Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze księgarni
AutorWiadomość
Wnętrze księgarni [odnośnik]26.03.15 20:16
First topic message reminder :

Wnętrze księgarni

★★
Księgarnia Esy i Floresy to miejsce, w którym miłośnik literatury poczuje się jak w prawdziwym raju. W głównej sali Esów mieszczą się część z ladami sprzedażowymi uwalanymi wiecznie książkami oraz wyspy z księgami wystawionymi w promocji. To tutaj odbywają się również recytacje literackie oraz spotkania ze sławnymi pisarzami świata magicznego. Oprócz podręczników szkolnych i specjalistycznych ksiąg (od eliksirów i magii obronnej, po poradniki radzące, jak wypędzić gnomy z ogrodu lub umówić się na randkę z wilą - według autora, wystarczy pięć prostych kroków), znajdują się tam regały zastawione awanturniczymi powieściami przygodowymi, a nawet komiksami. W Esach i Floresach panuje cisza i porządek, a poszukiwane książki znajdziesz nawet bez pomocy usłużnego sprzedawcy. W dziale uroków są wyłącznie tomy z zaklęciami "na wrogów", pod hasłem "historia" odnajdziesz jedynie woluminy traktujące o wiekach minionych. Dla osoby mugolskiego pochodzenia dziwne może wydawać się wypełnianie półek książkami bez słów, tomikami wielkości znaczków pocztowych, czy uzbrojonymi w olbrzymie zębiska, lecz taka jest czarodziejska literatura - ma trafić w gusta nawet najbardziej wymagającego konesera.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze księgarni - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]29.01.16 16:28
Chociaż starałam się zachować spokój, gdy z ciepłym uśmiechem rozciągającym starannie wyszminkowane usta wyciągałam z rąk dziecka nieprzyzwoitą książkę, moje wnętrzności nieprzyjemnie się ścisnęły i zatańczyły niespokojne tango, gdy przez głowę przemknęła mi myśl, że Charlie niebawem zacznie zasypywać mnie stosem pytań o wiele trudniejszych niż te o smoki i o wiele bardziej kłopotliwych. Nie byłam na to gotowa, pewnie nigdy nie będę, wszak na podobne tematy powinien z nim rozmawiać ojciec, jak na męskie sprawy przystało. Z tą też myślą próbowałam odciągnąć jego uwagę od widowiskowych fotografii, nakierowując ją ponownie na powód naszej dzisiejszej wizyty i starając się nie zważać na smutną minę, która wkradła się na dziecięcą twarzyczkę. Czy naprawdę parę chwil wpatrywania się w wydrukowane na papierze wile wystarczy, by zatruły nawet tak młody i czysty umysł?
Nagle wypowiedziane pod moim adresem słowa w połączeniu z niespodziewanym objawieniem się tuż przede mną rosłej sylwetki, której wcześniej nie zauważyłam skrytej za regałem, sprawiły, że momentalnie stanęłam w miejscu i dzielnie stłamsiłam chęć odruchowego wzdrygnięcia się. Można by rzec, że odzwyczaiłam się od interakcji z obcymi ludźmi, nie wspominając już tych pojawiających się dosłownie znikąd tuż przed moim nosem.
- W rzeczy samej, byłabym niezwykle wdzięczna za pomoc, sir - odpowiedziałam, szybko odzyskując rezon i ściskając pokrzepiająco dłoń Charliego, który najwyraźniej podzielał moje zdanie co do wyskakiwania zza regału tajemniczego jegomościa. Uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny, pozwalając swojemu pierworodnemu przedstawić powód naszej dzisiejszej wizyty w księgarni. - Mój syn jest niesamowicie zafascynowany smokami, byłabym wdzięczna za pomoc w doborze odpowiedniej lektury, na razie o raczej początkowym poziomie wiedzy tajemniej - dopowiedziałam, uściślając nieco wypowiedź Setha, po czym wyciągnęłam spod swojego łokcia książkę, którą jeszcze przed paroma minutami chłopiec wertował bez opamiętania. - Za to dzieło podziękuję, nie wiem jednak, na której półce znajdują się podobne... tomy, nie chciałabym wprowadzać nieporządku i odkładać je na niewłaściwe miejsce - z którego będzie doskonale widoczne dla innych młodocianych czytelników chciałoby się dodać, jednak ostatnie słowa dyplomatycznie zachowałam dla siebie, gdy wręczyłam książkę oferującemu swoją radę mężczyźnie. - Nie sądziłam, że w swoim asortymencie Esy i Floresy posiadają również wydania z tak podkoloryzowaną szatą graficzną - pozwoliłam sobie jeszcze na skomentowanie przekazywanego przedmiotu i jego zawartości mijającej się z rzeczywistością, lecz najwyraźniej niemniej skutecznie mamiącą, po czym porwałam się na kolejny krótki uśmiech.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]29.01.16 17:36
W rzeczy samej stojąca przed nim kobieta miała wyjątkową rację - asortyment księgarni obejmował dzieła na tyle zaskakujące, że nierzadko wprawiały w zdumienie samego Colina, który co ciekawsze egzemplarze chomikował w swojej własnej bibliotece lub, jeśli dostrzegł w nich magiczną moc, w swojej pracowni, gdzie rozkładał je na czynniki pierwsze. Niemniej "Mój pierwszy raz z wilami" do takowych dzieł nie należał i chociaż księgarz nie wątpił, że malec za kilka lat wróci po tę książkę, chwilowo powinna ona pozostać poza jego zasięgiem.
- W istocie, nie jest to odpowiednia lektura, ale mamy jeszcze bardziej nieodpowiednie - zauważył uprzejmie, odbierając tom z kobiecych rąk i od niechcenia otwierając na jednej z losowych stron. Uśmiechnął się pod wąsem, swoim małym niezakręconym kosmykiem (acz starannie pielęgnowanym) na samo wspomnienie, gdy z wypiekami na twarzy polował na podobne dzieła w minionym czasie i zatrzasnął książkę z hukiem, odsyłając ją jednym sprawnym zaklęciem na zaplecze. - Żyjące w górach i zjadające trolle? - zapytał nieco zdezorientowany, znów patrząc na chłopca i próbując sobie przypomnieć, co o smokach mówił Ben w tych nielicznych chwilach, gdy decydowali się na w miarę trzeźwą rozmowę. Mógłby przysiąc, że wielkolud nigdy nie wspomniał o żadnych jaszczurkach pożerających trolle, nie mówiąc już o takich, które mieszkały w górach. - Jest pan bardzo wymagającym klientem - zwrócił się do niego poważnym tonem, mijając dwie kolejne alejki i kierując się do właściwej, gdzie dwa wielkie regały sięgające aż po sufit zapełnione były literaturą dotyczącą wyłącznie smoków. Jak na skryte i niebezpieczne stworzenia były zbadane dość dokładnie... zapewne kosztem kilku osmalonych włosów, pożartych kończyn i mniej szczęśliwych wypadków.
Przesunął palcami po grzbietach książek, po kolorowych okładkach, które mamiły mnogością barw, ale skrywały informacje zdecydowanie zbyt zaawansowane i napisane naukowym bełkotem, których - ten na oko cztero, może pięcioletni dzieciak - z pewnością by nie zrozumiał. Colin nie był nawet pewien, czy mają tu w jakieś książki o smokach przeznaczone dla dzieci; prędzej poleciłby coś z działu dziecięcego, jakieś legendy i opowiadania, gdyby tylko znał jakiś sensowny tytuł. A jak na złość nic nie przychodziło mu teraz do głowy. - Jak sama pani widzi, smoki to dość obszerny temat, zatem może na początek zaproponuję jakieś magiczne baśnie? - Rozglądał się rozpaczliwie po półkach, próbując znaleźć okładkę, której tytuł chociaż w przybliżeniu pasowałby do wymagań zadziwiających klientów. - Smoki i dziewice, mugolskie podania? - zaproponował w końcu nieśmiało, biorąc pierwszy z brzegu tom i przeglądając go pobieżnie. Nie było żadnych zdjęć, żadnych ruszających się półnagich wili i już samo to czyniło w oczach Colina książkę zdatną do zaproponowania jej małemu klientowi.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]29.01.16 18:47
Odetchnąłem w myślach, ze jednak ten facet nie umie czytać w myślach. Z pewnością by już mnie nie polubił i dałby jakieś książki o koniach, które bym spalił potem w kominku. Ale na szczęście tak się nie stało i z niecierpliwością spoglądałem na księgarza. Może da to tych smoków tamtą książkę, którą wcześniej miałem w swoich zgrabnych rączkach. Z pewnością nie raz bym potajemnie w nocy przejrzał obrazki, a potem bym zapytał się kogoś, o co chodzi w tej książce. Tak by było, powiadam ja, Charles Naifeh, dziedzic smokolandii. Tak, to jest cudowna myśl!
Dałem mamie trochę czasu na jej wypowiedź, choć raz się skrzywiłem, gdy powiedziała o jakichś ograniczeniach. Jakie ograniczenia mamo! Ja to wszystko zrozumiem bardzo dobrze! Niech da mi te wszystkie książki i będzie fajnie! - Tak mi niania opowiada, ale nie wiem, czy to prawda. Nie wygląda na takową, która by się spotkała ze smokami. Szybciej to taki smok by ją zjadł a trolle słyszałem, że są gumiaste i ciężkostrawne. Tak więc chyba wolę czegoś innego z innych książek się podowiadywać. Są prawdziwsze od opowieści niani.- powiedziałem szczerze w stronę księgarza nie zwracając uwagi na to, że mówię zbyt wiele. Mówiłem, co myślałem, więc nie kłamałem. Uważałem, że ten Pan zasługiwał na jakieś słowa wyjaśnienia, więc powiedziałem, co wiedziałem. Uśmiechnąłem się szeroko w stronę Pana z niewielkim wąsem i obserwowałem, jak szuka jakiejś książki dla mnie. Chciałem już powiedzieć, żeby wszystkie, albo większość wziął z tych półek, co sobie potem poczytam. Ale ten ochocze zawołąnie przerwało mi jego słowo, które dudniło mi w głowie. Dziewice
- Proszę Pana, a co to są dziewice? To jakieś małe ptaszki, skośnonogie smoczki?- zapytałem chcąc dowiedzieć się znaczenia tego słowa. Oczywiście myślałem, ze skoro te słowo jest ze smokami, to jest z nim związane, jak cholera. Spojrzałem to na mamę, to na księgarza zaciekawiony akurat tym słowem.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]29.01.16 20:16
- Och w to akurat nie wątpię - zaśmiałam się pogodnie, zupełnie się już nie dziwiąc temu, że jeśli znalazła się tu jedna książka takiego rodzaju, w ślad za nią podążyli kolejni przedstawiciele gatunku. Nie bez rozbawienia patrzyłam, jak mężczyzna przerzuca parę stron przed ponownym umiejscowieniem tomu na odpowiednim dla niego regale. - Kochanie, Eilis zna smoki tylko z opowieści i bajek. Nie jestem pewna czy trolle są stałym punktem menu, ale niedługo będziesz mógł się o wszystko zapytać wujka Tristana - powiedziałam Charliemu, który raz po raz wyrzucał z siebie całe potoki słów, będących zapewne ciężkimi do przyswojenia dla kogoś nieobytego z najmłodszym członkiem familii Naifeh, po czym podniosłam oczy na sprzedawcę i posłałam mu spojrzenie mówiące "zapomnijmy o górach i trollach".
Podążyliśmy za mężczyzną w kierunku kolejnych półek wypełnionych przeróżnymi książkami, od których bił charakterystyczny zapach, by czekać na werdykt w sprawie nowego nabytku, który tego dnia miał z nami wrócić do Kent. Moje źrenice rozszerzyły się lekko ze zdziwienia, gdy dowiedziałam się jak wiele przestrzeni zajmują wydania poświęcone smokom, a wielobarwność znajdujących się na regałach okładek sugerowała, że są to różne tomy, a nie całe rzędy ksiąg o jednej i tej samej treści, sprzedawane w ilościach hurtowych niczym szkolne podręczniki.
- Baśnie brzmią dobrze - przytaknęłam, gotowa tak naprawdę zgodzić się na każdą sugestię odnośnie wyboru, skoro obracaliśmy się w tematyce zupełnie dla mnie obcej, a towarzyszący nam jegomość znał się na rzeczy. Lub przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Chwilę później jednak zacisnęłam usta w wąską linię, słysząc zaproponowany tytuł i chociaż przez parę sekund łudziłam się, że słowo-klucz nie zostanie podłapane przez Charliego, zadane przez niego pytanie niezwłocznie wybiło mi z głowy to pobożne życzenie. - To niemalże archaiczne słowo, używa się je w baśniach jako bardziej wyrafinowane określenie na młode, naiwne panny, które zazwyczaj w podobnych opowieściach kończą jako obiad dla smoka. Na co dzień tak się nie mówi - wyjaśniłam pospiesznie, mając nadzieję, że wypowiedzenie z emfazą ostatniego zdania sprawi, że malec zakoduje sobie to, że ledwo co zasłyszane słowo jest przestarzałe i nieużywane i w związku z tym sam również będzie go unikać. - Nie jestem tylko pewna czy mugolskie podania są właśnie tym, czego szukamy, wszak w niemagicznym świecie smoki istnieją tylko jako fantastyczne stworzenia - wyraziłam wątpliwości, uznając, że jako matka małego czarodzieja mam prawo podważyć pedagogikę kładzenia do głowy mugolskich wymysłów, zamiast dotknąć kwintesencji mojego protestu, jakim były nieszczęsne dziewice figurujące już w tytule. - Może skupilibyśmy się raczej na atlasie? - zaproponowałam szybko, chcąc uciąć niewygodny temat. Kto by pomyślał, że kupowanie książki może być takie trudne.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]30.01.16 18:03
Był pełen podziwu dla kobiety, że tak zręcznie uniknęła dość wątpliwego tematu, w który Colin nieświadomie ją wpakował. Niestety zauważył swój błąd zbyt późno, by móc go jakoś zatuszować, a jego twarz momentalnie zmieniła barwę na śnieżnobiałą, gdy chłopiec zwrócił się wprost do niego z tym niezręcznym, dość zaskakującym pytaniem. Ugh, będzie musiał zapamiętać na przyszłość, by w towarzystwie dzieci nie używać nieznanych im słów, a na pewno już nie takich, które nawet dorosłych wprawiają niekiedy w zawstydzenie. Na szczęście matka chłopca - tak wywnioskował po tej niani, o której wspomniał maluch - wyręczyła go od prób wyjaśnienia mu etymologii pechowego słowa. I Colin był pewien, że zrobiła to w sposób milion razy lepszy od tego, w jaki on rozpocząłby żmudne tłumaczenia, z pewnością wplątując się jeszcze bardziej w bagno, w które beztrosko, ale i całkowicie nieświadomie wepchnął Harriett.
- Och, niektóre z ich opowieści są szalenie zabawne, istna karuzela śmiechu. To, jak wyobrażają sobie smoki, te ich głupie anegdotki... Ale faktycznie dla młodych dżentelmenów to nie będzie dobra lektura, jednak mugolskie podania są dość prostackie - przyznał, próbując udobruchać malca nazwaniem go mężczyzną i mrugnął nawet do niego okiem, odkładając książkę na miejsce. Przy okazji spojrzał jeszcze raz na najbliższe półki, wyszukując kolejne tytuły, które mogłyby zainteresować małego odkrywcę; gdybyż miał tu w pobliżu Benjamina, z pewnością nie musiałby szukać za długo, bo Wright wyczułby książkę o smokach już na kilometr. Co prawda w głowie Colina pojawiła się dość przerażająca myśl, że Benjamin raczej nie należy do miłośników literatury i książkę - jakąkolwiek - mógł mieć w ręku ostatni raz gdzieś w okolicach siódmej klasy Hogwartu... ale postanowił czym prędzej tę paskudną myśl odgonić i zastąpić ją czymś o wiele przyjemniejszym. - Skąd właściwie to zainteresowanie smokami? - rzucił przez ramię, przywołując jednocześnie różdżką drabinę, by wspiąć się nieco wyżej i przejrzeć kolejne półki, leżące jeszcze poza zasięgiem jego wzroku. - To znaczy... moi młodzi klienci szukają raczej czegoś mniej... morderczego - dodał z lekkim wahaniem, jakby nagle chłopiec miał się na niego rzucić, wyrwać mu trzewia i pomalować sobie twarz we wzory znaczone jego własną krwią. Wizja była tak gwałtowna, że Colin niebezpiecznie zachwiał się na drabinie, gdy sięgał po kilka kolejnych książek, atlasów - zgodnie z sugestią matki chłopca - i balansował na jednym ze szczebli.

rzucę se kostką, będzie fajnie Wnętrze księgarni - Page 10 2892830877
1-50 spadł
51-100 nie spadł
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]30.01.16 18:03
The member 'Colin Fawley' has done the following action : rzut kością

'k100' : 67
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze księgarni - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]30.01.16 18:39
Zdziwiła mnie nieco reakcja mamy jak i księgarza na te słowo. To źle, że się pytam? Te słowo jest dla mnie dziwnie i niezrozumiałe, to przecież jest zrozumiałe. Nie czytam książek mamy, bo wystarczy jak spojrzę na pierwszą stronę z tekstem, a dostaję oczopląsów. Dlatego wole książki rysunkowe. Nie dostaje się po nich bólu głowy, chociaż dla smoków mogę się poświęcić. Nawet o tych dziewicach bym przeczytał, ale mama chyba nie do końca pojmuje moje rozumowanie. Mówi, że tego się zbyt często nie używa, a ja to rozumiem, że należy to zmienić. Rozumienie na opak. Dobrze, nie będę tego mówić przy gościach, czy w tłumie, ale skoro dziewice to niewiasty, to potem będę musiał się mamy spytać, czy jest dziewicą. Chciałbym to wiedzieć, bo jak potem podrosnę i będę mieć skrzydła, to nie chciałbym zjeść mamy. Też się i niani spytam, czy jest dziewicą. Te pytanie padnie zaraz po powrocie do domu. Już ja zapamiętam, aby je zadać. Wystarczy, ze spojrzę na to, co mi dziś mama kupi.
O ile coś kupi, bo gdy usłyszał słowa wąsacza, spojrzałem na niego, jakbym chciał go w tej chwili ... zjeść. Mniej morderczego.... A co bardziej zabija od koni i zaklęć? Niech no mi wyjaśni, pacan jeden.
- Jakby Pan wiedział wszystko o smokach, to wiedziałby pan, że groźniejszymi stworzeniami są ludzie, niż smoki. One są kochane, te ich skrzydła są ogromne i cudowne, a ten ogień z ich paszcz... Podobno pochodzę od takich smoków, więc chciałbym się do nich upodobnić. Teraz mama zabiera mnie do wujka Tristiana i ma mi pokazać smoki. Rozumie pan, co to znaczy ujrzeć smoki? Pewnie nie, bo Pan widział tylko na okładce i nie wychodzi z tego sklepu. Niech pan kiedyś wybierze się do rezerwatu.- zacząłem mówić, a gdy kończyłem, to radośnie aż kręciłem głową, by spróbować chociaż okładkę ujrzeć. Cicho zaśmiałem się pod nosem, gdy prawie przewalił się, lecz zaraz stłumiłem śmiech i tylko uśmiech pozostał na mojej twarzy. To nie ja się śmiałem, to moje ego. To ten smok we mnie śmiał się z Pana. Spojrzałem na księgarza z niewinną minką czekając na dalsze jego słowa. Naprawdę on nie rozumie mojej fascynacji smokami? Niech je wpierw zobaczy. Ja wręcz marzę o tym, aby ujrzeć, a co dopiero dosiąść takiego smoka i polecieć na nim z mamą.  Smoki są kochane i są lepsze od ludzi. Nie muszą mieć przynajmniej różdżek, aby się obronić. Wystarczy im ogień z wnętrza i potężne skrzydła, aby spalić wroga i uciec im. Może dlatego tata umarł, bo nie miał skrzydeł. Może.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]30.01.16 20:53
Zdawało się, że kryzys został zażegnany, a Charlie grzecznie przyjął do wiadomości moje nieco pokrętne nauki o niestosowaniu niewygodnego słowa, jednak coś mi mówiło, że temat wypłynie ponownie w najmniej pożądanych okolicznościach, udowadniając po raz kolejny, że moje złote dziecko lubi wszystko pojmować na opak, a ja wciąż nie potrafię dotrzeć do niego tak dobrze, jakbym sobie tego życzyła, by uniknąć niezręcznych sytuacji w towarzystwie, właśnie takich jak teraz. Uśmiechnęłam się przepraszająco, zauważywszy jak niezdrowy kolor przybrała twarz mężczyzny, gdy w przestrzeni pomiędzy nami zawisło pytanie mojego syna.
- W takim razie kiedyś z pewnością wrócimy po podobną lekturę w celach rozrywkowych, tym razem jednak cel naszych poszukiwań jest bardziej utylitarny, sir - sama chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego jak kłopotliwe musiało być znalezienie odpowiedniej książki, zawierającą zarówno treści naukowe, ale nie przesadnie naukowe, jak i obrazki, a ponadto będącą przystosowaną dla wyjątkowo młodego czytelnika. Czy zyskaliśmy już tytuł najbardziej kłopotliwych klientów Esów i Floresów tego miesiąca? - Zdaje się, że to wpływ moich przyjaciół-smokologów, a początkowe zainteresowanie przerodziło się w idée fixe - odpowiedziałam nie do końca pewna genezy tej pasji, skoro ani ja, ani Zaim, ani nawet nikt z naszej najbliższej rodziny nie wiązał swojego życia z tymi właśnie stworzeniami. Opowieści Inary i Tristana musiały w tym wypadku odegrać kluczową rolę.
- Och, proszę na siebie uważać! - wykrzyknęłam z przejęciem, gdy sprzedawca stracił równowagę i niemalże runął w dół drabinki. Wykonałam bliżej nieokreślony gest, bardziej odruchowy niż przemyślany, wyglądający tak, jakbym dobywała różdżki i szykowała się do szybkiego rzucenia zaklęcia łagodzącego upadek, zamiast, jak normalny człowiek, odskoczyć na bok i usunąć się z trajektorii lotu spadającego księgarza, by tym samym ratować się przed potencjalnym połamaniem kończyn. Odetchnęłam z ulgą, gdy do upadku jednak nie doszło, po czym zwróciłam się do syna, zaalarmowana zarówno jego chichotem, jak i wypowiedzią.
- Charlie, interesujesz się smokami i chcesz wiedzieć wszystko na ich temat i to dobrze, ale ludzie mają czasem inne zainteresowania, które niekoniecznie muszą dotyczyć smoków i to też jest dobrze. Niegrzecznie jest jednak mówić tak, jakby twoja pasja przewyższała pozostałe, kiedy właśnie ta różnorodność i wielobarwność w kontaktach z innymi są tak piękne - upomniałam syna w jednej ze swoich mówek moralizatorskich z cyklu "zawsze odnoś się do ludzi z szacunkiem", nie odnosząc się do wspomnianym przez chłopca pochodzeniu od smoków. Odzieranie go z podobnych wyobrażeń, chociażby nie wiadomo jak nierzeczywistych i ściąganie na ziemię wydawało się być na razie zbyt brutalne i nie miałam serca zaprzeczać. Niech wierzy, niech marzy, niech śni. Niech cieszy się dzieciństwem, które zawsze uciekało zbyt szybko.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]31.01.16 14:28
Zyskiwał właśnie kolejny dowód na to, że posiadanie potomka wiązało się z wieloma komplikacjami, na czele których stała bezczelność prezentowana przez tychże. Nie mówiąc już o komplikacjach typu "a dlaczego, a co to", wstydu, jaki przynosiło nieodpowiednie zachowanie dziecka wśród ludzi czy nawet konieczności wychowywania małych gówniarzy. Colin oddałby połowę swojego majątku za możliwość kupienia sobie gotowego dziedzica, odchowanego, ułożonego i dobrze wychowanego, który nie pyskowałby nieznajomym i nie oskarżał ich o to, że nie znają się na smokach. Z przyjemnością odburknąłby małemu gnomowi, że smoki to on zna doskonale, ale nie tego typu, o jakich gówniarz myślał. Taka odzywka jednakże zakończyłaby się z pewnością świętym oburzeniem kobiety i wymaszerowaniem ze sklepu, a to Colin nie mógł sobie pozwolić, jako że samo patrzenie na nią - co przyznawał z lekkim zaskoczeniem i niepokojem - było przyjemnością samą w sobie. Tak wielką, że w umyśle Colina rodziło się nieprzyjemne podejrzenie co do pochodzenia wyżej wymienionej niewiasty. Nie wypadło jednak pytać jej wprost; gdyby się okazało, że jednak jest całkowicie normalną kobietą bez ani mililitra krwi wili, jego pytanie mogłoby zostać potraktowane jak szczenięcy podryw.
- Więc może wujek Tristan poleci ci jakąś ciekawą lekturę - zaintonował śpiewającym tonem, uśmiechając się słodko, chociaż w głębi duszy chciał zamordować gówniarza i ostrożnie zszedł z drabiny. Tachał ze sobą dwa wielkie atlasy, postępując zgodnie z sugestią swojej klientki i otrzepał rękaw marynarki, który nieco przybrudził się kurzem; znać było, że ani ten dział, ani najwyższe półki nie były zbyt często odwiedzane przez klientów i pracowników Esów. Wcisnął opasłe tomy w ręce małego, mając szczerą nadzieję, że ten załamie się pod ich ciężarem albo przynajmniej na moment zamknie, zajęty przeglądaniem swoich nowych łupów. Kolorowe obrazki i ruszające się fotografie powinny zająć go wystarczająco. - Wie pani - zwrócił się znów do klientki, przypatrując się jej z nieco większym zainteresowaniem niż do tej pory, chociaż w tyle głowy wciąż kołatały mu się tytuły różny ksiąg o smokach, które jeszcze mógłby polecić - niektórzy chłopcy już od małego potrzebują silnej ręki. Wzorca, który pokazałby im, jak należy się zachować. Co prawda ten berbeć - położył rękę na głowie dzieciaka i przeczesał mu włosy - ma jeszcze przed sobą całe dzieciństwo i na pewno nie brakuje mu niczego w procesie wychowawczym, ale miałem tu już kilka małych diabłów. Po wizycie jednego musiałem zamknąć na kilka godzin księgarnię - westchnął z irytacją na samo wspomnienie małego gnojka, który postanowił sobie urządzić po Esach rajd na miotle, chyba pierwszej, jaką w ogóle otrzymał, a jego równie idiotyczni rodzice nie zadali sobie nawet trudu, by zareagować na wybryk syna.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]31.01.16 14:59
Ja chciałem tylko wyrazić swoje zdanie co do tego, jak on mówi o smokach. Czy raczej zakwestionować jego tok myślenia, bo dlaczego według niego nie powinienem myśleć o smokach? Bo co, bo zioną ogniem? To dobrze, że zioną. Ludzie zioną słowami, więc smoki zioną ogniem. Jakaś wymiana kulturowa musi być, cokolwiek to znaczy. Już chciałem wyrazić swoje zdanie co do jej słów, gdy usłyszałem słowa księgarza.
- Niestety wujek Tristian ma ubogą bibliotekę. Rozporządza tylko smokami.- powiedziałem dosłownie, co myślałem o wujku Tristiane. Bo skoro zostałem z mamą zaproszony do rezerwatu, to on musi dysponować różnymi smokami. Przy nich książki są niczym drewno do spalenia, aby było cieplej w nocy. Może dlatego wujek Tristian nie miał biblioteki i zamiast do niej, chciał mi pokazać swoje smoki. Może pożyczy mi jednego, albo co lepsze, podaruje mi w prezencie na urodziny w przyszłym roku? Może w końcu spełni się moje marzenie i dostanę upragnionego smoka na urodziny. Nie żadną zabawkę, latającą figurkę czy opowieść, prawdziwego, żywego SMOKA.
Nieco się zdziwiłem reakcją mamy na to, gdy księgarz prawie wywinął orła. Chociaż nie, bo ja też się nie odsunąłem, ale dlaczego mama wyciągnęła różdżkę? Przecież księgarze latają na książkach! Gdyby miał zamiar spaść, to pewnie jakaś książka by przyleciała i zgarnęła jego z toru spadania. No ale nic nie powiedziałem, tylko zapamiętałem ten dziwny ruch mamy.
Uśmiechnąłem się ponownie w stronę pana z wąsem i wyciągnąłem swe drobne rączki, aby podał mi te atlasy. Jestem smokiem. Ja dam radę. Powtórzyłem sobie w myślach i przejąłem ciężar atlasów, które prawie mnie przygniotły do podłogi. - Jakie to cięęęęęężkie.- powiedziałem próbując stanąć prosto, lecz poleciałem ostatecznie do tyłu. I tak wpadłem na kolanka mamy. Te dwa atlasy co prawda upadły na podłogę, ale ja zaraz pozbierałem się i podniosłem jeden z tych atlasów. Zakładałem oczywiście, że mama weźmie drugi, bo ja jednak nie mam tyle sił, aby dźwigać oba atlasy. Zaraz jednak, gdy stanąłem na nogi, otworzyłem atlas i zacząłem przeglądać powoli, lecz i dokładnie każdy obrazek. Nie muszę dodawać, że moje oczy zamieniły się w istne, złote dwa galeony. Tak średnio docierało do mnie temat rozmowy pomiędzy mama a tym facetem, lecz gdy poczułem cudzą rękę na moich cudnych lokach, spojrzałem to na bruneta, to na mamę nie wiedząc, o co im chodzi. Zaraz jednak nie słysząc nigdzie mojego imienia, wróciłem do studiowania tajemnic smoków.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]01.02.16 16:16
W żadnej z moich wizji odnośnie przyszłego życia nie mieściły się problemy wychowawcze, ale nie mieściło się w nich również gwałtowne zawieszenie kariery na rzecz zostania kurą domową, ani konieczność opłakiwania coraz to kolejnych bliskich mi osób, ani niespodziewane przyjęcie roli samotnej matki i młodej wdowy. Jeśli sięgnąć dalej, w każdej z moich niegdysiejszych wizji byłam troskliwym ogniwem szczęśliwej rodziny, o której marzyłam odkąd tylko pamiętam, a której głową od zawsze miał być kto inny niż człowiek pochowany przeze mnie zaledwie przed paroma tygodniami. Powinnam była już wiedzieć, że naiwnością jest wierzyć w pomyślność losu. A więc wylądowałam w londyńskiej księgarni, gdzie ściągałam na głowę sprzedawcy same problemy, wyrażając swoje wydumane marzenia czytelnicze, zmuszając go do przeczesywania ogromnych regałów w poszukiwaniu Świętego Graala wśród istniejących na rynku wydawniczym książek i jednocześnie wystawiając na próbę jego cierpliwość, gdy Charlie raz po raz raczył go swoimi średnio wyważonymi słowami i bezustannie narażał go na narastający dyskomfort psychiczny. Maskowałam wszystko możliwie jak najcieplejszym uśmiechem, łudząc się w duchu, że nasza wizyta w księgarni nie zostanie źle zapamiętana i jednocześnie plując sobie w brodę, że niedość dobrze zadbałam o to, by towarzyszący mi synek nie stawał się źródłem niezręczności, którym sama pobłażałam na porządku dziennym. Jakżebym mogła kiedykolwiek na poważnie skarcić tego słodkiego chłopca, który był moim oczkiem w głowie? 
- Wujek Tristan ma wyjątkowo obszerne zbiory książek w swojej rodzinnej posiadłości, Charlie, te jednak dotyczą tematyki, która cię nie interesuje - skorygowałam przekonanie syna, uśmiechając się pod nosem na samo wyobrażenie tego, jak Tristan, najgorliwszy mi znany miłośnik poezji i sztuk wyzwolonych, zareagowałby na wieść o tym, że jego biblioteka jest uboga. - Dziękuję bardzo za pomoc przy wyborze - zwróciłam się do księgarza, który wręczał szkrabowi opasłe tomy i w całym swoim wyrażaniu wdzięczności nie pomyślałam nawet o tym, że atlasy mogą okazać się być za ciężkie. Charlie zachwiał się w niekontrolowany sposób i zatoczył do tyłu, a ja złapałam go pod pachy i ustawiłam do pionu, gdy wpadł na moje nogi, całe szczęście mnie nie przewracając. Zaśmiałam się, może z odrobiną nerwowej nuty przebrzmiewającej w moim głosie, po czym schyliłam się, by sięgnąć po drugi tom i wyprostować się ponownie, przysłuchując się słowom mężczyzny z nikłym uśmiechem błąkającym się na ustach, uśmiechem bardziej uprzejmym, niż szczerym.
- Obawiam się, że żaden ze mnie wzorzec, w naszym domu to zawsze mój mąż był silnym autorytetem - odpowiedziałam nieco ciszej, zerkając jeszcze przelotnie na Charliego, który jednak wydawał się być pogrążony w nowej lekturze i nie zwracał uwagi ani na nas, ani na delikatny temat, którego właśnie dotykaliśmy. Uśmiechnęłam się krótko do dziecka, które na krótką chwilę uniosło głowę, gdy brunet w niemalże protekcjonalnym geście przeczesał jego loki. - Dzieci zdecydowanie potrafią dać w kość. Jeśli jest to wina bezkrytycznych rodziców, mogę śmiało stwierdzić, że należę do tej grupy - oświadczyłam, siląc się na lekki ton i pozorną wesołość. Rajd na miotełce po księgarni i sianie chaosu przy wdzięcznym akompaniamencie dziecięcego chichotu? Brzmi dokładnie jak Seth sprzed ery zafascynowania smokami. Z tą tylko różnicą, że po wszystkim przepraszałabym solennie za jego wybryki i samodzielnie uprzątnęła cały rozgardiasz, biorąc na siebie całą winę i, oczywiście, ani myśląc wystosować surową karę względem dziecka.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]02.02.16 17:10
Co mnie obchodził jakiś wujek Tristan - poza faktem, że sam znałem jednego jegomościa o tym imieniu, a że nie było ono dość popularne, zachodziło prawdopodobieństwo, że chodzi o tego samego człowieka - miałem ochotę odburknąć małemu, byleby tylko na chwilę się przymknął i pozwolił mi w spokoju wpatrywać się w twarz swojej matki. Która, de facto, sprawiała całkiem przyjemne wrażenie, szczególnie gdy utkwiłem w niej wzrok na nieco dłuższą chwilę; może nawet ciut za długą niż wypadało, ale miałem przeczucie, że akurat do tego typu spojrzeń jest przyzwyczajona. Obserwowałem więc bez najmniejszego skrępowania każdą najdrobniejszą zmianę w mimice jej twarzy; delikatny uśmiech rozczulenia, gdy patrzyła na syna; równie delikatne zatroskanie widoczne w jej oczach, gdy sięgała po atlas; rozbawienie pomieszane ze smutkiem; cała mieszanka uczuć, którą można było odkryć przez kilkanaście sekund, w czasie których nie spuszczałem z niej oka. Dzieciak przestał mnie interesować w chwili, gdy zajął się książkami - i przynajmniej tutaj miał u mnie plusa za to swoje zamiłowanie do książek.
- Więc na pewno w przyszłości mąż zadba również o to, by syn nie wyrósł na rozkapryszonego lesera - zapewniłem ją uprzejmym tonem, starając się znaleźć w tej sytuacji jakąś kulturalną odpowiedź, chociaż szczerze mówiąc przyszłość tego małego smokologa niespecjalnie mnie interesowała. Na moje, to mógłby zostać pożarty przez jednego z tych swoich smoków. - Poza tym przed nim jeszcze Hogwart, jego charakter pewnie się trzy razy zmieni, zanim dorośnie i będzie hodował smoki. Albo pracował jako księgarz, co również jest bardzo przyjemnym zajęciem, szanowna pani - skłoniłem lekko głowę, uśmiechając się przy tym szarmancko, jakbym właśnie przedstawiał się nadobnej szlachciance na Sabacie, a nie nieznajomej kobiecie o nieznajomym statusie krwi. O to jednak nie wypadało pytać tak bezpośrednio, bo chociaż miałem pewność, że do szlachty nie należy - tę znałem aż za dobrze, wkuwając po nocach genealogie poszczególnych rodów - nie mogłem od razu zakładać, że mam do czynienia z czarownicą byle jakiej mugolskiej krwi. Zresztą z tych ostatnich również był pożytek, o ile można tak nazwać ich pracę w księgarni; zakurzone tomy na najwyższych półkach i nierówno poukładane książki na zapleczu świadczyły raczej o czymś zgoła odmiennym.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]03.02.16 12:02
Nie skomentowałem słów mamy, które miały za zadanie poprawić moje myślenie u wujku Tristianie i jego zbiorach w bibliotece. Przecież to jest oczywiste, że to, co mnie nie interesuje, nadaje się do klasyfikacji "nie istnieje". Więc chyba wszystko jest oczywiste, przynajmniej dla mnie, dlaczego wujek Tristian ma ubogą bibliotekę. Jak będzie mieć więcej książek o smokach, to oczywiście zmienię zdanie i będę wręcz do niego biegać, by wziąć jedną z książek i zamknąć się w klatce z jakimś małym smoczątkiem, aby razem z nim studiować sekrety magiczno-ognistych stworzeń. Taki miałem plan, ale czy się uda, tego nie wiem. Mama niechętnie pozwala mi samemu biegać po okolicy, bo zawsze twierdzi, ze to jest zbyt niebezpieczne. A tam niebezpieczne. Ważne, że jest zabawa i radość z tym. Chyba będę musiał to mamie udowodnić.
Mama pomogła mi stanąć do pionu, ja na chwilę spojrzałem w atlas i po chwili przerwy chciałem wrócić dalej do jej studiowania. Naprawdę chciałem, ale usłyszałem słowo mąż i zaraz jak mój wzrok spojrzał na książkę, tak ten wrócił na księgarza, który zaczął coś mówić o tacie. Bo chyba o nim rozmawiają, prawda? Coś o autorytetach [czego nie rozumiem, ale brzmi poważnie, więc pewnie to jest coś poważnego] i leserach. Czy ten pan mnie obraził? Zaraz zrobiłem smutną minę i spojrzałem ponuro do mamy myśląc tym razem o tacie.  Pozwolił łaskawie dokończyć wypowiedź księgarza, ale już nie spojrzałem na atlas. Nie mogłem zerkać na smoki i jednocześnie myśląc o bladej twarzy taty, która mnie prawie co noc nawiedzała w śnie.
- Tata umarł niedawno, psze pana.- powiedział ponuro informując jego o tym, jaką gafę popełnił. Nie chciałem tutaj już dłużej być i słuchać jego kondolencji. One nie zwrócą mi ukochanego tatusia. Jedynie to przywołają mi kolejne koszmary.
- Mamo, możemy już iść? Chciałbym napisać list ... do wujka Tristiana. I chyba coś rano mówiłaś, że ktoś ma dziś przyjść, a wiesz, że chciałem przebrać się za smoka.- spojrzałem na mamę kierując do niej te słowa. Niech już kupi te atlasy i idą stąd. Ten pan zaczyna mi się coraz bardziej nie podobać. Czy to przez jego brzydkie włosy? Też, ale niepokoiło mnie to, w jaki sposób zerkał na mamę. Musiałem coś tutaj zdziałać, aby ocalić mamę od jakiejś katastrofy. Poza tym, nie kłamałem z tym przebraniem. Naprawdę przebiorę się za smoka i będę tak do końca dnia chodzić. Ciocia Inara jednak jest mądra i wie dobrze co mówi. Tylko teraz muszę nauczyć się żyć w skórze smoka, co nie było łatwym zadaniem. A ten list... może tutaj nieco nakłamałem, bo czekałem na odpowiedź pana Benjamina co do wizyty u niego w rezerwacie. Chciałem zobaczyć jak najwięcej smoków i przy okazji jakiegoś przygarnąć, lecz coś mi się zdaje, że na zabranie jednego smoczątka wujek Tristian się nie zgodzi. Może Ben będzie inteligentny i zgodzi się na coś takiego? Albo chociaż pozwoli mi się przespać z jakimś smokiem. Jeśli to będzie wymagało przebrania, by mnie nie spopielił, to mogę się poświęcić! Byleby być ze smokiem.
Pociągnąłem lekko mamę za rękaw i podałem jej drugi atlas, aby wzięła i za niego zapłaciła. W dodatku zrobiłem te słodkie oczka, po których zazwyczaj mama mi niczego nie odmawia. No przecież kupi mi te atlasy, prawda? Niech mnie nie skrzywdzi zostawiając te atlasy na brudnych półkach. W moim pokoju przynajmniej będą czyściutkie i świeżutkie. I mama oczywiście będzie mogła oglądać ze mną te smoki, aby nie mówiła potem, że nie wie, o co mi chodzi.
- Mamo.- zacząłem szeptem ignorując obecność księgarza, który nie był wychowany i tak jakby zmusiłem mamę, aby się nieco pochyliła. - Czy ten pan jest dziewicą? Czy jak to się określa u panów?- zapytałem się cichutko nie chcąc, by księgarz dowiedział się o temacie ich konspiracji. Bo co planowałem? W razie czego nasłać na księgarza smoki, aby jego zjadły za jego brzydkie i niekulturalne słowa.



being human is complicated, time to be a dragon


Charles Lovegood
Charles Lovegood
Zawód : buntownik z powołania
Wiek : 5
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Chcę jeść!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1833-charles-seth-naifeh#23978 https://www.morsmordre.net/t2031-smocza-skrzynka#30186 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]03.02.16 17:15
Wszelkie moje starania oczyszczenia imienia wujka Tristana zdawały się iść na marne, gdy moje coraz to kolejne słowa skierowane pod adresem Charliego przelatywały obojętnie koło jego uszu, a księgozbiory Rosiera czy też całokształt jego osoby nie był raczej tematem, którym zamierzałam podtrzymywać konwersację ze sprzedawcą - ani w ogóle tematem, który miałam ochotę poruszać z kimkolwiek. Oczywiście, pragnęłam, by mój syn odnosił się z szacunkiem do ludzi, nawet gdy byli oni tylko wspominani w innym towarzystwie, a już w szczególności, by dobrze myślał i dobrze się wyrażał o osobach, które były mi szczególnie bliskie. Tymczasowo jednak musiałam w milczeniu pogodzić się z porażką i powrócić do sprawy w innym, dogodniejszym terminie i w lepszych okolicznościach. Zajęta wiecznym lawirowaniem spojrzeniem pomiędzy synkiem a księgarzem, w próbach delikatnego upomnienia pierwszego i załagodzenia drugiego swoim, miejmy nadzieję, ujmującym uśmiechem, nie spostrzegłam nawet tego, jak uporczywie przyglądał mi się mężczyzna. Czy to wina roztargnienia, czy silnie już zakorzenionego przekonania, że patrzenie na mnie skończyło się, mogłoby się zdawać, wieki temu?
Wbiłam spojrzenie w rzędy wielobarwnych książek, nie czując się na siłach do znalezienia odpowiednich słów, by wyjaśnić, że w moim przypadku słowa "mąż" i "przyszłość" nie idą już dłużej w parze.
- Zapewne ma pan rację, upodobania w tak młodym wieku zmieniają się z prędkością światła. Nie znam Hogwartu, Charlie najprawdopodobniej pójdzie w ślady pozostałych Lovegoodów i pójdzie do Beauxbatons - pewnie spodoba mu się to, że jeden z domów nazywa się Smoki - ale wciąż, do tego momentu jeszcze dużo czasu, o momencie osiągnięcia dorosłości już nawet nie wspominając - poruszenie przez nieznanego mi jegomościa nieprzyjemnej kwestii sprawiło, że uchwyciłam się kurczowo drugiej części jego wypowiedzi i w odpowiedzi zalałam go potokiem słów, które zapewne nie miały dla niego większego znaczenia, nie było przecież żadnego powodu, by interesował go przebieg dalszej edukacji Charliego lub w ogóle sam Charlie. Już miałam zamiar dodać coś jeszcze, by zupełnie zatrzeć ślady po wypłynięciu na niebezpieczne wody rozmów o zakończonym małżeństwie, gdy nasz małoletni towarzysz zaktywizował się nagle znad atlasu i wypowiedział słowa, które nie były w stanie przejść mi przez gardło. Na parę chwil zapomniałam jak się oddycha. Unieruchomione płuca zapiekły mnie żywym ogniem, gdy spojrzałam na dziecko, jak zza ściany słysząc dalsze jego słowa. Dopiero pociągnięcie za rękaw czarnej sukni i wręczenie mi drugiego ciężkiego atlasu wyrwało mnie z odrętwienia, które próbowałam zwieńczyć bladym uśmiechem.
- Tak, na nas już chyba pora. Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie nam swojego cennego czasu, sir - otrząsnęłam się w końcu, nie marząc już o niczym innym, jak o możliwie najszybszym ponownym znalezieniu się w domowym zaciszu. Trzymając opasłe książki pod łokciem, przemieściłam się do odpowiedniego miejsca, by uregulować płatności za dzisiejsze zakupy i odciąć ostatnią nić, trzymającą nas jeszcze w Esach i Floresach.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Wnętrze księgarni [odnośnik]03.02.16 20:41
Nietaktowność swoich słów rozpoznał natychmiast, gdy tylko pierwsze słowa o ojcu padły z ust chłopca i Colin poczuł się cokolwiek niekomfortowo. Raz, że popełnił dość przykrą gafę, a dwa, że w porę nie spostrzegł dość ponurego nastroju swojej klientki - co w połączeniu z jej strojem i nieco zagubionym spojrzeniem dawały dość wyraźny obraz przeżywanej żałoby. Najwidoczniej jednak nie dla niego, skoro musiał dalej ciągnąć temat jak skończony dureń. Oczekiwał zaraz wybuchu gwałtownego płaczu, objawów wszelakiej rozpaczy, rozrywania szat i scen iście dantejskich; na szczęście jednak do niczego takiego nie doszło, choć Colin od razu wyczuł charakterystyczną zmianę w jej głosie. Dotąd ożywionym i zdawałoby się - normalnym - teraz przygaszonym, wycofanym, jakby sam wydobywający się z jej ust dźwięk był jednym wielkim bólem. Niemniej kości zostały rzucone, słowa pofrunęły z wiatrem i kurzem między alejkami i Colin po raz pierwszy od dłuższego czasu czuł się na tyle zagubiony, że nie potrafił znaleźć właściwych słów.
Oczywiście, wypadało złożyć kondolencje; z drugiej strony cóż znaczyły słowa wsparcia od osoby zupełnie obcej, w dodatku przypadkowo dowiadującej się o rodzinnej tragedii? Postanowił więc milczeć, jakby temat nigdy nie istniał, a niechciane wyznanie wcale nie zadźwięczało między nimi, psując w jednej chwili cały urok ostatnich minut. Kobiecy blask z lekka przygasł i Colin dopiero teraz mógł się przyjrzeć blondynce - czy można było ją tak nazwać z tymi jaśniejącymi dziwnym blaskiem włosami? - która zachowywała nadal swój niezmierny urok, lecz wiedza pozyskana właśnie przez księgarza czyniła ją o wiele bardziej ludzką. Niemalże zrównaną z tymi, na których patrzenie nie powodowało palpitacji serca.
- Przykro to słyszeć. Jednakże mam nadzieję, że malcowi spodoba się Beauxbatons - powiedział nieco przyciszonym głosem, poddając się zupełnie nagłej atmosferze spokoju i ciszy, jaka zapanowała w alejce smokologii. Zupełnie jakby cała księgarnia przestała istnieć; albo jakby znaleźli się w oku cyklonu i podczas gdy dookoła szalała burza, oni trwali w niezmiennej, niezagłuszonej żadnym hałasem ciszy. - Chociaż osobiście nikogo stamtąd nie znam, słyszałem o tej szkole mnóstwo dobrych opinii. Poza tym na pewno francuskie biblioteki skrywają wiele arcyciekawych książek o smokach - dodał już nieco weselszym tonem, wyciągając dłoń, by jeszcze raz poczochrać chłopięcą czuprynę, ale rozmyślił się w ostatniej chwili. Tym razem byłby to gest współczucia i żalu, a na taką słabość w stosunku do zupełnie obcego dziecka nie mógł sobie przecież pozwolić.
- Ach, proszę podejść do kasy, pracownik wszystko podliczy - mruknął jeszcze, ze zdumieniem zauważając, że w ton jego głosu wplotły się samoistnie jakieś przepraszające nuty żalu, że niepotrzebnie poruszył nieodpowiednią strunę. Powinien się czuć winny, czy może była to całkowicie naturalna kolej rzeczy? Odprowadzał kobietę wzrokiem, bezwiednie przesuwając dłonią po grzbietach książek; przypadkowe spotkanie czy chichot złośliwego losu?

z/t x3
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley

Strona 10 z 18 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 18  Next

Wnętrze księgarni
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach