zakonników, można było na niego liczyć w sytuacjach kryzysowych. A moja z pewnością do takich należała.
Ponieważ nieoczekiwany zwrot akcji sprawił, że straciłem dużo czasu na czczych pogadankach, kóre niczego nie wniosły, a następnie jeszcze więcej na oczekiwaniu, gdy tylko Prewett zapytał o oje dolegliwości, nie kwapiąc się szczególnie, podniosłem się z siedziska, powolnym ruchem rozpiąłem pas oraz guziki w spodniach, po czym bezpardonowo zsunąłem je do kolan, ukazując się uzdrowicielowi w całej swojej okazałości. Nie miałem przecież czego się wstydzić, wszystko tam było jak należy, ładne kształty, solidna ostoja męskości, same superlatywy, no może poza smyrającym upierzeniem. Nawet ładnym, ale jednak upierdliwie utrudniającym życie.
- To mi dolega. - No, po co wywiad, skoro najlepiej zbadać organoleptycznie? - Moja metamorfomagia nie działa. Popsuła się. Zrobiła się sama i nie chce się cofnąć. - No co ja się miałem wstydzić Archibalda - fakt, że miałem z nim na pieńku nie oznaczał przecież, że miałem strzelać focha, gdy przyszedł mi z pomocą.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Adriena Carrowa Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]21.03.19 17:32
W zasadzie nie znał Fredericka zbyt dobrze. Czasem mu gdzieś mignął w dzieciństwie na uroczystych piknikach czy kolacjach, potem zdarzało mu się na niego wpaść na szkolnych korytarzach, ale dopiero od niedawna połączyło ich coś większego i ważniejszego niż kiedykolwiek mogli się spodziewać - a i tak nie zmieniło to faktu, że Archibald go po prostu nie lubił. Nie potrafił powiedzieć kiedy dokładnie to się zaczęło czy może tak było zawsze. Bliższe relacje zawsze łączyły go z Abraxasem, o dziwo, całkiem dobrze się rozumieli. Ostatnio to zaczęło się zmieniać, ale z tak napiętą atmosferą chyba nie da się inaczej. Tymczasem z wiadomych przyczyn coraz częściej widywał się z Frederickiem, lecz nigdy by nie pomyślał, że spotkają się właśnie w takich okolicznościach. Rozsiadł się wygodnie na miejscu Adriena, oczekując krótkiego opisu dolegliwości, a nie tak bezpardonowego obnażania się. Patrzył z niedowierzaniem jak Fox po prostu wstaje i się rozbiera - aż zerknął na drzwi, sprawdzając czy ktoś przez nie nie zagląda do środka, bo przecież to na pewno nie wyglądało normalnie. Na krótką chwilę przestała go ta sytuacja bawić, jednak wystarczyło jedno spojrzenie na jego piórka w połączeniu z jego nietęgą miną, by ponownie rozbawić Archibalda. - To nie wina metamorfomagii - zaczął, chcąc nie chcąc spoglądając na jego pióra, bo jednak musiał wykazać się profesjonalizmem i upewnić się w swojej diagnozie. - To choroba weneryczna - Archibald nie sądził, że wypowiedzenie tych trzech słów może kiedyś mu przynieść taką radość, a jednak. - Memortkowe figle. Pióra pojawiają się dwa tygodnie po zarażeniu. Nie jest to niebezpieczna choroba, nie rozwinie się bardziej niż teraz - nie dostanie gorączki ani wysypki, pióra bardziej go też nie obrosną. Wyrwał z notesu kartkę, zapisując na niej nazwę potrzebnego antybiotyku. - Nie chcę wnikać w twoje życie intymne, ale chyba warto byłoby coś w nim zmienić. Memortkowe figle to jeszcze pikuś, ale taki tomcio paluch... - pokręcił z niezadowoleniem głową, jasno dając mu do zrozumienia, że nie chciałby mieć nic wspólnego ze wspomnianą chorobą.


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]23.03.19 1:57
Archibald przejął pałeczkę po Adrienie, wolałem się więc pospieszyć, zanim moja wizyta w szpitalu miała przemienić się w sztafetę. Ja rozumiem, że cały personel świętego Munga musiała zżerać ciekawość na temat tego, co nosiłem w spodniach, zwłaszcza ta piękniejsza część, nie byłem jednak jakimś okazem w zoo, co by mnie przekazywać z rąk do rąk i oglądać. Prewett wydawał się być dziwnie poddenerwowany faktem, że postanowiłem się przed nim obnażyć. Na gacie Merlina, to był u zdrowicielem, czy nie? Zawsze wydawało mi się, że u magomedyka to jak przed Wizengamotem - żadnych tajemnic. Z resztą, to raczej ja tutaj znajdowałem się w mniej wygodnej pozycji. Prewett powinien był raczej nie posiadać się z radości - otrzymał prywatny pokaz, no i do tego mieli mu jeszcze za to zapłacić.
A dąsał się jak jedenastoletnia dama.
I na dodatek był wyraźne rozbawiony moją chorobą. Chorobą weneryczną. Już z samej nazwy brzmiała co najmniej złowieszczo, a ten się cieszył. Czy etyka zawodowa przypadkiem mu tego nie zabraniała? Chyba, że rzeczywiście trwał w komitywie z Abraxasem i obaj czyhali na mój lisi żywot.
- Widzę, że humorek dopisuje, coś wesołego musiało wydarzyć się na porannym obchodzie. - Rzuciłem grzecznie, znajdując wymówkę dla jego uśmiechu. Że niby to nie wierzyłem w złe intencje Prewetta. Kamuflaż taki. Godny aurora. - Jaka choroba? - Weren... were-co? Nie przypominałem sobie, abym znał tę nazwę. - Jaki ma to niby związek z moim życiem intymnym? - Dodałem, szczerze skonsternowany. Zaraz, czy Archibald właśnie zasugerował mi zmianę w życiu intymnym? Może jednak zdjęcie przed nim spodni nie było najrozsądniejszą decyzją. Znaczy, ja wiem, że różne są preferencje i szczerze to szanowałem, ale Prewett to się chyba zagalopował.
- Jakie figle, jaki Tomcio? - Nic tego nie brzmiało dobrze. A do tego mocno dwuznacznie. Czy pod przykrywką niechęci, przez te wszystkie lata tak naprawdę czuł do mnie coś więcej? Czy to dlatego zbliżył się do Abraxasa?
Trzeba to było wyjaśnić. Jak najszybciej.
- Przepraszam cię, Archibaldzie, stawiasz mnie w dość niezręcznej sytuacji. Przyszedłem tutaj, aby się wyleczyć. I liczyłem na profesjonalną pomoc. Nie chcę urazić twoich uczuć, schlebia mi to i tak dalej, ale nie jestem zainteresowany... no wiesz... mężczyznami. W taki sposób. - Uff, po kłopocie, wyjaśnione. Nawet gładko mi poszło. - Chcę się tylko wyleczyć. - Dodałem, tak dla pewności.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet Adriena Carrowa Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Gabinet Adriena Carrowa [odnośnik]24.03.19 12:08
Archibald postanowił nie odpowiadać na tę zaczepkę Fredericka, chociaż aż go korciło żeby jednak powiedzieć mu to lub tamto. Niezwykle irytował go jego sposób bycia, a jego żarty też wcale nie były takie śmieszne. Cieszył się z możliwości pośmiania się z przypadłości Foxa, naprawdę dzięki temu jego dzień stał się o wiele bardziej udany, ale jednak nie miał siły spędzać z tym człowiekiem więcej czasu niż to konieczne. - We-ne-rycz-na - powtarza cierpliwie, choć ta cierpliwość ma ograniczone zasoby. - To znaczy, że przenosi się drogą płciową - dodaje, żeby Frederick na pewno zrozumiał, bo jego mina jasno mówiła, że ma z tym problem. - Podczas seksu - wzdycha przeciągle, dopiero tę odpowiedź uznając za satysfakcjonującą - no już bardziej łopatologicznie nie uda mu się tego wytłumaczyć.
Kończył wypisywać receptę na antybiotyk, kiedy usłyszał te słowa. Spojrzał na Lisa oburzony, że w ogóle miał czelność insynuować takie głupoty. Jego blada cera nabrała czerwonego oddcienia, tak już miał, kiedy się denerwował. - O czym ty mówisz - powiedział głośno, wstając zza długiego stołu. Przecież to idiotyczne twierdzić, że mógłby chcieć z nim coś... Nie lubili się, i akurat to uczucie było odwzajemnione, co do tego Archibald nie miał absolutnie żadnych wątpliwości. Ale to? - Mam żonę - dodał, uznając to za najważniejszy i ostateczny powód dla którego Frederick w ogóle się nie znajduje w kręgu jego zainteresowania. To było przecież absurdalne! - Nie wiem skąd ci się to... To znaczy... - zaczął jeszcze raz tłumaczyć, ale w końcu uznał, że nie ma sensu kontynuować tego temstu. Podszedł bliżej Foxa, tym razem starając się nie patrzeć na jego opierzone przyrodzenie, żeby sobie przypadkiem czegoś jeszcze nie dopisal do tej chorej teorii. - To recepta na antybiotyk. Pójdź z nią do alchemików, wydadzą ci go - powiedział, podając mu niewielką kartkę. - A pióra trzeba wyrwać. Wezwe pielęgniarkę - poinformował go, już współczując tej biednej kobiecie. Chociaż... gdyby tak wezwać Muriel? Z tą genialną myślą opuścił gabinet, z przyjemnością wracając na swój oddział.

Zt


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning

Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Gabinet Adriena Carrowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach