Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze sklepu
AutorWiadomość
Wnętrze sklepu [odnośnik]10.03.12 22:57
First topic message reminder :

Wnętrze sklepu

★★★
Zaraz po przejściu przez drzwi rzuca się w oczy kontuar, niegdyś ponoć szklany, przezroczysty, umożliwiający zobaczenie najróżniejszych, czarno magicznych eksponatów. Dziś? Zakurzony, pokryty stylową pajęczyną, głównie od środka, praktycznie nie ukazujący niczego. Jedynie niewyraźne kształty, bliżej niezidentyfikowane obiekty znajdują się w nim. Kontuar doskonale chroni dalsze rejony sklepu, otoczone ciemnością, zazwyczaj niedostępne dla klientów. Dookoła pełno gablotek, szaf, komód, komódek, każda zastawiona po brzegi niebezpiecznymi, lecz jakże interesującymi przedmiotami. Wszędzie klasyczny wystrój, kurz, brud, pajęczyny i rozkładające się owady.
[bylobrzydkobedzieladnie]

...
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]16.02.16 11:24
Rudzielec przytaknął przyjmując jej życzenie jakby dla niego był rozkaz do wykonania w trybie natychmiastowym i na kilka chwil opuścił towarzystwo ślicznej Megarki, aby pomknąć w stronę zaplecza. Zapalił światło i podszedł do półki z różnymi fiołkami. Wziął jedną do ręki obejrzał ją. Spojrzał na tył w stronę etykiety i się upewnił, że to jest ta fiolka. Wziął jeszcze cztery takie fiolki i wrócił do sali zastając blondynkę przy ladzie, która za pewnie grzeszyła w swoich myślach. Tak on pomyślał widząc ją w tym momencie. Uśmiechnął się rudzielec w jej stronę i położył pięć jednakowych fiołek obok laski. Zaraz nabił ich cenę i wrócił wzrokiem na lady Carrow. A więc chce dwie dawki Śnieżki. Zaiste ciekawe. Będzie musiał wkrótce poszukać kogoś, kto zaopatruje się w śnieżkę i włączyć ją do swojego asortymentu. To jest cholernie opłacalny biznes, a ludzie jak sam widzi, chętnie ją kupują. Szkoda, że podczas rozmowy z Annabelle nie był w posiadaniu Śnieżki. Ale cóż, było minęło i teraz przynajmniej ma od niej spokój. Głupia dziennikarka.
Barry po chwili wrócił do obecnej rzeczywistości wymazując wredną dziennikarkę z pamięci i sięgnął po swój mały woreczek i wyjął z niej dwie porcje śnieżki. Dzięki Benowi wszystko miał rozdzielone, więc z łatwością wyciągnął je ze swego woreczka i położył na ladzie obok pozostałych przedmiotów - czytaj laski i fiołek z odtrutkami.- Niech panienka będzie mi winna jedną przysługę. Jak będę chciał zatuszować cokolwiek, bądź jeśli Ministerstwo odkryje wie Lady co, to prosiłbym o jakąś sowę. To chyba nie będzie problem, prawda?- powiedziawszy uśmiechnął się. Barry nie wiedział, co mógłby wziąć od niej. Pieniądze? Wystarczy jemu na jakiś czas to, co dostanie z dwóch porcji Śnieżki, która tania nie jest. Rzucił co prawda propozycję, ale jeśli będzie czegoś potrzebować, nawet nielegalnego o swym przeciwniku, to poprosi ją o jakieś informację. Najlepiej o teczkę tej osoby. Aby pokonać wroga, trzeba jego wpierw dobrze poznać. A potem zniszczyć. Tak też miał zamiar zrobić z osobą, która wysyła jemu groźby. A Barry dotrzymuje słowa, jeśli jest w tym jakieś pokrycie. Więc jeśli Megara nie oprze się w przyszłości jego prośbie, to on nie wspomni o jej wypadzie na Nokturn. - Będzie chciała lady coś jeszcze kupić, czy to wszystko?- zapytał się zaraz unosząc jedną brew do góry. Jemu się zdawało, że to wszystko, co by chciała kupić stąd, ale wiadomo, jak kobiety potrafią być zmienne. Lepiej być ostrożniejszym i się spytać, niżeli potem dostał szponami po twarzy.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]16.02.16 20:17
Gdy  Barry zniknął nie mogłam się powstrzymać by sama nie przejść się pomiędzy regałami. Nieważne, że każdy przedmiot tutaj był bardziej niż potencjalnie niebezpieczny.  W końcu ciekawość to pierwszy stopień do piekła. To nie było tak, że nie wiedziałam czym jest czarna magia. Dorastałam wśród ksiąg i przedmiotów, których nigdy nie mogłam nawet dotknąć w obawie przed konsekwencjami. Teraz gdy na moim palcu widniała ślubna obrączka nikt nie była wstanie mi niczego zabronić. Deimos?  Chyba już nawet on już wierzył, że ma nade mną władzę. Ojciec? Sprzedając  mnie jednocześnie wyzbył się wszelkich praw. Seniorzy rodu? Wątpię w końcu kim teraz była wciąż Malfoyem czy jeszcze Carrowem? Byłam wolna i nikt nie stanie mi na drodze.  Gdy Barry wrócił stałam ponownie przy ladzie  odpowiadając na jego uśmiech w podobny sposób.  Z ulgą dostrzegłam spory zapas odtrutki już po cichu się zastanawiając kto pierwszy będzie musiał ją wypić.  Nigdy nie wiadomo do którego gardła zostanie przyłożone zatrute ostrze.  Z uwagę obserwowałam jak wciąga dwie porcję narkotyków kładąc je obok reszty moich zakupów.  Uniosłam na niego badawczy wzrok czując, że właśnie dałam się w coś nieźle wrolować. - Oczywiście - przyznałam jednak w końcu wciąż wyglądając na przyjaźnie nastawioną. - To nie byłby żaden problem. W końcu podobno mamy być rodziną i lepiej żyć w przyjaźni. - To nie była groźba lecz zwyczajne stwierdzenie. Zresztą kto normalny uznałby coś co wydobyło się z tak kruchego i niewinnego ciała za groźbę? Mój uśmiech nieznacznie się poszerzył na samą wzmiankę o połączeniu dwóch rodów.  Obiecałam sobie, że za nic nie odpuszczę tego wesela.   Wyciągnęłam sporą sakiewkę wyciągając z niej wskazaną przez Barrego liczbę złotych moment. - Nie, to już chyba wszystko. I tak kupiłam więcej  niż zamierzałam- uśmiechnęłam się rozbawiona całą tą sytuacją. Gdy moje zakupy zostały zapakowane pożegnałam się grzeczny. - Do zobaczenia Lordzie Weasley- po czym założyłam na głowę szeroki kaptur wychodząc na ponure uliczki nokturna.

/zt x2
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]20.02.16 0:32
|5 listopad

Kolejny deszczowy, listopadowy dzień. Wielkimi krokami zbliżał się wernisaż, na którym Barry chcąc nie chcąc, powinien być. Nie znosił przychodzić z obowiązku, bo tak należy postąpić.
Ale zanim ten dzień nadejdzie, należy solidnie pracować, aby móc zrobić sobie eskapadę. Jak na złość nie ma Tośka, który postanowił sobie wybyć na jakiś czas. Z ponurym nastrojem wszedł do sklepu o swojej stałej porze i skierował się do zaplecza. Po drodze minął Samanthę, którą przywitał miły słowem. Wchodząc do środka, zapalił świecę i odłożył swój płaszcz na kartony, które leżały na rogu przy drzwiach. Nie bawiąc się w żadne ceregiele, wziął się za porządki. Schwycił miotełkę i bez używania żadnej magii zaczął zamiatać zaplecze. To jemu pomagało zarówno odprężyć się, jak i przemyśleć co do trudniejszych kwestii. A było ich kilka w rudej czuprynie. Nie chcąc jednak pracować w okropnej ciszy, zaczął cicho nucić melodię, którą pamiętał od kołyski. Nie wie, czy to ojciec, czy mama jemu nucili gdy zasypiał. A może Garrett? Nie odgadnie tej zagadki. Ważne było to, że sobie nią urozmaicał nudną pracę, a przerażające dwie godziny minęły jak z bicza strzelono. Pozamiatał podłogę, a brud wyrzucił z szufeleczki, do której zmiótł, do śmietnika. Skończywszy zamiatać, odłożył miotłę i wziął się za czyszczenie kurzu z szafek. Tu można przeklinać ich ilość, bo nie ważne, że dzień wcześniej było sprzątane, nowe pyłki kurzu zaraz się rodzą i osadzają na meblach. Barry szybkimi, lecz dokładnymi i wyćwiczonymi ruchami starł kurz i wrócił na salę, by spojrzeć, czy czegoś nie musi dołożyć do lady. Póki Samantha była, nie musiał martwić się obsługą klientów, którzy przychodzili jak chcieli. Także nie chciał zbytnio czyścić kurzu, aby przypadkiem nie odezwała się alergia u jakiegoś klienta. Zauważył, że jeden zaklęty wisiorek poszedł, więc wrócił do zaplecza, aby przynieść pudełeczko z tym samym egzemplarze. Ostrożnie wsunął pod szybę i zdjął górną część pudełeczka, aby można było widzieć ze szkła jej piękno i bijące dla znawcy, smugi czarnej magii, w którą jest zaopatrzona. Wieczko podłożył pod pudełko i wysunął ręce, aby nie kusić losu. Uśmiechnął się tylko pod nosem i ruszył w stronę innej szklanej gablotki. Tam jednak wszystko było, więc nie musiał wracać na tyły sklepu. Natomiast Samantha zakomunikowała, że kończy jej się zmiana. Barry westchnął niezadowolony i wzruszył ramionami, bo co innego mógł zrobić. Nie mógł od tak wyjść, bo nikt inny z pracowników nie miał w planach przyjść tego popołudnia i gdyby ktoś doniósł o jego wyjściu szefostwu, to straciłby od razu nie tylko robotę, ale też pewnie i głowę. Omiótł swoim wzrokiem sklep i ruszył w stronę zaplecza, aby tam uporządkować co nieco. Poprzenosił kartony, niektóre rzeczy w szafkach sprawdził, czy wszystko jest na miejscu, a po całym sklepie nagle rozbrzmiał dzwonek. Klient przyszedł. Rudzielec zaraz wrócił na salę i stanął przed ladą kierując swój badawczy wzrok na nowo przybyłego gościa. Ściszony głos rozbrzmiał od klienta, a Barry posłusznie skinął głową i zaczął jemu pokazywać początkowo to, co można było ujrzeć z lady. Szukał czegoś dla żony. Weasley zaraz pokazał różne wisiorki, bransoletki oraz pierścionki mówiąc krótko, jakie ma właściwości. Ale to nie wystarczało wymagającemu klientowi. Owszem, wziął co prawda wisiorek, który wcześniej zdążył przynieść z zaplecza ale chciał czegoś jeszcze. Rudzielec główkował chwilę, co spełniłoby jego wymagania. Podszedł do gabloty z różnymi fiołkami z eliksirami. Tu ustali kilka minut, gdyż widocznie klient był tym niesłychanie zainteresowany. Weasley mówił pokrótce, jaki eliksir co wywołuje i jakie mogą być skutki uboczne. Jednocześnie rudzielec marzył, aby to było wszystko co chciał, zapłacił i mógł zaszyć się na zapleczu, gdzie robiłby porządki. Ale nie, los jak zwykle igra z nim i trzeba było myśleć o czymś, co na szczęście nie było już dla jego żony. Pokazał jemu kilka czarnomagicznych artefaktów nie komentując tego, jakie ma zainteresowanie. Barry nauczył się, że im mniej pyta, tym lepiej jest dla niego. Raz zapytał z ciekawości, gdy tu pracował jeszcze na początku. Potem nie dość, że odbył rozmowę ze swoim przełożonym, to jeszcze potem musiał pozbyć się tych dziwnych słów, które lekko go przerażały do środka. Dostał nauczkę wtedy i nie popełnia więcej takich błędów. Teraz to tylko krótko mówił o wybranych przez klienta artefaktach, po czym gdy wybrał już wszystko, nadszedł czas podliczenia wydatków. Panowie wymienili się zaledwie kilkoma zdaniami, gdy Barry podliczał jak i potem sprawdzał dokładnie, jaką kwotę ma podać. Nie chce być oskarżony o jakieś błędy w rachunkach. Odliczone galeony wylądowały na ladzie, które zostały zgarnięte przez piegowatą dłoń i schowane zaraz w bezpieczne miejsce. Chwilę później pożegnał klienta, a rudzielec wrócił kolejny raz na zaplecze. Spojrzał na pudełka, na które rzucił swój płaszcz, a ręką sięgnął po skwarek pergaminu, na którym były zapisane nazwiska i daty. Brakowało kilku podpisów, które świadczyłoby o odebraniu zamówienia na ten moment. Barry jeszcze sprawdził, czy na pewno wszystkie zarówno mniejsze, jak i większe kartony są i wziął ze sobą pergamin, który położył na ladzie. Sięgnął po kolejny papierek, jakby ich było za mało tutaj. Wpisał do drugiego pergaminu jedne nazwisko, które dziś odebrało swoje zamówienie z samego rana. Podpisał się i zamieścił małym druczkiem datę wpisania tego nazwiska i schował obie listy do małej półeczki. Mają chwilę wolną od obowiązków, podszedł do gablotki z eliksirami i zaczął je liczyć. Nie, niczego nie brakowało. Wszystkie były na miejscu, a w razie zapasu, wszystko było pochowane. Przypomniał sobie, że klient, którego obsługiwał, zakupił wisiorek, który drugi raz został sprzedany. Wrócił na zaplecze i wyciągnął pudełeczko z kompletem biżuterii dla kobiety. Lekko uchylił wieczko sprawdzając, czy wszystko było na swoim miejscu. Zaraz przyszedł na salę i włożył otwarte pudełeczko do szklanej gablotki. Pierścionków nie musiał donosić, bo ich akurat było w małej gablotce jeszcze kilka. Ale na wszelki wypadek spojrzał tam swoim czujnym wzrokiem i sprawdził ich ilość. Mając pewność, że nie musi już niczego dokładać, wrócił ponownie na zaplecze - to jego ulubione miejsce i wracał do niego, kiedy tylko mógł. Tylko tym razem nie miał nic ciekawego jak i pożytecznego do zrobienia, więc wziął sobie kawałek pergaminu, który brudny i popisany z jednej strony leżał na posadce, i zaczął robić origami. Nie robił zbyt skomplikowanych rzeczy, bo nie chciał używać do tego żadnej magii. Weasley uśmiechał się pod nosem, gdy wychodziły jemu poszczególne rzeczy i zaraz potem pergamin wracał do pierwotnego stanu i tak w kółko. Jednak to nie było zajęcie na długi czas, więc w końcu ruszył się, by sprawdzić, czy ktoś może nie przyszedł. Nic, tylko cisza odzywała się w jego uszach. Westchnął markotnie i stanął przy ladzie biernie czekając na godzinę W, która miała oznajmiać koniec pracy. Co prawda, jeszcze trochę jemu zostało, ale chciał już wrócić do siebie i się położyć. Z nudów zaczął wystukiwać palcami rytm melodii, która początkowo była przypadkowa, a potem zmieniła się w melodię, którą wcześniej tego dnia nucił sobie podczas zamiatania.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk, który dochodził z kominka. Łatwo było to usłyszeć, skoro tylko palce rudzielca wydawały swój bębniący odgłos. Rudzielec zaraz wyprostował się i skierował swój wzrok w stronę przybysza z nieukrywaną ciekawością. Poczekał chwilę, aż gość otrzepie się z pyłu, który jego przywitał, jak i kiedy podszedł do lady. - Witam Sir. Pomóc w czymś?- zapytał się kulturalnie zmuszając usta to przyjaznego uśmiechu. Jednak w głębi duchu chciał, aby szybko powiedział co chciał i poszedł sobie, czy wrócił używając sieć fiuu. Albo nie, niech zostanie, co jemu czas szybko spłynie i będzie mógł zaraz zamknąć sklep i pójść do swojego mieszkania. Jednakże na razie spoglądał wyczekująco na kolejne zdania z ust klienta myśląc jednocześnie, co może chcieć osoba, która tutaj przybyła w ten właśnie sposób.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.02.16 15:30
Był głupcem. Tak, to nie pozostawiało żadnych wątpliwości, skoro nie tylko pchał się na Nokturn w tym niebezpiecznym czasie, ale w dodatku planował zakup równie niebezpiecznego, mrocznego i - jeśli się nie mylił - również czarnomagicznego artefaktu. Sprzedawanego w sklepie prowadzonym przez szlachcica, w którym pracował inny szlachcic. Czarnomagiczne, nielegalne powiązania, wszystko składało się w jedną zależność budowaną na zaufaniu; ja nie powiem, gdzie to kupiłem, wy nie powiecie, komu to sprzedaliście. Tajemnice, sekrety, kłamstwa - poruszanie się po Nokturnie nie należało do bezpiecznych wypraw, ale jeszcze bardziej niebezpieczne było zaufanie komuś, kogo się praktycznie nie znało. Czy jak w tym przypadku - znało się z widzenia, z sabatów i arystokratycznych przyjęć, ale była to jedynie znajomość powierzchowna, oparta na krótkich przywitaniach i skinięcia głową.
Otrzepał szatę z pyłu, który wzbił się w powietrze, gdy Colin zmaterializował się w kominku. Równie dobrze mógł skorzystać z tego w mieszkaniu Rity, aczkolwiek pojawianie się w jej r e z y d e n c j i bez zapowiedzenia groziło uszkodzeniem ciała, umysłu i innymi trwałymi defektami. Colin postanowił więc skorzystać z bezpośredniego połączenia ze sklepem, szczególnie że sprawa, z którą przybywał, również wymagała bezpośredniego podejścia. Miał tylko nadzieję, że nie trafi na wścibskiego sprzedawcę, który będzie zadawał milion niepotrzebnych pytań, zamiast po prostu skupić się na swojej pracy. Colinowi nie uśmiechało się bowiem wyjaśnianie, w jakim celu pragnie nabyć czarną świecę i dlaczego szuka jej osobiście a nie przez pośredników. Zresztą - sam posiadał na Nokturnie swój mały sklep z książkami, które nie nadawały się do Esów i których sprzedaż niekoniecznie była w pełni legalna z racji ich wątpliwego pochodzenia - dlatego załatwianie podejrzanych interesów wcale nie było mu takie opcje.
- Dzień dobry - przywitał się uprzejmie, podchodząc niezwłocznie do lady. Nawet nie rozejrzał się po półkach i gablotach, chociaż bardziej z obawy, że widok akcesoriów znajdujących się na nich wywołałby u niego odruchy wymiotne lub przynajmniej odruchy obrzydzenia. Oparł dłonie o ladę i postarał się wyglądać naturalnie, nie okazując większego podekscytowania, chociaż w środku aż cały drżał z niecierpliwości. Nie było przecież pewne, czy u Borgina i Burka w ogóle taka świeca się znajduje. Był to przedmiot bardzo rzadki, ciężki do zdobycia, a przy tym niezwykle cenny i Colin wyraźnie czuł ciężar złotych galeonów, które wepchnął do kieszeni płaszcza. Zerknął na sprzedawcę i odetchnął z ulgą; znajoma - przynajmniej z widzenia - twarz dodała mu pewności siebie, a ruda czupryna wyraźnie wskazywała na pochodzenie właściciela. - Miło mi znów pana spotkać, mam nadzieję, że po pojedynkach szybko pan doszedł do siebie - zaczął naturalnie, podejmując neutralny temat, by wybadać nastrój i reakcję Weasley'a.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.02.16 17:52
Gdy gość podszedł do lady i z niespotykana na nokturnie pokładem cierpliwości, Barry starał się wyglądać spokojnie i nie okazywać swego znużenia pracą. Jak bardzo on teraz chciał wrócić do swego mieszkania i pójść spać. Ale nie, stał przy ladzie i musiał obsłużyć kolejnego klienta - ryzykanta. W dodatku, gdy uważniej spojrzał na twarz mościa, rozpoznał gospodarza ostatniego turnieju pojedynków. Zaraz uśmiechnął się szerzej wspominając swą wygrano-przegranę. Nadal nie wie, jakim sposobem mimo przegranej z Averym przeszedł dalej. Może to był los szczęścia? Może los tak chciał, że miał wyeliminować Rosiera z dalszej rozgrywki?
- Przegrana z kobietą nieco uderzyła w moją dumę, ale za to wygrana z Rosierem niweluje całą porażkę, jaką doznałem ostatecznie podczas pojedynku. A jak lord widzi -podniósł swoją lewą dłoń, która doznała efektu schaboszczenia - ręka jest cała i zdrowa.- przytaknął głową jednocześnie odkładając spokojnie dłoń na ladę i zawołał w sobie emocje spokoju i nieco empatii, aby mile obsłużyć lorda Fawley'a. W końcu nie wypada jego, jak z resztą też i innych klientów traktować z rezerwą. Nie ważne, że chciało się wracać, należało być miłym i uprzejmym, szczególnie wobec szlachciców. On i tak jest na niższej pozycji wśród rodów szlacheckich przez swe nazwisko i nie wypadało traktować każdego, jak równego siebie. Bo tak nie jest.
- Tak więc w czym mogę pomóc, lordzie Fawley? Czego lord poszukuje tutaj?- zapytał kulturalnie. Normalnie to by zawołał tutaj swego szefa, czy kogoś innego, kto z pewnością by się dogadał z Fawley'em, ale został sam w sklepie. Dobrze, że przynajmniej wie, jakim asortymentem dysponuje. Gdyby i tego nie wiedział, to pewnie miałby przechlapane. A tak to przynajmniej bez żadnych obaw czy oznak strachu mógł chwilę porozmawiać z Colinem, jak i przejść do meritum jego sprawy. W końcu interesujące jest to, w jakiej sprawie Colin zjawił się na Nokturnie. Czyżby i on pożądał czegoś mrocznego z nutą czarnej magii?
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.02.16 13:14
Wnętrze sklepu, w którym się znalazł, nie przypominało co prawda księgarni nawet w najmniejszym calu (pomijając dużą ilość półek), ale i tak po chwili Colin poczuł dziwne rozluźnienie dostrzegając jednak pewne podobieństwo między nimi. I w jednym, i w drugim przypadku chodziło przecież o zadowolenie klienta - a że dzisiaj Colin był właśnie klientem, nie wątpił tym samym, że zostanie obsłużony w pełni profesjonalnie. I z dyskrecją.
- Cieszę się, że wszystko w porządku, w naszej pracy sprawne dłonie to podstawa - pozwolił sobie nawet na lekki uśmiech, nawiązując do ich wspólnego zajęcia, chcąc tym samym jeszcze bardziej zjednać sobie jego sympatię. Powinien teraz od razu przejść do rzeczy, ale nagle ogarnęło go coś na wzór... skrępowania? Nie odczuwał lęku, że jego dziwne poszukiwania wzbudzą zainteresowanie w lordzie Weasley'u - gdyby nie był przyzwyczajony do różnych klientów i ich żądań, na pewno by tutaj już nie pracował - niemniej dziwne krępowała go świadomość, że będzie musiał się podzielić z kimś swoją tajemnicą. O której pojęcia nie miał nawet Samael. Policzył w myślach do trzech, mrucząc coś pod nosem o kozie i śmierci.
- Szukam czarnej świecy - powiedział w końcu, nie spuszczając z Weasley'a wzroku, jakby zamawiał właśnie kawał polędwicy wieprzowej, a nie czarnomagiczny przedmiot, za którego pomocą zamierzał wskrzesić ojca mężczyzny, z którym dopuszczał się nierządu. Bułka z masłem, Weasley na pewno obsługiwał klientów, którzy życzyli sobie znacznie dziwniejszych rzeczy, na przykład krwi dziewic urodzonych w kwietniu lub włosów sześćdziesięcioletnich wili albo innych magicznych artefaktów, których na świecie istniało niewiele i za które kolekcjonerzy gotowi byli oddać fortunę. - A wiedząc, jak doskonale wyposażony jest to sklep, przyszedłem od razu tutaj - dodał słowem wyjaśnienia, opierając dłoń na ladzie i przyjmując wyluzowaną, beztroską pozę. Kości w końcu zostały rzucone i nic ani nikt tego nie zmieni.
Jeśli szanowny lord stojący po drugiej stronie zechce teraz wezwać aurorów - aczkolwiek chyba jeszcze nie miał ku temu podstaw, w końcu chęć zakupu czarnomagicznego przedmiotu nie była jeszcze przestępstwem - to Colin nie miał już na to wpływu. Mógł jedynie stać i czekać, czy sprzedawca stanie na wysokości zadania i wyciągnie potężny artefakt, czy przegoni go do stu psidwaków.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]24.02.16 19:49
Co do profesjonalizmu, Colin mógł na to liczyć. A dyskrecja? O to nie trzeba się nawet dopominać. Tutaj na Nokturnie panuje jedna zasada - dyskrecja. Jeśli auror przyjdzie, najlepiej jest nic nie mówić. Chyba, że zaszło coś naprawdę poważnego, lub gdy tego przepisy wymagają. A tak to każdy klient nie musi się obawiać o to, że nagle przyjdzie znienacka auror i zabierze go w kajdanach. To nie Pokątna, gdzie nawet czarować nie można na ulicy.
Nieco podniósł brew zaintrygowany tym, co lord Fawley powiedział. Czarna świeca. Obiekt czarnomagiczny mający za cel przywrócenie komuś życia, lecz w trudny sposób. Klienci bywają różni i potrafią niekiedy jakieś wyolbrzymione rzeczy sobie zażyczyć, a świeca do nich się niestety należy. Mało kto wiedział o jej istnieniu, a jeszcze mniej wiedziało o jej sposobach użycia. Barry niewiele wie, w jaki sposób można ją wykorzystać do wskrzeszenia, lecz wie wystarczająco tyle, ile handlarz musi wiedzieć. Co on knuje? - Oczywiście, że ją mamy w posiadaniu. Ciekawi mnie, skąd lord wie o jej istnieniu. Mało kto wie o niej, a jeszcze mniej osób wie o jej sposobach użycia.- wyraził spokojnie to, co chwilę wcześniej pomyślał. Jednocześnie skierował się w stronę jednej maleńkiej półeczki po stronie lady i otworzył ją. Niestety lord Fawley nie mógł jej ujrzeć, chyba że by wychylił głowę do przodu. Takie czarnomagiczne artefakty należało pilnować i za nic w świecie, nie umieszczać w spokojnym zapleczu, gdzie z łatwością można by było je ukraść. Już i tak nie trzeba dodawać, że ta półeczka miała kilka zabezpieczeń, które nie były widoczne gołym okiem. Między innymi tylko pracownik może ją otworzyć. Wiec zwykła osoba mogłaby próbować do skutku różnymi metodami ją otworzyć, lecz bez większego powodzenia.
Schowaną w czarnym, skromnie ozdobionym pudełeczku świecę wyciągnął z szafki i postawił przed Fawley'em nie puszczając z wieka swą dłoń. To chyba nic dziwnego, że chciał mieć pewność, że kupiec wie, do czego ona służy i nie poleci z nią jak idiota i nie obudzi armii umarlaków. W dodatku nigdy nie można być pewnym, czy klient nie wykorzysta okazji i nie skradnie tego artefaktu ze sklepu. Może Fawley być zarówno inteligentnym człowiekiem z większą wiedzą, niż do tej pory Weasley przypuszczał, albo też był zwykłym głupcem, który chce bawić się w czarną magię.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]26.02.16 15:29
Rozdzielający ich kontuar dawał złudne poczucie większej przestrzeni; dawał możliwość ucieczki, odwrócenia się na pięcie i udania, że do takiego spotkania nigdy nie doszło. Niemniej nie wchodziło to teraz w grę. Colin miał jasno określony cel, do którego dążył... i czego nie zmieniła nawet ostatnia sytuacja z Samaelem, gdy zawiódł się na Averym i wylał na niego całe swoje rozgoryczenie. I z pewnością Colin wycofałby się ze swojego pomysłu, gdyby nie jeden mały fakt: nie chciał go zrealizować tylko dla Samaela, ale i dla samego siebie. Przekroczyć nieprzekraczalną granicę, podeptać zasadę rządzącą życiem i śmiercią... i wyrwać śmierci to, co do niej od zawsze należało.
Czyż nie byłoby to najdoskonalszym przykładem potęgi, nad jaką Colin mógł zapanować? Pokonać śmierć, sprowadzić duszę z powrotem i okazać się potężniejszym od najpotężniejszego?
- Gdybym o tym powiedział, musiałbym lorda zabić - przekrzywił lekko głowę, uśmiechając się szeroko i od niechcenia wsuwając jedną dłoń do kieszeni, gdzie wymacał pękatą sakiewkę napchaną galeonami. - W rzeczy samej to dość tajemniczy przedmiot, ale moje księgarskie zbiory pełne są ksiąg o równie tajemniczych artefaktach. A że jestem wyjątkowym miłośnikiem rzadkości... - wzruszył ramionami jakby przepraszająco, że jego kolekcjonerska pasja popchnęła go do szukania nawet tak niebezpiecznych przedmiotów. Z drugiej strony - każdy miał prawo do pewnego rodzaju ekstrawagancji, tym bardziej zaś szlachcic. Tym bardziej jeszcze ten szlachcic, który uchodził przecież za swoistego dzikusa, odłączając się na wiele lat od swojego arystokratycznego stanu i wracając do niego dopiero niedawno. Czyż więc powinno kogoś dziwić, że Colin znalazł sobie zamiłowanie równie zaskakujące jak cała jego osoba?
Z ciekawością obserwował, jak Weasley stawia na ladzie skrzyneczkę. Nie odrywał wzroku od dziwnie zdobionego pudełeczka, które najwyraźniej skrywało rzecz tak mocno przed niego poszukiwaną. I zazdrośnie strzeżoną przez rudzielca, który położył na niej swoją łapę - dosłownie i w przenośni - wzbudzając w Colinie lekkie poirytowanie. Czyżby Weasley miał go za jakiegoś złodzieja, który pryśnie ze skarbem, gdy tylko rudy na chwilę spuści go z oczu?
- Nie wygląda zbyt okazale - rzucił z powątpiewaniem. Spodziewał się czegoś większego, bardziej dostojnego, a nie zwykłego pudełka skrywającego malutką świeczuszkę. Pewnie zaraz się okaże, że wcale nie jest czarna, jak wskazuje na to jej nazwa, ale na przykład wściekle różowa albo zielona. I wcale nie jest świecą, ale kagankiem, w który tą świecę trzeba dopiero włożyć.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]26.02.16 18:37
Świeca jest cennym artefaktem, która otwiera zasłonę między życiem a śmiercią. Między tym, co nas otacza, a tym, co nieznane. Przekroczenie tej niebezpiecznej granicy grozi nawet szaleństwem. Bo im bardziej brechta się z czarną stroną mocy, tym większe jest prawdopodobieństwo, że człowiek oszaleje. Co innego sprzedawać takie cuda, a co innego je wykorzystywać. Nie można takich rzeczy rozdawać każdej zainteresowanej osobie, która nie ma zielonego pojęcia, do czego to może służyć. A co, jeśli przypadkiem popełni jakiś błąd? Co jeśli sprowadzi jakąś katastrofę, której nie będzie można ani cofnąć, ani zmierzyć się z nią?
Jednak lord Fawley widocznie miał jakąś wiedzę, bo zarówno nie chciał udzielić bezpośredniej odpowiedzi - na co Weasley lekki skinął głową - jak i wyjaśnił, skąd ma wiedzę na ten temat. Nie musiał dodatkowo sprawdzać klienta, gdyż sam wiedział że Fawley pracuje na Pokątnej w księgarni. Nie widzi tu, aby miał jakikolwiek powodów do kłamstwa, co do pochodzenia jego wiedzy. No niestety, tak jak do zwyczajnych czarnomagicznych rzeczy nie musiał o zbyt wiele się pytać, ale do takich rzadko spotykanych rzeczy należało się upewnić. Taki jest jego zawód. Niebezpieczny i przepełniony różnymi tajemnica, o których zwyczajny czarodziej nie powinien wiedzieć. - Musiałem się upewnić, lordzie Fawley, że świeca nie trafia do nieodpowiedniej osoby.- wytłumaczył swe pytania mają nadzieję, ze zostanie zrozumiany przez lorda. W końcu Barry nie zamierzał jego oszukiwać, czy dać jakieś fałszywki. Gdyby tak było, to lord miałby przed sobą zwykłą świecę woskową, tyle że przemalowana na czarno farbą.
Barry słysząc słowa lorda Fawley'a, uśmiechnął się pod nosem i uniósł zaraz wieku, który ukazywał cały majestat czarnej świecy, która była zdobiona różnymi ciemnymi liniami. Oboje mogli wyczuć niewielką mroczną aurę, która na chwilę uniosła się wokół sklepu. - Trzeba się jakoś zabezpieczyć, lordzie Fawley. Inaczej zaraz by została skradziona, a tego nikt nie chce, włącznie z lordem Burke'm.- powiedział spokojnie zerkając na lorda Fawley'a jednocześnie dając mu możliwość spojrzenia na świecę, którą wyjął delikatnie z pudełeczka i niepewnie podał w stronę Fawley'a, aby mógł się upewnić, ze to nie jest żaden falsyfikat. Spojrzał zaraz na księgarza uważnie, jakby się obawiał, że zrobi coś głupiego.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]03.03.16 11:55
Stłumił kpiący uśmiech, który cisnął mu się na twarz; próbował zachować szlachecką powagę i nie dać się wyprowadzić z równowagi, ale ta przesadna ostrożność Weasley'a sprawiała, że Colin czuł lekką irytację. Oczywiście, zakup czarnomagicznego artefaktu nie mógł wyglądać tak samo jak kupno książki o eliksirach miłosnych i księgarz doceniał zainteresowanie sprzedawcy faktem komu sprzedaje daną rzecz, ale nie zmieniało to jego nastawienia. Chciał zakończyć całą transakcję jak najszybciej, wymienić jak najmniej zbędnych słów i uprzejmości, a już zupełnie nie interesowało go odpowiadanie na pytania o to, jaki użytek zamierzał uczynić ze świecy. Krótkie wyjaśnienie, że jest kolekcjonerem ceniącym sobie wartościowe i rzadkie eksponaty, powinno wystarczyć do realizacj transakcji i zaspokoić (niezdrową?) ciekawość Weasley'a.
- Czyżby fakt szlacheckiego pochodzenia nie był gwarancją, że jestem odpowiednią osobą? - zapytał jednak przekornie, co prawda darując sobie ironię w głosie, ale i tak zabrzmiało to z lekka protekcjonalnie. Sam miałby wielkie skrupuły w sprzedaży jakiegoś ważnego książkowego eksponatu byle komu, pierwszej lepszej osobie, która zajrzałaby do księgarni, ale widząc przed sobą szlachcica raczej nie dociekałby powodów i przyczyn, dla których chciał tę książkę nabyć. Pozycja społeczna, majętność, odpowiednie wpływy - w świecie Colina to właśnie w dużej mierze decydowało o tym, czy dany kupiec jest wart zaufania i powierzenia mu cennego przedmiotu.
Weasley otworzył wieko pudełka i Colin w końcu mógł ujrzeć świecę w całej okazałości... a raczej w całej mizerności, bo prócz delikatnych zdobień nie prezentowała sobą niczego szczególnego. Niemalże jęknął z zawodu, ale czego właściwie się spodziewał? Wiedział przecież z doświadczenia, że najpotężniejsze artefakty wcale nie muszą ociekać bogactwem wykończeń i zdobień; wręcz przeciwnie, są raczej niepozorne, nie rzucają się w oczy, by nie kusić łapczywych rąk.
- Jaka cena? - rzucił krótko, przejmując świecę z rąk sprzedawcy i oglądając ją z bliska. Mrok panujący w sklepie wcale nie ułatwiał tego zadania, więc Colin wyciągnął różdżkę, szepcząc pod nosem lumos. Nieprzyjemne uczucie, które nim owładnęło, gdy wieko zostało otwarte, powoli mijało, a dłoń Colina przyzwyczajała się do trzymania woskowej świecy; czarnej, zadziwiającej, skrywanej w sobie potężną moc... i najprawdopodobniej będącej ostatnią rzeczą, która stała mu na drodze do ostatecznego zaprzedania swojej duszy Samaelowi.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]03.03.16 17:31
To nie tak, że bycie szlachcicem gwarantuje dostęp do wszystkich artefaktów, włącznie z czarnomagicznymi. Co, jak taki szlachcic tylko o tym słyszał, ale nie zasięgnął po skarbnicę wiedzy? Przezorny, ale zawsze ubezpieczony. - Wybaczy mi lord. Lepiej się upewnić, że świeca nie trafiła do jakiegoś amatora, który tylko zasłyszał o tym. - przeprosiwszy skinął tylko głową, aby już więcej nie droczyli tego tematu. Sprzedawanie książek jednak jest nieco inne od sprzedawania czarnomagicznych artefaktów. Wiadomo, że gdy coś się stanie, pierwsze o co się auror zapyta, to skąd zakupił taką rzecz. A potem cała lawina pytań i przesłuchań by się potoczyła, czego lord Burke ani lord Borgin nie znoszą. Lepiej zapobiec jakiejkolwiek wizyty aurorów, niżeli rozdawać wszystkim szlachcicom, cokolwiek sobie zażyczą. Jeszcze by jego brat jego tutaj odwiedził... młody Weasley wpadłby w wielkie tarapaty i raczej nikt by jego nie uchronił przed gniewem Garretta.
Zaraz jednak usunął złe myśli i skupił się na lordzie Fawley'u, który oglądał z pozoru zwykłą, czarną świecę. Podał zaraz jej cenę, która w przeciwieństwie do ubogiego wyglądu, koszt był o wiele wyższy. Fakt, wykonanie niewiele kosztowało, lecz użycie niebezpiecznych i mało znanych zaklęć? To wszystko kosztuje. Nawet jeśli potem kogoś lord Fawley będzie przywracać do życia, i tak się odbije kosztem. Świeca jest rzadkością, a z tym łączy się także wysoka cena. Oby ta tylko nie zraziła zainteresowanego kupca, który właśnie rzucił lumos. Uśmiechnął się pod nosem, lecz nie zabrał jemu świecy. Jedynie, to podsunął jemu pudełko, aby mógł schować je do środka. No chyba nie wyjdzie tak ze świecą w dłoni na ulice Londynu, prawda? -Lordzie Fawley, w tym pudełku nikt nie zauważy tej świecy. Pudełko jest chronione zaklęciami.- dopowiedział kilka słów mając nadzieję, że nie będzie się upierać, ze weźmie świecę i schowa pod szatą. Chciałby, by ktoś w jego domu/pałacu/czymkolwiek, w czym mieszka, poczułby moc świecy? Nawet tą drobną część?
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]04.03.16 16:23
Sakiewka zabrzęczała w dłoni Colina, gdy wyciągnął ją z płaszcza i położył na ladzie - bez zbędnej przesady, ale i bez tej dziwnej celebracji, z jaką wielu bogatych podkreślało swoją majętność, odliczając każdego galeona i upewniając się, że wszyscy na nich patrząc. Colin cenił sobie finansową niezależność, cenił fortunę, jaką posiadał, ale jeszcze bardziej cenił sobie fakt, że wszystko osiągnął sam, bez wsparcia swojego rodu i bez złotego kopca monet, który od wielu lat spoczywał w bankowej skrytce, pozostawiony mu przez ojca. Pieniądze, które posiadał, fortuna będąca gotowa do wydania z każdą jego zachcianką, nie była splamiona zależnością od rodu Fawley'ów ani od nikogo innego. Imperium księgarskie, które stworzył, było jego wyłącznym dziełem, jego dumą przeżywaną w samotności; nie widział więc sensu w chwaleniu się na prawo i lewo rzeczą wręcz oczywistą. Skoro przyszedł zakupić rzadki artefakt, było jasnym, że posiadał ku temu odpowiednie środki. Przesunął pękaty woreczek w stronę Weasley'a, odbierając jednocześnie z jego rąk pudełko i troskliwie schował w nie świecę.
- Gorzej, gdy w domu te zaklęcia zostaną wymierzone we mnie - mruknął pod nosem, wsuwając niebezpieczny zakup w kieszeń, z której wcześniej wyciągnął sakiewkę z galeonami. Jej przyjemny ciężar przypominał nie tylko o udanej transakcji - w końcu Weasley się chyba nie rozmyśli i nie każe mu oddać artefaktu - ale i o ponurym rytuale, jaki miał zamiar odprawić. Świeca była potężnym narzędziem, który miał mu ułatwić dokonanie niemożliwego i zawezwania z zaświatów duszy osoby, której nawet nie znał. Wystarczyło jednak, że była to osoba ważna dla Samaela, by Colin pomny tego, jak wielki dług wdzięczności ma wobec Avery'ego, podjął odpowiednie kroki.
- Lordzie Weasley - tknęło go nagle, gdy jego wzrok spoczął na pogrążonych w lekkim półmroku drzwiach - ponoć ostatnio na Nokturnie nie jest zbyt bezpiecznie. To znaczy chodzi mi o to - uśmiechnął się lekko, gdy dotarł do niego absurd wypowiedzianych słów - że jest bardziej niebezpiecznie niż zwykle. A Ministerstwo oczywiście nic nie robi, by temu zaradzić - wypluł prawie że ostatnie słowa, jasno pokazując, w jak wielkim poważaniu ma Ministerstwo opanowane przez niedojdy.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]04.03.16 22:27
Barry widział, że sakiewka wcale nie była uboga, a i wierząc w niekończący skarbiec galeonów pozostałych szlachciców, nie miał odwagi przeliczać każdego galeona. Jedynie to wziął woreczek w dłoń, podrzucił ją oceniając, że wartość będzie się na pewno zgadzała, a potem pieniądze schował w bezpieczne miejsce [nie do swojej kieszeni!]. Nie mógł mimo wszystko zaniechać chociażby ocenienia ilości galeonów bo odgłosie, jaki woreczek wydawał przy podrzuceniu. Rudzielec nie słyszał słów lorda Fawley'a ale stwierdził, że jeśli nie odnoszą się do zakupionej świecy, to musi być jakiś komentarz w stylu "rudzielec i jego maniery". Barry nie przejmował się uwagami na swój temat, mimo iż był tu niespotykanym pracownikiem. Rudzielec na Nokturnie? Weasley? Nie, przecież nikt by nie przypuszczał, że ktokolwiek z tego promugolskiego rodu znajdzie się na ulicy pełnej czarnej magii, a w dodatku handlującym artefaktami. Cieszył się, że te plotki nie przedostały się do Garretta. Życie ze wszystkimi w zgodzie jest niekiedy trudnym wyzwaniem.
- Nie zaprzeczę, lordzie Fawley. Od czasu wprowadzenia dekretu o zakazie używania magii na Pokątnej tutejsi ludzie stali się odważniejsi i atakują tych, którzy odważą się wkroczyć w Nokturn. Nawet wychodząc stąd, lord nie może być pewny, czy wyjdzie cało na Pokątną. Jeśli lord chce, może raz jeszcze użyć kominka. Myślę, że to nikomu nie będzie przeszkadzać.- powiedział spokojnie. Fakt, jest coraz niebezpieczniej. Lepiej, aby ludzie nie mieszkający na Nokturnie zbytnio nie wchodzili na Nokturn, nawet jeśli chcą coś zakupić. Bezpieczniej jest podróżować siecią Fiuu, która zamiast siniaków czy nawet mungowego łóżka, zafunduje tylko trochę kurzu i pyłu, którego w brut jest w tym sklepie. Pytanie, lord zechce skorzystać ponownie z kominka, czy będzie chciał jeszcze ponarzekać. A może zechce spróbować przejść się po Nokturnie? Ponoć dla odważnych świat należy.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]06.03.16 11:55
Cóż, wyglądało na to, że transakcja dobiegła końca; świeca spoczywała bezpiecznie w kieszeni swojego nowego właściciela, Weasley nie wydawał się już zainteresowany drążeniem dalej tematu jej przeznaczenia - a nawet jeśli, to Colin i tak mógł się odwrócić na pięcie i po prostu wyjść, nie odpowiadając na kolejne pytania - pieniądze schowane głęboko poza zasięgiem ewentualnych złodziei. Mimo to Colin ociągał się z opuszczeniem sklepu, jakby przebywanie w tym mrocznym pomieszczeniu wypełnionym przedmiotami, którego przeznaczenia na pewno nie uczą w Hogwarcie, sprawiało mu jakąś dziką satysfakcję. Co było w sumie dla niego wielkim zaskoczeniem, bo nigdy nie interesował się specjalnie czarną magią, oczywiście poza tymi wyjątkami, gdy miał z nią do czynienia w swoich księgach. Czym innym było jednak badanie niebezpiecznych czarnomagicznych manuskryptów i ksiąg, które potraktowane nieodpowiednio mogły odwdzięczyć się właścicielowi jakąś paskudną klątwą, a co innego praktykowanie czarnej magii w jej najbardziej mrocznej postaci. Wezwanie zmarłego zza światów raczej ciężko było porównać z odkrywaniem zaklętego pergaminu. Nie śpieszyło mu się więc do wyjścia, szczególnie że bywał w takich miejscach dość rzadko; otaczające go przedmiotu budziły więc zainteresowanie i ciekawość, której nie mógł opanować - zwłaszcza że rozmawiać z Weasley'em czuł się o wiele pewniej i bezpieczniej, niż gdyby rozmawiał z kimś gorszej krwi, kto ryzykowałby taką rozmową o wiele mniej.
- Dekret równie idiotyczny jak działania ministerstwa - skwitował krótko, znów nie ukrywając swojego braku sympatii do aktualnej władzy. Polityka nigdy nie była jego mocną stroną, nie interesowało go dążenie do wysokich urzędów (zresztą w swojej własnej rodzinie miał przykład wielkiego sukcesu i równie wielkiego upadku byłego ministra), ale nie przeszkadzało mu to w posiadaniu własnego zdania o aktualnej sytuacji politycznej. - Zamiast wziąć się za prawdziwe problemy, ministerstwo woli zajmować się płotkami i udawać, że podejmuje jakiekolwiek działania. Kpina! - zakończył prawie że syknięciem, wbijając w Weasley'a zirytowane spojrzenie; nie był jednak rozdrażniony obecnością rudzielca, a właśnie sytuacją, o której mówił. Wiedział, że nie był w swoim myśleniu sam i coraz więcej szlacheckich przedstawicieli zaczyna rozumieć bezsensowność ministerialnych poczynań. Nie był jednak pewien, czy Weasley się do tej grupy zalicza; z drugiej strony, jeśli Colin dobrze wydedukował, to właśnie jego brat działa na ministerialnych usługach, zajmując się wyłapywaniem czarnoksiężników. Cóż za paradoks, pracować w miejscu, które po pierwszym nalocie aurorów byłoby na liście najbardziej podejrzanych!
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]06.03.16 15:01
I wszystko w tym sklepie już było na swoim miejscu. Zakupiony przedmiot - w dłoni zainteresowanego. Pieniądze - w skrytce. Można pożegnać kulturalnie klienta... znaczy się, chyba nie teraz. Lordowi Fawley'owi chciało się komentować wydarzenia sprzed kilku dni, które i rudzielcowi nie odpowiadały. Skinął głową zgadzając się, co do idiotycznego dekretu. Ten dekret jest jakiś chory. Dla niepełno umysłowych ludzi chyba. Brak czarowania na Pokątnej? Idiotyzm. Szybciej by zrozumiał na Nokturnie, aby spróbować tu zmniejszyć zło. Barry nie miał pojęcia, co w planach ma pani minister, lecz na pewno nie wróży to niczego dobrego.
- A słyszał lord o tych bezpodstawnych aresztowaniach? Nagle zgarnęli nie wiadomo ile czarodziei, a potem się tłumaczą, że niby pomylili się. Według mnie, Ministerstwo wraz z panią Minister, bo to podobno wszystko od niej idzie, zamiast pomóc, chce pogorszyć stan rzeczy. Niestety nawet aurorzy nie mogą przeciwstawić się jej idiotycznym pomysłom pod pretekstem utraty pracy. Nie zdziwię się, jak niedługo postawią jakąś bramę między Nokturnem a Pokątną, a wszystkich z tej okolicy sprawdzą.- wyraził swoje zdanie. Co prawda, Barry wolałby nie być ani przesłuchiwany przez policjantów/służb multipacyjnych/aurorów, czy ktokolwiek to będzie robić. Szczególnie, że ma trochę na sumieniu i wolałby, aby to się nie wydało. Jeśli chcą, niech oddzielają te dwa skrajnie różniące punkty. Nokturn sam w sobie potrafi się utrzymać, a zainteresowani kupnem czegoś tutaj zawsze będą mogli skorzystać z sieci fiuu.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu - Page 2 Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771

Strona 2 z 12 Previous  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Next

Wnętrze sklepu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach