Wydarzenia


Ekipa forum
Trochę ziemi i przykrych słów 1951
AutorWiadomość
Trochę ziemi i przykrych słów 1951 [odnośnik]23.10.16 23:37
First topic message reminder :

Nie, miała już tego dość. Jeszcze chwila i zaczęłaby płakać. Czuła, że wszyscy się z niej śmieją  z niej bo przecież to ona przyprowadziła ze sobą tego błazna. Przecież obiecał, że będzie się zachowywał, przecież wiedział jakie to dla niej ważnie. Właśnie dla tego nie chciał zabierać go ze sobą. Teraz i tak już za późno na jakiekolwiek wyrzuty. Mogła się pożegnać z dalszym członkostwem w Klubie Ślimaka. Uciekła z sali przy pierwszej  okazji. Szła przed siebie wciąż czując jak jej policzki płoną. Objęła się mocniej ramionami, teraz mogła spokojnie zacząć płakać. Pozwoliła by kilka łez spłynęło po jej twarzy zostawiając wyraźne ślady. Nie, nie poszła ukryć się w dormitorium. Może powinna tam przecież nie musiałaby go oglądać. Wystarczyło trochę zmienić plan dnia i nie musiała go widywać aż do świątecznej przerwy. Może wtedy mogłaby mu wybaczyć jego zachowanie. Jakoś udałoby się jej wszystko naprawić. Potrzebowała zająć czymś ręce, skupić myśli nad czymkolwiek co mogło przynieść jej spokój. Weszła do szkolnych szklarni. Przez kilka ostatnich lat Judith zdążyła zdobyć zaufanie profesora dla tego mogła korzystać z pomieszczeń bez niczyjej opieki. Nie zważając na to, że zniszczy nową szatę wyjściową zajęła się przesadzaniem roślin.  Musiała jeszcze tylko związać długie brązowe włosy a na dłonie nałożyć rękawiczki. Wystarczy, mogła brać się do pracy. Czując pod palcami świeżą ziemię mogła wreszcie spokojnie odetchnąć. Serce młodej panny Skamander ustało w próbach wyrwania się z jej klatki piersiowej a z policzków powoli zaczął znikać róż. Odpłynęła, była już w swoim świecie gdzie wszystko było spokojne  i piękne. Żadnych  upokarzających ją chłopaków, żadnych śmiejących się ludzi. Najgorsze było to, że Bertie pewnie nic sobie z tego nie zrobi. Przy następnej okazji pewnie będzie zachowywał się tak jakby nic się nie stało. Judith była wstanie zrozumieć, że on nie martwi się przyszłością że dla niego szklanka jest zawsze jest do połowy pełna. Uwielbiała go za to, zawsze potrafił ją pocieszyć i rozbawić ale czy choć raz nie mógł pomyśleć o niej. Przynajmniej spróbować zrozumieć, że chciałaby w życiu do czegoś dojść. Gdyby nie ta przeklęta papla o niczym by się nawet nie dowiedział! Nie była pewna co pierwsze wyrwało ją z zamyślenia. Fakt, że znowu zaczęła płakać, dźwięk czyjś kroków czy może odgłos rozbijającej się doniczki. - Na brodę Merlina - warknęła pod nosem. Czy dzisiaj nic nie mogło pójść po jej myśli? Otarła policzki próbując posprzątać bałagan który nieświadomie narobiła. Najgorsze jest to, że nawet nie mogła być na niego zła. Miała krzyczeć tylko dla tego, że jest jaki jest?
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3

Re: Trochę ziemi i przykrych słów 1951 [odnośnik]29.10.16 14:19
Kocham cię. Czasami słyszę, że jesteśmy dzieciakami i wszystko minie i wróci jeszcze pięć razy, a pewnie ostatecznie poślubimy całkiem różne osoby, jako najlepsi przyjaciele, bo te zauroczenia nam miną. Ale wiesz, że jestem cholernym upartym osłem i wiem swoje. W nikogo innego nie będziesz rzucać przedmiotami, na nikogo nie podniesiesz ręki, ani ja żadnej innej nie będę próbował uspokoić, przygarnąć do siebie. Czasem jak się złościsz, jesteś wkurzającą zołzą, a czasem jesteś najsłodsza na świecie. Ale nawet jak jesteś zołzą to mam ochotę cię zamknąć w ramionach i nie wypuszczać. I dobrze wiesz, że tylko ze mną zawsze będziesz zrywać, a ja tylko z tobą i tylko na siebie możemy krzyczeć w ten sposób i godzić się później i przeżywać najlepsze chwile pod słońcem.
Oczywiście, że nie powiedział ani słowa. Już unosił dłoń, żeby złapać jej nadgarstek i przyciągnąć do siebie i chociaż właśnie złapać ją w ramiona i nic nie mówić. W tej chwili go puściła, a kiedy się odwrócił, biegła już przez przedział. W pierwszej chwili ruszył za nią i zamierzał ją złapać, bo i pod wpływem chwili i emocji zawsze wszystko wydawało mu się inne. Na drodze stanął mu jednak cholerny wózek ze słodyczami i, kiedy go minął, Judy już gdzieś zniknęła. A on nie chciał wyciągać jej z przedziału pełnego koleżanek. Czy dopiero co nie zerwała z nim, bo narobił jej wstydu?
Oparł się o ścianę i przymknął oczy zirytowany samym sobą. Przeklął pod nosem i oddałby miliony, gdyby teraz ktoś stanął przed nim i po prostu mu powiedział, co robi. Bertie nie umiał doszukiwać się drugiego dna. Miał nadzieję, że ona kłamała w złości, ale czuł, że w tym wszystkim było za wiele prawdy.
Uciekła z resztą, a kiedy ktoś ucieka to nie dlatego, że chce zostać. Wrócił więc do przedziału i do jakiejś głupawej gry w karty, żeby zająć czymś myśli i pożartować z głupot.
I dać jej spokój. Po prostu dać jej spokój.
To nie było łatwe. Poważnie. Kiedy spędzasz z kimś całą masę czasu i nagle ta osoba znika, ten czas staje się jakiś taki wkurzająco wydłużony. Spotykał się więc ze znajomymi, opychał się słodyczami, wygłupiał się. Nawet do biblioteki zaszedł raz z własnej woli! No, bo są rzeczy, jakich on lubi się uczyć, zawsze były i z nich był bardzo dobry: takie rzeczy, jak Obrona, czy Zaklęcia. O nich mógł poczytać, inne po prostu starał się zdać. Chociaż teraz to i nawet o bleh, transmutacji poczytał, żeby czymś myśli zająć. A może mu Minnie pomoże z wypracowaniem, skoro o transmutacji mowa? W sumie to nie najgorszy plan na dziś. I miał plan właśnie McGonagall poszukać, kiedy drobna, zadziwiająco pasująca do jego dłoni dłoń go pociągnęła. I dał się pociągnąć, bo z Judy robili wiele głupot, ale on przed nią na pewno nigdy nie uciekał i był ciekaw, czego ona może chcieć, o co może chodzić. I nie mógł nie uśmiechnąć się lekko, kiedy go uderzyła i zaczęła mówić to wszystko i on cholernie chciał wierzyć w to wszystko. Już pomijając powalająco szczegółowy opis jego osobowości. Złapał ją za nadgarstki i przycisnął go ściany, bo niechże go nie bije chociaż, jak ją całuje i pocałował ją mocno po prostu i nic więcej go nie obchodziło.
Dopiero po dłuższej chwili odsunął się od niej i patrzył w jej zarumienioną twarz.
- Ja miałbym w to uwierzyć? Czekałem, aż pękniesz, bo uroczo ci to wychodzi. - puścił jej oczko, bo to chyba pora na głupi żart na rozładowanie emocji? I grunt, że dalej ją trzyma to go za to nie pobije. Zaraz puścił jej ręce i całą ją, taką małą, kościstą do siebie przytulił, jakby ją chciał schować tylko dla siebie. - Wiesz przecież, że się mnie nie pozbędziesz.
Doskonale wiedział, że ona widzi jak bardzo spadł mu kamień z serca, jak bardzo w tej chwili ma ochotę zacząć się śmiać, bo jakby wszystko do niego wróciło. Ale przecież on nie będzie mówił o takich rzeczach.

KONIEC. :serce:



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Trochę ziemi i przykrych słów 1951 - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Trochę ziemi i przykrych słów 1951
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach