Wydarzenia


Ekipa forum
Lada
AutorWiadomość
Lada [odnośnik]02.08.16 0:11

Lada

-
W szerokiej, oszklonej ladzie codziennie rano pojawiają się pojemniki wypełnione lodami we wszystkich możliwych kolorach. Znajdą się tutaj zarówno klasyczne lody waniliowe i czekoladowe, jak i te mniej oczywiste smaki: fiołkowy, marchewkowy czy kremowe piwo. Wiele smaków pojawia się tylko raz w sezonie, inne są stałymi pozycjami  menu. Lody do wafelków, pucharków lub termosów nakładają właściciele lokalu, a w ruchliwym okresie letnim również zatrudnieni przez nich pomocnicy. Na życzenie lody mogą zostać podane z dowolnymi dodatkami, których listę wymalowano na ścianie. Zawsze można tutaj również zamówić doskonałą włoską kawę, soki oraz oczywiście herbatę.


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:34, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Lada [odnośnik]18.08.16 23:54
| 19.01.1956?


Lily na powrót zwiedzała Londyn. W ciągu trzech lat wiele zdążyło się zmienić - zarówno w mugolskiej, jak i tej magicznej części. Mijał jej czwarty dzień od powrotu i każdy z tych dni był doskonały w każdym calu. Poznawała stare miejsca, lub odkrywała nowe. Spędzała czas z dawnymi znajomymi i prawie niczego się nie bała. Bo tutaj, w Londynie było inaczej. Tu nie było listów z pogróżkami ani wrażenia, że ktoś za nią idzie późno w nocy. Tu, w Londynie były głównie wspomnienia - i miejsca na nowe przeżycia.
Lily nigdy nie była nadmiernie przebojowa. Nie miała setek przyjaciół, właściwie w ogóle nie miała ich wielu, tak wydawało się na codzień, jednak teraz, kiedy wróciła okazywało się, że jest wiele serdecznych duszyczek, jakie chciałaby odwiedzić, zobaczyć po raz kolejny, zobaczyć jak bardzo się zmieniły i gdzieś głęboko wewnątrz siebie żałować swojej ucieczki. Paryż to jedna z tych nielicznych ucieczek w całej jej dwudziestosześcioletniej karierze uciekinierki, których żałowała.
Jedno z miejsc, jakich nie znała przedtem była lodziarnia, której nazwa zwróciła jej uwagę. Mogłaby jeszcze myśleć, że zbieżność nazwisk jest przypadkowa, jednak słowo rodzeństwo upewniło ją w podejrzeniach. Weszła do lokalu, rozglądając się uważnie, a jej twarz promieniała wesołym uśmiechem, jakby właśnie ktoś powiedział, że wygrała roczny zapas czekolady z dostawą do domu.
Nie bardzo rozumiała, co się dzieje, bo przecież Florean był dzielnym pogromcą duchów! Może więc to jakieś inne rodzeństwo, jakieś kuzynostwo? Nigdy nie obiło się jej nawet o uszy, żeby Flo marzyła się lodziarnia. Tak, czy inaczej rozglądała się ciekawsko, starając się wyłonić z jakiegoś zakątka. Podeszła do lady, ale tam stała jakaś młoda dziewczyna, młodsza niż rodzeństwo. Może więc się pomyliła? Albo to wakacyjna pracownica? I chciała już Lily zamówić gałkę lodów. Albo dwie, albo od razu cały pucharek, którego i tak nie da rady zjeść, ale jak odmówić, kiedy te wszystkie kolorowe pyszności krzyczą "zjedz mnie"? Nie odezwała się jednak, nagle uciekając z kolejki i nie przejmując się zdziwieniem na twarzy dziewczęcia, bo znalazła, kogo znaleźć chciała. Odwracał się właśnie i wychodził na zewnątrz, więc ruszyła za nim szybkim krokiem i uniosła ręce w górę (czy Flo zawsze był taką topolą?) i zasłoniła mu oczy.
- Zgadnij kto. Masz trzy szanse.
Zadecydowała. Jej głos był wesoły, jak mało kiedy, oczy też się śmiały, a cała twarz promieniała. I pomyśleć, że jeszcze trzy tygodnie temu ta sama osoba dygotała gdzieś w kącie paryskiego mieszkania i bała się ruszyć choć o centymetr! Czy Flo rozpozna jej głos po takim czasie?
- Jak przegrasz, stawiasz pucharek lodów. I wyjaśniasz mi to wszystko. - dodała jeszcze weselej, prawie pewna swojej wygranej w tym narzuconym zakładzie.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Lada [odnośnik]23.08.16 23:37
Może być!
Za oknami panował chłód, podczas gdy w lodziarni było cieplutko jak w ulu. Ludzie zajadali się pysznymi deserami, a Florean lawirował pomiędzy stolikami jak pracowita pszczoła. Podawał, nakładał, zabierał, mył i sprzątał. Nawet w zimę nie było lekko, ale Florek nie miał zamiaru na to narzekać - wręcz przeciwnie, wdzięczny był losowi za tak dobre prosperowanie lokalu nawet o tej porze roku. Owszem, dzisiejsza ilość gości miała się nijak do letnich tłumów, jednak z taką temperaturą na zewnątrz każdy klient cieszył. Poza tym Florian uwielbiał chwilę porozmawiać, a przy mniejszej liczbie osób nie musiał się stresować, że przez rozmowę z klientem traci cenny czas na obsługę innego. Spokojnie zdążył ze wszystkimi zamienić parę słów.
Wycierał blat stolika, przy którym wcześniej siedziała dwójka małych dzieci, kiedy zauważył znajomą twarz na ulicy. Wsadził ścierkę do tylnej kieszeni spodni i ruszył w stronę drzwi, kiedy ktoś nagle zasłonił mu oczy. Zatrzymał się, dotykając swoją ręką tajemniczej dłoni, z pewnością należącej do jakiegoś dziewczęcia. Jego podejrzenia okazały się być prawdziwe, kiedy tylko usłyszał głos. Znał ten głos! Jego mózg intensywnie pracował, żeby dopasować go do znajomej twarzy, jednak nie było to takie proste. - Yyy - zaczął mało inteligentnie, gdyż wciąż myślał. Właściwie mógł po prostu zdjąć obce ręce z oczu i się odwrócić, ale zawsze lubił łamigłówki, a ta powinna mieć miłe rozwiązanie. Gdzie on ostatnio słyszał ten wesoły głos? Gdzieś... Dawno temu... Ale słyszał... Na pewno ten. - Lily? - Zapytał niepewnie, bo ta odpowiedź wydawała mu się nieco absurdalna. Skąd by się tu wzięła? Co by tu robiła? Tyle czasu jej nie było! A jednak kiedy zdecydował się uwolnić swoje oczy i spojrzeć na tajemniczą osobę, ujrzał... właśnie nią. Lily MacDonald. Rudą Puchonkę, która towarzyszyła mu przez tyle lat w Hogwarcie i chwilę po, kiedy wymieniali się długimi listami. Potem zniknęła, ale teraz znowu tutaj jest. W końcu na twarzy Floriana wykwita szeroki uśmiech. Bo jak się tu nie cieszyć na jej widok?! - Wygrałem, ale i tak postawię ci pucharek lodów - mówi wesoło, ciągnąc ją bliżej lady. - Za to ty mi wszystko wyjaśniasz pierwsza - dodaje, zabierając się za nakładanie lodów. Aż dziw, że przy tylu znajomych i darmowych deserach, Flo i Flo nie zbankrutowali. - Jak ci było w tej Francji? Codziennie jadłaś żaby? Lubię żaby, ale tylko te czekoladowe. Prawdziwe muszą być paskudne. Zwiedziłaś trochę kraj? Podobno Wendelina była tam kilkukrotnie, kiedy już zaczynali ją rozpoznawać u nas... - rozgadał się, polewając nałożone gałki polewą czekoladową i stawiając pucharek przed Lily. - Kojarzysz Wendelinę? - Zapytał na wszelki wypadek, bo zdarzało mu się zapominać, że nie każdy człowiek musi znać się na historii magii tak jak on. - Nie ważne - machnął ręką. - Cieszę się, że cię widzę - dodał całkiem szczerze, bo Lily zawsze była w czołówce jego znajomych i bez niej było tak... Cóż, smutno.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]25.08.16 14:12
Nie spodziewała się, że Flo będzie w stanie rozpoznać ją po głosie. Minęło mnóstwo czasu, w jego życiu przewinęło się mnóstwo ludzi i cała masa głosów. Tym bardziej rozweselił ją fakt, że udało mu się odgadnąć jej imię - i to za pierwszym razem! Patrzyła na niego tak wesoło, jak chyba jeszcze nigdy.
- Zmieniasz zasady mojej gry, co to ma być?
Pokręciła głową, choć nie mogła się nie zaśmiać, nie mogła sprawić, by jej ton zabrzmiał surowo. Po prostu nie była w stanie, więc poszła za nim ciesząc się, jakby co najmniej wygrała na loterii. Ostatnie dni w Londynie były pełne znajomych twarzy i wspaniałych wspomnień, właściwie dopiero sobie uświadamiała, jak bardzo tęskniła za tym miastem i związanymi z nim ludźmi.
- Dlaczego nikt nie pyta o sery, wina, wspaniałe tarty, rogaliki, kremy brûlée, croissanty, a każdemu siedzi w głowie jedzenie żab, co? - spytała wesoło. - I jadłam, ale nie codziennie. Chciałam spróbować wszystkiego, co tamtejsze ii... no, nawet się udało. To wszystko na prawdę jest bardzo dobre!
Stwierdziła, bo nawet jeśli musiała się czasem zebrać na odwagę, żeby spróbować podawanego jej dania, to zwykle okazywało się po prostu przepyszne. Kiedy Flo wymenił jakieś imię, przez chwilę myślała, czy to może nie jest ktoś, kogo powinna znać ze szkoły - dość szybko jednak uświadomiła sobie, że musi to być jakiś zbir, lub bohater, który w historii czarodziejów odznaczył się w sposób dla Florka istotny. Ona sama zawsze kulała z nauką w Hogwarcie. Przedmioty "magiczne" wchodziły jej do głowy bardzo słabo. Historię starała się traktować jak normalny przedmiot taki, jak te które miała w mugolskiej szkole, ale nijak jej to nie wychodziło, kiedy miała się uczyć jakichś goblinich nazwisk.
- Ja też się cieszę. Nawet nie wiesz, jak. Ale... co się właściwie stało? Przecież ty pracowałeś w Ministerstwie, zajmowałeś się duchami, więc skąd to nagle? To na prawdę twoje? Albo twojej rodziny? Wygląda super, ale... jak to się stało?
Spytała, bo jakoś nie docierało do niej, że nie widzieli się przez cały szmat czasu i w życiu Flo musiało się wydarzyć mnóstwo rzeczy, o których nie miała pojęcia. Widocznie coś zmusiło, lub zachęciło go do zmiany pracy - choć pamiętała go jako całkiem zadowolonego! I to nie tylko zmiany zawodu, ale w ogóle otoczenia, jakiegokolwiek kierunku. Gdzie jego pasja, gdzie historia? Gdzie... wszystko?
Trochę było jej chyba głupio - że w życiu Florka nastąpiła zmiana o całych sto osiemdziesiąt stopni, a ona nie miała o tym bladego pojęcia! A przecież powinna wiedzieć, bo nie powinna tak odpuszczać kontaktu. Gdyby nie jej głupie lęki, pewnie nigdy by tego nie zrobiła, ale właśnie one bardzo często zaważały i kierowały jej życiem. Jak chociażby listami, których bardzo długo nie wysyłała prawie wcale przez lęk przed sowami, czy kominek którym boi się podróżować. Nie ma teraz jednak sensu się nad sobą roztkliwiać, bo to wszystko pachniało Lily dobrą opowieścią. W końcu Flo wydawał się szczęśliwy, więc już wiadomo, że bajka zakończyła się dobrze, jakakolwiek by nie była.
Zabrała się zaraz za podarowane jej lody i po prostu wpatrywała się we Floreana radośnie i ciekawsko, oczekując wyjaśnień.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Lada [odnośnik]27.08.16 3:04
Florean zawsze miał dobrą pamięć. Do dat, nazwisk, twarzy czy głosów. Sporadycznie nie udawało mu się rozpoznać znajomej osoby, a jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się to z osobą, którą znał lepiej niż dobrze. Lily bez wątpienia należała właśnie do tej drugiej grupy, więc musiałaby naprawdę długo siedzieć w tej Francji, żeby Florean o niej zapomniał. Wzruszył wesoło ramionami, uśmiechając się nie mniej szeroko niż ona. Nie spodziewał się dzisiaj tak miłej niespodzianki!
- Bo to... żaby - odpowiedział niezbyt inteligentnie, gdyż szczerze mówiąc nie posiadał dobrego kontrargumentu na jej stwierdzenie. Cóż, miała rację. Francuska kuchnia potrafiła być naprawdę smaczna, ale i tak każdy skupiał się tylko na żabach. Ale halo, żaby? Fuj. - Nawet te żaby? - Upewnił się, kiedy już skończyła zachwalać tamtejsze potrawy. Nie umknęło jego uwadze, że nie pociągnęła tematu Wendeliny, więc zamierzał w odpowiednim momencie wytłumaczyć o co chodzi. Taki już był - nikomu nie potrafił przepuścić płazem luk w znajomości historii magii. Nie chodziło tu o chęć wymądrzania się, a po prostu okazję do porozmawiania na interesujący go temat. A nie oszukujmy się, praktycznie nie spotykał osób dzielących jego pasję, więc musiał do tego zmuszać laików.
- Tak, to naprawdę moje - powiedział z nutką dumy w głosie. - Moje i Florence - sprecyzował, odwracając się w stronę zaplecza, ale nie mógł jej tam zauważyć. - Jak to się stało? - Westchnął rozbawiony, właściwie nie wiedząc jak to wytłumaczyć. - Cóż.. Florence pojechała do Florencji i wróciła z takim pomysłem, a ja się zgodziłem - odparł, wzruszając ramionami jakby to było najbardziej oczywiste na świecie. Na początku lubił swoją pracę w ministerstwie, ale kiedy tylko nadarzyła się okazja do ucieczki... Nie mógł z niej nie skorzystać. Duchy duchami, niestety zdecydowana większość jego pracy polegała na przekładaniu papierów z jednego stosu na drugi. Lodziarnia była dla niego wybawieniem od urzędniczej rutyny. - Nie wytrzymałbym w ministerstwie tak na dłuższą metę - stwierdził, opierając się łokciami o ladę. - A Wendelina to średniowieczna czarownica, która uzależniła się od palenia na stosie - dodał, kiedy Lily zabrała się za jedzenie swojego pucharka lodów. Z przyjemnością jej się przyglądał, samemu również chcąc dowiedzieć się paru rzeczy. W końcu nie widzieli się kupę czasu! - Ale co u ciebie? Wróciłaś na stałe? Dalej umiesz te mugolskie sztuczki? - Zapytał. Miał nadzieję, że na obydwa pytania otrzyma odpowiedź twierdzącą. Nie chciałby, żeby Lily znowu gdzieś wyjeżdżała ( w dodatku na tak długo!), za to chciałby po raz kolejny zobaczyć jej magię bez magii. Zawsze go zachwycała. Może uda mu się wyciągnąć z niej jakąś lekcję.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]27.08.16 12:49
- Mi tam bardziej ohydne wydawały się ślimaki.
Stwierdziła absolutnie poważnym tonem chyba wyłącznie po to, żeby zobaczyć minę Flo. Pewnie, gdyby sama tam nie wyjechała i nie spróbowała tego wszystkiego, myślałaby podobnie. Ostatecznie żaby, czy ślimaki były na samym końcu jej lity "spróbować wszystkiego". I najbardziej o nich myślała, znaczy, były jednocześnie najciekawsze. W końcu to żaby. I limaki. Fuj. No, aż wstyd się przyznać, ale i to i to okazało się przepyszne! Wysmażone, albo wypieczone żabki miały przyjemne mięso, a ślimaki w czosnku... no, zdecydowanie musi spróbować zrobić! Koleżanki ją uczyły. I, choć Lily nie jest mistrzem kuchni, może jej się uda po prostu zrobić z przepisu, czytać ze zrozumieniem przecież potrafi!
- Z resztą. Zrobię i sam ocenisz. Miałam w planach zrobić dla Matta, ale w takim razie chyba będzie większy spęd. - stwierdziła wesoło. Flo musiał znać Matta jeśli nie osobiście, choć na pewno widywał go gdzieśtam w Hogwarcie między Gryfonami albo przy samem Lilce to na pewno właśnie z jej opowieści. Jeśli się nie znają, najwyżej się poznają właśnie przy żabich udkach. - Bo chyba wszyscy Londyńczycy są szalenie tych żabek ciekawi.
Uśmiechnęła się. Była ciekawa, ile osób by przyszło. No, impreza by to nie była, ale gdyby tak zaprosić kilka osób i patrzeć, jak próbują się przełamać? Byłoby zabawnie.
- Bardzo krótka historia jak na... taką zmianę. - stwierdziła, rozglądając się. Musiała się przyzwyczaić do tego, że jej rycerz od walk z duchami stał się właścicielem lodziarni. Ale skoro on był w tym szczęśliwy, znaczy że zmiana była dobra. - Choć w sumie dość oczywista. A ty wyglądasz na szczęśliwego. A to miejsce jest świetne. I lody pyszne. - duża zmiana, więc warta przemyślenia, ale Lilce wpadały do głowy same plusy. Finansowych problemów też chyba nie mieli - sądząc po wyglądzie lodziarni i ilości nawet teraz, w zimę.
Więc czemu nie? Ekstrawagancki przyjaciel pasował do tego miejsca idealnie. Gdzie tam on do biura? Do rozmów z duchami jak najbardziej i, jeśli Lily jeszcze kiedykolwiek trafi na nawiedzony dom, na pewno Flo będzie pierwszą osobą jaka się o tym dowie. Ale biuro? Jakoś tak nagle nie mogła sobie wyobrazić czegoś, co jeszcze dziesięć sekund temu wydawało się normalne.
- Chyba zaczyna to do mnie docierać. - przyznała ze śmiechem i wysłuchała historii wiedźmy. Właściwie historia magiczna podobała jej się bardziej od mugolskiej. Mugolską przeżywała sama, Flo z resztą przez lata widział jak bardzo, za to magiczna była przecież jak bajki! Tylko... tylko te bajki były jednocześnie trudniejsze do spamiętania i wychodziło jak ze wszystkim.
- Chyba pamiętam coś z lekcji, ale nie mocno. - przyznała, bo taka historia zapadała w pamięć. Szczególnie komuś, kto bał się ognia. - Jak myślisz, co ją w tym tak pociągało? Może to były pokazy? Albo... nie wiem. Ale ty na pewno wiesz. - stwierdziła pewnym tonem i czekała na wyjaśnienia. Bo jak Flo miałby czegoś o historii nie wiedzieć?
- Myślę, że na stałe. - przyznała, choć były chwile, kiedy się wahała. Była tu zaledwie cztery dni i te dni były piękne, ale przecież znała siebie. - Trochę uciekłam z tego Paryża. Wiesz, jak ze mną jest. Ale póki co myślę, że tu zostanę. - uśmiechnęła się zaraz znowu, bo i po co myśleć o tym, co może się nie udać, albo co dawniej było nie takie? Nie po to się ucieka, prawda?
- Jasne, że umiem. Zaczynam za chwilę pierwsze występy. Na razie po mieście. Wiesz, żeby się pokazać, przypomnieć, zachęcić ludzi. Jakoś w marcu zaczną się prawdziwe występy, na scenie. Póki co mam zaklepanych kilka w uniwersytecie, dla studentów, coś w mugolskiej księgarni i tego typu. Kiedyś ludzie mnie tu lubili, więc oby sobie o tym przypomnieli. Oczywiście dostaniesz bilet do pierwszego rzędu, jak już będzie wszystko o marcu wiadomo. - stwierdziła wesoło. Lily wcale nie miała wielu przyjaciół. Nie była popularna. Miała wielu miłych-znajomych, ale jeśli o bliższe osoby chodziło, grono było zdecydowanie mniejsze, więc mogła bez oporu szastać wejściówkami, a i rząd by się nie zapełnił. I ten stan rzeczy bardzo jej odpowiadał, bo tych kilku przyjaciół uwielbiała całym sercem i całkowicie jej oni wystarczali.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Lada [odnośnik]09.09.16 1:02
Ślimaki. Skrzywił się na samą myśl. Jak można jeść tak obślizgłe zwierzęta? Florean musiał jej przyznać rację - przy ślimakach żaby wydają się rarytasem. - Dobra... - powiedział bez większego przekonania, bo już nie wiedział czy ma ochotę iść na imprezę z francuskim menu. Chyba w przypadku normalnego jedzenia pozostaje konserwą i woli tradycyjne dania, z którymi ma styczność od urodzenia. Wszelkie zapotrzebowanie na nowości skumulowało się przy deserach i tylko tam lubił eksperymentować. Aczkolwiek jak już go Lily zaprosi to się przemęczy i zje te ślimaki z nie za dużym entuzjazmem, coby jej nie robić przykrości.
- A co tu więcej opowiadać - wzruszył ramionami, podążając za jej wzrokiem i również rozglądając się po lokalu. Rzucenie ciepłej posadki w ministerstwie dla niewiadomej w postaci lodziarni było ryzykowne, ale na szczęście się udało i Florean do końca życia będzie za to wdzięczny losowi. - Dzięki - uśmiechnął się szeroko, bo takie słowa tylko utwierdzają go w przekonaniu, że dobrze postąpił godząc się na zaskakujący plan siostry. Nie mieli wielkich ambicji. Nie mieli zamiaru tworzyć wielkiej sieci lodziarni tylko niewielkie i klimatyczne miejsce spotkań, co chyba im się udało.
Zaśmiał się, słysząc jej słowa. Faktycznie wiedział dlaczego to robiła, a raczej podejrzewał, gdyż przy tak odległej historii nic nie było pewne. Poza tym epoka palenia czarownic to jego konik. - Nie, to nie były żadne pokazy. Po rzuceniu zaklęcia śmiercionośny ogień zamieniał się w przyjemne łaskotki, a te na tyle mocno poprawiały jej nastrój, że się od nich uzależniła - odparł, przecierając blat. Ot, taka sobie Wendelina. Przed laty Florean sam chciał, żeby ktoś go podpalił, by móc wypróbować to zaklęcie, ale udało mu się zmądrzeć nim ktoś się znalazł do pomocy.
- Nie dziwię ci się. Też bym uciekł gdybym musiał jeść tylko żaby i ślimaki - powiedział rozbawiony, jednak po chwili trochę spoważniał i przerwał czyszczenie blatu, spoglądając wprost na Lily. - Zostań, ciągłe ucieczki niewiele dadzą. Poza tym wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Prawda? - Uśmiechnął się lekko, chowając ścierkę na półce niewidocznej ze strony klientów.
- Mam nadzieję! Uwielbiam te twoje sztuczki, więc nie daruję ci braku tego biletu - powiedział całkiem szczerze. Magia magią, ale taka magia bez magii? To jest prawdziwa magia! Sprawiać, że coś zniknie ot tak. Bez różdżki ani niczego innego. Oszukiwać ludzkie umysły w tak wyrafinowany sposób - to jest talent! A jak nie talent to przynajmniej solidnie wypracowania umiejętność. Florek za każdym razem przyglądał się jej jak urzeczony, jednocześnie próbując zrozumieć w jaki sposób wykonała daną sztuczkę. Rzadko udawało mu się odgadnąć.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]16.09.16 23:22
Lubiła słuchać historii Floreana. W ogóle lubiła go słuchać, bo dużo wiedział, a jednocześnie mówił o tym w sposób swobodny i niewymuszony. Nie przechwalał się i nie popisywał, on po prostu mówił, rzucał ciekawostkami z rękawa. Czasami Lily zastanawiała się, jak to możliwe, żeby jedna osoba to wszystko pamiętała. Ona sama miała problemy ze wszystkim co magiczne i nie uważała siebie za jakąkolwiek skalę porównawczą, ale przecież znała masę ludzi, które z magią i historią magii radziły sobie lepiej, a i one zwykle dość szybko zapominały o wielu rzeczach. Florean ma chyba po prostu talent i tyle.
- To i tak przerażające. A gdyby zaklęcie się nie udało? - aż przeszły ją dreszcze. - Jones... mój agent. Przekonuje mnie do jednej sztuczki. Wiesz, ucieczka. Wszyscy więksi iluzjoniści takie mieli. Naciska dość mocno i nie obchodzi go, czy zrobię to po mugolsku, czy pomogę sobie magią, ale... no wiesz. A jeśli coś nawali?
Jones nalegał i nalegał. Lily niby wiedziała, że wystarczy się teleportować. Ale jeśli za mocno by się wystraszyła? Jeśli by się rozszczepiła? Jeśli w ogóle nie dałaby rady? To niby prosta rzecz do zrobienia, gdyby użyć magii ryzyko teoretycznie nie jest wielkie. Ale jeśli wziąć pod uwagę, jak bardo źle Lily znosi stres - to bardzo nieodpowiedzialny pomysł. I Lily raczej nigdy się nie zgodzi. Nie miała pojęcia, co agent musiałby zrobić, żeby ją przekonać.
- Nie zrobię tego, nie ma opcji. Po mugolsku za wiele rzeczy może nawalić. Magicznie moje zdolności. - dodała zaraz, nie chcąc martwić Floreana, kiedy uświadomiła sobie, że jej wypowiedź mogła zabrzmieć, jakby była postawiona pod ścianą i musiała się zgodzić. Na szczęście nie musiała i nie zamierzała. Może i na scenie stawała się inna, może i tam nie była zastraszoną szarą myszką z Hogwartu, która biega po kątach unikając wszystkiego, co groźne. To jednak nie mienia faktu, że do brawury jej daleko.
Na słowa o ucieczce, uśmiechnęła się łagodnie. To było... bardzo miłe. To, że Florean chce ją tu zatrzymać.
- Nie mogę obiecać. Ale się postaram. Uciekanie to chyba już mój nałóg. - uśmiechnęła się łagodnie, może trochę smutno. Uciekała przed Ślizgonami, uciekała przed sowami i myszami, przed większością szczurów (do niektórych przywykła), przed boginem, przed ogniem, przed duchami. Nie umiała stawać twarzą w twarz ze swoimi lękami. Było ich zbyt wiele. Więc i z Francji uciekła - choć to uważała za najlepszą decyzję z możliwych. W końcu znowu była tu. Widywała wspaniałych ludzi i uświadamiała sobie, jak mocno za nimi tęskniła. Z drugiej strony za domem, za Szkocją też tęskniła. O tym pomyślała, kiedy Flo mówił o domu, choć raczej nie rozważała wyjazdu nad Loch Lomond na dłużej, niż kilka dni.
- Na pewno dam ci znać. Póki co wielu rzeczy brakuje. Ale lubię ten szał przygotowywania. - przyznała szczerze. Lubiła kombinowanie, szukanie ludzi, dopracowywanie sztuczek, zapoznawanie z nowym miejscem. To wszystko wstęp do magii na której zna się tylko ona.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Lada [odnośnik]26.09.16 1:52
Florean nigdy nie uważał swojej głowy do dat za jakikolwiek talent. Raczej tłumaczył to genami (w końcu miał ojca historyka) i wrodzonym nudziarstwem (bo jakiego normalnego człowieka fascynuje historia magii), ale żeby talent? Talent to można mieć do zaklęć, do eliksirów, do gry w Quidditcha. Nie do czytania grubych ksiąg i zapamiętywania przywódców powstań goblinów. - To nie jest trudne zaklęcie. Raczej nie miało szansy się nie udać - odparł, wzruszając ramionami. Co nie zmieniało faktu, że z przeogromną chęcią spotkałby się z Wendeliną i zamienił z nią parę słów. Uważał ją za niesamowicie fascynującą postać i chciałby usłyszeć jej własną wypowiedź na temat swojego specyficznego uzależnienia. Książki to jednak nie to samo, ale tylko one mu pozostały. Chyba, że ktoś nosi w sobie wspomnienie przekazywane z pokolenia na pokolenie, ale... Cóż, wątpił w to. - Spróbuj! - Powiedział pełen entuzjazmu. - To znaczy nie namawiam cię do niebezpiecznych występów, ale właściwie możesz poćwiczyć przed występem i zobaczyć jak ci to leży... Może nie będzie tak źle? - Odparł, na moment odrywając wzrok od Lily, by nałożyć kolejnemu klientowi porcję lodów. - Oj, pomyśl jeszcze nad tym. A jaką będziesz miała satysfakcję jak ci się uda! - Stwierdził i już widział oczami wyobraźni ten aplauz na stojąco, te plakaty w całym mugolskim Londynie, te wiadomości w radio o niesamowitej iluzjonistce. - Czyli... W zasadzie ta iluzja z ucieczką powinna ci wyjść perfekcyjnie - zaśmiał się, nie chcąc ciągnąć teraz przykrych tematów. Wolał się cieszyć z jej powrotu, a jeżeli znowu ucieknie, to Florean pojedzie za nią i da przysłowiowego kopa w tyłek. Bo to tak nieładnie zostawiać bliskich znajomych! - Jakbyś potrzebowała jakiejś pomocy to wal śmiało - powiedział, wypinając dumnie pierś. Dla niego te jej mugolskie sztuczki były nieraz bardziej niesamowite od tych magicznych. Bo jak to tak bez magii? Polegając jedynie na ułomności ludzkiego oka? To... No, magia! - Ja z chęcią pomogę, choć wolałbym nie być przecinany na pół - tu skrzywił się lekko na tą wizję, jednak zaraz potem musiał się uśmiechnąć, bo podszedł do niego jeszcze jeden klient. - A gdzie mieszkasz? Tam gdzie wcześniej? - Zapomniał się o to zapytać, a chciałby wiedzieć, gdzie jej szukać.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]26.09.16 11:48
Nie spodziewała się, że ktokolwiek kto ją zna będzie ją do tego namawiał. Ludzie wiedzieli, jak kiepsko radzi sobie z zaklęciami i przede wszystkim, jak bardzo potrafi ją sparaliżować strach, jak koszmarnie Lily potrafi spanikować i zamknąć się przed całym światem. Przez tę świadomość pomysł sztuczki z uciekaniem wydawał jej się pomysłem najwyżej na samobójstwo. I chyba zrobiło jej się miło, że ktoś tak w nią wierzy. Nie ufała sobie od tego bardziej, ale to było przyjemne. Wiedziała, że ludzie mają ją za ofermę nie bez powodu, ale zawsze fajnie było odkryć, że jednak nie wszyscy.
- Może masz rację. Jeśli się kiedyś zgodzę, zatrudnię cię do dopingowania przed sztuczką. - puściła mu oczko. Wtedy na pewno potrzebowałaby kogoś, kto zaraz przed tą próbą samobójczą przekonałby ją, że to ma sens i, że da sobie radę.
Z drugiej strony... Lily na prawdę była całkiem inna na scenie. Może tam by się nie bała i potrafiła skupić?
- Oh, przecinanie jest super! Wiesz, jak ludzie się cieszą, kiedy rozsuwam dwie skrzynie i z jednej machają nogi, a z drugiej ręce? Obiecuję, że by nie bolało. - zaśmiała się pod nosem na to uprzedzenie. Taak, pomocników będzie potrzebowała kilku. Cóż, znajdą się. W końcu po to zatrudnia swojego szefa, żeby nie musieć sobie tym zbyt mocno głowy zawracać.
- Nie, teraz na Fleet Street. Sto osiemdziesiąt siedem przez dziewięć. Zapraszam o każdej porze. - stwierdziła wesoło. - Ciebie nawet nie pytam, nie wyniósłbyś się z Pokątnej, skoro tutaj prowadzisz słodki biznes.
Stwierdziła pewnym tonem. Wyglądało na to, że w lodziarni zbiera się więcej osób, więc nie chciała Floreana mocniej odciągać od pracy.
- Dobra, Flo, chyba powinnam cię zostawić klientom, zanim zaczną marudzić, że robi się kolejka, a ty się darmozjadem zajmujesz. - stwierdziła, rozglądając się po lokalu. Na pewno będzie tu wpadała, choćby przelotem, żeby zostawić uśmiech albo rzucić "cześć". A czasem zatrzymać się na dłużej.
Póki co faktycznie zaczęła się zbierać do wyjścia na prawdę rozweselona całym tym spotkaniem.
- Na prawdę strasznie się cieszę, że na ciebie trafiłam.
Spojrzała na niego jeszcze radośnie, poprawiając gruby szalik.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Lada [odnośnik]26.09.16 23:49
W zasadzie Florean minął się z powołaniem. Może powinien być mówcą motywacyjnym? Chociaż jako właściciel lodziarni nie raz rozmawiał ze swoimi klientami i podczas każdego z tych razów pocieszał, radził i dodawał odwagi. Cóż, chyba taki już ten Florek jest, że chce każdemu pomóc i świat naprawić.
Patrzy na nią podejrzanie, gdyż przecinanie na pół wciąż wydaje mu się nieco niebezpieczne. Znaczy... Nie miał pojęcia na czym ta sztuczka polega; w jaki sposób dochodzi się do tego spektakularnego efektu - dlatego też cały czas podchodził do tematu sceptycznie. - Musisz mi kiedyś pokazać jak to się robi - stwierdza, bo inaczej po prostu się do tego nie przekona.
- Fleet Street, Fleet Street, Fleet Street - powtarza cicho, żeby wyryć nazwę tej ulicy w swojej głowie. O, teraz Lily mogła być pewna, że Florean kiedyś ją nawiedzi. Nie zna dnia ani godziny kiedy pojawi się pod drzwiami do jej mieszkania. - Taa, mieszkam na górze - odparł, wzruszając ramionami. Zostawił rodzinny dom, tym samym zostawiając przeszłe problemy, i mieszka sobie szczęśliwie zaraz nad własnym lokalem.
- Nie, możesz zostać! - Powiedział szybko, choć kątem oka widział coraz bardziej powiększającą się kolejkę. Ale tak dobrze mu się rozmawiało i tak długo się nie widzieli, że nie miał serca zostawiać ją dla klientów. Dalej już jej nie zatrzymywał, tylko wstał, żeby chociaż odprowadzić ją do wyjścia. Nie żeby ten lokal był taki wielki, ot stwierdził, że tak będzie milej. - Ja też. Dlatego musimy się niedługo jeszcze raz spotkać - powiedział. Podczas jej występów albo przed albo po - jemu to nie robiło różnicy! Byle spędzić razem trochę czasu, bo to spotkanie było króciutkie i nie mieli szans na wyczerpanie tematów do rozmów. Chociaż podobno czasami lepiej pozostać w niedosycie. W każdym razie Florean odprowadził ją jeszcze wzrokiem i wrócił do zniecierpliwionych klientów, przepraszając ich ogromnie za zwłokę i nakładając większe porcje niż powinien. A niech raz mają! Florek miał dzisiaj dobry dzień. Właściwie mógł nawet stwierdził, że ma dobry miesiąc i jeżeli cały rok 1956 będzie taki sam - chyba nie będzie miał na co narzekać.
zt
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]27.09.16 12:57
/ koniec lutego?

Nie łatwo jest się skonfrontować z własnym strachem. Czasem graniczy to niemalże z cudem. W końcu nie chcesz czuć jak cię paraliżuje. Nie chcesz słyszeć głośnych uderzeń własnego serca. Strasz się zapomnieć, że on w ogóle istnieje. Strach. Peony przez niemal dwa miesiące starała się zignorować rozbrzmiewające jej w głowie słowa listu. Udawało jej się to bo zawsze coś skutecznie odwracało jej uwagę. To, że policja nadal szuka jej męża, to, że jej dom to rudera, którą musiała doprowadzić do porządku niemalże od podstaw, to, że nie była tutaj dwa lata i chciałaby znowu znaleźć jakiś skuteczny sposób na to by nauczyć się tutaj żyć. I już myślała, że po prostu to zignoruje. Da sobie spokój i zapomni. Naiwne? Pewnie tak. Jednak list sprzed dwóch lat nie napawa ją wizją szczęśliwego zakończenia. Takie rzeczy nie ulegają przedawnieniu. Wszystko wróciło, kiedy Nate zapytał ją o ojca. Podsłuchał jej rozmowę z Raidenem i wiedział, że pokłócili się o ojca chłopca. Poprosił ją by mówiła mu o nim wszystko, a ona nie potrafiła się nie zgodzić. Jakim człowiekiem by nie był to zawsze będzie jego ojciec. Pomyślała, że nie może przed tym uciekać. Bo co jeśli to prawda? Co jeśli jej były mąż naprawdę żyje, co jeśli stanie przed jej drzwiami, a ona będzie musiała kolejny raz tłumaczyć synowi, że dla niej on dalej nie istnieje. Musiała dopilnować, że nigdy więcej się już nie spotkają. Poszła więc do sąsiadki, która zostawiła jej ten list ponad dwa lata temu. Wcześniej unikała z nią wszelkich rozmów by czasem temat nie zahaczył o tajemnicze wieści od jej męża. Ku zdziwieniu kobiety sąsiadka nie pamiętała ani imienia ani nazwiska mężczyzny Ku zdziwieniu bo sąsiadka wiedziała wszystko o wszystkich. „Nie mogę Ci pomóc” nie było tym co Piwka chciała usłyszeć. Nie kiedy w końcu się odważyła. Jedyne co kobieta jej powiedziała to, że widziała tego mężczyznę parę razy w lodziarni na Pokątnej. Było to niewiele, ale Peony postanowiła spróbować. Teleportowała się na Pokątną i szybko znalazła miejsce, o którym wspominała sąsiadka. Rozejrzała się, ale tak naprawdę nie wiedziała czego ma tutaj szukać. Wysokiego szatyna… pełno takich! Zirytowana spojrzała jeszcze raz na list wcześniej schowany w kieszeni jej płaszcza. I co? To tyle? Wraca do domu? Wtedy kolejka przy ladzie trochę się przerzedziła, a Peony zobaczyła znajomą twarz. Z Floreanem uczęszczali do tego samego domu i tego samego roku w Hogwarcie. Choć nie znali się właściwie wcale to musiała zapytać. Nawet jeżeli miało to brzmieć absurdalnie. W końcu później plułaby sobie w twarz, że tego nie zrobiła. Podeszła do lady. Lody naprawdę robiły wrażenie, ale pięść w jej żołądku blokowała jakąkolwiek myśl o jedzeniu. - Cześć – zaczęła i uśmiechnęła się lekko. - Przepraszam, że zawracam Ci głowę. Jestem Peony Sprout. Chodziliśmy razem do szkoły. - powiedziała jakby to, że chodzili razem do szkoły miało wyjaśnić fakt, że zawracała mu głowę. Weź się Piwka w garść! - Wiem, że może to zabrzmieć dziwnie, ale szukam mężczyzny. - tak. Naprawdę zabrzmiało to dziwnie. - Znaczy się konkretnego mężczyzny. Ponoć często tu bywa. Wysoki… szatyn. - i to tyle z jej informacji. Pomoże?


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Lada [odnośnik]27.09.16 22:40
Dzień jak co dzień. Klientów nie było za dużo, więc Florean z czystym sumieniem siedział za ladą i czytał książkę poświęconą tematyce pojedynków. Parę dni temu zapisał się do klubu, więc nic dziwnego, że w wolnym czasie poznaje biografie wielkich mistrzów. Wszystkie historie były niesamowicie ciekawe, ale jednocześnie utwierdziły go w przekonaniu, że nigdy tym wielki mistrzem nie zostanie. Nie wyobrażał sobie takiego poświęcenia do jakiego był zdolny Maurice Odgen, który wygrał walkę, mimo że podczas niej stracił nogę. Tłumaczył, że to dzięki medytacjom, ale Florean wątpił, by te mu miały jakoś pomóc. Tak więc pogodził się z faktem, że pozostanie zwykłym szarym zawodnikiem.
Dopiero nieznany kobiecy głos wyrwał go z zamyślenia. Poderwał się zaskoczony, szybko zamykając książkę. Podniósł wzrok, spodziewając się długiej kolejki niezadowolonych klientów, ale stała przed nim tylko jedna osoba. - Cześć - odpowiedział, nie będąc do końca pewnym z kim rozmawia, choć twarz wydawała mu się znajoma. Za to po usłyszeniu imienia i nazwiska nie mógł uwierzyć, że od razu jej nie rozpoznał. Peony Sprout! Jego zmora czasów szkolnych we własnej osobie. Na szczęście już wyzbył się wszelkich negatywnych emocji, jakie niegdyś do niej żywił i nawet ucieszył się na jej widok. Ostatnio widział się z nią w szkole i na pewno nie było to szczególnie miłe spotkanie, a ciekawy był jak się jej życie potoczyło. - Jak mógłbym zapomnieć - powiedział, odkładając książkę na bok i uśmiechając się lekko. Uśmiech nieco mu zrzedł po usłyszeniu jej pytania. Tak jak sama powiedziała - zabrzmiało to dziwnie. - Nie wiesz o nim niczego więcej? - Upewnił się. - Wysoki szatyn... To może być niemalże każdy - odparł, wskazując dłonią na swój lokal. Siedziało tam ze dwóch takich. - Na upartego łącznie ze mną - dodał, ale mimo wszystko wysilił swój umysł, próbując przypomnieć sobie jakiegoś charakterystycznego szatyna, który przewinął się ostatnio przez to miejsce. Niestety żaden nie przychodził mu do głowy, a naprawdę chciał jej pomóc. - Mogę od teraz robić listę wysokich szatynów, którzy tutaj przychodzą - zaproponował w ramach żartu, choć w zasadzie... Może nie byłoby to takie głupie!
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Lada [odnośnik]28.09.16 15:49
Nie czuła się najlepiej. Trochę jakby znowu wróciła do dzieciństwa gdzie wszystko było tak pogmatwane i szalone, że aż normalne. Czuła, że nie potrafi sobie sama z tym poradzić. Jakaś część jej chciała krzyknąć, że powinna się uspokoić, podejść do tego jak normalny człowiek konfrontujący się z problemem, ale inna jej część po prostu krzyczała, że powinna dać sobie spokój. Teraz nie czuła się w ogóle. Tak jakby chciała krzyczeć, ale nie robiła tego bo miała świadomość, że nikt jej nie usłyszy. Teraz każde słowo jakie z siebie wyrzuciła wydawało się być dla niej po prostu absurdalne. Szukam mężczyzny? Często tutaj bywa? Brzmiało to tak jakby co najmniej szukała ojca dziecka. Tylko co w tym nieprawdziwego? Nie pamiętała Florka zbyt dobrze. W szkole zawsze miała dużo na głowie. W końcu była Prefektem. Jednak oczami wspomnień pamiętała, że nie mieli wtedy najlepszych kontaktów. Minęło tyle lat, że Peony nie do końca była pewna z kim się znała, a z kim nie. Wszystkie jej znajomości ze szkoły rozwiały się. Jakby za dotykiem czarodziejskiej różdżki choć nie trzeba był magii by zamknąć ją w domu. Trzeba było jedynie być jej mężem. Czuła, że grunt osuwa się jej spod nóg, że traci szansę na dowiedzenie się prawdy. Nie chciała tej prawdy kiedyś, ale teraz? Czuła, że nie będzie mogła zmrużyć spokojnie oka. Czuła, że każdy dźwięk będzie traktować jako krok, a w każdej osobie będzie widziała jego. Westchnęła. - Tak, niewiele mogę powiedzieć. - odparła i przymrużyła oczy. - Właściwie sama nic o tym mężczyźnie nie wiem, a sprawa może być już przedawniona. Dwa lata to szmat czasu co? - uniosła kącik ust w lekkim uśmiechu. Przez myśl jej przeszło czy od zawsze Florek chciał mieć lodziarnie. Nie wiem dlaczego akurat teraz o tym pomyślała, ale to wydawało jej się być ważne. Nigdy jakoś nie widziała go za ladą sprzedającego własne lody. Tylko, że przecież wcale go nie znała. - Przepraszam. Zapomnij, bo to było bardzo głupie pytanie. Mogłabym się jeszcze trochę tu rozejrzeć? Może jednak kogoś poznam. -zapytała przenosząc wzrok na siedzących w lokalu czarodziejów. Nie miała zamiaru chodzić z listem i pytać każdego wpasowującego się w opis czy to przypadkiem może o nich chodzić. Jednak jak inaczej mogła dowiedzieć się prawdy? Napisać ogłoszenie w Proroku Codziennym? Wywieszać kartki na ulicy? Chyba musiała zmusić się by o tym zapomnieć. Odwróciła się jeszcze na chwile w stronę mężczyzny i uśmiechnęła się. Tak normalnie. Serdecznie. - Miło było Cię zobaczyć. Prawie nic się nie zmieniłeś. - powiedziała i odeszła kilka kroków od lady by spojrzeć kątem oka na siedzącego trzy stoliki dalej mężczyznę. Do diabła z tym.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Lada [odnośnik]03.10.16 20:52
- Szukasz go od dwóch lat? - Zapytał, witając uśmiechem kolejnego klienta, który podszedł do lady. Florean nałożył mu odpowiednie gałki do kolorowego pucharka (dyniowe i waniliowe z polewą czekoladową) i ponownie przysunął się do Peony. Jej nagłe pojawienie się w lokalu razem z dziwnym pytaniem za bardzo go zaintrygowało, żeby teraz miał po prostu o tym zapomnieć. Lubił tajemnice. Dlatego też pochłaniał niezliczone książki o historii magii i dlatego też podobała mu się praca z duchami. Czuł się czasami jak prawdziwy detektyw. Jak Sherlock Holmes! - Masz rację, to szmat czasu. Wiele może się zmienić - odparł, wzruszając ramionami. - Ale mam nadzieję, że w końcu znajdziesz tego kogoś. Nie mógł zapaść się pod ziemię - dodał, przerywając na chwilę, by obsłużyć kolejnego klienta (lody czekoladowe, karmelowe i orzechowe). Odwrócił się, by kontynuować rozmowę, kiedy Peony postanowiła uciekać. - Nie, nie, nie! - Powiedział, prawdopodobnie trochę głośniej niż powinien. - Znaczy... Długo się nie widzieliśmy. Niestety nie jestem w stanie ci pomóc, chyba, ale może zostaniesz na chwilę? - Zaproponował i uśmiechnął się na zachętę. Pani Prefekt musiała się zgodzić! - Jakie smaki lubisz? - Zapytał szybko, żeby nie zdążyła odmówić. Już złapał za pucharek i zaczął nakładać dokładnie to, o co poprosiła, jednocześnie co i rusz zerkając w jej stronę, jakby się obawiając, że zaraz mu ucieknie. - Co się u ciebie działo przez te wszystkie lata? - Zapytał i wcale nie było to standardowe pytanie zadawane podczas każdej pogawędki - naprawdę był tym zainteresowany. Lubił poznawać ludzkie historie, co zresztą było widać po jego domowej biblioteczce, na której połowę książek stanowiły biografie sławnych osób. - A o tego mężczyznę się nie martw. Będę miał oko na wysokich szatynów - dodał, uśmiechając się lekko. Postawił pucharek na ladzie i wyjął różdżkę, robiąc małe czary-mary, dzięki czemu z naczynia zaczęły strzelać malusie fajerwerki. A taki jego myk, właściwie nic nowego, ale Peony tego nie widziała, więc postanowił przyszpanować. Podał jej deser i rozejrzał się po lokalu, jakby miał zauważyć tego konkretnego tajemniczego mężczyznę, którego nawet nie znał. - A dlaczego go szukasz? - Zapytał nagle, bo to mogło zawężać pole do poszukiwań. - Eee... Nie musisz mówić jak nie chcesz - dodał szybko, bo nie chciał wchodzić swoimi buciorami w jej życie.
Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lada F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Lada
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach