Bawialnia
AutorWiadomość
Bawialnia
Zachowana w rodowych barwach bawialnia jest miejscem najchętniej odwiedzanym przez najmłodszych Traversów. Można tutaj znaleźć wiele gier, ale i instrumentów. Wieczorami zaś często można zobaczyć tutaj entuzjastów czarodziejskich szachów. Morski ród posiada swoje własne zestawy figur szachowy - największą popularnością cieszą te przedstawiające morskie stworzenia, oraz ten ze statkami wchodzącymi w skład floty Traversów.
Wieść o jej powrocie rzeczywiście musiała roznieść się szybko pośród dotychczasowej klienteli, że w przeciągu zaledwie paru dni już dostała kilka próśb o wizytę i potencjalnych zleceń, jeśli znajdzie czas. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że jej to nie schlebiało; każdy pozytywnie przyjęty projekt i dobre słowo łechtało jej damskie ego, napędzało do działania, niezależnie od tego, czy szyła tutaj, w Londynie, czy we Francji, gdzie zaczęła zaznaczać swoją obecność projektancką zaledwie przed paroma miesiącami. Mimo obaw, że będzie musiała przejść podobną, usłaną kamieniami drogę, by coś znaczyć, ojczysty kraj okazał się łaskawszy, bardziej otwarty i wyrafinowany, ale jednocześnie dość uciążliwy. W takich momentach tęskniła za młodymi arystokratkami, które choć męczące, były w pewnych kwestiach jak glina: dało się je ulepić, przekonać, przeforsować pewne sugestie. Z radością przyjęła więc zlecenie od lady Travers, by uzupełnić garderobę jej córy o kilka nowych kreacji, podkreślających półwile geny.
Szycie w szczególności dla szlachetnie urodzonych dam było przeżyciem dość specyficznym i ciekawym, ale kiedy dochodziła do tego kwestia jej osobistego przekleństwa, uroku, nie mogła odmówić półwilej duszy w potrzebie. W swojej karierze, poza własną siostrą, jedynym przypadkiem półwili, który ubierała była serdeczna przyjaciółka, Liliana, już od dawien dawna przebywająca z daleka od Anglii, ale paradoksalnie te przypadki były zdecydowanie łatwiejsze, niż zwykłe dziewczęta. Półwile siostry same w sobie były piękne i powabne, wręcz idealne, jak wyrzeźbiona i dopieszczona własnoręcznie figurka, a ubiór nie stanowił większego kłopotu. W tego typu przypadkach stawiała na preferencje, krótką analizę kolorystyczną, bo wbrew pozorom, mimo genu, półwile potrafiły znacznie różnić się od siebie. Jedne były traktowane jak królowe lodu, wyniosłe piękności, których spojrzenie wprost wbijało w ziemię, podczas gdy inne przypominały porcelanowe laleczki, tak subtelne, że strach było je dotknąć, by nie rozpadły się na miliony kawałeczków. Do tych pierwszych nie pasowały pastele i zwiewne materiały, podobnie jak te drugie przytłaczała mocniejsza kreacja. Osobiście znajdowała się gdzieś pomiędzy, nauczona dostosowania się do okoliczności, jednak Imogen zdecydowanie plasowała się w tej pierwszej grupie. Umówiona tego dnia z młodszą lady Travers, znalazła się Norfolk przed czasem, ze spokojem czekając na lady w bawialni a kiedy ta pojawiła się, nikły cień uśmiechu zajaśniał wokół wydatnych warg czarownicy.
– Lady Travers, Imogen – skinęła głową, nienachalnie lustrując sylwetkę dziewczęcia, które już kiedyś miała okazję ubierać. Tamtym razem, na polecenie Pani Matki, wymyśliła dodatki z pereł i szmaragdów, kiedy jednak teraz przyglądała się dziewczynie, w jej głowie pojawiła się zgoła odmienna wizja. – Jak się miewasz? – spytała grzecznościowo, ale gdzieś między wierszami czaiła się nuta szczerej ciekawości.
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Solene Baudelaire
Zawód : projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Bawialnia
Szybka odpowiedź