Wydarzenia


Ekipa forum
Pub Baggins, Bagford Street 12
AutorWiadomość
Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]06.09.16 12:36
First topic message reminder :

Pub Baggins, Bagford Street 12

-
Całkowicie mugolski pub skierowany głównie w stronę studentów. Jego nazwa nawiązuje do dzieł J.R.R. Tolkiena, które wraz z wydaniem przed dwoma laty zdobyły wielu fanów. Wewnątrz można znaleźć trochę detali nawiązujących do książek.
Znajduje się bardzo blisko uniwersytetu oraz oferuje piwo i przekąski w rozsądnych cenach. W piątkowe wieczory trudno znaleźć tu wolne miejsce, choć Baggins do małych knajpek nie należą. Na parterze znajduje się poro niewielkich stolików, bar oraz kilka stołów do bilarda; większe grupki zwykle kierują się na piętro, gdzie znaleźć można większe stoły i kanapy.


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:23, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]21.12.20 21:58
Przesadziłaby mówiąc, że przyzwyczaiła się do tej wojennej atmosfery, która ogarnęła Londyn i wszystkich jej mieszkańców. Finalnie nie było ich przecież, aż tak wiele. Ludzie różne rzeczy mówili, przed wieloma sprawami ją ostrzegali, ale ona czasami musiała wyrwać się do miasta. Chciała mieć do kogo otworzyć buzię na scenie, a żaden grosz w tym momencie nie śmierdział. Akurat tutaj etyką się nie kierowała, tym bardziej, że ludzie ją znali. Dzięki temu, że przed laty grała do kotleta dla tych zamożniejszych stała się trochę pewniejsza we własnej skórze. Nie było to spełnienie marzeń, ale siedzenie na farmie też nim nie było. Coś za coś.
- Ano – zaczęła uśmiechając się delikatnie. – W sumie blisko, no i nikt nie będzie miał czelności by próbować cię z tych beczek oskubać – dodała chwytając polany kufel w dłoń i upijając z niego łyk. Patrząc na Hagrida można było łatwo ocenić swoje szanse w walce. Chyba nie wierzyła, że był na świecie ktoś na tyle szalony, żeby atakować półolbrzyma z nadzieją na szybkie wzbogacenie. Ludzie nie byli przecież, aż tak puści, prawda?
Szatynka nie miała pojęcia, że ten nie znał się z siedzącymi obok mężczyznami. Gdy ci odeszli chyba lekko przestraszeni poważnym głosem mężczyzny skinęła głową. Nawet odetchnęła z ulgą, że wcale się nie znają. Ci dwaj idealnie wpasowywali się w klientele tego pubu. A kiedyś było tu tak spokojnie. – Jakoś mnie to nie dziwi – odpowiedziała nawet na nich nie spoglądając. – Idealnie pasują do tego miejsca. Dużo tu wszędzie takich parszywców. Chyba cały Londyn jest nimi przepełniony, co? – w porcie przecież też nie było lepiej. Tamto miejsce znała jednak jak własną kieszeń. Wróciła tam po latach nieobecności, ale wcześniej była przecież stałym gościem Parszywego. Ponoć lepszy oswojony diabeł niż nieznajomy przyjaciel. Co prawda to prawda.
Na pytanie półolbrzyma wzruszyła ramionami. – Mam nadzieje, że cię nie zawiodłam – zaczęła unosząc kącik ust w delikatnym uśmiechu. – Dorothea wie, że czasem raczę innych śpiewem. Nie wiem sama czego tutaj szukam, chyba brakuje mi wrażeń. – zaśmiała się w odpowiedzi, chociaż nie była to całkowicie zgodne z prawdą. Czasami musiała poznać miejsce by wiedzieć czy jeszcze chce w ogóle do niego wrócić. – Mogę się z tobą zabrać? – zapytała spoglądając w stronę wyjścia. – Jakoś wyczuwam klimat do rozróby dzisiaj, a nie chce w niej uczestniczyć – dodała szybko mając nadzieje, że mężczyzna nie ma żadnych planów. Podejdzie z nim kawałek, pójdzie za granice miasta, a potem przeniesie się prosto do domu.
Kiedy jakiś mężczyzna podszedł do niej by pogratulować jej występu, Luna uśmiechnęła się szeroko. – Uwiązł? Naprawdę, aż tak? – powtórzyła za mężczyzną zaskoczona wyrażanymi przez niego epitetami. Zaskoczona i rozbawiona.


no one can say what we get to be so why don't we rewrite the stars?
Luna Lupin
Luna Lupin
Zawód : właścicielka farmy, dawna solistka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We li­ve, as we dream – alo­ne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8986-luna-lupin?nid=2#270434 https://www.morsmordre.net/t8996-azra#270488 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f75-north-yorkshire-farma-lupinow https://www.morsmordre.net/t8998-skrytka-bankowa-nr-2117#270564 https://www.morsmordre.net/t8999-luna-lupin#270567
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]24.12.20 17:06
Hagrid zaśmiał się cicho na głowa kobiety. No w sumie racja to była, że raczej jakby kogoś mieli na ulicy okraść to nie jego. Posturę dębu miał, siły w pięściach dużo, to też raczej nikt go nie zaczepiał z takich typowych złodziejaszków. Oczywiście co który czarodziej sprytniejszy czy odważniejszy to mógł próbować, ale zwykle, przynajmniej dla mugoli, bardzo kiepsko się to wszystko kończyło.
- Londyn to w ogóle teraz pełen szumowin - powiedział cicho. - Nie dziwota nawet, że tu ludzie wolą niż do Parszywego, jak w porcie wszędzie syf i krew na bruku. Eh, powim Ci... Szkoda gadać - wydukał jeszcze, bo wcale mu się w Londynie nie podobało.
Czekał tam tylko po to co by na wojnę w końcu móc iść. Tyle dobrze, że niedługo miał się z Tonksem widzieć i może jakiś plan ułożyć co robić.
- Jak Ci, Lunka, wrażeń brakuje to ja Ci mogę zapewnić, hehe - mrugnął do niej porozumiewawczo. - Jest już późno, Ty pewno zmęczona, ale... - chwile prawdy. - Ale moglibyśmy do ogrodu pójść magizologo... magizogolo... do ogrodu zwierzaczki pooglądać. Tam podobno nawet jednorożce można zobaczyć, wyobrażasz sobie?! - ekscytacja aż się z niego wylewała.
Skoro i tak chciała wracać z nim to można się było przejść przy okazji, a Hagrid marzył co by jednorożce prawdziwe zobaczyć. Niezależnie od decyzji kobiety i tak by ją przecież odprowadził, a i może rzeczywiście z beczkami to niewygodnie do parku chodzić jakieś stworzonka oglądać.
- Cho ze mną, a pewno. Ale ja to raczej jak idę to ni po głównej, bo wiesz to na kogo trafisz?
Słuchał jeszcze niziutkiego facecika, który składał komplementy Lupinowej.
- Ja się zgadzam z Panem - kiwnął głową choć pewnie sam inaczej by to w słowa ubrał. - Lunka, piękny głosik masz, ja wisz, śpiewać nie umiem, ale na flecie grywam - z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągnął swój własnoręcznie wyrzeźbiony flet i zagrał krótką melodię.
Grać co prawda umiał słabo, ale frajdę to dawało taką jak nie wiem. Piwo w kuflu powoli się kończyło, a chociaż nie powinien pić więcej, bo przecież zadanie od Pani Boyle dostał, to jednak w gardle schło, bo to ilość też taka mała tego piwa była. Jegomość chyba poczuł się gorzej, że zamiast z ładną panią to mu jakiś podolbrzym się wtrąca.

Co zrobi niziutki pan komplementujący Lunę?
k1, k2 - naburmuszy się i odejdzie przeklinając pod nosem, że żadna kobitka go nie chce, potem potrąci jakieś krzesło i sapnie z drugiego końca sali, że "Pomylona jakaś ta baba"
k3, k4 - postawi Lunie drinka i złapie ją za dłoń szepcząc czułe słówka o kozach w nosie
k5, k6 - rzuci się jej pod nogi i oświadczy wręczając jako prezent zaręczynowy jednego galeona



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]24.12.20 17:06
The member 'Rubeus Hagrid' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]07.01.21 23:28
Szatynka zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo niebezpieczny jest Londyn nocą, a już w szczególności teraz przy otwartym konflikcie. A może zwyczajnie wydawało jej się, że wie jak wiele niebezpieczeństw na nią czyhało i tylko wmawiała sobie, że potrafi sobie z nimi radzić? Prawdy pewnie się nie dowie, dopóki nie wpadnie w prawdziwe tarapaty. Do tego czasu nie zmieni swoich przyzwyczajeń. Była uparta, a z takim charakterem ciężko było o zmianę czegokolwiek.
Na słowa mężczyzny pokiwała głową. Co prawda to prawda. Niby centrum zdawało się być bardziej niebezpieczne, ale przecież to do portu schodzili się wszyscy. Bez względu na cel wizyty, rodzaj krwi czy status majątkowy. Jedno było pewne. Jeśli idziesz do portu z konkretnym założeniem to na pewno uda ci się ów założenie spełnić. – Ostatnio jeden z handlarzy chciał mnie oskubać, słyszałeś? – zaczęła nawiązując do poruszonego tematu. – Chodziło o produkty z farmy. Niemota przyszedł najpierw do Parszywego i przy mnie zaczął opowiadać jak chce mnie oskubać na mleko. Oczywiście nie wiedział, że ja to ja. Co za krętacz chwali się swoim lewym planem przed jego wykonaniem? – zapytała retorycznie i pokręciła głową z niedowierzaniem. Czasami brakowało jej słów na to co działo się w ludzkich umysłach. Ona nigdy nie miała ręki do ludzi. Nie potrafiła zrozumieć ich natury i teraz wcale tego nie żałowała.
Luna uniosła kufel piwa do ust rozmyślając przy tym nad propozycją Hagrida. – Jednorożce są piękne – przyznała ze skinieniem głowy. Kiedyś miała okazję jednego spotkać. – Idźmy – poparła chociaż nie wiedziała czy w ogóle uda im się wejść tam o tej porze. Z beczkami dodatkowo. – Najwyżej zawrócimy w połowie drogi jeśli jakimś cudem przyciągniemy czyjąś uwagę – dodała uśmiechając się przy tym szeroko. Przecież to było mało prawdopodobne. Półolbrzym z dwiema beczkami i drobna kobieta poszukują jednorożców w środku nocy.
- Powiedz mi Rubeusie jak ci się pracuje w Parszywym? – zapytała będąc ciekawa tego jak się tam w ogóle czuje. Luna grywała tam od czasu do czasu, ale Dorothea zawsze była dla niej zadziwiająco dobra. Może też dlatego, że dawniej zostawiła tam masę galeonów przy barze.
Luna nie była zaskoczona wybuchem entuzjazmu jednego z jej słuchaczy. Bardziej zaskoczył ją grający na flecie Hagrid. – Brawo – odparła uderzając z entuzjazmem w dłonie. – Może kiedyś zagramy razem jakiś duet? Podszlifujemy parę dźwięków, a po kilku piwach wszystko lepiej wychodzi – ona zawsze powtarzała, że przy muzyce świat wygląda inaczej. Ona nie wyobrażała sobie życia bez muzyki. Mogła nią opowiedzieć o swoich uczuciach, mogła się przy niej bawić, ale i płakać. Czerpała z tego masę przyjemności.
Lupin tak bardzo zainteresowała się graniem Rubeusa, że całkowicie zapomniała o stojącym ciągle obok nich mężczyźnie. Ten ni z gruchy, ni z Pietruchy padł na kolana i z jednym galeonem w dłoni zaczął mówić. – Na świerzbiące stopy trolla! O miła moja! Przyjmij tego jednego galeona i zostań moją żoną! Dla ciebie przestanę pić i nigdy nie spojrzę na inną babę! – wykrzyczał niemal na cały pub zwracając uwagę już nie tylko przyglądającej im się z zaciekawieniem barmance. Wryta w ziemię Luna nie wiedziała czy powinna się zaśmiać czy rozpłakać nad kandydatem, który jej się trafił. Szatynka z powątpiewaniem spojrzała na siedzącego obok mężczyznę.


no one can say what we get to be so why don't we rewrite the stars?
Luna Lupin
Luna Lupin
Zawód : właścicielka farmy, dawna solistka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We li­ve, as we dream – alo­ne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8986-luna-lupin?nid=2#270434 https://www.morsmordre.net/t8996-azra#270488 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f75-north-yorkshire-farma-lupinow https://www.morsmordre.net/t8998-skrytka-bankowa-nr-2117#270564 https://www.morsmordre.net/t8999-luna-lupin#270567
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]14.01.21 21:59
Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]15.01.21 20:44
kończymy wątek sprzed zmiany

Szkoda by mu było jakby taki fajny pubik zamknęli. Po stolicy chodzić było ciężko, kawałek to jednak z portu trzeba było przejść. Ale atmosfera nawet nawet, jeśli by paru dupków nie policzyć. Zabawa mogła tu być od nocy do rana.
- Nie słyszałem! Co Ty mnie opowiadasz tutaj? - zagrzmiał, bo to nie godziło się. - Lunka, Ty mnie możesz powiedzieć co gdzie jak i kto i ja pójdę i załatwię albo mnie go palcem pokaż zbója, krętacza - co prawda nic się nie stało tak w ostateczności, ale jak raz się chciał pokusić to kto wie czy kiedyś nawet Pani Boyle nie będzie próbował oskubać. - A czym to on handlował?
Zwierzaczki milsze niż ludzie byli. Nigdy by specjalnie nikogo nie oszukały, a jak atakowały to też na pewno jakiś swój powód w tym musiały mieć. Co prawda Hagrida od zwierzęcia to wiele razy przezywali, ale sam tego jako obelgi nie traktował. Wolał je znacznie bardziej niż takich handlarzy z niewyparzonymi gębami. Jego też pewnie kiedyś oszukali, ale nawet jak na pieniądze, to dużo ich nie miał, także można było machnąć ręką i tyle.
- Bardzo fajno, chciałem zobaczyć, bo wisz... Trochę w tym Londynie już siedzę i nigdy żem nie był to se myślę, podejdę - e tam, że z beczkami, najwyżej będzie trochę wolniej szedł, co przy wzroście kobiety, to i tak wskazane nawet było. - W Parszywym dobrze, bardzo dobrze nawet. Pan Boyle czasem coś tam pod nosem gada, ale ja go nie słucham, bo to wiesz jaki człowiek jest, nie? No, a Pani Boyle kochana kobita, prawdę mówię. Tam czasem hałas to nie przeszkadza, co robić jest, ludki miłe - oczywiście te za barem, nie klientela, ta to różna się trafiała. - A Ty to od dawna w Parszywym tak śpiewujesz, bo to dłużej niż ja siedzę, nie?
Muzyka dla Hagrida to ani sensem życia ani żadnego istnienia nie była, ot przyjemnie czasem sobie było pogwizdać i jakiś dźwięków podłapać. Poza tym uspokajające to było. Jakby się tak głębiej zastanowić to zresztą on sam też dość spokojny chłopina był, no chyba, że akurat nie. Jak jakaś bójeczka albo afera była to się wtrącił, w pracy i po pracy. Ale żeby od razu gniew czy agresję wzbudzało to? Rzadkość faktyczna.
- Lunka, Ty to dobra dziewczyna jesteś to Ci powiem. Mnie to pewnie bardziej jakby smok na ucho nadeptał, nie, że zmiażdżone w sensie, tylko, że słuchu muzykalnego to ja mało mam. Ot to co se sam dla siebie - uśmiechnął się jeszcze do kobiety. - Ale po paru piwkach to czemuby nie! A powiedz mnie, Ty to skąd taka pasja Ci się wzięła do śpiewaczkowania? To po rodzinie czy jak?
Rozmowa została przerwana, chociaż w sposób nawet zabawny. Przez chwilę Hagrid nie wiedział co robić, czy temu jegomościowi w gębę dać (chociaż czarodziejek był niski, więc szkoda było) czy zaśmiać się głośno. Wtem dziewczyna na niego spojrzała i już wiedział.
- Spieprzaj mnie pan stąd, ze mną do bijatki nie chcesz stanąć, ale panna zainteresowana nie jest - odpowiedział szybko czekając na reakcje.



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]18.01.21 15:25
Po Porcie kręciło się wielu krętaczy. Każdy tylko marzył o tym by coś dla siebie ugrać. Z jednej strony to rozumiała. Ciężkie czasy popychały do ciężkich rozwiązań. Miała jednak wrażenie, że większości weszło to już w krew. Wyglądało to trochę tak jakby od zawsze trudzili się jedynie kradzieżą i kłamstwem. Starała się takich ludzi unikać, ale to wcale nie było łatwe. Czasami ciężko było poznać po ludziach jakie mają prawdziwe intencje i nawet jeśli bardzo by się starała to i tak finał mógł być różny. W końcu była tylko człowiekiem. Kimś kto stara się odnaleźć w tym już nie muzycznym świecie. – No ja z nim nawet nie dyskutowałam. Jak się umówiliśmy na spotkanie to jeszcze próbował kłamać, że tylko żartował. Jak kiedyś przyjdzie do Parszywego to dam ci znać, ale w sumie możesz go pamiętać. Taki wysoki i włosy w ogon ma zawsze związane. – odparła starając się jak najlepiej rozrysować portret pamięciowy krętacza. Luna jednak miała średnią pamięć do twarzy. Częściej uciekały jej one niczym obrazy. – Wiesz co… chciał kupić ode mnie mleko, a on sam handluje chyba jakimiś przyprawami. Ja ich nie potrzebowałam, ale obiecał mi w dobrej cenie załatwić siano. Ah… szkoda gadać. – dodała i machnęła ręką chcąc odgonić natrętne myśli. Wszystkim żyło się ciężej w tych czasach, ale kobiety miały szczególnie pod górkę. Jej ojca nigdy nikt nie próbował oszukać, bo wszyscy go w Porcie znali i szanowali. Ona była dla wielu tylko małą dziewczynką, albo niewiedzącą nic kobietą. Jedno gorsze od drugiego.
- Zawsze też możesz mnie odwiedzić w Yorkshire. Może i jednorożców nie mamy, ale krówki lubią towarzystwo – zażartowała uśmiechając się przy tym szeroko. Może i nie znali się najlepiej, ale przeczuwała, że Hagrid był dobrym człowiekiem. Nawet dziś uratował ją już od niejednego parszywego czarodzieja.
Szatynka upiła łyk piwa i wsłuchała się w słowa półolbrzyma. Zastanawiała się czy praca w Parszywym mu odpowiada. W końcu mógłby się zajmować wieloma innymi rzeczami. Znała jednak wszystkich w Parszywym i wiedziała, że sama atmosfera pracy była warta zatrudnienia. – Pan Boyle ci dokucza? – zapytała z czystej ciekawości. Lupin doskonale wiedziała, że na pracę w Parszywym nie można było naczekać. Pewnie wyżyć by jej się tylko z tego nie udało, ale na szczęście była niczym bard i grała tam gdzie ją nogi podniosą. – Kiedyś spędzałam tam mnóstwo czasu. Później zaczęłam grać do kotleta u szlachetnie urodzonych, ale na szczęście to nie trwało długo, bo wyjechałam do Paryża. Wróciłam dwa lata temu. – wyjaśniła upijając łyk z kufla. Nawet piwo mieli tu całkiem znośne. – Tak czy inaczej… powróciłam do korzeni – zaśmiała się. Już nie grywała tak często jak dawniej, ale nie wyobrażała sobie życia bez tego.
- To ma sprawiać przyjemność, a ty już nie bądź dla siebie taki ostry. Całkiem dobrze ci idzie, następnym razem w Parszywym damy koncert. Może być i po kilku głębszych. – dodała i uniosła kącik ust w szczerym uśmiechu. Ona już praktykowała śpiewanie w stanie nietrzeźwym. Ciężko inaczej, gdy tyle czasu spędza się w pubach i barach. A zresztą, co im jeszcze pozostało z tej normalności? – Po rodzinie to chyba nie. W sumie sama nie wiem. Szybciej śpiewałam i grałam, niż nauczyłam się czarować. Po prostu tak już mam – dodała ze wzruszeniem ramion. Nigdy nie znalazła na to pytanie odpowiedzi. Jej rodzice chyba nigdy nie mieli jakichś talentów muzycznych chyba, że sami nigdy ich nie odkryli. Ona z Lyallem lubili w ten sposób spędzać czas, ale teraz już w ogóle go nie spędzają, a co dopiero mówić o muzykowaniu.
Kiedy patrzyła jak Hagrid odgania natręta odetchnęła z ulgą. Nie lubiła być wredna w takich sytuacjach, bo nawet jeśli mężczyzna był natrętny to nie stanowił dla niej zagrożenia. Na szczęście Rubeus szybko się go pozbył, bo z drugiej strony kto chciałby się z nim ścierać. – Dziękuje. Ratujesz dziś moje cztery litery – dodała i wyciągnęła kufel tak by mogli wznieść toast.

z.t


no one can say what we get to be so why don't we rewrite the stars?
Luna Lupin
Luna Lupin
Zawód : właścicielka farmy, dawna solistka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We li­ve, as we dream – alo­ne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8986-luna-lupin?nid=2#270434 https://www.morsmordre.net/t8996-azra#270488 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f75-north-yorkshire-farma-lupinow https://www.morsmordre.net/t8998-skrytka-bankowa-nr-2117#270564 https://www.morsmordre.net/t8999-luna-lupin#270567
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]27.01.21 18:05
Straszne to było jak ludzie potrafili oszukiwać się nawzajem dla pieniędzy i innych takich, chociaż to w sumie najmniejszy problem był, tak patrząc na to jak się w Londynie żyło i jak to wszystko perfidnie wyglądało. Pokręcił jeszcze głową na słowa Luny.
- Straszne rzeczy - eh... - Pokaż mnie koniecznie, a jak sam zobaczę, że ktoś przyprawą handluje to już się policzę, tak wiesz, za Twój honor, Lunka, za Twój Twój honor. Ale jak wysoki to taki wysoki dotąd - pokazał na swoją szyję - Czy taki dotąd? - i w końcu pod pachę.
Wysokość to takie pojęcie względne było zupełnie, każdy co innego widział. Jasne, że półolbrzymów pewnie dużo nie widywali na ulicach, tu też się nie musiał bardzo ukrywać skąd się tak naprawdę taki wziął, choć zawsze mówienie, że matka mu w kołysce piwo i czerwone mięso dawała, działało. Jakoś nawet wygodniej było, jak się tak na to szerszym polem spojrzało. Mało kto w ogóle mógł wierzyć, że olbrzymka i czarodziej normalny ze sobą ten. Czasem ktoś dopytał, ale skąd Hagridowi było wiedzieć co i jak? On wolał się za bardzo w tym nie udzielać.
- O, jednorożce bardzo ładne. Choć ja to bym chciał mieć hipogryfa albo, o smoka, albo... hm... takiego pieska z trzema głowami albo jakby ogień z pyszczków puszczał, to by dopiero było, nie? - dopiero się po chwili zorientował, że może ciut za daleko w tych rozważaniach swoich poszedł.
Nie chciał Linki wystraszyć czy coś, w końcu miał tam być co by ja ochronić, choć się przypadkiem spotkali to swoją rolę przecie spełnić musiał, wypadało tak nawet czy coś.
- To fajno, że do korzeni, korzenie dobre - sam może do Forest of Dean by wrócił kiedyś co by do tych korzeni się przyzwyczaić ale nie było w sumie do czego wracać, tatko zmarł, matki to nie widział od lat. Szkoda gadać. - Pan Boyle to tak trochę na uboczu się przytrzymuje czy coś ale czasem zagada. Ale mnie Pani Boyle powiedziała żeby z nim nie gadać to nie gadam.
Typek co się do Lunki przyczepił w końcu sobie polazł w cholerę, a tak to nawet łatwiej było.
- Eh Lunka, co to się ze światem porobiło Ty mnie powiedz, że teraz takie rzeczy? Znaczy nie żebyś ty brzydka jakaś była, bo to nie, ale może lepiej się w takie rejony nie zapuszczaj czy coś? Kto to wie co takiemu do głowy strzeli? Znaczy zrobisz jak będziesz chciała - wzruszył jeszcze ramionami.
Teraz był przy niej więc mógł odprowadzić do domu i zadbać co by nikt dziewuszki nie zaatakował, ale kto to wie co by było gdyby go tam nie było?

zt



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Pub Baggins, Bagford Street 12
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach