Wydarzenia


Ekipa forum
Kącik kawiarniany
AutorWiadomość
Kącik kawiarniany [odnośnik]13.09.15 18:56
First topic message reminder :

Kącik kawiarniany

★★
Zastawa z indyjskimi ornamentami, imbryczki latające wysoko nad sufitem, by móc uzupełnić herbatę w filiżance, pobrzękiwanie widelczyków o opróżnione talerzyki, aromat słodkich ciast i drobnych deserów, pachnąca para unosząca się nad głowami zakochanych w piciu herbaty czarodziejów. Czujesz ten klimat? Na pewno masz ochotę wejść i zamówić jedną filiżankę lub dwie. Wygodne, skórzane fotele i stoliki przykryte białymi obrusikami jeszcze cię do tego zachęcają. Usiądź, rozgość się i czekaj na gorący napar.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]18.11.15 9:38
Nie siedziała samotnie za długo, nie była pod obstrzałem niepotrzebnych spojrzeń, bo choć te spojrzenia można zaliczyć do przelotnych, męczyły w tym stopniu jak długie i pełne zainteresowania. Była czymś przelotnym, niegodnym większej uwagi. Wszystko, co robiła teraz stało w opozycji do przeszłości.
- Propozycja warta rozważenia – uważnie popatrzyła na młodego mężczyznę i nawet zdobyła się na lekki uśmiech, trochę nerwowy, jak tik czy inna niewygodna przypadłość. – W gabinecie nikt nie będzie przeszkadzał, ale kawiarnia jest miła, a my przecież nie mamy jakiś wielce tajemniczych interesów – zrobiła teatralnie wielkie oczy, a potem wzruszyła ramieniem. – Zostańmy tutaj.
W myślach powtarzała sobie co chwila, żeby trochę wyluzować, że jest tu tylko na moment i zaraz sobie pójdzie i zapomni, jak inni zapomną o niej.
- Nie ma czego wybaczać – potrząsnęła głową, podała mu swoją dłoń i wymienili uściski. - Mogę mieć tylko nadzieję, że nie zakłóciłam rytmu twoich codziennych obowiązków? - wybrzmiało to trochę jak przytyk.
Zaczęła ostrożnie wyjmować paczuszki z szarego płótna, poprzewiązywane lnianym sznurkiem, barwionym na przeróżne kolory. Na każdym zawiniątku przykleiła ozdobnie wyciętą karteczkę, na której pisała nazwa zioła i jego zastosowanie. Całość prezentowała się bardzo ładnie, estetycznie, bo Sabine wkładała we wszystko serce, we wszystko, co choć w jednym procencie wiązało się ze sztuką.
- Dziś wyjątkowo w środę, bo jutro… mam umówioną wizytę i nie wiem, ile mi zejdzie, a w piątek gram od wczesnego popołudnia w klubie – zmarszczyła czoło, ganiąc się w duchu za to, że tłumaczy się jakiemuś obcemu facetowi. Wcale nie musiała tego robić. – Tak…
Zasępiła się na moment, nie mogąc jakoś szybko sklecić zdania, skupiła się więc na powodzie, dla którego się tutaj znalazła.
- Nie wiem, co wam się najlepiej sprzedaje i czy w ogóle coś, ale przyniosłam napar z rumianku i chabru, bardzo dobry na stres, poprawienie samopoczucia i ogólnie euforię – machnęła teatralnie dłonią w powietrzu i przesunęła w stronę Aarona trzy zawiniątka. – Coś na anemię czyli ziele i korzeń mniszka, trzy buteleczki  winka daktylowego – smukłe naczyńka delikatnie stuknęły o siebie, gdy Sabine ustawiała je obok siebie. – Do tego winko waniliowe i herbata na dobry sen aż z pięciu składników – serdecznika, melisy, dziurawca, nawłoci i rumianku. I herbatka na oszukanie głodu, wszyscy się ostatnio odchudzają – coś o tym wiedziała. W szkole cały czas była na diecie. Tancerka nie mogła za dużo ważyć. Teraz nie miała to znaczenia, a i tak Sabine wyglądała jak patyk. Nie ironia, co?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]21.11.15 13:13
Nie było zbyt dużego tłumu. Rano zazwyczaj było pusto. Być może, gdyby herbata była na wynos, o tej porze klientów byłoby więcej, ale w ten sposób Aaron sam ukradłby jej uroku. Nie ma nic piękniejszego od przesiadywania w herbaciarni nad ręcznie zdobioną filiżanką, przywiezioną prosto z Indii, w której złotawy czy czerwonawy płyn delikatnie faluje, obijając się o białe ścianki naczynka.
Aaron podwinął lekko rękawy koszuli i pokiwał głową. Skoro chciała tu zostać, to nic nie stało na przeszkodzie, prawda? Uścisnął jej dłoń, dopełniając w ten sposób formalności.
- Nie, nie, nie martw się. Papierzyska poczekają. Nieczęsto zdarza mi się cię gościć, dlatego chętnie odstąpię od obowiązków na kilka chwil. Herbaty? - uśmiechnął się zachęcająco.
Przeniósł wzrok na papierowe torebeczki, które zgrabnie lądowały na stoliku przed nim. Poprawił się w fotelu i zaczął je po kolei oglądać - zarówno zewnętrzną powłokę, jak i ciekawe wnętrze. Niemal wkładał do nich nos, żeby powąchać każdą z mieszanek. Uśmiechnął się lekko. Podziwiał ją za pracę, jaką wkładała w przygotowanie każdej paczuszki. To przecież było widać na pierwszy rzut oka! Karteczki z podpisami, barwione sznurki, czyste, papierowe torebeczki. Lubił porządek, jeśli chodziło o takie rzeczy. Trafiła w sam środek jego poczucia estetyki.
Kiwał głową, patrząc na wszystkie wskazywane przez nie torebeczki.
- Winko waniliowe... świetnie - uśmiechnął się nieco szerzej. - Pokombinuję coś z nimi. Wydaje mi się, że świetnie będą pasować do białych herbat. Winko daktylowe nie jest za słodkie?
Trochę go tym zaskoczyła. Wcześniej dostawał od niej tylko zioła. Mimo to był jej bardzo wdzięczny, zdobył wszak kolejny substrat do swoich eksperymentów z herbatami. Resztę składników dobrze znał.
Podniósł wzrok na jej twarz.
- A, jeśli mogę spytać... co u ciebie słychać? Jak w klubie? Przybyło ci publiki?
Stwierdził, że to dobra okazja, żeby chociaż spróbować nawiązać nić porozumienia. Sojuszników w życiu nigdy za wiele.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]23.11.15 9:16
Nie mogli czytać sobie nawzajem w myślach, ale gdyby to potrafili, to Sabi zgodziłaby się z Aaronem na pewno w jednej kwestii. Herbata na wynos traci cały swój urok. Kawa to co innego. Kawa jest dla wiecznie goniących za czymś ludzi. Bierze się ją w ręce w dłoń i spieszy gdzieś dalej. Herbata natomiast… Trzeba umieć ją pić. Z pewnym namaszczeniem, rytuałem, samotnie lub w towarzystwie, ale zawsze według pewnych zasad.
Dlatego nie odmówiła herbaty, bo tak się nie robi. Kawa to co innego, ale to chyba już zaznaczyła.
- Czemu nie? – wzruszyła lekko ramionami, jakby wcale nie zależało jej na zaproszeniu. – Jeśli masz jakąś nową mieszankę… A co do winka daktylowego – uśmiechnęła się trochę protekcjonalnie. – Nie pije się go ot tak – strzeliła palcami w powietrzu. – Nalewa się do małego kieliszka, na przykład takiego do likieru, niewiele, bo rzeczywiście jest bardzo słodkie, ale przede wszystkim to silny środek wzmacniający. Pije się go przez czterdzieści dni, wieczorem razem z gorzką herbatą. Czarną, mocno zaparzoną herbatą. Wszystko napisałam – postukała palcem wskazującym w etykietę na buteleczce.
Umilkła. Mówiła absolutną prawdę, nic nie wymyśliła, na przykład z nudów. Wszystko sprawdziła na sobie. Każdą mieszankę, każdą miksturę.
- W klubie? – Sabine upewniła się, zaskoczona nieco pytaniem. Nikt raczej nie interesował się jej pracą, gdzie przychodzili nie czarodzieje. – Jak to wśród mugoli. Zupełnie inaczej. Zdążyłam się już przyzwyczaić, choć dla niektórych to wciąż nienormalne, by pracować w takim miejscu. A czy mam więcej publiki? Gram w zespole, więc rozkłada się po równo.
Przewróciła oczami i machnęła lekceważąco dłonią w powietrzu, a potem nieoczekiwanie się uśmiechnęła. I wbiła wzrok w Aarona.
-  Nie chodziło mi o papiery, tylko o tę dziewczynę. Wydajesz się być naprawdę  bardzo… zaangażowany w pracę tutaj – Sabine powiodła wzrokiem bo bardzo stylowym wnętrzu i tych wszystkich drobiazgach, które sprawiają, że miejsce miało swój niepowtarzalny charakter. Indyjskie filiżanki, ręcznie malowane? Tego nie dało się nie docenić. – Ale naprawdę to ci wszystko odpowiada? To wszystko i tylko to?
Nie, nie chciała brać go spytki. Jedynie zrozumieć, ona marzyła o czymś więcej niż gra w mugolskim klubie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]28.11.15 14:47
Wysłuchał dokładnie tego, co miała mu do przekazania. Doceniał jej zaangażowanie w sprawę jego herbaciarni. Doskonale czuł się z myślą, że nie tylko jego dłonie tworzą tę wspaniałą atmosferę i jakość, ale też i dłonie jego współpracownic, wspólników i rodziny. Każdy potrafił podrzucić od siebie jakąś wskazówkę, kolejny pomysł na mieszankę.
Pokiwał lekko głową.
- Chyba mam już pomysł na to winko. Będzie można je zamówić razem z herbatą, ale nie będzie ono z nią połączone tylko podane w osobnym kieliszku, tak, jak mówisz - kąciki jego ust powędrowały nieco ku górze.
Przeniósł wzrok na torebki, by potem znów spojrzeć na swoją kuzynkę.
- Nie jesteś tym zmęczona? Tym... całym graniem w mugolskim klubie. Nie ma takich samych klubów dla czarodziejów? - pytał w ciemno, bo naprawdę nie miał o tym bladego pojęcia. Za to wiedział wszystko o herbacie! Coś za coś. - Ah, o tę dziewczynę... zamawiam u niej porcelanę. W następnym tygodniu ma przyjść taka z innymi wzorami.
Imbryczyk, który właśnie przeleciał nad ich głowami, nalał im do filiżanek białej herbaty z malinami, po czym osiadł miękko na stolika i zafurczał cicho pod pokrywką. Chwycił za filiżankę i upił nieduży łyk słomkowo białego napoju. Nauczył się pić herbatę bez zbędnego cukru, który jej psuł pierwotny smak.
- Ah, nie - uśmiechnął się szeroko. - Ta herbaciarnia to całe moje życie. Może czasami wydaje mi się, że spędzam w niej za dużo czasu, ale potem ktoś chwali to, co robię i od razu mi przechodzi. Ale dziękuję za uznanie, Sabine. To dużo dla mnie znaczy.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]30.11.15 9:20
Jakie zaangażowanie? Ona chciała wszystko sprzedać jak po najlepszej cenie. Chciała dostarczać takie produkty, których nie tworzył nikt inny. Musiała mieć pieniądze, bo ostatnio było z nimi u niej krucho. Nigdy by się jednak do tego nie przyznała. Pokiwała więc głową z uśmiechem pełnym uznania, kiedy Aaron zaproponował sposób sprzedaży. Niech robi jak uważa, byle by tylko sprzedał wszystko na pniu.
- Praca zwykle jest męcząca – wzruszyła ramionami, patrząc ponad męskie ramię na tańczące w powietrzu filiżanki. Dopiero po chwili przeniosła wzrok na twarz swojego kuzyna. – Chociaż z tego jak ty opowiadasz o swojej, to wcale nie musi taka być, prawda? Te wszystkie herbatki, mieszanki, już od samego wdychania wszystkich aromatów człowiek staje się bardziej zrelaksowany.
Przecież nie mogła powiedzieć, że „odlatuje”. Uśmiechnęła się na samą myśl, że można tak traktować pracę w herbaciarni.  
- Nie chcę pracować wśród czarodziei – przysunęła ku sobie kruche naczynko ze świeżą zaparzoną herbatą. Tak, pachniała nieziemsko, doskonale. Upiła łyk i skrzywiła się w jednej chwili. Za gorąca. Sięgnęła po chusteczkę, rzucając przy okazji przepraszające spojrzenie Aaronowi. – To byłoby jeszcze bardziej męczące niż sama praca – kontynuowała po chwili wahania. – Zresztą czy my doceniamy coś takiego jak swing i rock and roll? Nie sądzę. Wszyscy udają, że kręci ich muzyka poważna, bo wiesz klasyka jest zawsze… z klasą – prychnęła pogardliwie. – A tak naprawdę połowa tych wszystkich rodów nie ma racji bytu.
W jednym momencie zastopowała. Wydawało się, że chyba powiedziała zbyt dużo. Właściwie nie znała Aarona, nie wiedziała z kim sympatyzuje po godzinach pracy, może ma jakąś wymuskaną pannę z szlachetnego domu i właśnie zrobiła mu afront. Sabine dmuchnęła do góry w swoją grzywkę.
- Ale ty pewnie zarabiasz na nich najwięcej, więc… milczę – znów spróbowała herbaty. Też nie słodziła. Nawyki dawnej tancerki. – Co to? – wskazała na napój.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]02.12.15 23:37
Biedny Aaron nie był niczego świadomy! Mógł się domyślić. Jednak Sabine opakowała swoje czyny w starannie przygotowane pudełeczko, które doskonale zmyliło jego zmysły. Chyba nie miał temu nic przeciwko. Najpewniej zmieniłby o niej swoje zdanie, gdyby dowiedział się, że przychodziłoby do herbaciarni swojego krewnego tylko po to, by zarobić. Ale taki był świat, prawda? Niezgłębiony, niepoznany, pozorny.
Upił nieco herbaty z filiżanki i odstawił ją na spodeczek, pozwalając, by drobny odgłos mile osiadł mu w uszach. Przyjął jej słowa z uśmiech pełnym wdzięczności. Na tym opierał swoją pracę - chciał sprawiać ludziom radość tak prostą czynnością, jaką było picie herbaty przy akompaniamencie ciszy lub szelestu kolejnych przewracanych kartek ulubionej książki.
- Sugerujesz, że mugole mają lepszy gust muzyczny niż my? - ściszył głos do minimum, ale nie ze względu na bzika na punkcie czystości krwi, której notabene nie posiadał, tylko ze względu na klientów, którzy mogli przysłuchiwać się przypadkowo ich rozmowie. - Jesteś odważną kobietą, Sabine, skoro wypowiadasz takie słowa.
Nie spodziewał się usłyszeć od niej tego. Sam nie znał się na muzyce, bo jedyne na czym się znał, zaczynało się na H i kończyła na erbata, ale jednak nie sądził, że czarodziejskie gusta były aż tak ograniczone.
Zmarszczył delikatnie brwi, zastanawiając się nad jej słowami.
- Przychodzą tu tak samo czarodzieje półkrwi, jak i ci szlachetnie urodzeni. Nie mam prawa ani ochoty dzielić ich na lepszych i gorszych - spojrzał na nią. Jego wzrok nabrał nieco... dystansu. - Zielona z płatkami jaśminu i wanilią. Pasowała mi do ciebie.
Chwycił za swoją filiżankę, ale nie bawił się w zawijanie palca pod uszko. Po prostu chwycił ją całą w palce. Według niego nie odejmowało to uroku całemu procesowi picia tego magicznego napoju.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]04.12.15 13:58
Ona nawet nie pomyślała, żeby bawić się w jakieś zawijanie paluszka. Piła szybko małymi łykami, tak jak zwykle czynią to tancerki, byle tylko zaspokoić pragnienie i czym prędzej wrócić do przerwanego treningu. Herbata bardzo jej smakowała, za to rozmowa zeszłana jakiś bardzo grząski teren.
- Odważna? – roześmiała się nieoczekiwanie i pokręciła głową. – Tak bym siebie nie nazwała. Raczej szczera, o to już bardziej. I nie, nie rozmawiamy o gustach muzycznych, o nich trudno dyskutować. Mówią o ogólnie pojętym zakłamaniu.
Zrobiła taki gest dłonią, jakby chciała odegnać bardzo natrętną muchę.
- Spójrz na te wszystkie rody. Maja tyle zasad, z takim pietyzmem je celebrują i uznają za prawa absolutne – Sabine teatralnie przewróciła oczami i napiła się herbaty. – Status rodziny to dla nich świętość, więc żenią się i wychodzą za mąż za obce im osoby, których często wcale nie kochają… Co tam miłość – machnęła ręką. – Oni często nie darzą się cieniem sympatii. I potem w takich rodzinach wychowuje się kolejne pokolenie. Proszę cię, to nie jest obłuda w czystej postaci? – zapytała Aarona, wbiwszy w niego twarde spojrzenie. Nawet jeśli dostrzegła nieoczekiwany dystans, który się między nią a kuzynem pojawił, nic sobie z niego nie robiła. – Popatrz, co się stało z mugolską arystokracją po wojnach. Podejrzewam, że naszą może czekać to samo, jeśli tylko pojawi się jakiś konflikt między czarodziejami.
Umilkła i wpatrzyła się za widok za oknem. Piękne miejsce, by prowadzić herbaciarnie. Ruch, mocno uczęszczana ulica gwarantowała stały zysk.
- Mówisz, że nie dzielisz nikogo na gorszych i lepszych, ale nie jesteś wolny od oceniania – wzruszyła na koniec ramionami.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]08.12.15 12:42
Zwracał uwagę na takie szczegóły. Chociaż musiał przyznać, że Sabine i tak piła herbatę dostojniej niż Selina, która w tamtym miesiącu zdobywał tyłu "trolla herbacianego". Nikt chyba nie pił herbaty gorzej niż ona. Chłepcąc i siorbiąc, eh. Aaron wzdychał ciężko za każdym razem, kiedy sobie o tym przypominał.
Pomyślał, że Sabine musiała mieć jakąś traumę z przeszłości, skoro miała w sobie tyle sprzeciwu wobec ludzi ze szlacheckich rodów. Albo to po prostu wszechogarniająca struktura społeczna tak na nią działała.
- To jest obłuda w czystej postaci, ale to jest także ich tradycja i w pewnym sensie prawo. Z resztą, dlaczego cię to tak mierzi? To ich życie, ich wybory. Może nie zawsze samodzielne, o ile nie powiedzieć nigdy, ale wciąż z ich zgodą. Póki jesteśmy skazani tylko na ich pełen wyższości wzrok, nie powinniśmy się tym przejmować. - upił nieco herbaty z filiżanki i odstawił ją na stolik. - W takim razie oby się taki konflikt nie pojawił.
Wiedział, że miała rację, ale nie miał zamiaru jej przytakiwać. Nie chciał utrudniać sobie życia podziałami i hierarchią trwającej od zarania dziejów w społeczeństwie. Dopóty wszyscy byli równi, dopóki pijali herbatę z tych samych filiżanek.
- To akurat prawda... chociaż staram się nie nadużywać tego prawa nadanego mi przez świat. Zaczekaj chwilę.
Wstał od stolika i wyszedł za kontuar, by tam przygotować sakiewkę z odpowiednią ilością monet, która należała się Sabine za sprzedane mu produkty. Wrócił do niej po chwili. Płócienna, brzęcząca sakiewka wylądowała przy jej talerzyku.
- Jeszcze raz ci dziękuję za to, co mi przyniosłaś. Na pewno mi się przyda - posłał jej pełen wdzięczności uśmiech.
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]12.12.15 18:08
Opadła na oparcie i posłała mu szybki uśmiech, który zaraz znikł. Pozostało za to spojrzenie ciemnych oczu. Bardzo uważne spojrzenie.
- Aaronie, sprawiasz, że zaczynam o sobie myśleć jak o wywrotowcu albo sabotażyście, albo – pstryknęła w powietrzu palcami. – Kawałku soczystego mięsa w klatce zgłodniałych lwów. Poza tym…
Westchnęła głęboko, zastanawiają się nad sensem słów młodego Lovegooda. Nie brakowało mu racji, ale sam nie sprawiał specjalnie przekonanego do zastanego porządku.
- Ciebie nie drażni sytuacja pozbawiona większego sensu? Bo takie odniosłam wrażenie, kiedy ściszyłeś głos, jak tylko wspomniałam o rodach i ich upodobaniach muzycznych – teraz spojrzenie Sabine zrobiło się twarde, surowe. – Chociaż… co ja tam wiem? Może po prostu jesteś człowiekiem prawdziwego interesu, który nie chce tracić swoich klientów przez niepopularne opinie pojawiające się w sklepie. Po prostu woli ich nie słyszeć.
Och, gdyby tylko Aaron wiedział, że całe to życie w cyrku, to jedna, wielka trauma, której zaczęła doświadczać już jako małe dziecko, być może nie żyłby tak poprawnie politycznie i umiałby zobaczyć nie tylko czerń i biel, lecz również ponure odcienie szarości.  
Tak czy owak zapłata pojawiła się pomiędzy nimi, dając jasny znak, że rozmowa dobiegła końca. Lecz czy na pewno? Sabine zmarszczyła ciemne brwi, gdy tylko przebrzmiała wzmianka o potrzebie pieniędzy. Zacisnęła palce na sakiewce i uśmiechnęła się wymuszenie.
- Skąd ta uwaga, że mi się przyda? Aż tak widać to po mnie?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]13.12.15 12:12
Odkryła z powodzeniem jego sekret, który starał się tak pieczołowicie chronić przed innymi. Tak, starał się być neutralny wobec konfliktów na czystości krwi, ponieważ w ten sposób utrzymywał herbaciarnię w dobrym stanie materialnym. Nieważne, kto wchodził do Czerwonego Imbryka; czy był to biedny czy bogaty, urodzony w chatce czy wielkiej willi, szlachetny czy półkrwi. Ważne było tylko to, żeby miał czym zapłacić, jeśli decydował się na wypicie tutaj filiżanki herbaty.
- To nie myśl już tak o sobie, bo nie miałem zamiaru sprowadzić cię na ten trop - westchnął cicho. - Doceniam twoje towarzystwo i opinie, Sabine, ale wydaje mi się, że zaczynasz doszukiwać się niepotrzebnych teorii spiskowych na tym tle. I owszem - jestem człowiekiem interesu, dlatego nie chcę ryzykować. Gdybyś ty prowadziła herbaciarnię na Pokątnej, do której przychodzą wszyscy czarodzieje obecni na tym kawałku świata, to też wolałabyś zachować do takich kwestii neutralny stosunek.
Nie uświadczyła w jego głosie ani grama ironii. Po prostu starał się jej wyjaśnić swoje podejście w najbardziej przystępny sposób, mając przy tym nadzieję, że ona go zrozumie. Bo przecież nie chodziło mu o nic złego, nic, co uraziłoby czyjeś poczucie godności.
- Mi, Sabine. Pomoże mi - uśmiechnął się lekko. - Chodziło mi o rzeczy, które mi przyniosłaś, za co jestem ci ogromnie wdzięczny. A teraz wybacz, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia.
Przy pożegnaniu posłał jej jedno spojrzenie, ot, proste, pożegnalne. Zabrał wszystkie ingrediencje, które mu przyniosła i poszedł z nimi na zaplecze, by tam dokonać selekcji i odpowiednio się nimi zająć.

| zt
Aaron Lovegood
Aaron Lovegood
Zawód : Właściciel herbaciarni "Czerwony Imbryk"
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I'm just a man
I do what I can
Don't put the blame on me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kącik kawiarniany - Page 3 OnlREnj
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1193-aaron-lovegood https://www.morsmordre.net/t1334-aaronowy-ajay https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-manor-road-4 https://www.morsmordre.net/t1554-aaron-lovegood
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]22.12.15 15:31
/pierwsza połowa października

Otrzymanie listu z propozycją spotkania wprawiło ją w radość i ekscytację. Te uczucia były jednak podszyte niepokojem i obawą. Co, jeśli asystent lady Avery, który wypatrzył ją na ulicy i zaproponował spotkanie, okaże się niezadowolony z jej prac? W końcu z pewnością miał do czynienia z wieloma artystami, którzy desperacko pragnęli się wybić i udowodnić swoją wartość w świecie sztuki. Lyra z pewnością nie była odosobniona w swoich ambitnych marzeniach. Dawną chęć dorównania swojemu bratu, po tym, gdy okazało się, że nigdy nie będzie mogła pójść w jego ślady, zręcznie przekuła w pragnienie osiągnięcia czegoś w świecie sztuki. Malarstwo, już wcześniej będące jej pasją, stało się jej nadzieją na przyszłość, ale niestety tak wiele zależało od innych, od ich zainteresowania i uwagi. Bez tego mogła być malarką z pasją, ale nigdy nie stanie się artystką z prawdziwego zdarzenia, której prace cieszą się uwagą.
Wypełniona tymi wszystkimi uczuciami, począwszy od nadziei i radości, a skończywszy na strachu i obawach, starannie się przygotowała. Wyznaczony termin spotkania zbliżał się wielkimi krokami, a dziewczyna musiała dołożyć starań, by udowodnić, że jest warta zainteresowania i godna przedstawienia osobie tak znanej w świecie sztuki, jak lady Avery.
Przygotowała swój szkicownik z rysunkami a także magiczne fotografie obrazów olejnych, o które poprosiła znajomego. Ubrała się także wyjątkowo starannie, by sprawiać wrażenie, że nie wygląda tak bardzo biednie. A później, gdy upewniła się, że wygląda jak przystało na młodą, obiecującą artystkę, udała się do Czerwonego Imbryka, gdzie miał pojawić się niejaki Aloysius Diggory.
Prawdopodobnie pojawiła się na miejscu pierwsza. Rozejrzała się po wnętrzu, choć właściwie nawet nie miała pojęcia, jak miał wyglądać mężczyzna; w końcu korespondowali ze sobą listownie. Obserwowała innych klientów, próbując wypatrzeć kogoś wyglądającego na artystę, ale ostatecznie usiadła przy jednym z pustych stolików pod oknem, skąd miała dobry widok zarówno na wnętrze herbaciarni, wejście, jak i ulicę Pokątną, więc mogła wypatrywać swojego artystycznego rozmówcy, sycąc się przyjemnym zapachem herbaty, jaki zawsze towarzyszył jej, kiedy tu przychodziła.
Z każdą chwilą jej emocje narastały. Z jednej strony nie mogła doczekać się tego spotkania, a z drugiej, nie opuszczał jej ten dziwny lęk, że okaże się niewystarczająco dobra.
Pozostawało jej tylko czekać.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kącik kawiarniany - Page 3 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]23.12.15 1:06
Dla panny Weasley to spotkanie mogło być szansą na sukces. Dla Diggory'ego było to kolejne spotkanie. Prace Lyry utkwiły mu w pamięci, więc miał nadzieję, że Laidan spojrzy na nie przychylnym okiem na pracę obiecującej malarki. Bo skoro jej dzieła utkwiły w pamięci Aloysiusa, kiedy przechodził po raz setny ulicą pokątną to znak, że coś musiało w nich być, a Diggory naprawdę naoglądał się prac tak zwanych artystów i chociażby przez samo opatrzenie się znał się na rzeczy, chociaż na artystę nie wyglądał. Mężczyzna wiele razy widział artystów podczas pracy. Ci są nieokrzesani i pochłonięci pasją. Z czasem nabierają ogłady, ale to przychodzi z wiekiem, który można odczytać z obrazu. Dzieło wiele mówi o swoim autorze, o czym Aloysius osobiście się przekonał.
Diggory zawsze chodził starannie ubrany. I tym razem nie było inaczej. Odziany był w dopasowaną, wyjściową szatę, specjalnie skrojoną przez Madame Malkin. Swoją drogą cenił sobie szaty, które wyszły spod jej igły. Świetnie się w nich czuł. Wszedł do środka, gdzie pewnie czekała już rudowłosa dziewczyna. Wbrew pozorom nie trudno było ją rozpoznać. Zdradzały ją piegi i rude włosy tak bardzo charakterystyczne dla rodziny, z której pochodziła. Obiegł wzrokiem całe pomieszczenie, a kiedy zauważył schludnie ubraną, płomiennowłosą czarownicę uśmiechnął się delikatnie i podszedł do stolika.
-Panienka Lyra Weasley, prawda? Aloysius Diggory, miło mi poznać.-przedstawił się, oczywiście nie zapominając o zasadach etykiety, jakie zobowiązywały w towarzystwie kobiety. Zajął miejsce obok.
-Ma pani wszystko to o co prosiłem?-spytał.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]23.12.15 12:05
Siedziała cierpliwie przy stoliku, ściskając trzymaną na kolanach torebkę i co jakiś czas rozglądając się dookoła. Dookoła słychać było gwar rozmów i odgłosy herbaty nalewanej do filiżanek. Kiedy zaproponowano to również Lyrze, zgodziła się, prosząc o zwykłą, czarną herbatę (na bardziej wyszukane odmiany nie było jej stać) i czekała dalej, wdychając cudowną woń dobywającą się ze stojącej przed nią filiżanki.
I wtedy dostrzegła zmierzającą w jej stronę sylwetkę. Mężczyzna był zaskakująco młody (może w wieku jej brata?) i bardzo starannie ubrany. Spodziewała się raczej podstarzałego artysty w szacie poplamionej farbą, więc ten widok bardzo ją zdziwił, i przez chwilę nawet myślała, że to jakaś pomyłka, póki nieznajomy się nie przedstawił.
- Tak, to ja. Mnie także miło pana poznać, panie Diggory – wstała, witając się z nim uprzejmie, jak przystało na młodą szlachciankę. Co z tego, że biedną? Matka zawsze bardzo dbała o jej właściwe wychowanie. Nie dała mu również odczuć, że tak bardzo ją zaskoczył.
Mężczyzna zajął miejsce obok niej.
- Oczywiście – przytaknęła. – Przygotowałam wszystko.
Była tak podenerwowana, że jej ręce trzęsły się, kiedy sięgała nimi do zapięcia torebki. O mały włos nie upuściłaby swojego szkicownika, ale już po chwili udało jej się położyć na stoliku wszystkie potrzebne rzeczy, uprzednio odsuwając na bok filiżankę z gorącą herbatą. Na jej policzkach wykwitły nieznaczne rumieńce.
- Przyniosłam moje szkice oraz fotografie obrazów – rzekła; nie były to rzecz jasna wszystkie obrazy, jakie stworzyła, bo nie do wszystkich już sprzedanych zamówień miała dostęp. Starała się jednak zadbać o spory przekrój swoich preferencji, więc znalazły się tu i portrety, i pejzaże, i rozmaite martwe natury.
Przesunęła je lekko w stronę Aloysiusa, a jej zielone oczy wciąż wpatrywały się w niego z uwagą i napięciem, czekając na słowa, które wypowie na temat jej prac. Dlaczego to musiało być tak bardzo stresujące? Domyślała się, dlaczego; od tego spotkania mogło sporo zależeć, a przecież tak bardzo marzyła o zostaniu malarką z prawdziwego zdarzenia. I panicznie bała się tego, że już drugie jej marzenie na przyszłość mogłoby zostać zdruzgotane.
By zatuszować swoje emocje, sięgnęła do filiżanki z herbatą, jednak ręce nadal tak jej drżały, że upiła tylko malutki łyczek i szybko odłożyła ją z powrotem.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kącik kawiarniany - Page 3 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]25.12.15 10:16
Zaskoczenie? Aloysius nie wiedziałby skąd się ono wzięło u panny Weasley. W końcu gdyby sprawami technicznymi miałby zajmować się rozkojarzony, podstarzały malarz, galeria lady Avery już dawno poszłaby z torbami. A przynajmniej z takiego założenia wychodził sam Aloysius. Poza tym sprawdzał się jak dotąd niezawodnie, a mógł pochwalić się już jakimś większym stażem współpracy z panią Avery, którą swoją drogą uważał za jedną z najcudowniejszych kobiet.
W każdym razie, teraz kiedy rozmawiał z jakże uroczą panienką Lyrą nie zaprzątał sobie głowy swoją szefową. Miał przecież zadanie do wykonania, a Lyra naprawdę wydawała się być urocza, w tej swojej prostocie, którą Aloysius doceniał. Mimo iż sam miał pieniądze i obracał się wśród wysoko postawionej śmietanki towarzyskiej magicznego Londynu, to miał ochotę, niektórych z wielmożnych arystokratów postawić do pionu. Oczywiście nigdy nie zdradził się ze swoim zamiarem, posyłając wszystkim niezbyt zuchwały uśmiech, krocząc jak cień za panią Avery i czasem prawdopodobnie jej mężem.
-Cudownie.-powiedział, jednocześnie odstawiając swoją aktówkę, która dzisiaj była wyjątkowo pusta, ale już nie długo. Wszystkie sprawy z wystawą już ruszały. Wszelkie formalności były załatwiane, tak aby na spokojnie mógł dopiąć wszystko na ostatni guzik. Spokojnie czekał na to, aż Weasley poda mu gotowy komplet zdjęć jej prac. Gdy w końcu mu je wręczyła, posłał jej uprzejmy, wręcz czarujący uśmiech. Może właśnie dlatego Laidan wybrała jego? Bo spośród wszystkich kandydatów, on odznaczał się szalenie czarującym uśmiechem? Urok osobisty i zachowanie godne dżentelmena nie raz pozwoliły mu dopiąć swego. Zauważył jak trzęsą jej się ręce. Podejrzewał, że musi to być dla niej ogromny stres, ale czy nie każdy obiecujący, aczkolwiek młody artysta nie reagował tak samo? Gdyby Aloysius miałby się tym wszystkim przejmować, osiwiałby w wieku trzydziestu lat. Jego smukłe i długie palce jakby przebiegły po okładce teczki, którą mu wręczyła, a później jednym zgrabnym ruchem otworzył ją. Cienkie usta Diggory'ego wygięły się w uśmiech.
-Nie zawiodłem się, panno Weasley. Prace są dobre, ale niestety nie do mnie należy ostateczna decyzja. Nie mniej jednak według mnie ma panienka szanse i będę starał się wywalczyć współpracę u lady Avery.-oznajmił. W wielu sprawach potrafił się postawić swojej pracodawczyni i wychodziła na tym dobrze, więc dlaczego miałoby być inaczej tym razem? Skinął dłonią na kelnera, który za chwilę pojawił się przy ich stoliku. Diggory zamówił sobie czarną kawę.
-Od jak dawna panienka maluje?-zagadnął uprzejmie, chcąc sprawić, aby przez swobodną rozmowę przestała się w końcu stresować.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kącik kawiarniany [odnośnik]25.12.15 11:56
Lyra, na tle dziewcząt z lepiej sytuowanych rodów, rzeczywiście prezentowała się nadzwyczaj skromnie. Filigranowa, wręcz chuda sylwetka, ładna, ale skromna sukienka i wielokrotnie naprawiany, nieco już wyblakły płaszczyk, razem z rudymi włosami i piegami pokrywającymi bladą twarz dopełniały obrazu biednej Weasleyówny, która właściwie od początku swojego życia miała pod górkę. Podczas gdy jej rówieśnice mogły cieszyć się pięknymi strojami i innymi zbytkami, dziewczyna chodziła w wyświechtanych sukienczynach i szatach, a okładki jej podręczników niemal rozpadały się w dłoniach. Było jednak coś, co rekompensowało jej skromne życie – miała szczęśliwą, kochającą rodzinę, gdzie gra pozorów nie była na pierwszym miejscu.
Pewne było jednak, że w takich warunkach nie mogła odpowiednio rozwinąć swoich artystycznych uzdolnień. Była w tej kwestii zdana tylko na siebie i brakowało jej kogoś, od kogo mogłaby się uczyć nowych rzeczy i kto pokierowałby ją w artystycznym świecie. Dlatego tym bardziej uczepiła się kurczowo nadziei, że to spotkanie mogłoby być dla niej szansą. Ale i obawiała się; bo przecież mogło się okazać, że Aloysius Diggory nie tego szukał. Bała się zawodu. Było po niej widać ten strach, gdy podawała mężczyźnie swoje prace i patrzyła, jak otwierał teczkę i zaczął przeglądać jej zawartość.
Przygryzała niespokojnie usta, czekając na jego słowa. Kiedy jednak się odezwał, jej brwi nieznacznie powędrowały do góry.
- Miło mi, że pan tak uważa – powiedziała ze sporą ulgą. Może nie będzie tak źle, jak się obawiała? – Byłabym za to bardzo wdzięczna. Mam nadzieję, że moje prace przypadną do gustu również lady Avery. Choć, jak podejrzewam, zapewne ma do czynienia z wieloma różnymi artystami?
Na jej twarzy pojawił się blady, nieśmiały uśmiech. Diggory nie skreślił jej jednoznacznie. Powiedział, że miała szanse. Znowu błysnęła w niej nadzieja. Pozostawało więc czekać na odpowiedź mężczyzny, kiedy ten już porozmawia ze swoją pracodawczynią.
Znowu chwyciła dłońmi filiżankę i upiła łyk gorącej herbaty. Jej ręce nie drżały już tak bardzo mocno, jak jeszcze kilka minut temu, choć wciąż jeszcze nie czuła się w pełni swobodna. Spojrzenie przystojnego mężczyzny w eleganckiej szacie onieśmielało ją.
- Tak na poważniej zajmuję się tym odkąd ukończyłam Hogwart – odpowiedziała, zerkając przelotnie w okno, po czym znowu zwróciła spojrzenie na młodego czarodzieja. – Ale właściwie zaczęłam rysować jeszcze w dzieciństwie. Początkowo były to po prostu szkice na przypadkowo znalezionych luźnych kartkach, jednak później dostałam pierwszy szkicownik i ołówki. Rodzina próbowała mnie wspierać, choć zawsze traktowali to po prostu jako luźną pasję, nic więcej. Zresztą, ja też przez większość życia nie myślałam poważniej o zostaniu malarką, po prostu uwielbiałam rysować w wolnym czasie... To marzenie pojawiło się w mojej głowie dopiero później.
Weasleyowie mogli pozwolić sobie jedynie na tanie materiały, dzięki którym Lyra mogła jednak samodzielnie rozwijać talent i pasję. Na nauczyciela malarstwa nie było ich stać, więc kiedy była starsza i chciała spróbować swoich sił nie tylko w rysowaniu, ale i malowaniu, także musiała uczyć się tego sama. Po skończeniu szkoły malowała dużo więcej, była to także jej praca, chociaż Weasleyowie raczej nie kultywowali rozwoju talentów artystycznych i z pewnością nie traktowali zajęcia Lyry zbyt poważnie, w kategorii czegoś więcej niż tylko pasji. W okresie, kiedy Lyra już wiedziała, że ścieżka, którą podążał jej brat, była dla niej na zawsze zamknięta, skupiła się bardziej na malarskim talencie i zdała sobie sprawę, że jest to coś, czym chciałaby się zajmować.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kącik kawiarniany - Page 3 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers

Strona 3 z 15 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next

Kącik kawiarniany
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach