Wydarzenia


Ekipa forum
Salon z sypialnią
AutorWiadomość
Salon z sypialnią [odnośnik]17.11.15 10:22
First topic message reminder :

Salon z sypialnią

Łączona wersja pseudo salonu i sypialni, znajdująca się w kawalerce Samuela. Jest tam nawet czysto, choć wynika to najczęściej z faktu - że bardzo często sypia gdzieś poza mieszkaniem, swoje życie obracając wokół pracy.

Na to pomieszczenie nałożone są zaklęcia: Muffliato, Tenebris.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Re: Salon z sypialnią [odnośnik]22.10.17 16:13
Byliśmy źli. Źli i słabi, uderzeni przez życie ostatnio zbyt wiele razy i choć każde z nas starało się, trzymaliśmy emocje wewnątrz siebie, kumulując je, zbierając, pozwalając by zderzały się z sobą niczym naładowane, elektryczne ładunki – pewnym było, że prędzej czy później wybuchną. Miały to w zwyczaju. Zazwyczaj też w najmniej odpowiednim momencie. Uchyliłam lekko usta, oczy rozszerzyły się w zdumieniu, nie odpowiedziałam jednak nic złączając na nowo wargi, sznurując je w jedną długą linię. Frustracja, to ona sprawiała że iskrzyło. Frustracja, że nie byliśmy na tyle silni, by poradzić sobie właśnie wtedy. Drugie ze zdań zabolało, wbiło się niewidzialnym cierniem w coś, co zdawało się nie istnieć już w moim organizmie – serce? bardziej jego pozostałości. Czemu te słowa zabolały, choć przecież niosły ze sobą zapewnienie na to, czego chciałam. Wiedziałam, że tak. Kochałam cię, ale nie byłam w stanie pozwolić się zamknąć, nie znów, tak samo jak wiedziałam, że nie jestem w stanie stać z boku, tak samo wiedziałam też, że najchętniej widziałbyś mnie właśnie tam – w bezpiecznym miejscu, takim w którym może stać mi się najmniej. Ale to nie była droga dla mnie, problemy i tak zdawały się samoistnie odnajdować do mnie drogę.
To nie miało sensu – my rzucający w siebie oskarżeniami. Kolejna burza, która nie niosła po sobie tęczy nie była na rękę nikomu. Nie mogłam pozwolić by złość i frustracja wzięły górę, nie mogłam bo przecież obiecałam.
Dlatego milczałam, próbując nie pokazać ciałem, czy nie wypuścić na twarz faktu, że te zdania zabolały – zapewne z marnym skutkiem, szczęśliwie obrałam cel, zwracając się do ciebie plecami. Dając sobie jeszcze chwilę, przeciągając gesty, czy może raczej czas w którym w końcu zabiorę się za wypowiadanie słów. Zdań skrywanych od lat, sekretów, które miały stracić swój status na zawsze. Czy robiłam dobrze, tak bardzo odkrywając się? Nie wiedziałam.
Słowa płynęły, choć tylko z pozoru zdawało się to proste. Każde kolejne wyzwanie sprawiało, że czułam jak ściągałam z siebie kolejną warstwę zbliżając się do całkowitego odkrycia. I poza niepewnością, chyba po prostu nie chciałam byś kiedykolwiek widział mnie taką – obnażoną, słabą.
- Bo jestem szlamą. - odpowiedziałam dziwnie spokojnym głosem wzruszając lekko ramionami. - Brudem, po którym się depcze. Szlamem, który na jego nieszczęście zostaje pod butami i ciężko się go pozbyć – choć myślę że właśnie w tym odnajduje swojego rodzaju rozrywkę. Droczy się ze mną, bo lubi, bo może i bo staję mu naprzeciw. - może byłam głupia w moim oślim uporze, może powinnam uciekać gdy tylko jego twarz zamajaczy na horyzoncie, może nie powinnam nigdy stawać w obronie kogoś, tylko starać się unikać ściągania na siebie uwagi. Może... było tego wiele, ale nic z tego nie wpisywało się w mój charakter, w to, jak zostałam wychowana i w to w co wierzyłam.
Ciężko było ci to wszystko zrozumieć, prawda? Poskładać w jedną sensowną całość całe moje życie, wszystkie jego aspekty o których nie wiedziałeś i o których ja sama przez długi czas nie wiedziałam. Nie chciałam zaatakować cię wyznaniami, a jednak wyrzucałam je z siebie jedno po drugim niczym dziwacznego rodzaju historia spleciona z sobą w wielu momentach. Nie chciałam, ale strach, że nie będę miała więcej okazji powiedzieć ci wszystkiego napędzał kolejne słowa, kolejne wyzwania, jednocześnie robiąc mnie bardziej odkrytą.
Widziałam jak się gubisz, nie robiłam tego specjalnie, ale o niektórych rzeczach – pozornie bez związku – musiałam wspomnieć. Musiałam, bo były nierozerwalną częścią historii. A ja po prostu mówiłam dalej, nie odpowiadając na żadne z kolejnych pytań, wiedząc, że jeśli zatrzymam się przy którymś dam sobie za dużo czasu na wycofanie się. Na wrócenie na twardy i trwały(?) grunt przyjaźni, która nas łączyła. I gdy padły ostatnie słowa, zamilkłam, czując jak serce podchodzi mi do gardła, jak zatrzymuje się w niemym oczekiwaniu na to, czy świat właśnie zamierzał się skończyć, czy też zacząć na nowo.
Świat jednak trwał dalej, nie sprawiając wrażenia, jakby miał się gdzieś w najbliższej chwili wybierać. Patrzyłam spokojnie, spoglądając w źrenice, które znałam tak dokładnie, wiedząc już że żadna z twoich odpowiedzi nie zatrzyma czasu. Ja sama zaś nie mogłam go już cofnąć i – odkryłam to czekając na twoją odpowiedź – nie chciałam tego. Dziwna, trudna do opisana ulga zalęgła się gdzieś w żebrach, w miejscu w którym powinno znajdować się serce, sprawiając że poczułam się lekko. Dźwięk mojego imienia w twoich ustach otulił mnie swobodnie.
Nie powinnaś. rozbrzmiało w kuchni i doskonale zdawałam sobie z racji, która należała do ciebie. Nie powinnam, nie mogłam się z tym nie zgodzić. Przymknęłam powieki, przestudiowałam w głowie milion scenariuszy przygotowując się do tej rozmowy, planowałam za każdym razem zachować choć trochę godność, nie paść w rozpaczy zalanej łzami. Ale teraz, tutaj, każda z moich imaginacji zdawała się po prostu śmieszna i tak bardzo nieprawdopodobna. Nie powinnaś. Przemykało przez moją głowę łączą się z tym nieznajomą mi ulgą, ale i wprawiając w dziwne histeryczne rozbawienie i żal. Sprawiając, że gdy na nowo otworzyłam powieki szkliły się nieśmiało nie zapowiadając nadchodzącej ulewy, a subtelny, spokojny i szczery uśmiech leniwie podnosił mi wargi ku górze – nie ekstrawagancko, wyzywająco, nawet nie wyśmiewczo czy ironicznie, po prostu trwał przyznając cicho rację.
- Wiem. - wypadło z ust otulone chrypą powodowaną zaschniętym gardłem. Wiem, bo przecież próbowałam. Szukałam, poznawałam, spędzałam noce i budziłam się z jeszcze większym poczuciem winy. I choć próbowałam mocno i z całych sił to nie znalazłam – ramion, podobnych twoim w którym nic nie zdawało się groźne, głosu który tembrem i brzmieniem wlewał spokój, dłoni, która niosła więcej wsparcia i zapewnienia niż słowa w końcu ust, które smakowały jak najsmaczniejszy z owoców, jakie zrodziła ta ziemia. Wiem, bo próbowałam. I choć wnioski nasuwane przez rozum zdawały się nakreślać jasno twoją sylwetkę, ja czułam – wiedziałam na głębi twoich źrenic – że to zakopałeś tam coś, do kogo nie dopuściłeś nikogo. Dlatego też byłam pewna, że jest coś, czego nie powiedziałeś nikomu, coś co sprawiało że odnosiłam niejasne wrażenie, które przeradzało się w pewność że nie jesteś gotów, ja wcale nie byłam bardziej gotowa. Ale nie mogłam czekać dłużej, już nie. Wojna pochłaniała dobre jednostki i bałam się okropnie, że pochłonie któreś z nas nim te słowa padną z moich ust.
Kolejne ze słów wyrwały mnie z moich własnych rozmyślań, jakby dopiero teraz uświadamiając mnie, że znów znalazł się przy oknie. Uważnie zlustrowałam cie spojrzeniem, jakby zastanawiając się co, czy może bardziej kto, będzie naszym celem. Widziałam jak twoja dłoń wędruje ku górze, jak twarz zdaje się mówić więcej, choć nie byłam w stanie tego zrozumieć. Brwi zmarszczyły się lekko gdy zastanawiałam się, czy powinnam, choć właściwie od razu wiedziałam, że jak będzie brzmiała moja odpowiedź.
- Dobrze. - zgodziłam się krótko, nie wiedząc co więcej mogłabym powiedzieć. Pytania przeskakiwały nad sobą w zawrotnym tempie, ale nie chciałam rzucać nimi bez ładu, gdy i tak miałam za chwilę otrzymać odpowiedź. Zsunęłam się z blatu, zeskakując na podłogę bosymi stopami. Poprawiłam szarozieloną sukienkę w jeżyny należącą do Eileen i owinęłam się szarym, za dużym swetrem ruszając w kierunku korytarza by tam założyć buty ściągnięte wcześniej – tak bardzo nie pasujące to lekkości sukienki. Wszystko co miałam na siebie zdawało się pochodzić z kilku różnych światów, ale teraz nie miało to znaczenia. - Nie każ na siebie czekać. - powiedziałam tylko w korytarzu wychodząc przez drzwi i pokonując spokojnie schody prowadzące w dół. A jednak łomoczące się w piersi serce, rozdarte i zdeptane więcej niż raz zdawało się dziwnie dudnić. I nie mogłam oprzeć się wrażeniu że towarzyszy mi jakiś paradoks, bo jednocześnie czułam ulgę, której w ogóle się nie spodziewałam, ale wewnętrznie przygotowywałam się na cios, który dobije ledwie działający organ.

| i chyba tutaj zt :pwease:



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]21.01.18 21:27
| 8 czerwca, późno w nocy

Był zły. Dudniące w głowie pulsowanie nawet na moment nie przerywało swojego tańca. Musieli się ewakuować z ruin przez idiotyczną klątwę, a ścigani pewnie d tego czasu znaleźli sobie nową kryjówkę. Wiedzieli, że byli blisko, a teraz - wszystko poszło się... zacisnął usta i zmełł w ustach przekleństwo. Padło ich dziś wystarczająco dużo, a sytuacja była po prostu absurdalna. Pomniejszeni. Cała trójka. I przerwana akcja. Rzeczywistość była zwyczajnie złośliwa i chwilami miał wrażenie, że tak naprawdę nic co robił i planował robić, nie ma żadnego znaczenia. Wszystko runie jak chwiejny domek z kart a ciemność rechocze sobie radośnie, patrząc na ostatnie podrygi walczących. Cyrk, z pomniejszonym klaunem w roli Skamandera, a właściwie Skamanderów dwóch i Jackie. Ta ostatnia wolała prawdopodobnie samotnie wytłumaczyć swoją sytuację.
Postawił ostatnie słowo na pergaminie i wsunął list w łapkę siedzącej na parapecie sówki, która wciąż stroszyła się, jakby była zła, ze jakiś dzieciak wymaga od niej zadania. A może widziała, jak bardzo bazgrał Samuel i poczuła się w obowiązku zostania nauczycielem. Odłożył pióro i wypuścił Filozofa przez uchylone okno. Wszystko było zdecydowanie trudniejsze z o połowę niższej perspektywy. czuł się jeszcze bardziej bezsilny niż zawsze.
Przeszedł przez odległość pokoju i zatrzymał sie przy szafce. Oczywiście, musiał postawić sobie krzesło, by dostać się do jednej z wyższych półek. Stary podręcznik do starożytnych run. Stary, bo używany jeszcze w szkole, a wciśnięty w kąt, dogorywał kurząc wiadomości, których Samuel zapomniał przyswoić, albo zapomniał po prostu. Widocznie ostatnie akcje jasno dawały mu do zrozumienia, że powinien odświeżyć pamięć. Na odsieczy miał lekcję pierwszą. Nieudaną. Dziś, bardzo boleśnie otrzymał kolejną - Łap - rzucił pożółkłe tomiszcze w stronę siedzącego na łóżku kuzyna - I tak musimy zaczekać na Foxa, a coś do poczytania się przyda - zeskoczył z krzesła i podreptał w stronę Thonego. W gruncie rzeczy ciszył się, że w mieszkaniu nie było Justine. Czułby się upokorzony jeszcze bardziej. Złapał po drodze z nocnego stolika kubek z zimna już kawą - Przyda nam sie na drugi raz - jeśli jakiś będzie - westchnął jeszcze, zmienił kierunek i wspiął się na parapet okna. Miał parszywa ochotę zapalić, ale także pełną świadomość, że zakrztusiłby sie pierwszym za dużym haustem dymu.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]21.01.18 23:46
Podobnie jak kuzyn również był wzburzony i zirytowany całą akcją. W przeciwieństwie jednak do niego nie obnosił się z tym i przemieszczając się ciemnymi ulicami nie wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć od środka.
- Wchodząc tam wiedzieliśmy, że to pułapka. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że nie zostawiłby tak oczywistych śladów. Zabrakło nam pokory - osądził nagle przerywając tą długą ciszę w towarzystwie której się przemieszczali, a w czasie której to zastanawiał się nad przyczyną gorzkiej porażki. Nie pocieszał, nie zamierzał mówić, że następnym razem go złapią, że następnym razem pójdzie im lepiej. Następnego razu mogło nie być, lecz nauka płynąca z niepowodzenia miała zostać z nimi po grobową deskę. Poklepał przy tym po bratersku kuzyna po plecach. Może już nie potrafił wyłapywać swoim szóstym zmysłem jego nastrojów to jednak wciąż go po prostu znał. Wiedział, że nie oczekiwał, a nawet nie chciał tak ułudnego pocieszenia. Zresztą dobrze się w tej kwestii składało - Anthony nie potrafił by mu tego zaoferować.
Gdy znaleźli się w mieszkaniu ściągnął z siebie wierzchnią część szaty. Czuł potrzebę odwieszenia jej w przeznaczonym ku temu miejscu, jednak kołek na ścianie znajdował się poza jego zasięgiem - był zbyt wysoko. Mający mniej niż metr wysokości auror westchnął ciężko, a jego barki uniosły i opadły bezradnie. Przewiesił sobie szatę schludnie przez ramie.
- Muszę się napić - zakomunikował marudnie, kiedy to rozminął się z Samuelem w korytarzu i udał się w stronę barku dzieląc się z nim w ten wymowny sposób obowiązkami. Odwiesił szatę na oparcie jednego z krzeseł, a potem dość nieporadnie, małymi dłońmi uczepionymi do wątłych ramion, obejmował butelkę rozlewając jej zawartość do szklanki. Siorbał z niej siedząc na łóżku i patrząc na to, jak Sam rozładowuje w całkiem mało inwazyjny sposób (jak na niego) frustrację. Książka w końcu wcale nie musiała wylądować na ziemi...
- Prócz tego, że jest sprawnym tkaczem klątw wiemy teraz przynajmniej, że lubi siedzieć pod ziemią. Piwnice, stare lochy, być może kanalizacja...? Miejsc koniecznie niepowiązane z żadną magią, przynajmniej na powierzchni, by zmniejszyć prawdopodobieństwo wykrycia, zwrócenia uwagi. Do tego nie pracuje już sam. Ktoś z nim był. Gdy zejdzie nieco pary z Jackie to może uda się nam ustalić kto - myślał na głos próbując z tej beznadziejnej sytuacji wyłuskać jak najwięcej tego co może być przydatne. Podszedł przy tym do kuzyna i skinieniem głowy poprosił go by wysunął nieco kubek z kawą, tak by łatwiej mu było dolać do niego nieco prądu. Butelka była ciężka i mało poręczna w niemalże dziecięcych rękach - Ciekawe, czy nasza tolerancja na alkohol również zmalała? - przemówiła przez niego krukońska ciekawość. Dolał sobie jeszcze trochę i rozsiadł się na łóżku, podpierając plecy o wezgłowie. Zaczął kartkować książkę.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.01.18 22:42
Filozof dotarł do mnie w chwili, gdy opuszczałem biuro; od razu rozpoznałem sowę należącą do Samuela, a krótka notatka – pomimo zgoła innych planów – postawiła w stan gotowości. Wiedziałem, z kim i gdzie dzisiaj był, choć nie koniecznie wiedziałem dlaczego, mając na barkach dostatecznie dużo własnych spraw. Pomimo nieustającego ryzyka, jakie niosła ze sobą teleportacja, nie zamierzałem marnować czasu; zawód aurora nauczył mnie, że często liczyła się każda sekunda, choć gdyby tak się działo, prędzej odnalazłby utkany z mgły koziorożec, niźli pełnokrwisty ptak. Trójka zakonników mogła jednak wpaść na coś istotnego – i nie koniecznie związanego ze sprawami, które dotyczyły biura aurorów. Przekraczając próg mieszkania Skamandera zdawałem się spodziewać pełnej napięcia ciszy, będącej zwiastunem niepokojącej tajemnicy, zamiast tego... cóż, w pierwszej chwili nie dostrzegłem nikogo. Dopiero błysk szkła skupił moje tęczówki na dwóch postaciach, wyglądających na całkiem zrelaksowane.
Naczynia w ich dłoniach wydawały się nieproporcjonalnie duże.
Zmarszczyłem czoło, dając sobie krótką chwilę na uporządkowanie zastanej sceny. Samuel wyglądał na całkiem podminowanego, Anthony zaś przypominał raczej pana na włościach, niźli aurora w potrzebie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ich gabaryty, które zmusiły mnie do ugryzienia się w język i zduszenia śmiechu. Bezbłędnie rozpoznałem ciążące na nich diminduendo – z którym sam nie tak dawno miałem dość kompromitującą przygodę, którą wolałem porzucic gdzieś w odmętach pamięci. Pomimo nabytych doświadczeń, z trudem zachowywałem powagę, zwłaszcza, gdy przyszło mi skonfrontować rzeczywistość z treścią listu i moich rozdmuchanych przypuszczeń.
- Sprawa jest ważna. - Wydusiłem z siebie w końcu, cytując słowa skreślone przez młodszego Skamandera. Nonszalancko pokiwałem głową, jednocześnie meandrując spojrzeniem między obliczami aurorów, szklankami, a butelką alkoholu. Brakowało tylko cmoknięcia. - Zdecydowanie rozumiem, o co chodzi. - Sparafrazowałem Samuela, po czym krótko parsknąłem, darowałem sobie jednak dalsze komentarze. Jakkolwiek nie bawił mnie ten obrazek, fakt, iż byli tutaj, wskazywał raczej na niepowodzenie ich misji – a nie było bardziej ryzykownej zabawy od igrania z ambitnym aurorem. No, może poza mną. Nie to, żebym nie był ambitny, ale odnajdywałem dziwną przyjemność w odwracaniu lisa ogonem i słownych potyczkach – na które jednak nie było teraz miejsca, choć perspektywa była mocno kusząca.
- Gdzie Jackie? - Upewniłem się jeszcze, choć zakładałem, że gdyby Klusce podwinęła się noga, już dawno bym o tym wiedział. - Ją też wzięło? Niech zgadnę – kontynuowałem, zanim któryś ze Skamanderów zdołał odpowiedzieć – pękła na samą mysl o tym, że miałbym powód, by nabijać się z niej przez nabliższy miesiąc. - Szacunek dla wykowywanej pracy szacunkiem dla wykonywanej pracy, ale doprowadzanie Rineheart do wściekłości smakowało zawsze tak samo dobrze.
Nie rozwodziłem się dłużej, przechodząc do działania: wpierw wycelowałem różdżką w Tonego, następnie w Samuela, skrycie licząc na to, że w zamian za przełamanie czaru dostanę chociaż dobrą historię.
Jakoś tak wolałem dobre od złych.  


Finite:
1. Anthony 2. Samuel


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.01.18 22:42
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 42, 1

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Salon z sypialnią - Page 4 Ql0OTyi Salon z sypialnią - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.01.18 22:53
Przy pierwszej próbie byłem niemal pewien, że uda mi się przełamać czar – ale jak zwykle przeceniłem własne możliwości i przeoczyłem fakt, że przełamywanie uroków transmutacyjnych wymagało znacznie więcej skupienia oraz wprawy (znów mimowolnie pomyślałem o Minerwie, która zapewne z chęcią pokazałaby mi, jak robić to dobrze). Będąc o cal od wyrwania Anthony'ego z uścisku zaklęcia, różdżka rozżażyła się pod moimi palcami, a magia jakby wymknęła się spod kontroli, poddając działaniu anomalii. Po prostu to wiedziałem - rękojeść zapiekła wnętrze mojej dłoni, nic jednak się nie wydarzyło. Odpuściłem, tym razem kiedując różdżkę na Samuela, ta jednak – wraz z wypowiedzeniem formuły – odepchnęła mnie na pół kroku, tym samym dając do zrozumienia, że kaprysy, które ściągnęliśmy na Anglię wraz z pozostałymi Gwardzistami, nadal krążyły w powietrzu. Tym razem jednak uczucie pogłębiło się, w niczym nie przypominając tego, które towarzyszyło mi przed chwilą. Nieprzyjemny prąd przeszył moje ciało, zupełnie tak, jak działo się to przy oddziaływaniu czarnej magii. Było w tym też coś osobliwego, obcego i nienaturalnego. Nieznanego. W jednej chwili poczułem, jakby każde, najmniejsze miejsce na mapie mojego ciała zostało użądlone przez jakiegoś upierdliwego insekta, a cała skóra zaczęła mnie swędzieć. To wszystko trwało zaledwie ułamki sekund - nieprzyjemne doznania odeszły równie szybko, co niespodziewanie się pojawiły.
Mina nieco mi zrzedła; stan Skamanderów również mógł być wynikiem spotkania z anomalią, sprawę jednak – wbrew temu, co okazywałem na zewnątrz – traktowałem poważnie. Kapryśna magia może i komplikowała wykonywanie jakichkolwiek czarów, nie zamierzałem jednak odpuścić. Jakkolwiek zabawnie nie wyglądała dwójka Skamanderów, przybyłem udzielić im realnej pomocy. Przekląłem w duchu, ponownie biorąc na cel Samuela.
- Finite Incantatem. - Wypowiedziałem, przecinając powietrze różdżką – skrupulatniej, z większą uwagą – by po chwili powtórzyć to samo, kierując strumień zaklęcia na Anthony'ego.

1. Samuel 2. Anthony
[bylobrzydkobedzieladnie]


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym


Ostatnio zmieniony przez Frederick Fox dnia 03.06.18 21:47, w całości zmieniany 1 raz
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]24.01.18 22:53
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 90, 45

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Salon z sypialnią - Page 4 EziDOIT Salon z sypialnią - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]25.01.18 11:23
Niestabilna magia znów dała o sobie znać. Tym razem winę za to ponosiło nieudane zaklęcie finite incantatem. Nie zdążyła się jeszcze uspokoić, gdy Fox rzucił kolejne zaklęcia. Poczuł falę swędzenia przepływającą przez całe ciało, ale po chwili wszystko się uspokoiło i zdawało być w porządku. Nic bardziej mylnego. Od tego dnia, przez cały tydzień Frederick będzie odczuwał nieznośne swędzenie w kroku, by po siedmiu dniach w jego najbardziej intymnych częściach ciała wyrosły wielobarwne pióra niezawodnie świadczące o chorobie zwanej memrotkowe figle.

|Frederick, Twoja krytyczna jedynka po dodaniu szczypty anomalii zaowocowała chorobą, z którą poradzić sobie musisz fabularnie. Gdy to uczynisz, zgłoś to Mistrzowi Gry, by usunąć niezbyt chwalebny dopisek spod Twojej KP. Pamiętaj, że choroba w pełnej krasie objawi się dopiero po tygodniu, więc datę leczenia musisz odpowiednio dostosować.
Jednocześnie przypominam, że w wątkach z Mistrzem Gry, a wątki nadzorowane przez MG, w których zdarzenia są konsekwencją jego ingerencji do nich należą, pozwalają na tylko jedną czynność i w konsekwencji tylko jeden rzut na zaklęcie w jednym poście.
Nie musicie czekać na odpis Mistrza Gry, pojawi się dopiero przy następnej krytycznej porażce lub w innym momencie, który uzna za stosowny.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]04.02.18 23:57
Musiał dać emocjom opaść, ochłodzić jej fale tak, jak uczył sie to robić podczas spotkań z Rineheartem. Starszy auror był mistrzem w prowokacji i wyprowadzaniu z równowagi. Właśnie po to, by jak najskuteczniej opanować kłębiące się wtedy emocje. Niezbyt proste zadanie, ale Skamander był uparty. I dokładnie ten sam cykl prowadził w swojej głowie. Niepowodzenia w pracy najbardziej zaciskały na nim piętno gniewu, ale obecność kuzyna nadawała wszystkiemu pewien świeży, racjonalny zew - Własnie o to chodzi, że to była oczywistość - mruknął niechętnie, zaraz odwracając się do drugiego mężczyzny - ...ale wzięliśmy to jako pewnik. I to nas zgubiło - gdyby żył Rogers, pewnie dostaliby milczącą naganę. Były szef miał w sobie nietuzinkową zdolność. Nie wydzierał się, nie groził, nie obrzucał wyrzutami, gdy przychodziło do niepowodzeń. Wystarczyła jednak sama jego obecność i spojrzenie, by samemu był wstyd.
Był wdzięczny Anthony'emu za brak fałszywego pocieszenia. Czułby się jeszcze gorzej, ale znali się na tyle, by pojąć swoje nawyki zachowań. Nieco w abstrakcyjny sposób, dopełniali się, tworząc rodzinną, czasem wybuchową mieszankę. Duet niezaprzeczalnie wyjątkowy, szczególnie, gdy pracowali razem. Dziś dali tego wybitny pokaz.
Książka z furkotem upadła na podłogę i przez kilka chwil Skamander przyglądał się jej rozłożonym kartkom, jakby dostrzegł tam nieznane zaklęcie. Właściwie, tak było. Kreślone starannie runy, nie mówiły mu zbyt wiele. Mgliste pojęcie, które czaiło się pod czaszką znikało, gdy próbował wyłuskać z nich jakiś sens. Powinien przewidzieć to. Już na odsieczy otrzymał nauczkę, którą los dziś prześmiewczo przypieczętował. Musiał się skupić - Te ruiny też wypadałoby sprawdzić - wyłuskał ze słów kuzyna właściwa treść, przechodzą w try śledczy - Nie dlatego, że kogokolwiek tam znajdziemy, ale może coś pominął...pominęli - dodał, gdy starszy Skamander wypowiedział to, co tliło się na końcu języka już wcześniej. parszywiec nie mógł być sam. Za dużo zbiegów okoliczności i jeśli tajemnicza bilokacja nie została przez ściganego opanowania, to towarzyszyła mu przynajmniej jedna sylwetka.
Poruszył nogami, które sięgały połowy wysokości parapetu. zatrzymał nerwowy gest, gdy kuzyn zbliżył się z oferowanym trunkiem. Podsunął kubek, pozwalając by bursztynowy płyn rozpuścił się w ciemnym, zimnym płynie. Zupełnie jak jego myśli. Ale zanim umoczył usta z wkładkową kawę, szelest przy drzwiach zaalarmował skutecznie. Nie było pukania, ani tym bardziej zawahania, a magiczne alarmy nie zawyły, więc Skamander wiedział, kto przekroczył próg jego mieszkania. Wciągnął gwałtownie powietrze, obserwując, jak Fox zatrzymuje się przed nimi. Nie musiał być mistrzem spostrzegawczości, by nie dostrzec tłumionego śmiechu, werbalizowanego ledwie w prychnięciu. Za to był wdzięczny, chociaż nie odpowiedział na początkowe słowa - Poszła w odwiedziny do Brendana - skwitował tylko, obracając w palcach kubek - Jeśli już masz się nabijać, to tylko w naszym wąskim gronie - odpowiedział bardziej sucho niż zamierzał. Znał Lisa na wystarczająco, by pamiętać jego humor. I wiedział też, że pod nim kryła się zabójcza wręcz skuteczność przewidywań.
Pierwsza próba skończyła się fiaskiem. magia zapulsowała w powietrzu, ale już wtedy dało się wyczuć że coś poszło nie tak. Samuel nie potrafił wskazać jednak jego źródła. Łaskotanie magii ledwie zatliło się wokół jego piersi i zniknęło. Dopiero druga próba wywołała w nim nieprzyjemne zaciskanie w żołądku. Auror miał wrażenie, że całe ego ciało dziwnie wygięło się, rozpadło i na powrót zaplotło w całość, przywracając mu właściwy rozmiar. Nadal czuł mdłości, ale skrzywienie na ustach było jedynym, co zaprezentował pozostałym - Dzięki - spojrzał na Fredericka, odnajdując własną różdżkę, która wydała mu się zdecydowanie zbyt ciepła - Jeszcze tylko Thony - odstawił kubek na parapet - Czeka nas dziś jeszcze trochę pracy. - dodał poważnie, przyglądając się, jak Fox rzuca kolejne zaklęcie. Jeśli nie wyjdzie, druga różdżka będzie przydatna.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]10.02.18 12:10
Skinął głową wydając coś na wzór mruknięcia symbolizującego zgodę.
- Trzeba będzie zorganizować biegłego runistę. Nie wiadomo czy myszkując nie natkniemy się na podobne lub gorsze utrudnienia - potarł skroń zastanawiając się jak to zorganizować dalej - Zajrzyjmy najpierw do biura. Może chłopaki z dyżurki by kogoś zorganizowali na cito, a jeśli nie to przejrzymy nasze kontakty. Jeśli nie trafimy na Bones to możemy zostawić jej notkę z akcji. Tak czy siak dostaniemy opieprz, jednak lepiej jak dobierze się do nas po tym, jak przeszukamy ruiny. Może uda nam się znaleźć coś dzięki czemu nas nie pożre żywcem - ułożył plan na najbliższe kilkanaście godzin. Zapowiadał się dobrze i prawdopodobnie taki też będzie, jeżeli faktycznie nie trafą przypadkiem na Bones w biurze. W innym wypadku prawdopodobnie będzie ich maglować i świdrować spojrzeniem.
Czekając na ratunek pozwolił sobie na wygodne rozłożenie się na łóżku. Przeglądał runiczne obrazki nie mając głowy do wczytywania się w teoretyczną, bardziej zagmatwaną treść. Wytłuszczone wzory run były skatalogowane od tych prostszych do tych bardziej skomplikowanych. Przeglądanie tego wszystkiego zsyłało pewien spokój.
Thony podniósł wzrok w stronę wejścia w którym stanął Fox z malującym się na twarzy zszokowaniem. Jedna z brwi aurora powędrowała wyżej. Spojrzał na Samuela.
- Nie powiedziałeś mu - wywnioskował nie przeszkadzając sobie w tym by nonszalancko drobnymi, praktycznie dziecięcymi dłońmi zbliżyć trzymaną z grubego szkła szklankę do ust i siorbnął z niej zawartości - W sumie dobrze zrobiłeś - kąciki ust uniosły się wyżej, a spojrzenie przewlekło się na skonsternowanego przybysza - Szkoda, że nie widzisz swojej miny, Fox - podsumował żartobliwie co chyba tylko zachęciło Foxa do tego samego.
Żadne zaklęcie na niego nie podziałało. Żaden promień nie wywołał nic ponad nieprzyjemne, chwilowe mrowienie, które auror rozcierał w tym momencie - Nie mówicie mi, że akurat na mnie musiało podziałać mocniej... - albo w sumie co jeśli złapał również do tego jeszcze jakieś dodatkowe plugastwo...? To nie było takie mało prawdopodobne. Zwiedzanie wilgotnych, ciemnych korytarzy bez zachowania rozwagi często się tak właśnie kończyło.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]06.03.18 19:45
- Ja także żałuję, że jej nie widzę. Nie masz tu gdzieś przypadkiem lustra, Sam? - Nieco mi ulżyło, kiedy okazało się, że pomimo spotkania w niezbyt sprzyjających okolicznościach, chłopakom dopisywał wyśmienity humor. Grunt to trzymać fason. - Szkoda, że mnie nie uprzedziłeś. - Zwróciłem się do Samuela. - Postarałbym się o aparat i zrobiłbym wam pamiątkowe zdjęcie. W sam raz do powieszenia w biurze. - Szczerze wątpiłem, by Bones entuzjastycznie przyjęła moje humorystyczne podejście do tematu – w zasadzie nie sądziłem, by nowa szefowa miała szczególnie wiele wspólnego z humorem, powoli także zaczynałem mieć wątpliwości co do podejmowanych przez nią wyborów. Była zbyt ostrożna i najwyraźniej hołubiła spychologię, a to nigdy nie świadczyło dobrze o aurorze.
Chociaż – co ja tam mogłem wiedzieć ze swoim zaledwie czteroletnim doświadczeniem.
- Cieszę się, że bawicie się równie dobrze jak ja. - Podsumowałem słowa Thonego, choć sądząc po minie Samuela, ten nie koniecznie był cały w skowronkach. - Mówisz? - Zwróciłem się w stronę młodszego z kuzynów, gdy wspomniał o wąskim gronie. - Brzmi jak zachęta do czegoś zupełnie odwrotnego. - Nie byłbym sobą, gdybym nie dolał oliwy do ognia, jednak obaj Skamanderowie znali mnie na tyle, by wiedzieć, że moje złośliwości zwykle kończyły się na słownych pogróżkach – no chyba, że w roli rozmówcy występował jakiś czarnoksiężnik z nieczystym sumieniem.
Nie mogłem jeszcze wiedzieć, co takiego wydarzyło się podczas pierwszej próby zdjęcia uroku z Samuela – na szczęście druga próba zakończyła się sukcesem. Przez moment wahałem się, czy nie powinienem nadal trzymać go na muszce, tak dla bezpieczeństwa – młodszy z kuzynów wydawał się dość nabuzowany i byłem niemal pewien, że za chwilę odwdzięczy mi się pięścią posłaną w nos za moje komentarze, nic takiego na szczęście nie nadeszło i mogłem skupić się na Tonym.
- Anomalia mi tego nie ułatwiają. - Wyjaśniłem krótko. - Finite Incantatem. 

[bylobrzydkobedzieladnie]


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym


Ostatnio zmieniony przez Frederick Fox dnia 03.06.18 21:36, w całości zmieniany 1 raz
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]06.03.18 19:45
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 56

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Salon z sypialnią - Page 4 NV7c0Tq
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]18.03.18 15:29
Przez moment przyglądał się kuzynowi, by na cichą zgodę odwrócić wzrok w stronę okna - Stawiam na kontakty - mówił wciąż odwrócony, pamiętając, że Thony jeszcze przed momentem przeglądał rzucone tomiszcze - zdaje się, że nasi mają ostatnio ręce pełne roboty - dopowiedział cicho, wracając spojrzenie do starszego Skamandera - Notkę i tak musimy zostawić...jeśli nie cały raport - najwięcej za złe miał dla siebie. Od ponad miesiąca prowadził sprawę, gonił za - zdawałoby się - nieuchwytnym duchem, którego szczęściem, w końcu udało się przydybać. A całość i tak poszła na spalenie. A wystarczyło przygotować sie lepiej.
- Powiedziałem tyle, ile było konieczne - wzruszył ramionami i zeskoczył z parapetu, wędrując bliżej towarzyszy - Pamiętaj, że na tym aparacie znalazłaby się także fotografia z twoim podbitym okiem - znał Foxa wystarczająco długo, by wiedzieć o jego naturze skorej do żartów. I chociaż głos Samuela wciąż drgał napięty trudno było szukać w nim wcześniejszego gniewu. Ten odsuwał powoli, metodycznie, zgodnie z nauką którą skatapultował go ojciec Jackie. Nie mógł pozwolić sobie na płynięcie z wierzgającymi szaleńczo emocjami - To relacja i zachęta zwrotna Lisie - przemknął spojrzeniem po twarzy Fredericka, oscylując gdzieś na błyskających w półmroku źrenicach.
Odetchnął z ulgą, gdy jego ciało wróciło do naturalnych rozmiarów. Ucisk w żołądku i zawroty głowy ustały z chwilą, gdy auror skończył inkantację.
Przeszedł powoli na łóżko, siadając na brzegu i sięgając po otwarty podręcznik run. Przerzucił kartki zatrzymując się na jednej, która zatrzymała palce. Kształtem przypominała czarodziejską tiarę. Runa cierpienia. Usta zacisnęły się, gdy wspomnienie, jak wypuszczony znicz pognało do wydarzeń z odsieczy. Dłoń na różdżce zacisnęła sie i rozluźniła, ale to słowa kuzyna oderwały go od galopujących niebezpiecznie myśli - Ja spróbuję też - kiwną głową Lisowi. Anomalie wynaturzyły magię i to co wydawało się naturalne, teraz drgało każdorazowo pod palcami niewiadomą. Jednym gestem zamknął księgę i wstał z miejsca - Finite Incantatem - wskazał różdżce cel, którym był jego kuzyn - Mam nadzieję, że przypadkowo nie dorobię ci jeszcze dodatkowej pary nóg, albo skrzydeł - czuł ciepło różdżki, która niezmiennie pulsowała mocą.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]18.03.18 15:29
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 31

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Salon z sypialnią - Page 4 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon z sypialnią - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon z sypialnią [odnośnik]20.03.18 19:57
- Calkiem udał ci się ten suspens. Ciekawe, czy w raportach będzie równie barwny. - Naginałem granicę, trochę po to, by sprawdzić, na ile jeszcze mogę sobie pozwolić, zanim zostanę wyrzucony przez okno (zapewne wraz z samym oknem), choć w gruncie rzeczy wiedziałem, że gdybym znalazł się na miejscu Skamanderów, nawet i mnie z trudem udawałoby się zachować spokój. Pomyłki w zawodzie aurora zawsze były kosztowne. Czasem było to kilka dni pocigu i nieprzespanych nocy, które potrafiły przeobrażać się w miesiące lub długie lata - cena ta jednak pozostawała niewspółmierna, bo każdy błąd był grą w kości ze śmiercią, nie tylko o własne życie. - Nie omieszkam nie skorzystać z okazji. - Skwitowałem, a choć Rineheart znajdowała się w innej części Londynu, już widziałem jej czerwieniące się ze złości policzki i mordercze spojrzenie, za którym podążała wycelowana we mnie różdżka...
W takich chwilach nawet nie dziwię się, że moje rodzeństwo nie potrafiło ze mną wytrzymać. Lycus Malfoy może i umarł już dwa razy - ale najwyraźniej jego arogancja posiadała immunitet na umieranie.
Różdżka, choć rzadko kiedy zawodziła, tym razem nie była skłonna do współpracy. Odmawiała zaklęć, dając świetny pokaz kąśliwego poczucia humoru, które najwyraźniej musiała przejąć ode mnie. Może trzeba było słuchać Tiary i dać się usadzić w tym Gryffindorze, mój żart z pewnością nie zdołałby się tam tak wyostrzyć. Humory te jednak szybko stały się mało przyjemne, a ostry, pulsujący ból w skroni, który pojawił się tuż po wypowiedzeniu inkatnacji, zdawał się rozrywać moją czaszkę od wewnątrz. Uderzenie to zdawało się tak nienaturalne, iż nie pozostawiało wątpliwości, że czerpało swoje źródło z czarnej magii, która nadal pozostawała nieujarzmiona. Paraliżujący ból ustąpił po chwili, którą wykorzystał Samuel - którego zmagania również okazały się bezowocne. Na nasze szczęście, w warunkach domowych mogliśmy rzucać w Anthony'ego zaklęciami do białego rana - no chyba, że wcześniej anomalie zamierzały rozłożyć nas na łopatki.
- Finite Incantatem.


hp 250/270


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon z sypialnią - Page 4 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Salon z sypialnią
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach