Wydarzenia


Ekipa forum
Zaplecze
AutorWiadomość
Zaplecze [odnośnik]02.08.16 0:14
First topic message reminder :

Zaplecze

-
To tutaj dzieje się magia! Zaplecze urządzone jest bardzo prosto i praktycznie, aby ułatwić utrzymywanie wnętrza w czystości. Jasne blaty; otwarte szafki, w których poukładane są elementy wyposażenia; no i oczywiście wielka zaczarowana szafa chłodnicza, w której kryją się gotowe do sprzedaży lody. Wszystko zaplanowane jest w taki sposób, by nie tylko ułatwić produkcje lodów na bieżące potrzeby lokalu, ale również pracę nad kolejnymi recepturami. Ważne miejsce stanowi wysoki stół otoczony przez cztery krzesła - to tutaj najczęściej odbywają się degustacje nowych smaków, na którą można czasem otrzymać zaproszenie od właścicieli.


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:35, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zaplecze [odnośnik]21.11.16 10:37
- Mówiłam, ty pierniku jeden. - odpowiedziała, kiedy złapał ją za rękę. Pf, ten notatnik wcale nie był taki morderczy! Mógłby oberwać znacznie gorszą bronią! Na przykład taką łyżką do lodów. Znajdowała się taka na stole, Florka mogła ją w każdej chwili chwycić! Ale wybrała bezpieczny notatnik, który jednak jak się okazało, był zbyt śmiercionośny dla Johna.
Wydęła lekko usta, kiedy ją rozbroił i odsunął się na drugi koniec stołu.
- Dobrze, następnym razem obłożę wejście kilkoma zaklęciami, na przykład galaretowatymi nogami. Nie będziesz miał jak mnie zaskoczyć, bo usłyszę jak przewracasz się już na przejściu i wyklinasz, że pobrudziłeś sobie ulubioną marynarkę. - uśmiechnęła się, obiecując poprawę w kwestii bezpieczeństwa.
Gdy zadał pytanie zerknęła na swój notatnik a potem na łyżkę do lodów leżącą na stolę. Taak, Cartera spodziewała się spotykać w lodziarni niemal codziennie. Taki był z niego wielbiciel łakoci. Ciekawa była jak on sobie radził w czasach gdy nie było ich lokalu?
- A tyj na zdrowie, staruszku. - pokazała mu język - Praca, choć może tego nie widać, wre. Codziennie próbuję tworzyć nowe i udoskonalać stare kompozycje smakowe. Myślałam też o niewielkim przemeblowaniu. Co sądzisz o tym pomyśle? I o tym? - zapytała, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej kubełek. Nabrała odrobinę lodów na łyżkę i podała ją mężczyźnie. Poprawienie smaku lodów pistacjowych było w tej chwili jej głównym zajęciem, bo sprzedawały się najsłabiej.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]25.11.16 16:32
-Wypraszam sobie! Do piernika mi jeszcze daleko!-Powiedział z oburzeniem spoglądając na dziewczynę. Pięćdziesiąt jeden lat to przecież nie jest aż tak dużo, prawda? Zresztą on sam wyglądał jak trzydziestolatek i czuł się jak dziewiętnastolatek, więc starzenie się, ani bycie piernikiem mu nie straszne.-Dziękuję, że powiedziałaś mi o swoim morderczym planie kochanie. Na pewno zignoruje twoje słowa i nie sprawdzę następnym razem czy faktycznie rzuciłaś to zaklęcie, a później wiedząc już dzięki twojej uprzejmości jakie ono jest, na sto procent go nie zneutralizuje.-Spojrzał na kobietę kpiąco z nadzieją, że jeszcze trochę ją podrażni.-Plus ja marynarek nie noszę, a tym bardziej nie mam ulubionej. Nienawidzę tego uciskowego cholerstwa. A krawat?! Koszmar... to tak jakby sobie przewieszać stryczek na szyi.
Na słowo staruszku jedynie się skrzywił uznając, że i tak nie ma sensu prawić kobiecie tyrad na ten temat, bo ta i tak nie posłucha i będzie robić swoje. Zupełnie jak on.-Wierze młoda. Przemeblowaniu? Jak trzeba będzie to daj znać. Z chęcią pomogę.-Na widok kubełka zaświeciły mu się oczy. Ta... on raczej już nigdy nie wydorośleje. Pochwycił szybko łyżeczkę z dłoni młodej kobiety zupełnie tak jakby siłą miała mu je zaraz zabrać i spróbował na chwile przestając się odzywać. Tak, jedzenie było jedyną rzeczą, która potrafiła go uciszyć... no może nie jedyną.
-Pyszne... ale za fatygę, że tu się w ogóle zjawiłem dasz mi ten kubełek prawda?-Jakby to, że się tu włamał było wielką łaską. Chociaż...-W zasadzie ja sam myślę o gruntownym remoncie u siebie, chcę trochę powiększyć lokal, więc tym bardziej popieram twój pomysł.-Faktycznie "Zajączek" nie był za miłym miejscem, na brak klienteli też nie narzekał, więc na jego gust pub był zdecydowanie za mały. No i oczywiście chciałby tam zrobić kuchnie z prawdziwego zdarzenia. Może nawet zainwestowałby w jakieś pokoje? Ale na to wszystko potrzebował galeonów, a z nimi ostatnio było różnie. Zresztą jeśli ma się już brać za remont to już całego lokalu, a nie tam skubnąć, tu skubnąć.-Tak jak mówiłem jak tylko będziecie potrzebować z Florkiem pomocy to się odezwijcie. Nie takie rzeczy wujek Johnny robił.-Wypiął dumnie pierś spoglądając z uśmiechem na kobietę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zaplecze [odnośnik]10.12.16 19:26
Uniosła tylko brew, lekko rozbawiona jego oburzeniem. Taak, to chyba był czuły punkt, co? I oczywiście, nie to że uważała Cartera za jakiegoś staruszka, niemniej swoje lata już miał! I na pewno nie wyglądał na trzydzieści! Ale w sumie czasem zachowywał się niemal na dwanaście!
- Myślisz, że nie znam innych form zabezpieczenia drzwi przed intruzami? Galaretowate nogi były tylko pierwszym pomysłem z wielu. Sypię nimi jak z rękawa, tak samo jak smakami lodów! - uśmiechnęła się równie cwanie. Nie on jeden miał tu patent na drażnienie się z innymi. - No już, już, spokojnie. Znawca mody się znalazł.
A to upierdliwa mała hiena, co za słówka łapie!
Świetnie się dobrali. Oboje z poczuciem humoru, acz miejscami dość uszczypliwi. Do tego lubujący się w robieniu docinek temu drugiemu. No, idealna kompania.
- Zapamiętam, panie specjalisto - uśmiechnęła się, zaraz zabierając kubełek i chowając go z powrotem do chłodni - Cały kubełek za włam i łaskawe oznajmienie gotowości do pomocy? O, nie, nie, mój drogi. Na takie nagrody możesz liczyć kiedy już to przemeblowanie dojdzie do skutku i lokal będzie zwarty i gotowy do przyjmowania gości.
Pokręciła głową jednocześnie rozbawiona i zrezygnowana. No cóż, w sumie o kwestię lodów Johna i tak nie ma co pytać. On by zeżarł wszystko co jest słodkie i wyszło z ich lodziarni! Będzie musiała zapytać o opinię kogoś innego.
- Ja też ci mogę pomóc, jak już się zabierzesz za remont u siebie. Może jakbym przyłożyła rękę do tego czy owego, to "Zając" nie byłby taki ponury, hm? - pokazała mu język.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]11.12.16 20:01
-Nie jestem intruzem.-Powiedział rozżalony teatralnie ocierając niewidzialną łzę. Co prawda włamał się, ale to chyba nie było aż tak ważne, prawda? Zresztą! Chyba dobrze, że dał dziewczynie taką nauczkę! Lepiej aby on znalazł się tu bez zaproszenia, aniżeli włamywacz, czy jeszcze gorszy typ spod ciemnej gwiazdy. Dziewczyna ma przynajmniej nauczkę.-A żebyś wiedziała, że specjalista! Czego to człowiek nie widział i czego to człowiek nie robił.-Puścił jej oczko, a zaraz później jęknął obserwując jedynie jak jego kubełek znika.-Ty okrutna kobieto...-Fakt faktem Johnny ma już sporo latek na plecach i rzeczywiście mógł pochwalić się dość sporym doświadczeniem zawodowym, oczywiście. Jakoś szczególnie nie przykładał wagi do tego gdzie i jako kto miałby pracować, ważne żeby mu płacili. A nie chwaląc się na budowlance trochę się znał.-Kochanie "Zajączek" nigdy nie będzie miłym miejscem. Nie z takim doborem gości, ale dziękuję za chęci.-Gdyby przychodzili tam normalni ludzie, a nie w większości przestępcy, bądź podejrzane typy, to może i by się na jej propozycję zgodził. Tak jednak nie było, a do jego lokalu przychodzili raczej ludzie, którzy na widok różu wymiotowali, a słodyczy to by za żadne skarby do ust nie wzięli. Idioci... w sensie, może z tym różem mieliby i rację, ale słodycze? Będzie musiał z nimi przyhamować, bo naprawdę źle to się skończy. -Powinnaś znaleźć sobie faceta.- Wypalił nagle uśmiechając się do niej lekko.-Miałabyś kogo karmić skoro mnie nie chcesz.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zaplecze [odnośnik]25.12.16 11:35
Spojrzała na niego tylko wzrokiem mówiącym mniej więcej "No już nie udawaj". I pokręciła jeszcze głową nieco rozbawiona. Intruz to intruz! Poza tym kto miałby się włamywać do lodziarni? Chyba tylko stary Carter! Florka jakoś do tej pory nie miała ani jednego innego włamania. Wszyscy byli na tyle uprzejmi ze wchodzili głównymi drzwiami w godzinach otwarcia!
- Od razu okrutna. Dbam o twoją linię. - pokazała mu język - Jeszcze byś tu wtężolił wszystko i potem trzeba by było cię toczyć. A ja nie mam na to czasu, o.
A tak swoją drogą, dlaczego niby wkład kobiecej ręki ma się kojarzyć od razu z różem i słodyczami? Czy lodziarnia była różowa? Nie! I to wcale nie dlatego, że Florean dbał o wystrój bo dbali oboje! I ona też potrafiła dobrać inne kolory. Za taki sztywny sposób myślenia chyba Florka powinna Johna trzepnąć w łeb. Dobrze że nie powiedział tego na głos, bo na serio by to zrobiła!
- "Miły" a "mniej ponury" to zupełnie różne określenia! - żachnęła się. - Speluny popularnej wśród typów spod ciemnej gwiazdy nie da się przerobić na miłą. Ale można sprawić by była kapkę bardziej reprezentacyjna, o.
Ale cóż, nie chciał jej pomocy to nie! Ciekawa była jaki będzie efekt końcowy jego remontów. "Zając" niestety nie był miejscem, które by komuś poleciła, kiedy zapytałby ją o lokal do picia. Głównie ze względu na podejrzaną klientelę, ale również między innymi na wystrój! Co poradzić, z czasem zaczęła z niej wychodzić mała estetka.
- O! - zawołała, nieco urażona, słysząc wzmiankę o znalezieniu mężczyzny - Akurat tobie nic do tego. Poza tym facet nie jest mi do niczego potrzebny!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]28.12.16 14:21
-O moją linię nie trzeba dbać, a i znalazłoby się trochę kandydatek do toczenia mnie. -Uśmiechnął się do niej figlarnie odpychając się od stołu. Może i miał trochę latek na kącie, ale wciąż i duże powodzenie u kobiet, a przynajmniej jemu jak najbardziej wystarczające. Tak więc wielkoduszna Florence nie byłaby zmuszona do takiego wielkiego poświęcenia jakim miałoby być toczenie jego góry cielska.-Obiecuję ci, że gdy będę potrzebować przy "Zajączku" odrobiny kobiecej ręki odezwę się właśnie do ciebie. -Choć nie był do końca przekonany czy jest to jednak dobry pomysł. Florka może przecież źle zinterpretować tą "O D R O B I N Ę", a wtedy nie wie czy miałby jeszcze do czego wracać.-Facet jest ci do wszystkiego potrzebny kochanie.-Jakkolwiek by się kobiety nie okłamywały potrzebowały ich - facetów. A oni oczywiście potrzebowali je - kobiety. Niestety, tak już działa biologia. - Dobra młoda, będę już uciekał, a nie mam zamiaru później stać w pięciu metrowych kolejkach. - To akurat było ostatnią rzeczą jaką by chciał. - Tak jak mówiłem dajecie znać z bratem gdy już zaczniecie ten wasz remont. Pomogę wam trochę. - Uśmiechnął się do niej ciepło i przeczesując jej dłonią włosy lekko je mierzwiąc zniknął tak samo niespodziewanie jak i się pojawił. Taki już typ człowieka...

|zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zaplecze [odnośnik]29.12.16 0:20
- Tak? Chętnie bym taką poznała - po raz któryś już już tego dnia pokręciła głową z rozbawieniem. Nie twierdziła, że Johhny nie miał zupełnie powodzenia u płci przeciwnej, niemniej kobiety wolały mężczyzn zadbanych a nie góry cielska! Więc, niestety trzeba było lody spożywać w ilościach ograniczonych!
Naprawdę jednak lubiła tego "staruszka". Zawsze więc mógł liczyć chociaż na odrobinę lodów z ich lodziarni. Dziś może Florka miała mu nieco za złe to "włamanie", dlatego tych smakołyków była zaledwie łyżeczka (która z resztą miała być tylko do degustacji, a ona nawet nie usłyszała opinii o ulepszeniu lodów, które sprzedawały się najsłabiej!). Niemniej zawsze był tu przecież mile widziany.
Kiwnęła mu głową, gdy obiecał się odezwać w sprawie "Zająca". I tak wiedziała ze mówi to tylko z grzeczności, na pewno by jej nie dopuścił do planowania wystroju swojego lokalu! Mężczyźni!
- Sprecyzuj to "wszystko" - mruknęła nieprzekonana. Potem jednak machnęła ręką, nie oczekując odpowiedzi. Spojrzała jak mężczyzna szykuje się do wyjścia. Cóż, w sumie nawet gdyby nie zaczął się zbierać sam w końcu ona powiedziałaby, że musi już iść. Miała w końcu pracę, heloł! Musiała otworzyć lodziarnię! I chociaż miała do tego czasu jeszcze moment, wolała się najpierw przygotować. Jak zawsze.
- Pewnie. Damy znać. Trzymaj się i leć, żebyś zdążył przed tymi kolejkami. - odprowadziła go do drzwi a potem wzrokiem - aż zniknął jej za rogiem. Potem wróciła do pracy.

zt


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]03.01.17 22:37
|18 kwietnia

Ostatnimi czasy dużo częściej miewał dni wolne od pracy, choć sam nie wiedział czemu. Czy to chęć zobaczenia j e j ? Czy to właśnie ona sprawiła, że nie miał już tak wielkich chęci brania nadgodzin w pracy, co zwykł robić przez tyle lat? Gdy więc dowiedział się, że dwudziestego kwietnia ma wolne - tym razem nie prosił o dodatkowy dyżur. Zamiast tego w jego głowie pojawił się inny pomysł. Pomysł, który sprawił, że szedł właśnie w stronę pewnej znajomej lodziarni mieszczącej się na ulicy Pokątnej. Było przed południem, a pogoda całkiem dopisywała. Widać było, że powoli, małymi kroczkami na świat wracała wiosna.
Stanął przed Lodziarnią rodzeństwa Fortescue. Przez chwilę przyglądał się wnętrzu przez szybę, bardzo szybko odnajdując wzrokiem tę, do której tu przyszedł. Obsługiwała klientów: parę z małym synkiem, który uradowany wybiegł z lokalu, trzymając w ręce wafelek z lodem. Gdy tylko jego rodzice opuścili lokal, Bennett wszedł do środka i rozejrzał się. Było pusto, żadnego więcej klienta. No cóż, był dopiero kwiecień, poranki bywały dość chłodne. Ludzie woleli jeść lody wtedy, gdy było dość ciepło, korzystając także z tego, że ten słodki deser oprócz przyjemności smaku niósł również przyjemne ochłodzenie.
- Dzień dobry. - Przywitał się, zmierzając powoli w kierunku lady. Spodziewała się go czy udało mu się ją zaskoczyć? Rozejrzał się, zaciekawiony czy jest sama, czy jej brat kręci się gdzieś w pobliżu. - Widzę, że dzisiaj dość pustawo. - Uśmiechnął się do niej, opierając się o drugą stronę lady, przy której wstała. - Sama jesteś? - Nie zamierzał o to pytać, a jednak zrobił to. Nie bardzo wiedział jak powinien się zachować jeżeli Florean także byłby tutaj. Czy wiedział o nich? Jeżeli tak - co o tym myślał? Przejmował się, choć znał brata Florence dużo lepiej niż mogła się spodziewać. Byli razem w Zakonie, raz nawet wyszli gdzieś na piwo, by porozmawiać. Ale ona nie powinna o tym wiedzieć.
Wlazł za ladę i spojrzał na nią z góry, uśmiechając się zadziornie. Miał dobry humor, a jej obecność tylko pogłębiała ten stan. Nachylił się nad nią, chcąc pocałować ją w czoło, ale odsunęła się. A potem pociągnęła go w stronę zaplecza. Poszedł, oczywiście. Rozumiał także po co to zrobiła - choć obecnie lokal był pusty, niegrzecznie było robić to przy klientach. Gdy więc znaleźli się w bezpiecznym miejscu - spojrzał na nią z góry.
- Panno Fortescue, mogę Panią pocałować? - Jego usta znów wykrzywiły się w zadziornym uśmieszku. I nie czekając na odpowiedź - zrobił to. Pocałował ją na przywitanie. - Dzień dobry. - Przywitał się jeszcze raz, szczerząc się, choć sam nie wiedział z czego. No cóż - miał dobry humor. Bardzo dobry humor.



There are no escapes  There is no more world Gone are the days of mistakes There is  no more hope


Ostatnio zmieniony przez Alan Bennett dnia 03.01.17 23:34, w całości zmieniany 1 raz
Alan Bennett
Alan Bennett
Zawód : Uzdrowiciel - specjalista od chorób genetycznych
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Mądrego los prowadzi, głupiego - popycha.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1283-alan-bennett https://www.morsmordre.net/t1333-poczta-alana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f182-harley-street-11-3 https://www.morsmordre.net/t4011-skrytka-bankowa-nr-373 https://www.morsmordre.net/t1511-alan-bennett
Re: Zaplecze [odnośnik]03.01.17 23:33
To był dzień jak każdy inny. Florence wstała rano, ubrała się, przygotowała śniadanie dla siebie i brata, zjadła swoją porcję i poszła do pracy. Dziś wypadała jej zmiana, Florean mógł więc pospać sobie dłużej. Dziewczyna poprawiła więc jeszcze raz niesforny kosmyk włosów, zawołała głośniej do brata na pożegnanie i opuściła mieszkanie.
A potem... pofrunęła.
Od paru dni Florence czuła się, jakby dostała skrzydeł. To było naprawdę wspaniałe uczucie - gdyby nie to, że przy każdym kroku słyszała stukot swoich butów, prawdopodobnie nie miałaby wątpliwości że lata. Świat jakby nabrał ładniejszych barw, Florence nawet nie widziała ostatnich śladów zimy. Wszędzie dostrzegała znaki, że oto nadchodzi wiosna, pani życia i nadziei - na drzewach pojawiały się pierwsze pąki, ptaki świergotały coraz głośniej, na ulicach pojawiło się więcej ludzi. Kiedy więc zasiadła za ladą dla każdego klienta miała promienny uśmiech. Świat był piękny, prawda?
Kiedy miała przerwę pomiędzy klientami lodziarni, Florence opierała głowę na rękach i pozwalała sobie na krótkie zanurzenie się w świecie fantazji. Przypominała sobie wczorajszy dzień, odwiedziny u Alana. Kiedy tylko przypominała sobie jego twarz, jego pełne radości oczy, jej policzki pokrywały się delikatnym rumieńcem. Zdawała sobie sprawę, że będzie musiała wkrótce powiedzieć bratu o jej związku z uzdrowicielem. Do tej pory mu nie wspominała. Najpierw znajdywała sobie wymówki ("To tylko przyjaciel, któremu pomogłam." i "On chce się po postu odwdzięczyć") natomiast później nie chciała mieszać Floreanowi w głowie. W momencie kiedy sama nie była jeszcze pewna swoich uczuć, nie potrzebowała by jeszcze brat zaczął jej panikować nad głową! Bo z pewnością by tak było. Już widziała jak mężczyzna wyszedłby z mieszkania stanowczym krokiem zmierzając ku mieszkaniu Alana na poważną, męską rozmowę...
Skrzypnięcie drzwi wyrwało ją z rozmyślań, ale kiedy okazało się, że do lokalu wszedł jej obecny obiekt westchnień, Florence uśmiechnęła się szeroko. Serce jej przyspieszyło na jego widok. Zaraz jednak spróbowała się ogarnąć by nie szczerzyć zębów jak głupia.
- Dzień dobry - rzuciła rozbawionym tonem. Na pytanie o obecność kogoś jeszcze w lodziarni pokręciła głową. - Florean śpi w domu.
Pociągnęła go za ladę, a później na zaplecze. Klienów nie było prawie wcale, jej krótka nieobecność nie powinna zaszkodzić. A ona chciała się przywitać porządnie...
Na to pytanie odpowiedziała uśmiechem. Sama by go pocałowała, ale on pochylił się nad nią pierwszy. Och, naprawdę ten jego wzrost... Objęła go za szyję dłońmi oddając ten czuły, ciepły pocałunek. Jej serce zapłonęło.
- Dzień dobry, panie Bennett. Wypadałoby najpierw poczekać na odpowiedź. - zganiła go, choć z uśmiechem.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]04.01.17 22:14
Florean zazwyczaj cieszy się na późniejszą zmianę, gdyż oznacza ona dłuższy sen, a dłuższy sen jest przecież czymś wspaniałym. A jednak tym razem wolał przyjść do pracy z samego rana. Ostatnio w jego głowie zagnieździł się ogromny Mętlik i nie dawał mu spokoju. Co i rusz kazał myśleć o problemach, zawirowaniach albo nieprzyjemnych wspomnieniach typu Zakon, Matylda, Zakon, Nokturn, Zakon i od czasu do czasu jeszcze Zakon. Dlatego ostatnio zamieniał się z Florką na poranne zmiany, chcąc zająć czymś Mętlika i odkrył, że rzucenie się w wir pracy faktycznie działa. Niestety nie mógł tak się z siostrą zamieniać w nieskończoność i właśnie dzisiaj nadszedł moment, kiedy uparła się na tą poranną zmianę. Florean pomyślał, że może to i dobrze, że spróbuje się wyspać. Średnio mu się to udało, ale nie miał zamiaru na to narzekać. Poleżał w łóżku z godzinę gapiąc się w sufit i w końcu zmusił się do powstania. Narzucił na siebie jakieś spodnie i pomarańczowy sweter, przeżuł kawałek bułki, wyszedł z mieszkania i ruszył w kierunku lodziarni.
Wszedł do środka, witając klientów szerokim uśmiechem. Rozejrzał się za siostrą, ale nigdzie jej nie znalazł, więc stwierdził, że musi siedzieć gdzieś z tyłu lokalu. Obsłużył rodzinę zagubionych klientów, dzieciom dorzucając do deseru po tęczowej rurce, i dopiero wtedy wszedł na zaplecze. A raczej ledwo otworzył drzwi i - O - wydukał, zaraz je zamykając. Bo właśnie oto podejrzał swoją siostrę na pocałunkach, a takie sytuacje zawsze były krępujące! Szczególnie, że nie znał jegomościa.
Zaraz, zaraz.
Zapukał powoli i bardzo głośno, tym razem dobitnie oznajmiając swoją obecność. Nie chciał im przeszkadzać i też nie chciał być wścibski, ale jednak musiał poznać tożsamość tego mężczyzny. A raczej przekonać się, że Mętlik spłatał mu figla (Ha! Kolejny problem do zamartwiania się! Super, prawda?) i pomylił go z Alanem. - Nie przeszkadzajcie sobie, nie ma mnie tu, ja tylko przyszedłem po lody pistacjowe - powiedział szybko i równie szybko podszedł do pudeł z lodami. W zasadzie wymyślił to wszystko na poczekaniu, więc miał nadzieję, że Florka faktycznie zapomniała o smaku pistacjowym i nie wyjdzie na kretyna. Przeglądając pozostałe pudełka, na moment uniósł wzrok i... i jednak był to Alan. Przeniósł wzrok na swoją siostrę i poczuł jak wzrasta w nim złość. Złość irracjonalna, bo przecież sam również był w Zakonie i również narażał Florence na poważne problemy. Tylko Florek od razu odrzucił pomysł uczestniczenia w Próbie, a Alan nie. I naprawdę postanowił związać się z jego siostrą? Czy on nie rozumiał jak bardzo Florkowi na niej zależało? Czy podczas tych spotkań przy Kremowym Piwie, tych rozmów i wzajemnych zwierzeń nie załapał jak bardzo Florek bał się ją skrzywdzić? Chyba nie, bo sam postanowił ją skrzywdzić jeszcze bardziej. Sam Zakon to już nie są przelewki, a Gwardia przewyższała go o głowę albo nawet dwie. W większości zgłosili się do niej ludzie, którzy naprawdę nie mieli co stracić. Miał ochotę złapać go za fraki i stąd wyprowadzić, byle tylko przerwać ich relacje. Florian wybitnie rzadko miewał takie myśli, a jednak w tym konkretnym momencie niewiele mu brakowało, by faktycznie to zrobił. Dopiero po chwili uświadomił sobie jak bardzo się spiął. Czym prędzej spuścił wzrok na lody, zastanawiając się, co począć. Mętlik skakał z radości, bo oto miał problem wielkiego kalibru, który mógł podrzucać Florkowi bez opamiętania. - Chyba ich tu nie ma - odpowiedział z o wiele mniejszym entuzjazmem, zmierzając w kierunku drzwi. I miał już wyjść, kiedy w ostatniej chwili zmienił zdanie.  - Skoro i tak zepsułem nastrój... - zaczął, wzruszając ramionami. - Alan, prawda? Poznaliśmy się jakiś czas temu - powiedział, spoglądając na niego porozumiewawczo. Przynajmniej miał nadzieję, że Alan coś z tego spojrzenia wyciągnie. Tak to miało teraz wyglądać? Będą udawać, że absolutnie nic się nie dzieje? Florean przeniósł wzrok na siostrę, bo miał wrażenie, że w przeciwnym wypadku zaraz wyciągnie różdżkę i rzuci w niego jakimś expulso. I... Tak, dzięki Florianowi atmosfera w pomieszczeniu stała się dość niekomfortowa, ale wyjątkowo się tym nie przejmował.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Zaplecze [odnośnik]04.01.17 23:22
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy zarzuciła mu dłonie na szyje, oddając pocałunek. Lubił, gdy tak robiła, cholernie lubił. Odsunął się od niej nieznacznie i zaśmiał się cicho, słysząc jej odpowiedź.
- A czy naprawdę muszę? - Zapytał, całując ją czule w sam czubek noska, by potem znów, krótko musnąć jej usta, całkowicie nie spodziewając się tego, co miało zaraz nadejść. I gdy znów dotknął ustami jej warg, nagle podskoczył w miejscu, słysząc odgłos otwieranych drzwi. Serce momentalnie zaczęło wybijać rytm tak szybki, iż sam uzdrowiciel miał wrażenie, iż te zaraz wyskoczy mu z piersi. Co to się działo? Paliło się? Waliło? Strzelali? Zabijali? NIE, GORZEJ! Zostali przyłapani przez brata Florence! Na pocałunkach! Bennett momentalnie odskoczył od dziewczyny (to nie tak, że się wstydził, jednak nie wypadało tak się migdalić, gdy inni patrzyli, a zaskoczenie robiło swoje!) i spojrzał zszokowany w stronę drzwi. Nim drzwi się zamknęły - udało mu się zobaczyć zaskoczony, zszokowany wręcz wyraz twarzy Floreana. Sam Alan zrobił się blady niczym ściana, czując się jakoby krew odeszła mu nie tylko z twarzy, ale z całego ciała. Miał wrażenie, że zaraz tutaj umrze na śmierć i wcale nie był pewien czy nie była to całkiem przyjemna opcja w porównaniu z konfrontacją jaka ich czekała. No bo... wiedział przecież, że kiedyś będą musieli powiedzieć Floreanowi, ale chciał to zrobić na spokojnie, specjalnie zaaranżować miłą atmosferę, a wcześniej wyjaśnić mu kilka rzeczy. Takie przyłapanie było najgorszą opcją z możliwych. Czy już powinien iść do mugoli, pożyczyć broń i strzelić sobie w łeb, czy jeszcze poczekać?
Ponownie skoczył w miejscu, gdy usłyszał odgłos pukania. Spanikowany wzrok Bennetta od razu powędrował do Florence, by zbadać jak ona odbierała całą tę sytuację. Szybko jednak wrócił nim w stronę drzwi, którymi to Florean wszedł do środka i nie patrząc na nich udał się w stronę jakichś pudełeczek, jak się szybko okazało - pudełeczek z lodami pistacjowymi. Bennett patrzył na to w milczeniu, na przemian blady i czerwony na twarzy, jak gdyby jego organizm sam się nie mógł zdecydować. Obserwował jak brat Florki bierze jedno pudełko w dłonie i wędruje z powrotem w stronę lodziarni. I sam nie wiedział czy chciał to przyjąć z ulgą, czy czuł się z tym jeszcze gorzej. Przecież sprawił, że biedny Florek czuł się źle na zapleczu własnej lodziarni i przy własnej siostrze! Ale ten nagle zatrzymał się i spojrzał na niego wzrokiem, który chyba tylko oni sami mogli naprawdę zrozumieć. Biedna Florence, całkowicie nieświadoma ich należności do Zakonu Feniksa oraz spotkań przy Kremowym Piwie zapewne musiała zrzucić to na typową, opiekuńczo-braterską reakcje na nowego mężczyznę siostry. Alan natomiast dobrze rozumiał ten wzrok. Oj, nawet bardzo dobrze.
Cholera, cholera, na brodę Merlina. Ale się porobiło!
Przełknął głośno ślinę, wlepiając w Floreana zmieszany, pełny wyrzutów sumienia i niemych przeprosin wzrok. A potem wyciągnął w jego stronę dłoń, mając nadzieję, że ten mu ją chociaż uściśnie.
- Florean, jeśli dobrze pamiętam. Tak, pamiętam, Florence nas sobie przedstawiała. - Jak głęboko weszli teraz w dół pełen kłamstwa? I to w dodatku kłamstwa rzucanego dla osoby, która była droga sercom ich obojga. Alan miał wrażenie jakby ktoś w magiczny sposób wsunął dłoń do jego piersi i ścisnął je boleśnie. Tak samo jak żołądek.
- Ja... my, ja... znaczy ten... - Zająknął się, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Florean miał całkowite prawo się na niego złościć. Zwłaszcza, że wielu rzeczy nie wiedział. Ich ostatnie spotkanie odbyło się przed pojawieniem się Alana w kwaterze zakonu, mającym na celu wzięcie udziału w próbie. Brat bliźniak Florence nie miał więc pojęcia o tym, że nie został do niej dopuszczony. A także, że od jakiegoś czasu Bennett porządnie poddawał wątpliwościom czy brać w niej udział. Gdyby był teraz w Gwardii, raczej nie byłby z Florką. Chociaż kto go tam wie?
Ścisnął usta w wąską linię. Zacisnął pięść i na kilka sekund skupił się na swoim oddechu, starając się uspokoić, jakoś ogarnąć. Aż w końcu sięgnął w stronę Florence i przyciągnął ją w swoją stronę, by delikatnie, nie wulgarnie objąć ją, nie spuszczając przy tym wzroku z Floreana.
- Florence i ja... Zależy mi na niej. - Powiedział z dużo większą dozą odwagi i pewnością. Cholera, nie mógł przecież wiecznie panikować! Był mężczyzną i musiał pokazać, że jest wart tego, by stać u jej boku, chronić ją, być podporą w razie gorszych chwil. Chciał taki być.



There are no escapes  There is no more world Gone are the days of mistakes There is  no more hope
Alan Bennett
Alan Bennett
Zawód : Uzdrowiciel - specjalista od chorób genetycznych
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Mądrego los prowadzi, głupiego - popycha.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1283-alan-bennett https://www.morsmordre.net/t1333-poczta-alana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f182-harley-street-11-3 https://www.morsmordre.net/t4011-skrytka-bankowa-nr-373 https://www.morsmordre.net/t1511-alan-bennett
Re: Zaplecze [odnośnik]05.01.17 22:58
- Czasem musisz - musiała się z nim podroczyć.
Czas zdawał się w tej chwili płynąć bardzo powoli, niczym na wpół roztopione lody waniliowe. Florence mogłaby spędzić na tym zapleczu całą swoją zmianę. Albo i nawet dłużej. Oczywiście, o ile Alan zostałby z nią. Rozkoszowałaby się jego pocałunkami, jego ciepłą skórą, zapachem i radosną iskrą w oczach. I to jej wystarczyło, żeby zapomniała o całym świecie.
Dlatego ona także gwałtownie drgnęła i odskoczyła od Alana, kiedy nagle drzwi otworzyły się w połowie. Widok brata kompletnie ją zaskoczył. Przez początkowy szok nie mogła przez chwilę uwierzyć w absurd tej sytuacji. To się działo naprawdę? To znaczy... przecież nie robili nic złego! W sumie czemu serce zaczęło jej tak walić? I swoją drogą, co Florean tu robił? Przecież do jego zmiany były jeszcze co najmniej dwie godziny!
Kiedy więc Florean ponownie wszedł do zaplecza, tym razem zapowiadając się głośnym pukaniem, jego siostra skrzyżowała ręce na piersi. Nie panikowała. Cóż, głównie z tego powodu, że oczywiście nie była poinformowana że coś takiego jak Zakon Feniksa w ogóle istnieje, że obaj do niego należą i jeden z nich, a dokładnie właśnie Alan, rozważał dołączenie do elitarnej grupy tegoż Zakonu. Dla niej sytuacja jaka miała miejsce zdecydowanie malowała się dużo prościej - jej brat przyłapał ją na całowaniu się z mężczyzną, którego ledwie kojarzył z imienia. Najwyraźniej bardzo się mu to nie spodobało, sądząc po jego srogiej minie. Na brodę Merlina, kiedy ostatnio widziała u Floreana podobną niezadowoloną minę?
- Florek, błagam cię... - zaczęła, kiedy brat kazał im sobie nie przeszkadzać. O co ta cała złość? Przecież jeszcze nie tak dawno temu Flo sam był żywo zainteresowany czy Florence sobie kogoś nie znalazła! Fakt, nie odpowiedziała mu wtedy, ale też to było ledwo kilka dni po tym, jak znalazła Alana zalanego i śmierdzącego w jednej z bocznych uliczek odchodzących od Pokątnej. Florence spojrzała na wybranka swojego serca i zmarszczyła lekko brwi. Dostrzegła głęboką panikę w jego głosie i spojrzeniu czy tylko jej się zdawało?
Odchrząknęła.
- Pistacjowe są w dolnej szufladzie chłodni - podpowiedziała zerkając w bok - Cóż, rozumiem, że nie muszę was sobie przedstawiać.
W końcu Alan i Florka znali się jeszcze z czasów nauki w Mungu. To by tłumaczyło że dwaj najważniejszy mężczyźni jej życia znali swoje imiona.
Splotła ręce na piersi ciaśniej i kilka razy stuknęła obcasem w podłogę.
Drgnęła, lekko zaskoczona kiedy Alan nagle ja przyciągnął. Więc jednak uzdrowiciel nabrał trochę odwagi. To dobrze. Florence położyła jedną dłoń na jego piersi, cały czas jednak patrząc w brata. Jeśli chciał z miejsca oponować przed ich związkiem, czekała ich ciężka batalia.
- Flo, chciałam ci powiedzieć. W jakiś dogodniejszy sposób. Ale kiedy zdałam sobie sprawę co czuję, nie było okazji, rozumiesz? - zapytała.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Zaplecze [odnośnik]07.01.17 1:49
Florean nigdy nie wcielał się w rolę nadopiekuńczego ojca, choć w tym momencie można było odnieść takie wrażenie. Źle to wyglądało. W normalnej sytuacji nakryłby siostrę w dwuznacznej sytuacji i czym prędzej zniknął, nie chcąc jej przeszkadzać. Przecież miała do tego pełne prawo, tak jak on i cała reszta ludzkości. Tylko ta sytuacja wcale nie była normalna, o czym Florence niestety (albo i stety!) nie wiedziała. Florian już miał okazję mniej więcej przekonać się na czym polega członkostwo w Zakonie Feniksa i bardzo nie chciał, by jego siostra wiązała się z jednym z Zakonników. To właściwie jeden z jego koszmarów. Owszem, zahaczało to o hipokryzję, ale tylko zahaczało! Bo jak to tak? Florek nie mógł jej o niczym powiedzieć, Alan również. Nie chciał, żeby żyła w ciągłym kłamstwie - kłamstwo z jego strony powinno w zupełności wystarczyć, nie musiała jeszcze tworzyć związku na tak chybotliwym fundamencie. Nie chciał nawet myśleć o zagrożeniach, na jakie wspólnie mogli ją narazić; o smutku i problemach, jakie mogli jej przysporzyć. Florean sobie wymarzył, że Florence będzie od tego wszystkiego całkiem odcięta. Że będzie sobie żyć w takiej bezpiecznej bańce, nie wiedząc, co się dzieje dookoła. Niby teraz nie wie, ale jej bańka z pewnością nie była bezpieczna. Nie przy Alanie. Jak będzie jej tłumaczył ciągłe nieobecności? Urazy? Zniknięcia? Przecież tu chodziło o coś innego niż to, co teraz łączyło Floreana z Florence. Przecież kiedyś będą ze sobą mieszkać, będą mieć dzieci, i co? Niektórzy mogą powiedzieć, że Flo wychodzi za daleko w przyszłość. Tylko kiedy miałby zainterweniować, żeby do tego wszystkiego na pewno nie doszło, jak nie na samym początku? Martwił się, że Florence będzie miała do niego ogromny żal, ale stwierdził, że jakoś go zniesie.
Alan się zmieszał i Floreana ucieszyło to bardziej niż powinno, bo znaczyło tylko o tym, że zrozumiał przekaz. - Jesteś pewny? - Zapytał, bo sam fakt, że właśnie stoi obok niej i ją obejmuje, świadczył o czymś zgoła przeciwnym. Gdyby naprawdę mu na niej zależało, nie kontynuowałby tego. Przynajmniej Florean na razie widział to w ten czarno-biały sposób. Przeniósł wzrok na siostrę, podczas gdy wielki Mętlik w głowie przeszkadzał mu w znalezieniu jakiegoś rozwiązania na zaistniały problem. - Nie było okazji... - powtórzył głucho, znowu zerkając na Alana, bo przecież okazji było mnóstwo. A jakoś nie kwapił się do wspomnienia o tym szczególe. Znów spojrzał na siostrę i zawiesił się na ułamek sekundy. - Rozumiem - powiedział nieco łagodniej, bo nie chciał się na nią złościć. O niczym nie wiedziała, niczego nie rozumiała.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Zaplecze [odnośnik]07.01.17 15:38
Nie było mu do śmiechu. Oj, wręcz przeciwnie! Bardzo chętnie zapadłby się teraz pod ziemię chociaż teoretycznie nie robił nic złego. Bo czy czymś złym było kochać? I czy czymś złym było być kochanym? Czy drobne, delikatne pocałunki były zbrodnią tak samo jak objęcie w talii i przyciągnięcie do siebie tej, na której Ci zależało? Nie. To nie były zbrodnie, jednak odpowiednio przyprawione, z odpowiednimi dodatkami wszystko zmieniało się o sto osiemdziesiąt stopni. I ów dodatkiem był Zakon. Zakon Feniksa, o którym Florence nie miała najmniejszego pojęcia. Nie mogła mieć, ponieważ zarówno Floreana, jak i Alana obowiązywała tajemnica związana z istnieniem organizacji. Zakon Feniksa, którego nazwa brzmiała tak niewinnie, tak ciepło, a który mógł zabić, odebrać marzenia, przyszłość, a tym, którzy byli poza nim - odebrać bliskich.
Alan dobrze to wiedział, zdawał sobie z tego sprawę. A może wcale nie? Może wcale nie myślał o tym odpowiednio długo i w o d p o w i e d n i sposób? Może brat bliźniak Florence miał racje i Bennett nie powinien jej kochać? Może nie miał do tego prawa? Może właśnie w tym momencie wykazywał się skrajnym egoizmem i ranił ją, choć ona sama jeszcze nie miała o tym pojęcia? A może, a może...?
Czuł się tak, jak gdyby ktoś postawił go w ślepym zaułku. Nie widział wyjścia, czuł się źle. Wyrzuty sumienia wygryzały dziurę w jego żołądku, a zestresowane, przejęte serce zaczęło walić jak oszalałe. Spojrzał ukradkiem na Florence - na jej lekko rozwichrzone, powywijane włosy, o których miękkości miał okazję się kilkukrotnie przekonać; na bladą twarz oraz oczy, którymi tyle razy wpatrywała się w niego ze zmartwieniem, a także czymś jeszcze... Czy miał prawo stać przy niej kiedy wiedział, że może ją zranić? Nie, nie miał. Tylko dlaczego zamiast wyjść, zamiast zniknąć z jej, z i c h , życia on stanął pewniej i przyciągnął ją do siebie, deklarując coś, co mogło być sprzeczne z faktami? Była aż tak uzależniająca? Chyba tak. Nie mógł się już wyrwać, nie mógł odejść. Tkwił w tym już nawet nie po uszy, ale po sam czubek głowy.
- Jestem. - Kiwnął głową, nieco mocniej przyciągając do siebie Florence. Tylko czemu jego własny głos wydał mu się obcy, odległy? Przyjmował wszystkie słowa Floreana ze spokojem, choć wiedział, że większość z nich było skierowanych do niego. Niczym pociski, które miały zranić, wytrącić z równowagi, otworzyć oczy. Czuł się źle, ale... Ale nie mógł się wycofać. Jaki byłby z niego facet?
- Florence... - Spojrzał na Florkę i uśmiechnął się. - Myślę, że ja i Twój brat powinniśmy się lepiej poznać, odbyć męską rozmowę. Mogłabyś nas zostawić samych, proszę?
I choć wiedział, że nie chciała. Wiedział, że obawiała się zostawić ich samych, zrobiła to. Dobra dziewczynka. Odprowadził ją wzrokiem, po czym spojrzał na Floreana. Zacisnął pięści przez chwilę milcząc. Rozumiał go, rozumiał jego obawy, złość. Rozumiał wszystko.
- Rozumiem Twoje obawy i złość. Masz do tego pełne prawo. - Jego głos w końcu przeciął ciszę, choć mówił ciszej, aby Florence, choć jej tu nie było, nie usłyszała ich rozmowy. - To nie tak, że chciałem coś przed Tobą ukryć. Pewne rzeczy zaskoczyły także mnie samego. - Tłumaczył się dalej. Choć był zdenerwowany, silił się na jak najbardziej spokojny i łagodny ton. Czy mu to wyszło?
- Nie wziąłem udziału w próbie, Florean. - Rzucił w końcu, po kolejnej ciszy. To chyba było to, co Fortescue chciał usłyszeć, to na co czekał. Czy nie?



There are no escapes  There is no more world Gone are the days of mistakes There is  no more hope
Alan Bennett
Alan Bennett
Zawód : Uzdrowiciel - specjalista od chorób genetycznych
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Mądrego los prowadzi, głupiego - popycha.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1283-alan-bennett https://www.morsmordre.net/t1333-poczta-alana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f182-harley-street-11-3 https://www.morsmordre.net/t4011-skrytka-bankowa-nr-373 https://www.morsmordre.net/t1511-alan-bennett
Re: Zaplecze [odnośnik]07.01.17 19:59
Widziała w jego oczach, że jej nie wierzy. To oczywiste. Jak mogło nie być okazji, kiedy Florence widywała brata niemal codziennie, kiedy jadali razem śniadania, kolacje. Ale ten jeden raz naprawdę tej okazji nie było. Przecież Florence ledwo wczorajszego dnia odwiedziła Alana po tym, jak przez trzy dni trzymała w sobie niepewność co do jego i swoich uczuć. Wróciła wieczorem a z samego rana pobiegła do pracy! A jeśli chodzi o wcześniej... cóż, nie mówiła mu bo nie chciała go martwić! Wszystko było z początku takie niejasne...
Florence posłała Alanowi spojrzenie a potem podeszła do brata, łapiąc go za ręce.
- Flo, naprawdę, wyznaliśmy sobie uczucia ledwie wczoraj. - próbowała jakoś usprawiedliwić siebie i Alana. Spojrzała w jego oczy proszącym wzrokiem. Ale o co w sumie był taki szum? Czemu Florean był zły? Zupełnie nie rozumiała co się dzieje.
- Braciszku, to jest dobry człowiek. Zaopiekuje sie mną. Czy nie to jest najważniejsze? - zapytała, wciąż próbując sił w przekonaniu go.
Zaraz jednak potem odezwał się Alan. Kobieta odwróciła się do niego z pewnym napięciem wypisanym na twarzy. Miała ich tu zostawić samych? Kiedy nawet nie wiedziała, skąd to okropne napięcie? I chociaż znała swojego brata i znała Alana (chociaż jego nadal zdecydowanie słabiej) i wiedziała, że nie są skłonni do przemocy, z jakiegoś powodu trochę obawiała się zostawić ich samych.
Westchnęła jednak po chwili. Z sali głównej dobiegł ich dźwięk dzwonka, znak ze ktoś wszedł do lodziarni i czeka na obsłużenie. Musiała iść, była w końcu w pracy.
- Tylko nie zróbcie głupstw, dobrze? Obaj. Kocham was obu. - jeszcze raz ścisnęła ręce Florka a potem pocałowała go w oba policzki. Przeszło jej przez myśl, że może jej brat jest zazdrosny...? Na brodę Merlina, oby się dogadali!
Przeszła zatem przez drzwi, zostawiając ich samych.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Zaplecze - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Zaplecze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach