Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia na poddaszu
AutorWiadomość
Sypialnia na poddaszu [odnośnik]31.01.16 2:03
First topic message reminder :

Sypialnia na poddaszu

Na poddaszu mieszczą się skromnie umeblowana sypialnia oraz łazienka. Pomieszczenia są mniejsze niż te na poniższych piętrach, ponieważ z okien można wyjść tutaj na wąskie wypłaszczenie, pełniące funkcję tarasu. Siedząc, można jednocześnie oprzeć plecy o dach budynku.
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856

Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]31.12.17 15:56
i już 10 maja z Lou:

Kończyłem właśnie spisywać raport, gdy w pomieszczeniu nade mną rozległ się trzask, a chwilę później cichą melodię snującą się spod igły gramofonu przeciął krzyk – i niezrozumiałe zawodzenie. Zerwałem się z fotela niczym oparzony, a różdżka błyskawicznie znalazła się w mojej dłoni. Kolejne dźwięki dobiegające do moich uszu zdradzały, że ktomuś najwyraźniej udało się przedrzeć przez moje ochronne bariery niezauważonemu – a może zaklęcia zwyczajnie straciłyy swoją moc, jak wszystko, na czym swoje macki położyły anomalia. Bezszelestnie przeszedłem na schody, powoli wspinając się na piętro. Świadomość podsuwała mi różne scanariusze, a ten, w którym Rycerze Walpurgii przybyli w moje skromne progi, domagając się sprawiedliwości, wydawał się najbliższy prawdzie. Ale jeśli rzeczywiście - wykorzystując osłabioną w wyniku anomalii magię - zawitali w moim domu, musieli liczyć się z tym, że bez względu na to, ilu ich było, wszystkich zamierzałem posłać dziś do Azkabanu.
Wiedziałem, jak wejść po schodach we własnym domu tak, aby nie wydały z siebie najmniejszego skrzypnięcia; będąc już w połowie wysokości, wydawało mi się, że z własnej sypialni słyszałem męski głos, nawołujący Bena oraz Alexa. Zwyczajny przypadek, czy też może podstęp? Nie mogłem pozwolić, by dźwięk imion znajomych Gwardzistów mnie rozproszył; ostrożnie pokonałem ostatni stopień, plecami przylegając do framugi drzwi prowadzących do sypialni, które pozostawały lekko uchylone. Do moich uszu dobiegł jakby szept, nie byłem jednak w stanie nic z niego zrozumieć; po tym nastała cisza. Gdyby nie anomalia, już dawno rzuciłbym zaklęcia, które pomogłyby mi wykryć, ilu napastników znajdowało się w pokoju. Używanie magii było jednak loterią, a jeśli chciałem wyjść z tego obronną ręką, musiałem zachować pełnię sił. Sądząc po odgłosach, nie mogło być ich więcej, niż dwójka...
A równie dobrze przez okno mógł mi wlecieć jeden z tych gadających ptaków, które ostatnio stawały się coraz bardziej popularne. Zakładałem najgorsze – ale tym samym nie mogłem rozsiewać niepotrzebnej paniki. Teraz lub nigdy; zacisnąłem palce mocno wokół rękojeści różdżki, obróciłem się, jedną stopą lądując w sypialni i...
- Amic.. - zawiesiłem głos w połowie inkantacji, dostrzegając jednego tylko mężczyznę, skulonego z poduszką w kącie pokoju – i na dodatek odzianego zbyt mugolsko, by można było go pomylić z arystokratą. Był sam, wydawał się sparaliżowany strachem, ale mój staż w zawodzie auora nie sprzyjał temu, bym przestał mierzyć w niego różdżką i uznał, że nie stanowi żadnego zagrożenia. - Co tu robisz – zażądałem wyjaśnień; głos miałem spokojny, ale szorstki. Jakąś mocą wdarł się do mojego domu – a to już stawiało mężczyznę (chłopca? Wydawał się dość młody) w niekorzystnym świetle. - Kim jesteś - dodałem, choć życie nauczyło mnie, że w podobnych sytuacjach rzadko uzyskiwało się odpowiedź na tak skonstuowane pytanie. Warto było jednak spróbować.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]05.01.18 21:41
Poduszka, nieważne jak mocno przyciskałem ją do twarzy i jak natarczywie błagałem, żeby wybudziła mnie z tego koszmarnego snu, pozostała taka sama. Niezmienna faktura grubych, kolorowych nici (sznurków?) wciąż miała ten sam, może niezbyt intensywny, ale wyraźny zapach. Dziwny zapach - jakby kwiatów, ale może jednak ziół? Nie znałem się specjalnie na roślinach, ale ta woń właśnie z jakimś zielskiem mi się kojarzyła. I z Margaux. Byłem w jej mieszkaniu. Byłem w jej mieszkaniu jeszcze przed momentem! Na pewno! Aż tak nie mogłem zwariować!
A jednak... kiedy wychylałem się zza poduszki i zerkałem ukradkowo w bok, widziałem wyraźnie, że to nie był żaden ze znanych mi pokoi. Więc znów chowałem twarz w poduszkę i znów błagałem - sam nie wiem czy siebie, czy ją, czy cały wszechświat - żebym wybudził się z tego snu. Ale... nic się nie działo. Nie budziłem się, nie wracałem do znanego mi miejsca. A jeśli już wszystko mi się pogmatwało? Może po prostu nie pamiętałem jak się tu znalazłem? Tak samo jak nie pamiętałem w jaki sposób wylądowałem w lesie. Ani nic, co działo się ze mną przez ostatnie dwa miesiące... Amnezja. Czemu to nie mógł być po prostu sen? Czemu nie mogłem się z niego tak po prostu obudzić? Wszystko wróciłoby... Czyjś głos? ...na swoje miejsce.
Przełknąłem ślinę i znów powoli, bardzo powoli i ostrożnie podniosłem bladą twarz znad poduszki, którą wciąż kurczowo ściskałem w dłoniach, jakby była moją ostatnią deską ratunku, moim wybawieniem. Niestety... kiepskim była sprzymierzeńcem, bronią również.
Wielkie, czarne, lśniące przerażeniem oczy wbiłem w obcego mężczyznę stojącego właśnie przede mną w obcym pokoju. Na pewno go nie znałem... bo to chyba nie kolejny zanik pamięci...?
Z jego twarzy przeniosłem spojrzenie na jego dłonie. A dokładnie na jedną dłoń.
Zadrżałem. Spróbowałem się wcisnąć mocniej plecami w ścianę, ale jak zwykle nie pomogło mi to w ukryciu się. Szybkie zerknięcie w stronę okna. Jakie miałbym szanse w przeskoczeniu łóżka, dotarciu do okiennic i próbie ucieczki na zewnątrz? Z moim szczęściem, sprawnością i zwinnością? Pewnie te szanse byłyby minusowe.
Znów powróciłem spojrzeniem do mężczyzny. Nie wyglądał na zadowolonego, ani przyjaźnie nastawionego... chociaż jeśli właśnie siedziałem w jego sypialni, to chyba nic dziwnego...
- J-ja... - spróbowałem się odezwać mimo zaciśniętego ze strachu gardła. - Jeszcze przed chwilą byłem zupełnie gdzie indziej, słowo daję - wyrzuciłem z siebie szybko, jednym tchem.
Trochę tak jak wtedy, kiedy świeca w nocy wybuchła i przeniosła mnie pod płonący w lesie kościół, przypomniałem sobie. Tylko teraz obyło się bez ognia. Póki co.
- Jestem Lou - dodałem w odpowiedzi na pytanie nieznajomego. Bardzo się przy tym starałem patrzyć mu w oczy, ale moje spojrzenie raz po raz uciekało z przestrachem w stronę... tak, to musiała być jego różdżka.
- N-nie mam złych zamiarów - wypaliłem płaczliwie. Różdżka kojarzyła mi się jednoznacznie - ze złowrogim blaskiem i bólem. Tego ostatniego nie chciałem doświadczyć. Za nic w świecie.









Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]05.01.18 21:41
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia na poddaszu - Page 2 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]12.01.18 18:45
Zdaje się, że spodziewałem się wszystkiego... wszystkiego, poza spojrzeniem przejętych, ogarniętych strchem oczu, desperacko unoszącymi się znad poduszki, która – musiałem przyznać – nie była szczególnie złowieszczym orężem. Widziałem, jak chłopak zadrżał, gdy jego spojrzenie zawędrowało w okolice mojej dłoni, w której dzierżyłem różdżkę, nie wiedziałem jednak jeszcze, co mogły oznaczać te sygnały. Zanim zdołał wydusić z siebie jakikolwiek dźwięk, urządziłem wartki spacer po sypialni, sprawdzając każdy cal pomieszczenia, po czym zajrzałem do łazienki, upewniając się, czy do mieszkania nie wdarł się ktoś jeszcze. Było czysto. Przez cały ten czas kątem oka zerkałem w kierunku chłopaka, trzymając różdżkę w pogotowiu. Być może popadałem w paranoję, jednak ostatnie tygodnie nie należały ani do spokojnych, ani do bezpiecznych.
I nic, co znałem wcześniej, nie mogłem już uważać za pewne.
- Gdzie byłeś? I jak się tutaj dostałeś? - Lista moich pytań była znacznie dłuższa. Przede wszystkim – jak przełamał moje zaklęcia ochronne? Choć, sądząc po jego zdezorientowaniu, na to pytanie raczej sam nie znał odpowiedzi. - Czy to przez anomalia? - Dodałem, a mój ton nie był ani roszczeniowy, ani zdenerwowany. Chłopak był wyraźnie roztrzęsiony. I zdecydowanie bardziej potrzebował pomocy niż przesłuchania – jeśli jednak miałem się jakoś przysłużyć, potrzebowałem od niego kilku wskazówek. Zawsze mógł okazać się jakimś rzezimieszkiem, którego anomalia szczęśliwie wyrwały z Tower – albo więźniem z Azkabanu, który zdołał już zapomnieć przyjemnej faktury drewna i ciepła promieni słonecznych.
Z pewnością było w nim coś niepokojącego. Nie zachowywał się jak zdrowy na umyśle czarodziej – bo nawet, jeśli trafił tu w wyniku przypadkowej teleportacji, wcześniej musiało zdarzyć się coś, co sprawiło, że kulił się w kącie mojej sypialni, jakby konał w najstraszliwszych agoniach. Przypomniałem sobie o więźniach z Kruczej Wieży; o Zakonnikach, których anomalie zupełnym przypadkiem uchroniły przed straszliwym losem. Nie byłem ekspertem w dziedzinie psychologii, ale zarówo podczas pracy jak i własnej działalności charytatywnej, na rzecz walki z abstrakcyjnym rządem, zdążyłem naoglądać się wielu przypadków czarodziejów, którzy postradali zmysły pod wpływem czarnej magii. Jego ubiór wkazywałby jednak raczej na to, że nie był nigdzie przetrzymywany.
- Gdzie twoja różdżka, Lou? - Zapytałem machinalnie, powoli siadając na klęczkach. Rozwianie tej kwestii wydawało mi się kluczowe. Nie miał jej w dłoniach, być może nawet nie miał jej przy sobie. Została mu odebrana? W głowie zaczynały majaczyć mi kolejne scenariusze – mniej lub bardziej złowieszcze, choć żaden z nich nie ocierał się o prawdę. Tego jednak wiedzieć nie mogłem. – Wierzę ci. Ja również. - Jeśli coś miało nas wszystkich uratować przed końcem świata, to z pewnością było to zaufanie. Młody, roztrzęsiony chłopak, jeśli stanowił dla kogoś zagrożenie, to co najwyżej dla samego siebie. - Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem. Zaklęcia ochronne... po prostu nie spodziewałem się tu nikogo. - Wyjaśniłem krótko, próbując zebrać fakty w logiczną całość.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]26.01.18 20:37
Śledziłem każdy jego ruch, każdy krok, najmniejsze drgnięcie dłoni, w której wciąż trzymał różdżkę. Mężczyzna tymczasem przemieszczał się szybko, przeczesując pokój, jakby czegoś szukał. Początkowo sparaliżowany strachem nie byłem w stanie nic zrobić, zmuszenie się do działania graniczyło z cudem. Mój umysł krzyczał każąc uciekać byle gdzie, przed siebie, znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i mężczyzny z różdżką, ale ciało kompletnie go nie słuchało, jakby już dawno nie należało do mnie, ale do jakiegoś zdjętego strachem posągu.
Skup się! Skup się, Lou!, desperacko warknąłem na siebie w myślach. Jakby w odpowiedzi usłyszałem w głowie głos Alexandra: Jakie konstelacje znajdują się na majowym niebie? Serce zatłukło mi w piersi mocniej, kiedy dostrzegłem ukradkowe spojrzenie nieznajomego, który wciąż przemierzał pokój. Szukał czegoś. Perseusz i Kasjopeja... Psy Gończe atakujące Wielką Niedźwiedzicę...
Mężczyzna coraz bardziej oddalał się od wyjścia z pokoju. Zerknąłem w tamtą stronę tylko po to, żeby błyskawicznie wrócić spojrzeniem do niego. Lew u stóp Panny. Przełknąłem ślinę. Rozprostowałem i zacisnąłem na powrót palce na poduszce. Wróciło mi czucie w rękach i nogach. Centaur z Krukiem na ramieniu. Zajrzał do innego pomieszczenia, a ja wykorzystałem ten moment i przesunąłem się odrobinę w stronę wyjścia.
- Waga - nieświadomie szepnąłem ledwie dosłyszalnie. Znów zastygłem w bezruchu i wbiłem wzrok w mężczyznę gotowy do kolejnego przesunięcia się w stronę drzwi sypialni, gdy tylko tamten odwróci ode mnie spojrzenie.
- Uciekający z Gęsią w pysku Lisek - byłem pewien, że powtarzam to sobie w głowie. Kolejne nieznaczne przesunięcie się w stronę wyjścia.
- Doganiająca go Strzała - przerwałem nagle i znieruchomiałem, kiedy mężczyzna wyrzucił z siebie kolejne pytania. Zadygotałem. Delfin w morzu, nad którym przelatuje biały Łabędź... Gdzie byłeś, Lou? U Margaux? A może zupełnie gdzie indziej? W nocy w lesie. Na polanie płonął kościół, pamiętasz?
- J-ja... - miałem mętlik w głowie. Bliźnięta bawiące się z Małym Psem... Małym Psem, tak! Pies Bena! Rozejrzałem się powtórnie wokół, jakbym dopiero teraz zauważył pomieszczenie, w którym się znajduję. Gdzie byłeś, Lou?
- W... w innym pokoju - wydukałem w końcu drżącym głosem. - W innym mieszkaniu. Tego nie znam! - dorzuciłem czując, że znów wzbiera we mnie panika. Potrząsnąłem głową i znów skuliłem się ze strachu. - Ciebie też nie znam! - mój głos stawał się coraz bardziej histeryczny. Wężownik. Uspokój się! Nad nim Korona Północy. Mój ciężki oddech powoli się wyrównywał, choć strach nie mijał. Rozszerzone do granic możliwości źrenice sprawiały, że śledziłem każdy ruch mężczyzny swymi niemal czarnymi obecnie ślepiami. Klękał? Czemu?
Gdzie twoja różdżka, Lou? - zadudniło mi w głowie. Pamiętałem podobną sytuację. Pamiętałem podobne pytanie. A właściwie rozkaz. "A teraz proszę oddać różdżkę", padło takie polecenie.
- Nie mam jej przy sobie - szepnąłem zupełnie bezwiednie przywołując w głowie to wspomnienie. Potem trafiłem do Tower. Przełknąłem ślinę. Wszyscy, wszyscy powtarzali, żebym się nie przyznawał, że nie jestem... że nie umiem... że jestem zwyczajny. To ponoć szkodziło. Zwyczajni, tacy jak ja byli zagrożeni. Nie zawsze, ale zdarzało się, że ci inni, byli okropni i naprawdę okrutni w stosunku do takich jak ja. Tak mówił stryjek. Tak powtarzali kuzyni. Ben i jego przyjaciel też mnie ostrzegali. A w tej chwili byłem bardziej niż pewny, że nie wolno mi się przyznać.
Zapewnienie mężczyzny, że nie ma złych zamiarów trochę mnie uspokoiło. Minimalnie. Wciąż mu nie ufałem.
- J-ja też się nie spodziewałem... - wydusiłem w końcu z siebie. - Naprawdę nie wiem jak się tu znalazłem. Byłem... byłem u przyjaciół, a potem... tak po prostu... - spróbowałem wytłumaczyć, ale zwyczajnie nie potrafiłem. Za to moje spojrzenie znów zawędrowało w stronę różdżki mężczyzny i przeszedł mnie dreszcz. Odwróciłem wzrok.


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]26.01.18 20:37
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia na poddaszu - Page 2 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]03.06.18 0:14
Ciche mamrotanie przykuło moją uwagę, nie skomentowałem go jednak w żaden sposób, mimowolnie skupiając się na podprogowych przekazach rzucanych przez nieproszonego gościa. Skulony w kącie, chowający się za poduszką, wyraźnie przestraszony, a do tego rzucający pojedyncze, niezwiązane ze sobą słowa. Ciężki w kontakcie, jakby nieobecny. Został mocno doświadczony przez anomalie, czy może... ten stan utrzymywał się od dłuższego czasu? Cóż, zdecydowanie nie byłem magipsychiatrą, aby orzekać o poczytalności mojego rozmówcy, ale ten bynajmniej nie zachowywał się naturalnie. Coś było nie tak.
Moje spojrzenie nieomal nie rozniosło go w strzępy, gdy w tej swojej wyliczance bzdur wspomniał o Lisie, nie zwiastując mu wesołego zakończenia. Słowa szaleńca, przypadek, a może ostrzeżenie? Mimowolnie zacisnąłem palce mocno wokół rękojeści różdżki, choć przed chwilą zdążyłem już ją opuścić. Być może słusznie, być może zupełnie nie. Potrzebowałem wskazówek, a Lou wcale nie ułatwiał mi dotarcia do kłębka.
Mój czas wolny właśnie całkiem przypadkowo transmutował w tryb pracy.
- Co masz na myśli, mówiąc te wszystkie rzeczy? O liskach, strzałach... - uznałem, że najlepiej było zapytać wprost. Barwa mojego głosu pozostawała spokojna i neutralna, oczy jednak okryły się chłodem, zdradzając czujność i dystans. Kompletnie nie wiedziałem, jak powinienem postąpić z tym chłystkiem. Wiedziałem chociaż tyle, że nie planowałem otworzyć hotelu dla odwiedzających, nie pozostawało mi więc nic innego jak użyć mojego niezawodnego sprytu, aby jakoś rozwikłać tę przedziwną zagadkę intruza w moim domu.
- Gdzie znajdowało się to mieszkanie? Także w Londynie? I ten pokój. Jak wyglądał? - Choć rozmowa zaczęła przypominać raczej przesłuchamie, moja twarz nabrała nieco łagodniejszego wyrazu w chwili, gdy Lou przeszedł do wyjaśnień. A przynajmniej do prób. Czułem, że powinienem mu jakoś pomóc. Chociaż trochę obawiałem się, że za chwilę uraczy mnie opisem jednego z pokoików na oddziale zamkniętym Świętego Munga, co chyba nieszczególnie by mnie zdziwiło. Niemniej, nawet jeśli szpital w wyniku anomalii stracił jednego ze swoich pacjentów, powinienem pomóc mu wrócić. A jeśli nie stracił... cóż, być może dzięki mnie zyska świeżą krew. Pozostawałem wszak spokojny, czuwając przy młodym mężczyźnie niemalże w bezruchu – a pomimo tego wydawał się coraz bardziej spanikowany. - Słuchaj, Lou... chcę ci pomóc. - Oznajmiłem, starając się uchwycić jego rozbiegane spojrzenie. - Ale jeśli nie poznam szczegółów, to nic z tego nie będzie. - Miałem czas. Cierpliwość także.
- Dlaczego nie? - Moja podświadomość zaczęła snuć kolejny scenariusz – albowiem żaden czarodziej nie spacerował sobie ot tak, bez różdżki. Coś musiało się z nią stać. A może wcale nie uciekł z Munga? Może anomalia wyrwały go z celi, ratując przed strasznymi eksperymentami? Może w Anglii uwięziono znacznie więcej czarodziejów pochhodzenia mugolskiego, niż zdołaliśmy odkryć? A może był jednym z tych, których nie udało się uratować? Tak przecież było z Alexem i Josie. Niekontrolowane wybuchy magii ocaliły ich przed... cóż, nawet wolałem nie zastanawiać się przed czym.
Kojelne słowa kazały obalić mi wszystkie teorie spiskowe. A jednak, Lisie. Jak zwykle byłeś przewrażliwiony.
Już miałem zaproponować mu pomoc w przywołaniu Błędnego Rycerza – z sieci Fuu zrezygnwowałem bowiem dawno temu – ale zamiast tego ślina przyniosła mi na język kolejne pytanie.
- Kim są twoi przyjaciele? - Ostrożności nigdy za wiele, prawda? Zwłaszcza, gdy twoim gościem zostaje zupełnie przypadkowy i nie do końca zwyczajny człowiek.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]03.06.18 10:04
Zmarszczyłem brwi, a potem na niego spojrzałem. Znów serce waliło mi w piersi jak młotem, ale jednocześnie czułem się jakby... obruszony?
- Czytasz mi w myślach? - to brzmiało trochę jak wyrzut. Wyrzut przestraszonego chłopaka. No bo jak to tak? Przecież nic nie mówiłem, wyliczałem konstelacje w myślach i nawet nieźle mi szło, a on... Skąd mógł wiedzieć? Musiał przeczytać w myślach! Dobrze, że nie pomyślałem o nim nic złego... Chyba. Zaraz...
- Teraz też czytasz mi w myślach? - zapytałem nieufnie i nieswojo znów wciskając się w kąt pokoju.
Problem był jednak w tym, że gdyby faktycznie czytał mi w myślach, to przecież łatwo sam by sobie odpowiedział na swoje pytania. A jednak pytał. A ja nawet... nawet znałem odpowiedzi! Tylko czy mu powiedzieć? A jeśli jest jednym z tych złych czar...? A jeśli pójdzie do Margaux, żeby ją... żeby ją...
Poczułem jak cierpnie mi skóra na całym ciele. Oddech mi przyspieszył. Mocniej zacisnąłem palce na poduszce. Powiedzieć czy nie powiedzieć? Powiedzieć czy nie powiedzieć? Czemu tu nie ma Bena? On by mi na pewno powiedział co zrobić...!
Z dyskusji z samym sobą wyrwał mnie ponownie głos nieznajomego. Wbiłem w niego uważne, choć wciąż przestraszone spojrzenie. Chciał pomóc... czy tylko kłamał? Zacisnąłem powieki najmocniej jak potrafiłem, jakby to miało mi pomóc w skupieniu się. Nie wiedziałem co robić! Ale pewne było to: jeśli nic mu nie powiem... to nawet gdyby chciał, to nie mógłby mi pomóc. Ale jeśli powiem za dużo... Z drugiej strony ci źli do tej pory wcale nie chcieli ze mną rozmawiać - albo mnie zamykali albo... Zadrżałem, ale w końcu otworzyłem oczy. Ale może jest w porządku? Na razie faktycznie nic nie zrobił złego...
Och, dawniej to wszystko było dużo prostsze! Dawniej, kiedy byłem małym berbeciem. Kiedy bawiłem się z rówieśnikami na walijskich pagórkach... Czemu o tym teraz myślę? Zaraz... a gdyby faktycznie wszystko uprościć i teraz?
- Gdybyś musiał być Rycerzem Okrągłego Stołu... - wziąłem głębszy wdech - to którym byś był? - wbiłem w niego wzrok pełen skupienia, jakbym otrzeźwiał z poprzedniego obłąkania... choć to pytanie wcale na to nie wskazywało. Sam wiedziałem, że brzmi dziwnie, ale naprawdę było ważne. Bardzo ważne. Zanim nie usłyszę na nie odpowiedzi, nie mogę mu powiedzieć nic więcej!
- Załóżmy, że od tej chwili jesteś tym rycerzem, dobrze? Prawdziwym rycerzem - dodałem z naciskiem. - Honorowym, trzymającym się kodeksu rycerskiego - wyrzucałem z siebie słowa niczym katarynka. Nawet nie mrugnąłem przy tym ani raz, żeby nie spuścić z niego wzroku. Przełknąłem ślinę.
- Przysięgnij. Przysięgnij na swój honor, na królową Ginewrę i na Świętego Graala, że jak ci powiem, to mi pomożesz i nie skrzywdzisz nikogo z moich przyjaciół...! - zażądałem. Może byłem przy tym strasznie dziecinny... ale skąd miałem wiedzieć, że on jako on - ten nieznajomy - ma honor i nie jest jakimś parszywym złoczyńcą czyhającym tylko na czyjąś zgubę? A na pewno jako dziecko bawił się w rycerzy, bo wszyscy się w to bawili. Nawet cz... nawet oni. W końcu sam stryjek powiedział, że Merlin żył naprawdę. Skoro się w to bawił, to na pewno znał kodeks rycerski i wiedział, że każdy rycerz ma swój honor i nie pozwoli go zhańbić. Więc jeśli mi coś przysięgnie jako rycerz... to będzie musiał dotrzymać danego słowa, prawda? Przynajmniej w tej chwili w mojej głowie brzmiało to naprawdę logicznie.


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]03.06.18 10:05
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia na poddaszu - Page 2 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]24.07.18 18:17
Ostry, niepodparty niczym - przynajmniej w moim mniemaniu - zarzut, wzbudził moją podejrzliwość. Chłopak zdecydowanie musiał uciec z jakiegoś oddziału zamkniętego, tym bardziej, jeśli rzucał oskrżeniami o czytanie w myślach. Spotkałem się z tym pojęciem, zwykle jednak jego nadawcami pozostawali mugole lub czarodzieje pochodzenia mugolskiego. Nie odpowiedziałem, ściągając brwi w głębokim zastanowieniu, przyozdabiając tym samym własne czoło kilkoma zmarszczkami. Nie wiedziałem jeszcze co dokładnie, ale coś było tutaj mocno nie tak. Wydawał się bezbronny, mocno zagubiony - ale nie współpracował chętnie, co nie pomagało zbudować między nami mostu zaufania. Był ofiarą, czy może oprawcą, który wykorzystywał sprytny fortel?
Zaskoczył mnie pytaniem. W pierwszej chwili łypnąłem na niego z lekkim niedowierzaniem, zastanawiając się, czy przypadkiem nie padłem właśnie ofiarą jakiegoś dowcipu Jamiego. Kwestia wyboru rycerza wydawała się jednak dla niego niezwykle ważna. Cóż, jeśli była to jedyna droga do odnalezienia nici porozumienia, chyba nie miałem niczego do stracenia...
- Chciałbym powiedzieć, że Galahadem. Każdy chciałby być Galahadem. - Zauważyłem prędko, uznając że poszedłem na łatwiznę. - Ale muszę zmierzyć się z rzeczywistością i przyznać, że bliżej mi do Dagoneta. Chociaż nie jestem spokrewniony z Bulstrode’ami. - Dodałem szybko, może nawet zbyt dosadnie podkreślając swoją niechęć do szlachetnego rodu, za protoplastę którego uważano właśnie Dagoneta. Jednak rola błazna, który przypadkiem został rycerzem, po czym okazał się niezwykle skutecznym wojownikiem, zdawała się pasować do mnie najbardziej - nawet, jeśli schlebiała mi bardziej, niż powinna.
Najwyraźniej odpowiedź usatysfakcjonowała nieproszonego gościa, bo chłopak zaczął mówić dalej, rozwijając swoją myśl. Zdecydowanie nie należał do normalnych, ale postanowiłem go wpierw wysłuchać, zamiast wyciągać pochopne wnioski. Jego żądania były co najmniej dziwne, ostatecznie jednak mogłem je spełnić. Jeśli miał okazać się zbiegiem z Tower… co cóż, powinien wiedzieć wcześniej, że lisy tylko sierść zmieniają, nie obyczaje.
- Przysięgam na swój honor, na królową Ginewrę i na Świętego Graala, że ci pomogę i nie skrzywdzę twoich przyjaciół. - Wyrzuciłem z siebie, kładąc jedną dłoń na sercu, jak na przysięgę przystało. - I tak nie wiem, kim są twoi przyjaciele, więc w tej kwestii jesteś bezpieczny. - Dodałem, choć jednocześnie obawiałem się, że za chwilę zacznie mi tłumaczyć, że przecież są tutaj z nami, w jednym pomieszczeniu.


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]25.07.18 12:32
Nie spuściłem z mężczyzny wzroku ani na jedną chwilę, kiedy mówił. Przyglądałem mu się tak intensywnie, jakbym w oczach miał wykrywacz kłamstw. Nie miałem... ale w sumie ten cz... właściciel mieszkania, w którym się znalazłem nie wyglądał na jakiegoś psychopatycznego mordercę... gdyby nim był, to byłoby już po mnie... prawda? No i teraz nawet mówił z sensem - gdybym nie mógł być Królem Arturem i musiałbym wybierać rycerza, też wybrałbym Galahada... ale i tutaj się zgadzałem z nieznajomym: bliżej by mi było do Dagoneta. Do kogoś, kto tylko przez przypadek stał się rycerzem. Ale czy taki rycerz z przypadku - rycerz dla żartu - musiał być złym rycerzem? Dagonet udowodnił coś wręcz przeciwnego. Dlatego też (choć nie bardzo zrozumiałem co ma pokrewieństwo z Bul...kimś-tam wspólnego) jakoś przychylniej spojrzałem na mężczyznę przed sobą.
No i złożył przysięgę! Taką najprawdziwszą! Jak rycerz!
Uśmiechnąłem się lekko i trochę mi ulżyło. Tak odrobinę nawet przestałem się go bać. Ktoś zły z pewnością nie wybrałby Dagoneta na swojego rycerza, a już na pewno nie składałby takich przysiąg. A skoro tak...
Odetchnąłem cicho i trochę rozluźniłem palce, które jeszcze przed chwilą kurczowo zaciskałem na poduszce z salonu mojego domu tymczasowego.
- Pamiętaj, że przysięgałeś - zaznaczyłem zanim jeszcze zacząłem odpowiadać na jego pytania i rzuciłem mu jeszcze jedno uważne spojrzenie. Musiał mi pomóc, musiał!
- Byłem w mieszkaniu na St. James's Street... Alexander akurat przyszedł, żeby mi pomóc... - odruchowo dotknąłem trochę postrzępionych włosów, które jeszcze nie tak dawno w wyniku tych wszystkich okropnych zdarzeń, które mi się przytrafiały, zaczęły mi rosnąć jak szalone i które właśnie Alex postanowił skrócić, żebym cokolwiek widział. - ale nagle znalazłem się tutaj - wyjaśniłem tonem człowieka, który był święcie przekonany, że właśnie wyjaśnił już wszystko. - Margaux i Ben będą się denerwować... mówią, że nie wolno mi wychodzić, bo to niebezpieczne - dodałem już ciszej i spuściłem wzrok. Znów mocniej zacisnąłem palce na poduszce.
- Chciałbym do nich wrócić... pomożesz mi? - wyjąkałem jeszcze ciszej.
Przy nich się nie bałem, a tutaj...


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]25.07.18 12:32
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Sypialnia na poddaszu - Page 2 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia na poddaszu [odnośnik]25.07.18 16:03
Dostrzegałem zmianę, która rozkwitała na obliczu młodego mężczyzny wraz z kolejnymi słowami mojej przysięgi. Wydawał się rzeczywiście uspokojony, choć wybrał sobie dość nietuzinkowy sposób na to, aby obdarzyć mnie wotum zaufania. Skinąłem powoli głową, gdy raz jeszcze powołał się na przysięgę, powoli zdradzając mi swoją tajemnicę. Która jednak okazała się żadną tajemnicą.
Doskonale znałem wskazany przez niego adres, a zbieżność imion nie mogła być przypadkowa. Nie, teraz to już byłem prawie pewien, że za całym tym fortelem stał Jamie - już wyobrażałem sobie okropieństwa rodem z kruczej wieży, a Lou przybłąkał się do mnie z mieszkania Vance. Skoro jednak znał moich bliskich, dlaczego ja nie znałem jego? Wyglądał na wiele młodszego, nie mogliśmy chodzić razem do Hogwartu. Arystokratę też z żadnej strony nie przypominał, może był jakimś krewnym Margo, którego nie poznałem?
- St. Jame’s Street. - Powtórzyłem, jakby nie dowierzając. - Alexander Selwyn? Margaux Vance? Benjamin Wright? - Zmrużyłem powieki, rzucając kolejnymi nazwiskami. - Jeśli to są twoi przyjaciele, zapewniam cię, że są bardziej niż bezpieczni… o ile nie kryje się za tym jakiś żart, którego jeszcze nie rozumiem. - Pomimo tego, że sytuacja stała się jasna, nadal czułem się omotany enigmatyczną mgiełką, nie dostrzegając pełnego obrazu. Coś dziwnego było w tym chłopaku. I w całej tej sytuacji, która właśnie miała miejsce. - Pomogę ci, chociaż wyczuwam spisek. Do moich urodzin zostało jeszcze trochę czasu, ale z jakiegoś powodu powinienem pojawić się tam z tobą, tak? - Łypnąłem na niego, nieco podejżliwie, a nieco rozbawiony. - Chodźmy, złapiemy Błędnego Rycerza. - Posiadanie kominka niepodłączonego do sieci Fiuu czasami komplikowało kwestie transportu. - A następnie osobiście dopilnuję, żeby cała trójka dostała po nosach.
Cóż - nie dostała.
Gdy już dotarliśmy do mieszkania Margaux, brakujące elementy układanki w końcu ukazały mi pełen obraz zdarzenia, uświadamiając tym samym, jak wiele miałem szczęścia, że spędzając tyle czasu w towarzystwie mugola, nie oberwałem żadną anomalią, które ponoć potrafiły emanować z taką silna, iż zdolne były powalić rosłego czarodzieja. Dopiero gdy poznałem pochodzenie Lou, wszystkie kwestie stały się dla mnie jasne. Jego panika na widok różdżki, niechęć do współpracy, brak zaufania i autentyczne przerażenie - niczego nie odgrywał, a ja mogłem jedynie cieszyć się, iż nie zareagowałem pochopnie. Choć mało brakowało, bym nie grzmotnął go jakimś niechlubnym zaklęciem…
- Miło było cię poznać, Lou. Jesteś w dobrych rękach. Nie wszyscy czarodzieje są źli. W razie, gdybyś potrzebował pomocy… cóż, wiesz, gdzie mieszkam. - Pożegnałem go, pozostawiając w rękach przyjaciół, byłem jednak niemal pewien, że niedługo przyjdzie nam spotkać się ponownie.

zt x2


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia na poddaszu - Page 2 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Sypialnia na poddaszu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach