Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.10.16 18:49

Salon

Salon Carterów jest przytulnym pomieszczeniem, niegdyś będącym swoistym centrum życia rodziny. Choć minęło trochę czasu od śmierci rodziców Sophii i Raidena, we wnętrzu niewiele się zmieniło, wciąż widać tu rękę ich matki, która urządziła pokój. Salon jest urządzony w ciepłych barwach, na ścianach oraz na gzymsie kominka znajdują się ruchome fotografie przedstawiające członków rodziny. Znajdują się tu też kanapa, fotele i stół; salon jest miejscem do przyjmowania gości oraz wypoczynku. Ze sporych rozmiarów okna roztacza się widok na znajdujący się za domem ogródek.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Sophia Carter dnia 01.10.17 12:52, w całości zmieniany 2 razy
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 12:16
20 marca 1956
Wciąż dudniło jej w uszach kiedy opuszczała dwór, który niegdyś był jej domem. Pozwolono jej zabrać jedynie część ubrań i sowę. Była tak oszołomiona, że nawet nie protestowała. Zresztą poza wyjawieniem prawdy o ciąży i statusie krwi ojca dziecka, mało co mówiła. Stała po prostu i w ciszy słuchała krzyków matki, grzmiącego głosu ojca. Śmieszne, że nawet nie czuła się winna, po prostu czekała aż to wszystko się skończy. Mogła się domyślać, że gdyby to zależało od Eidearda, zachowałaby większość swoich rzeczy, na pewno upewniłby się też, że jego córka nie umrze z głodu. Jednak matka Artis dostała szału, wydawała się równocześnie skrzywdzona i usatysfakcjonowana obrotem sprawy, jakby czekała aż córka zrobi coś takiego i będzie mogła się jej pozbyć, Równocześnie uważała, że zmarnowała lata by nauczyć ją tego, co sama wiedziała, a ta to odrzucała. Samej zainteresowanej było jedynie przykro, że zostawiała ojca, który co prawda nie miał nigdy czasu, ale kochał ją najlepiej jak potrafił. Ale to wszystko już było za nią. Nie miała już ojca, nie miała matki, nie miała też w ogóle członków rodziny poza maleństwem rozwijającym się w brzuchu. Czuła się dziwnie, jakby widok tego z jaką satysfakcją matka wypalała ją z drzewa genealogicznego zupełnie odciął ją od tego wszystkiego, choć wciąż czuła się odrzucona i samotna. Brakowało jej jakiejś części siebie, tym bardziej, że pierwszy raz w życiu nie musiała nikogo zadowalać, ale była w stanie to zaakceptować. Czuła się przede wszystkim wyczerpana emocjonalnie, a to przecież nie był koniec.
Postawiła walizkę i chwilę patrzyła na drzwi do domu, który podobno miał ją przyjąć. Bała się, że Carter zmienił zdanie, że nie będzie chciał ich przyjąć pod swój dach, że w ogóle nie będzie ich chciał. Wiedziała, że to głupota, ale po ilości odrzucenia jaką otrzymała już tego dnia, nie czuła się gotowa na więcej. Zapukała kilka razy w solidne drewno i odetchnęła głęboko, w razie czego i tak miała dać sobie radę. Czuła się gotowa. Niestety wszystko potoczyło się inaczej, a ona zdecydowanie nie była gotowa na ujrzenie rudej głowy swojej przyjaciółki.
Merlinie miej mnie w opiece, pomyślała zanim uśmiechnęła się nieśmiało i powiedziała najidiotyczniejszą rzecz na świecie:
- Niespodzianka?


Ostatnio zmieniony przez Artis Macmillan dnia 13.10.16 15:58, w całości zmieniany 1 raz
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 14:42
Sophia była akurat w domu. Wykorzystywała wolny czas na odpoczynek, chociaż po rewelacjach wczorajszego wieczora trudno było jej się było skupić. Myślami często krążyła wokół Raidena i tego, co jej powiedział. Ich rodzina miała się powiększyć. Miał kogoś, ta kobieta była z nim w ciąży i miała z nimi zamieszkać. Sophię nurtowało, kim ona była i jakie będą jej relacje z Raidenem oraz nią. Czy w ogóle się dogadają? Do tej pory byli tutaj tylko oni dwoje i rodzice. Po ich śmierci zostali tylko oni, nagle dziwnie samotni i zdani tylko na siebie. Pierwszy raz miał dołączyć do nich ktoś z zewnątrz, a Sophia naprawdę nie chciała w swoim rodzinnym domu konfliktów i spięć. Wolałaby, żeby już zawsze kojarzył jej się z ciepłem, spokojem i bezpieczeństwem. Ale żeby ten stan się utrzymał, między domownikami musiały panować przynajmniej pokojowe relacje.
Nie miała pojęcia, kiedy pojawi się kobieta Raidena. Zapewne dla niej to wszystko także było zaskakujące i trudne, więc wszystko mogło potrwać. Na pewno nie spodziewała się, że ta może pojawić się na ich progu już następnego dnia. A już na pewno nie podejrzewała, że tym kimś mogłaby być jej przyjaciółka.
Słysząc głośne pukanie, zeszła na dół. Może to Raiden wyszedł gdzieś, zapominając klucza oraz różdżki i nie potrafił wejść? A może to jakaś sąsiadka, albo ktoś znajomy do brata? Sophia nie spodziewała się nikogo, nikt z jej znajomych nie uprzedzał, że ma wpaść dzisiaj. Podeszła jednak do drzwi i otworzyła je... zauważając za nimi Artis ze sporych rozmiarów kufrem.
- Artis? Co ty tutaj robisz? – zapytała. Bo oczywiście nigdy by nie pomyślała, że to Macmillan jest kobietą Raidena. Przecież o czymś takim wiedziałaby wcześniej, prawda? Któreś z nich powiedziałoby o tej znajomości. Tak przynajmniej wierzyła i dlatego usilnie nie chciała połączyć ze sobą faktów. Patrząc na nią, zastanawiała się usilnie, co ją tu sprowadzało i czy w ostatnich dniach nie zapowiadała jakiejś wizyty. Nic takiego sobie nie przypominała. I dlaczego miała ze sobą rzeczy? Może miała jakieś spięcie z matką i chciała przenocować poza domem? Sophia nie znała tych szlacheckich zawiłości i nie wiedziała, że właśnie ma przed sobą osobę wyklętą przez własną rodzinę.
- Nie pisałaś, że wpadniesz... I po co ci te bagaże? – zapytała więc, bo była ciekawa. – Ale... wejdź. Raiden ma teraz pewne... problemy, ale myślę, że nie pogniewa się, jeśli mu powiem, że się znamy.
Jeszcze nie wiedziała, że za chwilę czekają ją kolejne zaskakujące wieści, i staną się jasne słowa Raidena oraz to nagłe pojawienie się Artis.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 15:31
Na tyłek Salazara i pończochy Roweny, co ja mam teraz robić, myślała gorączkowo stojąc wciąż z tym dziwnym uśmiechem przed swoją przyjaciółką. Zupełnie nieświadomą przyjaciółką, która w dodatku nawet się niczego nie domyślała. Przez chwilę Macmillan sądziła, że może Carter nic nie powiedział, ale gdy Sophia wspomniała coś o jego problemach, Artis już wiedziała, że informacja dotarła, po prostu nosiciel nadal był nieznany. Nie potrafiła się tak po prostu przyznać, że to ona jest tą bezimienną panną Smith spod budki z piwem, jak to niedawno określił Raiden. Jakkolwiek łatwe to było nawet w obliczu wydziedziczenia, tak rudzielec stojący przed nią stanowił największe wyzwanie. Uznała więc, że lepiej trochę przeciągnąć ten moment i może uczynić to wszystko nieco bardziej komfortowym.
- Może napijemy się herbaty i usiądziemy wygodnie? - zaproponowała wchodząc do środka i zrzucając płaszcz. Swój bagaż życiowy, który okazał się zdecydowanie mniejszy niż można by przypuszczać, postawiła gdzieś w kącie. Swoim zachowaniem usiłowała nie pokazywać, że chodzi o coś poważnego, a wręcz przeciwnie, chociaż dla niewprawionego oka nie było zbyt wielkiej różnicy w jej zachowaniu. Nie była nigdy zbyt otwarta i emocjonalna, więc jej sztywność nie była zbyt zauważalna.
Poczekała aż Sophia wskaże jej drogę, nie chcąc pokazywać, że wie gdzie jest i gdzie iść. Za chwilę miało się to okazać bezcelowe, ale autentycznie bała się, że przyjaciółka odwróci się od niej gdy się dowie. Albo zacznie rzucać zaklęciami, lub rzeczami. Poza tym nie uważała, by ta informacja należała już tylko do niej. Powinni powiedzieć to młodszej Carter razem, wolała więc poczekać aż zjawi się Raiden.
Zajęła fotel i odetchnęła głęboko rozglądając się, w salonie jeszcze nie była, okazał się przytulnym pomieszczeniem, które z jakiegoś powodu dobrze oddawało charaktery rodzeństwa. Nie miała pojęcia w jaki sposób i przez co, ale łatwo dało się zauważyć kto ten dom zamieszkuje. A teraz miała go też zamieszkiwać ona, choć wątpliwym było by szybko wpłynęła na wygląd któregokolwiek z pomieszczeń, nie posiadała nic prócz ubrań, kosmetyków i paru książek. Na pewno jednak już wkrótce miało się po całym domu walać morze dziecięcych akcesoriów. O ile Raiden nie zmienił zdania.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 21:54
Raiden nie powiedział jej, że chodziło o Artis. Sophia wiedziała więc tylko tyle, że jakaś tajemnicza, wciąż jeszcze bezimienna kobieta istniała i wkrótce miała się tu pojawić. A to, że pojawiła się Artis, i dziwnym trafem miała ze sobą bagaże, to musiał być po prostu jakiś zbieg okoliczności, nic więcej. Niby dlaczego miałaby ją podejrzewać o coś, skoro nie miała ku temu podstaw? Znała oboje, Raidena i Artis. Do obojga miała zaufanie, więc nie podejrzewała ich o żadne ukryte sprawki, ale jej myśli i tak pędziły intensywnie, gdy zastanawiała się nad tą zagadkową, niezapowiedzianą wizytą. Rzadko spotykały się w swoich domach (zresztą Sophia raczej pewnie nie byłaby zbyt mile widziana u Macmillanów), zazwyczaj widywały się pracy lub wychodziły gdzieś po jej zakończeniu.
Dopiero głos Artis wyrwał ją z chwilowej zadumy. Poruszyła się i zamrugała szybko.
- Jasne, wchodź – odezwała się, przesuwając się w bok, aby kobieta mogła przejść. Sophia jednak przez cały czas obserwowała ją, zastanawiając się, co się stało. Nawet jeśli nie łączyła tego ze słowami Raidena o kobiecie i spodziewanym dziecku, to i tak wysnuła wnioski, że w życiu Artis mogło wydarzyć się coś niepokojącego, i dlatego potrzebowała przeczekać u Carterów?
- Czy coś się stało, Artis? O co chodzi? Masz jakieś problemy? – dopytywała wciąż. Zdumiewające, że wszystkim dookoła życie się komplikowało. Najpierw Raiden, teraz Artis... To było dziwne, ale pozostawało jej czekać na wyjaśnienia ze strony drugiej aurorki. – To coś z rodzicami, tak? Pokłóciłaś się z nimi i chcesz przeczekać u nas najgorszy moment?
Może to nie było taktowne w tym momencie, no, ale nie wiedziała nic o wydziedziczeniu, to chyba można jej było wybaczyć snucie takich przypuszczeń. Przeszły do salonu. Sophia nie wiedziała, w której części domu jest w tej chwili Raiden. Może spał, może był czymś zajęty, a może zaraz się tu pojawi, zwabiony głosami?
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 22:48
Raidena nie było w domu. Jak w każdy wtorek stawił się w Ministerstwie Magii na nowy dzień pracy. Zdecydowanie pomagało mu to funkcjonować niż siedzenie w domu i myślenie nad tym co dalej. W końcu rozmowa z Sophią przebiegła bez większych ekscesów. Nie licząc oczywiście spadnięcia z łóżka czy multum pytań, które były bardziej niż oczywiste. Tak. To było dobre rodzinne spotkanie, chociaż odbywało się jedynie we dwójkę. Nie patrzył na zegarek kiedy kończył pracę na ten dzień. Przez ostatnie czterdzieści osiem godzin funkcjonował nieco na innych obrotach i nawet zabawny wieczór poniedziałku nie zaburzył jego czasoprzestrzeni. Po zostawieniu odpowiednich rzeczy w szatniach należących do funkcjonariuszy czarodziejskiej policji, przeniósł się do swojej sypialni przy Overbury Avenue i z mruczeniem pod nosem kolejnej piosenki, zaczął zdejmować marynarkę, kamizelkę, zostając jedynie w koszuli. Odetchnął znajomym zapachem starego domu i ucieszył się, że już wrócił. Chociaż bardzo lubił swoją pracę, nic nie cieszyło go tak bardzo jak powroty. Odwiązał krawat i rzucił na łóżko, po czym wyszedł, powoli schodząc po schodach. Był głodny i jakimś dziwnym cudem, nie zauważył stojącej w przejściu walizki. Skierował się do kuchni i wziął jakiś owoc, które Sophia nagminnie kupowała. Dopiero gdy wychodził na korytarz, zatrzymał spojrzenie na tajemniczym bagażu i wtedy usłyszał głosy. Uniósł zaciekawiony brwi i cicho skierował się w tamtą stronę, gryząc jabłko. Rozpoznał Sophię, a druga osoba milczała. Nie znał jej tożsamości, ale nie na długo.
Stanął w wejściu do salonu, obserwując obie młode kobiety w dość niejasnej sytuacji. Nie zauważyły od początku jego obecności, więc oparł się ramieniem o framugę otwartego przejścia i czekał, patrząc na nie z lekkim uśmiechem. Zaczęło się i nie dało się już tego zatrzymać, dlatego się nie bał. Gdy jako pierwsza zauważyła go Artis, Sophia odwróciła się jako druga. Dopiero wtedy rzucił do blondynki:
- Hej.
Równie dobrze mogło zostać to odebrane przez nieświadomą siostrzyczkę jako zupełnie coś innego. Mimo to jego delikatny uśmiech nie schodził mu z twarzy, a spojrzenie nie odrywało do Macmillan.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Salon [odnośnik]13.10.16 23:30
Siedziała dość sztywno myśląc nad tym jak nie zniszczyć swoich relacji z przyjaciółką, a przy tym nie musieć kłamać. W głębi duszy cieszyła się na myśl, że już nie będzie musiała nic ukrywać. Nie potrafiłaby jej nie mówić zbyt długo, Sophia była jedną z bliższych jej osób, nawet jeśli wylewność w wykonaniu Artis nie wyglądała jak u normalnych ludzi. Zresztą to młodsza Carter znała Macmillan najlepiej ze wszystkich ludzi, którzy albo uważali ją za rekwizyt (rodzina), albo znali dość powierzchownie (praca, Zakon) lub krótko (Raiden). Niedługo cały czarodziejski świat zgromadzony na wyspach miał poznać jej sekret, ważnym więc było by wszyscy ważni ludzie wiedzieli wcześniej, na szczęście nie było takich zbyt wielu.
Już praktycznie była gotowa na rozpoczęcie tematu, wręcz otwierała już usta, kiedy zauważyła Cartera stojącego przy drzwiach. Nie udało jej się powstrzymać ciepłego uśmiechu, który automatycznie wpływał na jej twarz w jego towarzystwie. Nie była to kwestia zauroczenia czy czegoś takiego, po prostu mieli wspólny powód do szczęścia, które ze sobą dzielili. W jakiś sposób obecność Raidena była jej potrzebna i od razu sprawiała, że ona czuła się lepiej. Było jej to szczególnie potrzebne po przejściach z poprzedniego dnia. Noc w pracy pomogła jej ułożyć myśli, ale nie przygotowała na kolejne wyzwania, cały czas była niespokojna i sztywna. Do tej chwili, jej ciało automatycznie rozluźniło się, choć było to ledwo widoczne. Oczy również przestały mieć ten niepewny, zestresowany wyraz. Prawie jakby przeprowadzili całą konwersację ucieszeni ze spotkania i jej powrotu w jednym kawałku, tyle, że bez słów. W końcu jednak Artis uznała, że powinna się odezwać, chociażby po to, żeby w końcu wyjaśnić coś Sophii, która siedziała obok zdezorientowana. Nie wyszło to jednak najlepiej, najwyraźniej ze statusem Macmillan utraciła również zdolność do sensownej konwersacji.
- Hej - odpowiedziała po prostu, co było chyba najgłupszą rzeczą jaką można powiedzieć w takiej sytuacji.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Salon [odnośnik]14.10.16 12:28
Cała sytuacja już teraz wydawała się nie do końca zrozumiała, chociaż Sophia jeszcze trwała w nieświadomości. Zapewne były to ostatnie minuty tej niewiedzy, ostatnie chwile, kiedy mogła snuć rozważania, nie wiedząc jeszcze, że większość zupełnie mijała się z prawdą. Siedziały na przeciwko siebie, a Sophia próbowała dojrzeć coś w twarzy przyjaciółki, która jednak nie należała do wylewnych osób. Nie było jej tak łatwo przejrzeć.
Zanim jednak Artis zdążyła odpowiedzieć na zadane jej pytania, w drzwiach pojawił się Raiden, który szybko zauważył, że jego siostra nie była sama.
- Raiden! Wróciłeś już? – rzuciła na przywitanie, odwracając się w stronę brata. I już miała mu wytłumaczyć, że to tylko wizyta przyjaciółki z Biura Aurorów... Kiedy nagle zauważyła, w jaki sposób brat patrzył na Artis. W taki sposób nie patrzyło się na obcą sobie kobietę, będącą jedynie koleżanką młodszej siostry. Sophia przesunęła spojrzeniem od jednego do drugiego i z powrotem, i wtedy nagle uderzyła ją pewna irracjonalna i bardzo dziwaczna myśl. Myśl, która przecież nie mogła być prawdziwa, bo niby jak?
- Wy się znacie...? – wydukała tylko, pewna, że jej głupie podejrzenie za chwilę zostanie rozwiane. Jak w ogóle mogła wpaść na taki wniosek? Raiden i Artis? To wydawało się kompletnie niemożliwe, ale jego spojrzenie, oraz reakcja Artis zdradzały, że coś było na rzeczy. – Raidenie... Co się tutaj dzieje? Może mi powiecie, o co chodzi?
Pozostawało jej czekać, ale dosłownie ją roznosiło, bo już chciała znać odpowiedź. Już chciała wiedzieć, co było pomiędzy nimi, dlaczego wydawali porozumiewać się bez słów, podczas gdy ona siedziała obok nich zupełnie skonsternowana i nie do końca rozumiejąca, co się wokół niej działo.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]14.10.16 20:47
Nie spodziewał się jej wizyty, aż tak szybko, jednak miał nieco inne doświadczenia z wcześniejszych lat. Nigdy jednak nie był tak blisko kogoś z rodziny szlacheckiej, a najwidoczniej potrafili działać w zabójczym tempie. Wiedział, że spyta Artis o to co się stało. Nie chciał udawać, że nic się nie stało, chociaż teraz miała jego pełne wsparcie i nie musiała się o to martwić. Sam fakt jednak rozmowy leżał w jego obowiązku i chyba był tez w pewnym stopniu ciekawy, co się wydarzyło. Miał nadzieję, że Macmillan nie cierpiała za bardzo. Pamiętał z jaką niepewnością mówiła o nadchodzącym spotkaniu z rodzicami i resztą rodziny. I mimo że nie wyglądała na smutną, siedząc wyprostowaną w fotelu w jego salonie, domyślał się, że te rany były za świeże, żeby nie miały na nią wpływu. Miał się nią później zająć, ale na razie musieli uświadomić Sophię.
Uśmiechnął się szerzej na powitanie Artis i pokręcił głową, spuszczając na chwilę spojrzenie. Niepewność musiała ją zżerać od środka, ale Raiden nie poruszył się. Wszystko musiało być zrobione powoli i na spokojnie. Gdyby podszedł do blondynki, Sophia pewnie w ogóle by zgłupiała. Czuł, że działał właściwie i został najwyraźniej inicjatorem rozmowy. Nie przeszkadzało mu to. Był w końcu mężczyzną, bratem i współwłaścicielem tego domu. Wiadome, że decydujący głos należał do niego. Obie kobiety tego od niego oczekiwały, bo wpatrywały się w niego intensywnie. Jedna ze zdziwieniem, druga wyczekująco i z pewną dozą chyba nadziei. On dalej stał oparty w wejściu z założonymi rękami.
- Sofi, pamiętasz jak mówiłem ci, że niedługo przyjedzie matka mojego dziecka? - spytał, zmuszając się, by przenieść spojrzenie na siostrę. Był niezwykle spokojny i mógł stawić czoła nawet największemu huraganowi, który by nadszedł od strony rudowłosej. Chociaż kto tam wie jak miała zareagować? Spojrzał na nią wymownie, po czym wzruszył lekko ramionami. - No i przyjechała - dodał, unosząc jedną brew. Dał siostrze na chwilę na skojarzenie faktów i dopiero wtedy przeniósł uwagę ponownie na Artis.
- Wszystko w porządku? - spytał, chociaż wiedział, że jeszcze czeka ich rozmowa na ten temat. Na razie pomimo zawierania w tym pytaniu wielu aspektów, chciał się skupić na tu i teraz. Najważniejszym aspekcie z nich wszystkich.‎ Przejechał dłonią po włosach i przeszedł przez salon, by usiąść naprzeciw Artis, ale obok Sophii. Nie chciał, żeby siostra poczuła się w jakikolwiek sposób oszukana. Nie zamierzał jednak zostawać ich dwójki samym sobie, dlatego też był blisko obu.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Salon [odnośnik]14.10.16 21:56
Nie było jej łatwo panować nad emocjami, które bardziej przypominały szaleńczy lot na miotle zamiast spokojnej pogawędki. Skakała pomiędzy niepewnością, ulgą, smutkiem, a szczęściem i miała niemały problem ze zidentyfikowaniem co się działo w jej głowie w danym momencie. Zawsze sądziła, że takie huśtawki nastrojów to była tylko legenda, wyolbrzymiana przez pokolenia. Okazało się, że niekoniecznie. Każde silniejsze uczucia czy doznania zajmowały jej mózg całkowicie, nie zostawiając miejsca na inne emocje. I tym razem, już któryś raz, okazało się to wszystko wyjątkowo anty pomocne.
Prostota z jaką Carter wyrzucił z siebie wieści nie była najlepsza, wyglądało to tym bardziej jakby coś ukrywali. Wiedziała, że to w większości przez jej obawy o reakcję Sophii, ale liczyła, że załatwią to jakoś bardziej... subtelnie. Mogła się spodziewać, że z Raidenem niekoniecznie tak wyjdzie.
- Chciałam Ci powiedzieć, ale wiedziałam, że dopiero zaczynacie budować relację i nie chciałam nic zepsuć. Tym bardziej, że nic miało się już nigdy więcej nie zdarzyć. To wszystko to przypadek - powiedziała cicho, patrząc na przyjaciółkę przepraszająco i mając nadzieję, że nie poczuje się skrzywdzona, była to ostatnia rzecz, której Macmillan by chciała. Domyślała się, że właśnie podzieliła się czymś mocno osobistym, ale z jakiegoś powodu nie było to już tak trudne. W sumie wkrótce jej życie prywatne miało być wywleczone na publiczny osąd więc równie dobrze mogła przestać się przejmować czymś takim. Była to dla niej zupełnie nowa myśl, ale nie był to moment na poświęcanie jej czasu. Potarła policzek dłonią i zasępiła się odrobinę, czując jak po raz kolejny łzy napływają jej do oczu. Ciąża uczyniła z niej fontannę i to nie tylko w kwestii łez, czuła się przez to raczej idiotycznie, szczególnie kiedy rozkleiła się przez Rogersem mówiąc mu o sytuacji, a ten nie wiedział gdzie uciekać. Jakimś cudem udało jej się zachować czysty rozum i silną wolę przy rozmowie z byłą już rodziną, nie wybaczyłaby sobie czegoś takiego. Ale to była Sophia, chyba najbliższa jej na świecie osoba, nie potrafiła ukryć tej napędzanej hormonami fali uczuć przed nią, choćby chciała.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Salon [odnośnik]15.10.16 10:32
To było jak sen. Bardzo dziwny, irracjonalny sen. Sophia była niemal pewna, że za chwilę obudzi się w swoim łóżku, dotrze do niej dziwaczność tej sytuacji i roześmieje się, że taka wizja w ogóle pojawiła się w jej głowie.
Nie budziła się. Bez względu na to, ile razy wodziła wzrokiem od Raidena do Artis i z powrotem, sytuacja nadal trwała. Żadne z nich nie powiedziało też, że to żart. Trwało dłuższą chwilę, zanim w ogóle zdołała się odezwać. Bo przez pierwszych kilka minut po prostu siedziała jak zamurowana, jedynie poruszając bezgłośnie ustami i patrząc na nich.
Raiden i Artis? Niemożliwe. Jej brat i przyjaciółka? Dwoje ludzi z tak różnych środowisk? Jak to się stało?
Pokręciła z powątpiewaniem głową.
- Jeśli to jest żart, to trochę długo trwa – zaczęła w końcu, głos jej drżał. Bo każda kolejna mijająca chwila ciszy utwierdzała ją w przekonaniu, że te szalone rewelacje były prawdą. Że to Artis była tą tajemniczą kobietą, która nosiła w sobie dziecko Raidena.
- Jak to w ogóle jest możliwe? Nawet nie wiedziałam, że wy się znacie, a co dopiero... – szepnęła po chwili, ale bardziej sama do siebie niż do nich. Nie była pewna, co powinna teraz czuć. W jej głowie kotłowało się tak dużo skrajnych emocji! Szok. Niedowierzanie. Zdradzone zaufanie. Żal. Oboje byli dla niej ważni i właśnie okazało się, że zrobili coś, o co nigdy by ich nie podejrzewała, bo nigdy wcześniej nie spotkała się z żadną oznaką tego, że mogło być między nimi coś więcej. Że nawet jeśli zetknęli się w pracy, co było możliwe, że mogliby przejść na zupełnie inny poziom relacji, i to w tak krótkim czasie... Co może było podobne do Raidena, ale nie do powściągliwej, wycofanej Artis. Na pewno świadomej, jakie konsekwencje mogłaby ponieść w swoim świecie. W świecie, gdzie opinia otoczenia była dla rodziny ważniejsza niż dobro córki.
Nagle wstała.
- Chyba muszę... Pomyśleć. Wrócę... niedługo – powiedziała, po czym, nie patrząc na nich, wypadła z salonu. Opuściła dom, niemal wypadła na podwórze zdradzające pierwsze oznaki nadchodzącej wiosny. Ale w tej chwili to było mało ważne, najważniejsze było to, czego właśnie się dowiedziała.
Artis spotykała się z jej bratem. Doszło między nimi do czegoś więcej niż tylko przyjacielskiej rozmowy. Miała z nimi zamieszkać, urodzić dziecko Raidena... Stać się członkiem jej rodziny, co dotychczas wydawało się zupełną niemożliwością. Jeśli wyobrażała sobie przyszłą kobietę Raidena, to na pewno nie widziała wówczas twarzy Macmillan. Nie wiedziała, na które z nich powinna być bardziej zła o to, że utrzymywali swoją znajomość w sekrecie. Ale czy w ogóle powinna czuć się zdradzona? To był dziwny zbieg okoliczności, że akurat oni się ze sobą zetknęli, ale... czasami zdarzało się i tak.
Krążyła po podwórzu, rozmyślając tak intensywnie, że aż rozbolała ją od tego głowa. Do domu powróciła dopiero po jakiejś godzinie, może trochę wcześniej. Straciła rachubę.
- Czy twoja rodzina już wie, Artis? Czy oni...? – spojrzała na rzeczy kobiety, skojarzyła fakty. Uświadomiła sobie, że Artis za swój postępek została wyrzucona z domu przez własnych rodziców. Że ucierpiała już wystarczająco, żeby i Sophia miała się na niej wyżywać.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]15.10.16 11:16
Raiden już widział ten wyraz twarzy swojej siostry. Gdy była młodsza, a on dzielił się z nią jakimś niesamowitym sekretem. Czymś czego na pewno nie pochwaliliby rodzice. Czymś zakazanym i zdecydowanie nie leżącym w naturze małej rudowłosej dziewczynki. Wydawało mu się, że widzi dokładnie tę samą nastolatkę w dorosłej już kobiecie. Rozczuliłaby go, gdyby nie okoliczności związane z pojawieniem się tego charakterystycznego grymasu niedowierzania. Widział to spojrzenie, które wędrowało do niego do Artis i z powrotem. I nie przestawało praktycznie przez jakieś dwie minuty. W tym czasie Raiden zerknął na blondynkę, wyłapując też jej spojrzenie. Był spokojny, chociaż nie chciał przeciągać tego w nieskończoność. Wiedział, że Macmillan zapewne zrobiłaby to zupełnie inaczej, ale on nie chciał robić tego na inny sposób. Nie odezwał się jednak, gdy siostra przyjmowała do wiadomości, co powiedzieli i co się wydarzyło. Naprawdę się wydarzyło i bynajmniej nie było czymś irracjonalnym czy pozbawionym sensu. Było trudne do pojęcia, ale to wszystko kryło się pod tym skomplikowane podczas jego rozmowy z Sophią. Czekał w milczeniu cierpliwie, chociaż bardzo chciałby, żeby nie było to tak... Widział, że rudowłosa dosłownie walczy ze sobą, nie mając pojęcia jak zareagować. Słysząc jej słowa o żarcie, nie zareagował. Nie potrzebowało to odpowiedzi. Nie musiało. Bo prawda już została powiedziana i nie można było jej zmienić.
- Nie powiedziałem ci, bo nie wiedziałem - odezwał się w końcu, by uwaga siostry gwałtownie skierowała się na jego osobę jako głównego winnego i odpowiedzialnego za to wszystko. - Z początku. I nie sądziłem, że to się rozwinie do tego stopnia - powtórzył nieco inaczej sformułowane słowa Artis. - Myśleliśmy, że nie będzie miało to aż takich konsekwencji. Kto mógłby o tym myśleć w tamtej chwili? Gdybym wiedział, że to się okaże co innego, powiedziałbym ci. Sofi... - dodał łagodniej, chcąc złapać jakiś kontakt z młodszą połówką samego siebie.
W jej głowie musiało się kołatać tak wiele myśli, sprzecznych uczuć, bo to że czuła się oszukana było pewne. Zresztą widział to w jej zachowaniu. W jej spojrzeniu, które mu w pewnym momencie rzuciła. Cokolwiek by powiedział i tak go nie słuchała, bo myślała. Była zajęta przetwarzaniem wiadomości, które uderzyły w nią jak fala tsunami i wstrzymały dech. Nie chciał, żeby była z tym sama, ale nie poruszył się. Nie chciał tego robić, nie wiedząc jakby przyjęła jego bliskość. Wtedy gdy mówił jej o dziecku to było naturalne. Zupełnie jak za dawnych lat. A teraz kolejny raz odkrywał przed nią swój sekret w niezwykle brutalny sposób, jednak nie znał innego. Chciał być z nią szczery. Już zawsze. Nie bacząc na konsekwencje. Bo kłamanie dla czyjegoś dobra, wcale nie jest dobre. A przynajmniej teraz nie było, nie dla niego. Już chciał coś powiedzieć, gdy Sophia drgnęła i wstała prosta jak strzała. Gdy to zrobiła i wybiegła z pomieszczenia, Raiden również się podniósł.
- Sofi! - krzyknął za nią i chciał wyjść, ale głos Artis go powstrzymał. Raiden zatrzymał się w wejściu do salonu i patrzył z trudem na oddalającą się siostrą. Zacisnął szczękę, by po chwili ją rozluźnić i przejechał dłonią we włosach, próbując jakoś zniwelować te wszystkie uczucia. Nie chciał, żeby się to tak skończyło, ale nie miał pojęcia co teraz zrobić. Był rozdarty między siostrą a Artis, a przecież nie tego chciał. Może faktycznie musiała pobyć chwilę samej, ale nie chciał, by znowu przeżywała coś tak dużego w pojedynkę. Jak wtedy w Chicago. Jak wtedy z Jamesem, a on ją zostawił z tym wszystkim. Gdy rudowłosa zniknęła mu z oczy, dopiero po jakimś dłuższym czasie odwrócił się w stronę Artis. Spojrzał na nią ze smutkiem, stojąc w miejscu. - Przepraszam - powiedział jakby miało to być skierowane do Sophii. Zrezygnowany wrócił na miejsce i usiadł obok blondynki, odchylając głowę w tył. Przez jakiś czas wbijał spojrzenie w sufit, zanim odszukał dłonią jej rękę i wplótł palce w jej. Przeniósł na nią spojrzenie i niemal niezauważalnie się uśmiechnął. Nie miał pojęcia ile tak siedzieli, czekając na młodszą część rodzeństwa Carter, jednak mogły to być minuty lub godziny. Jednak gdy usłyszał, że wracała, automatycznie się od siebie odsunęli jakby było to coś złego, a chwilę później przed nimi stanęła Sophia. Raiden nic nie powiedział, wiedząc, że to nie do niego było skierowane to pytanie.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Salon [odnośnik]15.10.16 11:46
Siedziała cicho, dając im możliwość ułożenia tego między sobą. Czuła się odrobinę jak intruz, który ich rozdzielał, nawet jeśli fizycznie siedzieli obok siebie. Usiłowała oddychać głęboko i uspokoić się, co wcale nie było takie proste, ale uważała, że ostatnią rzeczą jaką powinna robić to wymuszać cokolwiek swoim cholernie niestabilnym stanem emocjonalnym, a ludzie często zgadzali się na coś, kiedy druga osoba płakała. Postanowiła więc dać Sophii chwilę by ta ułożyła wszystko w swojej głowie, co zresztą zasygnalizowała później wstając i wychodząc, by pobyć z tym wszystkim sama.
- Daj jej czas - zatrzymała Raidena chcącego wyjść za siostrą. Rozumiała ją i wiedziała, że im więcej osób będzie jej mieszało w głowie tym dłużej to potrwa.
Oparła jeden łokieć na kolanie i zakryła dłonią twarz licząc w myślach i usiłując nie myśleć o najgorszym scenariuszu. Nie chciała, by przyjaciółka poczuła się zdradzona lub odrzucona, wręcz przeciwnie. Zależało jej na utrzymaniu młodszej Carter w swoim życiu i jej, może nie aprobacie, ale zgodzie i wzięciu udziału w tym wszystkim. Możliwe, że też trochę obawiała się kolejnej osoby, która miałaby się od niej odwrócić, ale na to nie wpadła.
Kiedy poczuła rękę Raidena na swojej podniosła głowę i posłała mu słaby uśmiech, było to bardzo potrzebne jej wsparcie. Siedzieli w ciszy pół godziny, może dłużej, każde zatopione w myślach. Artis zamknęła oczy i usiłowała przeanalizować możliwe scenariusze, choć robiła to już mnóstwo razy, w odniesieniu do każdej osoby, która miała się dowiedzieć. Nie żałowała tego w jakiej sytuacji była, ale sama przed sobą musiała przyznać, że skomplikowała sobie życie, a wszystko przez to że nie mogła trzymać się z dala od Cartera. Nie, żeby chciała. Od momentu ich pierwszego spotkania jakby minęły wieki, a ona była dużo starsza i doświadczona życiem. W pewnym sensie była to prawda, w międzyczasie przybył jej kolejny rok w metryce, a ona przeszła więcej trudów niż kiedykolwiek. Nie mogło to jednak zmienić faktu, że wszystko działo się zbyt szybko. Nie mogła dziwić się Sophii, która przeżyła szok.
Powrót dziewczyny zapowiedziało najpierw echo jej kroków, na co Artis i Raiden niemal odskoczyli od siebie, jakby ich bliskość była zakazana. W sumie mogła bardziej zaszkodzić niż pomóc w tej sytuacji, co oboje wiedzieli. Macmillan zbladła odrobinę słysząc pytanie zadane przez przyjaciółkę.
- Tak, wczoraj - nie zdążyła jednak nic dodać, wyraz twarzy młodszej Carter powiedział jej, że ta się domyśliła. Była już członkini jednego z rodów kiwnęła więc tylko smutno głową i posłała rudzielcowi nieco krzywy i zdecydowanie niewesoły uśmiech.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Salon [odnośnik]15.10.16 18:08
Potrzebowała po prostu pomyśleć. Poukładać sobie to w głowie w samotności, spróbować zaakceptować ten stan rzeczy. Może to prawda, że Raiden rzeczywiście nic wcześniej nie wiedział. Że może była to jednorazowa relacja (a przecież i takie się zdarzały), która przybrała niespodziewany obrót wraz z wieścią o ciąży Artis, która została wyklęta przez rodzinę i nie miała się gdzie podziać, więc przyszła właśnie tutaj – do nich. A wraz z jej pojawieniem musiała dowiedzieć się o wszystkim także Sophia. Już nie mogliby tego dłużej ukrywać.
Pewnie kiedy już sobie to wszystko poukłada jak należy, to pogodzi się z nową sytuacją i zaakceptuje ją. To był tylko taki pierwszy moment, kiedy do głosu doszedł przede wszystkim szok i niedowierzanie. Ale to miało minąć, chociaż jeszcze pewnie przez jakiś czas będzie się czuła niezręcznie w ich towarzystwie. Z całą pewnością nie zamierzała stąd odchodzić, dając upust niezadowoleniu, ani wyrzucać stąd Artis. Nie zrobiłaby tego swojej przyjaciółce, kobiecie noszącej w sobie dziecko jej brata. Sumienie nie dałoby jej spokoju, gdyby tak po prostu chciała ją odprawić, zwłaszcza że Macmillan właśnie straciła swoją rodzinę i została sama. To zdumiewające, ale i bardzo smutne, jak ci ludzie łatwo skreślili własną córkę, tylko dlatego, że zadała się z mężczyzną nieczystej krwi, kimś, kogo to nie oni dla niej wybrali. Dla Sophii było to niepojęte, że można było odwrócić się tak od własnego dziecka, tym bardziej, że jedyną „winą” Artis był ten przelotny romans z Raidenem, którym nikogo nie skrzywdziła. Może poza jakimiś przestarzałymi zasadami, którymi kierował się jej ród.
Ale potem wróciła. Ochłonęła trochę, była już spokojniejsza i chyba bardziej gotowa na rozmowę. Taką miała nadzieję. Nie chciała pozwolić sobie na jakiś wybuch ani wypowiedzieć żadnych krzywdzących słów. Liczyła raczej na rozwiązaniu sytuacji na spokojnie. Każde z nich potrzebowało spokoju i zgody, zwłaszcza w takich okolicznościach.
- Wybaczcie, musiałam chwilę ochłonąć i pomyśleć – powiedziała, siadając z powrotem. Atmosfera wciąż wydawała się gęsta. Nie wiedziała, co Raiden i Artis robili pod jej nieobecność. Rozmawiali? Siedzieli w ciszy, obawiając się, że Sophia wróci i zrobi im awanturę? – Chyba już mi lepiej. Chociaż to nadal jest... takie zaskakujące i nagłe. Jak grom z jasnego nieba. Muszę się z tym po prostu oswoić. Przywyknąć do tego wszystkiego.
Umilkła na moment, przygryzając wargę. A potem znowu na nich spojrzała, zastanawiając się, co ich łączyło. Tylko przelotny romans i nieplanowana ciąża, czy... coś więcej? I jak długo zostanie Artis? Tylko póki nie ustabilizuje sobie życia po wyklęciu przez bliskich, czy... na stałe?
- To... okropne – mruknęła w odpowiedzi na słowa Artis, potwierdzającej jej przypuszczenia o wyrzuceniu z domu. Rodzice powinni pomóc córce, a jednak woleli ją wyrzucić. Gdyby nie Raiden, gdyby tak trafiła na kogoś, kto chciałby ją tylko wykorzystać, a potem nie obchodziłby go jej los, znalazłaby się w naprawdę parszywym położeniu.
- Poradzicie sobie z tym? – zapytała po chwili. Bo to oni, a nie ona byli teraz w najtrudniejszej sytuacji, i kiedy ten pierwszy szok nieco minął, zdała sobie sprawę... że się martwi. Tak po prostu.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]15.10.16 18:32
Raiden wciąż zastanawiał się nad tym wszystkim i nie mógł pojąć tego, że to wszystko zdołało wywrócić ich życie o sto osiemdziesiąt stopni. Przecież jedyne czego wtedy chcieli to tylko chwili ze sobą. Niczego więcej. Kto by się spodziewał, że stanie się inaczej i zamiast jednej nocy, los da im powyżej dwustu w kolejnych dziewięciu miesiącach. I jeszcze niezliczoną ilość kolejnych. Chociaż wcale nie takich prostych, a skupiających się na małym człowieczku, który nie miał pozwalać im spać. Ale nie musieli sobie jeszcze zdawać z tego sprawy. Na razie odhaczali rzeczy z listy. Powiedzieć rodzicom, powiedzieć Sophii, wprowadzić się, porozmawiać jeszcze raz z rudowłosą i powiedzieć jej prawdę. Całą prawdę i nic więcej, ani nic mniej. Co było następnym? Chyba na ten czas na razie tu lista Raidena się kończyła, chociaż to na pewno nie był koniec rozmów. Z Artis mieli jeszcze wiele do przedyskutowania.
Odsunęli się od siebie, gdy weszła Sophia, ale nie wyglądała, żeby się specjalnie przejęła tym, co działo się podczas jej nieobecność. Miała czerwone policzki, rozwiane włosy i szybko oddychała, zupełnie jakby przebiegła wiele mil. Raiden chciał wstać i ją przytulić. Żeby się uspokoiła. Żeby zrozumiała, że to nic złego, że przecież wszystko się ułoży. Zamiast tego jednak siedział dalej, słuchając słów siostry, a potem krótkiego wyjaśnienia Macmillan. Chociaż czy ona dalej mogła posługiwać się tym nazwiskiem? Coś w głębi go ukłuło, gdy zdał sobie sprawę, co oznaczałoby dla niego odcięcie się od swoich. Nie potrafiłby tego zrobić, a jednak blondynce się udało. Carter obserwował siostrę jak znowu usiadła w tym samym miejscu, ale z o wiele spokojniejszym wyrazem twarzy. Część szoku wyparowała, ale dalej w niej została. W końcu minęła jedynie godzina. Miała pełne prawo dalej był skołowana. Nie odpowiedział nic na jej słowa. Miała rację i zamierzał to uszanować. Siedział dalej w milczeniu, wpatrując się raz to w Sophię, a raz w stół pomiędzy nimi. Zupełnie jakby wszyscy dawali sobie czas na przemyślenia. I pewnie tak właśnie było. Spokojne, dłuższe przemyślenia sytuacji.
Poradzicie sobie z tym?
Raiden uśmiechnął się blado, chociaż nie niepewnie. Wiedział, że tak. Wiedział, że było warto i niczego nie żałował. Nie zmienił zdania i nie zamierzał go zmieniać nigdy w życiu. Jego serce już się uspokoiło, gdy zobaczył reakcję rudowłosej. Tak bardzo przypominała mu ich mamę... Zdawała sobie sprawę jak bardzo była do niej podobna? Nie chciał odpowiadać, jednak za Artis. Zamiast na siostrę spojrzał jednak na nią i odpowiedział na zadane pytanie:
- Zrobię wszystko, żeby było wam jak najlepiej. Od tego jestem.
I odwrócił się do Sophii.
- Na razie nikt więcej o tym nie - powiedział Raiden, podnosząc spojrzenie na siostrę i patrząc na nią intensywnie. Wiedział, że nikomu by tego nie powiedziała, ale musiał powiedzieć, co ustalili. - Dlatego najważniejsze jest to, żeby utrzymać ciążę jak najdłużej w ciszy. Nie wiem na jak długo, ale najdłużej jak się da - urwał, przygryzając dolną wargę. - A ty?
Poradzisz sobie z tym, Sofi?


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach