Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój gościnny
AutorWiadomość
Pokój gościnny [odnośnik]26.11.12 1:15
First topic message reminder :

Pokój gościnny

Na poddaszu chaty znajduje się strych przedzielony w poprzek ścianką działową; jedno z utworzonych w ten sposób pomieszczeń jest niedużą sypialnią. Po odbudowie starej chaty pokój ten, choć nadal skromny, stał się zdecydowanie bardziej gościnny: zniknęły pożółkłe firanki i brudny dywanik, a zapach kurzu zastąpiła woń wypranej pościeli. Dwa dość szerokie, acz nadal niezbyt wygodne łóżka przykryte zostały narzutami ze zszytych ze sobą, kolorowych skrawków materiałów. W kącie pokoju stanęła drewniana skrzynia, na której leży gruby i ciepły koc w kratę - ze względu na ograniczoną przestrzeń służy jednocześnie za dodatkowe miejsce do siedzenia. W jej środku znajdują się kołdry i parę poduszek. Na dębowej podłodze leży nowy niebieski dywanik, a proste zasłony w ciepłym, czekoladowym odcieniu okalają okno. Na półce ponad wezgłowiami łóżek stoją nowsze i starsze książki o różnej tematyce - znajdują się wśród nich zarówno podręczniki używane na pierwszych latach nauki w Hogwarcie, książki kucharskie jak i kilka powieści. Na ścianach znalazły się również niebieskie ramki na zdjęcia Zakonników. Również tutaj, jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój gościnny - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pokój gościnny [odnośnik]29.07.18 17:47
Susanne miała rację. To, że dowiedziała się późno, nie miało aż takiego znaczenia, w końcu lepiej późno niż wcale. Teraz już była w Zakonie i to było najważniejsze. Mimo niebezpieczeństw, które na nich spadały, było ich coraz więcej, co było pocieszające. Dobrze było widzieć, że izba w Świńskim Łbie niemal pękała w szwach, kiedy się tam zebrali, i że mnóstwo ludzi było otwartych na innych i skłonnych im pomóc w nadrabianiu braków. Sama zaoferowała się, że może pomóc w zakresie uroków i obrony przed czarną magią, a także patronusów.
Nie wątpiła w dobre serce Lovegood i w jej waleczną duszę kryjącą się pod ekscentryzmem i niepozornością bladej sylwetki. Jej spojrzenie na świat było nietypowe, ale nigdy jej to nie przeszkadzało, miała w sobie dużo tolerancji i wyrozumiałości dla każdego, kto tylko był w gruncie rzeczy dobry i nie krzywdził innych.
Skupiła się i wykrzesała z siebie moc niezbędną do przeprowadzenia rytuału nałożenia zaklęcia. To musiało chwilę potrwać, by magia zaczęła formować się w spływającą ku ziemi kopułę, mającą skryć pod sobą chatę i niewielkie podwórze wokół. Efekt nie był natychmiastowy, tym bardziej, że trudna magia wymagała dodatkowego skupienia, musiała bowiem sprawić, by tajemnica stała się bezpieczna w osobie Bathildy Bagshot, która trzymała pieczę nad działaniem organizacji. Czy staruszka była tego świadoma? Pewnie tak, na pewno ktoś informował ją o postępach w budowaniu kwatery i o konieczności odnowienia osłabionych zaklęć. Pewnie czynili to gwardziści; Sophia, jako szeregowa Zakonniczka, nie miała do niej dostępu, a po prostu robiła swoje.
Susanne pomagała jej, dzięki czemu łatwiej było prowadzić bańkę zaklęcia na właściwe miejsca, do granic terenu wokół kwatery. Fala białej magii opadała w dół, przeciwstawiając się ciemnym mocom unoszącym się w powietrzu i zapewne będących pozostałościami po wybuchu, który zniszczył poprzednią chatę. Jej różdżka również drżała intensywnie w jej dłoni, a drewno rozgrzewało się pod palcami, ale nie rozluźniała uścisku, trzymając ją pewnie w górze. Nie mogła sobie pozwolić na rozproszenie się i przerwanie przepływu mocy, bo wszystko by przepadło i musiałyby zaczynać od początku.
Musiała więc wytrwać do samego końca – i wytrwała. Dolne krawędzie ochronnej kopuły po chwili dotknęły ziemi ze wszystkich stron wokół podwórza, a później ta zafalowała i stopniowo przestała być widoczna. Sophia jednak wiedziała, że zaklęcie zostało nałożone i powinno działać, spełniać swoją ochronną rolę, nawet, jeśli nie było go widać. Nie musiało, zapewne i tak wyczują je, kiedy będą opuszczać obłożony nim teren. Nikt niepowołany nie powinien dostrzec ukrytego budynku, zupełnie, jakby to miejsce wcale nie istniało.
Po nałożeniu zaklęcia nagle poczuła się bardzo zmęczona. Opuściła różdżkę, czując, że spora część sił ją opuściła i będzie potrzebowała długiego, regenerującego snu, by wrócić do pełni swojej formy. Była silna i bardziej wytrzymała niż większość ludzi, ale nałożenie Zaklęcia Fideliusa nie było proste i szybkie, to była bardzo silna magia ochronna, w której podtrzymanie od początku do końca rytuału musiała włożyć sporo energii.
- Gotowe – powiedziała, chowając różdżkę. – Udało się. Zrobiłyśmy to.
Uśmiechnęła się do koleżanki wyraźnie zadowolona. Spełniły swoją rolę, nałożyły zaklęcie. Oby okazało się wystarczająco trwałe, by znów nie zniosły go anomalie.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]29.07.18 21:34
Zakon Feniksa sprawiał, że miała jeszcze swoje miejsce na świecie i czuła się potrzebna. Naprawdę wierzyła, że może coś zmienić - nie samodzielnie, nie przełomowo, zwyczajnie mniejszymi gestami, krok po kroku - pomagając, wspierając, dokładając od siebie cegiełki. Miała nadzieję, że ten skromny materiał budulcowy stanie się z upływem czasu twardszy i mocniejszy, solidniej wspierając organizację oraz przyczyniając się do działania w imię idei tejże. Nabierała doświadczenia. Wszystko, co przechodziła ona sama oraz jej bliscy, utwardzało ją; w niepozornym ciele naprawdę rosła w siłę. Chciała żyć, by pomóc innym, nawet jeśli sama miała nie przetrwać tej walki.
Co mogło stać się lepszym dowodem niż to, że właśnie pomogła doprowadzić potężne zaklęcie do końca? Magia spłynęła elegancko po niewidzialnej bańce, wtapiając się w ziemię bezszelestnie, choć różdżka odczuła ten proces znacząco - we wnętrzu dłoni Susanne odczuła mocny uścisk, jakby drewno napierało na palce - ba, jakby zaryła palcami o twardą ziemię, szorując je o powierzchnię, wbijając kamyki w bladą skórę. Nie wypuściła własności, chwytając ją tylko pewniej mimo bólu, a po chwili było już po wszystkim. Niebieskawa otoczka zniknęła, pozwalając białowłosej odetchnąć z ulgą. Czuła się niezbyt dobrze, ale zadowolenie z sukcesu dodawało jej energii - mimo nieprzyjemnego uczucia, rozchodzącego się od dłoni do łokcia oraz trzymającego się kręgosłupa. Zerknęła na Sophię w zastanowieniu - wyglądała bardziej na zmęczoną niż obolałą. Nic dziwnego, miała o wiele większe umiejętności oraz predyspozycje do podobnych zadań.
- Na szczęście - kiwnęła głową, teraz dziwnie ciężką. Stanowczo potrzebowały odpoczynku. - Ty też tak mocno czułaś energię? Nie wiem, czy to zawsze działa w podobny sposób, czy to starcie czarnej i białej magii doprowadziło do takiej kumulacji - wyznała, rozmasowując przedramię, gdy już schowała różdżkę do podłużnej kieszeni. Była pewna jednego - długo tego przeżycia nie zapomni. Nie miała pojęcia, że będzie w stanie łączyć się z tak ogromną mocą. Anomalie były czymś innym, działali bowiem przeciwko nim, nie razem z nimi. - Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tak ważnym zadaniu - miała proste i szczere serce, często więc wyrzucała z siebie myśli, dzieląc się nimi z innymi. Nie każde zaufanie było wystarczające do powierzenia istotnych zadań. - Dziękuję, że we mnie nie wątpiłaś - spod sennych powiek wyglądało zadowolenie. - Należy nam się odpoczynek.


how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Pokój gościnny - Page 3 JkJQ6kE
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Pokój gościnny [odnośnik]30.07.18 0:41
Poczucie znalezienia swojego miejsca w świecie było bardzo ważne i Sophia rozumiała to. Sama zawsze lubiła czuć się potrzebna i pomagać innym. Każde z nich mogło pewnego dnia coś zmienić, a zacząć mogli nawet od małych rzeczy – jak odbudowa kwatery. Nie robiły tego dla siebie, a dla wspólnego dobra Zakonu. Czas pokaże, co jeszcze będą musiały zrobić – a Sophia chciała być gotowa, by ramię w ramię z innymi nieść światełko w ciemności i przeciwstawiać się temu, co się działo. I ją wzmacniały trudne doświadczenia. Straciła bliskich, a jednak podniosła się i starała się walczyć z własnymi słabościami, doskonalić swoje umiejętności. Ilekroć upadała, musiała wstawać i iść dalej.
Dzięki uporowi i wytrwałości podjęła się trudnego zadania, jakim było nałożenie Zaklęcia Fideliusa i przeprowadziła je od początku do końca z pomocą Susanne. Choć to głównie ona zasilała zaklęcie swoją mocą i stworzyła je, wzmacniając nadwątlone anomaliami podstawy nałożone na to miejsce już dawno temu, również pomoc drugiej czarownicy okazała się przydatna, jeśli chodzi o podtrzymywanie zaklęcia i rozprowadzenie go po obszarze.
Zdawała sobie sprawę, że podejmowały ryzyko, biorąc się za taką magię, ale Sophia wierzyła, że sobie poradzi i dlatego nie poprosiła o pomoc żadnego gwardzisty, choć w razie, gdyby jednak przeceniła swoje siły, zapewne byłaby zmuszona ściągnąć tu Samuela lub Foxa. Nie lubiła przyznawać się do tego, że przeceniła swoje możliwości, więc cieszyła się, że mimo braku doświadczenia w nakładaniu tego konkretnego zaklęcia udało jej się przeprowadzić rytuał zgodnie z tym, czego nauczyła się z książek. Oby jego efekt był równie dobry, w końcu w czasach szalejących anomalii niczego nie można było być całkowicie pewnym.
Niemniej jednak po całym procesie była zmęczona, ale mimo tego uśmiechnęła się szeroko do koleżanki.
- Też nie wiem, ale... Całkiem możliwe. Zwłaszcza, że wciąż działają anomalie. Zastanawiałam się, czy ich moc nam nie przeszkodzi. Cóż, najwyżej ktoś, kto tu przyjdzie po nas, dokładnie sprawdzi, czy zaklęcia działają jak należy i czy chata jest dobrze ukryta – powiedziała, rozglądając się po wnętrzu. – Też się cieszę. Dobrze się spisałaś – dodała, znów się uśmiechając, rozumiejąc, że Sue naprawdę chciała się wykazać i pomóc, nawet jeśli jej umiejętności nie dorównywały Sophii. Ale Sophia jej zaufała, i wszystko poszło dobrze, obie odwaliły kawał dobrej roboty. – O tak, też marzę o chwili odpoczynku. Zrobiłyśmy to, co należy, więc spokojnie możemy wrócić do swoich domów.
Jutro czekał ją powrót do pracy, więc musiała być w formie, dlatego regeneracyjna drzemka dobrze zrobi im obu. Zadanie wykonały, zaklęcie zostało nałożone, więc po chwili, rozmawiając, opuściły kwaterę, a później Sophia pożegnała towarzyszkę i wskoczyła na miotłę, po czym odleciała w kierunku swojego domu.

| zt. x 2



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]03.03.19 15:38
któryś październik - eliksir samoregeneracji (III 1. d)


Na całe szczęście jesień - póki co - nie przynosiła im niespodzianek pogodowych determinowanych przez szalejące wciąż anomalie. Co prawda wrześniowe noce były wilgotne i gorące, niewłaściwe tej porze roku, lecz w październiku wszystko zdawało się wrócić do normy. Przynajmniej pozornie. Jesienne dni były prawdziwie jesienne - wietrzne, pochmurne i zimne. Zupełnie tak jak popołudnie siedemnastego października, z wolna przeradzające się w wieczór. Z ciężkich, ołowianych chmur około południa lunął deszcz i ani myślał przestań. Poppy, siedząca w miękkim fotelu w pokoju gościnnym na piętrze starej chaty śledziła srebrzyste, rozedrgane strużki kropel deszczu ślizgających się po szybie. Najbliższe kilka dni miała wolne. Bardzo chciała zdążyć dopracować swój eliksir. Na stole pod oknem stała fiolka z prototypem eliksiru samoregeneracji. Leniwie oderwała spojrzenie od szyby, o którą krople deszczu wybijały stały, miarowy rytm, przeniosła je na kryształową fiolkę. Tak mocno pragnęła, aby jej praca z ostatnich kilku tygodni przyniosła efekt. Sądziła, że eliksir zadziała jak należy. Upewniła się już, ze nie alergizuje i nie wyrządza szkód - na własnej skórze, pod czujną obserwacją lorda Prewetta. Dlatego znów poprosiła Sophię o pomoc. Przed kilkoma dniami wysłała doń Sabrinę, swoją entuzjastyczną płomykówkę, z listem. Poprosiła o spotkanie, a stara chata, do której dostęp miały obie, wydawała się jej neutralnym i właściwym gruntem. Była zmuszona zatrzymać Sophię na dłużej, a w zaciszu jej mieszkania na obrzeżach Londynu, aurorka mogła czuć się niekomfortowo.
Oczekując na pojawienie się Rudowłosej czytała książkę o astronomii, nie mogła się jednak skupić. Im bliżej było następnego spotkania, tym bardziej była poddenerwowana. Czy wszystkim członkom Zakonu Feniksa udało się sprostać postawionemu przed nimi zadaniu? Czy udało im się wzmocnić świstokliki? To i wiele innych pytań cisnęło się uzdrowicielce na usta, musiały jednak zaczekać do piątego listopada, do Gospody pod Świńskim Łbem, gdzie spotkają się ponownie.
Usłyszawszy skrzypnięcie drzwi na dole podniosła się z fotela, odrzucając wełniany pled.
- Sophio, czy to ty? - krzyknęła donośnie.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pokój gościnny [odnośnik]03.03.19 21:19
Sophia cieszyła się, że Poppy tak dobrze szły badania nad eliksirem. Niewątpliwie miał się im bardzo przydać, dlatego zgodziła się zostać testerem. I choć poprzednie testy nie wykazały niczego, wierzyła, że tym razem będzie inaczej, że Poppy zaprosiła ją, bo miała do wypróbowania nową, ulepszoną formułę.
Do starej chaty poleciała na miotle zaraz po skończeniu dzisiejszej pracy, pod osłoną wieczoru, unikając największych skupisk mugolskich. Lokum Zakonu było już ukończone, sama aktywnie uczestniczyła w odbudowie, pomagając zarówno w zdobyciu materiałów, jak i pracach budowlanych, a także w nałożeniu zaklęć ochronnych. Mogła być dumna z ciężkiej pracy, którą wszyscy wykonali, by to miejsce znów mogło im służyć, choć nigdy nie zobaczyła poprzedniej chaty, bo została zburzona przez wybuch anomalii zanim aurorka zdążyła zostać tutaj przyprowadzona.
Jako że była dopuszczona do tajemnicy istnienia tego miejsca, chata była dla niej widoczna. Gładko wylądowała na podwórzu i zeskoczyła z miotły, chwytając ją w dłoń i kierując się do wnętrza, gdzie zapewne czekała już Poppy. Nieco zaskoczył ją taki wybór miejsca spotkania, ale było jej właściwie wszystko jedno, czy spotkają się tu, czy w mieszkaniu uzdrowicielki. Ostatnio Sophia i tak czuła się obco nawet we własnym domu i coraz poważniej myślała nad sprzedaniem go i kupieniem sobie czegoś mniejszego tylko dla siebie. Nie potrzebowała takiej dużej powierzchni, skoro rodzice nie żyli, a brat był w Ameryce, więcej z tym było zachodu niż pożytku, a nienawidziła porządków i nie miała na to czasu.
Wchodząc do środka poczuła charakterystyczny zapach wciąż świeżego drewna i lakieru, a po chwili usłyszała dobiegający z góry głos.
- Tak, to ja! – odkrzyknęła. Odstawiła miotłę gdzieś z boku i weszła po schodach, po chwili stając przed Poppy, odziana tak, jak najbardziej lubiła, w spodnie, ciepły sweter i narzuconą na to niedbale rozpiętą szatę, a włosy miała związane w koński ogon. Nad ich ścięciem na krótko też coraz częściej myślała.
- Jak tam badania? Domyślam się, że dziś będę testować kolejną wersję? – spytała. – Też będę musiała się w jakiś sposób zranić, byś zobaczyła, czy działa i regeneruje obrażenia tak, jak potrzeba? – Była gotowa na taką ewentualność, ale spojrzała zaraz na Poppy, czekając na to, co miała do powiedzenia, bo może miała inne plany co do dzisiejszego wieczora.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 12:28
Jeszcze latem udało im się ukończyć odbudowę starej chaty, gdzie swoje miejsce miała kwatera Zakonu Feniksa. Wciąż nazywali ją starą, choć zdecydowanie stara już nie była - wspólnymi siłami udało im się wznieść uroczy, piękny budynek. Piękny, bo skromny, dla panny Pomfrey piękno leżało właśnie w wiejskiej prostocie. Miała wyrzuty sumienia, że jej własny udział w odbudowie był dość niewielki, lecz na swoje usprawiedliwienie miała to, że naprawdę niewiele wiedziała o budownictwie i prędzej by coś zepsuła, niż pomogła. Podjęła się tego, co leżało w zasięgu jej skromnych umiejętności: uprzątnięcia tego, co po chacie zostało po majowym wybuchu, a później dekoracji i porządkowania. Nowe wnętrza były skromne, lecz czy potrzebowali wiele? Bynajmniej. Potrzebowali jedynie dyskretnego, bezpiecznego miejsca, w którym będą mogli się ukryć i opracować dalsze działania.
Często nie było tu nikogo, dlatego Poppy wybrała właśnie starą chatę na miejsce spotkania. W razie potrzeby będzie mogła wezwać kogoś do pomocy, kogoś zaufanego, kto bez problemu trafi do kwatery zakonu, chociaż liczyła, że potrzeby takiej nie będzie. Przetestowała już wszak eliksir na sobie i Skamanderze. Żadne z nich jak dotąd nie padło trupem. Próba była jednak zbyt niewielka, aby utwierdzić się w przekonaniu, ze eliksir jest na pewno bezpieczny.
Podniosła się z fotela i krzyknęła, sprawdzając, kto przybył. Zgodnie z jej przypuszczeniami była to panna Carter. - Jestem na górze - poinformowała ją, odkładając książkę na stolik. Kilka chwil później w progu pokoju gościnnego pojawiła się rudowłosa i Poppy podeszła, aby ją serdecznie uściskać.
- Muszę powiedzieć, że dobrze... Chyba nawet bardzo dobrze! - wyrzekła podekscytowania, od razu przechodząc do rzeczy, skoro Sophia sama poruszyła ten temat. - Myślę, że eliksir jest już gotowy... - dodała, po czym zarumieniła się mocno, gdy aurorka spytała, czy znowu będzie musiała dać się zranić.
Wstyd jej było za to, że musiała prosić i ją, i Gabriela, i Skamandera o taką pomocą, lecz nie widziała innej możliwości, by sprawdzić eliksir w praktyce. Walka i treningi były częścią ich pracy, wywar mógł im pomóc, dlatego zdecydowała się poprosić ich o pomoc - choć czuła się winna, jakby to ona zadawała im te rany.
- No... Tym razem nie będzie takiej potrzeby - bąknęła zawstydzona. - Wystarczy, że... Wypijesz go, a ja będę cię obserwować. Ale nie martw się. Pierwszą fiolkę wypiłam sama i naprawdę nie jest niebezpieczny... - tłumaczyła.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 15:39
Sophii całkowicie odpowiadał wygląd chaty, nie miała wielkich wymagań odnoście wyglądu i estetyki wnętrz, bo tak naprawdę do funkcjonowania wystarczyłaby jej niewielka przestrzeń, w której i tak głównie by sypiała, bo nie była typem domatora. Chata natomiast służyła przede wszystkim jako bezpieczna, ukryta zaklęciami kryjówka, do której dostęp mieli tylko członkowie Zakonu i to też nie wszyscy. Potrzebowali jednak takiego miejsca, zwłaszcza na wypadek niespodziewanych komplikacji. Stworzyli je od podstaw własnymi rękami, ramię w ramię, i to miejsce było w pełni ich, także Sophia pozostawiła tu własny wkład, bo uczestniczyła w pracach aktywnie, w męskich zajęciach czuła się dość dobrze i nie miała nic przeciwko ich wykonywaniu; to raczej typowo kobiece zajęcia budziły w niej instynktowną niechęć. Ktokolwiek później dekorował wnętrza po wzniesieniu budynku odwalił kawał dobrej roboty, było tu ładnie, przytulnie i... domowo.
Dotarła na miejsce, gdzie Poppy już czekała.
- Mam nadzieję, że nie musiałaś długo na mnie czekać, ale leciałam tu prosto z pracy i musiałam ominąć największe skupiska mugoli, a także mieć baczenie na to, czy nikt mnie nie śledzi – wyjaśniła na swoje usprawiedliwienie. Dawała jej się we znaki pewna aurorska paranoja, ale wiedziała, że ich przeciwnicy wiedzą o Zakonie i mogli poszukiwać ich kryjówki. Ktoś w końcu próbował już kiedyś dopaść dzieci uratowane przez Zakonników i profesor Bagshot. Była więc czujna i podczas lotu kilka razy robiła pętle, by zgubić ewentualny ogon. Zaklęcia zaklęciami, ale lepiej by nikt niepowołany nie kręcił się w okolicy tego miejsca.
- Świetnie to słyszeć, wiedziałam, że ci się powiedzie – ucieszyła się na wieść o postępach. Wiedziała, że Poppy jest bardzo zdolna i da radę poprawić recepturę po wcześniejszych niedociągnięciach, i że prędzej czy później badania zakończą się sukcesem.
Nie żywiła do Poppy żadnego żalu o tamto, wiedziała że to konieczne, zresztą zranienia i tak często towarzyszyły wykonywaniu obowiązków, więc nie było to z jej strony wielkie poświęcenie, bo nawet gdyby przed akcją nie wypiła tego eliksiru, otrzymałaby je i tak, więc nie było w tym winy uzdrowicielki, a Sophia nie była takim słabeuszem, by użalać się nad sobą z powodu kilku zranień i odrobiny bólu. Gdyby była, nie zostałaby aurorem, a udany wywar mógł się przydać jako środek zaradczy, gdyby tak obrona zawiodła.
- Dobrze, skoro uważasz, że to wystarczy, to zgoda – odezwała się, unosząc brwi na widok jej zawstydzonej postawy. – Nie boję się, ufam twoim umiejętnościom i wiem, że nie podałabyś nikomu czegoś niesprawdzonego. Jako auror muszę znosić różne rzeczy, a wypicie fiolki eliksiru naprawdę nie jest bardziej niebezpieczne od stanięcia na przeciw czarnoksiężnika, zwłaszcza kiedy obok znajduje się wykwalifikowana uzdrowicielka.
Była gotowa, by wypić niezbędną dawkę.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 17:18
Potrząsnęła głową w przeczącym geście. Wcale nie czekała długo. A nawet jeśli, to nie odczuła tego wcale. Przybywszy do starej chaty od razu zajęła się książką o ciałach niebieskich. Wykorzystywała każdą wolną chwilę, aby edukować się w zakresie astronomii i alchemii, te dziedziny magii stawały się Poppy coraz bliższe.
- Nie, ależ skąd, nie czekam długo. Doskonale rozumiem, że masz swoje obowiązki i naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczę, że poświęcasz mi tyle czasu... i mimo wszystko ryzykujesz na tego - mówiła Poppy.
Chciała zarówno dla Sophii, Charlene, Gabriela, Archibalda i Anthonego Skamandera uczynić coś, co wynagrodziłoby im trudny pomocy w tych badaniach, nie wiedziała jednak jeszcze, co dokładnie mogłaby zrobić. Nie pytała, bo wiedziała, że prędko by ją zbyli i zaprzeczyli, że absolutnie nie trzeba. A trzeba było!
- Dziękuję za wiarę we mnie, to naprawdę wiele dla mnie znaczy - odparła zarumieniona.
Nie kłamała, naprawdę tak było. Na początku miała przecież wiele wątpliwości, czy jej się powiedzie. Nigdy dotąd nie udało się jej stworzyć własnej receptury i trudno było nazwać ją wybitną alchemiczką. Uczyła się tej sztuki pilnie, wytrwale, z najwyższą uwagą. Zdobywała doświadczenie warząc eliksiry różnego rodzaju, nie ograniczyła się wyłącznie do tych leczniczych, zdobywała także wiedzę z zakresu astronomii. Przez ostatnie kilka miesięcy nauczyła się naprawdę wiele, a nad eliksirem pracowała szczególnie ciężko. Trudno było ująć w słowa jak bardzo pragnęła ułatwić członkom Zakonu Feniksa nadchodzące walki - nie tylko tę, która czekała na nich w Azkabanie. Rozprawienie się z anomaliami to jedno, jednakże wyciszenie ich raz na zawsze, nie sprawi, ze pozbędą się także przebrzydłych czarnoksiężników... Walka będzie o wiele dłuższa i trudniejsza, niż sobie wyobrażali.
- Jestem też wdzięczna za twoje zaufanie - wyznała cicho. Czy zasłużyła na nie? Zawsze robiła wszystko, by pomóc każdego z członków Zakonu Feniksa (i nie tylko) jak potrafiła. Poświęcała temu cały swój wolny czas, zasoby wiedzy i bystrość umysłu. - Mam nadzieję, że go nie zawiodę - dodała z bladym uśmiechem. - Dobrze, usiądźmy więc, opowiem ci o nim. Nie udało mi się zmodyfikować żadnego eliksiru, a stworzyć zupełnie nowy. Gdy go wypijesz i trafi cię zaklęcie, odniesione rany będą znacznie mniejsze, bo organizm sam się zregeneruje. Wiesz przecież, że oni... Dysponują bardzo potężnymi czarami, przed którymi ciężko się obronić...
Wskazała dłonią na fiolkę eliksiru, która stała na stole w drewnianym stojaczku. Dawka była już odpowiednio odmierzona, wystarczyło więc, by Sophia sięgnęła po nią i wypiła zawartość.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 19:21
- To dobrze – rzekła z uśmiechem. – I naprawdę nie musisz się odwdzięczasz, robisz to dla nas, i najlepszą nagrodą dla nas wszystkich będzie udany eliksir, który będziemy mogli zabierać ze sobą na akcje, by nie dać się tak szybko osłabić.
Sophia miała o eliksirach pojęcie naprawdę podstawowe, nigdy nie była orłem w tym przedmiocie i musiała włożyć sporo wysiłku w to, żeby zdać sumy i owutemy wystarczająco, by móc ubiegać się o przyjęcie na kurs aurorski. Później już raczej stroniła od warzenia czegokolwiek, choć na kursie czasem musieli demonstrować jak warzą podstawowe antidota czy rozpoznają trucizny. Dobrze jednak, że mieli w Zakonie utalentowanych uzdrowicieli i alchemików, którzy umieli się odpowiednio zająć tymi sprawami. Sophia z pewnością nie dałaby rady stworzyć własnej receptury, bo już warzenie istniejących kiepsko jej wychodziło i potrafiła zepsuć nawet maść żywokostową.
Wierzyła w nią, bo miała ku temu podstawy, Poppy była rzetelna, naprawdę dobrze leczyła i była bardzo cennym nabytkiem dla Zakonu. Gdyby nie badacze, czy w ogóle byłaby mowa o wyprawie do Azkabanu i położeniu kresu anomaliom? Teraz musieli tylko się do tej wyprawy przygotować, a taki eliksir mógł okazać się bardzo pomocny, bo kto wie, co tam spotkają? Nawet po pokonaniu anomalii nie będzie to też koniec ich walki z mrocznymi siłami.
- Wiem, że robisz co możesz, żeby ułatwić nam walkę i dobrze nas leczyć – odezwała się. – Czy jeśli testy okażą się pomyślne, to będzie oznaczało, że alchemicy już będą mogli warzyć tę miksturę i będziemy mogli jej używać? – dopytała jeszcze.
Usiadła więc, zamierzając posłuchać dokładniejszych wyjaśnień na temat mikstury, która, jak się okazało, nie była już tylko zmodyfikowanym wywarem wzmacniającym, a czymś zupełnie nowym, co wywarło na Sophii jeszcze większe, ale z pewnością pozytywne wrażenie.
- To jeśli to zupełnie nowy eliksir, to tym bardziej jestem ciekawa tego niezwykłego odkrycia – rzekła. – Coś o takim działaniu naprawdę się przyda, bo oni są naprawdę potężni, często bardziej niż zwykli podrzędni czarnoksiężnicy z Nokturnu. Jaki będzie zakres jego możliwości? Długo będzie działał? Jak dużo ran może wyleczyć? – dopytywała, chcąc się dowiedzieć, jak to w ogóle miało działać.
Spojrzała na fiolkę, która stała na stoliku. Podeszła do niej i ujęła ją w dłoń.
- Więc zaraz zobaczymy, jak to działa. – A następnie odkorkowała fiolkę i wypiła całą jej zawartość, ciekawa, czy odczuje jakieś działanie, czy poczułaby je tylko, gdyby się skaleczyła.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 20:47
Uśmiechnęła się słysząc tak miłe słowa. Aż za miłe, nie uważała, aby na nie zasłużyła!
- Och, wszyscy tak mówicie, Weźcie pod uwagę to, że mnie będzie lepiej na duchu samej ze sobą, jeśli jakoś się odwdzięczę, dobrze? - zaperzyła się Poppy.
Taką już miała naturę. Nie chciała tylko brać. Właściwie w ogóle nie chciała brać zbyt wiele od innych, po stokroć bardziej wolała innym dawać - cząstkę siebie, swoje umiejętności, prezenty materialne, bądź mniej. Tylko w taki sposób mogła przydać się w Zakonie Feniksa. Jej umiejętności obronne były niezwykle marne, a co dopiero ofensywne! Poppy nie skrzywdziłaby nawet muchy. Raz wzięła udział w pojedynku w Klubie i gorzko tego pożałowała, to jeden z największych błędów, ależ się wówczas zbłaźniła przed lordem Selwynem! Przynajmniej wtedy nim był. Zaledwie kilka dni temu Alexander został pozbawiony nazwiska.
W walce panna Pomfrey byłaby bardziej kulą u nogi, ciężarem, niż pomocą. Nie nadawała się do tego absolutnie, nie pchała się więc tam, gdzie nie powinna. Stała z tyłu, była wsparciem, ich zapleczem. Czasami czuła się winna, że nie nadstawiała karku tak jak inni, że ona była względnie bezpieczna, ale to było wciąż lepsze wyjście. Mogła ich wspierać całą swoją wiedzą i umiejętnościami.
- Oczywiście! Jeśli tylko upewnię się, że eliksir nie będzie miał negatywnych skutków ubocznych, postaram się uwarzyć go jak najwięcej, choć ilość może być ograniczona... Jego sercem jest róg jednorożca. Bardzo droga i cenna ingrediencja, lecz pieniądze to najmniejsze moje zmartwienie. Jest po prostu bardzo rzadki, trudno go zdobyć... Na szczęście receptura sama w sobie nie jest bardzo skomplikowana. Przekażę ją wszystkim naszym alchemikom - potwierdziła Poppy.
Nie po to pracowała nad eliksirem, aby teraz trzymać go w sekrecie. Zresztą - to nie był wyłącznie jej sukces. To sukces wszystkich, którzy jej pomagali. Największy swój udział w tym miała Charlene i to jej pragnęła podziękować najwylewniej, jednakże bardzo doceniała każdego - zwłaszcza aurorów, którzy odważyli się być jej królikami eksperymentalnymi.
- Z pewnością nie wyleczy wszystkich ran. Zregeneruje je po części, trudno mi dokładnie określić, to zależy od charakteru i siły zaklęcia. Warzony w odpowiednim dniu miesiąca będzie działał dłużej - tłumaczyła cierpliwie panna Pomfrey. - Nie powinien gorzko smakować - stwierdziła, kiedy Sophia odważnie wychyliła do dna zawartość fiolki.
Poppy wzięła do ręki notatnik i pióro, zamoczyła je w kałamarzu, aby nabrać trochę atramentu. Zamierzała zapisać wszystko, co zdoła zaobserwować.
- Powiedz mi jak się czujesz? Czy to takie uczucie jak po eliksirze wzmacniającym, czy inne? Opowiedz mi o wszystkim, co odbiega od normy, dobrze?
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pokój gościnny [odnośnik]04.03.19 23:46
- No dobrze, więc jak kiedyś znowu będę potrzebowała jakichś eliksirów lub leczenia, to zwalę ci się na głowę, w porządku? – zapytała z rozbawieniem. Uważała, że zostanie testerem eliksiru mogło być jakąś formą wdzięczności z jej strony wobec Poppy, skoro ta często składała rannych Zakonników za darmo i poświęcała swój wolny czas na pomoc organizacji. Sophia także czuła, że w jakiś sposób się odwdzięcza za wcześniejsze przysługi, bo nie lubiła brać, nie dając nic w zamian. Nie miała tęgiego naukowego umysłu, ale starała się dobrze pożytkować swoje aurorskie umiejętności, które sukcesywnie rosły i w stosunku do tego, co potrafiła na początku kursu, wykonała gigantyczny postęp i z różnymi zagrożeniami radziła sobie coraz lepiej. Bieżące wydarzenia hartowały zaś jej charakter; wszystko, co miało miejsce przez ostatni rok, począwszy od śmierci rodziców, miało wpływ na kształtowanie się jej osoby i dorastanie do pewnych rzeczy. Dawna wesoła i często nieco naiwna Sophia musiała odejść, bo w tych czasach nie było już miejsca na Sophię-Puchonkę, musiała stać się prawdziwym aurorem w pełni zasługującym na ten tytuł. Pytanie tylko, jak długo w obecnych czasach będzie jej dane wciąż nim być? Było przecież całkiem możliwe, że ci z ministerstwa po przewrocie zwolnią niewygodnych pracowników znanych z liberalnych poglądów. Póki co jednak wciąż pozostawała aurorem, ale prędzej by sama odeszła, niż zniżyła się do działania na szkodę niewinnych pod dyktandem fanatyków czystości krwi.
- Ale da się gdzieś kupować ten róg, prawda? – zapytała, dowiadując się, że eliksir miał rzadkie, trudne do zdobycia serce. Miała nadzieję, że alchemicy mimo wszystko mieli jakieś dojścia, żeby go zdobywać. Sophia sama mogła spróbować coś kupić i podarować alchemikom na kolejnym spotkaniu, zawsze starała się im coś podrzucić w ramach zapłaty za cenne fiolki z miksturami, które od nich brała. Jako auror zarabiała całkiem dobrze, a dla siebie wydawała stosunkowo niewiele, bo nie miała dużych potrzeb. Niemniej jednak ten eliksir tym bardziej będzie cenny, ale wierzyła że zdolni alchemicy Zakonu zrobią odpowiedni użytek ze składników i wkrótce ta mikstura wejdzie do ich wyposażenia, może jeszcze przed planowaną wyprawą do Azkabanu, do uczestnictwa w której Sophia chciała się zgłosić. Testowanie mikstury to z pewnością będzie kaszka z mleczkiem przy tym, co miało ich czekać, ale nie zamierzała stchórzyć, wiedziała że musi tam pójść. Bo kto, jak nie oni, aurorzy?
- Nawet częściowe zaleczenie ran może nam dużo pomóc podczas walki lub misji, gdzie nie będzie czasu ani możliwości na leczenie przez uzdrowiciela – rzekła. – To może dać nam niezbędny czas na dotarcie do niego, a także więcej sił, by oprzeć się atakom, a czarna magia wydziera ich z nas wiele. Potrafię coraz lepiej się bronić, ale nawet tarcze czasem zawodzą, zwłaszcza w starciu z najpotężniejszymi zaklęciami.
Wypiła eliksir odważnie i śmiało, po czym odstawiła pustą fiolkę i zastanowiła się, czy czuje się jakoś inaczej.
- Na ten moment nie czuję nic szczególnego, co odbiegałoby od normy, ale jeśli tylko poczuję, to od razu powiem – powiedziała, znów siadając. – Jak długo będziesz musiała mnie obserwować, by odnotować ewentualne skutki? Może rzeczywiście powinnam się lekko zaciąć, byś zobaczyła, czy rana się zasklepi? – zaproponowała, naprawdę gotowa to zrobić, jeśli byłoby to niezbędne, aby potwierdzić, że tym razem eliksir naprawdę regeneruje. Nie bała się odrobiny krwi.



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]05.03.19 14:35
Poppy uśmiechnęła się szeroko, rada, że Sophia zrozumiała co miała na myśli.
- W porządku, ale nie określaj tego zwalaniem się na głowę, dobrze? Jestem wam winna każdą pomoc, za to, co dla nas robicie, za to jak ryzykujecie... - odparła łagodnym, ciepłym tonem.
Naprawdę tak uważała. Wciąż sądziła, że fiolki eliksirów, choćby i Felix Felicis (nie potrafiła go jeszcze uwarzyć, łudziła się jednak, że kiedyś opanuje sztukę alchemii na tyle, by mogła choć spróbować, ale to jeszcze daleka, bardzo daleka droga przed nią...), nie jest wystarczające, aby odwdzięczyć się im wszystkim za ryzyko, które podejmowali. Ona stała nad kociołkiem, bezpieczna i cała, a oni nadstawiali karku, mogli zginąć w każdej chwili... Dla Poppy to była ogromna, ogromna różnica. Starała się więc odwdzięczyć jak tylko mogła. Zresztą nie chodziło wyłącznie o wdzięczność. Czuła po prostu, że taką ma powinność, obowiązek, wobec nich i wobec świata, który powinien stać się lepszym miejscem - dla nich i przyszłych pokoleń.
- Oczywiście, są apteki, gdzie można go zakupić, ale wiesz... Zabicie jednorożca to potworna, potworna zbrodnia, nikt o zdrowych zmysłach nie uczyniłby takiej okropności... - zadrżała na samą myśl, że ktokolwiek mógłby odebrać życie istocie tak niewinnej, tak dobrej - ponoć niosło to za sobą straszliwą klątwę. - Rogi, które można zakupić, to takie, które utraciły na wskutek zranienia, albo od osobników zmarłych ze starości, dlatego są tak rzadkie... Będę jednak regularnie sprawdzać zasoby znajomych aptek - opowiadała ze smutkiem Poppy, wyobrażając sobie biedne jednorożce. Srebrzysty róg, który ucierała na próg, był niezwykły - kiedy pierwszy raz go dotknęła, nie mogła wyjść z zachwytu przez gładkość i blask.
- Mam nadzieję, że tak właśnie wam pomoże - potwierdziła Poppy ciepłym tonem; to miała na myśli. Cieszyła się, że zdołała jasno i klarownie określić działanie eliksiru, a jeszcze bardziej z tego, że aurorka widziała w nim potencjał.
Zapisała na pergaminie słowa Sophii.
- To dobrze. Na początku ja sama odczułam zawroty głowy, dlatego skorygowałam lekko recepturę, zmieniłam gramaturę niektórych składników, jeden wymieniłam na innych, co pozwoliło wyeliminować ten skutek uboczny, jednakże ja sama i Skamander to za mała próba... Dlatego chciałabym cię poprosić, byś została tu ze mną, na noc, dobrze? Na obserwację. Pościeliłam ci łóżko i zrobiłam zakupy. Będę ci wdzięczna - spojrzała na Sophię prosząco; bardzo zależało jej na tym, aby aurorka się zgodziła, a Poppy mogła dokonać starannej obserwacji organizmu pod wpływem eliksiru przez cały okres jego działania. Nie śmiałaby prosić, aby się zraniła, ale skoro sama proponowała... - Jeśli jesteś na to gotowa... - bąknęła zawstydzona. Naprawdę czuła się z tym wszystkim trochę głupio, że członkowie Zakonu Feniksa dawali się zranić, by sprawdzić, czy jej eliksir działa...
Wystarczyło niewielkie skaleczenie ostrym nożykiem, by to sprawdzić. Poppy pochyliła się nad ramieniem Sophii. Ujrzała krople czerwonej krwi, lecz rozcięcie zasklepiło się od razu w połowie - uzdrowicielka klasnęła w dłonie z uciechy. - Działa!
Nie potrafiła powstrzymać radości - uściskała Sophię jeszcze raz, serdecznie, wzdychając z ulgą. Carter zgodziła się zostać na noc, mogła więc obserwować ją i reakcje jej organizmu cały wieczór. Uparła się, aby zajrzeć jej w oczy, kontrolować temperaturę oraz oddech; przesłuchała płuca i przebadała brzuch. Musiała się upewnić, że eliksir samoregeneracji nie będzie miał negatywnego wpływu na organizm aurorki. W swoich notatkach zapisywała wszystko co zdołała zaobserwować, co pomogło jej dokonać ostatecznych korekt i zmian w recepturze.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Pokój gościnny [odnośnik]05.03.19 16:02
- Musimy to robić, żeby ratować świat przed ostatecznym pogrążeniu się w mroku – rzekła. – Ale ty też wiele robisz, walczysz nie różdżką, a swoją wiedzą i umiejętnościami, łatając nas i dostarczając eliksirów, w tym własnego autorskiego.
Sophia nie umniejszała roli uzdrowicieli, alchemików i innych naukowców. Byli równie niezbędni jak aurorzy i inne osoby potrafiące władać magią obronną i ofensywną. Bez ich pomocy nie zaszliby daleko, a miała świadomość, że bardziej przydatni byli z dala od pierwszej linii konfliktu i zagrożenia i nie miała do Poppy żadnego żalu o to, że siedziała w bezpiecznym miejscu, kiedy oni się narażali. Każde z nich miało odegrać swoją rolę w konflikcie, który nieuchronnie nadciągał.
- Gdyby nie ty i twoje umiejętności, to czy w ogóle byłaby mowa o tym, by wyprawić się do Azkabanu i mieć szansę skończyć z anomaliami?
Poppy była bardzo skromna, ale zdaniem Sophii miała być z czego dumna.
Mimo swojej podstawowej wiedzy o magicznych stworzeniach zdawała sobie sprawę, że zabicie jednorożca było potworną zbrodnią na którą decydowali się tylko plugawcy, i że ich rogi dostępne w sprzedaży musiały być pobierane od osobników zmarłych w sposób naturalny. Podejrzewała jednak, że jeden eliksir nie wymagał zużycia całego rogu, a tylko odrobiny, bo inaczej to byłoby słabo opłacalne; skąd wzięliby tyle rogów, skoro jednorożce nie należały do często spotykanych stworzeń i pewnie nie zawsze można było je kupić, a jeśli już, to pewnie były drogie?
- Wiem. Ale kilka miesięcy temu prowadziłam sprawę, w której zwyrodnialec zabił jednorożca, niestety nie udało się go złapać. – Wiele spraw trafiło na półkę nierozwikłanych z braku dowodów mogących doprowadzić do konkretnej osoby, i mogła tylko podejrzewać że to jacyś czarnoksiężnicy, może nawet ci powiązani z Voldemortem. Ale wszelkie materiały spłonęły, więc po pożarze już nie wracano do tych spraw, zajmując się mnóstwem innych, pilniejszych rzeczy niż zabity jednorożec.
Pokiwała głową, wysłuchując opowieści Poppy o udoskonalaniu receptury, by zniwelować skutki uboczne. Zostać tu na noc? Zdziwiła się nieco, ale i tak nie miała dla kogo wracać do domu, więc nie było to z jej strony poświęcenie. Bez różnicy, gdzie będzie spała, a jeśli było to konieczne to zgodziła się.
- W porządku, skoro to niezbędne, byś mogła poobserwować skutki, to zostanę, i rano prosto stąd polecę do pracy. Prześpię się tutaj.
Pozwoliła się skaleczyć w rękę, patrząc z fascynacją, jak drobna ranka po chwili przestaje krwawić, co znaczyło, że eliksir działa. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, widząc sukces Poppy na własne oczy. Ale dopiero w akcji okaże się, jak poradzi sobie z poważniejszymi obrażeniami.
Tak więc została na cały wieczór i noc, pozwalając Poppy się badać i obserwować ewentualne skutki eliksiru, ale nie czuła się źle, nie doskwierały jej skutki uboczne. Czuła się normalnie, co znaczyło, że eliksir działał jak należy i nie wywoływał powikłań. Została w starej chacie aż do rana; wtedy pożegnała się z Poppy i odleciała na miotle, zamierzając udać się prosto do pracy.

| zt. x 2



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Pokój gościnny [odnośnik]21.10.19 0:05
8 stycznia

Ostatnio Stara Chata stała się miejscem w którym często przebywała. Natłok spraw, które spadł jej na głowę zdawał się prawie przytłaczający, ale zamiast poddania się przygniatającemu ciężarowi szła wraz z nim podejmując się działania. Czuła jak daleko są od siebie i to przynosiło jej jedynie sińce pod oczami i zmartwienie, które zdawało się obejmować ją całą. Spotkanie zdawało się być chwilę temu, ale tak naprawdę minęło kilka dni. Przez chwilę zastanawiała się nad dobrym miejscem dla tego spotkania. Mogłaby to zrobić w domu w którym mieszkała dzięki ich dobroci, ale tam nadal znajdował się Danny. Nie chciała, by przypadkiem usłyszał o czym rozmawiają, tego typu sprawy nie powinny odbywać się w jego pobliżu nawet, gdyby przez cały ich czas miał spać smacznie do góry. Zawsze istniała możliwość, że zejdzie, coś usłyszy, będzie w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Teraz rozumiała, jak wielką egoistką była, trzymając go kurczowo przy sobie. Teraz, chociaż wiedziała, że sama sobie nie poradzi. Szczęśliwie dla siebie, miała Hannah.
Zerknęła na zegar przechodząc po kuchni w Starej Chacie. Nastawiła wodę i usiadła na jednym z krzeseł między notatkami, które sama zrobiła chwilę wcześniej. Czekała, ale musiała też zebrać w końcu siebie i myśli. Zadanie, którego się podjęła nie było łatwe i wiedziała, że czeka na nią wiele problemów po drodze, ale o niektóre musiała zadbać już na samym początku i dobrze je rozplanować. Jedno potknięcie mogło całkowicie zniweczyć wszystkie plany i przygotowania a tego nie chciała.
Wzięła wdech spoglądając strapiona za okno, za którym ciemność już dawno otoczyła miejsce w którym się znajdowała. Odłożyła pióro i podniosła się. Zaplatając dłonie podeszła do okna przez które wyglądała na zewnątrz. W głowie nadal odbijały jej się padające w jej stronę słowa podczas spotkania i choć próbowała je od siebie odsuwać, to wracały niczym natrętna mucha. Czuła potrzebę porozmawiania, ale jednocześnie miała wrażenie, jakby nie było z kim zrobić tego prawdziwie. Może powinna odezwać się do Brendana? Zasznurowała lekko usta. Dźwięk otwieranych do Chaty drzwi wyciągnął ją z rozmyślań. Odwróciła się od okna w kierunku wejścia by jasne tęczówki zawisły na jej obecnym szefie. Z trudem dźwignęła kąciki ust do uśmiechu.
- Kieran. - skinęła mu lekko głową, nadal jeszcze trochę nie potrafiąc całkowicie przejść nad zwracaniem się do niego po imieniu. Widział jak dorastała. Spędziła w jego domu prawie połowę swojego wolnego czasu, przesiadywała dnie z Jackie a gdy nie mogła spać siedziała w ich kuchni wraz z jego synem. Był dla niej jak drugi ojciec, ale sytuacja zmuszała ją by przestała go postrzegać jako tylko takiego. - Napijesz się czegoś? - zapytała bo czajnik postawiony na kuchence już od jakiegoś czasu wypuszczał dym jasno świadczą o gotującej się w środku wodzie.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Pokój gościnny - Page 3 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Pokój gościnny [odnośnik]22.10.19 23:00
Zastanawiał się nad przebiegiem spotkania Zakonu, podniesionymi w jego trakcie kwestiami, rzuconymi przez siebie samego słowami. Powinni wreszcie przejść do ataku, wiedział to, ale wciąż pozostawało im zbudować bezpieczne miejsce od podstaw. Trudno mu był godzić czas pomiędzy wszystkie obowiązki i sen, ale jakoś funkcjonował. Wierzył, że w końcu uda mu się złapać równowagę, gdy tylko na dobre przyzwyczai się do nowej sytuacji. Nigdy nawet sobie nie wyobrażał, że kiedykolwiek zostanie szefem Biura Aurorów. Spotkało go wyróżnienie, ale był to też zarazem kłopot, bo nagle uwaga wielu osób skupiała się na nim, tak jak i wygórowane nadzieje. Jednak zmiana na kierowniczym stanowisku nie sprawie, że jak za jednym pociągnięciem różdżki znikną nagle wszystkie zmartwienia.
Po spotkaniu wrócił prosto do domu i od razu zajął się najprostszą sprawą dotyczącą zbiórki. Znalazł przede wszystkim koce, stertę ubrań, rzecz jasna wciąż w dobrym stanie. Do Oazy będą przybywać ofiary wojny, osoby prześladowane przez reżim, dlatego i ubrania mogą okazać się potrzebne, gdy osoby ratujące swe życie porzucą wszystko, co miały. Nie ma wartości ważniejszej od życia. Spakował wszystko do wielkiego kartonu i zdecydował o przyniesieniu go do Starej Chaty. W Oazie nie było jeszcze miejsca, w którym takie rzeczy mogliby przechowywać, Kieran z kolei nie chciał z powrotem upychać ich do szaf, zarazem nie zdzierżyłby ich widoku gdzieś na wierzchu nawet gdyby spokojnie leżały w kącie jego sypialni. Powoli porządkował przestrzeń, w której żył przez trzy dekady. Do pewnych przemyśleń musiał dojrzeć, choć tak naprawdę głównym kryterium decyzyjnym nie była emocjonalna dojrzałość, lecz zdrowy rozsądek. To prawda, że starych drzew się nie przesadza, ale najwidoczniej tak musi być, jeśli chciał ratować nie tylko własne korzenie, ale również młode pędy. Myśl o opuszczeniu miejsca, w którym przeżył tak wiele wspaniałych chwil, była bolesna. Przez długie godziny wpatrywał się w jasne ściany sypialni, gdzie niegdyś jaśniał kobiecy uśmiech, dźwięczał słodki śmiech, unosiły się spełnione westchnienia. Lecz teraźniejsze potrzeby musiały przeważyć nad nawet najbardziej szczęśliwymi wspomnieniami. Po otrzymaniu tak ważnego stanowiska Kieran musiał w końcu poważnie rozważyć kwestię przeprowadzki. Hartlake Road nie było już wystarczająco bezpiecznym miejscem, nie dla niego. Ten adres widniał w jego dokumentach, dlatego prędzej czy później ktoś, kto nie życzy mu dobrze, mógłby się zjawić u progu jego domu. Wrogowie przejęli już Ministerstwo Magii i robili wszystko, aby zdelegalizować Biuro Aurorów. Jakoś nie mieli skrupułów przed pozbyciem się jego poprzedniczki, a nawet zdołali to pokrętnie wytłumaczyć opinii publicznej. Zwyrodnialcy i łgarze, to przeciw nim stawali członkowie Zakonu Feniksa.
Odkładał rozmowę z Jackie na później, choć w końcu będzie jej musiał zakomunikować swoje zamiary. Sam jeszcze bił się z myślami i bał się jej reakcji. Znał jej temperament i czuł, że przeprowadzkę może uznać za przejaw zdrady wobec Vincenta, może nawet wobec jej matki, której właściwie nie pamięta. Chyba dlatego każdy krok prowadzący go w stronę Starej Chaty wydawał mu się coraz lżejszy, choć i tutaj czekała na niego poważna rozmowa, a przynajmniej takiej się spodziewał. Już wcześniej dostrzegł zapalone w środku światło, po przekroczeniu progu usłyszał głos Tonks. – Justine – odpowiedział na jej powitanie bez wyrazu i zaraz skierował swoje kroki do salonu, aby w pierwszej kolejności odstawić pudło. W końcu wyłonił się z pomieszczenia i przeszedł do kuchni, zerkając na leżący na kuchence czajnik. – Herbaty może – rzucił mrukliwie i zawisł nad stołem, zerkając na sporządzone notatki. Ale szybko powstrzymał swą ciekawość i spojrzał prosto na Gwardzistkę, czekając na jej ruch. Miała dla niego dodatkowe wytyczne? Chciała porozmawiać o sytuacji w Biurze? Nie zadał jednak żadnego pytania, po prostu trwał w oczekiwaniu.



There’s a storm inside of us. A burning. A river. A drive. An unrelenting desire to push yourself harder and further than anyone could think possible. Pushing ourselves into those cold, dark corners where the bad things live, where the bad things fight. We wanted that fight at the highest volume. A loud fight. The loudest, coldest, hottest, most unpleasant of the unpleasant fights.
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40+5
UROKI : 25+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Czarodziej
Pokój gościnny - Page 3 AiMLPb8
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pokój gościnny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach