Wydarzenia


Ekipa forum
Padok z kucykami
AutorWiadomość
Padok z kucykami [odnośnik]29.05.16 20:03

Padok z kucykami

★★
Z dala od hałasu znajduje się boks oraz padok ze skrzydlatymi kucykami. Atrakcja specjalnie stworzona dla małych dzieci, ale i dorośli mogą skorzystać. Kucyki można nakarmić pod bacznym okiem opiekuna, a także przejechać się na ich grzbiecie. Główną atrakcję stanowi jednak zabawa polegająca na zagonieniu kucyka do boksu. Zadanie wbrew pozorom nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać.
Żeby dowiedzieć się, czy udało ci się zagonić kucyka, rzuć kością k3.
1 - Koń zupełnie nie chce z tobą współpracować. Zdaje się mieć lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie twoich rozkazów, krzyków czy zachęt. Nawet marchewką go nie przekonasz. Kiedy tylko podchodzisz do niego za blisko zaczyna kopać i gryźć. Chyba nie przypadliście sobie do gustu.
2 - Prawie ci się udało. Już był w boksie, kiedy nagle coś go przepłoszyło i odskoczył prawie cię przy tym taranując, po czym odbiegł daleko radośnie zarzucając grzywą. No nic, następnym razem może dopisze ci więcej szczęścia, bo rękę do koni już masz.
3 - Bez większych problemów udało ci się doprowadzić konia do wyznaczonego boksu. Co więcej, nie tylko ty zdajesz się być zadowolony z wygranej, ale także koń jakoś radośniej rży.

Lokacja zawiera kości
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:02, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Padok z kucykami Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Padok z kucykami [odnośnik]19.07.17 14:43
11 kwietnia
Nie podejrzewał, że spotkanie raptem dwa dni wcześniej z Lorraine przyniesie efekt w byciu opiekunką dla dziecka. I to jakiego! Małej szlachcianki, którą wszystko interesowało i zapewne miała przed sobą wiele sposobności do odkrywania fascynujących rzeczy. A jeśli nie zamierzała rezygnować z nowych doznań, Vane musiał jedynie jej przyklasnąć i napomknąć o pewnych, dla niego, niezwykle istotnych zagadnieniach wartych uwagi. Jay uwielbiał ludzi ciekawych świata. Sam do nich należał, więc mogli złapać wspólny język i wymienić się nie tylko swoimi odkryciami, ale również doświadczeniami. Może doświadczenie Miriam nie było szalenie rozległe to jednak dzieci potrafiły zaskakiwać w przeróżnych chwilach. Mała rudowłosa panienka na pewno miała zabłysnąć jeszcze nie raz i nie dwa. Nie miał nic przeciwko spędzenia z nią wolnego przedpołudnia, a wręcz przyjął tę prośbę z dużym entuzjazmem. Co prawda miał doświadczenie tylko z jedenastolatkami, które rozstawały się z nim mając te około osiemnaście lat. Raczej nie był zaprawiony w zajmowaniu się obywatelami młodszymi niż ten pierwszy rok w Hogwarcie, jednak nie przeraziło go to zbytnio. Przygotował się za to psychicznie do każdej odpowiedzi na padające pytania, chociaż nie mógł przewidzieć wszystkiego. Musiał przyznać, że sam był ciekawy tej wyprawy, a za cel postawił sobie zaczarowane wesołe miasteczko, w którym ostatnio był lata temu. Sam nie miał pojęcia dlaczego w przeciągu tego czasu nie pojawił się w tym miejscu. W końcu wspominał każdą wizytę z uśmiechem. No, może prócz tego jednego, gdy widział jak kochana kuzynka pokopała po kostkach clowna i zwinęła mu plik biletów. Ale taka była Mia... Kochana dzikuska, którą uwielbiał mimo jej niektórych dość dziwnych zachować. Miał tylko nadzieję, że mała Miriam nie poturbuje żadnego pracownika wesołego miasteczka, ale znając jej rodziców, szczerze wątpił w możliwość zaistnienia podobnej sytuacji. Stawił się po młodą pannę w wyznaczonym czasie i wspólnie przenieśli się do celu podróży, który wciąż pozostawał tajemnicą, aż do przekroczenia granicy wejścia. Jayden liczył na to, że rudowłosa dziewuszka ucieszy się z planu spędzenia we dwójkę części dnia. Po części również sam cieszył się z wizyty, a do tego wszystkiego uśmiech na twarzy dziecka sprawiłby, że poczułby się spełniony. Nic dziwnego że praca jako profesor sprawiała mu tyle przyjemności, bo każdy sukces, każdy uśmiech od jego podopiecznych poprawiał mu samopoczucie. Świadomość dobrze spełnionego obowiązku była niezwykle sycąca i motywująca do dalszego działania. Chciał też, żeby mała lady Prewett spędziła z nim naprawdę miło czas. Co prawda nie znał się na szlacheckiej etykiecie, ale miał nadzieję, że w razie jakiejś gafy, Miriam go naprostuje.
- Na broszurce piszą, że to godzina karmienia kucyków - powiedział, gdy oboje zajadali się wielkimi, lewitującymi watami cukrowymi. Zapewne część przylepiła mu się do twarzy w śmieszny sposób, jednak jak to Jayden - nie zwracał na to uwagi. - Chciałabyś jakiegoś nakarmić? - spytał przenosząc spojrzenie na swoją małą, ale dumną towarzyszkę. Musiał przyznać, że tworzyli dobry zespół. Co prawda jego blask był tłumiony przez rudowłosą dziewczynkę, ale mógł robić za jej pachołka.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Padok z kucykami [odnośnik]20.07.17 12:38
Poznawanie świata nie ograniczało się tylko do sprawdzania, jak wiele zmienia się w nim z dnia na dzień; nie ograniczało się tylko do obserwowania kroczących po dwóch liściach pięciu mrówek czy liczeniu nowych kwiatków na krzewie hortensji, które rosły w ogrodzie, zadowalając powonienie cudnym zapachem; nie ograniczało się też do śledzenia lotu ptaków czy puchatych kształtów, jakie akurat dzisiejszego dnia kroczyły po niebie.
Poznawanie świata obejmowało też nowe twarze – albo te, których do tej pory nie widziało się tak często, jak faktycznie wypadało. Rodzina Prewettów była ogromna i nie mówię tu tylko o jej rodzonych, rzeczywistych członkach, którzy posiadali z nimi więzy krwi i wspólne wspomnienia z dzieciństwa, ale również o tych, którzy należeli do tej wielkiej gromady tylko dzięki swojej uprzejmości i dobroci serca. Bo przyjaciele to też przecież rodzina. Tata tak mówił!
Miriam szła tuż obok wujka Jaydena, z uwagą licząc ich kroki w głowie.
Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery.
Jedno smagnięcie palcami na wacie cukrowej skończyło swą podróż w ustach. Puch miał smak słodkich malin. Spojrzała do góry, na wujka, przytrzymując jedną łapką swój kapelusz, z którego powiewała lekko niebieska wstążeczka – idealnie wpasowała się w sukienkę w tym samym kolorze i granatowe lakierki wsunięte na białe skarpetki z falbankami.
- Chciałabym! A czym się karmi takie kucyki? Wujcio Adrien mówił, że smakują im jabłka i marchewki. Ale ja żadnych nie wzięłam. Może wujaszek ma? – uśmiechnęła się i podskoczyła raz, gdy na jej drodze pojawił się większy kamyk. Dróżka była żwirowana, więc nic dziwnego, pełno było na nich takich lub innych okazów. Dobrze, że nie lewitowały, w ten sposób ciężej byłoby je przeskoczyć! – Ooo, a wujaszek to ma na nosie watę cukrową! – zawołała melodyjnie, śmiejąc się cicho. W związku z tym, że dzieciom rzadko udawało się utrzymać jeden temat rozmowy w ryzach, a Miriam wcale nie odchodziła zbytnio w tym od swoich rówieśników, jej myśli szybko poszybowały w innym kierunku. – Wujciu, a to prawda, że jak gwiazda spada, to pojawia się na ziemi jako piękna pani w jasnych włoskach i białej sukience? Pani Picks nam ostatnio opowiadała bajkę o takiej gwiazdce, co spadła, i ja bym okropecznie chciała taką spotkać! Ja coś zrobiłam nawet dla wujcia!


Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce

Molly Prewett
Molly Prewett
Zawód : żywe srebro Weymouth
Wiek : 8
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
in a world
where you can be
anything
be kind
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t4347-miriam-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka#93727 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4551-miriam-prewett
Re: Padok z kucykami [odnośnik]21.07.17 9:34
Wchodząc na teren wesołego miasteczka nie do końca wiedziała dokąd powinna się udać. Pomimo małej ilości dostępnych atrakcji, kobieta zazwyczaj miała problem z wyborem jednej z nich. Wszystkie niosły ze sobą dość przyjemne emocje, pozwalające zapomnieć o realnym życiu. Belle lubiła myślami uciekać od rzeczywistości, zatapiając się w myślach bądź światach, które nigdy nie istniały. Lubiła tworzyć swoje własne, przelewając je później na papier, a ten chowając potem pomiędzy kartkami notatniku. Jeszcze żadne jej dzieło w całości nie ujrzało światła dziennego. Obawiała się pokazać swoje dzieła komukolwiek, bowiem chciała by wszystko było idealnie dopracowane. To w dużej mierze utrudniało jej spełnienie swojego marzenia o wydaniu własnej książki. Nie miała jednak zamiaru się poddać. Lubiła te nieskończone próby nawet, jeśli te kończyły się fiaskiem.
Rozglądając się dookoła nagle usłyszała z oddali rżenie koni. Na chwilę stanęła, kierując wzrok na źródło dźwięku, które widziała z oddali. Dostrzegła przy padoku kilka niewyraźnych kształtów, lecz nie zwykła obawiać się obecności innych osób. Ruszyła w tamtą stronę. Lubiła konie chociaż nigdy nie miała okazji nauczyć się z nimi obchodzić czy na nich jeździć. Zajęta innymi naukami nie miała już chwili nawet na myślenie o chęci podjęcia nauki jeździectwa. Może jednak kiedyś uda jej się nadrobić zaległości? W końcu w kręgach znajomych miała wielu szlachciców, których podstawą wychowania było opanowanie tej sztuki.
Jej myśli zbiegły na osobę Lorraine - zastanawiała się czy ona potrafiła jeździć konno. Nigdy jej o to nie pytała, bo też nigdy nie miała takiej potrzeby. Miała jednak podstawy podejrzewać, iż szlachcianka zna chociaż podstawy jazdy.
Nagle do jej uszu dobiegł wesoły, znajomy śmiech. Zamyślona nawet nie spostrzegła jak dotąd niewyraźne sylwetki postaci przy padoku, stają się wyraźne i teraz może je już rozpoznać. Pierwsze co spostrzegła to naturalnie postać Jaydena, którego poznała dokładnie dzień wcześniej. Stąd też niemożliwym byłoby zapomnieć tą beztroską twarz. O wiele później spostrzegła drugą osobę - znacznie mniejszą, ale również znajomą lady Prewett. Usta Belle niemalże natychmiast wygięły się w radosnym uśmiechu.
- Dzień dobry lady Prewett - powiedziała na tyle głośno, by zajęta sobą parka mogła usłyszeć jej słowa. - Właśnie myślałam o twojej mamie, którą najwyraźniej zgubiłaś.


Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.


Belle Cattermole
Belle Cattermole
Zawód : aktorka życia|wolontariuszka|pisarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
In the end, we’ll all become stories.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4436-belle-cattermole https://www.morsmordre.net/t4476-bilbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-heather-avenue-21 https://www.morsmordre.net/t5044-skrytka-bankowa-nr-1142 https://www.morsmordre.net/t4477-belle-cattermole
Re: Padok z kucykami [odnośnik]21.07.17 10:52
Miriam miała całkowitą rację, a gdyby zaczęła o tym mówić, Jayden by jej przytaknął. Rodzina nie kończyła się jedynie na więzach krwi, bo jeśli tak ludzie mieliby podchodzić do innych, nie istniałaby przyjaźń czy zaufanie między początkowo całkowicie nieznajomymi. Wiadomym było, że o rodzicach nigdy się nie zapominało, a na pewno nie o mamie, która była najlepszą rzeczą w życiu. Jego rodzina również był duża. Szczególnie że uczył całkiem sporą gromadkę dzieci, do których się przywiązywał, a i one szukały u niego wsparcia, gdy tego potrzebowały. Nigdy nie zamykał drzwi szukającym pomocy. I to niezależnie od wieku czy łączących ich relacji. W końcu JJ nie oceniał innych, wiedząc, że nie było to ważne w życiu. Liczyły się czyny oraz idące za nimi konsekwencje. Oczywiście że nie tłumaczył morderstw i zbrodni, których fala przetoczyła się przez Wielką Brytanię z ogromną siłą w ostatnim czasie - absolutnie nie. Bo każdy miał wybór, gdziekolwiek się nie znajdował mógł zdecydować, co zrobi. Ludzie odpowiedzialni za te wszystkie przestępstwa również mogli podjąć inną decyzję, ale wybrali źle. Ocena ich działań i sądzenie nie należało do niego, on mógł jedynie działać przeciwko temu. Podjął się interwencji i tego zamierzał się trzymać, bo wiedział, że to słuszna droga. A mając takich przyjaciół za sojuszników, których posiadał teraz, było wielką pomocą i motywacją do dalszego działania. Potwierdzało to również fakt, że dobrze postąpił.
Odgłosy równych, nieco szybszych od jego własnych kroków ściągnęły go na ziemię i spojrzał na małą dziewczyneczkę, która szła z nim ramię w ramię. Albo ramię w kolano dokładniej. Miriam była uroczą osóbką i na pewno miała wyrosnąć na wspaniałego człowieka. Szczególnie że była pod opieką takich rodziców. Chciałby kiedyś móc ją uczyć w Hogwarcie, ale po rozmowie z jej mamą, po tym co się tam działo, domyślał się, że może taka sposobność się nie nadarzyć. W pewnym sensie go to smuciło, ale zdawał sobie sprawę, że jego uczucia nie są warte bezpieczeństwa małej duszyczki.
- Marchewek nie, ale myślisz, że babeczki marchewkowe się liczą? - spytał, wyciągając paczuszkę ze słodkościami z torby i uśmiechając się szeroko do lady. Wiedział, że w razie czego opiekunowie zwierzątek mieli przysmaki, które można było podarować kucykom. Miriam na pewno nie miała ucierpieć na braku odpowiednich zapasów z jego strony. - Co ty mówisz? Gdzie? - spytał, słysząc perlisty, cichy śmiech. - A może mi tak zostanie, co myślisz? Wyglądam dzięki temu bardziej jak profesor? - dodał, próbując robić poważną minę. Akurat jemu też przychodziło bardzo łatwo przeskakiwać z tematu na temat. No, chyba że dotyczył astronomii, ale teraz nie rozmawiali o niej. A przynajmniej jeszcze nie. Ciekawość rudowłosej przypominała mu jego własną, bo nawet teraz w dorosłym życiu jej nie utracił. Słysząc zapytanie, spojrzał na dziewczynkę ciepło i odetchnął. - Jeszcze się z taką nie spotkałem. Zazwyczaj gdy gwiazda spada, nazywamy ją meteorytem i jest to kamień. Podczas lotu przez kosmos w pewnym momencie się palą i mają tak zwaną skorupę obtopieniową, zwykle koloru czarnego, rzadziej beżowego, w miarę upływu czasu skorupa ta ulega wietrzeniu. Ładnej pani nie widziałem, ale musiałaby być bardzo silna - przerwał na chwilę, zatrzymując się i kucając naprzeciwko dziecka. - Ale jeśli jeszcze jej nie spotkałem, nie znaczy, że nie istnieje naprawdę. Naszymi granicami jest tylko nasza wyobraźnia, Miriam - dodał z uśmiechem i poprawił jej nieco kapelusik. Wstał i poszli dalej. Zaraz jednak ponownie zmiana tematu nastąpiła między nimi, a Jayden wyglądał na naprawdę zaskoczonego. - Dla mnie? I znowu jesteś lepsza! Bo ja nie mam nic dla ciebie! Jak ja wtedy wypadam przy takiej zapobiegawczej lady? - spytał, po czym zaraz skręcili w odpowiednią alejkę, gdzie znajdował się padok z celem ich podróży. Nie uszli daleko, gdy ktoś się odezwał najwyraźniej znając jego małą towarzyszkę. Gdy JJ trafił spojrzeniem na znajomą twarz, uśmiechnął się szerzej i zatrzymał przy artystce. Skinął jej głową na powitanie, ale nie odezwał się, wiedząc, że nie do niego były skierowane te słowa.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Padok z kucykami [odnośnik]23.07.17 21:06
Nieświadoma całego zła, które kwitło jadowitym kwiatem nad Wielką Brytanią, szczęśliwie mogła myśleć o wszystkim i niczym, o niebieskich migdałach i różowych słoniach w czerwone groszki, o tym, co rodzice położą pod choinką na następną Gwiazdkę i jak będzie wyglądała nowa pani nauczycielka, która ponoć miała uczyć ją języków. Nie znała słowa „morderstwo” i „przestępstwo” – i na chwałę Merlinowi, że te słowa były dla niej obce! Mogła trwać w swojej bańce mydlanej, nie będąc nawet do końca świadomą tego, jak wielka odpowiedzialność została zrzucona na jej malutkie, kruche barki. Otaczali ją członkowie Zakonu Feniksa, ludzie odwagi i czynu, ludzie honoru. Miała dojrzeć do takiego samego miejsca, miała chwycić za ten sam typ oręża i walczyć, by pomóc w wyzwoleniu spętanego przez terror Londynu.
Ale nie teraz.
Teraz była wata cukrowa i karmienie kucyków marchewkowymi babeczkami.
Uśmiechnęła się szeroko, patrząc lśniącymi oczętami na pękatą torebeczkę ze słodkościami. Zaklaskała klejącymi się łapkami dokładnie trzy razy.
- Tak, tak, tak! Kucykom na pewno zasmakują! A czy ja też mogłabym jedną poprosić? Prooooszę, wujaszku! – uśmiechnęła się ładnie, aktywując broń masowego rażenia zwaną szczenięcym spojrzeniem. Zaraz jednak to zostało zastąpione przez kolejną, krótką falę śmiechu, bo Miriam bardzo spodobał się talent wujka Jaydena do strojenia min. – Jakby to były wąsy, to na pewno wujaszek wyglądałby bardzo poważnie! Na nosie, o tu! – wskazała paluszkiem czubek swojego nosa.
Chwyciła kolejny fragment słodkiej waty i wsunęła go do ust, z uwagą wsłuchując się w dźwięk, jaki wydawał cukier, gdy topniał na języku. Skrob, skrob. Róż pomieszany z błękitem, strzelający podobnie jak musy świstuny, ale w znacznie delikatniejszym wydaniu. Tę samą uwagę niemal natychmiast skupiła na głosie wujka. Kojarzył jej się z nocnym niebem, z czernią i bielą, tak skrajnymi barwami, które jednak stały przy sobie niezmiennie od tysięcy lat i współgrały ze sobą jak idealnie dobrane na koncercie nuty. Chwyciła wujka za dłoń, a raczej za dwa jego palce, bo tylko tyle udało jej się objąć swoimi.
- Bardzo silna pani gwiazda – skomentowała na koniec, próbując w myślach powtórzyć sobie wszystkie te trudne słowa. Metoryt. Obdrapieniowa. Wietrzenie. – Czy takie gwiazdki lądują tylko w salonie, wujaszku? Bo babcia zawsze krzyczy na naszą Grusię, kiedy okna są zamknięte i salon się nie wietrzy – zachichotała i zatrzymała się, po czym od razu wsunęła dłoń do swojej magicznej torby.
Nosiła w niej jeszcze niewiele rzeczy, ale jej zapasy stopniowo zapełniały się różnościami!
Na jej dłoni pojawiło się origami w kształcie gwiazdy z błyszczącego, srebrnego papieru. Wyszczerzyła niepełny komplet ząbków, dumna ze swojego malutkiego, ale jakże ważnego osiągnięcia!
- Pomyślałam, że się wujciowi spodoba, bo wujcio lubi gwiazdy!
Gdy usłyszała znajomy, przeplatający w sobie odcienie złota i beżu głos, uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podbiegła do Belle, natychmiast obejmując jej nogi w miłym geście przywitania. Uniosła brodę, przytrzymując sobie malutka dłonią kapelusz, gdy zawiał nieco mocniejszy wiatr.
- Ciociunia Belle! – ucieszyła się. – Nie zgubiłam mamy, wybraliśmy się razem z wujkiem, żeby karmić kucyki! I jemy watę cukrową!


Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce

Molly Prewett
Molly Prewett
Zawód : żywe srebro Weymouth
Wiek : 8
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
in a world
where you can be
anything
be kind
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t4347-miriam-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka#93727 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4551-miriam-prewett
Re: Padok z kucykami [odnośnik]27.07.17 18:54
Belle nie miała pojęcia o walce jej bliskiej przyjaciółki z ciemnością, która ostatnimi czasy zawładnęła światem. Gdyby jednak to odkryła z pewnością nie byłaby zdziwiona tym faktem. Świadoma poglądów Lorraine Prewett mogła się domyślać, że (podobnie jak w innych sprawach) nie będzie siedziała bezczynnie. Blondynka zawsze była gotowa walczyć o swoje przekonania, a przy tym wciąż pozostawać przykładną damą. Belle wiele razy patrzyła na to z podziwem. Nigdy nie miała być taka jak ona, nad czym szczególnie ubolewała jej matka. Co się tyczyło zaś wojny, która była już u progu, Belle była jedynie obserwatorem wydarzeń, które rozgrywały się dookoła. Świadkiem, któremu może kiedyś dane będzie podzielić się tym co widział. Może nawet przyjdzie jej napisać o tym książkę? Jakikolwiek ścieżka została jej wyznaczona, dla Cattermole pozostawała tajemnicą. Nie miała pojęcia jaka będzie jej rola w nadchodzących wydarzeniach, ale nie widziała siebie w pierwszych szeregach.
Nie umiała zdefiniować swoich odczuć w stosunku do zła na świecie czy wszystkiego, co miało miejsce ostatnimi czasy. Naturalnie w stosunku do morderstw była nastawiona negatywnie, lecz nie mogła tego nazwać postawą wobec wszystkiego. Wszak wiele osób nie tolerowało zbrodni, a było jedynie z boku. I ona do nich należała nie do końca świadoma własnej bezczynności. Bo przecież mogłaby walczyć za lepsze jutro, a jednak tego nie robiła. Zamknęła się we własnym świecie wierząc, że ostatecznie wszystko będzie dobrze, a ona będzie mogła żyć własnym życiem.
Zaśmiała się radośnie czując bliskość małej lady. Spojrzała na jej twarz szeroko uśmiechnięta, odgarniając przy tym z jej czoła pojedyncze pukle, które uwolniły się spod jej ślicznego kapelusza. Szczerze cieszyła się z tego spotkania, dawno nie miała okazji widzieć się z Miriami, nie mówiąc już o rozmowie z nią. A te zawsze były dla niej drogie, bowiem młoda Prewett była miłą towarzyszką w wielu okolicznościach.
- Mam tylko nadzieję, że nie przeszkodziłam Wam w niczym. - powiedziała podnosząc spojrzenie na stojącego Jaydena. Przy tym skinęła mu głową. Wcześniej, za co skarciła się w myślach, zapomniała o jego osobie, pochłonięta tą młodszą i o wiele bardziej zwracającą na siebie uwagę. - Nie spodziewałam się tak szybkiego spotkania, zwłaszcza, że poznaliśmy się ledwie wczoraj.
Los bywał pokrętny i często lubił zaskakiwać. Belle była zaskoczona, bowiem nie wierzyła na ponowne spotkanie tego fascynującego pisarza, a z pewnością nie w tak krótkim czasie.


Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.


Belle Cattermole
Belle Cattermole
Zawód : aktorka życia|wolontariuszka|pisarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
In the end, we’ll all become stories.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4436-belle-cattermole https://www.morsmordre.net/t4476-bilbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-heather-avenue-21 https://www.morsmordre.net/t5044-skrytka-bankowa-nr-1142 https://www.morsmordre.net/t4477-belle-cattermole
Re: Padok z kucykami [odnośnik]29.07.17 13:20
Dzieci nie powinny wiedzieć tylu rzeczy, co dorośli. Nie dlatego że nie pojęłyby tego, bo sam Jay miał trudności ze zrozumieniem działań niektórych osób. Chodziło o darowanie im niepotrzebnego bólu, który w dużej mierze pojawiał się wraz ze zrozumieniem groźnego, niebezpiecznego wręcz świata starszych. Dlatego też Vane nie mógł znieść faktu, że w jego szkole, pod jego nosem musiał znosić praktykowanie czarnej magii na uczniach. Nie miał pojęcia jeszcze o wielu przerażających rzeczach, ale do tego czasu jeszcze trochę brakowało. Wolał więc dzisiejszego dnia zupełnie o tym zapomnieć i pozwolić, by towarzystwo małej rudowłosej dziewczynki rządziło jego czasem. Musiał się spieszyć i chwytać te wyjątkowe dni, bo w przyszłości możliwe, że tylu ich nie miało być. Teraz właśnie była wycieczka z watą cukrową i dążenie do padoku z kucykami przez całe zaczarowanie wesołe miasteczko.
- Jasne! Ale nie wolno mówić twojej mamie, bo mówiła, żebyśmy sobie nie folgowali za dużo - urwał na chwilę, ale zaraz dodał:
- Ani mojej siostrze. Evey uważa, że za dużo jem słodyczy. Umiesz dochować sekretu? Obiecujesz? - spytał, zamykając sobie usta na niewidzialny kluczyk i wyrzucił go przez ramię za plecy. Zaraz po tym pochylił się, by otworzyć papierową torbę z ciasteczkami i pozwolić, by Miriam wzięła tyle ile tylko chciała. Właściciel Miodowego Królestwa uważał JJa za stałego klienta, dlatego profesor posiadał duże zniżki. A do tego zaczarowana torebka mogła pomieścić duże pokłady wszelkiego rodzaju słodkości. Mogli więc jeść i jeść. Zaraz jednak pokręcił głową z uśmiechem i złapał klejącą się watę cukrową, która zawieruszyła mu się na nosie i wsadził sobie do ust. Ale zdecydowanie lepiej poczuł się, gdy mała Prewwttówna złapała go za rękę. Pomimo że jej drobne paluszki kleiły się od cukru był to zdecydowanie najlepszy moment w ich wyprawie na podbój kucykowego świata. Widział też jak słuchała jego głosu z wielkim skupieniem i starała się rozumieć o czym mówi. Jej delikatne czółko niekiedy drgało, gdy nie rozumiała słów, ale nie przerywała mu. Czekała spokojnie na koniec. Zaśmiał się głośno i szczerze na pytanie o wietrzenie. Wyobraźnia dziecka i łączenie przez nie faktów były wspaniałe.
- Właśnie dlatego moje okno zawsze pozostaje otwarte - odparł rozbawiony, nie zamierzając wyprowadzać ją w nudne definicje, na których pełne zrozumienie miała jeszcze chwilę poczekać. Moment jednak wystarczył by znów stał się poważny, gdy zobaczył wyciągniętą w jego stronę małą gwiazdkę na pulchnej rączce. Patrzył zaskoczony na uśmiechniętą Miriam, po czym sięgnął po ozdóbkę i podniósł ją do oczu. Mieniła się w porannym słońcu piękniej niż prawdziwe gwiazdy. Jednym ruchem różdżki przyczepił ją sobie do lewej klapy marynarki i spojrzał na rudą dziewczynkę. - Jest przepiękna. Nigdy jej nie zdejmę! A za to należy ci się lot na księżyc jako pierwszej kobiecie i pierwszej osobie na tym wspaniałym globie - rzucił i pochylił się, by wziąć dziewczynkę pod ramiona i podrzucił ją w górę. - A teraz! Lądujemy! - dodał i przebiegł z nią na rękach kawałek ubitą ścieżką. Oczywiście uważał, żeby jej mały kapelusik nie spadł na ziemię. Był na szczęście dobrze przymocowany. Chwilę później znajdowali się w towarzystwie nowej osóbki, na widok której Jayden również się uśmiechnął. - Właśnie. Wróciliśmy z księżyca i wybieramy się podziwiać kucyki - skinął głową na słowa swojej małej towarzyszki. - Cóż... Jeszcze raz dziękuję za to, co dla mnie zrobiłaś tamtego wieczora. Gdyby nie ty... Pewnie nie odebrałbym swojego zamówienia - odparł, posyłając porozumiewawcze spojrzenie Belle. Przykucnął też, by zawiązać sobie but, którego sznurówki postanowiły zrobić mu na złość i gdy znalazł się na tym samym poziomie, co Miriam dodał, ściszając głos:
- To jak? Trzy osoby do karmienia to lepsza kompania niż dwie. Chyba nie zje nam wszystkich babeczek, co? Co uważasz?


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Padok z kucykami [odnośnik]16.08.17 10:58
Dysonanse między światem dorosłych a światem dzieci czasami bawiły Miriam, a czasami dziwiły. Wcale nie uważała, że jedzenie słodyczy to coś strasznego! Wręcz przeciwnie – słodycze powinny być rozdawane wszystkim na ulicy każdego dnia po śniadaniu, po drugim śniadaniu, obiedzie, deserze i kolacji, bo sprawiały, że wszystkim nie znikały uśmiechy z ust! Dlatego dziwiła się, że wujek Jayden chce zachować to w tajemnicy. Nie oponowała jednak, bo bardzo lubiła tajemnice, nawet jeśli nie powinno ich nie być, bo dotyczyły jedzenia łakoci.
- Dobrze wujaszku, nikomu nie powiem – szepnęła do niego konspiracyjnie, chichocząc pod nosem.
Wujkowi Jaydenowi można było jednak wszystko wybaczyć. Czasami nawet zachowywał się jak ktoś bliski wiekiem do Miriam, dlatego długo nie myślała o wiarygodności obietnicy, którą mu złożyła. Cieszył się, kiedy łapała go za rękę swoją drobniejszą, bawił się z nimi, kiedy przychodził do domu, żeby odwiedzić rodziców. W dodatku opowiadał takie piękne historie o kosmosie i gwiazdach, że trudno było go nie słuchać!
Otworzyła szerzej usta, kiedy jej teoria z wietrzeniem okazała się prawdziwa. A więc tak to było! Od teraz zawsze będzie otwierała swoje okno w pokoju, żeby wleciała przez nie gwiazda – kamienna pani z płaszczem obdrapieniową. Miriam aż się zapowietrzyła, kiedy wyobraźnia podesłała jej tak cudowny obraz. Będzie miała co rysować w domu!
Popatrzyła na wujaszka, kiedy przyczepiał sobie do garnituru jej gwiazdę. Nie mogła ukryć zadowolenia, które zakwitło na jej policzkach czerwienią. Lubiła, kiedy ktoś pochwalał jej prace – radość była podwójna, kiedy Miriam tak się starała przy stworzeniu ozdóbki, że aż wysuwała na wierzch język.
- Dziękuję! To się nazywa o-ri-ga-mi – wysylabizowała zgrabnie, ale nie zdążyła podjąć się opowiedzenia historii tego magicznego zjawiska, bo oto rozpoczął się lot do gwiazd!
Roześmiała się głośno, piszcząc z tej radości, kiedy wujek Jayden wziął ją pod pachy. Rozstawiła jedno ramionko po boku, drugim łapiąc za kapelusz, żeby jej nie spadł! Kiedy wylądowali, chciała prosić wujka o jeszcze jeden raz, ale obok była już ciocia Belle. Złapała wujaszka za rękę i zaczęła nią machać, wciąż czerwoniutka na twarzy jak dojrzały pomidor. Popatrzyła na nich z uśmiechem, kiedy rozmawiali. Czerń i biel zaczęła mieszać się z czystym srebrem. Jak to ładnie wyglądało!
- Jak kucyki będą łakomczuchami, to zjedzą! – wyszczerzyła szereg ząbków, w których jednak brakowało jednej jedynki na górze. Ale już rosła! – Możemy już iść do kucyków? Możemy? Prooooszę!
Pociągnęła wujka Jaydena za palce z miną proszącego szczeniaczka.


Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce

Molly Prewett
Molly Prewett
Zawód : żywe srebro Weymouth
Wiek : 8
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
in a world
where you can be
anything
be kind
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t4347-miriam-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka#93727 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4551-miriam-prewett
Re: Padok z kucykami [odnośnik]05.09.17 17:28
Jej myśli wciąż błądziły wokół poprzedniego dnia, kiedy to poznała Jaydena. Patrząc na niego widziała jego twarz i ubiór z wczorajszego spotkania, kiedy to wówczas pozwoliła mu dostać się do restauracji, co było dość interesującym doświadczeniem.
Próbowała przywołać w głowie ich rozmowę, powstrzymując uśmiech na wspomnienie małego nieporozumienia, które między nimi wynikło. A jednak kiedy miała okazję natknąć się na niego po raz kolejny wciąż była w pewien sposób przekonana, że ma on zadatki na poetę. W tej chwili jednak nie chciała się o to spierać, czekając na odpowiedniejszy moment. Zamiast tego wracała do chwili ich poznania, chcąc przypomnieć kim wówczas była. Z pewnością nie była w pełni sobą - mogła się przedstawić swoim imieniem i nazwiskiem, lecz to nie świadczyło o niczym. Spotkania artystyczne, które to miało miejsce wczoraj, sprzyjały jej aktorskim "wyczynom". W jednej chwili była więc osobą niezwykle uprzejmą, by w następnej sekundzie zmienić się w cichego obserwatora, a jeszcze później wredną i dumną kobietę patrzącą na wszystkich z wysoka. Przy tym nie musiała również obawiać się żadnych konsekwencji, bo na spotkaniach niewielu przejmowało się prawdą. Problem mogły mieć z tym osoby nowe, nie znający jeszcze świata artystów, a ten był przecież tak inny od rzeczywistości. Aktorzy, pisarze, muzycy i inne związane z tworzeniem kultury osoby wykreowały w restauracji Le Revenant zupełnie inny świat, w którym prawda nie liczyła się tak bardzo, jak w świecie poza nią. Nie wszyscy mieli możliwość bycia jego częścią, czego dokładnie pilnowali chociażby ochroniarze, z którymi Jayden miał wczoraj przyjemność rozmawiać. Nie wpuściliby go gdyby ktoś z wewnątrz nie stanąłby za nim. Zrobiła to ona i nie żałowała tego.
- Cała przyjemność po mojej stronie - skinęła głową z uśmiechem, na skutek czego na oczy spadło jej kilka pojedynczych włosów zbyt niesfornych, by Belle mogła spiąć jej w koku. Odgarnęła je z twarzy, po czym przeniosła wzrok na Miriami. W jej głowie przez chwilę przebiegła niepewność - nie wiedziała, co teraz powinna zrobić. Mogłaby dołączyć się do przyjaznej parki, ale równie dobrze mogłaby odejść, nie przeszkadzając im w ich wypadzie. Nie chciała im w niczym przerywać. Chwilę zastanawiała się nad tą sprawą, ostatecznie dochodząc do wniosku, że może im towarzyszyć przy padoku z kucykami. Później zaś zamierzała się od nich odłączyć, zwracając im tym samym wcześniejszą prywatność.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, to będę Wam towarzyszyć podczas wycieczki do kucyków,
I tak zmierzałam w tamtym kierunku.
- powiedziała. - Będę jednak z wami tylko tam, bowiem później obiecałam sobie wyprawę do zaczarowanego młyna.
Puściła oczko do Miriami, po czym stanęła obok Jaydena, chwytając jego ramię. Z perspektywy kogoś innego z pewnością musiało to wyglądać dość interesująco - Vane stał w środku, po jednej stronie mała lady Prewett a po drugiej o Belle.
- A zatem idziemy do kucyków - powiedziała, ruszając w tamtym kierunku, wciąż nie puszczając mężczyzny. Dopiero po kilku krokach puściła go w końcu.


Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.


Belle Cattermole
Belle Cattermole
Zawód : aktorka życia|wolontariuszka|pisarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
In the end, we’ll all become stories.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4436-belle-cattermole https://www.morsmordre.net/t4476-bilbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-heather-avenue-21 https://www.morsmordre.net/t5044-skrytka-bankowa-nr-1142 https://www.morsmordre.net/t4477-belle-cattermole
Re: Padok z kucykami [odnośnik]06.09.17 23:51
Gdyby świat był takim, jakim widzieli go Jayden i Miriam zapłatę dostawałoby się w cukierkach, a domu budowano z piernika. Jak na prawdziwych czarodziejów przystało. Chociaż czy ta bajka nie miała innego zakończenia? Nie pamiętał, bo Evey coś mu tam opowiadała o chatce z ciastka, gdy byli młodsi, jednak jego pamięć nie była najlepsza. Ale domek z piernika nie mógł być zły, dlatego każdy czarodziej powinien taki mieć! Jednak nie oznaczało to, że dorośli popierali jego pomysł. Howell często dosłownie odbierała mu od ust kolejne ciasteczko, sądząc, że przytyje i zostanie mu jedynie zapuścić tę brodę. A świat się wtedy zakończy. Jednak Jay chciał mieć brodę, kiedyś. Chociaż pewnie Mia miała go za to specjalnie zgubić w jakiejś jaskini, by przemyślał swoje postępowanie.
- Więc się rozumiemy - odparł, mrużąc oczy i delikatnie pstryknął małą lady w nosek. Uwielbiał spędzać czas z dziećmi. Przy nich życie było najprostszą sprawą na świecie, a on czuł się... Na miejscu. Nie musiał się przejmować tym, że ktoś zaraz poruszy kolejny raz temat polityki czy ogólnego podejścia do większości spraw materialnych. Jay zdecydowanie odnajdywał się w tej rzeczywistości, gdzie wciąż rządziły prawa marzeń, stosów naiwności i niezliczonych pokładów niewinności. Pełno było to też nowych możliwości i opowieści nie tylko jego własnych o bezkresie kosmosu i tajemnicach jakie skrywał. Razem z jej bratem Miriam również potrafiła snuć historie, o których nie miał pojęcia i może niekoniecznie wszystko było tam prawdziwe, ale kogo to interesowało? Dla nich było, więc dla niego także. Zauważył jak dziewczynka prawie się zapowietrzyła, słysząc, że miała rację. Nic nie było niemożliwe, dlatego również i to mogło być prawdziwe. Uśmiechnął się do niej szeroko, widząc nadchodzą radość i praktycznie stanął mu przed oczami obraz pracujących w małej główce trybików, które poruszały jej wyobraźnię i układały dalsze plany działania.
- Ori-co? - próbował powtórzyć za nią, ale chyba nie skupił się za bardzo, a może nawet nie słyszał podobnej nazwy. Czy jego dziadek kiedykolwiek mu o tym wspominał? Może spotkał się w swoich podróżach z podobnymi rzeczami? Zaraz jednak jego myśli były skierowane zupełnie gdzie indziej, gdy porwał małą lady prosto w przestworza, by dokonać kolejnej niemożliwej rzeczy. Radosny okrzyk na spółkę z piskiem sprawił jedynie, że lot się wydłużył i chyba sam również dałby się porwać mu raz jeszcze, gdyby nie natrafili na znajomą twarz. Oboje musieli więc się uspokoić, chociaż Miriam nieco czerwoniutka na twarzy, a on z szerokim uśmiechem raczej nie wyglądali na skorych do spuszczenia z tonu. - Myślę, że takie okrąglutkie stworzenia zjedzą od ciebie cały stos babeczek - odparł, kucając przed rudowłosą panienką i poprawił jej sukienkę a potem kapelusik, które lekko się przekrzywiły podczas wyprawy do gwiazd. Zaraz jednak wstał i spojrzał na kobietę. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć, Miriam pomachała jego ręką, prosząc, żeby szli dalej. - Im więcej tym weselej - odparł, po czym dosłownie dał się poprowadzić wpierw jednej, a potem drugiej damie. Można by rzec, że był błogosławiony między niewiastami. Gdy doszli do padoku, okazało się, że zdążyli na czas. Zwierzęta nie zaczęły jeszcze jeść, co znaczyło, że mieli większe szanse na złapanie jakiegoś na babeczkę. - Ryzykujemy i spróbujemy zagonić jakiegoś do boksu? - spytał dziewczynki, nim przekazał jej i Belle po przysmaku, którym mieli zwabić kucyki. - Myślisz, że nam się uda?


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Padok z kucykami [odnośnik]25.09.17 19:49
Z tęsknotą spoglądała w kierunku padoku z kucykami, kiedy jeszcze wujek Jayden prowadził z nią dialog. Dobiegały stamtąd takie przyjemne, brązowe i niebieski odgłosy. Kucyki odganiały ogonami muchy, dokładnie tak, jak to było w bajce o koniku Maurycym, który ratował świat swoimi kopytkami, wystukując nimi magiczne melodie. Ciekawa była, czy te same kucyki, na które teraz patrzyła, a które korzystały z uroków przebywania na świeżym powietrzu, też tak potrafiły. A może śpiewały te melodie, kiedy nadchodziła Wigilia, a zegar wybijał północ? Może kiedyś Frędzel zaśpiewa jej ludzkim głosem piękną piosenkę. Sfera marzeń!
Origami! O-ri-ga-mi! – powtórzyła jeszcze raz, upewniając się, że wujaszek Jay na pewno zapamięta na drugi raz. – To jest taka sztuka składania papieru – wyrecytowała z pamięci słowa pani Picks. – Z bardzo daleka! Bardzo, bardzo daleka!
Przechwalanie się takimi rzeczami należało do jej codzienności. Nie chodziło tutaj o pokazanie, jak bardzo jest mądra, ale o to, jak wielki był świat i jak wiele można było się o nim dowiedzieć z ust innych. Miriam na pewno nie powiedziałaby tego w ten sposób, była stanowczo za mała na opisywanie własnych myśli tak wyrafinowanym, klarownym językiem, ale właśnie o to chodziło! To pewnie był główny powód, dla którego dorośli myśleli, że wszystkie dzieci są krnąbrne, przemądrzałe i wiecznie się wywyższają.
Kiedy księżycowa podróż dobiegła końca, zwróciła większą uwagę na ich gościa, ciocię Belle. Uśmiechała się szeroko. Dopóki ich barwy tak pięknie do siebie pasowały, mogli razem chodzić wszędzie! Zresztą, ciocia Belle umiała zaskarbić sobie uwagę dziecka i zachęcić go do dalszej wędrówki. Kiedy Miriam usłyszała o zaczarowanym młynie, od razu hiknęła po swojemu.
Ojejuniu, możemy iść tam potem razem? Proszę, proszę! – tyle atrakcji było do zwiedzenia, żadnych nie można było ominąć!
Teraz jednak wypadało zająć się samymi kucykami, dopóki znajdowały się jeszcze na wybiegu. Gdy podjęli krok, Miriam z największą ochotą unosiła lakierki do góry, żeby żwawo maszerować. Mocno, jak najmocniej, trzymała wujka za rękę, idąc na samym przedzie, tuż przed nimi, żeby zobaczyć kucyki jako pierwsza. Puściła Jaydena dopiero, gdy znaleźli się w odpowiednim miejscu. Chwyciła łapkami poziomych belek, wyglądając z zaciekawieniem na padok.
Chciałabym je pogłaskać najpierw – odpowiedziała, nie odejmując jednak ryżej główki od dziury między belkami. – A jak je zagonimy, to nie będzie co głaskać. Ciociunia z nami pokarmi? Na pewno się ucieszą!
Ciekawe, czy Maurycy też jadł babeczki…


Zgubiła swe kropki na łące
a może w ogródku na grządce

Molly Prewett
Molly Prewett
Zawód : żywe srebro Weymouth
Wiek : 8
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
in a world
where you can be
anything
be kind
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t4347-miriam-prewett https://www.morsmordre.net/t4371-kremowka#93727 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4551-miriam-prewett
Re: Padok z kucykami [odnośnik]31.10.17 21:04
Spędzanie czasu z dziećmi zawsze jawiło się jej jako coś niesamowitego, cennego. Rozmowa z nimi czy zabawa nigdy nie postrzegała jako strata cennych minut, więc nie unikała każdej możliwości na kontakt z młodszymi. Czerpała z ich niewinności i typowej dziecięcej naiwności, wspominając swoje własne dzieciństwo. Tęskniła za tym okresem swojego życia, gdy nie musiała się o nic martwić; gdy mogła psocić i cieszyć się z wszystkiego dookoła. Teraz również mogła, lecz nie miało to takiego posmaku jak wówczas. Gdzieś pośród beztroski zawsze pojawiały się myśli związane z tymi smutniejszymi rzeczami, od których nie można było się całkowicie odciąć. Mogła je ignorować, nauczyć się z nimi żyć bez rozpamiętywania, ale i tak czuła tą odrobinę goryczy.
Myśląc o przeszłości często przenosiła się myślami w stronę przyszłości. Czasami miała wrażenie, że jest osobą wspominającą to co minęło, wyobrażającą sobie to co będzie, lecz zawsze nieobecną w teraźniejszości. Nigdy się tym jednak zanadto nie przejmowała, budując w głowie swój obraz jako starszej pani. Analizowała swój wygląd, by następnie przejść do myśli i doświadczeń, którymi mogłaby się pochwalić przed młodszymi słuchaczami. Marzyła, iż będą ją słuchać pilnie tak, jak ona daje się pochłonąć przez historie opowiadane przez starsze pacjentki Mungu. To była kolejna rzecz, która różniła Belle od wielu - przepadała za spędzaniem czasu ze starszymi. Wielu postrzegało ich jako osoby, o których powinno się zapomnieć, a przecież to właśnie pod koniec naszego życia mamy najwięcej do powiedzenia. Zawsze miło było poznawać niestworzone historie, lecz to te napisane przez nas samych są najlepsze. Są prawdziwe.
Z podobnymi myślami, oddając się beztrosce towarzyszy, szła w stronę padoku z pogodnym uśmiechem na twarzy. Przybyła do wesołego miasteczka po inspiracje. Czuła, iż z takimi osobami u boku nie trudno będzie naszkicować nową historię lub ubarwić którąś z tych, które czekały cierpliwie w jej szufladzie na dopasanie kontynuacji.
- Naturalnie, że tak - odpowiedziała na prośbę małej lady. - Spędzanie z tobą czasu, to dla mnie czysta przyjemność Miriami.
Nie kłamała. Belle zawsze z czystą przyjemnością udawała się do domu przyjaciółki, który jawił jej się jako azyl. Zawsze stawiała go jako przeciwieństwo miejsca, w którym przyszło jej dorastać i wciąż mieszkać. Naturalnie nie miało to nic wspólnego z wyglądem, a atmosferą panującą w budynku. To między innymi było powodem jej ciągłych spacerów. Nie często można było zastać Belle w domu, powiem wciąż wędrowała do nowych, gotowych do odkrycia miejsc bądź tych starych, znajomych i drogich jej sercu. Krocząc drogą w stronę padoku czuła, że jeszcze nie raz zawita do tego miejsca, pragnąć przywołać wspomnienie tego dnia.
Puściła dłoń Jaydena, zwalniając kroku. Powoli szła w stronę zwierząt, przyglądając się im z błyskiem w oku. Ten chwilowy zachwyt sprawił, że dopiero po chwili dostrzegła smakołyki, podawane jej przez towarzysza. Z wdzięcznością przyjęła je od niego z zamiarem zmierzenia się z wielkim problemem - któremu z kucyków powinna dać jedzenie najpierw.
Nie włączyła się do rozmowy na temat próby zagonienia - przez chwilę wyłączyła swoje myśli, skupiając się na wspomnieniu bajki, którą kiedyś miała okazję słyszeć. Patrząc na białego kucyka, który stał nieopodal niej, myślała o zasłyszanych wówczas słowach. Dopiero głos Miriami wyrwał ją z zamyślenia.
- Naturalnie, że tak - odpowiedziała. - Mam tylko nadzieję, że któryś nie zamieni się w królika.


Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.


Belle Cattermole
Belle Cattermole
Zawód : aktorka życia|wolontariuszka|pisarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
In the end, we’ll all become stories.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4436-belle-cattermole https://www.morsmordre.net/t4476-bilbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-heather-avenue-21 https://www.morsmordre.net/t5044-skrytka-bankowa-nr-1142 https://www.morsmordre.net/t4477-belle-cattermole
Re: Padok z kucykami [odnośnik]26.11.17 10:01
Trzeba było przyznać, że Jay miał pewne nauczycielskie naleciałości, dlatego możliwe że nie zauważył tego stęsknienia na twarzyczce małej lady Prewett, gdy wciąż z nią rozmawiał. Nie oznaczało to, że sam nie chciał się tam wybrać. Ależ nie. Skądże. Nie znał się na tych stworzeniach w żadnym wypadku, a jedynie co mógł powiedzieć to z własnego doświadczenia z centaurami, chociaż zapewne ten zacny lud obraziłby się na niego, gdyby dowiedział się, że profesor uważa przyjaźń z nimi za kluczowe rozwiązanie w przypadku obchodzenia się z mini konikami. W końcu te magiczne stworzenia były dumne ze swojej historii, rozumne i o wiele bardziej zaawansowane pod tym względem od właśnie reszty swoich kopytnych krewniaków. Chociaż Vane tak naprawdę nie wiedział jakie dokładnie pokrewieństwo łączyło centaury z końmi. Być może żadne, a może gdzieś ich historia się łączyła? Ciężko było powiedzieć, oscylując jedynie na domysłach. Powinien to sprawdzić i to jak najszybciej. Chociaż jego postanowienie poszerzenia wiedzy z tego zakresu mogło mu kompletnie wypaść z głowy. Zaraz jednak jego uwagę przykuła sama Miriam, gdy zaczęła powtarzać to śmieszne słowo, które słyszał pierwszy raz w życiu. Była bardzo nadgorliwa i chciała, żeby zapamiętał to i umiał powtórzyć. Jayden przyjął jej ponowne rady skinieniem głowy i zamyśloną miną zupełnie jakby przetwarzał dane mu informacje z wielkim skupieniem.
- Mam nadzieję, że nie zabrałaś jakiegoś ważnego dyplomatycznego listu, żeby zrobić mi to cudo, prawda? - spytał, nie zmieniając wyrazu twarzy, ale zaraz roześmiał się głośno i porwał Miriam na wyprawę na księżyc. Jednak zamiast właśnie tam, trafili na pannę Cattermole, która najwyraźniej również podbiła już wcześniej serce jego małej towarzyszki. Która tak bardzo się zapaliła na pomysł karmienia kucyków, że ciągnęła go za sobą tyle ile sił starczyło w tym drobnym ciałku. Gdyby nie była tak dobrze wychowana, zapewne nakrzyczałaby na niego, że się tak wlecze, chociaż mając teraz drugą osobę w tej ich trójce, ciężko było mu skupić się na jednej rzeczy. Puściły jego ręce obie w tym samym momencie, gdy dotarli już do wybiegu i mogli obserwować całkiem spore stadko krótkonogich baryłek, które nie robiły chyba nic innego tylko w kółko jadły. Ten widok był całkiem uroczy, jeśli się o tym pomyślało i na pewno dla wielu zachęcający, by mieć własnego zwierzaka w ogrodzie. O ile ktoś miał w ogóle ogród. Na samą myśl kącik ust Vane'a delikatnie drgnął - w końcu on musiałby trzymać takiego łobuza jedynie na dachu, bo nigdzie więcej szczególnej przestrzeni nie posiadał. Całe mieszkanie było zawalone przyrządami astronomicznymi, książkami ułożonymi jedna na drugiej aż pod sufit. Ciężko byłoby raczej pogodzić zajmowanie się i posiadanie kucyka z byciem profesorem i naukowcem. Już i tak miał Steve'a, który często sam polował i nie krzyczał o jedzenie. Chociaż czasami Heweliusz twierdził, że ptak dziwnie się na niego patrzy, zupełnie jakby chciał go zjeść. JJ zawsze się z tego śmiał, bo jak takie piękne stworzenie chciałoby skonsumować obraz? Stojąc więc przy padoku, różne zabawne myśli kołatały się po umyśle naukowca, aż nie usłyszał głosu Miriam. Pochylił się, by dać jej dostęp do paczki z babeczkami, a potem wyprostował się i wysunął pakunek w stronę Belle.
- Ja chcę nakarmić... - zaczął, szukając spojrzeniem odpowiedniego zwierzątka. - O! Tego grubasa na końcu! Myślisz, że skoro taki okrągły to podejdzie? - zagadnął do dziewczynki, a następnie przesunął się wzdłuż ogrodzenia, by trafić jak najbliżej do upatrzonego kucyka. Ten jednak nawet nie podniósł głowy na nauczyciela, zupełnie jakby był w zmowie. JJ próbował jeszcze kilka razy, aż przejechał dłonią we włosach i zamyślił się. - Co robię nie tak? - spytał, patrząc w stronę małej panny Prewett.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Padok z kucykami [odnośnik]18.01.18 20:47
Z uśmiechem przyjęła paczkę, również szukając wśród zwierząt swojego wybrańca, którego postanowi nakarmić. Nie łatwo było wybrać spośród tak wielu, z których każdy z pewnością chętnie przyjąłby przekąskę. A przynajmniej tak myślała z początku, bo już po chwili jej uwagę przykuł Jayden, który nie zyskał atencji wybranego przez siebie grubaska. Chwilę przyglądała mu się z zamyśleniem, zastanawiając się nad przyczyną odrzucenia przez zwierzaka. Prawda była jednak taka, iż sama nie do końca znała się na zwierzętach. W Hogwarcie nie przejmowała się zbytnio Opieką nad magicznymi stworzeniami i kiedy tylko mogła, szybko opuściła grono uczniów zdobywających wiedzę w tym zakresie. Wolała oddać się innym zajęciom, przede wszystkim aktorstwu i pochłanianiu kolejnych ciekawych książek, których fabuła była potencjalnym pomysłem na sztukę do wystawienia. Tak naprawdę miała kontakt tylko ze swoją sową, która okazała się być kompanem wprost idealnym dla niej. Belle szybko nauczyła się ją pielęgnować, ale nie było to wcale trudne - zwierzę doskonale radziło sobie samo, a przy tym było kompetentnym powiernikiem jej listów, które dość często wysyłała. Była zwolennikiem tego typu konwersacji, bowiem było w tym coś magicznego. Niestety, ostatnio jedna z jej znajomości, zawiązana w ten sposób, nie zakończyła się pomyślnie. Był to jednak przypadek jeden na milion i obiecała sobie, że już nigdy więcej nie powtórzy swoich błędów. Dała się w głupi sposób złapać - wszystko przez charakter pisma!
Westchnęła cicho, dostrzegając w tłumie kucyków tego jednego, który przyciągnął jej wzrok. Ruszyła w jego kierunku powoli, powtarzając ruchy osób, które niegdyś widywała przy koniach. Z pewnością robiła to jednak znacznie mniej zgrabnie, czego dowodem było zachowanie kucyka - ten po prostu odwrócił się do niej tyłem, niezainteresowany niesioną przekąską. Otworzyła szerzej oczy, czując ukłucie zrezygnowania. Wypuściła powoli powietrze, chcąc jednak wziąć się w garść. Skierowała się w stronę innego kuca i choć z boku musiało to wyglądać zabawnie, to udało jej się go nakarmić. I jak się okazało nie tylko ona miała tyle szczęścia.

|ztx3


Wymyśliłam Cięnocą przy blasku świec, nauczyłam się ciebie po prostu chcieć.


Belle Cattermole
Belle Cattermole
Zawód : aktorka życia|wolontariuszka|pisarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
In the end, we’ll all become stories.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4436-belle-cattermole https://www.morsmordre.net/t4476-bilbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-heather-avenue-21 https://www.morsmordre.net/t5044-skrytka-bankowa-nr-1142 https://www.morsmordre.net/t4477-belle-cattermole

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Padok z kucykami
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach